Dyktatorzy XX wieku, tacy jak Hitler, Stalin i Mao, rządzili wykorzystując przemoc, strach, brutalne represje, ideologie, a niekiedy także izolację swoich państw od świata zewnętrznego. Współcześni dyktatorzy – dyktatorzy ery globalizacji – by pozostać skutecznymi, muszą być zdecydowanie bardziej wyrafinowani.


Zamiast stosować jawne i ciągłe represje, kontrolują obywateli poprzez dezinformację oraz manipulowanie środkami masowego przekazu. Zamiast wprowadzać oficjalną cenzurę, tworzą złudzenie niezależnych mediów – wystarcza im kontrola nad główną stacją telewizyjną i zepchnięcie innych mediów na margines. Zamiast odwoływać wybory – fałszują je. Zamiast zamykać przeciwników w więzieniach, nakładają ograniczenia na Google.

Tyrani zmienili strategię, ale ich cel pozostał ten sam: chcą kontrolować obywateli przez kształtowanie w nich pożądanego sposobu postrzegania świata. Spin dyktatorzy XXI wieku stali się mistrzami symulowania demokratycznych procedur. Dyktatura strachu ustąpiła miejsca dyktaturze manipulacji – wydajniejszej w represjonowaniu i bardziej efektywnej w zastraszaniu.

Kluczem do utrzymania autorytarnej władzy stała się popularność.

Sergei Guriev i Daniel Treisman po latach badań i analizowania raportów przedstawiają wnikliwe portrety współczesnych autorytarnych przywódców, takich jak Viktor Orbán, Recep Tayyip Erdoğan, Lee Kuan Yew czy Alberto Fujimori.

W pasjonującej książce wyjaśniają, dlaczego w epoce rosnącej nowoczesności i świadomości demokratycznej spin dyktatorzy mogą wciąż być u władzy, a my nie możemy z tym nic zrobić.

***

Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto martwi się o przyszłość demokracji.
Anne Applebaum

Guriev i Treisman śledzą ewolucję współczesnych autorytarnych rządów oraz to, jak dyktatorzy przejęli wiele technik demokracji i jak wykorzystują jej słabości. Ta książka to niezwykle aktualne ostrzeżenie przed wyzwaniami, z jakimi muszą się zmierzyć państwa demokratyczne.
Francis Fukuyama

Autorzy „Spin dyktatorów” dokładnie dokumentują dziesiątki strategii stosowanych przez autorytarne reżimy na całym świecie po to, by ich przywódcy uchodzili za populistycznych zwolenników demokracji, podczas gdy tak naprawdę są tyranami i dążą do zdobycia władzy absolutnej. Przygnębiający scenariusz, jednak Guriev i Treisman wyświadczają wszystkim zainteresowanym polityką ogromną przysługę: umożliwiają nam rozpoznanie tych taktyk i – dzięki tej wiedzy – przeciwstawienie się nowemu typowi dyktatorów.
„Booklist”

Sergei Guriev Daniel Treisman
Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku
Przekład: Aleksandra Żak
Wydawnictwo Szczeliny
Premiera: 12 kwietnia 2023
 
 

