W tej pracy o bezprecedensowym zakresie Rens Bod odsuwa zachodnie nauki przyrodnicze od ich często centralnej roli, aby przedstawić nam pierwszą globalną historię ludzkiej wiedzy.


Jakimi drogami podążała ludzka wiedza, aby rozwijać się od skromnych początków przez liczne objazdy i ślepe zaułki do współczesnego stanu?

Nasze poszukiwania wzorców i zasad rozpoczęły się 40 000 lat temu, kiedy na kościach mamutów wyryto paski, aby śledzić fazy księżyca.

Przemierzając kontynenty i epoki Rens Bod wyjaśnia, w jaki sposób szczepionka została wynaleziona w Chinach, a nie w Europie; ile fundamentalnych aspektów współczesnej matematyki i astronomii po raz pierwszy odkryła indyjska szkoła z Kerali oraz w jaki sposób badanie prawa dostarczyło podstawowych modeli astronomii i językoznawstwa od czasów rzymskich po osmańskie.

Pomysł, że świat można zrozumieć poprzez wzorce i rządzące nimi zasady jest jednym z najważniejszych ludzkich spostrzeżeń. Skupiając się na kilkunastu dziedzinach — od astronomii, filologii, medycyny, prawa i matematyki po historię, botanikę i muzykologię — autor bada, w jakim stopniu ich postępy można uznać za przeplatające się, a w jakim stopniu można mówić o globalnych trendach.

A rezultatem jest fascynująca historia ludzkiej dociekliwości.

Rens Bod
Świat ze wzorców. Globalna historia wiedzy
Przekład: Adrianna Szewczyk, Witold Sikorski
Wydawnictwo Naukowe PWN
Premiera: 27 września 2023
 
 

