„Wojny napoleońskie. Historia globalna” to oparta na wieloletnich badaniach, błyskotliwie napisana praca naukowa będąca monumentalnym wkładem w nasze rozumienie tego kluczowego okresu dziejów świata.
Mistrzowsko wykorzystując materiał źródłowy w kilku językach, profesor Mikaberidze stworzył imponujące rozmachem dzieło opisujące wojny, które zaczęły się w czasie rewolucji francuskiej i trwały do klęski Napoleona w 1815 roku. Początkowo toczone we własnej obronie, pod wpływem Bonapartego stały się narzędziem budowy globalnego imperium. Równolegle z walkami w Europie mocarstwa rywalizowały o hegemonię w obu Amerykach, Afryce, Azji i na Bliskim Wschodzie. W okresie między reformacją a wybuchem pierwszej wojny światowej to właśnie wojny napoleońskie były wydarzeniem, które w największym stopniu odmieniło świat, jego skutki zaś są widoczne do dzisiaj.
Ogromna skala wojen napoleońskich sprawiła, że odcisnęły one piętno na wydarzeniach politycznych, kulturalnych, dyplomatycznych i militarnych w każdym niemal zakątku świata. W Egipcie dzięki nim do władzy doszedł Muhammad Ali i stworzył silne państwo. W Ameryce Północnej były przyczyną sprzedaży Luizjany Stanom Zjednoczonym, a następnie wojny amerykańsko-brytyjskiej z lat 1812–1815, które otworzyły drogę do szybkiej ekspansji terytorialnej USA. W Ameryce Łacińskiej stanowiły inspirację dla ruchów narodowowyzwoleńczych, które położyły kres kolonialnej władzy Hiszpanii.
Nie jest to jednak wyłącznie historia militarna tego przełomowego okresu. Oprócz ukazania globalnego zasięgu wojen napoleońskich autor przedstawia szeroki społeczny i ekonomiczny kontekst wydarzeń, wpływ innowacji technologicznych, analizę wewnętrznej polityki poszczególnych uczestników tej rozgrywki oraz splot ich interesów handlowych, działań dyplomatycznych, sojuszy i imperialnych ambicji.
Prestiżowe nagrody dla najlepszej książki roku: Gilder Lehrman Prize for Military History (2020) oraz Distinguished Book Award (2021) Society for Military History
O wiele głębsza i obszerniejsza niż jakakolwiek dotychczasowa historia wojen napoleońskich. Prawdziwy majstersztyk.
– Andrew Roberts, autor biografii Napoleon Wielki
Profesor Mikaberidze potwierdza, że jest jednym z najwybitniejszych współczesnych badaczy epoki napoleońskiej. Nikt nie będzie mógł studiować czasów Napoleona bez sięgnięcia po tę globalną historię.
– Thierry Lentz, dyrektor Fondation Napoléon
Wyjątkowe dzieło naukowe. Pomimo objętości, zakresu i szczegółowości narracja nigdy nie słabnie. Trudno oczekiwać, by ktoś lepiej opisał tę historię.
– Lawrence Freedman, „Foreign Affairs”, autor Przyszłej wojny
Wciągająca i autorytatywna
– Brendan Simms, „The Times Literary Supplement”, autor Tańca mocarstw
Długo oczekiwana i niezwykle potrzebna prawdziwie globalna historia wojen z lat 1789–1815. Otwiera nowe perspektywy, pozwalając zrozumieć ten punkt zwrotny światowej historii. Lektura obowiązkowa dla wszystkich studiujących ów okres.
– Michael S. Neiberg, U.S. Army War College, autor książki Taniec furii. Wybuch pierwszej wojny światowej oczami Europejczyków
Historia wojen napoleońskich dla XXI wieku
– Alan Forrest, University of York
Przejrzysta, dokładna, oparta na najnowszych badaniach, wzbogacona szczegółami historia wojen napoleońskich. Znajdziesz tu zarówno opis bitwy pod Austerlitz, jak i informację, ile koni stracił Napoleon w kampanii rosyjskiej.
– David A. Bell, „London Review of Books”
Alexander Mikaberidze to znany na całym świecie ekspert od epoki napoleońskiej i profesor historii europejskiej na Uniwersytecie Stanowym Luizjany, gdzie jest również dyrektorem James Smith Noel Collection. Polscy czytelnicy znają jego książki Bitwa pod Borodino 1812. Napoleon w walce z Kutuzowem oraz Bitwa nad Berezyną 1812. Wielka ucieczka Napoleona, którą uznano w Polsce za najlepszą książkę napoleońską roku 2019 (nagroda Złotej Pszczoły).
Wojny napoleońskie. Historia globalna. Tom 2
Przekład: Tomasz Fiedorek
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 17 maja 2023
„Moim powołaniem jest zmienić świat”.
– Napoleon do swego brata Józefa
„Zdobyliśmy imperium siłą zbrojną i nadal musi się ono opierać na sile zbrojnej, bo w przeciwnym razie tym samym sposobem przypadnie ono jakiemuś silniejszemu mocarstwu”.
– Tajny Komitet brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej
„Ten Napoleon to był chłop na schwał! Jego żywot to pochód półboga od bitwy do bitwy i od zwycięstwa do zwycięstwa. […] Równie dobrze można by o nim powiedzieć, że znajdował się w stanie ciągłego oświecenia; dlatego również jego los był tak prześwietny, że świat takiego nie znał przed nim, a być może i po nim już nie pozna”.
– Johann Wolfgang Goethe
„Jeden człowiek żył wówczas w Europie; reszta starała się napełnić płuca powietrzem, które on wydychał. Co roku Francja składała temu człowiekowi w darze trzysta tysięcy młodych ludzi; był to haracz płacony Cezarowi. Gdyby nie miał ze sobą tej trzody, nie mógłby biec za swoją fortuną. Była to eskorta, której potrzebował, aby przebyć świat i paść w końcu w małej kotlince bezludnej wyspy, w cieniu płaczącej wierzby”.
– Alfred de Musset (przełożył Tadeusz Boy-Żeleński)
„Dzieje powszechne nie są żyznym gruntem dla pomyślności; okresy pomyślności są w nich pustymi stronicami”.
– Georg Wilhelm Friedrich Hegel
ROZDZIAŁ 15
Kwestia północna 1807–1811
Wojny Francji z trzecią i czwartą koalicją były znacznie bardziej złożonymi wydarzeniami, niż mogą na to wskazywać tradycyjne ujęcia tego tematu, które skupiają się głównie na pokonaniu Austrii, Prus i Rosji przez Napoleona. Te konflikty nie tylko wywarły głęboki wpływ na Europę Środkową, ale w decydujący sposób zmieniły również układ sił w rejonie Bałtyku, co miało daleko idące konsekwencje dla krajów skandynawskich.
Na początku XIX wieku w Skandynawii były tylko dwa państwa: Królestwo Danii, którego posiadłości obejmowały Szlezwik, Holsztyn, Grenlandię, Islandię i Norwegię, oraz Królestwo Szwecji, władające Finlandią, częściami Pomorza oraz miastem Wismar w Niemczech. Dania, dominujący niegdyś partner w tak zwanej unii kalmarskiej, która w 1397 roku połączyła państwa skandynawskie, stopniowo schodziła w cień swojego szwedzkiego sąsiada. Przełomowym wydarzeniem była tutaj wojna trzydziestoletnia (1618–1648), gdyż interwencja króla Gustawa Adolfa w Niemczech uczyniła ze Szwecji potęgę dominującą w regionie Morza Bałtyckiego. Duńczycy i Szwedzi regularnie toczyli ze sobą wojny, w których ci drudzy byli stroną dominującą przez cały wiek XVII. Kolejne stulecie nie było już jednak tak łaskawe dla szwedzkich władców, którzy sukcesywnie tracili wpływy na Bałtyku na rzecz rosnącego w siłę imperium rosyjskiego. Wielka wojna północna (1700–1721) przyniosła klęskę Szwecji, a tymczasem w Danii po zakończeniu tego konfliktu nastąpił okres wzrostu gospodarczego. Rozwój tamtejszego rolnictwa pobudził aktywność Duńczyków na morzu, która w istotnym stopniu miała się przyczynić do udziału tego kraju w wojnach napoleońskich. Zupełnie inaczej było w Szwecji, gdzie pomimo słabości ekonomicznej i militarnej po klęsce w wielkiej wojnie północnej wcale nie zmalały apetyty na odzyskanie dawnej chwały. Szwedzcy władcy nadal żywili nadzieję na pozyskanie Norwegii, pozostającej w unii realnej z Danią od 1536 roku1.
