Lektura zbioru esejów zatytułowanego „Nieszczęścia bycia Grekiem” przynosi, o dziwo, liczne refleksje o Polsce i naturze jej mieszkańców, ukształtowanej przez dziejowe zawieruchy. Podobieństwa pomiędzy nacjami wyłaniają się z zabawnych obserwacji spisanych przez Nikosa Dimou.


Książka “Nieszczęście bycia Grekiem” jest zabawnym i błyskotliwym esejem, w którym Nikos Dimou opowiedział światu o swoich rodakach. Z każdym kolejnym przeczytanym akapitem coraz bardziej natarczywie nasuwa się pytanie: czy Grecy i Polacy to jedna rodzina? Jak donosi autor Grecy uwielbiają narzekać. Popadają w tym chętnie w przesadę, a nawet euforię, ponieważ przeżywanie i roztrząsanie problemów własnych i nieszczęść narodowych, należy do ich ulubionych zajęć. “Na zwrot: Jak leci? przedstawiciel żadnego innego narodu nie odpowiada wyczerpującą analizą historii choroby, sytuacji rodzinnej, trudności ekonomicznych i problemów seksualnych (to reguła)” – pisze autor. Czyżby żaden? Najwyraźniej Nikos Dimou w chwili gdy pisał książkę, nie miał pośród swoich doświadczeń podróży do Polski.

Pisarz zaznacza też, że Grecy z lubością oddają się wspominaniu starożytnej chwały, płynnie przechodząc do rozpamiętywania klęsk, jakich w ich dziejach także nie brakowało. Wieloletnie zniewolenie doprowadziło ich do problemów z tożsamością, do kompleksów wobec mieszkańców innych krajów europejskich i poczucia wyobcowania, mieszającego się jednak z poczuciem wyższości, na tle dawno minionej chwały. Zagmatwane? A jakże, ale jednocześnie jak bardzo znajome!

Książka “Nieszczęście bycia Grekiem” jest króciuteńka, lecz ponadprzeciętnie wyrazista. Na 90 stronach autor zawarł bowiem więcej treści, niż udaje się niejednemu twórcy w opasłym tomiszczu. Przy jej lekturze śmiech przeplata się z zadumą, gdy czytelnik zdaje sobie sprawę, w jaki sposób bardzo dawne dzieje kraju i zdarzenia od dekad czy wręcz stuleci należące do przeszłości, kształtują jego teraźniejszość i przyszłość. Oczywiste analogie pomiędzy doświadczeniami Greków i Polaków, jako nacji, przekładają się na dość dotkliwe refleksje, podane jednak przez Nikosa Dimou z dystansem i humorem. W końcu, jak twierdzi, Grecy biegle opanowali sztukę przechodzenia od depresji do euforii, toteż podobnie jak Polacy, najwyraźniej potrafią śmiać się nawet w opłakanej sytuacji. Może to jest właśnie recepta na przetrwania każdej dziejowej zawieruchy. Nikodem Maraszkiewicz

Nikos Dimou, Nieszczęście bycia Grekiem, Przekład: Przemysław Kordos, Wydawnictwo Książkowe Klimaty, Premiera: 30 maja 2016
 

Nieszczęście bycia Grekiem

Nikos Dimou
Nieszczęście bycia Grekiem
Przekład: Przemysław Kordos
Wydawnictwo Książkowe Klimaty
Premiera: 30 maja 2016
 