WSTĘP
Cud wiedzy

Idea, że świat można zrozumieć poprzez wzorce i leżące u ich podstaw zasady, jest jednym z najważniejszych spostrzeżeń ludzkości i zapewne najskuteczniejszą strategią przetrwania. Poszukiwanie wzorców i zasad zaczęło się co najmniej 40 tys. lat temu od wzorów wydrapanych na kościach mamutów, co doprowadziło do współczesnych dyscyplin wiedzy. Jakie ścieżki obrała ludzka wiedza, aby urosnąć od tych skromnych początków, poprzez wiele objazdów i ślepych uliczek, do dzisiejszego zrozumienia natury i kultury? Książka ta odpowiada na to pytanie i pokazuje, jaką rolę wzorce i zasady odgrywały w różnych regionach i kulturach. Omawiam nie tylko badania natury (nauki przyrodnicze), lecz także badania kultury (wiedza humanistyczna), medycyny, matematyki, prawoznawstwo i wiele obszarów wiedzy, których nie nazywamy już „nauką”.
Moja poprzednia książka, A New History of the Humanities (2013), skupiała się na obszarach wiedzy, które mają do czynienia z badaniem kultury: naukach humanistycznych. Zacząłem tam od starożytności antycznej, kiedy to skrystalizowały się częściowo pojęcia wzorców i zasad. Jednak przeoczyłem fakt, że pojęcia te mają swoją własną historię. W tej książce rozszerzam perspektywę i cofam się w czasie, aby zrozumieć, jak pojęcia wzorców i zasad rozwinęły się w różnych miejscach świata od czasu epoki kamienia. W ten sposób mam nadzieję znaleźć odpowiedź na pytanie, które intrygowało mnie od lat: skąd pochodzi to, co teraz wiemy i jak to się rozwijało? Chciałem napisać taką książkę od pewnego czasu, ale 10 lat temu zadanie to wydawało mi się zbyt ambitne. Dlatego jako rodzaj ćwiczenia zacząłem pracować więc nad nieco mniej ambitnym projektem: globalną historią humanistyki, czymś, czego także brakowało. Powstała w ten sposób książka New History of the HumanitiesI, opublikowana przez Oxford University Press (oryginalnie została wydana po niderlandzku jako De vergeten wetenschappen), która miała większy odzew, niż mogłem marzyć. Została przetłumaczona na chiński, polski, ukraiński, koreański, ormiański i włoski, a historia ludzkości z nieistniejącej dziedziny stała się dyscypliną naukową z własnym czasopismem „History of Humanities”, doroczną konferencją (The Making of the Humanities), serią książek, międzynarodową społecznością, kursami uniwersyteckimi w wielu częściach świata i katedrami na uniwersytetach. Na przykład w Holandii zarówno Dutch Research Council (NWO), jak i Royal Netherlands Academy of Arts and Sciences (KNAW) odwoływały się do De vergeten wetenschappen, gdy chciały podkreślić znaczenie wzajemnych wpływów między naukami przyrodniczymi a humanistycznymi[1]. Popularny magazyn naukowy „Scientific American” w wydaniu z czerwca 2015 roku poświęcił mojej książce artykuł z recenzją, który zawierał konkluzję, że „niezależnie od tego, w jakim budynku uniwersyteckim mieszkają uczeni, wszyscy działamy w tym samym celu – poprawy naszego rozumienia prawdziwej natury rzeczy, a jest to droga dla nauk przyrodniczych i humanistycznych, czyli scientia humanitatis”[2].
W styczniu 2014 roku wznowiłem mój początkowy projekt tworzenia globalnej historii wiedzy. Stymulowało mnie powstanie Vossius Center for the History of Humanities and Sciences na uniwersytecie w Amsterdamie, gdzie od 2016 roku ściągamy badaczy jako stypendystów. Owocne kontakty między nimi a moimi dwoma współpracownikami – Julią Kursell i Jeorenem van Dongenem – wiele razy były dla mnie inspiracją. Teraz, po skończeniu tej książki, zdaję sobie sprawę, jakie to dziwne, że wcześniej nie podjęto pracy nad zintegrowaną historią nauk przyrodniczych i humanistycznych[3]. Wprawdzie niektórzy historycy, jak George Sarton (1884–1956), podjęli robiącą wrażenie próbę znalezienia globalnej historii dyscyplin naukowych[4], ale nie udało im się to przedsięwzięcie albo dlatego, że zmarli, zanim zdołali ukończyć swoją pracę, albo ze względu na ograniczony dostęp do zasobów poza Europą, a zwłaszcza z powodu ich tendencyjnego podejścia do nauk przyrodniczych[5]. Historia nauki składała się przez długi czas głownie z historii zachodnich nauk przyrodniczych[6]. Ich owocna interakcja z innymi dziedzinami, zarówno na Zachodzie, jak i w innych częściach świata, była pomijana[7]. W tej książce pokazuję, jak wygląda historia różnych dyscyplin, a wraz z nią historia wiedzy, gdy usuniemy z pozycji centralnej nauki przyrodnicze i Zachód. Taka historia bierze pod uwagę na równych prawach tyle dyscyplin z tylu regionów i kultur, jak to jest możliwe.
Pomimo znacznej różnorodności omawianych przeze mnie dyscyplin, w trakcie pisania stało się dla mnie jasne, że w całym tym zróżnicowaniu jest określona jedność. Zrozumienie tej jedności pojawiło się dopiero pod koniec moich badań. Zdecydowałem się wtedy napisać książkę od nowa, zachwycając się jakimś regionem, kulturą, szkołą lub postacią historyczną. Nadal nie mogę pogodzić się z faktem, że XVI-wieczna szkoła z indyjskiej Kerali wytworzyła tak wiele matematycznych i astronomicznych spostrzeżeń, które są nieznane ogółowi. Że wiele uczonych kobiet, niezależnie od miejsca, w którym żyły, pozostawało tak długo na uboczu historiografii. Że praktyka szczepień nie została wynaleziona w Europie, lecz w Chinach. I że prawodawstwo – od Cesarstwa Rzymskiego do imperium ottomańskiego – stanowiło model dla innych dyscyplin. Te przykłady mogą być znane specjalistom w odpowiednich dziedzinach, ale nigdy nie zostały zebrane razem w ogólnej historii wiedzy.
Nie każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie: byłem zmuszony do dokonywania wyborów i skupienia się na kilkunastu dyscyplinach, które występują w większości regionów od czasów antycznych – astronomii, matematyce, mechanice, lingwistyce, historii, muzykologii, filologii, prawodawstwie i teorii sztuki. Dyscypliny te nie pozostawały stabilne od czasów starożytnych, ale pokazują duży stopień ciągłości ze względu na przedmiot rozważań (patrz Wprowadzenie). Robię też wycieczki do kilku innych dyscyplin, takich jak botanika, zoologia, geografia, logika, poetyka, filozofia, astrologia, magia i alchemia. Muszę podkreślić, że nie jestem specjalistą w dziedzinie historii tych dyscyplin, więc chętnie przyjmuję krytyczne sugestie. Można je przesyłać e-mailem na adres rens.bod@gmail.com, a ja z wdzięcznością opublikuję wasze komentarze w każdym uaktualnionym wydaniu. Możecie też śledzić rozwój tej książki pod adresem http://devergetenwetenschappen.blogspot.com/.

