„Starożytna Grecja. Od prehistorii do czasów hellenistycznych” to książka dla wszystkich, którzy chcą się dowiedzieć, jak i dlaczego starożytni Grecy stali się protoplastami cywilizacji europejskiej.


Jak kształtowała się grecka demokracja? Czym było polis? Dlaczego Partenon jest tak niezwykły?

Historia starożytnej Grecji zawiera ogrom fascynujących wątków, które Thomas R. Martin przywołuje i intrygująco zestawia, tchnąc nowe życie w spojrzenie na tę cywilizację.

Barwnie i bezkompromisowo opisuje jej dzieje, poczynając od prapoczątków w epoce kamiennej, przez pierwsze wielkie kultury: mykeńską i minojską, czasy wojen perskich i imperium ateńskiego, aż po podboje Aleksandra Wielkiego. Skupiając się na rozwoju greckiego państwa-miasta oraz kulturze Aten i Sparty w ich klasycznym okresie, autor tworzy panoramę świata Hellenów.

Dzięki temu otrzymujemy solidną dawkę wiedzy o funkcjonowaniu greckiej demokracji i monarchii, wojnach i dyplomacji, a także o życiu codziennym, kulturze wysokiej i nauce. Dzięki tej lekturze – którą dopełniają porządkujące kalendaria, mapy i fotografie – świat dawnych Greków staje się nam bliższy.

Thomas R. Martin – amerykański historyk, specjalista w dziedzinie historii świata grecko-rzymskiego. Obecnie piastuje katedrę na Wydziale Klasycznym Kolegium Świętego Krzyża w Worcester, Massachussets, gdzie prowadzi zajęcia z historii demokracji ateńskiej, hellenizmu i imperium rzymskiego.

Thomas R. Martin
Starożytna Grecja. Od prehistorii do czasów hellenistycznych
Przekład: Jan Szkudliński
Wydawnictwo Poznańskie
wydanie 2
Premiera w tej edycji: 15 czerwca 2022
 
 

Wstęp

Pierw­sze wy­da­nie tej książ­ki uka­za­ło się w roku 1996, sta­no­wiąc po­moc na­uko­wą i uzu­peł­nie­nie dla Pro­jek­tu Per­seus. Wów­czas, przed re­wo­lu­cją in­ter­ne­to­wą, pro­jekt Per­seus wy­da­wa­ny był na pły­tach CD-ROM, je­dy­nym do­stęp­nym me­dium po­zwa­la­ją­cym na po­łą­cze­nie nar­ra­cji, ilu­stra­cji oraz tek­stów źró­dło­wych w wer­sji tłu­ma­czo­nej oraz ory­gi­nal­nej. Wy­da­nie to już od po­nad de­ka­dy do­stęp­ne jest w sie­ci w ra­mach Bi­blio­te­ki Cy­fro­wej Per­seus (www.per­seus.tu­fts.edu/hop­per/) pod ty­tu­łem An Ove­rview of Clas­si­cal Gre­ek Hi­sto­ry from My­ce­nae to Ale­xan­der (www.per­seus.tu­fts.edu/hop­per/text?doc=Per­seus:text:1999.04.0009). We­dług moż­li­wie do­kład­nych sza­cun­ków zo­sta­ło ono wy­świe­tlo­ne po­nad mi­lion razy przez użyt­kow­ni­ków z ca­łe­go świa­ta. Licz­ba ta na­peł­nia mnie ra­do­ścią, po­nie­waż oka­zu­je się, że hi­sto­ria sta­ro­żyt­nej Gre­cji wciąż fa­scy­nu­je tak licz­ne gro­no, w tym mnie.
Z wie­lu po­wo­dów wspo­mnia­ne wy­da­nie sie­cio­we nie było z bie­giem lat po­pra­wia­ne. Wy­da­nie tra­dy­cyj­ne uzu­peł­nia­no dwu­krot­nie (choć bez zmia­ny ram te­ma­tycz­nych i ukła­du tre­ści). Nie moż­na już na­zwać go uzu­peł­nie­niem do pro­jek­tu Per­seus. Książ­ka in­spi­ro­wa­na jest jed­nak tym sa­mym pra­gnie­niem po­pu­la­ry­zo­wa­nia wie­dzy, któ­re na każ­dym eta­pie prze­pa­ja­ło wszyst­kie oso­by pra­cu­ją­ce przy tym prze­ło­mo­wym pro­jek­cie. Z tego po­wo­du (i z wie­lu in­nych) spo­łecz­ność osób in­te­re­su­ją­cych się sta­ro­żyt­ną Gre­cją oraz bi­blio­te­ka­mi cy­fro­wy­mi wie­le za­wdzię­cza Gre­go­ry’emu Cra­ne’owi, pro­fe­so­ro­wi hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej na uni­wer­sy­te­cie Tu­fts oraz Uni­wer­sy­te­cie Lip­skim. Jest on zna­ko­mi­tym na­ukow­cem, przy­ja­cie­lem oraz – na do­bre i na złe – fa­nem dru­ży­ny Red Sox.