Przedmowa do nowego wydania

Odkąd wysłaliśmy Spin dyktatorów do druku na początku 2021 roku, na globalnej arenie politycznej doszło do dramatycznych wydarzeń. Tamtego lata, gdy amerykańskie wojska wycofywały się z Afganistanu, talibowie wrócili do władzy. Wszelka nadzieja na to, że złagodnieli, szybko prysła. W Chinach, gdy mutował wirus SARS-CoV-2, przewodniczący Xi Jinping na całe miesiące zamykał w mieszkaniach miliony ludzi żyjących w miastach. Choć działo się tak z przyczyn medycznych, to mieszkańcy Szanghaju chcący wyrazić sprzeciw wobec władzy poczuli, czym jest areszt domowy. W Hongkongu od połowy 2021 roku liczba więźniów politycznych wzrosła dwukrotnie1. Rządy nowego kazachskiego autokraty zostały na jakiś czas zachwiane przez gwałtowną rewoltę. A co najbardziej przerażające, rosyjski prezydent Władimir Putin uderzył z brutalną siłą na Ukrainę, nasyłając na nią swoje wojska. Przywódca, który dawniej był mistrzem subtelnych metod kontroli, teraz wydaje się zdeterminowany, by wymazać z mapy sąsiedni kraj.
Wszystkie te niepokojące wiadomości mogą skłaniać do pytania, czy nie pospieszyliśmy się, kiedy półtora roku temu przekonywaliśmy, że dyktatorzy rezygnują z  terroru na rzecz technik spinu, gdy modernizuje się ich gospodarka. Czy najnowsze wydarzenia świadczą o tym, że nastąpił krok wstecz? Być może się mylimy, ale wydaje nam się, że nie. Pomimo pewnych przypadków regresu wciąż uważamy wyrafinowaną manipulację za ścieżkę przyszłości dla dyktatorów – a najnowsze zdarzenia są spójne z tym, co piszemy o pojawianiu się na świecie spin dyktatorów (a czasem ich upadkach) i o ich innowacyjnych technikach. Obecne wydarzenia pokazują, jak istotne jest to, aby Zachód robił jeszcze więcej, by z nimi walczyć.
Dyktatura spinu z pewnością nie jest w odwrocie. Kazachski prezydent Tokajew, po zmiażdżeniu powstania w styczniu 2022 roku, szybko wrócił do manipulacji, orędując za „demokratyczną” reformą konstytucyjną, która – co ważniejsze – ograniczyła wpływy jego poprzednika. Zmiany w Chinach nie wpływają na globalną strukturę dyktatur, ponieważ ten kraj nigdy nie był dyktaturą spinu. Xi od początku wykorzystywał techniki informacyjne nie po to, by zrezygnować ze strachu, ale by stosować go w sposób celniejszy. Biorąc pod uwagę fakt, że większość Chin, poza największymi miastami, jest biedna, to koszty brutalnych represji wciąż są do udźwig­nięcia. Afganistanowi – gdzie analfabetyzm jest na poziomie powyżej 60 procent – też nigdy nie wróżyliśmy przejścia do nowoczesnych metod tyranii2.
Inaczej było z Rosją. Putin należał do tych, którzy wcześnie i skutecznie wdrożyli nowy model dyktatury. Jego zmanipulowane wybory, przejęte media i pozorowana na działania niepolityczne marginalizacja przeciwników stały się dla innych dyktatorów punktem odniesienia. Jednak już w końcówce drugiej dekady XXI wieku zaczął się stopniowo cofać, a w 2021 roku był już na skraju dyktatury strachu – na co zwracamy uwagę w przypisach 6 i 7 do rozdziału 1. Teraz sfinalizował ten proces. Gdy jego czołgi wtoczyły się do Ukrainy, rosyjskie służby bezpieczeństwa rozpoczęły wojnę w domu, zamykając nieliczne istniejące jeszcze wolne media, blokując Facebooka, Twittera i inne sieci społecznościowe oraz grożąc każdemu, kto krytykował „specjalną operację militarną”, piętnastoma latami ciężkich robót.
Skąd ta zmiana? Odpowiedź jest już zawarta w tej książce. W rozdziale 8 omawiamy dylemat, przed jakim stają dyktatorzy tacy jak Putin, gdy walczą o kontrolę nad społeczeństwem, które wciąż się rozwija. Tym, co zniechęca ich do przemocy i zachęca do manipulacji, jest połączone działanie modernizacji i globalizacji, które nazywamy koktajlem modernizacji. Jest on łaskawszy dla technik spinu niż dla działań opartych na strachu – ale z czasem sprawia też, że dyktaturę spinu trudno utrzymać. To jest właśnie historia Rosji. W ciągu ostatnich piętnastu lat wzros­ła liczba studentów, powszechny stał się dostęp do szybkiego internetu i mediów społecznościowych, spadło zaufanie do telewizji państwowej jako źródła informacji3. Filmiki na YouTube na temat korupcji zamieszczane przez lidera opozycji Aleksieja Nawalnego były wyświetlane dziesiątki, a niekiedy setki milionów razy oraz wywołały fale protestów w 2017 roku i kolejnych latach. Gdy rosło uznanie dla wolności wypowiedzi, dostępu do informacji i pokojowych demonstracji, poparcie Putina spadło z 82 procent w kwietniu 2018 roku do 59 procent w maju 2020 roku. Przez siedem lat przed inwazją na Ukrainę narastała nawet sympatia do USA i Europy4. Dyktatura spinu wymaga zręczności, a wyglądało na to, że ludzie Putina sobie nie radzą.
Kiedy dyktatorzy docierają do tego punku, muszą dokonać wyboru. Mogą albo podnieść sobie poprzeczkę, jak to robią nieskończenie pomysłowi taktycy z Singapuru, albo zrezygnować ze spinu i powrócić do surowych represji. Putin wybrał to drugie.
I nie był pierwszy. W Wenezueli po śmierci Hugo Cháveza jego następca Nicolás Maduro próbował ukryć swój brak charyzmy, sięgając po brutalne metody. W Turcji prezydent Recep Tayyip Erdoğan na nieudany przewrót zareagował wtrąceniem dziesiątek tysięcy przeciwników do więzień. Powrót do strachu zawsze jest zagraniem desperackim, wskazuje raczej na słabość niż na siłę. Wiąże się z ogromnymi kosztami ekonomicznymi, ponieważ ograniczane są inwestycje międzynarodowe, Zachód nakłada sankcje, wysoko wykwalifikowani pracownicy emigrują, a państwowe służby kanibalizują sektor biznesowy. Gospodarka Wenezueli uległa załamaniu – jak podaje ONZ, przychód w przeliczeniu na obywatela w amerykańskich dolarach spadł z 14 tysięcy w 2010 roku do niecałych 5 tysięcy w 2019 roku5. Turcja, z bezrobociem na poziomie powyżej 10 procent i inflacją na poziomie 80 procent, pogrążyła się w stagflacji6. Osłabienie rosyjskiej gospodarki także było uderzające – zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak szybko nastąpiło. Przed wojną przewidywano wzrost gospodarczy o 3 punkty procentowe, teraz prognozuje się, że PKB spadnie o 6 procent w 2022 roku, a w 2023 będzie jeszcze niższe7. W przeciwieństwie do Wenezueli i Turcji gospodarka Rosji legła w gruzach pomimo bardzo wysokich cen za główne produkty eksportowe: ropę i gaz.
Z perspektywy przetrwania decyzja Putina o rozpoczęciu wojny była wielkim ryzykiem i zapewne pomyłką. Mógł wprowadzić represje wewnątrz kraju, nie ryzykując wyniszczających sankcji ze strony Zachodu i ogromnych strat w ludziach na polu walki, które mogą sprawić, że odwrócą się od niego obywatele. Podobnie jak inni, byliśmy zszokowani inwazją na Ukrainę na taką skalę. Ponieważ – jak wykazujemy w książce – spin dyktatorzy rzadko sięgają po siłę militarną, oznaczało to, że Putin opowiada się całkowicie za dyktaturą strachu. To, w jaki sposób on i jego współpracownicy prowadzą tę wojnę – dopuszczając się mrożących krew w żyłach zbrodni i niemal ich nie ukrywając – oznacza buńczuczne palenie za sobą mostów. Angażując wojsko w zbrodnie wojenne, Putin zapewne liczy, że uciszy frakcję umiarkowaną, która ma nadzieję na powrót do łagodniejszych metod.
W każdym razie powrót jest trudny. Dyktatura spinu opiera się na fikcji – przedstawianiu dyktatora jako kompetentnego, dobrotliwego demokraty. Obywatele albo naprawdę w to wierzą, albo przynajmniej udają. Kiedy maska zostaje zrzucona, to jej ponowne założenie jest niemal niemożliwe. Bardziej prawdopodobne jest jeszcze większe nasilenie represji. Putin stracił motywację, by udawać męża stanu. Niektórzy Rosjanie dadzą się porwać wściekłemu nacjonalizmowi i retoryce resentymentów. Inni nie będą entuzjastycznie nastawieni do władzy – i naszym zdaniem będą oni stanowić większość – ale dopóki jakiś kryzys nie osłabi stabilności reżimu, będzie ich demobilizował strach.
W Wenezueli, Turcji i Rosji dyktatorzy wrócili do represji. Inni jednak działają tak jak dawniej. Viktor Orbán w 2022 roku wygrał dzięki spinowi kolejne wybory na Węgrzech. Singapurscy mistrzowie pozostają okopani na swoich stanowiskach. Kazachski prezydent Tokajew szybko zaniechał przemocy ze stycznia zeszłego roku. Malezja po przemianie w demokrację w 2018 roku wróciła do mglistego ustroju. W Azerbejdżanie i Tanzanii manipulacje nadal są bardziej wyraziste niż strach.
Kilka niespokojnych demokracji również zmierza w tym kierunku. Prezydenci Andrés Manuel López Obrador w Meksyku i Jair Bolsonaro w Brazylii wykorzystali masowe poparcie, by osłabić mechanizmy kontroli i równowagi. Obaj jednak spotkali się z oporem. Nie wiadomo, dokąd zmierzają. Dwa inne przypadki są bardziej deprymujące. W Tunezji prezydent Kais Saied wykorzystał początkową popularność, by rozwiązać parlament i wprowadzić zmiany w konstytucji wzmacniające jego władzę8. Jego ludzie eksmitowali dziennikarzy Al Dżaziry z siedziby stacji w Tunisie i usunęli dyrektora państwowego kanału Al Wataniya9. Saied wykorzystał klasyczną strategię spin dyktatora: podporządkowani mu prokuratorzy ścigali przeciwników politycznych za rzekome niepolityczne przewinienia, oskarżając byłego premiera Hammadiego al-Dżibaliego o pranie brudnych pieniędzy10. Drugim graczem jest serbski premier Aleksandar Vučić, który szlifował umiejętności jako minister do spraw informacji w rządzie Slobodana Miloševića w latach 90. XX wieku. Chociaż Serbia jest zasadniczo wciąż uznawana za demokrację, to widać wyraźne sygnały osłabienia ustroju11. Partia Vučića kontroluje większość dużych stacji telewizyjnych i tabloidów12, a wiele z nich czerpie korzyści z emisji państwowych spotów i z dotacji13. Regularnie kwestionują one patriotyzm opozycji. Krytyczne media spotykają się z pozwami o zniesławienie i żądaniami astronomicznych kar oraz licznymi szczegółowymi audytami podatkowymi14.
