Erudycyjna próba stworzenia portretu zbiorowego współczesnych Włochów. Maciej A. Brzozowski w uzupełnionym wydaniu książki odkrywa Włochy, jakich dotąd nie znaliśmy. „Włosi. Życie to teatr” to napisana błyskotliwie i z humorem barwna opowieść, w której nic nie jest takie, jakie się wydaje – Włochy są przecież także jeszcze jedną piękną iluzją.
Pokazuje, że Włosi ponownie zadziwili świat. Tym razem nie geniuszem, gustem czy luzackim podejściem do życia. W czasie pandemii okazali się najbardziej zdyscyplinowanym narodem Europy, solidarnym i empatycznym. Dziś, jak pisze autor, znów jest pięknie, a Maciej A. Brzozowski – miłośnik i znawca Włoch – po raz kolejny zabiera nas w podróż po tym włoskim raju, prezentując swoje nowe odkrycia i zauroczenia.
• Akt I, odsłona I, miejsce akcji dobrze znane:
Republika Włoska, Włochy, Italia, Bel Paese.
• Bohaterowie:
Włoszki i Włosi we wszystkich sytuacjach, w których najpełniej ujawnia się ich narodowy charakter.
Włoska teatralność, tak dobrze znana z filmów Felliniego, stanowi główny wątek, za którym podąża Maciej A. Brzozowski, próbując stworzyć zbiorowy portret tej trudnej do zaszufladkowania nacji.
Książka „Włosi. Życie to teatr” napisana została w przekornej polemice z powszechnym wyobrażeniem o tym, co sprawia, że coś jest lub nie jest typowo włoskie. Autor poznaje Włochy i Włochów od wielu lat, przygląda się ludziom, temu, jak się ubierają i jak mówią, ich zachowaniom tam, gdzie są w swoim żywiole – na piazza, starych zatłoczonych uliczkach miast, w trattoriach i kawiarniach. To właśnie tu, w życiu prywatnym i publicznym, ujawniają bowiem cechy wspólne, łatwo rozpoznawalne w sposobie bycia, niepowtarzalnym stylu, stosunku do jedzenia i kuchni, które odróżniają ich od wszystkich innych. O tych właśnie specyficznie włoskich cechach i o tym, co przyniosły samym Włochom i dały całemu światu pisze Brzozowski.
Włosi. Życie to teatr
Seria „Spectrum”
Wydawnictwo Muza
Premiera w tej edycji: 29 stycznia 2024
Prolog
We Włoszech
We Włoszech
są rzeczy – o nich ci nikt nie powie
są rzeczy – ich ci nikt nie da
urodziłeś się i umrzesz tutaj
urodziłeś się i umrzesz tutaj
w kraju połowicznej prawdy
dokąd uciekniesz?
we Włoszech spluwy w autach
we Włoszech Machiavelli i Foscolo
we Włoszech mistrzowie świata
we Włoszech
przybywaj
we Włoszech spędzić wakacje nad morzem
we Włoszech operować lepiej się nie daj
we Włoszech do szpitala się nie wybieraj
we Włoszech życie przepiękne
we Włoszech wielkie przyjęcia i gale
we Włoszech biznesy robi się szemrane
we Włoszech sąsiad do ciebie strzela
we Włoszech
są rzeczy – o nich ci nikt nie powie
są rzeczy – ich ci nikt nie da
urodziłeś się i umrzesz tutaj
urodziłeś się i umrzesz tutaj
w kraju połowicznej prawdy
dokąd uciekniesz?
we Włoszech prawdziwi mafiozi
we Włoszech ci najbardziej niebezpieczni
we Włoszech dziewczyny stoją na ulicy
we Włoszech makaron jesz robiony w domu
we Włoszech złodzieje wchodzą ci do domu
we Włoszech na stałe nie znajdziesz roboty
we Włoszech całujesz krucyfiksy
we Włoszech monumenty
we Włoszech malowidła i kościoły
we Włoszech sentymenty
we Włoszech wiocha i porwania
we Włoszech
są rzeczy – o nich ci nikt nie powie
są rzeczy – ich ci nikt nie da
urodziłeś się i umrzesz tutaj
urodziłeś się i umrzesz tutaj
w kraju połowicznej prawdy
dokąd uciekniesz?
we Włoszech laski się podrywa
we Włoszech kobiety fotografuje
we Włoszech modelki szantażuje
we Włoszech naucz się sztuki
we Włoszech ludzie czytają karty
we Włoszech morderstwa nigdy niewyjaśnione
we Włoszech twarze zaginione i głosy kupione
we Włoszech
są rzeczy – o nich ci nikt nie powie
są rzeczy – ich ci nikt nie da
urodziłeś się i umrzesz tutaj
urodziłeś się i umrzesz tutaj
w kraju połowicznej prawdy*
Wstęp do czwartego wydania
Pierwsze wydanie książki Włosi. Życie to teatr ukazało się w 2014 roku. To dzięki wspaniałym Czytelnikom, Włocholubom, jest czwarte. Czas na zmiany. A raczej na tchnięcie w tych moich Włochów trochę nowego życia. Od ukończenia książki byłem tam kilkanaście razy, każdy pobyt to nowe zachwyty, nowe doświadczenia. Kiedy wyjeżdżałem z Bolonii w lutym 2020 roku, gazety w kiosku na lotnisku donosiły o pierwszych ofiarach w Lombardii, dwieście kilometrów ode mnie. Hedonistyczna Bolonia zamykała pierwsze restauracje i bary w oczekiwaniu na najgorsze. I przyszło najgorsze, ale Włosi ponownie zadziwili świat. Tym razem nie geniuszem, gustem czy luzackim podejściem do życia. Okazali się najbardziej zdyscyplinowanym narodem Europy, posłusznym, solidarnym, empatycznym. Nie sposób pominąć tego tematu, pisząc o Włochach, podobnie jak trudno nie wspomnieć choćby o ich zachowaniu w czasie wielkiej powodzi wiosną 2023 roku.
