“Wojny napoleońskie. Historia globalna” to oparta na wieloletnich badaniach, błyskotliwie napisana praca naukowa będąca monumentalnym wkładem w nasze rozumienie tego kluczowego okresu dziejów świata.


Mistrzowsko wykorzystując materiał źródłowy w kilku językach, profesor Mikaberidze stworzył imponujące rozmachem dzieło opisujące wojny, które zaczęły się w czasie rewolucji francuskiej i trwały do klęski Napoleona w 1815 roku. Początkowo toczone we własnej obronie, pod wpływem Bonapartego stały się narzędziem budowy globalnego imperium. Równolegle z walkami w Europie mocarstwa rywalizowały o hegemonię w obu Amerykach, Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie. W okresie między reformacją a wybuchem pierwszej wojny światowej to właśnie wojny napoleońskie były wydarzeniem, które w największym stopniu odmieniło świat, jego skutki zaś są widoczne do dzisiaj.

Ogromna skala wojen napoleońskich sprawiła, że odcisnęły one piętno na wydarzeniach politycznych, kulturalnych, dyplomatycznych i militarnych w każdym niemal zakątku świata. W Egipcie dzięki nim do władzy doszedł Muhammad Ali i stworzył silne państwo. W Ameryce Północnej były przyczyną sprzedaży Luizjany Stanom Zjednoczonym, a następnie wojny amerykańsko-brytyjskiej z lat 1812–1815, które otworzyły drogę do szybkiej ekspansji terytorialnej USA. W Ameryce Łacińskiej stanowiły inspirację dla ruchów narodowowyzwoleńczych, które położyły kres kolonialnej władzy Hiszpanii.

Nie jest to jednak wyłącznie historia militarna tego przełomowego okresu. Oprócz ukazania globalnego zasięgu wojen napoleońskich autor przedstawia szeroki społeczny i ekonomiczny kontekst wydarzeń, wpływ innowacji technologicznych, analizę wewnętrznej polityki poszczególnych uczestników tej rozgrywki oraz splot ich interesów handlowych, działań dyplomatycznych, sojuszy i imperialnych ambicji.

***

Prestiżowe nagrody dla najlepszej książki roku: Gilder Lehrman Prize for Military History (2020) oraz Distinguished Book Award (2021) Society for Military History

O wiele głębsza i obszerniejsza niż jakakolwiek dotychczasowa historia wojen napoleońskich. Prawdziwy majstersztyk.
– Andrew Roberts, autor biografii Napoleon Wielki

Profesor Mikaberidze potwierdza, że jest jednym z najwybitniejszych współczesnych badaczy epoki napoleońskiej. Nikt nie będzie mógł studiować czasów Napoleona bez sięgnięcia po tę globalną historię.
– Thierry Lentz, dyrektor Fondation Napoléon

Wyjątkowe dzieło naukowe. Pomimo objętości, zakresu i szczegółowości narracja nigdy nie słabnie. Trudno oczekiwać, by ktoś lepiej opisał tę historię.
– Lawrence Freedman, „Foreign Affairs”, autor Przyszłej wojny

Wciągająca i autorytatywna
– Brendan Simms, „The Times Literary Supplement”, autor Tańca mocarstw

Długo oczekiwana i niezwykle potrzebna prawdziwie globalna historia wojen z lat 1789–1815. Otwiera nowe perspektywy, pozwalając zrozumieć ten punkt zwrotny światowej historii. Lektura obowiązkowa dla wszystkich studiujących ów okres.
– Michael S. Neiberg, U.S. Army War College, autor książki Taniec furii. Wybuch pierwszej wojny światowej oczami Europejczyków

Historia wojen napoleońskich dla XXI wieku
– Alan Forrest, University of York

Przejrzysta, dokładna, oparta na najnowszych badaniach, wzbogacona szczegółami historia wojen napoleońskich. Znajdziesz tu zarówno opis bitwy pod Austerlitz, jak i informację, ile koni stracił Napoleon w kampanii rosyjskiej.
– David A. Bell, „London Review of Books”

Alexander Mikaberidze to znany na całym świecie ekspert od epoki napoleońskiej i profesor historii europejskiej na Uniwersytecie Stanowym Luizjany, gdzie jest również dyrektorem James Smith Noel Collection. Polscy czytelnicy znają jego książki Bitwa pod Borodino 1812. Napoleon w walce z Kutuzowem oraz Bitwa nad Berezyną 1812. Wielka ucieczka Napoleona, którą uznano w Polsce za najlepszą książkę napoleońską roku 2019 (nagroda Złotej Pszczoły).

Alexander Mikaberidze
Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2
Przekład: Tomasz Fiedorek
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 17 maja 2023
 
 


 „Moim powo­ła­niem jest zmie­nić świat”.
– Napo­leon do swego brata Józefa

„Zdo­by­li­śmy impe­rium siłą zbrojną i na­dal musi się ono opie­rać na sile zbroj­nej, bo w prze­ciw­nym razie tym samym spo­so­bem przy­pad­nie ono jakie­muś sil­niej­szemu mocar­stwu”.
– Tajny Komi­tet bry­tyj­skiej Kom­pa­nii Wschod­nio­in­dyj­skiej

„Ten Napo­leon to był chłop na schwał! Jego żywot to pochód pół­boga od bitwy do bitwy i od zwy­cię­stwa do zwy­cię­stwa. […] Rów­nie dobrze można by o nim powie­dzieć, że znaj­do­wał się w sta­nie cią­głego oświe­ce­nia; dla­tego rów­nież jego los był tak prze­świetny, że świat takiego nie znał przed nim, a być może i po nim już nie pozna”.
– Johann Wol­fgang Goethe

„Jeden czło­wiek żył wów­czas w Euro­pie; reszta sta­rała się napeł­nić płuca powie­trzem, które on wydy­chał. Co roku Fran­cja skła­dała temu czło­wiekowi w darze trzy­sta tysięcy mło­dych ludzi; był to haracz pła­cony Ceza­rowi. Gdyby nie miał ze sobą tej trzody, nie mógłby biec za swoją for­tuną. Była to eskorta, któ­rej potrze­bo­wał, aby prze­być świat i paść w końcu w małej kotlince bez­lud­nej wyspy, w cie­niu pła­czą­cej wierzby”.
– Alfred de Mus­set (prze­ło­żył Tade­usz Boy-Żeleń­ski)

„Dzieje powszechne nie są żyznym grun­tem dla pomyśl­no­ści; okresy pomyśl­no­ści są w nich pustymi stro­ni­cami”.
– Georg Wil­helm Frie­drich Hegel