Mówiąc krótko, podręcznik technik spinu wciąż zyskuje czytelników. W ciągu kilku ostatnich lat często stosowano opisane przez nas metody. Ludzie Orbána zmuszali stacje radiowe do zejścia z anteny i ograniczenia emisji tylko do internetu, maskując polityczne motywy tych działań. Jedna ze stacji, Tilos Rádió, straciła licencję za przekleństwa na antenie15. Inna, Klub­rádió, puszczała za mało węgierskiej muzyki16. (Rząd zaprzecza, jakoby stosował cenzurę). Nie tylko w Serbii, ale także w innych krajach sprawy sądowe o zniesławienie – cywilne i karne – nadal są często stosowane. W Singapurze dwóch dziennikarzy skazano w 2022 roku na trzy tygodnie więzienia za to, że zarzucali ministrom korupcję – władze twierdziły, że niezgodnie z prawdą17. Malezja, wracając do dyktatury spinu, ponownie zaczęła ścigać za zniesławienie mieszkającego w Londynie dziennikarza18.
W rozdziale 2 piszemy o tym, że spin dyktatorzy stosują krótkotrwałe zatrzymania, by uniknąć krytyki za pozbawianie wolności z przyczyn politycznych. W maju 2022 roku prezydent Azerbejdżanu Alijew trafił na pierwsze strony gazet po ułaskawieniu niektórych więźniów politycznych. Policja szybko jednak wypełniła areszty kolejnymi19. Podobnie jak wcześniej, krytycy rządu są oskarżani o różne przestępstwa niepolityczne; jeden były więzień polityczny i bloger był ścigany za posiadanie narkotyków. W Kazachstanie w lipcu 2022 roku policja aresztowała niezależnego dziennikarza za rzekomą próbę wyłudzenia pieniędzy od miejscowego biznesmena20. Aby odciągnąć uwagę od własnych surowych metod, spin dyktatorzy lubią oskarżać opozycję o przemoc. Vučić poszedł nawet o krok dalej w poszukiwaniu sympatii społeczeństwa i zarzucił wrogom, że usiłują go zabić. Serbskie media pisały o wielokrotnych próbach zamachu. Nie podjęto jednak zbyt wielu kroków, by zamachowców aresztować bądź postawić w stan oskarżenia21.
Ponadto spin dyktatorzy nadal są członkami międzynarodowych instytucji i manipulują nimi od wewnątrz. (Dyktatorzy strachu też to robią, kiedy wiedzą, że ujdzie im to na sucho). Turecki prezydent Erdoğan zręcznie wykorzystał szansę, jaką mu dała wojna w Ukrainie. Z jednej strony sprzedawał wojskowe drony Ukrainie oraz zamknął cieśniny Bosfor i Dardanele dla rosyjskiej marynarki wojennej, z drugiej zaś groził, że zawetuje członkostwo Szwecji i Finlandii w NATO, jeśli nie dokonają między innymi ekstradycji przeciwników władzy, którzy uciekli z Turcji. Odmówił też nałożenia sankcji na rosyjski handel i inwestycje.
Chociaż Unia Europejska – rozporządzając dużymi środkami z covidowego Funduszu Odbudowy – stara się wywrzeć niespotykany dotąd nacisk na Węgry, Orbánowi nadal udaje się robić uniki. Obiecał Brukseli ustępstwa w kwestii zamówień publicznych, praktyk związanych ze ściganiem przestępstw, konsultacji publicznych i energii22. Jednak żadne z tych ustępstw nie zagraża jego kontroli nad mediami, sądownictwem i parlamentem. Nie osłabiają one też stosowanej przez niego skrajnie prawicowej retoryki w celu podburzania nastrojów wśród obywateli. Grając na nosie europejskim wartościom, Orbán z pogardą wypowiadał się o zjawisku, które nazwał „mieszaniem się ras” w zachodnich społeczeństwach23.
Wszelkiej maści dyktatorzy nadal nadużywają czerwonych alertów Interpolu24. Posuwając się niemal do autoparodii, Interpol w listopadzie 2021 roku wybrał na swojego prezydenta emirackiego generała oskarżanego o współudział w torturach. Parę miesięcy później francuski sąd rozpoczął w tej sprawie dochodzenie25. Na razie Paryż nie zawnioskował o wydanie czerwonego alertu przeciw generałowi.
Spin dyktatorzy nadal pielęgnują użyteczne przyjaźnie na Zachodzie. Orbán nawet gdy umizgiwał się do Putina, zadziwiająco skutecznie oczarowywał też amerykańskich konserwatystów. W maju 2022 roku Conservative Political Action Conference (CPAC) odbyła się w Budapeszcie, a w sierpniu węgierskiego prezydenta nagrodzono owacjami na stojąco, gdy przemawiał przed zgromadzonymi na CPAC w Dallas; wcześniej zatrzymał się, by spotkać się z byłym prezydentem Donaldem Trumpem na jego polu golfowym w New Jersey26. Podobnie jak Orbán, prezydent Serbii chętnie zbiera pochwały za akceptację izolacji Rosji przez UE w związku z Ukrainą. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel był bardzo wylewny, gdy odwiedzał swojego „drogiego przyjaciela” w Belgradzie w maju 2022 roku; obiecywał Vučićowi między innymi szybsze przyznanie Serbii członkostwa w UE i dziesiątki miliardów dolarów pomocy dla Bałkanów27.
Nie zaskakuje nas, że większość dyktatorów nadal stosuje spin i że pojawiają się kolejni nawet wtedy, gdy inni pod wpływem kryzysu sięgają po metody oparte na strachu. Wszyscy oni reagują na koktajl modernizacji. Jak pokazaliśmy w tej książce, na razie ani modernizacja, ani globalizacja nie są w odwrocie, chociaż być może nastąpiła tu pewna stagnacja. Pomimo pandemii, zaburzenia łańcuchów dostaw i szalejącej inflacji handel międzynarodowy pozostaje prężny28. Nadal rośnie na świecie liczba osób zdobywających wykształcenie wyższe, w gospodarce odchodzi się od rolnictwa i handlu ku usługom postindustrialnym29. Coraz więcej ludzi korzysta z internetu: w 2019 roku było 4,1 miliarda użytkowników, a w 2021 już 4,9 miliarda30. Takie postępy utrudniają kontrolowanie społeczeństw poprzez strach. Jednak nierównomierny przebieg tego procesu sprawia, że niestabilne demokracje mogą przejść na stronę dyktatury spinu. W krajach takich jak Tunezja i Serbia, które ustanowiły formalnie demokratyczne instytucje w chwilach słabości władzy – gdy obywatele byli zmobilizowani, a Zachód czujny – nieetyczni przywódcy próbują wrócić do manipulacji.
Zakończyliśmy książkę pytaniem, co może zrobić Zachód, by lepiej walczyć z dyktaturą spinu, a także innymi jej typami. Gdy piszemy ten wstęp w połowie 2022 roku, widzimy pewne postępy, ale na pewno nie są one wystarczające. Względny brak szkodliwości działań rosyjskich wojowników klawiatury na Zachodzie, a nawet w Ukrainie świadczy o dość skutecznych działaniach w zakresie cyberbezpieczeństwa. Jednak państwa zachodnie nadal muszą lepiej koordynować monitoring finansowy i kontrwywiad. Czas, by duże firmy technologiczne przeprowadziły badania i opracowały systemy, które będą mogły chronić i wspierać globalną demokrację – nie wystarczą działania tylko nieznacznie zmniejszające szkodliwość ich produktów. Chociaż kiedy to konieczne, musimy reagować na wojowniczych dyktatorów militarnymi środkami odstraszania i siłą, to nie powinniśmy się bać integracji z tymi, którzy są nastawieni pokojowo. Skuteczne monitorowanie nie jest alternatywą dla integracji – to przygotowanie, które ją umożliwia.
Najważniejszym wyzwaniem, co podkreślaliśmy, jest odbudowanie wiary w uczciwość, kompetencję i liberalizm demokratycznych rządów. Oczywiście to nigdy nie było łatwe zadanie. Półtora roku później widzimy powolne początki tego procesu. Jednomyślna i szybka reakcja Zachodu na agresję Putina zaimponowała sceptykom. Trudniejsze są jednak konkretne kroki, potrzebne, by zreformować organy władzy w poszczególnych krajach. W Stanach Zjednoczonych, półtora roku po szturmie na Kapitol 6 stycznia 2021 roku, Departament Sprawiedliwości zdaje się rozważać postawienie zarzutów przeciw najważniejszym urzędnikom administracji Trumpa i jego współpracownikom – zarówno w związku z przestępstwami towarzyszącymi atakowi, jak i za próby oszustw przy certyfikacji wyniku wyborów prezydenckich z pomocą fałszywych elektorów. Tego typu dochodzenia są niezwykle ważne, jeśli chcemy w przyszłości zniechęcić do przewrotów po przegranej w wyborach. Nawet niektórzy republikańscy senatorzy są ponoć gotowi poprzeć poprawki w ustawie o liczeniu głosów zawierającej niejednoznaczne sformułowania, które mogą w przyszłości grozić kryzysami konstytucyjnymi31. Kiedy ukaże się nowe wydanie naszej książki, będziemy wiedzieć, czy te kroki zostały rzeczywiście podjęte.
A to dopiero początek. Instytucje międzynarodowe wciąż są niestety narażone na nadużycia, czego wyrazistym przykładem jest Interpol. UE w końcu wstrzymuje pieniądze dla Węgier, licząc, że dzięki temu władze tego kraju zaczną szanować praworządność. Jednak sieci zachodnich pomocników, którzy wspierają dyktatorów, są nadal potężne. Pod tym względem wojna w Ukrainie przyniosła przebudzenie. Putin nie spodziewał się chyba aż tak ostrej reakcji Zachodu. Doradcy dyktatorów przekonują ich, że Zachód jest słaby i skorumpowany, a to zachęca takich przywódców do agresji. Europa podjęła niewiele prób walki z szemranymi układami z Moskwą. Choć brytyjski premier Boris Johnson opuścił już Downing Street, nadal niepokoją nas pytania o powiązanych z Rosją darczyńców, wpłacających środki na rzecz Partii Konserwatywnej. We Włoszech, w lipcu 2022 roku dwie duże prokremlowskie partie przyczyniły się do dymisji umiarkowanego, popierającego Ukrainę premiera Mario Draghiego32. We Francji z różnych stron sceny politycznej słyszało się przychylne wypowiedzi o Putinie – czy to z przyczyn ideologicznych, osobistych, czy przez powiązania finansowe33. Jeśli chodzi o Niemcy, to od końcówki lat 90. XX wieku dwoje kolejnych kanclerzy prowadziło politykę energetyczną, która spowodowała, że kraj jest narażony na szantaż ze strony Rosji.
Wysyłanie sprzecznych sygnałów może być niebezpieczne. Gdy Rosja napadła na Krym w 2014 roku i zaangażowała się w wojnę w Donbasie, zachodni przywódcy publicznie krytykowali te działania i nakładali umiarkowane sankcje. Równocześ­nie duża część zachodniej elity nadal była przychylna Putinowi, bagatelizując bezprawne zawłaszczenie terytorium sąsiada. Istotą demokracji jest to, że jednostki mogą mówić, co myślą, i wybierać sobie przyjaciół. I tak jak pisaliśmy, integracja może przyczynić się do zmiany. Jednak w świecie wyrafinowanych manipulatorów wybitni mężowie stanu i biznesmeni nie mogą pozwalać na to, by ktoś ich wykorzystywał lub by ich działania były źle rozumiane. Demaskując metody zwodzenia stosowane systematycznie przez spin dyktatorów, chcieliśmy zachęcić do sięgnięcia po skuteczniejsze środki ich odstraszania i powstrzymywania. Jest to dziś bardziej istotne niż kiedykolwiek.
Paryż i Los Angeles, wrzesień 2022 roku