Dzisiaj znowu jest pięknie, przynajmniej w chwili, kiedy piszę te słowa. Znowu zapełniamy rzymskie place, ulice Florencji i plaże w Kalabrii. Turystyka przeżywa potspandemiczny renesans, a mądre władze starają się mądrze zagospodarować tłumy turystów. Część z nich nie tylko marzy, żeby osiąść tu na stałe, ale też słowa zamienia już w czyny. Bo pandemia nauczyła nas dużo, a wojna w Ukrainie jeszcze więcej. Cieszmy się życiem tam, gdzie o tę radość łatwiej niż u nas, bo mieszkańcy mają ją w genach. Ponownie, lub po raz pierwszy, zanurzmy się w tym włoskim raju, przygotujmy się na nowe odkrycia, zauroczenia. Poczujmy zapach kwiatów, kawy, pomidorowego sosu, ciężkich perfum i orzeźwiającej bryzy. I ponownie zasiądźmy na widowni, żeby nacieszyć wszystkie zmysły tym niesamowitym włoskim spektaklem. Przecież życie to teatr.
Akt I
Świat przedstawiony
Włochy to tylko pojęcie geograficzne.
Klemens Metternich
Ekspozycja
Włosi od zawsze mieli znajomości u Stwórcy. Kiedy rozdzielano najlepsze tereny, na pewno nie stawili się wcześniej niż inni i nie stanęli w kolejce. Załatwili to inaczej. Może użyli jednego ze swoich trików, namówili, przekonali, wybłagali. I dostali. Teren w kształcie buta, i to wcale nie pantofelka, tylko potężnego, choć kształtnego botka. But, który na południu wymierza kopniaka Sycylii, od północy otaczają go Alpy, a przez jego środek biegną Apeniny. Góry i wyżyny to aż siedemdziesiąt siedem procent powierzchni kraju. Półwysep ma tysiąc sześćset kilometrów długości, w czym jest ponad siedem i pół tysiąca kilometrów zapierającego dech w piersiach wybrzeża, oblewanego przez cztery morza: Adriatyckie, Jońskie, Liguryjskie i Tyrreńskie. Ozdabia go pięćdziesiąt wysp, w tym dwie największe: Sardynia i Sycylia. Reszta zgrupowała się w trzynastu archipelagach. Uff, te wszystkie liczby to pewnie wyjątkowa gratka dla numerologów. Nie cyferki są tu jednak ważne – całość, jak się teraz mówi, „robi nastrój”.
A całe to fantastyczne terytorium jest teraz republiką zamieszkaną przez ponad sześćdziesiąt milionów ludzi, głównie Włochów, ale także Sardyńczyków, Tyrolczyków, Słoweńców, Albańczyków czy Francuzów. Kraj podzielony jest na dwadzieścia regionów. Pięć z nich (Dolina Aosty, Sycylia, Sardynia, Trydent-Górna Adyga, Friuli-Wenecja Julijska) to tak zwane regiony specjalne (mają szerokie kompetencje ustawodawcze i wykonawcze), ale i tak różnorodność, krajobrazowa, kulturowa, gastronomiczna czy wreszcie lingwistyczna sprawia, że każdy region wydaje się oddzielnym państwem. Co ma zresztą swoje uwarunkowania w historii Półwyspu Apenińskiego, który teraz nazywamy Włochami.
Włochy niemal w całości leżą w strefie klimatu podzwrotnikowego w jego śródziemnomorskiej odmianie. Ale typowy klimat śródziemnomorski nie występuje nigdzie poza wąskim pasem wybrzeża: ani w centrum kraju, ani w górach. Stąd – często – gorące lata, dokuczliwe, chłodne i deszczowe zimy, na północy kraju w dodatku śnieżne, a osławiona włoska pogoda wcale nie jest aż tak wyjątkowa – lubi zaskakiwać chłodem w maju czy we wrześniu, powala tropikalnymi upałami i wilgocią w czerwcu.
W rzeczywistości klimat Włoch północnych jest mniej więcej taki sam jak ten w większości krajów Europy kontynentalnej. W Mediolanie i Turynie jest chłodniej zimą niż w Kopenhadze, cieplej latem niż w La Valletcie czy Algierze. Włochy środkowe i południowe mają mniej więcej ten sam klimat co inne kraje śródziemnomorskie – na wybrzeżu bardziej łagodny niż w głębi lądu, z pewnością nie tak dobry zimą jak w Hongkongu czy na Krymie. Zima jest o wiele przyjemniejsza w Egipcie, na Florydzie czy na Saharze […]. Rzym wszyscy znają z powodu warunków klimatycznych, jednych z najbardziej nieprzyjemnych na świecie: sirocco wieje przez prawie dwieście dni w roku. Ten duszący ciepły wietrzyk, który wypełnia niebo niskimi, szarymi chmurami nasączonymi wilgocią, sprawia, że grzyb pojawia się wszędzie, pokrywa ściany plamami wilgoci, a ludzie czują się zmęczeni, podenerwowani, otumanieni.
Oto jak podsumowuje klimatyczne uroki półwyspu dziennikarz Luigi Barzini w książce Gli Italiani (Włosi)[1]. Ale tak do końca nie powinniśmy mu wierzyć. Jak przystało na Włocha – trochę dramatyzuje. Nam, podobnie jak i innym przybyszom z północy, klimat apeniński najczęściej kojarzy się z rajem.
[1] Luigi Barzini, Gli italiani. Virtù e vizi di un popolo, BUR Saggi, 2012.