ROZDZIAŁ 15
Kwestia północna 1807–1811


Wojny Fran­cji z trze­cią i czwartą koali­cją były znacz­nie bar­dziej zło­żo­nymi wyda­rze­niami, niż mogą na to wska­zy­wać tra­dy­cyjne uję­cia tego tematu, które sku­piają się głów­nie na poko­na­niu Austrii, Prus i Rosji przez Napo­le­ona. Te kon­flikty nie tylko wywarły głę­boki wpływ na Europę Środ­kową, ale w decy­du­jący spo­sób zmie­niły rów­nież układ sił w rejo­nie Bał­tyku, co miało daleko idące kon­se­kwen­cje dla kra­jów skan­dy­naw­skich.
Na początku XIX wieku w Skan­dy­na­wii były tylko dwa pań­stwa: Kró­le­stwo Danii, któ­rego posia­dło­ści obej­mo­wały Szle­zwik, Holsz­tyn, Gren­lan­dię, Islan­dię i Nor­we­gię, oraz Kró­le­stwo Szwe­cji, wła­da­jące Fin­lan­dią, czę­ściami Pomo­rza oraz mia­stem Wismar w Niem­czech. Dania, domi­nu­jący nie­gdyś part­ner w tak zwa­nej unii kal­mar­skiej, która w 1397 roku połą­czyła pań­stwa skan­dy­naw­skie, stop­niowo scho­dziła w cień swo­jego szwedz­kiego sąsiada. Prze­ło­mo­wym wyda­rze­niem była tutaj wojna trzy­dzie­sto­let­nia (1618–1648), gdyż inter­wen­cja króla Gustawa Adolfa w Niem­czech uczy­niła ze Szwe­cji potęgę domi­nu­jącą w regio­nie Morza Bał­tyc­kiego. Duń­czycy i Szwe­dzi regu­lar­nie toczyli ze sobą wojny, w któ­rych ci dru­dzy byli stroną domi­nu­jącą przez cały wiek XVII. Kolejne stu­le­cie nie było już jed­nak tak łaskawe dla szwedz­kich wład­ców, któ­rzy suk­ce­syw­nie tra­cili wpływy na Bał­tyku na rzecz rosną­cego w siłę impe­rium rosyj­skiego. Wielka wojna pół­nocna (1700–1721) przy­nio­sła klę­skę Szwe­cji, a tym­cza­sem w Danii po zakoń­cze­niu tego kon­fliktu nastą­pił okres wzro­stu gospo­dar­czego. Roz­wój tam­tej­szego rol­nic­twa pobu­dził aktyw­ność Duń­czy­ków na morzu, która w istot­nym stop­niu miała się przy­czy­nić do udziału tego kraju w woj­nach napo­le­oń­skich. Zupeł­nie ina­czej było w Szwe­cji, gdzie pomimo sła­bo­ści eko­no­micz­nej i mili­tar­nej po klę­sce w wiel­kiej woj­nie pół­noc­nej wcale nie zma­lały ape­tyty na odzy­ska­nie daw­nej chwały. Szwedzcy władcy na­dal żywili nadzieję na pozy­ska­nie Nor­we­gii, pozo­sta­ją­cej w unii real­nej z Danią od 1536 roku1.
Sytu­acja poli­tyczna w rejo­nie Bał­tyku była zatem zło­żona i skom­pli­ko­wała się jesz­cze bar­dziej po wybu­chu rewo­lu­cji fran­cu­skiej, która spo­tkała się z odmien­nymi reak­cjami po obu stro­nach Cie­śnin Duń­skich. W Danii miesz­czań­stwo skła­niało się ku zacho­dzą­cym we Fran­cji prze­mia­nom rewo­lu­cyj­nym z powodu reform, jakie już od pew­nego czasu były wpro­wa­dzane pod egidą łagod­nej duń­skiej odmiany abso­lu­ty­zmu oświe­co­nego. Pisarz duń­ski Knud Rah­bek lubił żar­to­bli­wie okre­ślać się mia­nem „jako­bina we Fran­cji, ale roja­li­sty w Danii” i praw­do­po­dob­nie wielu jego roda­ków pod­pi­sa­łoby się pod taką opi­nią2. Dania utrzy­my­wała neu­tral­ność przez cały okres wojen z rewo­lu­cyjną Fran­cją, bar­dziej oba­wia­jąc się bry­tyj­skiej potęgi mor­skiej niż roz­sie­wa­nia ide­olo­gii rewo­lu­cyj­nej. Wielka Bry­ta­nia była oczy­wi­ście zain­te­re­so­wana utrzy­ma­niem dostępu do Bał­tyku dla wła­snej żeglugi han­dlo­wej i mary­narki wojen­nej, co miało klu­czowe zna­cze­nie dla Royal Navy. Gdyby Duń­czycy ule­gli wpły­wom Fran­cji, ów dostęp byłby zagro­żony, gdyż łatwo byłoby zamknąć wąski Sund, jedyne wej­ście na Morze Bał­tyc­kie. Poza tym duń­ska mary­narka wojenna, zwa­żyw­szy na jej wiel­kość i jakość, także mogła sta­no­wić zagro­że­nie dla Albionu, ewen­tu­alne połą­cze­nie flot Danii, Fran­cji, Holan­dii i Hisz­pa­nii mogłoby bowiem pod­wa­żyć bry­tyj­skie pano­wa­nie na Morzu Pół­noc­nym, a nawet na całym Atlan­tyku. To wła­śnie te napię­cia dopro­wa­dziły w końcu do opi­sa­nego już ataku Royal Navy na Kopen­hagę w 1801 roku. Co inte­re­su­jące, ta agre­sja bry­tyj­ska wcale nie skło­niła Danii do sprzy­mie­rze­nia się z Fran­cu­zami, czę­ściowo dla­tego, że duń­ski następca tronu regent Fry­de­ryk żywił nie­chęć do Napo­le­ona i Fran­cji w ogól­no­ści. Rząd duń­ski usi­ło­wał zacho­wać neu­tral­ność, tym bar­dziej że za taką poli­tyką prze­ma­wiały realia miej­sco­wej gospo­darki opar­tej na neu­tral­nym han­dlu i żeglu­dze.
Tym­cza­sem w Szwe­cji na początku XIX wieku nara­stał kon­flikt mię­dzy ary­sto­kra­cją i monar­chią, która prze­ja­wiała auto­kra­tyczne skłon­no­ści. Król Gustaw IV Adolf odczu­wał wstręt do rewo­lu­cji fran­cu­skiej, czego skut­kiem był bez­po­średni udział Szwe­dów w koali­cjach anty­fran­cu­skich, który pocią­gnął za sobą znaczne wydatki, ale nie przy­niósł żad­nych nama­cal­nych korzy­ści3. Pod­jęta przez Gustawa decy­zja o przy­stą­pie­niu do trze­ciej koali­cji anty­fran­cu­skiej dopro­wa­dziła do wypo­wie­dze­nia przez niego wojny Fran­cji w paź­dzier­niku 1805 roku. Mie­siąc póź­niej na Pomo­rzu Szwedz­kim wylą­do­wał bry­tyj­sko-rosyj­sko-szwedzki kor­pus eks­pe­dy­cyjny, lecz nie był w sta­nie poczy­nić jakich­kol­wiek postę­pów prze­ciwko oddzia­łom fran­cu­skim w Hano­we­rze. Gru­dniowy triumf Napo­le­ona pod Auster­litz zmu­sił koali­cjan­tów do wyco­fa­nia swo­ich sił z Pomo­rza, gdzie do obrony pozo­stały już tylko oddziały szwedz­kie4. Z kolei w 1806 roku, w cza­sie wojny z czwartą koali­cją, nagłe zała­ma­nie się Prus zasko­czyło Szwe­dów i roz­pacz­li­wie pró­bo­wali oni ewa­ku­ować swoje oddziały z Pomo­rza. Bły­ska­wicz­nie nacie­ra­jące woj­ska fran­cu­skie dopa­dły ich jed­nak nie­przy­go­to­wa­nych w Lubece, gdzie 6 listo­pada Fran­cuzi roz­gro­mili ucie­ka­jące oddziały pru­skie gene­rała Blüchera i zamknęli w pułapce nie­licz­nych Szwe­dów, jacy tam jesz­cze pozo­stali5. Cho­ciaż epi­zod ten miał nie­wiel­kie zna­cze­nie mili­tarne, jego kon­se­kwen­cje poli­tyczne oka­zały się donio­słe. Mar­sza­łek Jean-Bap­ti­ste Ber­na­dotte potrak­to­wał z sza­cun­kiem wzię­tych do nie­woli ofi­ce­rów szwedz­kich, czym zyskał sobie uzna­nie w Szwe­cji. Pamię­tano tam o jego wspa­nia­ło­myśl­no­ści, gdy cztery lata póź­niej został kan­dy­da­tem do obję­cia tronu szwedz­kiego.
Na początku 1807 roku Napo­leon roz­ka­zał swoim żoł­nie­rzom naje­chać Pomo­rze Szwedz­kie i zająć jego główne mia­sto por­towe – Stral­sund. Mar­sza­łek Édouard Mor­tier przy­stą­pił do jego blo­kady, po tym jak próba zdo­by­cia mia­sta z mar­szu została zni­we­czona przez szwedzką załogę, którą dowo­dził Hans Hen­ric von Essen. Oblę­że­nie trwało przez całą wio­snę 1807 roku, a pod koniec marca Essen odniósł krót­ko­trwały suk­ces, gdy Napo­leon posta­no­wił prze­rzu­cić więk­szość kor­pusu Mor­tiera pod bro­niony przez Pru­sa­ków Koło­brzeg. Pozwo­liło to Szwe­dom ode­pchnąć pozo­stałe oddziały fran­cu­skie od Stral­sundu i tym­cza­sowo prze­rwać jego blo­kadę. W cza­sie swo­jej ofen­sywy wzięli nawet do nie­woli 1500 Fran­cu­zów i zajęli kilka miej­sco­wo­ści, dzięki czemu odżyły nadzieje króla Gustawa na zwy­cię­ską kam­pa­nię prze­ciwko jego fran­cu­skiej neme­zis. Nie­spo­dzie­wany suk­ces przy­niósł jed­nak Szwe­dom zgubę, gdyż Fran­cuzi szybko zare­ago­wali na to nowe zagro­że­nie. Mor­tier wró­cił na Pomo­rze z posił­kami i pobił ich 16 kwiet­nia pod Bel­ling, zmu­sza­jąc do popro­sze­nia o zawie­sze­nie broni dwa dni póź­niej. Napo­leon, zajęty dzia­ła­niami wojen­nymi w Pol­sce prze­ciwko Rosja­nom i Pru­sa­kom, zgo­dził się na warunki rozejmu ze Schlat­kow, zgod­nie z któ­rymi Fran­cja miała otrzy­mać wyspy Uznam i Wolin (w ujściu Odry), woj­ska szwedz­kie zaś mogły pozo­stać na Pomo­rzu wyłącz­nie na pół­noc od rzeki Piany6.