Przedmowa

Na początku XXI wieku nastąpił ważny przełom w światowej polityce. Po raz pierwszy liczba krajów demokratycznych na świecie przewyższyła liczbę państw autorytarnych. Gdy „trzecia fala” osiągnęła apogeum, eksperci wskazywali dziewięćdziesiąt osiem krajów z wolnym rządem, zaś krajów kontrolowanych przez dyktatorów było osiemdziesiąt1. Świat zaraził się optymizmem. Nowe technologie informacyjne, globalizacja i rozwój gospodarczy zdawały się mówić rządom autokratycznych przywódców: „Wasz czas się skończył”. Dzięki modernizacji kolejnych krajów tyrania odchodziła do lamusa.
Fetowanie nie trwało długo. Ledwie się zaczęło, a w ciągu kilku lat postępująca naprzód wolność zatrzymała się w pół kroku i doszło do czegoś, co niektórzy pośpiesznie określili mianem „demokracji w recesji”. Gwałtowny kryzys finansowy w USA doprowadził światową gospodarkę do załamania, osłabiając wiarę w zachodni sposób rządzenia. Do 2019 roku liczba krajów demokratycznych spadła do osiemdziesięciu siedmiu, a dyktatur było znów więcej – aż dziewięćdziesiąt dwie. Okazało się też, że na Zachodzie liberalizm nie nadąża za populizmem, a na Wschodzie uwagę wszystkich przykuwał astronomiczny wzrost gospodarczy Chin. Milenijny entuzjazm ustąpił miejsca przygnębieniu.
Obecny polityczny pesymizm jest nieco przesadzony. Według większości analiz rozpowszechnienie demokracji na świecie utrzymuje się niewiele poniżej szczytowego w całych dziejach wyniku. Należy się jednak zastanowić nad przyczynami tego ponurego nastroju. Nawet jeśli dyktatury nie przejmują władzy nad światem, dlaczego w ogóle udaje im się przetrwać – a nawet rozkwitać – w ultranowoczesnym świecie? Dlaczego po tym, jak wszystkie brutalne manie XX wieku – od faszyzmu po komunizm – zostały zdyskredytowane, wciąż odradzają się nowe rządy autokratyczne? I co mamy myśleć o autokratach, którzy wykorzystują nowoczesne narzędzia, zachodnie technologie, by podważyć zachodni sposób życia?
Jako argument przeciwko liberalnej demokracji stawia się Chiny – najludniejsze na świecie i rozwijające się w zawrotnym tempie państwo. Sukces gospodarczy tego kraju – prawie nienaruszony przez kryzys w latach 2008–2009, a nawet w 2020 roku, związany z covidem – zdaje się przeczyć twierdzeniu, że rozwój musi iść w parze z władzą ludu. A jednak poza metropoliami Pekinem i Szanghajem oraz bogatymi i pełnymi blichtru portami pośrednimi Hongkongiem i Makau większość kraju jest dość uboga, a jego mieszkańcami wciąż można sterować z wykorzystaniem metod epoki industrialnej, a nawet sprzed tego okresu. Bardziej zastanawiające jest to, że autokratyczne rządy przetrwały w bogatych społeczeństwach takich jak Singapur i Rosja, gdzie ludzi z wyższym wykształceniem spotyka się częściej niż w większości demokracji zachodnich. Czy takie przypadki to zwiastuny przyszłości rządów autorytarnych?
W tej książce postaramy się wyjaśnić, czym jest współczesna dyktatura. Pisząc ją, opieraliśmy się po części na zebranych informacjach, a częściowo czerpaliśmy z własnego doświadczenia. Obaj spędziliśmy wiele lat, śledząc ewolucję putinowskiego systemu w Rosji: prowadząc analizy akademickie oraz bezpośrednio go obserwując. Z czasem uznaliśmy ów reżim nie za wyjątek, ale raczej przykład kierunku, w jakim zmierzają państwa autorytarne na całym świecie – od Wenezueli Hugo Cháveza po Malezję Mahathira bin Mohamada i Kazachstan Nursułtana Nazarbajewa. Analitycy nie do końca wiedzą, jak nazwać tych przywódców. Niektórzy dają się nabrać na ich atrapę demokracji, inni podsuwają niezręczne analogie do historycznych tyranów, Putina nazywając carem, a Erdoğana – sułtanem. U wszystkich widzimy cechę wspólną: nowatorskie – choć niebędące czymś zupełnie nowym – podejście, które może na jakiś czas zapewnić przetrwanie rządom autokratycznym nawet w nowoczesnym, zglobalizowanym świecie. Element kluczowy to mistyfikacja: większość dzisiejszych dyktatorów ukrywa swoją prawdziwą naturę. W pierwszej kolejności musimy zatem zrozumieć sposoby działania takich przywódców. W kolejnych rozdziałach wyjaśnimy, dlaczego te reżimy powstały, jak funkcjonują, jakie zagrożenia z sobą niosą i jak Zachód może im się najlepiej przeciwstawiać.
W książce opieramy się na danych teoretycznych i empirycznych, które publikowaliśmy w czasopismach z dziedziny ekonomii i politologii. Tu chcemy w bardziej przystępny sposób przedstawić najważniejsze myśli z tamtych prac. Gdy to możliwe, podajemy na poparcie naszych twierdzeń źródła – opublikowane badania (również własne) oraz dane. W załączniku on-line można znaleźć wiele tabel i wykresów. Są one dostępne na stronie https://spindictators.com/docs/SpinDictators-Online-Supplement-Jan-2022.pdf. Do tych materiałów odnosimy się w końcowych częściach poszczególnych rozdziałów zatytułowanych Sprawdzamy dowody.
Przez lata wielu naszych kolegów po fachu i przyjaciół dzieliło się spostrzeżeniami dotyczącymi przemyśleń, które tu prezentujemy. Osoby, którym jesteśmy wdzięczni, to Alberto Alesina, Maxim Ananyev, Marina Azzimonti, Timothy Besley, Bruce Bueno de Mesquita, Brett Carter, Chao-yo Cheng, Geor­­ge Derpanopoulos, Tiberiu Dragu, Georgy Egorov, Cherian George, Lisa George, Francesco Giavazzi, Gilat Levy, Andrew Little, Elias Papaioannou, Torsten Persson, Richard Portes, Andrea Prat, Eugenio Proto, Gerard Roland, Arturas Rozenas, Miklos Sarvary, Paul Seabright, Daniel Seidmann, David Skarbek, Konstantin Sonin, Francesco Squintani, Eoghan Stafford, David Stromberg, Guido Tabellini, Gergely Ujhelyi, Qian Wang, Feng Yang oraz Fabrizio Zilibotti. Cevat Aksoy, Anders Aslund, Jonathan Aves, Danny Bahar, Carles Boix, Maxim Boycko, Javier Corrales, Tim Frye, Barbara Geddes, Scott Gehlbach, Susan Landesmann, Lee Morgenbesser, Peter Pomerantsev, Molly Roberts, Dani Rodrik, Michael Ross, Andrei Shleifer, Andrei Soldatov, Art Stein, Milan Svolik, Adam Szeidl, Ferenc Szucs, Michel Treisman, Josh Tucker, David Yang oraz Ekaterina Zhuravskaya, a także dwoje anonimowych czytelników, którzy zapoznali się z manuskryptem, a ich komentarze okazały się nieocenione. Dziękujemy zwłaszcza Andreiowi Shleiferowi za to, że zachęcał nas do przedstawienia naszego toku rozumowania w książce. Oczywiście za wszelkie błędy, których nie udało się usunąć, odpowiadamy wyłącznie my sami. Kevin Gatter, Nikita Melnikov oraz Ekaterina Nemova bardzo nam pomogli w gromadzeniu informacji. W wydawnictwie Princeton University Press po ekspercku nas pokierowali i zachęcali Bridget Flannery-McCoy, Sarah Caro (teraz pracująca w Basic Books), Eric Crahan oraz Alena Chekanov.