WPROWADZENIE
ZROZUMIENIE ŚWIATA DZIĘKI WZORCOM I ZASADOM

Ta książka dotyczy poszukiwania przez ludzi wzorców i zasad w otaczającym nas świecie. Gdzie możemy znaleźć pierwsze dowody tego dążenia i jak ludzka wiedza ewoluowała w różnych regionach i kulturach? Wiele filozoficznych prac starało się odpowiedzieć na pytanie, czym jest ludzka wiedza i skąd wiemy to, co nam się wydaje, że wiemy, ale nikt nie próbował podjąć się ogólnego historycznego przeglądu. Książka ta ma na celu jego dokonanie.

WZORCE

We wszystkich czasach i wszystkich kulturach ludzie poszukiwali wzorców i znajdowali je w otaczającym ich świecie[1]. Moja opowieść dotyczy tych ludzkich poszukiwań wzorców i systematycznej wiedzy z nich czerpanej, które czasem kończą się powodzeniem, czasem są bezowocne, ale zawsze robią wrażenie. Wiedza o ruchu Słońca, Księżyca i planet, o języku i muzyce, o zachowaniu zwierząt, o uprawie roślin – wszystkie te zasoby nie składają się z prostej sumy faktów, ale z regularności, które pozwalają na połączenie ze sobą pojedynczych faktów. To rozumiemy pod pojęciem wiedzy systematycznej, czyli opartej na wzorcach.
Nie cała wiedza jest oparta na wzorcach. Przykładowo znajomość imion członków rodziny nie tworzy wzorca. Jednak jeśli istnieje pewien porządek lub regularność leżące u ich podstaw – jak sposób przekazywania pewnych imion w rodzinie – znajomość tej regularności jest formą wiedzy systematycznej, opartej na wzorcach[2].
Rozpoznawanie wzorców i ich interpretacja to jedna z podstawowych umiejętności Homo sapiens. Ludzie poszukują wzorców, rozpoznają je i interpretują – zarówno w naturze, jak i w kulturze. W tej książce przekonuję, że ludzie zawsze byli poszukiwaczami wzorców, istotami interpretującymi. Podczas gdy rozpoznawanie wzorców występuje także u zwierząt, a nawet u roślin[3], to jednak to, co ludzie robią z dostrzeganymi wzorcami, różni się znacznie od tego, jak to wygląda u innych istot żywych (patrz niżej w punkcie Zasady). To prowadzi nas do pytania, czym jest dokładnie wzorzec. Intuicyjnie wzorzec to obserwowana regularność, która zawiera element powtarzania. Nie musi być on niezmienny, ale może podlegać wyjątkom i zmianom. Istnieją dokładniejsze definicje wzorca[4], ale w większości dotyczą one wzorców ilościowych[5], podczas gdy w tej książce zajmujemy się także wzorcami jakościowymi, takimi jak wzorce społeczne, historyczne, kulturalne i narracyjne, które zwykle nie są ilościowe. Co więcej, istniejące definicje nie oddają sprawiedliwości zmiennym wzorcom. Dlatego w tej książce pozwolimy, aby pojęcie wzorca wykrystalizowało się, zanim spróbujemy przedefiniować naszą definicję tego pojęcia. Na razie słowo „wzorzec” będzie parasolem, którym obejmiemy zakres od najbardziej niestabilnych regularności do najbardziej bezwzględnych.
Wzorce nie tylko pozwalają na kategoryzację obserwowanych zjawisk i zdarzeń, lecz także mówią coś o zjawiskach i zdarzeniach, których jeszcze nie zaobserwowano, a więc nie są znane. Mają moc przewidywania. Weźmy na przykład wzorzec powstawania, rozkwitu i upadku państw, który został odkryty w starożytności. Dostrzegali go we wcześniejszych zdarzeniach greccy historycy Herodot i Tukidydes. Był także opisywany przez chińskiego historyka Simę Quiana, arabskiego historyka Ibn Khalduna i włoskiego historyka Giambattiste Vico. Wzorzec dokonuje uogólniania przeszłości, lecz także mówi o przyszłości państw, które jeszcze nie istnieją. To samo dotyczy wzorców w naturze, takich jak wschody i zachody Słońca, Księżyca i planet, zdarzeń, które zostały zapisane w neolitycznych kamiennych kręgach tysiące lat temu i były także szczegółowo opisane na glinianych tabliczkach przez astronomów babilońskich. Nie twierdzę, że wszystkie poszukiwania wzorców kończyły się powodzeniem – omawiam też poszukiwania, które zakończyły się porażką lub doprowadziły do powstania wzorców, które potem okazały się niepoprawne, jak np. babilońskie poszukiwania związku pomiędzy ruchami planet a ceną zboża. Poza pojęciem wzorca istnieje pojęcie czegoś, co jest niepowtarzalne lub wyjątkowe, co nie ma swojego wzorca. Zobaczymy, że te wyjątki, które są czymś, co odbiega od wzorca i łączy dwa pojęcia w ścisły sposób, nie mogą bez niego istnieć (patrz Podsumowanie).