Rozejm ze Schlat­kow gro­ził wszakże pod­wa­że­niem dotych­cza­so­wych rela­cji bry­tyj­sko-szwedz­kich. Rząd w Lon­dy­nie napięt­no­wał go jako haniebną kapi­tu­la­cję i prze­strzegł wła­dze Szwe­cji przed pro­wa­dze­niem for­mal­nych roz­mów poko­jo­wych z Fran­cją. Obawy Bry­tyj­czy­ków, iż to zawie­sze­nie broni może zwia­sto­wać zmianę kursu szwedz­kiej poli­tyki zagra­nicz­nej, nie były cał­kiem bez­pod­stawne. Wielu przed­sta­wi­cieli szwedz­kich władz i armii uwa­żało bowiem, że „wspólna sprawa” Bry­tyj­czy­ków i Szwe­dów na dłuż­szą metę szko­dzi inte­re­som ich kraju7. Cho­ciaż oba pań­stwa zawarły sojusz w 1805 roku, ówcze­śnie żyjący dobrze pamię­tali, że led­wie cztery lata wcze­śniej Szwe­cja przy­stą­piła do wymie­rzo­nej prze­ciwko Wiel­kiej Bry­ta­nii Ligi Zbroj­nej Neu­tral­no­ści i była znacz­nie gor­liw­szym uczest­ni­kiem tego bloku niż Dania. Poza tym wielu ofi­ce­rów szwedz­kich było prze­ciw­nych udzia­łowi w trze­ciej koali­cji anty­fran­cu­skiej i uwa­żało, że nie warto wal­czyć o Pomo­rze Szwedz­kie, które ich król wie­lo­krot­nie pró­bo­wał wymie­nić na Nor­we­gię. Król Gustaw od dawna jed­nak miał pre­ten­sje do Fran­cu­zów o to, że nie poparli jego planu wymiany Pomo­rza Szwedz­kiego na Nor­we­gię, a Napo­leon cią­gle mie­szał się w sprawy Nie­miec, doko­nu­jąc tam poważ­nych zmian tery­to­rial­nych i poli­tycz­nych. Kro­plą, która prze­lała czarę gory­czy, budząc w nim głę­boką nie­chęć do napo­le­oń­skiej Fran­cji, było opu­bli­ko­wa­nie w 1804 roku we fran­cu­skim dzien­niku urzę­do­wym „Le Moni­teur” zja­dli­wych uwag na jego temat, po tym jak gło­śno potę­pił on zamor­do­wa­nie księ­cia d’Enghien. Dla­tego zawie­sze­nie broni z wio­sny 1807 roku było dla Gustawa tylko chwi­lo­wym wytchnie­niem, które wyko­rzy­stał na nego­cja­cje z Pru­sami i Rosją w spra­wie wspól­nego zaata­ko­wa­nia Fran­cu­zów. W rezul­ta­cie led­wie dwa dni po zawar­ciu rozejmu z Fran­cją Szwe­cja dołą­czyła do Rosji i Prus, przy­stę­pu­jąc 20 kwiet­nia do kon­wen­cji w Bar­ten­stein w Pru­sach Wschod­nich [obec­nie Bar­to­szyce w woje­wódz­twie war­miń­sko-mazur­skim – przyp. tłum.], któ­rej sygna­ta­riu­sze zobo­wią­zali się nie zawie­rać odręb­nego pokoju z Napo­leonem. Uzgod­niono rów­nież, że oddziały pru­skie wesprą Szwe­dów na Rugii, żeby wspól­nie wyprzeć Fran­cu­zów z Pomo­rza Szwedz­kiego8. Po raty­fi­ko­wa­niu tej kon­wen­cji Gustaw udał się do Stral­sundu, oso­bi­ście objął dowo­dze­nie nad woj­skami szwedz­kimi i 3 lipca 1807 roku zerwał zawie­sze­nie broni z Fran­cją. Dodat­kową zachętą do pod­ję­cia takiej decy­zji były pod­pi­sane 17 i 23 czerwca kon­wen­cje z Wielką Bry­ta­nią, która zwy­cza­jowo zaofe­ro­wała sub­sy­dia finan­sowe, a ponadto obie­cała włą­czyć się do dzia­łań wojen­nych na Pomo­rzu Szwedz­kim, przy­sy­ła­jąc tam wła­sne oddziały9.
Król szwedzki nie mógł jed­nak wybrać gor­szego momentu na odno­wie­nie soju­szu z Wielką Bry­ta­nią, gdyż Prusy i Rosja, pobite mili­tar­nie i wyczer­pane wojną, były już wtedy bli­skie zawar­cia pokoju z Fran­cją w Tylży, o któ­rym Gustaw dowie­dział się led­wie kilka dni po zerwa­niu przez sie­bie rozejmu. Pru­skie oddziały zostały wyco­fane i cho­ciaż bry­tyj­ski kor­pus eks­pe­dy­cyjny pod dowódz­twem lorda Cath­carta przy­był w poło­wie lipca do Stral­sundu, nie udzie­lił żad­nego wspar­cia woj­skom szwedz­kim. Co wię­cej, Lon­dyn odwo­łał swoje oddziały do kraju, gdy wia­do­mość o pokoju tyl­życ­kim potwier­dziła skalę triumfu Napo­le­ona w pół­nocno-wschod­niej Euro­pie. Zosta­wieni na pastwę losu Szwe­dzi nie mieli żad­nych szans w kon­fron­ta­cji z Fran­cu­zami. W odpo­wie­dzi na fan­fa­ro­nadę Gustawa Napo­leon posłał na Pomo­rze Szwedz­kie mar­szałka Guil­laume’a Brune’a, który z pomocą wojsk nie­miec­kich, wło­skich i hisz­pań­skich szybko prze­ła­mał obronę prze­ciw­nika i po raz kolejny obległ Stral­sund. Pod koniec sierp­nia 1807 roku Gustaw pośpiesz­nie opu­ścił to mia­sto, powie­rza­jąc swoim nie­szczę­snym gene­ra­łom zada­nie kon­ty­nu­owa­nia walki. Szwedz­kie dowódz­two szybko jed­nak doszło do wnio­sku, że opór jest bez­ce­lowy, i po zagwoż­dże­niu więk­szo­ści armat ewa­ku­owało swoje oddziały ze Stral­sundu. Wal­nie pomógł im w tym Brune, który pozwo­lił Szwe­dom się wyco­fać, cho­ciaż mógł z łatwo­ścią uni­ce­stwić ich armię na Rugii. We wrze­śniu Stral­sund i sąsied­nia Rugia zna­la­zły się w rękach Fran­cu­zów, a Szwe­dzi zostali cał­ko­wi­cie wyparci z Nie­miec10.
W obli­czu klę­ski Szwe­dów na Pomo­rzu i zbli­że­nia fran­cu­sko-rosyj­skiego po zawar­ciu pokoju w Tylży Wielka Bry­ta­nia sku­piła uwagę na Danii, która na początku XIX wieku stała w obli­czu dwóch głów­nych wyzwań: ochrony swego han­dlu mor­skiego, któ­remu zagra­żali Bry­tyj­czycy, oraz ochrony wła­snego bez­pie­czeń­stwa wobec rosną­cej potęgi Fran­cji na kon­ty­nen­cie. Jak już wspo­mniano, bry­tyj­ska prak­tyka zatrzy­my­wa­nia i kon­tro­lo­wa­nia neu­tral­nych stat­ków han­dlo­wych, w tym duń­skich, budziła wiel­kie obu­rze­nie w Danii, co skło­niło ten kraj do udziału w Lidze Zbroj­nej Neu­tral­no­ści w latach 1800–1801. Bom­bar­do­wa­nie Kopen­hagi przez flotę bry­tyj­ską w 1801 roku zmu­siło duń­ską monar­chię do wystą­pie­nia z ligi, ale umoc­niło nie­chęć Duń­czy­ków do Wiel­kiej Bry­ta­nii. W cza­sie zma­gań Fran­cji z trze­cią i czwartą koali­cją Dania roz­trop­nie wybrała neu­tral­ność, lecz nie udało jej się unik­nąć rygo­rów wojny.
Pod koniec 1806 roku, po zwy­cię­stwach pod Jeną i Auer­stedt, woj­ska napo­le­oń­skie w pościgu za wyco­fu­ją­cymi się Pru­sa­kami pode­szły do gra­nic Danii. W listo­pa­dzie, w cza­sie walk o Lubekę, oddziały fran­cu­skie pod dowódz­twem mar­szałka Murata zabłą­kały się do pro­win­cji Holsz­tyn, gdzie doszło nawet do star­cia ze strażą gra­niczną Duń­czy­ków11. Następca tronu i regent (kron­prin­sre­gent) Fry­de­ryk, spra­wu­jący wła­dzę w imie­niu swego cho­rego psy­chicz­nie ojca, króla Chry­stiana VII, zapro­te­sto­wał prze­ciwko naru­sze­niu neu­tral­nego tery­to­rium przez Fran­cu­zów, a Murat natych­miast wyco­fał swoje woj­ska i zobo­wią­zał się pod­jąć „naj­su­row­sze środki w celu zapew­nie­nia posza­no­wa­nia neu­tral­no­ści” pań­stwa duń­skiego12. Już dzie­sięć dni póź­niej Fry­de­ryk naka­zał jed­nak swoim woj­skom wyco­fać się na nową linię obrony wzdłuż rzeki Eider, co ozna­czało opusz­cze­nie przez armię duń­ską nie­mal całego Holsz­tynu. W ten spo­sób Dania chciała poka­zać swoje przy­wią­za­nie do neu­tral­no­ści, jak rów­nież zyskać przy­chyl­ność Napo­le­ona, któ­remu bar­dzo zale­żało na zabez­pie­cze­niu wła­snych linii komu­ni­ka­cyj­nych. Kraje czwar­tej koali­cji były zanie­po­ko­jone tymi prze­ja­wami „sym­pa­tii” Duń­czy­ków do Napo­le­ona, gdyż ani Rosja, ani Prusy, ani Wielka Bry­ta­nia nie potra­fiły prze­wi­dzieć, do czego może posu­nąć się książę Fry­de­ryk, usi­łu­jąc udo­bru­chać cesa­rza Fran­cu­zów. W grud­niu 1806 roku Wielka Bry­ta­nia roz­wa­żała zawar­cie soju­szu ze Szwe­cją i Danią dla obrony pół­noc­nej Europy. Pod wpły­wem doświad­czeń z Sycy­lii, na któ­rej okręty Royal Navy chro­niły neapo­li­tań­skich Bur­bo­nów, rząd bry­tyj­ski zapro­po­no­wał pomoc monar­chii duń­skiej, gdyby ta posta­no­wiła opu­ścić Kopen­hagę i prze­nieść się do Nor­we­gii, gdzie byłaby bez­pieczna pod ochroną eska­dry bry­tyj­skiej. Z kolei Szwe­cja wyra­ziła goto­wość posła­nia swo­ich wojsk do Danii w celu wspól­nej obrony tego pań­stwa. Duń­czycy odrzu­cili tę ofertę, była bowiem sprzeczna z ich poli­tyką neu­tral­no­ści i dopro­wa­dzi­łaby do zaję­cia przez Fran­cu­zów całej Danii lub – co gor­sza – do szwedz­kiej oku­pa­cji kraju13. Odmowa współ­pracy zanie­po­ko­iła jed­nak człon­ków koali­cji, któ­rzy gotowi byli pod­jąć wszel­kie nie­zbędne kroki, żeby zmu­sić Danię do opo­wie­dze­nia się po ich stro­nie. Wspo­mniana kon­wen­cja z Bar­ten­stein, zawarta w kwiet­niu 1807 roku, zawie­rała nawet posta­no­wie­nia o zmu­sze­niu Danii do udziału w koali­cji, lecz mocar­stwa kon­ty­nen­talne nie miały moż­li­wo­ści wcie­le­nia ich w życie.