Sytuacja polityczna w rejonie Bałtyku była zatem złożona i skomplikowała się jeszcze bardziej po wybuchu rewolucji francuskiej, która spotkała się z odmiennymi reakcjami po obu stronach Cieśnin Duńskich. W Danii mieszczaństwo skłaniało się ku zachodzącym we Francji przemianom rewolucyjnym z powodu reform, jakie już od pewnego czasu były wprowadzane pod egidą łagodnej duńskiej odmiany absolutyzmu oświeconego. Pisarz duński Knud Rahbek lubił żartobliwie określać się mianem „jakobina we Francji, ale rojalisty w Danii” i prawdopodobnie wielu jego rodaków podpisałoby się pod taką opinią2. Dania utrzymywała neutralność przez cały okres wojen z rewolucyjną Francją, bardziej obawiając się brytyjskiej potęgi morskiej niż rozsiewania ideologii rewolucyjnej. Wielka Brytania była oczywiście zainteresowana utrzymaniem dostępu do Bałtyku dla własnej żeglugi handlowej i marynarki wojennej, co miało kluczowe znaczenie dla Royal Navy. Gdyby Duńczycy ulegli wpływom Francji, ów dostęp byłby zagrożony, gdyż łatwo byłoby zamknąć wąski Sund, jedyne wejście na Morze Bałtyckie. Poza tym duńska marynarka wojenna, zważywszy na jej wielkość i jakość, także mogła stanowić zagrożenie dla Albionu, ewentualne połączenie flot Danii, Francji, Holandii i Hiszpanii mogłoby bowiem podważyć brytyjskie panowanie na Morzu Północnym, a nawet na całym Atlantyku. To właśnie te napięcia doprowadziły w końcu do opisanego już ataku Royal Navy na Kopenhagę w 1801 roku. Co interesujące, ta agresja brytyjska wcale nie skłoniła Danii do sprzymierzenia się z Francuzami, częściowo dlatego, że duński następca tronu regent Fryderyk żywił niechęć do Napoleona i Francji w ogólności. Rząd duński usiłował zachować neutralność, tym bardziej że za taką polityką przemawiały realia miejscowej gospodarki opartej na neutralnym handlu i żegludze.
Tymczasem w Szwecji na początku XIX wieku narastał konflikt między arystokracją i monarchią, która przejawiała autokratyczne skłonności. Król Gustaw IV Adolf odczuwał wstręt do rewolucji francuskiej, czego skutkiem był bezpośredni udział Szwedów w koalicjach antyfrancuskich, który pociągnął za sobą znaczne wydatki, ale nie przyniósł żadnych namacalnych korzyści3. Podjęta przez Gustawa decyzja o przystąpieniu do trzeciej koalicji antyfrancuskiej doprowadziła do wypowiedzenia przez niego wojny Francji w październiku 1805 roku. Miesiąc później na Pomorzu Szwedzkim wylądował brytyjsko-rosyjsko-szwedzki korpus ekspedycyjny, lecz nie był w stanie poczynić jakichkolwiek postępów przeciwko oddziałom francuskim w Hanowerze. Grudniowy triumf Napoleona pod Austerlitz zmusił koalicjantów do wycofania swoich sił z Pomorza, gdzie do obrony pozostały już tylko oddziały szwedzkie4. Z kolei w 1806 roku, w czasie wojny z czwartą koalicją, nagłe załamanie się Prus zaskoczyło Szwedów i rozpaczliwie próbowali oni ewakuować swoje oddziały z Pomorza. Błyskawicznie nacierające wojska francuskie dopadły ich jednak nieprzygotowanych w Lubece, gdzie 6 listopada Francuzi rozgromili uciekające oddziały pruskie generała Blüchera i zamknęli w pułapce nielicznych Szwedów, jacy tam jeszcze pozostali5. Chociaż epizod ten miał niewielkie znaczenie militarne, jego konsekwencje polityczne okazały się doniosłe. Marszałek Jean-Baptiste Bernadotte potraktował z szacunkiem wziętych do niewoli oficerów szwedzkich, czym zyskał sobie uznanie w Szwecji. Pamiętano tam o jego wspaniałomyślności, gdy cztery lata później został kandydatem do objęcia tronu szwedzkiego.
Na początku 1807 roku Napoleon rozkazał swoim żołnierzom najechać Pomorze Szwedzkie i zająć jego główne miasto portowe – Stralsund. Marszałek Édouard Mortier przystąpił do jego blokady, po tym jak próba zdobycia miasta z marszu została zniweczona przez szwedzką załogę, którą dowodził Hans Henric von Essen. Oblężenie trwało przez całą wiosnę 1807 roku, a pod koniec marca Essen odniósł krótkotrwały sukces, gdy Napoleon postanowił przerzucić większość korpusu Mortiera pod broniony przez Prusaków Kołobrzeg. Pozwoliło to Szwedom odepchnąć pozostałe oddziały francuskie od Stralsundu i tymczasowo przerwać jego blokadę. W czasie swojej ofensywy wzięli nawet do niewoli 1500 Francuzów i zajęli kilka miejscowości, dzięki czemu odżyły nadzieje króla Gustawa na zwycięską kampanię przeciwko jego francuskiej nemezis. Niespodziewany sukces przyniósł jednak Szwedom zgubę, gdyż Francuzi szybko zareagowali na to nowe zagrożenie. Mortier wrócił na Pomorze z posiłkami i pobił ich 16 kwietnia pod Belling, zmuszając do poproszenia o zawieszenie broni dwa dni później. Napoleon, zajęty działaniami wojennymi w Polsce przeciwko Rosjanom i Prusakom, zgodził się na warunki rozejmu ze Schlatkow, zgodnie z którymi Francja miała otrzymać wyspy Uznam i Wolin (w ujściu Odry), wojska szwedzkie zaś mogły pozostać na Pomorzu wyłącznie na północ od rzeki Piany6.