Rozdział 1
Strach i spin

Dyktatorzy się zmieniają. Sztandarowi tyrani XX wieku – ­Adolf Hitler, Józef Stalin, Mao Zedong – byli nadludzkimi niemal postaciami odpowiedzialnymi za śmierć milionów ludzi. Chcieli stworzyć nowe cywilizacje w obrębie pilnie strzeżonych – a czasami przesuwających się coraz dalej – granic. Dążyli do tego, kontrolując nie tylko publiczne zachowania ludzi, ale także ich życie prywatne. Każdy z nich utworzył w tym celu zdyscyplinowaną partię i brutalną tajną policję. Nie każdy „tradycyjny” dyktator był ludobójcą czy prorokiem jakiejś utopii. Ale nawet ci mniej krwiożerczy po mistrzowsku posługiwali się strachem. Terror był dla nich uniwersalnym narzędziem.
Jednak pod koniec wieku coś się zmieniło. Autokratyczni przywódcy na całym świecie zrzucili mundury wojskowe i zaczęli się pojawiać na spotkaniach w klasycznych garniturach. Większość zaniechała publicznych egzekucji przeciwników. Wielu brało udział w dorocznym forum ekonomicznym w szwajcarskim kurorcie Davos, by wkradać się w łaski światowej elity. Ci nowi dyktatorzy zatrudniali sondażystów i konsultantów politycznych, produkowali wyreżyserowane programy z „pytaniami od obywateli” i wysyłali swoje dzieci na zachodnie uniwersytety. Nie rozluźnili zaciśniętych na obywatelach pięści – skądże. Pracowali nad stworzeniem skuteczniejszych metod kontroli, odgrywając rolę demokratycznych przywódców.
Nie wszyscy autokraci zdecydowali się na tę przemianę. Kim Dzong Un w Korei Północnej oraz Baszszar al-Asad w Syrii dobrze by pasowali do albumu z dwudziestowiecznymi despotami. Władcy w Chinach i Arabii Saudyjskiej zamiast zrezygnować ze starego modelu opartego na strachu, dokonali jego cyfryzacji. Jednak równowaga na świecie się zmieniła. Wśród przywódców dzisiejszych krajów niedemokratycznych postacią reprezentatywną nie jest już totalitarny tyran pokroju Józefa Stalina, sadystyczny rzeźnik jak Idi Amin czy nawet reakcyjny generał podobny do Pinocheta. To raczej zręczny manipulator jak Viktor Orbán na Węgrzech czy Lee Hsien Loong w Singapurze – władca, który udaje uniżonego sługę ludu1.
Ten nowy model opiera się na genialnej wnikliwości. Główny cel pozostaje niezmienny – utrzymanie monopolu na władzę polityczną. Dzisiejsi autokraci rozumieją, że we współczesnych warunkach przemoc nie zawsze jest konieczna czy nawet pomocna. Zamiast terroryzować obywateli zręczny przywódca może ich kontrolować, zmieniając ich przekonania na temat świata. Może oszustwem nakłonić ludzi do uległości, a nawet do entuzjastycznego poparcia. Zamiast stosować ostre represje nowi dyktatorzy manipulują informacjami. Są jak spin doktorzy w krajach demokratycznych – czyli specjaliści od technik spinu w zwodniczy sposób przedstawiający fakty tak, by były one korzystne dla polityka, który ich zatrudnia. To spin dyktatorzy2.