Miała je nato­miast Wielka Bry­ta­nia i latem 1807 roku prze­szła do dzia­ła­nia. Decy­zja o ataku z morza na for­mal­nie neu­tralny kraj wywo­łała gło­śne pro­te­sty opi­nii publicz­nej i spo­tkała się z potę­pie­niem ze strony wielu czo­ło­wych postaci życia poli­tycz­nego oraz publicz­nego w samej Wiel­kiej Bry­ta­nii. Geo­rge Can­ning, mini­ster spraw zagra­nicz­nych w rzą­dzie lorda Por­t­landa, twier­dził, że za kon­tro­wer­syjną decy­zją stały klu­czowe infor­ma­cje wywia­dow­cze na temat nego­cja­cji fran­cu­sko-rosyj­skich w Tylży. W cza­sie pro­wa­dzo­nych tam roz­mów Napo­leon miał rze­komo dys­ku­to­wać o ewen­tu­al­nym sfor­mo­wa­niu fran­cu­sko-rosyj­skiej ligi mor­skiej wymie­rzo­nej prze­ciwko Wiel­kiej Bry­ta­nii oraz wyra­zić zamiar zmu­sze­nia Danii, Por­tu­ga­lii i Szwe­cji do przy­stą­pie­nia do tego bloku14. Na pyta­nia posłów opo­zy­cji Can­ning nie był jed­nak w sta­nie przed­sta­wić żad­nego prze­ko­nu­ją­cego dowodu, który potwier­dzałby jego słowa, ani wyka­zać, że Dania zamie­rzała oddać swoją flotę do dys­po­zy­cji Napo­le­ona15. Po latach poja­wiła się wer­sja, jakoby pew­nych szcze­gó­łów roz­mów fran­cu­sko-rosyj­skich dostar­czył agent bry­tyj­ski Colin Ale­xan­der Mac­ken­zie. Jego krewni twier­dzili, jakoby uzy­skał on te infor­ma­cje, gdy w prze­bra­niu był świad­kiem słyn­nego spo­tka­nia dwóch cesa­rzy na tra­twie w Tylży, co można spo­koj­nie wyklu­czyć jako nie­do­rzecz­ność16. Donie­sie­nia na temat ewen­tu­al­nego sfor­mo­wa­nia anty­bry­tyj­skiej ligi mor­skiej pocho­dziły w rze­czy­wi­sto­ści od hra­biego d’Antra­igues, fran­cu­skiego emi­granta roja­li­stycz­nego w służ­bie rosyj­skiej, który uzy­skał je od jed­nego z adiu­tan­tów cara Alek­san­dra. Prze­pro­wa­dzona nie­dawno ana­liza listu d’Antra­igues’a wyka­zała, że jest on pełen nie­ści­sło­ści i naj­pew­niej został napi­sany, żeby zapew­nić jego auto­rowi stałe schro­nie­nie oraz eme­ry­turę w Wiel­kiej Bry­ta­nii17. Nie­mniej Can­ning wie­rzył, że uzy­skał auten­tyczne infor­ma­cje z Tylży, a jego pew­ność sie­bie zro­biła z kolei wra­że­nie na pozo­sta­łych człon­kach rządu bry­tyj­skiego.
List d’Antra­igues’a mógł sta­no­wić bez­po­średni pre­tekst do bry­tyj­skiego ataku na Kopen­hagę, ale powody pod­ję­cia tej akcji były bar­dziej zło­żone. Rząd Por­t­landa tak mocno przej­mo­wał się sytu­acją w Danii, gdyż basen Morza Bał­tyc­kiego miał zasad­ni­cze zna­cze­nie dla bez­pie­czeń­stwa i han­dlu Wiel­kiej Bry­ta­nii. Dobro­byt Bry­tyj­czy­ków opie­rał się na sile i jako­ści ich floty. Pod koniec XVIII wieku bry­tyj­skie lasy były już jed­nak pra­wie cał­kiem wycięte, dla­tego Royal Navy uza­leż­niła się od dostaw drewna z zagra­nicy. Bał­tyk był klu­czowy wła­śnie dla­tego, że sta­no­wił źró­dło rosyj­skiego drewna – dębu i jodły uży­wa­nych do budowy masz­tów, poszy­cia okrę­tów i pokła­dów. Wielka Bry­ta­nia mogła pozy­skać te zasoby z innych miejsc (w Niem­czech lub Ame­ryce Pół­noc­nej), ale kupo­wane tam drewno było pod pew­nymi wzglę­dami gor­sze i Royal Navy czę­sto je odrzu­cała18. Rów­nie ważne dla bry­tyj­skiej mary­narki wojen­nej były rosyj­skie kono­pie, które pokry­wały ponad 90 pro­cent jej potrzeb w tym zakre­sie. Cho­ciaż kolejne rządy w Lon­dy­nie pró­bo­wały zwięk­szyć liczbę źró­deł kono­pii, ini­cju­jąc ich uprawę mię­dzy innymi w Ame­ryce Pół­noc­nej, sta­ra­nia te przy­nio­sły marne rezul­taty, co ozna­czało, że Wielka Bry­ta­nia na­dal była potęż­nie uza­leż­niona od Rosji oraz han­dlu bał­tyc­kiego19. Basen Morza Bał­tyc­kiego sta­no­wił rów­nież ważny rynek zbytu dla bry­tyj­skiego eks­portu, któ­rego war­tość tam wzro­sła w latach 1793–1803 aż sied­mio­krot­nie, co wyraź­nie było kon­se­kwen­cją fran­cu­skiej poli­tyki blo­ko­wa­nia bry­tyj­skiemu han­dlowi dostępu do por­tów kon­ty­nentu20.
Lon­dyn chciał nie tylko zabez­pie­czyć wła­sne szlaki han­dlowe i dostawy mate­ria­łów nie­zbęd­nych do budowy okrę­tów, ale także unie­moż­li­wić Napo­le­onowi odbu­dowę jego potęgi mor­skiej po Tra­fal­ga­rze. Tym­cza­sem sojusz Danii z Fran­cją zapew­niłby tej dru­giej środki potrzebne do zamknię­cia Sundu i odcię­cia Bry­tyj­czy­kom dostępu do surow­ców nie­zbęd­nych do utrzy­ma­nia Royal Navy. Poza tym mary­narka duń­ska była piąta pod wzglę­dem wiel­ko­ści na świe­cie – dys­po­no­wała dwu­dzie­stoma okrę­tami linio­wymi (plus trzema w budo­wie), dwu­dzie­stoma sied­mioma fre­ga­tami i sześć­dzie­się­cioma mniej­szymi jed­nost­kami – zatem jej połą­cze­nie z siłami fran­cu­skimi mogłoby stwo­rzyć poważne zagro­że­nie dla pano­wa­nia bry­tyj­skiego na Morzu Pół­noc­nym21.
Z bry­tyj­skiej per­spek­tywy ogólne poło­że­nie w roku 1807 było więc znacz­nie gor­sze od tego w 1800, gdyż po zwy­cię­stwach Napo­le­ona nad Pru­sami i Rosją Fran­cja spra­wo­wała kon­trolę nad całą trasą pro­wa­dzącą do wybrzeży Bał­tyku. Wyco­fa­nie wojsk duń­skich z Holsz­tynu, skargi Kopen­hagi na bry­tyj­ską blo­kadę ujścia Łaby (nało­żoną po dekre­tach ber­liń­skich Napo­le­ona), roz­bu­dowa duń­skich umoc­nień nad­brzeż­nych i – co naj­waż­niej­sze – raporty bry­tyj­skie (dale­kie od prawdy), jakoby flota duń­ska szy­ko­wała się do wyj­ścia w morze w ciągu mie­siąca, wzmac­niały prze­ko­na­nie gabi­netu w Lon­dy­nie, iż Duń­czycy są wrogo nasta­wieni do Albionu i tylko cze­kają na odpo­wiedni moment, żeby odkryć karty22. Ta groźba podzia­łała naj­moc­niej na wyobraź­nię Bry­tyj­czy­ków i ich reak­cja była natych­mia­stowa. Zda­niem Can­ninga i wielu innych bry­tyj­skich mężów stanu nade­szła już pora, aby Royal Navy zło­żyła kolejną „wizytę” w Kopen­ha­dze, a rze­koma nie­zdol­ność Danii do obrony przed Napo­le­onem oka­zała się dla Wiel­kiej Bry­ta­nii dogodną wymówką do przed­sta­wie­nia jej dzia­łań jako formy samo­obrony23. Histo­rycy duń­scy mogą mieć rację, prze­ko­nu­jąc, że po serii zwy­cięstw Napo­le­ona na kon­ty­nen­cie siłowa akcja Bry­tyj­czy­ków prze­ciwko Danii słu­żyła celowi poli­tycz­nemu, jakim było poka­za­nie opi­nii publicz­nej na Wyspach i resz­cie świata, że Wielka Bry­ta­nia nie została jesz­cze pobita24.