1
Po­cząt­ki hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji

„Jak to w Hel­la­dzie, pra­wie wszyst­ko jest spor­ne” – tak oto Pau­za­niasz, pi­szą­cy w II w. n.e. au­tor sław­ne­go prze­wod­ni­ka po wie­lu miej­scach w Gre­cji, pod­su­mo­wał fa­scy­nu­ją­ce wy­zwa­nie, ja­kie sta­no­wi ba­da­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji (Wę­drów­ki po Hel­la­dzie, IV 2,3). Te­ma­ty­ka ta bu­dzi­ła wów­czas spo­ry, po­nie­waż Pau­za­niasz, Grek, żył i pi­sał w Im­pe­rium Rzym­skim, w któ­rym Gre­cy pod­le­ga­li wła­dzy ce­sa­rza w Rzy­mie i nie cie­szy­li się już nie­pod­le­gło­ścią, któ­rą nie­gdyś tak bar­dzo się szczy­ci­li i któ­rej bro­ni­li z taką za­cie­kło­ścią. Jed­nym z te­ma­tów spo­rów były przy­czy­ny utra­ty przez Gre­ków nie­pod­le­gło­ści oraz po­go­dze­nie się z ży­ciem w roli po­tom­ków o wie­le sław­niej­szych przod­ków. Dzi­siaj ba­da­nia nad hi­sto­rią sta­ro­żyt­nej Gre­cji wciąż wią­żą się ze spo­ra­mi co do ocen osią­gnięć i nie­po­wo­dzeń, tak licz­nych w tych dra­ma­tycz­nych cza­sach. Z jed­nej stro­ny osią­gnię­cia Gre­ków w dzie­dzi­nie in­no­wa­cyj­nej or­ga­ni­za­cji po­li­tycz­nej, de­mo­kra­cji, dzie­jo­pi­sar­stwa, li­te­ra­tu­ry, dra­ma­tu, fi­lo­zo­fii, sztu­ki i ar­chi­tek­tu­ry w peł­ni za­słu­gu­ją na uży­te przez pi­szą­ce­go w V w. p.n.e. He­ro­do­ta okre­śle­nie, wy­ja­śnia­ją­ce przy­czy­ny umiesz­cze­nia ich w jego prze­ło­mo­wym dzie­le: były to „cuda”. Z dru­giej stro­ny jed­nak wady sta­ro­żyt­nych Gre­ków, w tym utrzy­my­wa­nie nie­wol­nic­twa, wy­klu­cze­nie ko­biet z ży­cia po­li­tycz­ne­go oraz brak umie­jęt­no­ści zjed­no­cze­nia się dla za­cho­wa­nia nie­pod­le­gło­ści wy­da­ją się rów­nie ude­rza­ją­ce i bu­dzą po­waż­ny nie­po­kój. Ja sam po nie­mal czter­dzie­stu la­tach pra­cy jako ba­dacz, na­uczy­ciel i au­tor prac o sta­ro­żyt­nej Gre­cji na­dal uwa­żam ten te­mat w ca­łej jego róż­no­rod­no­ści za fa­scy­nu­ją­cy – i czę­sto bu­dzą­cy za­kło­po­ta­nie – ze wzglę­du na re­spekt, jaki bu­dzi. Re­spekt, w ję­zy­ku an­giel­skim awe, wy­wo­dzi się od sta­ro­grec­kie­go rze­czow­ni­ka achos ozna­cza­ją­ce­go „ból psy­chicz­ny lub fi­zycz­ny”. Może za­tem mieć dwa prze­ciw­staw­ne zna­cze­nia: „za­dzi­wie­nie i ak­cep­ta­cję” oraz „lęk i od­rzu­ce­nie”. Obie te re­ak­cje to­wa­rzy­szą mi w roz­wa­ża­niach na te­mat sta­ro­żyt­nej Gre­cji oraz spo­rów, ja­kie wciąż pro­wo­ku­je jej hi­sto­ria.