Zagadka Putina

Do zajęcia się tym tematem skłonił nas konkretny przypadek. W marcu 2000 roku Rosjanie wybrali na prezydenta byłego podpułkownika KGB z niewielkim doświadczeniem politycznym. Władimir Putin twierdził, że akceptuje reguły demokracji, chociaż instynkt wyraźnie ciągnął go w inną stronę. Przez jakiś czas nie było oczywiste – może nawet dla niego samego – dokąd zaprowadzi swój kraj. Podczas gospodarczego boomu jego poparcie rosło jak szalone.
Putin zachowywał pozory demokracji, podkreślając potrzebę utworzenia spójnego nowoczesnego państwa. Początkowo, po niespokojnych latach 90. XX wieku, centralizacja władzy zdawała się rozsądnym działaniem. Ale on się nie zatrzymał. Po jakimś czasie stosowane przez niego środki mające wzmocnić władzę wykonawczą – jego władzę – wyraźnie osłabiały mechanizmy kontroli i równowagi w państwie. Zawęziły się możliwości politycznego sprzeciwu.
Taranem rozbijającym ograniczenia demokracji była popularność Putina. Wykorzystał ją, by wprowadzić swoich zwolenników do parlamentu i zastraszać nieposłusznych przedstawicieli władz regionalnych. Łącząc egzekwowanie prawa z wpływami w biznesie, poskromił zdominowany dotąd przez potentatów, ale konkurencyjny rynek medialny. Choć zachował formę wyborów powszechnych, on i jego doradcy coraz mniej pozostawiali przypadkowi. Putin wraz z partią Jedna Rosja byli w stanie niemal zawsze zwyciężyć w wolnym, sprawiedliwym głosowaniu. Mimo to stosowali naciski i sztuczki, by ich zwycięstwa były jeszcze bardziej miażdżące.
Demokracja nigdy nie jest doskonała. Przez jakiś czas skazy na rosyjskiej polityce bardzo przypominały ułomności władzy w innych średnio bogatych i częściowo wolnych krajach takich jak Argentyna, Meksyk czy Rumunia. Niemal we wszystkich takich państwach można się spotkać z korupcją, manipulacjami przy wyborach, a wolność prasy jest wątpliwa. Przywódcy polityczni często nadużywają swojej władzy nad policją i sądami. Niedoskonałości te współistnieją zwykle z jakąś formą kontroli społecznej.
Kiedy jednak w 2012 roku Putin ponownie został prezydentem po czterech latach na stanowisku premiera, nie było już wątpliwości, że działa według innych reguł. Pod koniec 2011 roku przez Moskwę i inne miasta przetoczyła się fala demonstracji przeciw oszustwom podczas ówczesnych wyborów parlamentarnych. Widok dziesiątek tysięcy ludzi na ulicach zaniepokoił Putina i jego doradców. Odpowiedzieli aresztowaniami członków pokojowych protestów, pozbyciem się z parlamentu nielojalnych polityków i szykanowaniem niezależnych mediów, które jeszcze się ostały.
Obaj uważnie przyglądaliśmy się temu procesowi. Sergei był rektorem moskiewskiego uniwersytetu ekonomicznego i doradzał rosyjskim władzom. Daniel był profesorem na Zachodzie, badającym rosyjską politykę postkomunistyczną. Wiosną 2013 roku putinowscy agenci bezpieczeństwa złożyli wizytę Sergeiowi – skopiowali zawartość twardego dysku jego komputera i skrzynki mailowej. Był on współautorem krytycznej analizy niedawnego wyroku sądu przeciw Michaiłowi Chodorkowskiemu – miliarder trafił do więzienia na podstawie budzących wątpliwości zarzutów. Kremlowi najwyraźniej nie spodobała się ta analiza. Niedługo potem Sergei przeprowadził się do Francji3.
System utworzony przez Putina w Rosji jest wyraźnie autorytarny. To jednak nowy typ autorytaryzmu. W przeciwieństwie do Stalina, Putin nie zamordował milionów ludzi i nie wtrącił kolejnych milionów do więzień. Nawet Leonid Breżniew, przewodzący ZSRR w łagodniejszym postalinowskim okresie od 1964 do 1982 roku, zamknął tysiące dysydentów w obozach pracy i szpitalach psychiatrycznych, nie pozwolił na funkcjonowanie partii opozycyjnych i nie organizował wyborów, które mogłyby być choć odrobinę konkurencyjne. Wiece opozycji nie wchodziły w grę. Wszystkie media emitowały otępiający przekaz ideologiczny. Zakłócano audycje zagranicznych stacji radiowych, a większość obywateli nie mogła podróżować po świecie poza rdzewiejącą żelazną kurtynę.
Reżim Putina – teraz już ponaddwudziestoletni – jest inny. Nie opiera się na cenzurze w sowieckim stylu. Można publikować gazety czy książki, które nazywają człowieka na Kremlu dyktatorem4. Szkopuł w tym, że większość ludzi nie chce ich czytać. System nie opiera się też na strachu, choć obecnie być może się to zmienia. Incydentalne akty politycznej przemocy się zdarzały, zazwyczaj w niejasnych okolicznościach. Jednak Kreml zawsze się wszystkiego wypierał5. I chociaż polityczni przeciwnicy Putina są coraz bardziej zaniepokojeni, dotąd zdawało się, że większość Rosjan się nie boi6. Wielu dość chętnie przyjęło skrzywioną wersję rzeczywistości, jaką pomogły stworzyć putinowskie media. Władze komunistyczne ze swoimi pochodami pierwszomajowymi i rytualnymi wyborami usiłowały stworzyć iluzję akceptacji. Pod władzą Putina wielu Rosjan zaakceptowało iluzję7.
Gdy analizowaliśmy kształtujący się system, zrozumieliśmy, że sposób rządzenia Putina nie jest wyjątkowy. Od Hugo Cháveza w Wenezueli po Viktora Orbána na Węgrzech niedemokratyczni przywódcy wykorzystywali podobny zestaw technik8. Wielu z nich inspirowało się pionierem tego nowego stylu – a był nim Lee Kuan Yew. Od lat 60. XX wieku długoletni przywódca Singapuru kształtował w swoim kraju model bezwzględnej kontroli politycznej. Może brzmi to zaskakująco. Singapur podaje się za kraj demokratyczny i często za taki się go uważa. Regularnie odbywają się tam wybory. Ale najważniejszą innowacją nowych autokratów jest właśnie zakładanie maski przywódców demokratycznych. „Ma pan prawo nazywać mnie, jak chce – odparował kiedyś Lee pewnemu dziennikarzowi na krytykę – ale […] czy ja potrzebuję być dyktatorem, skoro mogę bezapelacyjnie zwyciężyć?”9. Nie dodał, że każdorazowe bez­apelacyjne zwycięstwo to wizytówka współczesnego dyktatora.