Nie­za­leż­nie od tego, czy rząd bry­tyj­ski uczy­nił to celowo, czy nie, posta­no­wił zatem zigno­ro­wać duń­skie wysiłki na rzecz prze­ciw­sta­wie­nia się Fran­cji. Za praw­dziwą iro­nię losu można uznać fakt, że gdyby eks­pe­dy­cja bry­tyj­ska została opóź­niona, dwór duń­ski mógłby jesz­cze wybrać, czy sta­nąć u boku Wiel­kiej Bry­ta­nii, czy prze­ciwko niej, gdyż Napo­leon zamie­rzał wła­śnie zmu­sić Duń­czy­ków do opo­wie­dze­nia się po jed­nej ze stron. 31 lipca cesarz kazał swemu mini­strowi spraw zagra­nicz­nych wysto­so­wać ostrze­że­nie pod adre­sem Kopen­hagi – wezwać ją do pod­ję­cia dzia­łań prze­ciwko naru­sza­niu przez Bry­tyj­czy­ków neu­tral­no­ści Morza Bał­tyc­kiego i doko­na­nia wyboru: „albo wojna z Anglią, albo ze mną”25. Tal­ley­rand, który dzie­więć dni póź­niej zre­zy­gno­wał ze sta­no­wi­ska, nie prze­ka­zał jed­nak wspo­mnia­nego ulti­ma­tum swego władcy w cza­sie spo­tka­nia z duń­skim emi­sa­riu­szem w Paryżu, zamiast tego zaś zapew­nił go, iż Napo­leon jest gotów pozwo­lić Danii kon­ty­nu­ować jej poli­tykę neu­tral­no­ści. Przy­czyny nie­sub­or­dy­na­cji Tal­ley­randa pozo­stają nie­znane, cho­ciaż tak uta­len­to­wany dyplo­mata jak on mógł z łatwo­ścią prze­wi­dzieć reper­ku­sje bar­dziej agre­syw­nego podej­ścia, ku któ­remu skła­niał się Napo­leon. Zapewne dosko­nale wie­dział o dekla­ra­cji duń­skiego rządu, że gdyby Fran­cja zażą­dała od Danii zamknię­cia jej por­tów dla stat­ków bry­tyj­skich, Kopen­haga uzna­łaby Wielką Bry­ta­nię za swego „natu­ral­nego sojusz­nika”. W nie­wy­tłu­ma­czalny spo­sób rząd bry­tyj­ski nie zwra­cał jed­nak uwagi na wspo­mnianą dekla­ra­cję, tak jak zigno­ro­wał duń­ską odmowę speł­nie­nia żądań fran­cu­skich w spra­wie zamknię­cia prze­bie­ga­ją­cej przez Danię bry­tyj­skiej linii pocz­to­wej26.
W każ­dym razie Bry­tyj­czycy przy­stą­pili do ataku. 26 lipca 1807 roku admi­rał James Gam­bier wypły­nął z Redy Yar­mo­uth na czele dwu­dzie­stu pię­ciu okrę­tów linio­wych oraz czter­dzie­stu fre­gat i innych jed­no­stek, bio­rąc kurs na Kopen­hagę. Towa­rzy­szyło mu 377 stat­ków trans­por­to­wych, na któ­rych pokła­dach znaj­do­wał się liczący ponad 25 tysięcy ludzi kor­pus eks­pe­dy­cyjny pod dowódz­twem gene­rała porucz­nika lorda Cath­carta. Flota bry­tyj­ska sta­nęła 3 sierp­nia na kotwicy obok mia­sta Helsingør i szybko zaczęła przej­mo­wać kon­trolę nad Wiel­kim Beł­tem, blo­ku­jąc dostęp do Kopen­hagi. W tym momen­cie decy­du­jącą rolę ode­grało doświad­cze­nie zdo­byte w cza­sie poprzed­niego ataku na sto­licę Danii – Wiel­kiego Bełtu nie mógł poko­nać nikt poza Duń­czy­kami, dopóki Royal Navy nie spo­rzą­dziła jego dokład­nych map w 1801 roku. Cho­ciaż Duń­czycy byli zasko­czeni przy­by­ciem wro­giej armady, odrzu­cili żąda­nia Bry­tyj­czy­ków doma­ga­ją­cych się wyda­nia całej duń­skiej floty i zawar­cia soju­szu obron­nego27. Raczej nie mogli postą­pić ina­czej. W latach 1806–1807 duń­ski regent cały czas liczył na to, że uni­ka­jąc otwar­cie wro­gich aktów oraz potwier­dza­jąc swą neu­tral­ność, będzie w sta­nie manew­ro­wać mię­dzy Fran­cją i Wielką Bry­ta­nią28. Przy­by­cie floty Gam­biera nie pozo­sta­wiło mu wszakże wyboru. Duń­ski dyplo­mata Joachim Bern­storff roz­pa­czał: „Wojna z Anglią będzie dla nas kata­strofą. Jakie­kol­wiek pod­po­rząd­ko­wa­nie się żąda­niom Anglii musi jed­nak nie­uchron­nie spo­wo­do­wać zerwa­nie z Fran­cją”29. Nie mylił się. O ile wojna z Wielką Bry­ta­nią pocią­gnę­łaby za sobą zabu­rze­nie finan­sów i znisz­cze­nie duń­skiej mary­narki wojen­nej, o tyle kon­flikt z Fran­cją z pew­no­ścią zakoń­czyłby się oku­pa­cją Szle­zwiku i Holsz­tyna, jeśli nie Pół­wy­spu Jutlandz­kiego – innymi słowy, więk­szo­ści naj­gę­ściej zalud­nio­nych tere­nów Danii.
15 sierp­nia 1807 roku, po zakoń­cze­niu nego­cja­cji dyplo­ma­tycz­nych, Gam­bier przy­pu­ścił atak na duń­ską sto­licę. Oddziały bry­tyj­skie wylą­do­wały w Vedbæk i Skods­borgu, kilka kilo­me­trów na pół­noc od Kopen­hagi, i ruszyły w kie­runku mia­sta. Dzień póź­niej Dania for­mal­nie wypo­wie­działa wojnę Wiel­kiej Bry­ta­nii, po czym doszło do pierw­szych poty­czek. Kiedy ataki na lądzie nie zła­mały Duń­czy­ków, flota bry­tyj­ska przy­stą­piła 2 wrze­śnia do bom­bar­do­wa­nia Kopen­hagi, przy czym celem były nie tylko umoc­nie­nia woj­skowe, upraw­niony cel mili­tarny, ale także samo mia­sto. Bry­tyj­czycy wycią­gnęli cenne wnio­ski z nauczki, jaką otrzy­mali sześć lat wcze­śniej, i tym razem urzą­dzili jedno z naj­sil­niej­szych bom­bar­do­wań w całym XIX wieku, wystrze­li­wu­jąc setki poci­sków, gra­na­tów i rakiet zapa­la­ją­cych. Wyrzą­dziły one znaczne szkody oraz wznie­ciły pożar w cen­trum Kopen­hagi, włącz­nie z jej dziel­nicą łaciń­ską, cho­ciaż wśród miesz­kań­ców było zadzi­wia­jąco mało ofiar śmier­tel­nych30. 6 wrze­śnia Duń­czycy ska­pi­tu­lo­wali i zgo­dzili się speł­nić żąda­nia bry­tyj­skie, wśród któ­rych było zaję­cie wyspy Hel­go­land oraz kolo­nii duń­skich w Indiach Zachod­nich, jak rów­nież odda­nie całej floty. Nie mniej war­to­ściowe dla strony bry­tyj­skiej było prze­ję­cie zapa­sów kopen­ha­skich stoczni, gdzie zna­le­ziono tysiące ton mate­ria­łów potrzeb­nych do budowy okrę­tów, takich jak drewno, liny konopne, żagle i maszty31. Przy­go­to­wa­nie jak naj­więk­szej liczby duń­skich okrę­tów wojen­nych do rejsu do Wiel­kiej Bry­ta­nii zajęło Bry­tyj­czy­kom aż sześć tygo­dni, co dowo­dziło, jak nie­praw­dziwe były ich wcze­śniej­sze twier­dze­nia doty­czące rze­ko­mych pla­nów uży­cia duń­skiej floty. Te jed­nostki, któ­rych nie udało się przy­go­to­wać do wyj­ścia w morze, zostały znisz­czone. 21 paź­dzier­nika admi­rał Gam­bier odpły­nął do kraju, zado­wo­lony, że zapo­biegł powięk­sze­niu sił mor­skich Napo­le­ona.
Eks­pe­dy­cja kopen­ha­ska była dużym suk­ce­sem Bry­tyj­czy­ków, któ­rzy zneu­tra­li­zo­wali w ten spo­sób poten­cjalne zagro­że­nie na morzu. Zna­czący był rów­nież wpływ, jaki wywarła ona w Por­tu­ga­lii, która zale­d­wie kilka tygo­dni póź­niej sta­nęła w obli­czu prze­ciw­staw­nych żądań bry­tyj­skich i fran­cu­skich. Mając nie­wąt­pli­wie w pamięci świeże wyda­rze­nia w sto­licy Danii, monar­chia por­tu­gal­ska posta­no­wiła przy­jąć bry­tyj­ską ofertę pomocy w ewa­ku­acji do Bra­zy­lii. Za suk­ces w Kopen­ha­dze Bry­tyj­czycy zapła­cili jed­nak wysoką cenę. Już dzie­sięć dni po odpły­nię­ciu okrę­tów bry­tyj­skich Duń­czycy pod­pi­sali bowiem trak­tat sojusz­ni­czy z Napo­le­onem i 4 listo­pada 1807 roku wypo­wie­dzieli wojnę Wiel­kiej Bry­ta­nii. Niczym nie­spro­wo­ko­wany atak wiel­kiego mocar­stwa na słab­sze pań­stwo neu­tralne pozba­wił Bry­tyj­czy­ków jakich­kol­wiek praw do gło­sze­nia swej wyż­szo­ści moral­nej w walce z Napo­le­onem, któ­rego Lon­dyn regu­lar­nie potę­piał za łama­nie prawa mię­dzy­na­ro­do­wego. „Od tej pory nie będą nas już nazy­wać naro­dem skle­pi­ka­rzy, ale naro­dem Sara­ce­nów” – stwier­dził jeden z gene­ra­łów bry­tyj­skich32. Ostrzał Kopen­hagi dodat­kowo pogłę­bił nie­chęć, jaką człon­ko­wie koali­cji anty­fran­cu­skiej odczu­wali już wcze­śniej w sto­sunku do Wiel­kiej Bry­ta­nii, uwa­ża­jąc, że postę­puje ona nie­lo­jal­nie. Dyplo­maci rosyj­scy, szwedzcy i pru­scy porów­ny­wali bowiem szyb­kość oraz sku­tecz­ność, z jaką Lon­dyn zor­ga­ni­zo­wał eks­pe­dy­cję do Danii, z ospa­ło­ścią jego poczy­nań, gdy sojusz­nicy potrze­bo­wali bry­tyj­skiego wspar­cia.