Sta­ro­żyt­na Gre­cja to te­mat ogrom­ny. Ni­niej­sze omó­wie­nie, po­my­śla­ne jako zwię­złe wpro­wa­dze­nie do za­gad­nie­nia, z ko­niecz­no­ści skra­ca lub na­wet po­mi­ja te­ma­ty, któ­re inni pod­kre­śla­ją. Gdy tyl­ko to moż­li­we, sta­ra­łem się sy­gna­li­zo­wać czy­tel­ni­kom miej­sca, w któ­rych przed­sta­wie­nie czy in­ter­pre­ta­cja wy­da­rzeń i osób bu­dzi in­te­re­su­ją­ce dys­pu­ty. Nie spo­sób jed­nak po­świę­cić im ca­łej na­leż­nej uwa­gi bez szko­dy dla wy­mo­gu zwię­zło­ści. Mam za­tem na­dzie­ję, że czy­tel­nik zo­sta­nie za­in­spi­ro­wa­ny lub przy­naj­mniej spro­wo­ko­wa­ny do sa­mo­dziel­ne­go zba­da­nia tych za­gad­nień, po­czy­na­jąc od sta­ro­żyt­nych tek­stów. Z tego po­wo­du źró­dła te będą od cza­su do cza­su cy­to­wa­ne, by czy­tel­nik mógł po­sma­ko­wać wie­dzy i ra­do­ści, ja­kie może dać ich wni­kli­we stu­dio­wa­nie. W bi­blio­gra­fii za­miesz­czo­no wy­czer­pu­ją­cą li­stę prze­kła­dów tych źró­deł, jak rów­nież współ­cze­snych prac hi­sto­rycz­nych, w któ­rych za­war­to szer­sze opi­sy, a nie­kie­dy i od­mien­ne in­ter­pre­ta­cje waż­nych za­gad­nień, zwłasz­cza tych, któ­re po­zo­sta­ją spor­ne.
Ramy cza­so­we ni­niej­sze­go opra­co­wa­nia obej­mu­ją okres od pre­hi­sto­rii (na­zy­wa­ny tak, po­nie­waż nie za­cho­wa­ły się dla nie­go żad­ne źró­dła pi­sa­ne) po epo­kę hel­le­ni­stycz­ną (współ­cze­sna na­zwa okre­su po śmier­ci Alek­san­dra Wiel­kie­go w roku 323 p.n.e.). Geo­gra­ficz­ne ramy się­ga­ją, na ile to moż­li­we w książ­ce z za­ło­że­nia bar­dzo krót­kiej, do miejsc po­ło­żo­nych w ba­se­nie Mo­rza Śród­ziem­ne­go, gdzie miesz­ka­li Gre­cy. Więk­szość opi­su obej­mu­je okre­sy ar­cha­icz­ny i kla­sycz­ny (współ­cze­sna na­zwa dla lat od­po­wied­nio 750-500 oraz 500-323 p.n.e.) oraz osie­dla na te­re­nie kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji, zwłasz­cza Aten. Taki za­kres obej­mu­je za­tem tra­dy­cyj­ny ze­staw wy­da­rzeń, oso­bi­sto­ści, tek­stów, dzieł sztu­ki oraz bu­dow­li sta­ro­żyt­nej Gre­cji, od­zwier­cie­dla też jed­nak pro­sty fakt, że za­cho­wa­ne do na­szych cza­sów sta­ro­żyt­ne źró­dła dla tych czte­rech wie­ków są bar­dziej ob­fi­te i były ba­da­ne