Rozejm ze Schlatkow groził wszakże podważeniem dotychczasowych relacji brytyjsko-szwedzkich. Rząd w Londynie napiętnował go jako haniebną kapitulację i przestrzegł władze Szwecji przed prowadzeniem formalnych rozmów pokojowych z Francją. Obawy Brytyjczyków, iż to zawieszenie broni może zwiastować zmianę kursu szwedzkiej polityki zagranicznej, nie były całkiem bezpodstawne. Wielu przedstawicieli szwedzkich władz i armii uważało bowiem, że „wspólna sprawa” Brytyjczyków i Szwedów na dłuższą metę szkodzi interesom ich kraju7. Chociaż oba państwa zawarły sojusz w 1805 roku, ówcześnie żyjący dobrze pamiętali, że ledwie cztery lata wcześniej Szwecja przystąpiła do wymierzonej przeciwko Wielkiej Brytanii Ligi Zbrojnej Neutralności i była znacznie gorliwszym uczestnikiem tego bloku niż Dania. Poza tym wielu oficerów szwedzkich było przeciwnych udziałowi w trzeciej koalicji antyfrancuskiej i uważało, że nie warto walczyć o Pomorze Szwedzkie, które ich król wielokrotnie próbował wymienić na Norwegię. Król Gustaw od dawna jednak miał pretensje do Francuzów o to, że nie poparli jego planu wymiany Pomorza Szwedzkiego na Norwegię, a Napoleon ciągle mieszał się w sprawy Niemiec, dokonując tam poważnych zmian terytorialnych i politycznych. Kroplą, która przelała czarę goryczy, budząc w nim głęboką niechęć do napoleońskiej Francji, było opublikowanie w 1804 roku we francuskim dzienniku urzędowym „Le Moniteur” zjadliwych uwag na jego temat, po tym jak głośno potępił on zamordowanie księcia d’Enghien. Dlatego zawieszenie broni z wiosny 1807 roku było dla Gustawa tylko chwilowym wytchnieniem, które wykorzystał na negocjacje z Prusami i Rosją w sprawie wspólnego zaatakowania Francuzów. W rezultacie ledwie dwa dni po zawarciu rozejmu z Francją Szwecja dołączyła do Rosji i Prus, przystępując 20 kwietnia do konwencji w Bartenstein w Prusach Wschodnich [obecnie Bartoszyce w województwie warmińsko-mazurskim – przyp. tłum.], której sygnatariusze zobowiązali się nie zawierać odrębnego pokoju z Napoleonem. Uzgodniono również, że oddziały pruskie wesprą Szwedów na Rugii, żeby wspólnie wyprzeć Francuzów z Pomorza Szwedzkiego8. Po ratyfikowaniu tej konwencji Gustaw udał się do Stralsundu, osobiście objął dowodzenie nad wojskami szwedzkimi i 3 lipca 1807 roku zerwał zawieszenie broni z Francją. Dodatkową zachętą do podjęcia takiej decyzji były podpisane 17 i 23 czerwca konwencje z Wielką Brytanią, która zwyczajowo zaoferowała subsydia finansowe, a ponadto obiecała włączyć się do działań wojennych na Pomorzu Szwedzkim, przysyłając tam własne oddziały9.
Król szwedzki nie mógł jednak wybrać gorszego momentu na odnowienie sojuszu z Wielką Brytanią, gdyż Prusy i Rosja, pobite militarnie i wyczerpane wojną, były już wtedy bliskie zawarcia pokoju z Francją w Tylży, o którym Gustaw dowiedział się ledwie kilka dni po zerwaniu przez siebie rozejmu. Pruskie oddziały zostały wycofane i chociaż brytyjski korpus ekspedycyjny pod dowództwem lorda Cathcarta przybył w połowie lipca do Stralsundu, nie udzielił żadnego wsparcia wojskom szwedzkim. Co więcej, Londyn odwołał swoje oddziały do kraju, gdy wiadomość o pokoju tylżyckim potwierdziła skalę triumfu Napoleona w północno-wschodniej Europie. Zostawieni na pastwę losu Szwedzi nie mieli żadnych szans w konfrontacji z Francuzami. W odpowiedzi na fanfaronadę Gustawa Napoleon posłał na Pomorze Szwedzkie marszałka Guillaume’a Brune’a, który z pomocą wojsk niemieckich, włoskich i hiszpańskich szybko przełamał obronę przeciwnika i po raz kolejny obległ Stralsund. Pod koniec sierpnia 1807 roku Gustaw pośpiesznie opuścił to miasto, powierzając swoim nieszczęsnym generałom zadanie kontynuowania walki. Szwedzkie dowództwo szybko jednak doszło do wniosku, że opór jest bezcelowy, i po zagwożdżeniu większości armat ewakuowało swoje oddziały ze Stralsundu. Walnie pomógł im w tym Brune, który pozwolił Szwedom się wycofać, chociaż mógł z łatwością unicestwić ich armię na Rugii. We wrześniu Stralsund i sąsiednia Rugia znalazły się w rękach Francuzów, a Szwedzi zostali całkowicie wyparci z Niemiec10.
W obliczu klęski Szwedów na Pomorzu i zbliżenia francusko-rosyjskiego po zawarciu pokoju w Tylży Wielka Brytania skupiła uwagę na Danii, która na początku XIX wieku stała w obliczu dwóch głównych wyzwań: ochrony swego handlu morskiego, któremu zagrażali Brytyjczycy, oraz ochrony własnego bezpieczeństwa wobec rosnącej potęgi Francji na kontynencie. Jak już wspomniano, brytyjska praktyka zatrzymywania i kontrolowania neutralnych statków handlowych, w tym duńskich, budziła wielkie oburzenie w Danii, co skłoniło ten kraj do udziału w Lidze Zbrojnej Neutralności w latach 1800–1801. Bombardowanie Kopenhagi przez flotę brytyjską w 1801 roku zmusiło duńską monarchię do wystąpienia z ligi, ale umocniło niechęć Duńczyków do Wielkiej Brytanii. W czasie zmagań Francji z trzecią i czwartą koalicją Dania roztropnie wybrała neutralność, lecz nie udało jej się uniknąć rygorów wojny.
Pod koniec 1806 roku, po zwycięstwach pod Jeną i Auerstedt, wojska napoleońskie w pościgu za wycofującymi się Prusakami podeszły do granic Danii. W listopadzie, w czasie walk o Lubekę, oddziały francuskie pod dowództwem marszałka Murata zabłąkały się do prowincji Holsztyn, gdzie doszło nawet do starcia ze strażą graniczną Duńczyków11. Następca tronu i regent (kronprinsregent) Fryderyk, sprawujący władzę w imieniu swego chorego psychicznie ojca, króla Chrystiana VII, zaprotestował przeciwko naruszeniu neutralnego terytorium przez Francuzów, a Murat natychmiast wycofał swoje wojska i zobowiązał się podjąć „najsurowsze środki w celu zapewnienia poszanowania neutralności” państwa duńskiego12. Już dziesięć dni później Fryderyk nakazał jednak swoim wojskom wycofać się na nową linię obrony wzdłuż rzeki Eider, co oznaczało opuszczenie przez armię duńską niemal całego Holsztynu. W ten sposób Dania chciała pokazać swoje przywiązanie do neutralności, jak również zyskać przychylność Napoleona, któremu bardzo zależało na zabezpieczeniu własnych linii komunikacyjnych. Kraje czwartej koalicji były zaniepokojone tymi przejawami „sympatii” Duńczyków do Napoleona, gdyż ani Rosja, ani Prusy, ani Wielka Brytania nie potrafiły przewidzieć, do czego może posunąć się książę Fryderyk, usiłując udobruchać cesarza Francuzów. W grudniu 1806 roku Wielka Brytania rozważała zawarcie sojuszu ze Szwecją i Danią dla obrony północnej Europy. Pod wpływem doświadczeń z Sycylii, na której okręty Royal Navy chroniły neapolitańskich Burbonów, rząd brytyjski zaproponował pomoc monarchii duńskiej, gdyby ta postanowiła opuścić Kopenhagę i przenieść się do Norwegii, gdzie byłaby bezpieczna pod ochroną eskadry brytyjskiej. Z kolei Szwecja wyraziła gotowość posłania swoich wojsk do Danii w celu wspólnej obrony tego państwa. Duńczycy odrzucili tę ofertę, była bowiem sprzeczna z ich polityką neutralności i doprowadziłaby do zajęcia przez Francuzów całej Danii lub – co gorsza – do szwedzkiej okupacji kraju13. Odmowa współpracy zaniepokoiła jednak członków koalicji, którzy gotowi byli podjąć wszelkie niezbędne kroki, żeby zmusić Danię do opowiedzenia się po ich stronie. Wspomniana konwencja z Bartenstein, zawarta w kwietniu 1807 roku, zawierała nawet postanowienia o zmuszeniu Danii do udziału w koalicji, lecz mocarstwa kontynentalne nie miały możliwości wcielenia ich w życie.