Szcze­gól­nie moc­nym echem Kopen­haga odbiła się w Peters­burgu. Car Alek­san­der już w cza­sie roz­mów w Tylży zgo­dził się przy­stą­pić do wojny prze­ciwko Wiel­kiej Bry­ta­nii, jeśli jego media­cja poko­jowa zakoń­czy się nie­po­wo­dze­niem. W sierp­niu 1807 roku, wkrótce po tym, jak flota bry­tyj­ska wypły­nęła w kie­runku Danii, Maxi­mi­lian von Alo­pa­eus, nowy amba­sa­dor rosyj­ski w Lon­dy­nie, zaofe­ro­wał rzą­dowi bry­tyj­skiemu media­cję Rosji, na co Bry­tyj­czycy odpo­wie­dzieli dobit­nie, iż nie są nią zain­te­re­so­wani. Podob­nych odpo­wie­dzi udzie­lił Lon­dyn na wstępne pro­po­zy­cje Pru­sa­ków i Austria­ków w spra­wie przy­wró­ce­nia pokoju powszech­nego w Euro­pie. W kon­tek­ście ostrzału Kopen­hagi upór Bry­tyj­czy­ków mocno zra­ził kręgi rzą­dzące w wielu kra­jach euro­pej­skich, zwłasz­cza w Rosji, gdzie nara­stało prze­ko­na­nie, że sojusz z Wielką Bry­ta­nią nie służy już inte­re­som Peters­burga33. W rezul­ta­cie rząd rosyj­ski wydał 5 listo­pada 1807 roku dekla­ra­cję o zerwa­niu wszel­kiej komu­ni­ka­cji z Wielką Bry­ta­nią, któ­rej zarzu­cał glo­balne aspi­ra­cje impe­rialne (co poka­zały nieco wcze­śniej­sze desanty bry­tyj­skie w ujściu La Platy i w Egip­cie), a jed­no­cze­śnie nie­do­sta­teczne wspie­ra­nie sojusz­ni­ków34. W tam­tym momen­cie Wielka Bry­ta­nia była zatem w sta­nie wojny ze wszyst­kimi z wyjąt­kiem trzech (Szwe­cji, Por­tu­ga­lii i Sycy­lii) pań­stwami euro­pej­skimi.
Atak bry­tyj­ski na Kopen­hagę miał także dale­ko­siężne skutki dla kra­jów skan­dy­naw­skich. W samej Danii agre­sja wywo­łała wybuch patrio­ty­zmu, który pomógł zjed­no­czyć naród prze­ciwko Bry­tyj­czy­kom i przez następne sie­dem lat pod­trzy­my­wać duń­ski wysi­łek wojenny. Tam­tej­szy rząd robił wszystko, żeby roz­pa­lić nie­na­wiść opi­nii publicz­nej do Wiel­kiej Bry­ta­nii, wspie­ra­jąc publi­ka­cję licz­nych arty­ku­łów i bro­szur po nie­miecku, fran­cu­sku i angiel­sku oraz zama­wia­jąc spe­cjalne druki pro­pa­gan­dowe35. Ostrzał Kopen­hagi zmie­nił Danię z kraju neu­tral­nego w nie­za­wod­nego sojusz­nika Fran­cji aż do samego końca wojen napo­le­oń­skich36. Roz­pa­lił rów­nież nowy kon­flikt w Skan­dy­na­wii, któ­rej dwie połowy były cią­gnięte w prze­ciwne strony. Obie zostały w ten spo­sób wmie­szane w szer­szy kon­flikt mię­dzy głów­nymi mocar­stwami lądo­wymi (Fran­cja i Rosja) oraz domi­nu­jącą potęgą mor­ską (Wielka Bry­ta­nia), która zaczęła trak­to­wać euro­pej­ską linię brze­gową jak wła­sne pogra­ni­cze.
Duń­czycy mogli utra­cić flotę, ale nie wolę walki. Bez­po­śred­nim skut­kiem wybu­chu wojny duń­sko-bry­tyj­skiej było przy­stą­pie­nie tysięcy duń­skich i nor­we­skich mary­na­rzy do dzia­łań, które stały się znane jako „wojna kano­nie­rek” – ata­ków na żeglugę bry­tyj­ską wzdłuż wybrzeży Morza Pół­noc­nego i Bał­tyku za pomocą nie­wiel­kich jed­no­stek pły­wa­ją­cych. Cho­ciaż jed­nak duń­skie kano­nierki sta­no­wiły cią­głe utra­pie­nie dla Royal Navy, nie mogły zagro­zić bry­tyj­skiemu pano­wa­niu na morzach37. Walki toczyły się nie tylko na Morzu Pół­noc­nym, ale także na Kara­ibach i w Indiach. W grud­niu 1807 roku eska­dra Royal Navy pod dowódz­twem admi­rała Ale­xan­dra Cochrane’a zdo­była duń­skie wyspy Saint Tho­mas (22 grud­nia) i Saint Croix (25 grud­nia) na Morzu Kara­ib­skim i pozo­stały one w rękach bry­tyj­skich do końca wojen napo­le­oń­skich. Z kolei w lutym 1808 roku Bry­tyj­czycy prze­jęli kon­trolę nad duń­skimi posia­dło­ściami w Indiach, zdo­byw­szy Tran­ke­bar (obec­nie Taran­gam­badi w połu­dnio­wej czę­ści kraju) i Śri­ram­pur (na pół­noc­nym wscho­dzie). Ozna­czało to gwał­towne prze­rwa­nie lukra­tyw­nego duń­skiego han­dlu towa­rami kolo­nial­nymi. Finanse kraju ucier­piały zarówno na sku­tek obcią­żeń zwią­za­nych z pro­wa­dze­niem wojny, jak i zała­ma­nia han­dlu z Wielką Bry­ta­nią oraz jej prze­my­słem okrę­to­wym. W rezul­ta­cie Dania była zmu­szona zawie­sić w 1811 roku spłatę swego zadłu­że­nia zagra­nicz­nego.
Duń­ski regent sam zna­lazł się mię­dzy mło­tem a kowa­dłem. Pomimo jego sprze­ciwu wojna ze Szwe­cją stała się jed­nym z klu­czo­wych warun­ków soju­szu duń­sko-fran­cu­skiego. I cho­ciaż to nie on pod­jął decy­zję o woj­nie, naj­wy­raź­niej tak wła­śnie sądziła opi­nia publiczna w Danii, a zwłasz­cza w Nor­we­gii. Wybuch kon­fliktu wbił klin mię­dzy Duń­czy­ków i Nor­we­gów, gdyż ci dru­dzy byli w dużym stop­niu zależni od morza, które słu­żyło im do pro­wa­dze­nia han­dlu i pozy­ski­wa­nia żyw­no­ści. Dla­tego tra­dy­cyj­nie utrzy­my­wali bli­skie związki z Wyspami Bry­tyj­skimi, dokąd eks­por­to­wali drewno, żelazo i inne towary. Wraz z przy­stą­pie­niem Danii do wojny Nor­we­gia także została objęta blo­kadą bry­tyj­ską, a ta w połą­cze­niu ze złymi zbio­rami z lat 1807–1808 wywo­łała znaczny nie­do­sta­tek wśród miej­sco­wej lud­no­ści. Nie­któ­rzy musieli nawet jeść chleb pie­czony na mące z mia­zgi drzew, żeby prze­żyć38. Podobny los nie został oszczę­dzony Islan­dii, która nale­żała do Danii od końca XIV wieku. Na początku wojen napo­le­oń­skich była to bar­dzo rzadko zalud­niona wyspa (w 1801 roku w Reykjavíku żyło zale­d­wie 307 ludzi), któ­rej miesz­kańcy wie­rzyli, że znaj­dują się na tyle daleko od Europy, iż unikną spu­sto­szeń wojen­nych i rewo­lu­cyj­nych39. Bry­tyj­ski ostrzał Kopen­hagi spra­wił jed­nak, że stało się ina­czej, gdyż od tam­tego momentu okręty Royal Navy zaczęły prze­chwy­ty­wać islandz­kie statki, ska­zu­jąc wyspę na skrajne ubó­stwo.
Jed­no­cze­śnie Bry­tyj­czycy powró­cili do swych pla­nów ode­bra­nia Islan­dii Duń­czy­kom i prze­kształ­ce­nia jej w kolo­nię karną, na podo­bień­stwo nie­sław­nej kolo­nii w Zatoce Bota­nicz­nej w Austra­lii, lub eks­plo­ata­cji jej słyn­nych łowisk dor­sza40. Rząd bry­tyj­ski zasię­gnął w tej spra­wie opi­nii sir Jose­pha Banksa, wiel­kiego bota­nika i pre­zesa Towa­rzy­stwa Kró­lew­skiego, który kie­ro­wał pierw­szą eks­pe­dy­cją naukową na wyspę i miał wie­dzę z pierw­szej ręki na jej temat. Banks spo­rzą­dził obszerne memo­ran­dum, w któ­rym poparł plany anek­sji. Jak prze­ko­ny­wał, Islan­dia po pro­stu „powinna być czę­ścią impe­rium bry­tyj­skiego”. Odra­dzał wszakże eks­pe­dy­cję woj­skową, zwa­żyw­szy na to, że miej­scowa lud­ność nie posia­dała broni pal­nej. W ten spo­sób Banks ode­grał klu­czową rolę w prze­ko­na­niu bry­tyj­skich mini­strów do zmiany poli­tyki wobec Islan­dii. Dopro­wa­dził także do zwol­nie­nia zatrzy­ma­nych przez Royal Navy stat­ków islandz­kich, któ­rym pozwo­lono na wzno­wie­nie han­dlu z kon­ty­nen­tem. W zamian za to kupcy bry­tyj­scy uzy­skali pozwo­le­nie na han­del na wyspie41.
Pierw­sza bry­tyj­ska wyprawa han­dlowa na Islan­dię, kie­ro­wana przez han­dla­rza mydłem Samu­ela Phelpsa, miała zapo­cząt­ko­wać han­del wełną, rybami i łojem, które były łatwo dostępne na wyspie. Wywo­łała ona jed­nak nie­małe zamie­sza­nie poli­tyczne. Wielka Bry­ta­nia i Dania były w sta­nie wojny, dla­tego eks­pe­dy­cja han­dlowa nie mogła liczyć na popar­cie duń­skiego guber­na­tora Islan­dii hra­biego Fre­de­rika Chri­sto­phera Tram­pego. Pozo­stał on lojalny wobec metro­po­lii i robił, co mógł, żeby utrud­nić wymianę z Wielką Bry­ta­nią, roz­wie­sza­jąc obwiesz­cze­nia, które gło­siły, że jakie­kol­wiek kon­takty z Bry­tyj­czy­kami zostaną uznane za prze­stęp­stwo karane śmier­cią. Nie potra­fiąc zro­zu­mieć, jak Trampe może odrzu­cać pro­po­zy­cję ulże­nia gło­du­ją­cym miesz­kań­com Islan­dii, Phelps posta­no­wił narzu­cić wyspia­rzom „wolny han­del” i zabie­gał o pomoc Jose­pha Banksa w sta­ra­niach o wysła­nie na wyspę bry­tyj­skiego okrętu wojen­nego. Kiedy w czerwcu 1809 roku Phelps powró­cił na Islan­dię i oka­zało się, że Trampe na­dal jest nie­ugięty, Bry­tyj­czyk naka­zał uwię­zić guber­na­tora i pozba­wił go sta­no­wi­ska. Phelps zdał sobie jed­nak sprawę, że prze­kro­czył gra­nice swej licen­cji han­dlo­wej, i pró­bo­wał zdy­stan­so­wać się od tego incy­dentu. Dla­tego pozwo­lił prze­jąć wła­dzę na wyspie swemu dwu­dzie­sto­dzie­wię­cio­let­niemu tłu­ma­czowi, Duń­czy­kowi Jørgenowi Jørgensenowi, który „upa­jał się całą tą don­ki­szo­te­rią małego Napo­le­ona”, jak to ujął Phelps42. 26 czerwca 1809 roku Jørgensen został guber­na­to­rem Islan­dii43.