do­kład­niej niż źró­dła dla wcze­śniej­sze­go i póź­niej­sze­go okre­su w dzie­jach Gre­cji, choć lukę tę wy­peł­nia­ją nowe od­kry­cia i świe­że ba­da­nia na­uko­we. Wresz­cie fakt, że książ­ka ta sku­pia się przede wszyst­kim na okre­sie kla­sycz­nym, sta­no­wi od­zwier­cie­dle­nie mo­je­go za­in­te­re­so­wa­nia bu­dzą­cy­mi re­spekt (tak w sen­sie po­zy­tyw­nym, jak i ne­ga­tyw­nym) do­ko­na­nia­mi i prze­my­śle­nia­mi Gre­ków z tych kil­ku stu­le­ci.
Względ­nie sła­bo za­lud­nio­na, z ogra­ni­czo­ną po­wierzch­nią pła­skiej i ży­znej zie­mi upraw­nej oraz roz­bi­ta po­li­tycz­nie sta­ro­żyt­na Gre­cja chęt­nie przej­mo­wa­ła i do­sto­so­wy­wa­ła do swych po­trzeb licz­ne idee i zdo­by­cze tech­ni­ki od lud­niej­szych, bo­gat­szych i mniej po­dzie­lo­nych we­wnętrz­nie są­sia­dów na Bli­skim Wscho­dzie (po­łu­dnio­wo-za­chod­nim krań­cu Azji u wschod­nich wy­brze­ży Mo­rza Śród­ziem­ne­go). Opie­ra­jąc się na ob­cych in­spi­ra­cjach, Gre­cy two­rzy­li wła­sne idee i prak­ty­ki, z któ­rych część na­dal – po ty­sią­cach lat – wpły­wa na na­sze ży­cie. Praw­dą jest też, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy, tak jak i inne ludy an­tycz­ne, ży­wi­li wie­rze­nia i ro­bi­li rze­czy bu­dzą­ce dzi­siaj „re­spekt” w ta­kim sen­sie, że były od­ra­ża­ją­ce mo­ral­nie. Pod tym wzglę­dem zga­dzam się za­tem z tymi, któ­rzy uwa­ża­ją prze­szłość za wy­obra­żo­ny „obcy kraj”, za­lud­nio­ny głów­nie przez lu­dzi wy­zna­ją­cych war­to­ści mo­ral­ne za­dzi­wia­ją­co „inne” od tych, któ­re współ­cze­śnie wy­zna­je – lub de­kla­ru­je, że wy­zna­je – więk­szość lu­dzi. Są­dzę też, że oso­by ide­ali­zu­ją­ce współ­cze­sność przyj­mu­ją nie­kie­dy po­sta­wę mo­ral­nej wyż­szo­ści w swo­ich osą­dach wo­bec sta­ro­żyt­no­ści, dość nie­słusz­nie, bio­rąc pod uwa­gę nie tak od­le­głe wy­da­rze­nia współ­cze­sne. Nie­mniej jed­nak pi­sa­nie hi­sto­rii nie­odmien­nie wią­że się z wy­da­wa­niem osą­dów, choć­by przez de­cy­zję o uwzględ­nie­niu lub po­mi­nię­ciu ja­kichś wąt­ków. Mam na­dzie­ję, że mój scep­ty­cyzm wo­bec stwier­dze­nia, że współ­cze­sność jest o wie­le „lep­sza” od prze­szło­ści, nie wyda się nie­kon­se­kwent­ny czy fał­szy­wy, gdy od cza­su do cza­su po­dzie­lę się wła­sną oce­ną opi­sy­wa­nych wy­da­rzeń. Sądy te wy­da­ne zo­sta­ły z głę­bo­ką po­ko­rą i świa­do­mo­ścią wy­so­kie­go praw­do­po­do­bień­stwa, że są one błęd­ne. Te wła­śnie uczu­cia, poza re­spek­tem, wciąż wzbu­dza we mnie stu­dio­wa­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej.