Miała je natomiast Wielka Brytania i latem 1807 roku przeszła do działania. Decyzja o ataku z morza na formalnie neutralny kraj wywołała głośne protesty opinii publicznej i spotkała się z potępieniem ze strony wielu czołowych postaci życia politycznego oraz publicznego w samej Wielkiej Brytanii. George Canning, minister spraw zagranicznych w rządzie lorda Portlanda, twierdził, że za kontrowersyjną decyzją stały kluczowe informacje wywiadowcze na temat negocjacji francusko-rosyjskich w Tylży. W czasie prowadzonych tam rozmów Napoleon miał rzekomo dyskutować o ewentualnym sformowaniu francusko-rosyjskiej ligi morskiej wymierzonej przeciwko Wielkiej Brytanii oraz wyrazić zamiar zmuszenia Danii, Portugalii i Szwecji do przystąpienia do tego bloku14. Na pytania posłów opozycji Canning nie był jednak w stanie przedstawić żadnego przekonującego dowodu, który potwierdzałby jego słowa, ani wykazać, że Dania zamierzała oddać swoją flotę do dyspozycji Napoleona15. Po latach pojawiła się wersja, jakoby pewnych szczegółów rozmów francusko-rosyjskich dostarczył agent brytyjski Colin Alexander Mackenzie. Jego krewni twierdzili, jakoby uzyskał on te informacje, gdy w przebraniu był świadkiem słynnego spotkania dwóch cesarzy na tratwie w Tylży, co można spokojnie wykluczyć jako niedorzeczność16. Doniesienia na temat ewentualnego sformowania antybrytyjskiej ligi morskiej pochodziły w rzeczywistości od hrabiego d’Antraigues, francuskiego emigranta rojalistycznego w służbie rosyjskiej, który uzyskał je od jednego z adiutantów cara Aleksandra. Przeprowadzona niedawno analiza listu d’Antraigues’a wykazała, że jest on pełen nieścisłości i najpewniej został napisany, żeby zapewnić jego autorowi stałe schronienie oraz emeryturę w Wielkiej Brytanii17. Niemniej Canning wierzył, że uzyskał autentyczne informacje z Tylży, a jego pewność siebie zrobiła z kolei wrażenie na pozostałych członkach rządu brytyjskiego.
List d’Antraigues’a mógł stanowić bezpośredni pretekst do brytyjskiego ataku na Kopenhagę, ale powody podjęcia tej akcji były bardziej złożone. Rząd Portlanda tak mocno przejmował się sytuacją w Danii, gdyż basen Morza Bałtyckiego miał zasadnicze znaczenie dla bezpieczeństwa i handlu Wielkiej Brytanii. Dobrobyt Brytyjczyków opierał się na sile i jakości ich floty. Pod koniec XVIII wieku brytyjskie lasy były już jednak prawie całkiem wycięte, dlatego Royal Navy uzależniła się od dostaw drewna z zagranicy. Bałtyk był kluczowy właśnie dlatego, że stanowił źródło rosyjskiego drewna – dębu i jodły używanych do budowy masztów, poszycia okrętów i pokładów. Wielka Brytania mogła pozyskać te zasoby z innych miejsc (w Niemczech lub Ameryce Północnej), ale kupowane tam drewno było pod pewnymi względami gorsze i Royal Navy często je odrzucała18. Równie ważne dla brytyjskiej marynarki wojennej były rosyjskie konopie, które pokrywały ponad 90 procent jej potrzeb w tym zakresie. Chociaż kolejne rządy w Londynie próbowały zwiększyć liczbę źródeł konopii, inicjując ich uprawę między innymi w Ameryce Północnej, starania te przyniosły marne rezultaty, co oznaczało, że Wielka Brytania nadal była potężnie uzależniona od Rosji oraz handlu bałtyckiego19. Basen Morza Bałtyckiego stanowił również ważny rynek zbytu dla brytyjskiego eksportu, którego wartość tam wzrosła w latach 1793–1803 aż siedmiokrotnie, co wyraźnie było konsekwencją francuskiej polityki blokowania brytyjskiemu handlowi dostępu do portów kontynentu20.
Londyn chciał nie tylko zabezpieczyć własne szlaki handlowe i dostawy materiałów niezbędnych do budowy okrętów, ale także uniemożliwić Napoleonowi odbudowę jego potęgi morskiej po Trafalgarze. Tymczasem sojusz Danii z Francją zapewniłby tej drugiej środki potrzebne do zamknięcia Sundu i odcięcia Brytyjczykom dostępu do surowców niezbędnych do utrzymania Royal Navy. Poza tym marynarka duńska była piąta pod względem wielkości na świecie – dysponowała dwudziestoma okrętami liniowymi (plus trzema w budowie), dwudziestoma siedmioma fregatami i sześćdziesięcioma mniejszymi jednostkami – zatem jej połączenie z siłami francuskimi mogłoby stworzyć poważne zagrożenie dla panowania brytyjskiego na Morzu Północnym21.
Z brytyjskiej perspektywy ogólne położenie w roku 1807 było więc znacznie gorsze od tego w 1800, gdyż po zwycięstwach Napoleona nad Prusami i Rosją Francja sprawowała kontrolę nad całą trasą prowadzącą do wybrzeży Bałtyku. Wycofanie wojsk duńskich z Holsztynu, skargi Kopenhagi na brytyjską blokadę ujścia Łaby (nałożoną po dekretach berlińskich Napoleona), rozbudowa duńskich umocnień nadbrzeżnych i – co najważniejsze – raporty brytyjskie (dalekie od prawdy), jakoby flota duńska szykowała się do wyjścia w morze w ciągu miesiąca, wzmacniały przekonanie gabinetu w Londynie, iż Duńczycy są wrogo nastawieni do Albionu i tylko czekają na odpowiedni moment, żeby odkryć karty22. Ta groźba podziałała najmocniej na wyobraźnię Brytyjczyków i ich reakcja była natychmiastowa. Zdaniem Canninga i wielu innych brytyjskich mężów stanu nadeszła już pora, aby Royal Navy złożyła kolejną „wizytę” w Kopenhadze, a rzekoma niezdolność Danii do obrony przed Napoleonem okazała się dla Wielkiej Brytanii dogodną wymówką do przedstawienia jej działań jako formy samoobrony23. Historycy duńscy mogą mieć rację, przekonując, że po serii zwycięstw Napoleona na kontynencie siłowa akcja Brytyjczyków przeciwko Danii służyła celowi politycznemu, jakim było pokazanie opinii publicznej na Wyspach i reszcie świata, że Wielka Brytania nie została jeszcze pobita24.
Niezależnie od tego, czy rząd brytyjski uczynił to celowo, czy nie, postanowił zatem zignorować duńskie wysiłki na rzecz przeciwstawienia się Francji. Za prawdziwą ironię losu można uznać fakt, że gdyby ekspedycja brytyjska została opóźniona, dwór duński mógłby jeszcze wybrać, czy stanąć u boku Wielkiej Brytanii, czy przeciwko niej, gdyż Napoleon zamierzał właśnie zmusić Duńczyków do opowiedzenia się po jednej ze stron. 31 lipca cesarz kazał swemu ministrowi spraw zagranicznych wystosować ostrzeżenie pod adresem Kopenhagi – wezwać ją do podjęcia działań przeciwko naruszaniu przez Brytyjczyków neutralności Morza Bałtyckiego i dokonania wyboru: „albo wojna z Anglią, albo ze mną”25. Talleyrand, który dziewięć dni później zrezygnował ze stanowiska, nie przekazał jednak wspomnianego ultimatum swego władcy w czasie spotkania z duńskim emisariuszem w Paryżu, zamiast tego zaś zapewnił go, iż Napoleon jest gotów pozwolić Danii kontynuować jej politykę neutralności. Przyczyny niesubordynacji Talleyranda pozostają nieznane, chociaż tak utalentowany dyplomata jak on mógł z łatwością przewidzieć reperkusje bardziej agresywnego podejścia, ku któremu skłaniał się Napoleon. Zapewne doskonale wiedział o deklaracji duńskiego rządu, że gdyby Francja zażądała od Danii zamknięcia jej portów dla statków brytyjskich, Kopenhaga uznałaby Wielką Brytanię za swego „naturalnego sojusznika”. W niewytłumaczalny sposób rząd brytyjski nie zwracał jednak uwagi na wspomnianą deklarację, tak jak zignorował duńską odmowę spełnienia żądań francuskich w sprawie zamknięcia przebiegającej przez Danię brytyjskiej linii pocztowej26.