Uro­dzony w 1780 roku w Kopen­ha­dze Jørgensen nie wyda­wał się kan­dy­da­tem na rewo­lu­cjo­ni­stę44. Więk­szość swego doro­słego życia spę­dził w bry­tyj­skiej mary­narce wojen­nej, prze­mie­rza­jąc w tę i z powro­tem oce­any aż do Nowej Zelan­dii, Tasma­nii i Afryki Połu­dnio­wej. W 1807 roku był świad­kiem bry­tyj­skiego ostrzału Kopen­hagi, po czym roz­po­czął karierę duń­skiego kor­sa­rza ata­ku­ją­cego bry­tyj­skie statki. Trwało to jed­nak tylko nie­całe pół roku, gdyż dowo­dzona przez niego jed­nostka natknęła się na okręt Royal Navy i Jørgensen dostał się do nie­woli. W Wiel­kiej Bry­ta­nii został zwol­niony z wię­zie­nia na słowo honoru, ale zła­mał je w 1809 roku, wydo­sta­jąc się z Wysp jako tłu­macz eks­pe­dy­cji han­dlo­wej Phelpsa na Islan­dię, gdzie w końcu sta­nął na czele miej­sco­wych władz. Na nowym sta­no­wi­sku Jørgensen poczuł się jak ryba w wodzie. Ogło­sił Islan­dię kra­jem wol­nym i nie­pod­le­głym od Danii45.
Korzy­sta­jąc z tego, że wyspia­rze spo­koj­nie zare­ago­wali na oba­le­nie kró­lew­skiego guber­na­tora, Jørgensen zaczął wpro­wa­dzać reformy poli­tyczno-spo­łeczne w iście jako­biń­skim stylu: przy­znał miesz­kań­com pod­sta­wowe prawa i wol­no­ści, wpro­wa­dził rów­ność wobec prawa, prawo wybor­cze, reformę edu­ka­cji oraz pomoc dla ubo­gich. Wszyst­kie długi wobec monar­chii duń­skiej i duń­skich kup­ców zostały anu­lo­wane, a podatki zmniej­szone o połowę. Jørgensen gło­sił, jakoby zamie­rzał usta­no­wić repu­blikę islandzką ze zgro­ma­dze­niem pra­wo­daw­czym, które miało być wybie­rane w spo­sób demo­kra­tyczny na całej wyspie. W obli­czu nega­tyw­nej reak­cji czę­ści miesz­kań­ców ogło­sił się „pro­tek­to­rem” i przy­znał sobie wła­dzę abso­lutną do czasu zwo­ła­nia ciała usta­wo­daw­czego, które miało się zebrać w lipcu 1810 roku. Chcąc prze­for­so­wać swoje reformy, utwo­rzył pospo­lite rusze­nie, zło­żone głów­nie z drob­nych prze­stęp­ców, które wyko­rzy­sty­wał do aresz­to­wa­nia dysy­den­tów. Przy­by­cie duń­skiego statku han­dlo­wego z 10 tysią­cami duka­tów (rigs­da­ler) na wypłatę zale­głych płac oka­zało się praw­dzi­wym dobro­dziej­stwem dla nowego rządu, ten bowiem natych­miast prze­jął pie­nią­dze i wyko­rzy­stał je na sfi­nan­so­wa­nie swo­ich reform.
Islandzka repu­blika prze­trwała led­wie dzie­więć tygo­dni. Jej ist­nie­nie dobie­gło końca wraz z przy­by­ciem bry­tyj­skiego okrętu wojen­nego HMS Tal­bot, który posłano, żeby roz­wi­nąć suk­ces eks­pe­dy­cji han­dlo­wej Phelpsa. Koman­dor Ale­xan­der Jones był zdu­miony, gdy na miej­scu zastał racz­ku­jącą repu­blikę rzą­dzoną przez byłego jeńca wojen­nego. Prze­ciw­nicy poli­tyczni Jørgensena wyko­rzy­stali tę oka­zję do zade­nun­cjo­wa­nia go – prze­ko­ny­wali Jonesa do jego aresz­to­wa­nia i odwo­ła­nia wszel­kich pro­kla­ma­cji oraz dekre­tów wyda­nych przez nowy rząd. 25 sierp­nia 1809 roku, dwa mie­siące po prze­ję­ciu wła­dzy, Jørgensen opu­ścił Islan­dię ponow­nie jako wię­zień Bry­tyj­czy­ków46.
Krótki żywot islandz­kiej repu­bliki poka­zuje, iż wojny napo­le­oń­skie wywie­rały wpływ nawet na naj­dal­szych krań­cach Sta­rego Świata. Z dru­giej strony jed­nak jej upa­dek sta­no­wił także wyraźny dowód na to, że na wielu obsza­rach nacjo­na­lizm poli­tyczny ani idee demo­kra­tyczne nie zapu­ściły jesz­cze wtedy korzeni. Przed­sta­wiona przez Jørgensena wizja demo­kra­tycznej i ega­li­tar­nej Islan­dii była godna podziwu, ale oka­zała się efe­me­rydą z powodu bier­nej postawy zwy­kłych wyspia­rzy, któ­rzy nie bro­nili swych nowych praw i wol­no­ści. Z kolei zamożni Island­czycy bar­dziej oba­wiali się wpro­wa­dze­nia przez Bry­tyj­czy­ków zakazu żeglugi mię­dzy Islan­dią i kon­ty­nen­tem euro­pej­skim, co mia­łoby kata­stro­falne skutki dla gospo­darki wyspy. W rze­czy samej niektó­rzy urzęd­nicy bry­tyj­scy zanie­po­ko­jeni byli sze­rze­niem się na Islan­dii nastro­jów rewo­lu­cyj­nych i doma­gali się bar­dziej bez­po­śred­niego zaan­ga­żo­wa­nia w jej sprawy. W lutym 1810 roku rząd bry­tyj­ski potwier­dził, że uznaje wła­dzę duń­ską nad Islan­dią, dodał wszakże, iż wyspa pozo­sta­nie pod jego kon­trolą aż do końca wojny47.
Szwe­dzi nie byli wta­jem­ni­czeni w bry­tyj­skie plany ataku na Kopen­hagę, ale ich sojusz z Wielką Bry­ta­nią ścią­gnął na nich oskar­że­nia o współ­udział w tym przed­się­wzię­ciu. Wyżsi rangą urzęd­nicy szwedzcy otwar­cie narze­kali na to, że zaab­sor­bo­wa­nie Bry­tyj­czy­ków Kopen­hagą przy­czy­niło się do klę­ski wojsk szwedz­kich pod Stral­sun­dem, i nawet ci, któ­rzy wspie­rali poli­tykę pro­bry­tyj­ską, w ciągu dwóch ostat­nich lat stra­cili wszel­kie złu­dze­nia co do poczy­nań swego sojusz­nika. Sztok­holm oba­wiał się, że atak na Kopen­hagę spro­wo­kuje bez­po­śred­nią kon­fron­ta­cję mię­dzy Wielką Bry­ta­nią i soju­szem fran­cu­sko-rosyj­skim, która nie­uchron­nie wcią­gnę­łaby Szwe­cję w ruj­nu­jącą dla niej wojnę, jesz­cze bar­dziej osła­bia­jąc jej pozy­cję mię­dzynarodową48. Szwe­cja oczy­wi­ście stra­ciła już swoją część Pomo­rza, co było poważ­nym cio­sem dla jej ambi­cji poli­tycz­nych w pół­noc­nej Euro­pie. Aby zła­go­dzić te nega­tywne dla Szwe­cji skutki i zacho­wać kon­trolę nad Sun­dem, Bry­tyj­czycy zapro­po­no­wali kró­lowi Gusta­wowi udział w oku­pa­cji Zelan­dii, która mogłaby przy­nieść Szwe­dom korzy­ści eko­no­miczne dzięki pobie­ra­niu ceł od stat­ków prze­pły­wa­ją­cych przez Cie­śniny Duń­skie. Gustaw, roz­cza­ro­wany tym, że nie udzie­lili mu wspar­cia na Pomo­rzu Szwedz­kim, odrzu­cił jed­nak tę pro­po­zy­cję, gdyż mogłoby to jesz­cze bar­dziej pod­sy­cić podej­rze­nia, iż atak bry­tyj­ski na Kopen­hagę został prze­pro­wa­dzony w zmo­wie ze Szwe­dami, a to w kon­se­kwen­cji wcią­gnąć jego kraj w wojnę z Danią i Nor­we­gią. Wolał, żeby Bry­tyj­czycy zapew­nili, iż Dania pozo­sta­nie neu­tralna i będzie peł­nić funk­cję bufora ochron­nego dla Szwe­cji. Taki wariant był jed­nak zupeł­nie nie­re­alny w ukła­dzie sił, jaki wytwo­rzył się w Euro­pie po Kopen­ha­dze (i po Tylży). Napo­leon bowiem cze­kał już na Duń­czy­ków z sze­roko otwar­tymi ramio­nami i 31 paź­dzier­nika 1807 roku zawarł z nimi trak­tat w Fon­ta­ine­bleau. Zgod­nie z jego posta­no­wie­niami Dania i Fran­cja zostały sojusz­ni­kami, obie­cy­wały wal­czyć ramię w ramię aż do samego końca wojny i nie zawie­rać odręb­nego pokoju z Wielką Bry­ta­nią. Ponadto Napo­leon zobo­wią­zał się do zagwa­ran­to­wa­nia inte­gral­no­ści tery­to­rial­nej Danii i zre­kom­pen­so­wa­nia Duń­czy­kom strat ponie­sio­nych pod­czas wojny. W rezul­ta­cie regent duń­ski książę Fry­de­ryk przy­łą­czył się do walki pro­wa­dzo­nej przez Fran­cję prze­ciwko Wiel­kiej Bry­ta­nii, a także zgo­dził się przy­stą­pić do napo­le­oń­skiego sys­temu kon­ty­nen­tal­nego i uczest­ni­czyć we wszel­kich przed­się­wzię­ciach, które miały zmu­sić Szwe­cję do udziału w woj­nie han­dlo­wej z Albio­nem. W ten spo­sób dwa pań­stwa skan­dy­naw­skie zna­la­zły się w wyjąt­ko­wym poło­że­niu: żadne z nich nie pra­gnęło pro­ble­mów w rela­cjach z dru­gim – tym bar­dziej wojny – a mimo to zostały wcią­gnięte w wir spraw mię­dzy­na­ro­do­wych, który zmu­sił je do opo­wie­dze­nia się po jed­nej ze stron (Wiel­kiej Bry­ta­nii lub Fran­cji), i w rezul­ta­cie zna­la­zły się w sta­nie wojny ze sobą.