Te z osią­gnięć grec­kich, któ­re wy­da­ją mi się naj­bar­dziej god­ne po­dzi­wu, jak rów­nież nie­po­wo­dze­nia moim zda­niem naj­smut­niej­sze, na­stę­po­wa­ły w okre­sie po­cząw­szy od VIII w. p.n.e., gdy Gre­cja stop­nio­wo wy­do­by­wa­ła się z wie­ków ciem­nych swej hi­sto­rii – czy­li okre­su ru­iny go­spo­dar­czej, spad­ku licz­by lud­no­ści i próż­ni po­li­tycz­nej od oko­ło roku 1000 do 750 p.n.e. Wcze­śniej, w epo­ce brą­zu, w dru­gim ty­siąc­le­ciu p.n.e., w ca­łej Gre­cji pa­no­wa­ła względ­na sta­bi­li­za­cja i do­bro­byt. Do­mi­no­wa­ły zor­ga­ni­zo­wa­ne, nie­za­leż­ne spo­łecz­no­ści, rzą­dzo­ne przez po­tęż­ne rody na­rzu­ca­ją­ce od­gór­nie in­sty­tu­cje po­li­tycz­ne, spo­łecz­ne i go­spo­dar­cze. Roz­wój han­dlu oraz wpły­wy kul­tu­ral­ne, zwłasz­cza z lu­da­mi za­miesz­ku­ją­cy­mi wy­brze­ża wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, pchnę­ły Gre­ków do po­wol­nej od­bu­do­wy swej cy­wi­li­za­cji. W okre­sie tej od­bu­do­wy ode­szli od spo­so­bu ży­cia po­wszech­ne­go do­tych­czas tak w Gre­cji, jak i w ca­łym świe­cie: zor­ga­ni­zo­wa­li się w pań­stwach-mia­stach i nie­mal po­wszech­nie od­rzu­ci­li mo­nar­chię jako „stan­dar­do­wy” mo­del struk­tu­ral­ny spo­łe­czeń­stwa i ży­cia po­li­tycz­ne­go. Dla Gre­ków nową nor­mą sta­ło się sze­ro­kie uczest­nic­two w pro­ce­sie de­cy­zyj­nym oby­wa­te­li-męż­czyzn, któ­rzy uzy­ski­wa­li ten przy­wi­lej dzię­ki udzia­ło­wi w obro­nie spo­łecz­no­ści. Co naj­bar­dziej za­dzi­wia­ją­ce, Gre­cy za­sto­so­wa­li tę za­sa­dę, two­rząc rzą­dy de­mo­kra­tycz­ne, pierw­sze w dzie­jach świa­ta. (Nie­któ­rzy ba­da­cze do­szu­ku­ją się ko­rze­ni de­mo­kra­cji u wcze­śniej­szych spo­łecz­no­ści we wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, jed­nak do­wo­dy źró­dło­we są nie­prze­ko­nu­ją­ce; na przy­kład brak u nich kon­cep­cji oby­wa­tel­stwa). W Ate­nach pod­sta­wo­wą za­sa­dą rzą­dów de­mo­kra­tycz­nych sta­ła się „rów­ność wo­bec pra­wa” oraz „rów­ność wy­po­wie­dzi”, nie­za­leż­ne od ma­jąt­ku, po­cho­dze­nia czy sta­tu­su spo­łecz­ne­go oby­wa­te­la. Te kon­cep­cje rów­no­ści ozna­cza­ły ra­dy­kal­ne ze­rwa­nie ze stan­dar­da­mi i nor­ma­mi po­li­tycz­ny­mi zwy­kły­mi dla sta­ro­żyt­ne­go świa­ta.