ZASADY

Same wzorce niczego nie tłumaczą: jest to celem zasad. Podczas gdy wzorce są obserwowalne, zasady dotyczą leżących u podstaw relacji pomiędzy rzeczami, które nie są bezpośrednio obserwowalne. Zasady są teoretyczne, co sprawia, że ich weryfikacja lub obalenie jest trudniejsze niż w przypadku wzorców. W pewnym sensie wzorce obejmują wiedzę, która jest pewniejsza od wiedzy opisywanej przez zasady. Filozofka Nancy Cartwright w swojej książce How the Laws of Physics Lie (1983) pokazuje, że w fizyce prawa fenomenologiczne (oparte na wzorcach) często dają lepsze prognozy niż prawa podstawowe (oparte na zasadach)[6]. Jej spojrzenie dotyczy nie tylko fizyki (lub ekonomii, którą Cartwright także się zajmowała), lecz wszystkich nauk i wszystkich postaci systematycznej wiedzy. Niemniej jednak zasady idą o jeden krok opisowy dalej niż wzorce: zasady ujawniają leżącą u podstaw regularność, za pomocą której próbują wytłumaczyć „nadrzędne” wzorce.
Będę dowodził, że powszechną cechą ludzi jest dążenie do wyjaśniania wzorców, a nawet rozumienia ich za pomocą głębszych zasad. Na przykład regularność przekazywania imion w rodzinie w procesie dziedziczenia może być rozumiana za pomocą zasad pokrewieństwa. Prawne reguły mogą być czasem powiązane z głębszymi zasadami, takimi jak zasada odpłaty, czyli talio, którą znajdujemy w wielu systemach prawnych. Wzorce w ruchu planet zostały sprowadzone do zasad leżących u ich podstaw wiele razy i na różne sposoby (patrz podrozdziały 3.2, 4.2, 5.2). I jak zobaczymy, ludzie szukali zasad także jako podstawy wzorców w ludzkim ciele, w języku, muzyce, sztuce, literaturze i innych elementach.
Poszukiwanie wzorców i zasad leżących u ich podstaw można zauważyć na całym świecie. Pojęcia zasad i wzorców wydają się więc być uniwersalne, co jest dodatkowo uwiarygadniane przez podobne konteksty lingwistyczne, w których słowa dotyczące tych pojęć pojawiają się w różnych językach. W przypadku języka chińskiego i angielskiego można to sprawdzić, korzystając z dwujęzycznego tezaurusa Thesaurus Linguae Sericae[7].
Zasady najlepiej służą, gdy mogą przewidywać nowe wzorce, podobnie jak wzorce mogą przewidywać nowe zjawiska lub zdarzenia. Ale kiedy dokładnie mamy do czynienia z zasadą? W tej książce używam słowa „zasada”, gdy mogę jednocześnie objąć wiele wzorców. Takie pojęcie zasady różni się nieco od tego z mojej poprzedniej publikacji, A New History of the Humanities (2013). W tamtej książce zasady były przede wszystkim metodologiczne, jak np. zasada systemu reguł w lingwistyce lub zasada związków liczbowych w teorii muzyki. W tej uściślam moją definicję w kierunku uogólnienia, które uwypukla wzorce – szerszej interpretacji, która obejmuje pojęcie zasady metodologicznej.
Same zasady można często uogólnić, tworząc coraz głębsze zasady (jak pojęcie „praw uniwersalnych” w naukach przyrodniczych). Ale ja będę nadal odnosił się do głębszych zasad po prostu jako do „zasad”, niezależnie od ich zakresu. Tak więc w tej książce zasada jest jedynie stwierdzeniem, które odnosi się do więcej niż jednego wzorca. Zgadzam się z filozofem Alanem Musgravem, że sprzeczność między opisem a wyjaśnieniem jest raczej iluzją: „Wyjaśniamy jedną rzecz przez opisanie drugiej”[8]. Ale uwaga Musgravego nie odbiega od stosowanej praktyki wykorzystywania zasad uogólniających do wyjaśnienia obserwowanych wzorców. Wprawdzie poszukiwanie wzorców można znaleźć także u innych żywych istot, w tym momencie poszukiwanie leżących u podstaw zasad wydaje się być zarezerwowane dla ludzi.