Przy­mie­rze Danii z Fran­cją skło­niło Bry­tyj­czy­ków do zabez­pie­cze­nia waż­nych stra­te­gicz­nie Cie­śnin Duń­skich. Wielka Bry­ta­nia zło­żyła Szwe­cji jesz­cze co naj­mniej dwie oferty prze­ję­cia kon­troli nad cie­śni­nami, albo przez oku­pa­cję Zelan­dii, albo przez desant wojsk bry­tyj­skich w Ska­nii, naj­da­lej na połu­dnie wysu­nię­tej pro­win­cji szwedz­kiej. Na osłodę Can­ning pro­po­no­wał nawet prze­ka­za­nie Szwe­dom holen­der­skiej kolo­nii Suri­nam w Ame­ryce Połu­dnio­wej. Wspo­mniane pro­po­zy­cje spo­tkały się jed­nak z let­nim przy­ję­ciem na dwo­rze szwedz­kim, który oba­wiał się, że obec­ność żoł­nie­rzy bry­tyj­skich może pod­ko­pać suwe­ren­ność Szwe­cji, jak rów­nież nara­zić na nie­bez­pie­czeń­stwo region będący spi­chle­rzem całego kró­le­stwa. Cho­ciaż oferta w postaci Suri­namu była kusząca, szwedzcy mini­stro­wie wie­dzieli, jak wiel­kim wyzwa­niem byłoby zarzą­dza­nie tak odle­głą kolo­nią oraz jej ochrona. W rezul­ta­cie pro­po­zy­cja bry­tyj­ska tylko pogłę­biła podziały we wła­dzach Szwe­cji, król i jego mini­stro­wie bowiem już wcze­śniej coraz bar­dziej nie zga­dzali się ze sobą co do kursu, jaki powinno obrać kró­le­stwo. Gustaw wie­rzył, że sojusz z Wielką Bry­ta­nią może odstra­szać Fran­cu­zów lub Rosjan przed agre­sją, pod­czas gdy jego mini­stro­wie postrze­gali ten alians jako jedną z głów­nych przy­czyn pro­ble­mów Szwe­cji z jej sąsia­dami.
Sojusz bry­tyj­sko-szwedzki budził tym­cza­sem nie­po­kój w Rosji, która oba­wiała się rosną­cej obec­no­ści Bry­tyj­czy­ków na Morzu Bał­tyc­kim. Ten akwen miał szcze­gólne zna­cze­nie dla Rosjan, któ­rzy dys­po­no­wali ogra­ni­czoną liczbą nie­za­ma­rza­ją­cych por­tów, co w kon­se­kwen­cji unie­moż­li­wiało im więk­szy udział w lukra­tyw­nym han­dlu zamor­skim. Bał­tyk był rów­nież dla Rosji naj­krót­szą drogą do Europy Zachod­niej. Bez dostępu do niego Rosja­nie nie mogli roz­wi­jać gospo­darki ani liczyć na zacho­wa­nie sta­tusu mocar­stwo­wego. Obec­ność Rosji na Bał­tyku była więc ści­śle zwią­zana z jej toż­sa­mo­ścią impe­rialną. Na początku XVIII wieku Piotr Wielki poświę­cił pra­wie całe swoje pano­wa­nie na „otwar­cie okna do Europy” przez to morze. Wielka wojna pół­nocna mię­dzy Rosją i Szwe­cją (1700–1721) dopro­wa­dziła do zaję­cia przez Rosjan połu­dniowo-wschod­niej czę­ści Fin­lan­dii oraz znacz­nej czę­ści wschod­niego wybrzeża Bał­tyku. Nowa sto­lica impe­rium, Peters­burg, została zbu­do­wana na wschod­nim skraju Zatoki Fiń­skiej, dzięki czemu cen­trum poli­tyczne pań­stwa rosyj­skiego prze­su­nęło się na pół­nocny zachód.
Rywa­li­za­cja Szwe­cji i Rosji trwała jed­nak na­dal. W 1741 roku Szwe­dzi, przy popar­ciu Fran­cu­zów i Tur­ków, wypo­wie­dzieli Rosja­nom wojnę. Dwu­letni kon­flikt zakoń­czył się wszakże klę­ską Szwe­cji, która zmu­szona była pod­pi­sać nowy, jesz­cze bar­dziej nie­ko­rzystny dla niej pokój w Åbo (Turku)49. Czter­dzie­ści pięć lat póź­niej Szwe­cja raz jesz­cze pró­bo­wała odzy­skać utra­cone zie­mie, lecz dwu­let­nia wojna z Rosją, w latach 1788–1790, nie przy­nio­sła roz­strzy­gnię­cia i pokój w Were­loe potwier­dził poprzed­nie zdo­by­cze tery­to­rialne impe­rium car­skiego. W następ­nym dzie­się­cio­le­ciu Rosja umac­niała pozy­cję nad Bał­ty­kiem, sta­ra­jąc się zabez­pie­czyć swoje szlaki han­dlowe do Europy Zachod­niej i ochro­nić Peters­burg. Czę­ściowo można to było osią­gnąć przez pod­bój Fin­lan­dii, nale­żą­cej wów­czas do Szwe­cji, jed­nak udział Rosji w roz­bio­rach Pol­ski oraz wybuch wojen z rewo­lu­cyjną Fran­cją, a następ­nie wojen napo­le­oń­skich spra­wiły, że Rosja­nie musieli odło­żyć te plany na póź­niej. Porażki w kon­fron­ta­cji z Napo­le­onem spra­wiały tym­cza­sem, że w Peters­burgu nara­stało roz­cza­ro­wa­nie sojusz­ni­kami, zwłasz­cza Wielką Bry­ta­nią, która przy­naj­mniej jeśli cho­dziło o Rosję – jak już wspo­mniano – nie dotrzy­mała swo­ich obiet­nic.
W cza­sie roz­mów pro­wa­dzo­nych w 1807 roku w Tylży car Alek­san­der zgo­dził się wziąć swo­isty „odwet” (jak to okre­ślił szwedzki dyplo­mata) na Wiel­kiej Bry­ta­nii i zaata­ko­wać jed­nego z jej ostat­nich sojusz­ni­ków, czyli Szwe­cję, cho­ciaż led­wie kilka mie­sięcy wcze­śniej Peters­burg i Sztok­holm były człon­kami tej samej koali­cji anty­fran­cu­skiej50. Rosyj­skiemu władcy nie było jed­nak łatwo doko­nać takiego zwrotu dyplo­ma­tycz­nego, napo­tkał bowiem znaczny opór na wła­snym dwo­rze. Prze­łom w tej spra­wie nastą­pił po ataku bry­tyj­skim na Kopen­hagę. Alek­san­der był wście­kły na Bry­tyj­czy­ków z powodu agre­sji na jego duń­skiego sprzy­mie­rzeńca. Poza tym uwa­żał, że akcja ta sta­no­wiła pogwał­ce­nie poro­zu­mień rosyj­sko-szwedz­kich z 1780 i 1800 roku, prze­wi­du­ją­cych zamknię­cie bał­tyc­kich por­tów dla okrę­tów bry­tyj­skich oraz „jed­ność trzech państw nor­dyc­kich w celu zacho­wa­nia pokoju na Bał­tyku”51. Oba­wia­jąc się, że eska­dra bry­tyj­ska mogłaby wpły­nąć do Zatoki Fiń­skiej i zagro­zić rosyj­skiej Flo­cie Bał­tyc­kiej w Kronsz­ta­dzie, jesie­nią 1807 roku Alek­san­der oso­bi­ście nad­zo­ro­wał prace przy napra­wie umoc­nień nad­brzeż­nych. Rosyj­scy dyplo­maci zaczęli wyra­żać zain­te­re­so­wa­nie wskrze­sze­niem Ligi Zbroj­nej Neu­tral­no­ści i nie­dwu­znacz­nie prze­strze­gali Szwe­dów, że odmowa przy­stą­pie­nia do takiej koali­cji zmusi Peters­burg do zre­wi­do­wa­nia rela­cji ze Sztok­hol­mem.
Gustaw odrzu­cił jed­nak pro­po­zy­cję rosyj­ską, prze­ko­nu­jąc, że jej celem jest osła­bie­nie Szwe­cji i uła­twie­nie rosyj­skiej eks­pan­sji na Bał­tyku oraz w Fin­lan­dii52. Król skar­żył się rów­nież na kon­cen­tra­cję wojsk rosyj­skich na gra­nicy fin­landz­kiej i uwa­żał, że wojna z Rosją jest nie­unik­niona. Roz­wa­żał nawet prze­pro­wa­dze­nie ataku pre­wen­cyj­nego na bazę rosyj­ską w Kronsz­ta­dzie, lecz szybko odrzu­cili to jego skon­ster­no­wani mini­stro­wie, któ­rzy nama­wiali go do obra­nia bar­dziej poko­jo­wego kursu wobec wschod­niego sąsiada. Baron Fre­drik von Ehren­heim, szwedzki kanc­lerz i wielki prze­ciw­nik soju­szu szwedzko-bry­tyj­skiego, wzy­wał Gustawa do zerwa­nia z Albio­nem i szu­ka­nia zbli­że­nia z Rosją, dla któ­rej Szwe­cja była dogod­nym kana­łem do pro­wa­dze­nia han­dlu z Wielką Bry­ta­nią. Ehren­heim oraz jego zwo­len­nicy uwa­żali, że Szwe­cja nie jest gotowa na bez­po­śred­nią kon­fron­ta­cję z impe­rium rosyj­skim i powinna upra­wiać poli­tykę ści­słej neu­tral­no­ści. Groźba wybu­chu wojny z Rosją spra­wiła, że wśród Szwe­dów zaczęły nara­stać nastroje prze­ciwne kró­lowi i soju­szowi z Wielką Bry­ta­nią. Pewien podróż­nik bry­tyj­ski, który odwie­dził Sztok­holm jesie­nią 1807 roku, ze zdzi­wie­niem odno­to­wał „nastroje anty­an­giel­skie tak powszechne w Szwe­cji, że radzono mi, abym podró­żo­wał przez ten kraj jako Nie­miec”53. Rze­czy­wi­ście, emo­cje posłów do szwedz­kiego sejmu (Riks­dag) osią­gnęły taki poziom, że nie­któ­rzy z nich roz­wa­żali już nawet oba­le­nie króla i zerwa­nie soju­szu bry­tyj­skiego, żeby tylko unik­nąć wojny z Rosją.

 
Wesprzyj nas