W każdym razie Brytyjczycy przystąpili do ataku. 26 lipca 1807 roku admirał James Gambier wypłynął z Redy Yarmouth na czele dwudziestu pięciu okrętów liniowych oraz czterdziestu fregat i innych jednostek, biorąc kurs na Kopenhagę. Towarzyszyło mu 377 statków transportowych, na których pokładach znajdował się liczący ponad 25 tysięcy ludzi korpus ekspedycyjny pod dowództwem generała porucznika lorda Cathcarta. Flota brytyjska stanęła 3 sierpnia na kotwicy obok miasta Helsingør i szybko zaczęła przejmować kontrolę nad Wielkim Bełtem, blokując dostęp do Kopenhagi. W tym momencie decydującą rolę odegrało doświadczenie zdobyte w czasie poprzedniego ataku na stolicę Danii – Wielkiego Bełtu nie mógł pokonać nikt poza Duńczykami, dopóki Royal Navy nie sporządziła jego dokładnych map w 1801 roku. Chociaż Duńczycy byli zaskoczeni przybyciem wrogiej armady, odrzucili żądania Brytyjczyków domagających się wydania całej duńskiej floty i zawarcia sojuszu obronnego27. Raczej nie mogli postąpić inaczej. W latach 1806–1807 duński regent cały czas liczył na to, że unikając otwarcie wrogich aktów oraz potwierdzając swą neutralność, będzie w stanie manewrować między Francją i Wielką Brytanią28. Przybycie floty Gambiera nie pozostawiło mu wszakże wyboru. Duński dyplomata Joachim Bernstorff rozpaczał: „Wojna z Anglią będzie dla nas katastrofą. Jakiekolwiek podporządkowanie się żądaniom Anglii musi jednak nieuchronnie spowodować zerwanie z Francją”29. Nie mylił się. O ile wojna z Wielką Brytanią pociągnęłaby za sobą zaburzenie finansów i zniszczenie duńskiej marynarki wojennej, o tyle konflikt z Francją z pewnością zakończyłby się okupacją Szlezwiku i Holsztyna, jeśli nie Półwyspu Jutlandzkiego – innymi słowy, większości najgęściej zaludnionych terenów Danii.
15 sierpnia 1807 roku, po zakończeniu negocjacji dyplomatycznych, Gambier przypuścił atak na duńską stolicę. Oddziały brytyjskie wylądowały w Vedbæk i Skodsborgu, kilka kilometrów na północ od Kopenhagi, i ruszyły w kierunku miasta. Dzień później Dania formalnie wypowiedziała wojnę Wielkiej Brytanii, po czym doszło do pierwszych potyczek. Kiedy ataki na lądzie nie złamały Duńczyków, flota brytyjska przystąpiła 2 września do bombardowania Kopenhagi, przy czym celem były nie tylko umocnienia wojskowe, uprawniony cel militarny, ale także samo miasto. Brytyjczycy wyciągnęli cenne wnioski z nauczki, jaką otrzymali sześć lat wcześniej, i tym razem urządzili jedno z najsilniejszych bombardowań w całym XIX wieku, wystrzeliwując setki pocisków, granatów i rakiet zapalających. Wyrządziły one znaczne szkody oraz wznieciły pożar w centrum Kopenhagi, włącznie z jej dzielnicą łacińską, chociaż wśród mieszkańców było zadziwiająco mało ofiar śmiertelnych30. 6 września Duńczycy skapitulowali i zgodzili się spełnić żądania brytyjskie, wśród których było zajęcie wyspy Helgoland oraz kolonii duńskich w Indiach Zachodnich, jak również oddanie całej floty. Nie mniej wartościowe dla strony brytyjskiej było przejęcie zapasów kopenhaskich stoczni, gdzie znaleziono tysiące ton materiałów potrzebnych do budowy okrętów, takich jak drewno, liny konopne, żagle i maszty31. Przygotowanie jak największej liczby duńskich okrętów wojennych do rejsu do Wielkiej Brytanii zajęło Brytyjczykom aż sześć tygodni, co dowodziło, jak nieprawdziwe były ich wcześniejsze twierdzenia dotyczące rzekomych planów użycia duńskiej floty. Te jednostki, których nie udało się przygotować do wyjścia w morze, zostały zniszczone. 21 października admirał Gambier odpłynął do kraju, zadowolony, że zapobiegł powiększeniu sił morskich Napoleona.
Ekspedycja kopenhaska była dużym sukcesem Brytyjczyków, którzy zneutralizowali w ten sposób potencjalne zagrożenie na morzu. Znaczący był również wpływ, jaki wywarła ona w Portugalii, która zaledwie kilka tygodni później stanęła w obliczu przeciwstawnych żądań brytyjskich i francuskich. Mając niewątpliwie w pamięci świeże wydarzenia w stolicy Danii, monarchia portugalska postanowiła przyjąć brytyjską ofertę pomocy w ewakuacji do Brazylii. Za sukces w Kopenhadze Brytyjczycy zapłacili jednak wysoką cenę. Już dziesięć dni po odpłynięciu okrętów brytyjskich Duńczycy podpisali bowiem traktat sojuszniczy z Napoleonem i 4 listopada 1807 roku wypowiedzieli wojnę Wielkiej Brytanii. Niczym niesprowokowany atak wielkiego mocarstwa na słabsze państwo neutralne pozbawił Brytyjczyków jakichkolwiek praw do głoszenia swej wyższości moralnej w walce z Napoleonem, którego Londyn regularnie potępiał za łamanie prawa międzynarodowego. „Od tej pory nie będą nas już nazywać narodem sklepikarzy, ale narodem Saracenów” – stwierdził jeden z generałów brytyjskich32. Ostrzał Kopenhagi dodatkowo pogłębił niechęć, jaką członkowie koalicji antyfrancuskiej odczuwali już wcześniej w stosunku do Wielkiej Brytanii, uważając, że postępuje ona nielojalnie. Dyplomaci rosyjscy, szwedzcy i pruscy porównywali bowiem szybkość oraz skuteczność, z jaką Londyn zorganizował ekspedycję do Danii, z ospałością jego poczynań, gdy sojusznicy potrzebowali brytyjskiego wsparcia.
Szczególnie mocnym echem Kopenhaga odbiła się w Petersburgu. Car Aleksander już w czasie rozmów w Tylży zgodził się przystąpić do wojny przeciwko Wielkiej Brytanii, jeśli jego mediacja pokojowa zakończy się niepowodzeniem. W sierpniu 1807 roku, wkrótce po tym, jak flota brytyjska wypłynęła w kierunku Danii, Maximilian von Alopaeus, nowy ambasador rosyjski w Londynie, zaoferował rządowi brytyjskiemu mediację Rosji, na co Brytyjczycy odpowiedzieli dobitnie, iż nie są nią zainteresowani. Podobnych odpowiedzi udzielił Londyn na wstępne propozycje Prusaków i Austriaków w sprawie przywrócenia pokoju powszechnego w Europie. W kontekście ostrzału Kopenhagi upór Brytyjczyków mocno zraził kręgi rządzące w wielu krajach europejskich, zwłaszcza w Rosji, gdzie narastało przekonanie, że sojusz z Wielką Brytanią nie służy już interesom Petersburga33. W rezultacie rząd rosyjski wydał 5 listopada 1807 roku deklarację o zerwaniu wszelkiej komunikacji z Wielką Brytanią, której zarzucał globalne aspiracje imperialne (co pokazały nieco wcześniejsze desanty brytyjskie w ujściu La Platy i w Egipcie), a jednocześnie niedostateczne wspieranie sojuszników34. W tamtym momencie Wielka Brytania była zatem w stanie wojny ze wszystkimi z wyjątkiem trzech (Szwecji, Portugalii i Sycylii) państwami europejskimi.