ZWIĄZKI MIĘDZY WZORCAMI A ZASADAMI

Czy wzorce można formalnie wyprowadzić z zasad, czy też zasady tylko luźno uogólniają wzorce? Ludzie zadają te pytania od IV wieku p.n.e. Istniały wszelkiego rodzaju związki między zasadami a wzorcami: od wnioskowania logicznego i procedur z mniej lub bardziej formalnymi regułami, po nieformalne związki i przewidywania. Nie będę tu wchodził w szczegóły dotyczące natury możliwych związków między wzorcami a zasadami w różnych dyscyplinach, okresach i regionach, pozostawiając tylko pytanie, czy te związki same z siebie także wykazują wzorce. To sprawiłoby, że nasza historia byłaby niepotrzebnie abstrakcyjna. Wrócimy do tego w kolejnych rozdziałach, gdy rozpatrzymy wystarczającą ilość materiału historycznego.

POLICENTRYCZNIE I PORÓWNAWCZO: PROBLEM GLOBALNEJ HISTORIOGRAFII

Książka omawia historię wzorców i zasad nie tylko w naukach przyrodniczych, lecz także w innych dyscyplinach, jak prawodawstwo, medycyna, matematyka, filologia muzykologia i historia sztuki. W ten sposób badam, jak wygląda historia nauk przyrodniczych i humanistycznych, jeśli potraktujemy nauki przyrodnicze na takich samych zasadach jak inne dziedziny wiedzy[9]. Gdy tak postąpimy, pojawia się nowa perspektywa wiedzy, zapewniająca wgląd w splecioną ze sobą naturę bardzo odległych do siebie nauk, takich jak astronomia i filologia. W tej książce staram się także pokazać, jak wygląda historia wiedzy, jeśli nie skupiamy się na jednym ośrodku aktywności, takim jak Europa czy Zachód, lecz przeciwnie – zakładamy, że istnieje wiele ośrodków, obejmujących Azję (np. Imperium Mogołów, Chiny), Afrykę (np. Imperium Songhaj, Etiopię), świat arabski, Oceanię (np. Tonga) oraz prekolumbijskie Ameryki (np. Imperia Inków i Majów). Nie ograniczam się do oddzielnego omawiania tych ośrodków, lecz badam także zakres, w jakim wiedza była między nimi wymieniana[10]. Podczas gdy wiele działań związanych z wiedzą różni się, można je porównać pod kątem wzorców i zasad.
Ale jak określić, czy w dawnych działaniach w konkretnym regionie są wzorce i zasady? Czy powinniśmy wykorzystywać nasze własne definicje podane wyżej, czy tylko przypisywać terminy „wzorce” i „zasady” historycznym aktorom, gdy sami używali takich pojęć? Problem polega na tym, że podczas gdy większość sławnych uczonych i badaczy intensywnie szukała regularności i uogólnień, nie odnosili się do nich jako do wzorców i zasad. Napotykamy całe mnóstwo pojęć, jak „prawo”, „reguła”, „motyw” i „regularność” – w wielu językach – ale częściej zdarza się, że wyniki są prezentowane bez takiej terminologii. W przypadku nadrzędnej historii, jak ta, nie wymagam, aby sami historyczni aktorzy używali określonych terminów w celu potwierdzenia, że stosowali pojęcia, które te terminy oznaczają. Na przykład żaden filolog z XVI ani lekarz z XVII wieku nie używał terminu „cykl empiryczny” (patrz podrozdział 5.1), ale nie oznacza to, że nie stosowali takiego cyklu w swoich badaniach. Przeciwnie, cykl empiryczny był szeroko stosowany od wczesnych czasów nowożytnych, od Europy po Chiny. Ponieważ historia wiedzy rozciąga się przez wiele stuleci, nie ma sensu ograniczanie się do wykorzystywania tak zwanych kategorii aktorskich. W końcu nie każdy anachronizm jest mylący, jak przekonująco argumentuje historyk Nicholas Jardine[11]. Ograniczenie się do kategorii aktorskich jest odpowiednie do biografii lub wiedzy historycznej dla określonego okresu, który zagłębia się w świat konkretnej jednostki z jej szczególnymi pojęciami i charakterystyczną terminologią. Wprawdzie omawiam w tej książce szczegóły biograficzne, ale nie jest to mikrohistoria, a raczej próba połączenia poziomu mikro konkretnych wydarzeń historycznych z poziomem makro dotyczącym długoterminowego rozwoju.
Jak wspomniałem, w tej książce zakładam istnienie wielu ośrodków wiedzy na wszystkich zamieszkałych kontynentach. Ponadto, przy moim policentrycznym podejściu skupiam się nie tylko na rejonach z kulturą piśmienną, lecz także na tych bez pisma, nie tylko w czasach prehistorycznych, lecz także w okresach późniejszych, jak np. Imperium Inków, gdzie informacja była zapisywana w postaci sznurków z węzełkami (kipu), oraz cywilizacja Melanezji i Polinezji, gdzie wiedza była utrwalana w strukturach architektonicznych. Nawet w klasycznej Grecji wiedza była odzwierciedlana nie tylko w piśmie, lecz także w źródłach wizualnych i materialnych, np. w teorii sztuki, w której zasady poprawnych proporcji były zapisane w rzeźbach (np. kanon Polikleta). Omawiam także historyczne narracje obrazkowe Inków i Misteków. A tam, gdzie jest to możliwe, wykorzystuję źródła ustne, takie jak system prawny Xeer w Somalii i historiografię Królestwa Gonja[12]. Lecz znacznie większy nacisk położony jest na materiały pisane, po prostu dlatego, że dają najwięcej informacji dla naszych celów. Jednak znaleziska materiałów pisanych pozostają w dużej mierze niedostępne. Weźmy na przykład starożytne manuskrypty z Timbuktu, z których dostępnych jest tylko około 6 tysięcy z około 700 tysięcy książek (patrz podrozdział 5.1). Większość manuskryptów znajduje się w domach prywatnych, a nieznana liczba została zniszczona podczas ataków terrorystycznych. Jednak manuskrypty, które dotarły do instytutu Ahmeda Baby, dają świadectwo niezwykłego bogactwa idei, przemyśleń i odkryć w wielu obszarach.
Pisanie policentrycznej, globalnej historii wiedzy pozostaje zatem ogromnym wyzwaniem. Podczas gdy dość łatwo jest potraktować różne dyscypliny na równych prawach, jest to znacznie trudniejsze, jeśli nie niemożliwe, dla różnych ośrodków wiedzy. I to nie tylko przez to, że w niektórych z nich wiele źródeł nie jest dostępnych, lecz także dlatego, że w licznych przypadkach źródła nie zostały odszyfrowane (jak genealogiczne i astronomiczne teksty z Wyspy Wielkanocnej), a jeszcze częściej z tego powodu, że pewne ośrodki wiedzy nie zawsze obejmują wszystkie jej dziedziny. Dlatego, choć moja historia jest policentryczna, nie zawsze jest „ekwicentryczna”.

