Książka “Wojna w Kuropatkach” autorstwa Katarzyny Ryrych pomaga wytłumaczyć dzieciom, że wojna nie polega tylko na walkach żołnierzy i może toczyć się wszędzie. Podnosi też kwestię człowieczeństwa, które okazać można w każdej sytuacji.


Seria książeczek dla najmłodszych zatytułowana „Wony dorosłych – historie dzieci” publikowana przez Wydawnictwo Literatura zawiera opowieści o konfliktach toczących się zarówno w przeszłości, jak i współcześnie. Są to książki, które ułatwiają rodzicom rozmowy o wydarzeniach trudnych do objaśnienia, przepełnionych cierpieniem i niesprawiedliwością, mających jednakże miejsce w rzeczywistości, przez co dzieci zetkną się z wiedzą o nich prędzej czy później.

W bezpiecznej przestrzeni historii stworzonych przez doświadczonych pisarzy może się to odbyć we właściwej perspektywie opatrzonej dużą dozą wrażliwości i empatii. To ważne szczególnie w sytuacji, gdy mowa o wojnach i niepokojach rozgrywających się tu i teraz, znanych dziecku – a często niezrozumiałych – z nagłówków gazet, wypowiedzi w radiu czy telewizji.

Dobrym tego przykładem jest tom „Wojna w Kuropatkach” dotyczący napięcia na granicy polsko-białoruskiej, gdzie pojawienie się grup migrantów z krajów Bliskiego Wschodu postawiło w stan gotowości wojsko, a opinię publiczną podzieliło, z uwagi na sprzeczne doniesienia dotyczące tej sytuacji. Czego chcą przybysze? Czy są wrogo nastawieni? Czy mieszkańcom Polski coś zagraża? – to tylko nieliczne pytania, pozostawiane przeważnie bez racjonalnej odpowiedzi, jakie zaczęły krążyć między ludźmi w wyniku doniesień prasowych, wzbudzając niepokój, a często także agresywne komentarze. Jak opowiedzieć o tym dziecku? Jak z nim porozmawiać? O tym pomyślała Katarzyna Ryrych.

Pisarka gotowych odpowiedzi nie daje, nie sięga po żadne polityczne analizy, co w książce dla dzieci byłoby zresztą zupełnie bezzasadne. Pokazuje natomiast las, w którym coś się zmieniło. Przestał być już bezpiecznym lasem, do którego bohaterka książki Mela i jej młodsza siostra Ada mogły zapuszczać się na grzyby podczas wcześniejszych pobytów u babci na wsi.

Dorośli nie chcą powiedzieć dziewczynce o co tak naprawdę chodzi, a ta – jako osóbka ciekawska i zainteresowana otaczającym ją światem, postanawia dowiedzieć się tego na własną rękę. Odkrywa, że wśród drzew ukrywają się jacyś nieznani ludzie, a także i to, że część mieszkańców wioski, nie zastanawiając się nad tym skąd przybyli i dlaczego, stara się pomóc im przetrwać w tej skomplikowanej sytuacji tak, jak jest to możliwe ze strony zwykłego człowieka, nie wdającego się w wielką politykę. Człowieka, który widząc rodzinę z głodnymi małymi dziećmi koczującą w lesie chce się podzielić posiłkiem, zanieść leki czy koce nie szukając podtekstów, drugiego dna, nie dopisując do swoich działań żadnej nadzwyczajnej ideologii.

„Wojna w Kuropatkach” jest więc w tym znaczeniu opowieścią o wojnie, która może toczyć się na różne sposoby i o człowieczeństwie, do którego nie potrzeba wiedzy z zakresu geopolityki a jedynie odruchu serca. To książka o empatii i dzieleniu się tym, co się posiada, o małych gestach dobrej woli, stających się realną pomocą i wsparciem.

Sposób w jaki Katarzyna Ryrych odmalowała tę historię, pozwala łatwo odnieść ją do wcześniejszych czasów i minionych konfliktów, w których także przeciętna osoba nie miała pojęcia o co tak naprawdę chodzi, kto je sprowokował i jakie miał motywacje, lecz – gdy widziała głodne dziecko czy dorosłego tułającego się w potrzebie – reagowała. I jak wiemy z historii były to reakcje różne. Jedni wyciągali widły, inni ręce do pomocy. Wanda Pawlik

Katarzyna Ryrych, Wojna w Kuropatkach, Wydawnictwo Literatura, Premiera: 4 marca 2022
 
 

Katarzyna Ryrych
Wojna w Kuropatkach
Wydawnictwo Literatura
Premiera: 4 marca 2022
 
 

Z tylnego siedzenia naszego samochodu widziałam plecy taty, drogę prowadzącą szpalerem starych drzew i ciemną ścianę lasu.

Obok mnie, bezwładna jak szmaciana lalka, spała Ada. Zawsze zasypia w samochodzie, ale tym razem czułabym się o wiele lepiej, gdyby było inaczej.

– Mela – zaczął tata. W lusterku widziałam jego smutną twarz. – Mela, musisz zrozumieć pewne rzeczy.

Nie miał pojęcia, że nie chciałam rozumieć niczego.

Dla mnie to wszystko było proste, jasne i oczywiste. I skoro ja, mając lat dwanaście, myślałam w ten sposób – jaki problem mieli z tym dorośli?

Przy wjeździe na autostradę natknęliśmy się na kolumnę ciężarówek. Na poboczu stało kilka samochodów osobowych. Mężczyźni w mundurach sprawdzali dokumenty kierowców i chyba nie tylko, bo niektóre auta, te większe, miały otwarte bagażniki. Wracaliśmy do domu, a w Kuropatkach nadal trwała wojna.

• • •

O wojnie dowiedziałam się na drugi dzień po przyjeździe. Tata prawdopodobnie wiedział o niej wcześniej, ale nie miał wyboru. Bo kiedy w domu trwał potężny remont, a rodzice znowu nie dostali urlopu, mogła zająć się nami tylko babcia.

Perspektywa wakacji na wsi, tam, gdzie zawsze mogłam robić wszystko, co tylko mi się podobało, była naprawdę fantastyczna. Nawet to, że będę musiała zajmować się młodszą siostrą, nie było w stanie przyćmić mojej radości.

Brodzenie w stawie, wyprawy do pobliskiego lasu, a może nawet spanie w stodole na świeżym sianie…

Pyszne kołduny i złocisty rosół, domowy chleb i prawdziwe masło… i przede wszystkim prababcia, mama babci, która opowiadała nam wieczorami przeróżne historie – niektóre straszne, inne śmieszne, ale wszystkie prawdziwe.

Gdyby po śmierci dziadka zdecydowały się przenieść do nas – miałabym to wszystko (za wyjątkiem masła i mleka prosto od krowy) na co dzień.

Tylko że babcia kochała swój stary dom, no i musiałaby sprzedać krowę i kury. A pies Bajbus, biegający po obejściu, z pewnością nigdy nie przyzwyczaiłby się do spacerów na smyczy.

 
Wesprzyj nas