Przesada grecka

1. Aksjomat: „Grek robi wszystko, co może, żeby powiększyć lukę między pragnieniem a rzeczywistością”.
2. Osiąga to, albo mnożąc – na skalę urągającą rozumowi – żądania, albo rujnując – najlepiej jak potrafi – własne otoczenie. Albo jeszcze inaczej – stosując oba sposoby naraz.
3. Główne czynniki psychiczne owego zwiększania dystansu: chroniczna skłonność do przesady, która nieodmiennie doprowadza nas do skrajności, oraz tak samo chroniczna wewnętrzna sprzeczność i potrzeba rewanżu. „Nic jej do nas” (ouden pros hemas) – nic wspólnego nie ma z nami Arystotelesowa „droga środka” (mesotes).
4. Grek żyje rytmem cyklotymika – w ciągłej euforii bądź depresji. Jako konsekwencja: całkowita niezdolność do samokrytyki i samopoznania.
5. „Naród winien postrzegać jako narodowe to, co jest prawdziwe”1. My tymczasem, i to od wielu lat, usilnie skłaniamy się do czegoś odwrotnego.
6. Przeglądając się w lustrze, Grek widzi albo Aleksandra Wielkiego, albo Kolokotronisa2, albo (przynajmniej) Onasisa3. Nigdy nie zobaczy Karagioza4…
7. Tymczasem w rzeczywistości to Karagiozis. Karagiozis, któremu się śni, że jest Aleksandrem Wielkim. Karagiozis o wielu zawodach, o wielu twarzach, z wiecznie pustym brzuchem i jedną jedyną umiejętnością: odgrywania roli.
8. Ilu Greków (poza Emanuilem Roidisem) ujrzało w zwierciadle swoją własną twarz?
9. Oto dlaczego Grek nigdy nie wybaczył tym wszystkim mizhellenom5, którzy tworzyli jego konterfekt (biada Aboutowi!).
10. Grek usiłuje zawsze, w każdej dziedzinie, stawiać się poza rzeczywistością. Później jest nieszczęśliwy, ponieważ pozostaje poza rzeczywistością. (Jeszcze później jest szczęśliwy… ponieważ jest nieszczęśliwy).
11. Zasadniczo, Grek nie bierze rzeczywistości pod uwagę. Żyje dwa razy lepiej, niż może sobie na to pozwolić. Obiecuje trzy razy więcej, niż może spełnić. Wie cztery razy tyle, ile zdołał się istotnie nauczyć. Czuje (i współczuje) pięć razy głębiej, niż naprawdę odczuwa.
12. Przesada to nie tylko narodowa wada. To dla Greków sposób życia. Składnik ich narodowego charakteru. Główna przyczyna ich nieszczęścia, ale zarazem powód do wielkiej chwały. Dlatego też w ich zbiorowej mentalności przesadę zwie się honorem (filotimo), a w zachowaniu utożsamia się ją z męskością (lewendia).
13. Z krańcowych przypadków owego niezamierzonego bądź zamierzonego ignorowania rzeczywistości wywodzą się tragedia i komedia. Obydwie żywią się przesadą i konfliktem.
14. Zresztą, różnica między tragedią i komedią jest raczej sprawą punktu widzenia niż treści.
15. Tak bohatera tragicznego, jak i komicznego charakteryzuje brak umiaru, logiki i poczucia humoru.
16. Istnieją różne metody ćwiczenia jednostki w godzeniu jej z rzeczywistością. (Najwznioślejsza: religia. Najelegantsza: humor). Żadna z tych metod nie działa na Greka. Żyje (o ile w ogóle żyje, a nie popada w letarg) cały czas w dziurze pomiędzy pragnieniem a rzeczywistością. A jeśli dystans nie istnieje – sam go sobie stwarza.
17. Tragiczny sposób życia? Masochistyczne samobiczowanie?
18. Nowo-Grek wygląda na szczęśliwego, kiedy jest nieszczęśliwy. Ilekroć wszystko się dobrze układa, czuje niepokój i zagubienie. Gdy nie ma żadnego powodu do zmartwienia, poszuka go, i znajdzie.
19. Szczęście w nieszczęściu nowo-Greka widać wyraźnie w „greckim zrzędzeniu”.
20. Pozostałość po czasach niewoli? Piętno uciśnionego narodu? Tak czy inaczej, najlepsze, co usłyszycie, to głębokie westchnienie (znaczące) i zdanie: „E tam! Nie ma o czym gadać… powiedzmy, że dobrze…”.
21. Na zwrot: „Jak leci?” przedstawiciel żadnego innego narodu nie odpowiada wyczerpującą analizą historii choroby, sytuacji rodzinnej, trudności ekonomicznych i problemów seksualnych (to reguła).
22. Słowne samobiczowanie się Greka jest (tak jak przejawia się w nowogreckim zrzędzeniu): nieustanne, przesadne, monotonne.
23. Dziwaczny jakiś węzeł wiąże Greka z jego nieszczęściem. Właśnie dlatego przeżywa najlepsze chwile życia, kiedy jest nieszczęśliwy lub kiedy coś mu zagraża. Kryzys i konflikt go wzmacniają. Przeczenie staje się twierdzeniem.
24. I odwrotnie, Grek zawsze znajdzie sposób, żeby zamienić twierdzenie w zaprzeczenie. Może do tego dojść podczas rozmowy (kiedy dyskutanci z nagła zmieniają stanowiska jedynie po to, żeby się dalej kłócić), ale też gdziekolwiek (jak tylko sprawy zaczynają się układać, dochodzi do rozłamu).
25. Dla Greka antyteza jest tezą. Ledwie dojdzie do tezy, neguje ją, aby ponownie wyjść od antytezy.
26. Prawo Parkinsona po grecku: dwóch Greków zrobi w ciągu dwóch godzin (z powodu kłótni) tyle, ile jeden Grek w ciągu godziny.
27. W głębi greckiej duszy współżyją Chadziawatis6 i Aleksander Wielki. Przesadne wyolbrzymienie niedoli (kakomiria) – i męstwa (lewendia). Wyniosłość hybris i hybris zrzędliwości. Odwieczne, antyczne przyczyny nieszczęścia i twórczości.