Atak brytyjski na Kopenhagę miał także dalekosiężne skutki dla krajów skandynawskich. W samej Danii agresja wywołała wybuch patriotyzmu, który pomógł zjednoczyć naród przeciwko Brytyjczykom i przez następne siedem lat podtrzymywać duński wysiłek wojenny. Tamtejszy rząd robił wszystko, żeby rozpalić nienawiść opinii publicznej do Wielkiej Brytanii, wspierając publikację licznych artykułów i broszur po niemiecku, francusku i angielsku oraz zamawiając specjalne druki propagandowe35. Ostrzał Kopenhagi zmienił Danię z kraju neutralnego w niezawodnego sojusznika Francji aż do samego końca wojen napoleońskich36. Rozpalił również nowy konflikt w Skandynawii, której dwie połowy były ciągnięte w przeciwne strony. Obie zostały w ten sposób wmieszane w szerszy konflikt między głównymi mocarstwami lądowymi (Francja i Rosja) oraz dominującą potęgą morską (Wielka Brytania), która zaczęła traktować europejską linię brzegową jak własne pogranicze.
Duńczycy mogli utracić flotę, ale nie wolę walki. Bezpośrednim skutkiem wybuchu wojny duńsko-brytyjskiej było przystąpienie tysięcy duńskich i norweskich marynarzy do działań, które stały się znane jako „wojna kanonierek” – ataków na żeglugę brytyjską wzdłuż wybrzeży Morza Północnego i Bałtyku za pomocą niewielkich jednostek pływających. Chociaż jednak duńskie kanonierki stanowiły ciągłe utrapienie dla Royal Navy, nie mogły zagrozić brytyjskiemu panowaniu na morzach37. Walki toczyły się nie tylko na Morzu Północnym, ale także na Karaibach i w Indiach. W grudniu 1807 roku eskadra Royal Navy pod dowództwem admirała Alexandra Cochrane’a zdobyła duńskie wyspy Saint Thomas (22 grudnia) i Saint Croix (25 grudnia) na Morzu Karaibskim i pozostały one w rękach brytyjskich do końca wojen napoleońskich. Z kolei w lutym 1808 roku Brytyjczycy przejęli kontrolę nad duńskimi posiadłościami w Indiach, zdobywszy Trankebar (obecnie Tarangambadi w południowej części kraju) i Śrirampur (na północnym wschodzie). Oznaczało to gwałtowne przerwanie lukratywnego duńskiego handlu towarami kolonialnymi. Finanse kraju ucierpiały zarówno na skutek obciążeń związanych z prowadzeniem wojny, jak i załamania handlu z Wielką Brytanią oraz jej przemysłem okrętowym. W rezultacie Dania była zmuszona zawiesić w 1811 roku spłatę swego zadłużenia zagranicznego.
Duński regent sam znalazł się między młotem a kowadłem. Pomimo jego sprzeciwu wojna ze Szwecją stała się jednym z kluczowych warunków sojuszu duńsko-francuskiego. I chociaż to nie on podjął decyzję o wojnie, najwyraźniej tak właśnie sądziła opinia publiczna w Danii, a zwłaszcza w Norwegii. Wybuch konfliktu wbił klin między Duńczyków i Norwegów, gdyż ci drudzy byli w dużym stopniu zależni od morza, które służyło im do prowadzenia handlu i pozyskiwania żywności. Dlatego tradycyjnie utrzymywali bliskie związki z Wyspami Brytyjskimi, dokąd eksportowali drewno, żelazo i inne towary. Wraz z przystąpieniem Danii do wojny Norwegia także została objęta blokadą brytyjską, a ta w połączeniu ze złymi zbiorami z lat 1807–1808 wywołała znaczny niedostatek wśród miejscowej ludności. Niektórzy musieli nawet jeść chleb pieczony na mące z miazgi drzew, żeby przeżyć38. Podobny los nie został oszczędzony Islandii, która należała do Danii od końca XIV wieku. Na początku wojen napoleońskich była to bardzo rzadko zaludniona wyspa (w 1801 roku w Reykjavíku żyło zaledwie 307 ludzi), której mieszkańcy wierzyli, że znajdują się na tyle daleko od Europy, iż unikną spustoszeń wojennych i rewolucyjnych39. Brytyjski ostrzał Kopenhagi sprawił jednak, że stało się inaczej, gdyż od tamtego momentu okręty Royal Navy zaczęły przechwytywać islandzkie statki, skazując wyspę na skrajne ubóstwo.
Jednocześnie Brytyjczycy powrócili do swych planów odebrania Islandii Duńczykom i przekształcenia jej w kolonię karną, na podobieństwo niesławnej kolonii w Zatoce Botanicznej w Australii, lub eksploatacji jej słynnych łowisk dorsza40. Rząd brytyjski zasięgnął w tej sprawie opinii sir Josepha Banksa, wielkiego botanika i prezesa Towarzystwa Królewskiego, który kierował pierwszą ekspedycją naukową na wyspę i miał wiedzę z pierwszej ręki na jej temat. Banks sporządził obszerne memorandum, w którym poparł plany aneksji. Jak przekonywał, Islandia po prostu „powinna być częścią imperium brytyjskiego”. Odradzał wszakże ekspedycję wojskową, zważywszy na to, że miejscowa ludność nie posiadała broni palnej. W ten sposób Banks odegrał kluczową rolę w przekonaniu brytyjskich ministrów do zmiany polityki wobec Islandii. Doprowadził także do zwolnienia zatrzymanych przez Royal Navy statków islandzkich, którym pozwolono na wznowienie handlu z kontynentem. W zamian za to kupcy brytyjscy uzyskali pozwolenie na handel na wyspie41.
Pierwsza brytyjska wyprawa handlowa na Islandię, kierowana przez handlarza mydłem Samuela Phelpsa, miała zapoczątkować handel wełną, rybami i łojem, które były łatwo dostępne na wyspie. Wywołała ona jednak niemałe zamieszanie polityczne. Wielka Brytania i Dania były w stanie wojny, dlatego ekspedycja handlowa nie mogła liczyć na poparcie duńskiego gubernatora Islandii hrabiego Frederika Christophera Trampego. Pozostał on lojalny wobec metropolii i robił, co mógł, żeby utrudnić wymianę z Wielką Brytanią, rozwieszając obwieszczenia, które głosiły, że jakiekolwiek kontakty z Brytyjczykami zostaną uznane za przestępstwo karane śmiercią. Nie potrafiąc zrozumieć, jak Trampe może odrzucać propozycję ulżenia głodującym mieszkańcom Islandii, Phelps postanowił narzucić wyspiarzom „wolny handel” i zabiegał o pomoc Josepha Banksa w staraniach o wysłanie na wyspę brytyjskiego okrętu wojennego. Kiedy w czerwcu 1809 roku Phelps powrócił na Islandię i okazało się, że Trampe nadal jest nieugięty, Brytyjczyk nakazał uwięzić gubernatora i pozbawił go stanowiska. Phelps zdał sobie jednak sprawę, że przekroczył granice swej licencji handlowej, i próbował zdystansować się od tego incydentu. Dlatego pozwolił przejąć władzę na wyspie swemu dwudziestodziewięcioletniemu tłumaczowi, Duńczykowi Jørgenowi Jørgensenowi, który „upajał się całą tą donkiszoterią małego Napoleona”, jak to ujął Phelps42. 26 czerwca 1809 roku Jørgensen został gubernatorem Islandii43.