HISTORYCZNE UOGÓLNIENIA I TRENDY

W każdej historiografii – a zwłaszcza w historii obejmującej wiele wieków – musimy zapytać, czy zgromadzone przypadki historyczne zapewniają wystarczające dowody do wyciągania wniosków. Po pierwsze, istnieje problem nieznanych informacji. Jednak nie jest to największa przeszkoda, jeśli tylko pozostaniemy otwarci na możliwość, że ich przyszłe pojawienie się może zmienić lub podważyć wcześniej wyciągnięte wnioski, Drugi, większy problem to fakt, że musimy wybierać ze znanych faktów i przypadków. Choć staram się oddać sprawiedliwość różnym dziedzinom wiedzy z możliwie wielu jej ośrodków, nigdy nie można przeprowadzić bezstronnej selekcji możliwych przypadków. Pomimo że omawiam ponad 20 dyscyplin (patrz punkt Działania i dyscypliny wiedzy), nadal jest prawdopodobne, że pominąłem jakieś wzorce, zasady lub ich wzajemnie związki. Aby zachować czujność, szukałem nie tylko wzorców i zasad oraz związków, lecz także przypadków, gdy ich nie ma lub nawet zostały odrzucone (patrz przykład w podrozdziale 3.3).
Uogólnienia dotyczące różnych wydarzeń historycznych stanowią jeszcze większe wyzwanie. Takie postępowanie było uważane się podejrzane[13] i związane z historiografią pozytywistyczną z okresu przed profesjonalizacją tej dyscypliny[14]. Później teoretycy historii uważali, że uogólnienia są niedopuszczalne i była to maksyma historiografii XX wieku. Jednak uogólnienia były formułowane przez większość historyków XX wieku: od Johana Huizinga, który uważał powracającą praktykę gier i zabaw za ogólny wzorzec w historii wszystkich ludzkich kultur[15], po Fernanda Braudela, który nie wahał się zaproponować uniwersalnych wzorców w początkach kapitalizmu[16]. Choć uogólnienia nigdy nas nie opuściły, na długi czas wypadły z łask. Jednak przez kilka ostatnich dziesięcioleci historyczne uogólnienia wróciły do porządku dziennego, choć obecnie bardziej niż kiedyś historycy muszą być bardzo sceptyczni, a każde uogólnienie musi być analizowane niezwykle krytycznie[17]. Ważne jest, aby zakres przypadków historycznych był możliwie szeroki i aby proponować każde uogólnienie jedynie jako tymczasową hipotezę – lub raczej jako „tendencję”, która może zostać potwierdzona lub podważona przez kolejne przypadki.
Odkrycie przeciwnego przykładu nie oznacza, że znalezione przez nas uogólnienie automatycznie powinno zostać odrzucone. W istocie w historii rzadko występują ostro zarysowane regularności. Możemy co najwyżej znaleźć historyczne trendy lub „linie historii”, nazywając to zgodnie z terminologią historyka Jana Romeina[18]. Żaden z tych trendów czy linii nie jest bezwzględny. Zawsze będą istniały wyjątki[19]. Jednak zobaczymy, że tendencje, które proponuję, są „ryzykowne”: stwierdzają, że istnieje określona linia w poszukiwaniu wzorców zasad oraz że linia ta może zostać przerwana, jeśli nowe przypadki sugerują inny trend. Proste (i trzeba przyznać karykaturalne) odrzucenie popperowskie przez jeden kontrprzykład nie ma zastosowania do historii. Jako historycy musimy mierzyć się z kolosalnym problemem danych, które są niepełne, a nawet zdeformowane. Ale możemy pracować z danymi, które mamy, gdzie znalezione uogólnienie lub tendencja mówią coś nie tylko o przeszłości, lecz także o przyszłości.
Dlatego w tej książce omawiam zarówno regularności, jak i wyjątki w historii wiedzy, zawsze zadając pytanie, czy naprawdę istnieją tendencje i jak się one mają do znalezionych wyjątków. Tendencje w jednej dyscyplinie i w jednej określonej kulturze są łatwiejsze do znalezienia niż tendencje obejmujące wiele dyscyplin, dłuższy okres lub nawet wiele kultur. Te ostatnie trendy są niezwykle rzadkie: znalazłem tylko kilka. Pojęcie „tendencji” nie jest formalnie różne od „wzorca”. Jednak rezerwuje słowo „tendencja” dla regularności, którą znalazłem w przeszłości, zaś słowo „wzorzec” dla regularności znalezionej przez aktora historycznego niezależnie od terminologii, jakiej w tym celu używał.
Nie jest więc moim celem osiągnięcie pełnego przeglądu historii wiedzy, czyli czegoś, co w żadnym przypadku nie jest osiągalne. Zamiast tego dążę do stworzenia historii, która możliwie silnie uwypukla różnorodność dyscyplin wiedzy, aby pokazać najszersze możliwie wsparcie dla moich hipotez o rozwoju ludzkiej wiedzy, jeśli nawet to wsparcie nie jest pełne.