Grecka rzeczywistość

(wybór przykładów)

Instytucje

105. Inne narody mają instytucje. My mamy fatamorgany.
106. Grecki „establishment”! Nędzna, blada imitacja. Papierowy tygrys. Jedyne, co go ratuje, to fakt, że grecki antyestablishment ma się jeszcze gorzej.
107. Jedyne niebezpieczne instytucje w Grecji to gerontokracja, biurokracja i matriarchat.
108. „Biurokracja jest właśnie tą chorobą, która wierzy, że jest lekarstwem na samą siebie”.
109. Grecy wciąż trwają w opozycji do państwa, tak jakby dalej był to turecki wilajet. Mają rację.
Ekonomia
110. Nie mówmy o wielkim kapitale w Grecji – bo go nie ma. Wielki kapitał (czyt. kapituł) wciąż na szczęście postrzega nasz kraj jako „mały przypis”.
111. Przedsiębiorczość grecka składa się właściwie z jakichś trzydziestu mniej więcej wielkich firm, które zależą od jednego banku, znajdującego się pod kontrolą rządu. (No proszę, mamy w Grecji socjalizm…).
112. Wyzyskiwaczami greckiej siły roboczej są nie tyle rodzimi kapitaliści, ile kontynuatorzy chwalebnej greckiej tradycji sprzedawców powietrza. Pośrednicy, producenci, kombinatorzy (grecko-amerykańscy albo i nie).
113. Klasyczny grecki kapitalista znajduje się wciąż jeszcze na poziomie „właściciela-szefuńcia”.
114. Jedyni wielcy greccy kapitaliści to nasi armatorzy – ale oni żyją poza Grecją.
115. Najgorszy kapitalizm to nie ten indywidualny (paternalistyczny, rodzinny), ale ten bezosobowy.
116. Greckie przedsiębiorstwa są przede wszystkim rodzinne. Zachowują całe ciepło, ale i całą nieludzkość rodzinnej atmosfery.
117. Romejski „management”: zamiast bodźców – klaps od Karagioza.
118. Niedawny idylliczny romans Greka ze społeczeństwem konsumpcyjnym – długie bolesne narzeczeństwo, bez ślubu.

 
Wesprzyj nas