Urodzony w 1780 roku w Kopenhadze Jørgensen nie wydawał się kandydatem na rewolucjonistę44. Większość swego dorosłego życia spędził w brytyjskiej marynarce wojennej, przemierzając w tę i z powrotem oceany aż do Nowej Zelandii, Tasmanii i Afryki Południowej. W 1807 roku był świadkiem brytyjskiego ostrzału Kopenhagi, po czym rozpoczął karierę duńskiego korsarza atakującego brytyjskie statki. Trwało to jednak tylko niecałe pół roku, gdyż dowodzona przez niego jednostka natknęła się na okręt Royal Navy i Jørgensen dostał się do niewoli. W Wielkiej Brytanii został zwolniony z więzienia na słowo honoru, ale złamał je w 1809 roku, wydostając się z Wysp jako tłumacz ekspedycji handlowej Phelpsa na Islandię, gdzie w końcu stanął na czele miejscowych władz. Na nowym stanowisku Jørgensen poczuł się jak ryba w wodzie. Ogłosił Islandię krajem wolnym i niepodległym od Danii45.
Korzystając z tego, że wyspiarze spokojnie zareagowali na obalenie królewskiego gubernatora, Jørgensen zaczął wprowadzać reformy polityczno-społeczne w iście jakobińskim stylu: przyznał mieszkańcom podstawowe prawa i wolności, wprowadził równość wobec prawa, prawo wyborcze, reformę edukacji oraz pomoc dla ubogich. Wszystkie długi wobec monarchii duńskiej i duńskich kupców zostały anulowane, a podatki zmniejszone o połowę. Jørgensen głosił, jakoby zamierzał ustanowić republikę islandzką ze zgromadzeniem prawodawczym, które miało być wybierane w sposób demokratyczny na całej wyspie. W obliczu negatywnej reakcji części mieszkańców ogłosił się „protektorem” i przyznał sobie władzę absolutną do czasu zwołania ciała ustawodawczego, które miało się zebrać w lipcu 1810 roku. Chcąc przeforsować swoje reformy, utworzył pospolite ruszenie, złożone głównie z drobnych przestępców, które wykorzystywał do aresztowania dysydentów. Przybycie duńskiego statku handlowego z 10 tysiącami dukatów (rigsdaler) na wypłatę zaległych płac okazało się prawdziwym dobrodziejstwem dla nowego rządu, ten bowiem natychmiast przejął pieniądze i wykorzystał je na sfinansowanie swoich reform.
Islandzka republika przetrwała ledwie dziewięć tygodni. Jej istnienie dobiegło końca wraz z przybyciem brytyjskiego okrętu wojennego HMS Talbot, który posłano, żeby rozwinąć sukces ekspedycji handlowej Phelpsa. Komandor Alexander Jones był zdumiony, gdy na miejscu zastał raczkującą republikę rządzoną przez byłego jeńca wojennego. Przeciwnicy polityczni Jørgensena wykorzystali tę okazję do zadenuncjowania go – przekonywali Jonesa do jego aresztowania i odwołania wszelkich proklamacji oraz dekretów wydanych przez nowy rząd. 25 sierpnia 1809 roku, dwa miesiące po przejęciu władzy, Jørgensen opuścił Islandię ponownie jako więzień Brytyjczyków46.
Krótki żywot islandzkiej republiki pokazuje, iż wojny napoleońskie wywierały wpływ nawet na najdalszych krańcach Starego Świata. Z drugiej strony jednak jej upadek stanowił także wyraźny dowód na to, że na wielu obszarach nacjonalizm polityczny ani idee demokratyczne nie zapuściły jeszcze wtedy korzeni. Przedstawiona przez Jørgensena wizja demokratycznej i egalitarnej Islandii była godna podziwu, ale okazała się efemerydą z powodu biernej postawy zwykłych wyspiarzy, którzy nie bronili swych nowych praw i wolności. Z kolei zamożni Islandczycy bardziej obawiali się wprowadzenia przez Brytyjczyków zakazu żeglugi między Islandią i kontynentem europejskim, co miałoby katastrofalne skutki dla gospodarki wyspy. W rzeczy samej niektórzy urzędnicy brytyjscy zaniepokojeni byli szerzeniem się na Islandii nastrojów rewolucyjnych i domagali się bardziej bezpośredniego zaangażowania w jej sprawy. W lutym 1810 roku rząd brytyjski potwierdził, że uznaje władzę duńską nad Islandią, dodał wszakże, iż wyspa pozostanie pod jego kontrolą aż do końca wojny47.
Szwedzi nie byli wtajemniczeni w brytyjskie plany ataku na Kopenhagę, ale ich sojusz z Wielką Brytanią ściągnął na nich oskarżenia o współudział w tym przedsięwzięciu. Wyżsi rangą urzędnicy szwedzcy otwarcie narzekali na to, że zaabsorbowanie Brytyjczyków Kopenhagą przyczyniło się do klęski wojsk szwedzkich pod Stralsundem, i nawet ci, którzy wspierali politykę probrytyjską, w ciągu dwóch ostatnich lat stracili wszelkie złudzenia co do poczynań swego sojusznika. Sztokholm obawiał się, że atak na Kopenhagę sprowokuje bezpośrednią konfrontację między Wielką Brytanią i sojuszem francusko-rosyjskim, która nieuchronnie wciągnęłaby Szwecję w rujnującą dla niej wojnę, jeszcze bardziej osłabiając jej pozycję międzynarodową48. Szwecja oczywiście straciła już swoją część Pomorza, co było poważnym ciosem dla jej ambicji politycznych w północnej Europie. Aby złagodzić te negatywne dla Szwecji skutki i zachować kontrolę nad Sundem, Brytyjczycy zaproponowali królowi Gustawowi udział w okupacji Zelandii, która mogłaby przynieść Szwedom korzyści ekonomiczne dzięki pobieraniu ceł od statków przepływających przez Cieśniny Duńskie. Gustaw, rozczarowany tym, że nie udzielili mu wsparcia na Pomorzu Szwedzkim, odrzucił jednak tę propozycję, gdyż mogłoby to jeszcze bardziej podsycić podejrzenia, iż atak brytyjski na Kopenhagę został przeprowadzony w zmowie ze Szwedami, a to w konsekwencji wciągnąć jego kraj w wojnę z Danią i Norwegią. Wolał, żeby Brytyjczycy zapewnili, iż Dania pozostanie neutralna i będzie pełnić funkcję bufora ochronnego dla Szwecji. Taki wariant był jednak zupełnie nierealny w układzie sił, jaki wytworzył się w Europie po Kopenhadze (i po Tylży). Napoleon bowiem czekał już na Duńczyków z szeroko otwartymi ramionami i 31 października 1807 roku zawarł z nimi traktat w Fontainebleau. Zgodnie z jego postanowieniami Dania i Francja zostały sojusznikami, obiecywały walczyć ramię w ramię aż do samego końca wojny i nie zawierać odrębnego pokoju z Wielką Brytanią. Ponadto Napoleon zobowiązał się do zagwarantowania integralności terytorialnej Danii i zrekompensowania Duńczykom strat poniesionych podczas wojny. W rezultacie regent duński książę Fryderyk przyłączył się do walki prowadzonej przez Francję przeciwko Wielkiej Brytanii, a także zgodził się przystąpić do napoleońskiego systemu kontynentalnego i uczestniczyć we wszelkich przedsięwzięciach, które miały zmusić Szwecję do udziału w wojnie handlowej z Albionem. W ten sposób dwa państwa skandynawskie znalazły się w wyjątkowym położeniu: żadne z nich nie pragnęło problemów w relacjach z drugim – tym bardziej wojny – a mimo to zostały wciągnięte w wir spraw międzynarodowych, który zmusił je do opowiedzenia się po jednej ze stron (Wielkiej Brytanii lub Francji), i w rezultacie znalazły się w stanie wojny ze sobą.