PRZESZŁOŚĆ JAKO ŚWIAT EMPIRYCZNY: CYFROWA HISTORIA

Uważam, że moja historiografia ma związek z cyfrową historią, gdzie cyfrowe dane i zasoby są wykorzystywane do badań historycznych. Wspomniałem już o Thesaurus Linguae Sericae, ale używałem także wielu innych cyfrowych korpusów i tezaurusów, takich jak Old Babylonian Grammatical Texts, Thesaurus Linguae Grecae, Thesaurus Linguae latinae, Corpus Iuris Civilis, zbiory Hadith collections, faksymile kodeksów mezoamerykańskich oraz korpus CKCC (zawierający listy XVII-wiecznych uczonych holenderskich). Ponadto szeroko korzystałem z konkretnych korpusów, które dotyczą konkretnego uczonego, jak zdigitalizowana Opera Omnia Desideriusa Erasmusa oraz zdigitalizowane prace Keplera (Herausgabe der Werke von Johannes Kepler).
Wykorzystanie takich cyfrowych plików nie jest konieczne i w tej książce głównie odwołuję się bezpośrednio do źródeł. Jednak przeszukiwanie dużych ilości zasobów stało się znacznie łatwiejsze i szybsze od czasu, gdy zostały one zdigitalizowane. A co więcej, analiza cyfrowa źródeł prowadzi do innych procedur pracy. Na przykład jestem zwolennikiem czegoś, co nazywane jest czytaniem na odległość. Narzędzia leksykalne i syntaktyczne – od tak zwanego modelowania tematów do analizy składniowej[21] – są używane do szybkiego przeszukiwania zawartości tekstów i sprawdzenia, czy stosowane są wzorce i zasady. Historyk decyduje następnie, czy kontynuować to czytanie na odległość, wykorzystując tzw. close reading (uważną lekturę), gdzie teksty są szczegółowo studiowane. W ten sposób w danym czasie można przejrzeć znacznie więcej tekstów. Czytanie na odległość przypomina dawno uznaną technikę „czytania po przekątnej”, w których uczony przegląda tekst bez szczegółowego czytania. Ale istnieje ważna różnica: dzięki dostępnym narzędziom do modelowania tematów, stało się możliwe przeszukiwanie bez interwencji człowieka[22] plików tekstowych pod kątem często występujących tematów, czy to w zakresie cykliczności tematów w narracjach historycznych, czy też modeli geometrycznych w tekstach astronomicznych. Położenie tych tematów w tekstach można zebrać automatycznie, po czym można zacząć prace historyczne, bez poprzedzającej je rundy czytania po przekątnej. Można śmiało powiedzieć, że nie skończyłbym tej książki w ciągu całego życia bez narzędzi cyfrowych. Jednak, biorąc to pod uwagę, moim ostatecznym problemem nie był aspekt cyfrowy mojego podejścia, ale wynikająca z tego narracja historyczna, która od początku do końca jest pracą człowieka.
Zdaję sobie sprawę, że mam pewną przewagę w porównaniu z innymi historykami, ponieważ pracuję ćwierć wieku nad lingwistyką komputerową. Na przykład dzięki technikom analizy składniowej opracowanej przez moją grupę badawczą mogłem syntaktycznie przeanalizować większość źródeł, co umożliwiło nie tylko poszukiwanie wzorców leksykalnych w tekstach, lecz także wzorców syntaktycznych[23]. Ten rodzaj wyszukiwania syntaktycznego umożliwił włączenie „długodystansowych” związków między słowami, zamiast spoglądania na słowa znajdujące się obok siebie (szersze wyjaśnienia można znaleźć w podrozdziale 2.1).

