Przemysł turystyczny to jedna z najbardziej dochodowych gałęzi gospodarski. Jennie Dielemans postanowiła prześledzić jak zmienia nasz świat.

Witajcie w raju

Zdjęcia luksusowych kurortów nad brzegami oceanów zawsze przyciągają wzrok. Biała plaża, błękitna tafla wody – tej morskiej i tej w nowoczesnym, znakomicie iluminowanym basenie, wnętrza tchnące spokojem i aurą beztroskiego wypoczynku. To wymarzona urlopowa destynacja dla większości osób. Takie marzenia od niedawna są dostępne także dla Polaków, wcześniej uroki ekskluzywnych kompleksów hotelowych w egzotycznych zakątkach globu odkryli mieszkańcy Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Raj na ziemi. Jennie Dielemans w zbiorze reportaży o przemyśle turystycznym postanowiła zajrzeć pod jego podszewkę.

Książka „Witajcie w raju”, opublikowana przez Wydawnictwo Czarne, ma w tym roku w Polsce szczególny kontekst: od początku tegorocznych wakacji zbankrutowało już kilka dużych biur podróży. To zjawisko niejednego skłoni do uważniejszego przyjrzenia się branży turystycznej, powszechnie kojarzonej z beztroską i przyjemnością. Reportaże Dielemans w tym pomogą. Autorka gromadząc materiał do książki, odbyła kilka podróży, których celem stały się miejsca popularne pośród turystów dawniej i dziś.

Rozmawiając z ludźmi pracującymi w przemyśle turystycznym poznała mechanizm powielany przez globalne korporacje hotelarskie na całym świecie: wybór wspaniałego, dzikiego zakątka pod budowę kompleksu wypoczynkowego, zagospodarowanie takiego miejsca, kreowanie mody, która sprawia, że turyści chcą go odwiedzać, a wreszcie – smutna część tego schematu – moment, w którym miejsce jest już tak wyeksploatowane, że ani podróżni nie chcą w nim wypoczywać ani miejscowi mieszkańcy nie mają możliwości z danego obszaru korzystać. Co wtedy robi hotelarska korporacja? Ano szuka innego miejsca by postąpić z nim w identyczny sposób.

Książka ma w tym roku w Polsce szczególny kontekst: od początku tegorocznych wakacji zbankrutowało już kilka dużych biur podróży

Dla osoby, która dotychczas była bezrefleksyjnym konsumentem usług turystycznych książka szwedzkiej dziennikarki może okazać się wręcz drastyczna. Kto jadąc na urlop chce zaprzątać sobie głowę myśląc o tym, że rdzenni mieszkańcy jakiegoś kraju są wyłapywani przez turystycznych ochroniarzy i przeganiani z plaż, by nie psuli widoków wypoczywającym turystom? Albo zastanawiać się nad autentycznością „wiosek dzikich plemion” żyjących z dala od cywilizacji, które przedstawiane są przyjezdnym jako ostatni bastion tradycji. Takie tematy mogą wszak skutecznie popsuć komfort wypoczynku.

Czytelnik „Witajcie w raju” ryzykuje, że zdjęcia luksusowych kurortów, wywołujące w nim dotychczas same miłe skojarzenia, po lekturze przestaną przywodzić przyjemnie myśli. Niemniej warto podąć to ryzyko i otworzyć oczy na negatywne zjawiska, o których zdecydowanie zbyt rzadko się mówi. Z prostej przyczyny: nie jest w interesie branży hotelarskiej zrażanie klientów do swoich usług, a i media wolą nie drażnić przedstawicieli tego przemysłu: wszak to potężni reklamodawcy. Negatywne aspekty turystyki masowej są więc spychane pod dywan, a niewiedza na temat ich istnienia nie skłania do świadomych wyborów. Z książką Dielemans można ten stan zmienić, przynajmniej w swoim własnym przypadku.

Wanda Pawlik

 
Wesprzyj nas