Przymierze Danii z Francją skłoniło Brytyjczyków do zabezpieczenia ważnych strategicznie Cieśnin Duńskich. Wielka Brytania złożyła Szwecji jeszcze co najmniej dwie oferty przejęcia kontroli nad cieśninami, albo przez okupację Zelandii, albo przez desant wojsk brytyjskich w Skanii, najdalej na południe wysuniętej prowincji szwedzkiej. Na osłodę Canning proponował nawet przekazanie Szwedom holenderskiej kolonii Surinam w Ameryce Południowej. Wspomniane propozycje spotkały się jednak z letnim przyjęciem na dworze szwedzkim, który obawiał się, że obecność żołnierzy brytyjskich może podkopać suwerenność Szwecji, jak również narazić na niebezpieczeństwo region będący spichlerzem całego królestwa. Chociaż oferta w postaci Surinamu była kusząca, szwedzcy ministrowie wiedzieli, jak wielkim wyzwaniem byłoby zarządzanie tak odległą kolonią oraz jej ochrona. W rezultacie propozycja brytyjska tylko pogłębiła podziały we władzach Szwecji, król i jego ministrowie bowiem już wcześniej coraz bardziej nie zgadzali się ze sobą co do kursu, jaki powinno obrać królestwo. Gustaw wierzył, że sojusz z Wielką Brytanią może odstraszać Francuzów lub Rosjan przed agresją, podczas gdy jego ministrowie postrzegali ten alians jako jedną z głównych przyczyn problemów Szwecji z jej sąsiadami.
Sojusz brytyjsko-szwedzki budził tymczasem niepokój w Rosji, która obawiała się rosnącej obecności Brytyjczyków na Morzu Bałtyckim. Ten akwen miał szczególne znaczenie dla Rosjan, którzy dysponowali ograniczoną liczbą niezamarzających portów, co w konsekwencji uniemożliwiało im większy udział w lukratywnym handlu zamorskim. Bałtyk był również dla Rosji najkrótszą drogą do Europy Zachodniej. Bez dostępu do niego Rosjanie nie mogli rozwijać gospodarki ani liczyć na zachowanie statusu mocarstwowego. Obecność Rosji na Bałtyku była więc ściśle związana z jej tożsamością imperialną. Na początku XVIII wieku Piotr Wielki poświęcił prawie całe swoje panowanie na „otwarcie okna do Europy” przez to morze. Wielka wojna północna między Rosją i Szwecją (1700–1721) doprowadziła do zajęcia przez Rosjan południowo-wschodniej części Finlandii oraz znacznej części wschodniego wybrzeża Bałtyku. Nowa stolica imperium, Petersburg, została zbudowana na wschodnim skraju Zatoki Fińskiej, dzięki czemu centrum polityczne państwa rosyjskiego przesunęło się na północny zachód.
Rywalizacja Szwecji i Rosji trwała jednak nadal. W 1741 roku Szwedzi, przy poparciu Francuzów i Turków, wypowiedzieli Rosjanom wojnę. Dwuletni konflikt zakończył się wszakże klęską Szwecji, która zmuszona była podpisać nowy, jeszcze bardziej niekorzystny dla niej pokój w Åbo (Turku)49. Czterdzieści pięć lat później Szwecja raz jeszcze próbowała odzyskać utracone ziemie, lecz dwuletnia wojna z Rosją, w latach 1788–1790, nie przyniosła rozstrzygnięcia i pokój w Wereloe potwierdził poprzednie zdobycze terytorialne imperium carskiego. W następnym dziesięcioleciu Rosja umacniała pozycję nad Bałtykiem, starając się zabezpieczyć swoje szlaki handlowe do Europy Zachodniej i ochronić Petersburg. Częściowo można to było osiągnąć przez podbój Finlandii, należącej wówczas do Szwecji, jednak udział Rosji w rozbiorach Polski oraz wybuch wojen z rewolucyjną Francją, a następnie wojen napoleońskich sprawiły, że Rosjanie musieli odłożyć te plany na później. Porażki w konfrontacji z Napoleonem sprawiały tymczasem, że w Petersburgu narastało rozczarowanie sojusznikami, zwłaszcza Wielką Brytanią, która przynajmniej jeśli chodziło o Rosję – jak już wspomniano – nie dotrzymała swoich obietnic.
W czasie rozmów prowadzonych w 1807 roku w Tylży car Aleksander zgodził się wziąć swoisty „odwet” (jak to określił szwedzki dyplomata) na Wielkiej Brytanii i zaatakować jednego z jej ostatnich sojuszników, czyli Szwecję, chociaż ledwie kilka miesięcy wcześniej Petersburg i Sztokholm były członkami tej samej koalicji antyfrancuskiej50. Rosyjskiemu władcy nie było jednak łatwo dokonać takiego zwrotu dyplomatycznego, napotkał bowiem znaczny opór na własnym dworze. Przełom w tej sprawie nastąpił po ataku brytyjskim na Kopenhagę. Aleksander był wściekły na Brytyjczyków z powodu agresji na jego duńskiego sprzymierzeńca. Poza tym uważał, że akcja ta stanowiła pogwałcenie porozumień rosyjsko-szwedzkich z 1780 i 1800 roku, przewidujących zamknięcie bałtyckich portów dla okrętów brytyjskich oraz „jedność trzech państw nordyckich w celu zachowania pokoju na Bałtyku”51. Obawiając się, że eskadra brytyjska mogłaby wpłynąć do Zatoki Fińskiej i zagrozić rosyjskiej Flocie Bałtyckiej w Kronsztadzie, jesienią 1807 roku Aleksander osobiście nadzorował prace przy naprawie umocnień nadbrzeżnych. Rosyjscy dyplomaci zaczęli wyrażać zainteresowanie wskrzeszeniem Ligi Zbrojnej Neutralności i niedwuznacznie przestrzegali Szwedów, że odmowa przystąpienia do takiej koalicji zmusi Petersburg do zrewidowania relacji ze Sztokholmem.
Gustaw odrzucił jednak propozycję rosyjską, przekonując, że jej celem jest osłabienie Szwecji i ułatwienie rosyjskiej ekspansji na Bałtyku oraz w Finlandii52. Król skarżył się również na koncentrację wojsk rosyjskich na granicy finlandzkiej i uważał, że wojna z Rosją jest nieunikniona. Rozważał nawet przeprowadzenie ataku prewencyjnego na bazę rosyjską w Kronsztadzie, lecz szybko odrzucili to jego skonsternowani ministrowie, którzy namawiali go do obrania bardziej pokojowego kursu wobec wschodniego sąsiada. Baron Fredrik von Ehrenheim, szwedzki kanclerz i wielki przeciwnik sojuszu szwedzko-brytyjskiego, wzywał Gustawa do zerwania z Albionem i szukania zbliżenia z Rosją, dla której Szwecja była dogodnym kanałem do prowadzenia handlu z Wielką Brytanią. Ehrenheim oraz jego zwolennicy uważali, że Szwecja nie jest gotowa na bezpośrednią konfrontację z imperium rosyjskim i powinna uprawiać politykę ścisłej neutralności. Groźba wybuchu wojny z Rosją sprawiła, że wśród Szwedów zaczęły narastać nastroje przeciwne królowi i sojuszowi z Wielką Brytanią. Pewien podróżnik brytyjski, który odwiedził Sztokholm jesienią 1807 roku, ze zdziwieniem odnotował „nastroje antyangielskie tak powszechne w Szwecji, że radzono mi, abym podróżował przez ten kraj jako Niemiec”53. Rzeczywiście, emocje posłów do szwedzkiego sejmu (Riksdag) osiągnęły taki poziom, że niektórzy z nich rozważali już nawet obalenie króla i zerwanie sojuszu brytyjskiego, żeby tylko uniknąć wojny z Rosją.