Tyrani XX wieku

Czym dokładnie jest dyktatura? W republice rzymskiej, gdzie powstało to określenie, oznaczała ona przyznanie przywódcy tymczasowej władzy absolutnej w celu zażegnania jakiegoś kryzysu. Dzisiaj używa się tego słowa, aby opisać każdy rząd niedemokratyczny. Dyktatura stała się synonimem autorytaryzmu i autokracji. W naszej książce stosujemy to określenie w tym właśnie znaczeniu. Z kolei demokracja to państwo wybierające przywódców politycznych w ramach wolnych, sprawiedliwych wyborów, w których wszyscy albo prawie wszyscy dorośli obywatele mają prawo głosu. Demokracja liberalna łączy wolne wybory z praworządnością, chronionymi przez konstytucję swobodami obywatelskimi oraz instytucjonalnymi mechanizmami kontroli i równowagi.
Przed XX wiekiem żadne państwo nie było w pełni demokratyczne. Nawet te, w których odbywały się wolne i sprawiedliwe wybory, nie dawały prawa głosu większości kobiet10. Tylko w pięciu krajach obowiązywało w 1900 roku powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn – i nie było wśród nich Stanów Zjednoczonych, ponieważ tam regulacje Jima Crowa [zbiór ustaw stanowych i lokalnych, które zalegalizowały segregację rasową – przyp. red.] odmawiały uprawnień Afroamerykanom na Południu11. Pomijając garstkę republik o ograniczonym prawie wyborczym takich jak USA, większość systemów politycznych mieściła się w trzech kategoriach: monarchie, w których rządził król albo królowa, czasami ograniczani przez konstytucję i częściowo reprezentatywny parlament, oligarchie, gdzie rządy sprawowała grupa zamożnych obywateli, oraz kolonie rządzone przez obce władze.
Zmieniło się to w XX wieku, kiedy w trzech wielkich falach rozpowszechniła się demokracja12. Szczyt pierwszej fali przypada mniej więcej na lata 20. XX wieku, gdy nowe państwa oddzielały się od europejskich imperiów zniszczonych w czasie pierwszej wojny światowej, a zachodnie rządy liberalizowały zasady głosowania. Druga nastąpiła między końcówką lat 40. a początkiem lat 60. XX wieku, gdy zwycięzcy drugiej wojny światowej narzucili demokrację przegranym, a w byłych koloniach w Azji i Afryce zaczęto organizować wybory. Trzecia fala – prawdziwe tsunami – zaczęła się wraz z portugalską rewolucją goździków w 1974 roku, rozpędziła się z upadkiem komunizmu około 1990 roku i osiągnęła szczyt w połowie pierwszej dekady XXI wieku. Do 2015 roku ponad połowa wszystkich krajów – zamieszkiwanych przez 53 procent ludności całego świata – to były demokracje parlamentarne, a mniej więcej jedna na cztery z nich była demokracją liberalną13.
Jednak pomimo rozpowszechnienia demokracji dyktatura nie zniknęła; po pierwszych dwóch falach nastąpiły regresy. Podczas dwóch przygnębiających okresów można było odnieść wrażenie, że wolne rządy upadają. Pierwszy nastąpił w latach 30. XX wieku – określonych przez W.H. Audena mianem podłej, kłamliwej dekady – kiedy Europą zawładnęli władcy autorytarni. Dyktatura nie tylko powróciła, ale też przeszła mutację. W kilku krajach, takich jak Jugosławia i Rumunia, przetrwały monarchie. Obok nich pojawiły się nowe formy tyranii, lepiej dostosowane do tej formy uprawiania polityki, jaka przyszła wraz z demokracją. Podczas pierwszej wojny światowej i po niej miliony niedoświadczonych politycznie robotników i weteranów po raz pierwszy wrzucały głosy do urn wyborczych. Działo się to w przededniu światowej rzezi, która zdyskredytowała wiarę liberałów w nieprzerwany postęp.
Dwa rodzaje reżimów – komunistyczny i faszystowski – postawiły sobie za cel zmobilizowanie klas niższych. Oba obiecywały całkowitą przemianę społeczeństwa. Bolszewicy Włodzimierza Lenina chcieli stworzyć komunizm na zgliszczach Cesarstwa Rosyjskiego. Naziści pod wodzą Adolfa Hitlera planowali stworzenie imperium aryjskiego. Przejmując władzę, jedni i drudzy zmusili społeczeństwo do przyjęcia ideologii opartej na grafomańskich wytworach przywódcy. Raymond Aron nazwał je świeckimi religiami. Podobnie jak religie tradycyjne, zakazywały one kwestionowania dogmatów, przenosiły uwagę z obecnych trudności na utopijną przyszłość i określały rytuały pozwalające odróżnić prawdziwych wyznawców od heretyków14. Zarówno Lenin, jak i Hitler stali się inspiracją dla naśladowców w Europie i poza nią.
Trzeci nowy model – korporacjonizm – miał nie tyle zmobilizować masy, kierując je ku polityce, ile demobilizować je poprzez skupienie na życiu prywatnym. Konserwatyści tacy jak António Salazar w Portugalii czy Francisco Franco w Hiszpanii chcieli przywrócić społeczny respekt oraz znaczenie władzy i katolickich hierarchów15. Zamiast hałaśliwych parlamentów utworzyli izby konsultacyjne, gdzie wybrani przedstawiciele grup społecznych mieli doradzać przywódcy. Podobnie jak dwa pozostałe modele, korporacjonizm narodził się z rozczarowania teraźniejszością. Jednak podczas gdy faszyści i komuniści chcieli uciec ku wyobrażonej przyszłości, korporacjoniści liczyli na ucieczkę do swojego wyobrażenia o przeszłości.
Faszyzm zginął w płomieniach drugiej wojny światowej, a komunizm przetrwał i rozpowszechnił się. Korporacjonizm istniał nadal w Hiszpanii i Portugalii, a jego dalekie echa dało się słyszeć w reżimach takich jak Argentyna Juana Peróna16. Druga fala autorytaryzmu zaczęła się w latach 60. XX wieku, kiedy powojenna demokratyzacja straciła rozpęd. Kruche postkolonialne republiki podporządkowali sobie bezwzględni dyktatorzy, a w chwiejnej gospodarczo Ameryce Łacińskiej władzę objęły junty. Niektórzy z przejmujących wówczas rządy dyktatorów chcieli – tak jak komuniści i faszyści – zmobilizować obywateli do aktywnego wyrażenia poparcia. Inni, podobnie jak korporacjoniści, woleli ich uciszyć. Rewolucjoniści socjalistyczni – na przykład Gamal Abdel Naser w Egipcie (mobilizujący) – stanęli na arenie światowej obok wolnorynkowych reakcjonistów jak Augusto Pinochet z Chile (demobilizujących) czy kleptokratów jak Mobutu Sese Seko z Zairu (demobilizujących). Starzejące się reżimy komunistyczne często przechodziły od mobilizacji ku demobilizacji, wciąż trzymając się tych samych doktryn rewolucyjnych, które stawały się coraz bardziej zrytualizowane.
Jak pokazuje to krótkie omówienie, dwudziestowieczne dyktatury były różnorodne. Jednak większość współdzieliła pewne cechy. Przede wszystkim w większości stosowano brutalne represje. Miały na celu przekształcenie społeczeństwa, przejęcie jego zasobów i zwalczanie oraz zastraszanie opozycji. Skala rzezi była różna. Józefa Stalina i Mao Zedonga obarcza się winą za śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi. Byli i tacy, którzy pozostali przy „zaledwie” tysiącach (jak Ferdinand Marcos z Filipin) czy setkach (Szadli Bendżedid w Algierii)17. Intensywność przemocy w okresie rządów danego przywódcy często była niejednorodna. Niektórzy, jak generał Franco, od razu zaczęli z rozmachem; inni, jak Baszszar al-Asad, zwiększali stopniowo liczbę mordów. Ale większość pozostawiła po sobie krwawy ślad18. I większość z pełną premedytacją jawnie stosowała przemoc. Zabijanie stało się dla nich swoistym spektaklem. Niektórzy dokonywali egzekucji przeciwników politycznych na oczach mas. Na przykład Mobutu w Zairze powiesił czterech byłych ministrów przed pięćdziesięciotysięcznym tłumem19. Niekiedy wystawiali też na widok publiczny zwłoki rywali, by zastraszyć ich zwolenników. Haitański dyktator François Duvalier (Papa Doc) na trzy dni umieścił na rogu ulicy w Port-au-Prince bezgłowe zwłoki z tabliczką „renegat”20. Niemal wszyscy przyjmowali retorykę grozy, aby siać strach i zniechęcać do sprzeciwu. Saddam Husajn w Iraku mówił o ścinaniu głów i „złoczyńcach […], którzy wbili nam w plecy zatruty sztylet”21. Franco w Hiszpanii ostrzegał przed wewnętrznym przewrotem wywołanym przez wroga, który „żyje w oczekiwaniu na okazję, by przeniknąć do naszych szeregów22”.
Równocześnie większość dwudziestowiecznych dyktatorów dążyła do całkowitej kontroli nad środkami masowego przekazu. Niektórzy likwidowali lub nacjonalizowali wszystkie prywatne media. Inni cenzurowali prasę i zastraszali dziennikarzy. Dla obywateli stosowanie się do reguł rządzących publicznymi przemowami i publikowanymi tekstami stało się testem na lojalność, częścią mechanizmu pilnowania porządku przez przywódców. Krytykowanie reżimu było z zasady ­zabronione.
Podobnie jak w przypadku przemocy, dyktatorzy jawnie stosowali cenzurę. Niektórzy, na przykład Hitler i Mao, palili książki na wielkich stosach. Inni, jak Pinochet, wysyłali żołnierzy, by oczyszczali księgarnie. W ZSRR istniał oficjalny urząd zajmujący się cenzurą, Gławlit, który usuwał zakazane tematy ze wszystkich audycji i publikacji. Oprócz tego krytycznych autorów często brutalnie karano – znikali na przykład w obozach karnych. Państwowa propaganda była często szyta grubymi nićmi. Powstawała w wydziałach propagandy, a ze względu na swoją wszechobecność i autorytarny styl była w równym stopniu komunikatem o sile i determinacji reżimu, co przekazem na dany temat.
Wielu dyktatorów dążyło do odcięcia swojego kraju od świata. Izolacja była zazwyczaj niekonsekwentna, większość państw autorytarnych prowadziła handel z sąsiadami. Niektóre – pewne bezkarności – najeżdżały na kraje ościenne. Z zasady jednak wszystkie podejrzliwie patrzyły na świat zewnętrzny. Niegodnych zaufania turystów, niewygodnych informacji i innych „skażeń” nie przepuszczano przez granice. Ludzie, którym pozwalano wjechać, byli monitorowani. Kiedy technologia na to pozwalała, dyktatorzy zakłócali odbiór zagranicznych stacji i często cenzurowali obce gazety lub zakazywali ich dystrybucji. Wielu nie wypuszczało obywateli z kraju, nie chcąc, by poszerzali wiedzę o świecie, poza tym chodziło o zachowanie siły roboczej23. W większości krajów komunistycznych podróże za granicę wymagały zgody rządu, a w takich państwach jak Albania i Rumunia próba ucieczki z kraju była zbrodnią karaną śmiercią.
Choć władcy totalitarni utrzymywali, że w mistyczny sposób jednoczą się z ludem, większość dwudziestowiecznych dyktatorów naigrywała się z demokracji parlamentarnej, jaką praktykowano na Zachodzie. Wielu uważało, że sami tworzą nowy, lepszy porządek polityczny. Najzuchwalsi wręcz przejmowali słowo „demokracja” – choćby Niemiecka Republika Demokratyczna czy Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna – zniekształcając zarazem jego znaczenie i pozbawiając ustrój choćby cienia pluralizmu czy zasad ograniczenia władzy charakteryzujących systemy liberalne. Postkolonialni przywódcy jak Kwame Nkrumah w Ghanie uznawali wybory wielopartyjne za dziedzictwo imperializmu. Nkrumah twierdził, że instytucje parlamentarne wywołują tylko „chaos, dezorientację, korupcję, nepotyzm i nędzę”24. Mobutu z Zairu oświadczył po prostu: „Demokracja nie nadaje się dla Afryki”25. Wybory, o ile je w ogóle przeprowadzano, były okazją do uczczenia władcy, a nie dokonania wyboru.
Mówiąc krótko, większość dyktatorów utrzymywała władzę, tłumiąc opozycję, kontrolując środki przekazu, karząc krytyków, (często) narzucając ideologię, atakując ideały demokracji pluralistycznej oraz blokując przepływ ludzi i informacji przez granice. Główny cel tych działań był prosty: zastraszanie. Typowy dwudziestowieczny autokrata był dyktatorem strachu.