DZIAŁANIA I DYSCYPLINY WIEDZY

Działania związane z wiedzą omawianą w tej książce będę określał ogólnie jako „dyscypliny” lub „nauki”, ale musimy sobie zdawać sprawę, że są to współczesne kategorie[24]. Do XVIII wieku słowo „nauka” rzadko było używane w sensie dyscypliny lub dziedziny. „Nauka” oznaczała po prostu wiedzę lub znajomość rzeczy[25]. Dopiero w XIX wieku możemy zobaczyć stopniowe przekształcenie w zinstytucjonalizowaną dyscyplinę. Najlepiej byłoby używać w tej książce lokalnych określeń z ówczesnych czasów dla różnych działań związanych z wiedzą, ale łatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Na przykład badania nad sztuką (lub historią sztuki) zostały sklasyfikowane przez rzymskiego autora Pliniusza pod hasłem „mineralogia i zastosowania materiałów”[26]. Ta książka stałaby się nieczytelna, gdybyśmy ograniczyli się do lokalnych, historycznych terminów na określenie różnych działań związanych z wiedzą. Tam, gdzie jest to możliwe, wymieniam terminy historyczne lub regionalne na określony rodzaj wiedzy, a potem zastępuję je tym, co uważam za najbardziej spójne terminy. W niektórych przypadkach będzie to termin historyczny, w innych zaś będzie to termin współczesny[27].
Gdy używam w tej książce słowa „dyscyplina”, nie odnoszę się do pojęcia dyscypliny akademickiej, ale do zbioru działań, które mają wspólny przedmiot badań, taki jak: język, liczby, natura, choroby, kosmos, prawo, muzyka, sztuka, przeszłość i królestwo roślin lub zwierząt. Dyscypliny, na których skupia się ta książka, sięgają czasów antycznych i można je znaleźć w większości regionów: astronomia, matematyka, mechanika, lingwistyka, historia, muzykologia, filologia, medycyna, prawodawstwo i teoria sztuki. Tych 10 dyscyplin jest dość reprezentatywnych dla wielowiekowej historii wiedzy. Obejmują one zarówno badania natury i kultury, jak i medycyny oraz matematyki, dwóch dyscyplin, których nie można jednoznacznie zakwalifikować do żadnego badania natury lub kultury. Omawiam też logikę, poetykę, botanikę, zoologię, geografię, teologię, filozofię, astrologię, magię i alchemię – czasami dość intensywnie – ale te pozostałe 10 dyscyplin nie jest głównym tematem książki.
Oczywiście, mój wybór dyscyplin nie oddaje sprawiedliwości dziedzinom wiedzy, które pojawiły się niedawno. Jak wyjaśniam w rozdziale 5, szczegółowa część mojej historiografii obejmuje okres od epoki kamienia do XVIII wieku. Jeśli chodzi o okres od 1800 do 2000 roku, przedstawiam tylko zgrubny szkic większości dyscyplin. Jednak we wnioskach krótko poruszam temat niektórych nowych dyscyplin, które pojawiły się w XX i XXI wieku. Zobaczymy, że omawiane dyscypliny nie pozostają stabilne przez wieki: wszystkie przeszły głębokie transformacje, w rezultacie których ich granice przesunęły się kilkakrotnie[28].

 
Wesprzyj nas