Ulepszona wersja

A jednak gdy patrzyliśmy na świat u progu XXI wieku, widzieliśmy, że coś się zmienia. Ludzie rządzący w większości państw niedemokratycznych zdawali się ulepieni z innej gliny. Był Hugo Chávez, charyzmatyczny były spadochroniarz, który za pośrednictwem fal radiowych czarował biedotę swojego kraju. Chávez marginalizował opozycję, jednak niewielu jej członków wtrącił do więzienia – a większość z nich dopiero po nieudanym zamachu, który prawie pozbawił go władzy26. W Singapurze był Lee Hsien Loong, genialny, wykształcony w Cambridge technokrata, wrzucający na Facebook zdjęcia wschodów słońca i patronujący organizacji pozarządowej promującej życzliwość27. Jego Partia Akcji Ludowej zdobyła ponad 89 procent miejsc w każdych wyborach parlamentarnych, zorganizowanych od czasu uzyskania przez kraj niepodległości, czyli trzynaście razy – niemal dorównując Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego28. Równocześnie – według danych Amnesty International – w 2015 roku w Singapurze był tylko jeden „więzień sumienia”: szesnastoletni bloger aresztowany za zamieszczenie w sieci obscenicznego rysunku29. W Rosji Władimir Putin zaprzeczał, jakoby jego reżim miał w sobie cokolwiek z ustroju niedemokratycznego. Jego sługusi specjalizowali się w zakamuflowanych prześladowaniach – nękali obranych za cel ludzi, stawiając im fałszywe zarzuty i wytaczając sprawy w sądach. Wszyscy trzej przywódcy wybierali otwartość na świat, często organizowali wybory i chlubili się wysokim poparciem. Z pozoru mieli ze sobą mało wspólnego – latynoamerykański caudillo, ambitny mózgowiec i tajemniczy były szpieg. I właśnie dlatego podobieństwa między nimi intrygowały jeszcze bardziej.
Czy ci surowi przywódcy w odprasowanych garniturach różnili się od swoich poprzedników tak bardzo, jak się wydawało? A jeśli tak, to co wyjaśniało tę zmianę?
Przez kilka lat głowiliśmy się nad tymi pytaniami. Na początek zanurzyliśmy się w literaturze na temat autokracji – dawnych i współczesnych. Zgłębialiśmy ich historię, a także prace z zakresu politologii, opowieści dziennikarzy i wiele innych źródeł. Dążąc od szczegółu do ogółu, szukaliśmy prawidłowości w tym, jak władcy utrzymują dominację nad społeczeństwami. Lektury te przekonały nas, że Chávez, Lee, Putin i wielu innych rzeczywiście mają swój szczególny sposób działania – skupiony bardziej na formowaniu opinii publicznej niż na brutalnych represjach. Każdy z nich był pod pewnymi względami wyjątkowy. Mieli jednak pewne cechy wspólne, wyróżniające styl rządów autorytarnych tak odmienny od podejścia przeważającego w XX wieku.
Ale jak mogliśmy zyskać pewność? Najpierw sprawdziliśmy nasze przypuszczenia na poziomie logicznym: rozpisaliśmy strategię w formie modelu matematycznego. Następnie staraliśmy się ustalić, jak bardzo rozpowszechniło się to nowe podejście. Przeszukując istniejące bazy, zebraliśmy informacje o rządach autorytarnych oraz zgromadziliśmy własne nowe dane. Potwierdziły one, że rzeczywiście nastąpiło wyraźne odejście od dyktatury strachu ku dyktaturze spinu. Nawiązujemy do tych statystyk w kolejnych rozdziałach (w częściach zatytułowanych Sprawdzamy dowody). Zainteresowani mogą zajrzeć do publikowanych przez nas artykułów, gdzie znajdą więcej szczegółów, a także do wykresów i tabel w załączniku on-line30. Tutaj skupimy się na charakterystycznych przypadkach, przykładach ilustrujących nasze tezy i na opowieściach o poszczególnych przywódcach. Książka opiera się na badaniach i danych, ale nie jest akademicką monografią. Naszym celem jest naszkicowanie historii ewolucji autorytaryzmu i zasugerowanie interpretacji. Dokumentujemy rozpowszechnienie dyktatury spinu i opisujemy metody wykorzystywane przez takich przywódców do utrzymania władzy.
W tym czasie korzystaliśmy z licznych nowych prac z zakresu politologii i ekonomii31. Niektóre z nich są już dobrze znane, inne zasługują na przedstawienie ich szerszemu gronu odbiorców.
Wielu badaczy starało się na przykład wyjaśnić stabilność klasycznych brutalnych autokracji – reżimów, które nazywamy dyktaturami strachu. W jaki sposób takim władcom udaje się uniknąć obalenia przez rewolucjonistów? Nasi koledzy wykazali, że jednym ze sposobów jest zastraszanie obywateli propagandą dającą przekaz o władzy i determinacji dyktatora32. Inna metoda to stworzenie warunków, w których potencjalni buntownicy nie są w stanie podjąć skoordynowanych działań i ruszyć na barykady33. Działając wspólnie, obywatele mogą zyskać poczucie bezpieczeństwa dzięki liczebności. Dlatego dyktatorzy muszą ich dzielić – i terroryzować34. Autorzy tych prac wyjaśniają, jak niektórym dwudziestowiecznym dyktatorom strachu udało się przetrwać tak długo i dlaczego ich reżimy koniec końców upadały bez ostrzeżenia. Mniej mają do powiedzenia o nowszych przypadkach. Większość zakłada, że obywatele nienawidzą dyktatora: tylko strach powstrzymuje ich przed rewoltą. Ale może obywatele tak naprawdę lubią władcę i nie chcą ruszać na barykady? W Rosji Putina, w Singapurze Lee, na Węgrzech Orbána rewolucjoniści z pewnością się pojawiali. Ale zawsze stanowili mniejszość. W każdym z tych przypadków przywódca jest – o ile nam wiadomo – naprawdę popularny35. Spin dyktatorom udaje się przetrwać nie dlatego, że udaremniają próby buntu, ale ponieważ pozbawiają obywateli chęci, by się zbuntować.
W innych nowszych pracach opisano niektóre cechy dyktatury spinu. Niemal we wszystkich współczesnych autokracjach organizuje się wybory i nie zawsze są to puste rytuały. Jak zauważył Andreas Schedler, żyjemy w epoce autorytaryzmu wyborczego. W swojej opiniotwórczej książce Steven Levitsky i Lucan Way zwrócili uwagę, że wybory organizowane przez dyktatorów często – choć nieuczciwe – nie są całkowicie pozbawione swobody. Biorą w nich udział partie opozycyjne i nawet mają jakieś szanse na zwycięstwo36. Politolodzy przyglądali się manewrom, oszustwom oraz biurokratycznym nadużyciom stosowanym w różnych częściach świata i wykorzystywanym do zapewnienia zwycięstwa37. Niektórzy badają, w jaki sposób dyktatorzy kontrolują media. Inni rozważają, jak do organizowania represji wykorzystuje się nowe technologie nadzoru i informacji38.

 
Wesprzyj nas