Trze­ba ko­niecz­nie pod­kre­ślić, że Gre­cy nie wpro­wa­dzi­li za­sa­dy par­ty­cy­pa­cji po­li­tycz­nej w peł­ni. Nie roz­sze­rzy­li tego pra­wa na ko­bie­ty ani na nie­wol­ni­ków. Jak to w spo­sób nie­po­zo­sta­wia­ją­cy wąt­pli­wo­ści zdra­dza ich li­te­ra­tu­ra, do­sko­na­le zna­li lo­gicz­ną ar­gu­men­ta­cję oba­la­ją­cą twier­dze­nia, ja­ko­by ko­bie­ty czy oso­by nie­wol­ne płci oboj­ga cha­rak­te­ry­zo­wa­ła na­tu­ral­na niż­szość umy­sło­wa i nie­do­stat­ki etycz­ne, czy­nią­ce ich nie­zdol­ny­mi do peł­nej par­ty­cy­pa­cji po­li­tycz­nej na rów­ni z męż­czy­zna­mi. Re­zy­gna­cja z przy­ję­cia wszyst­kich im­pli­ka­cji ich fi­lo­zo­fii po­li­tycz­nej i praw­nej wy­da­je mi się oczy­wi­ście ska­zą w ob­ra­zie an­tycz­ne­go spo­łe­czeń­stwa grec­kie­go. Jak za­uwa­żył dzie­więt­na­sto­wiecz­ny bry­tyj­ski hi­sto­ryk, zna­ny jako Lord Ac­ton, gdy ko­men­to­wał bez­li­to­sne dzia­ła­nia pa­pie­ży i kró­lów: „Wła­dza zwy­kle ko­rum­pu­je, a wła­dza ab­so­lut­na ko­rum­pu­je w spo­sób ab­so­lut­ny” (Hi­sto­ri­cal Es­says and Stu­dies, s. 504). W sta­ro­żyt­nej Gre­cji więk­szość wła­dzy znaj­do­wa­ła się w rę­kach męż­czyzn i to ona ich ko­rum­po­wa­ła, jak to za­wsze czy­ni­ła z każ­dym ją spra­wu­ją­cym na prze­strze­ni dzie­jów.
Fakt, że sta­ro­żyt­ni Gre­cy zda­wa­li so­bie spra­wę z ist­nie­nia idei prze­ciw­nych wo­bec ich prak­tyk, nie jest tak bar­dzo za­ska­ku­ją­cy, jak mo­gło­by się wy­da­wać. Fi­lo­zo­fo­wie, na­ukow­cy i li­te­ra­ci wy­ka­zy­wa­li się nie­stru­dzo­nym za­pa­łem w pro­wa­dze­niu swo­istych „eks­pe­ry­men­tów my­ślo­wych” nad na­tu­rą świa­ta i istot ludz­kich. Eks­pre­sje grec­kich idei w po­ezji, pro­zie i dra­ma­cie cie­szą się za­słu­żo­ną opi­nią bły­sko­tli­wych – po­dob­nie jak ich nie­kie­dy kło­po­tli­we im­pli­ka­cje. Inne an­tycz­ne cy­wi­li­za­cje – od Bli­skie­go Wscho­du, przez In­die, po Chi­ny – tak­że wy­pra­co­wa­ły bły­sko­tli­wie prze­ni­kli­we teo­rie na­uko­we i fi­lo­zo­ficz­ne; Gre­cy z pew­no­ścią na­le­żą do pierw­szo­rzęd­nych człon­ków tego zna­ko­mi­te­go gro­na. Taką samą opi­nią za­słu­że­nie cie­szy się grec­ka li­te­ra­tu­ra, dra­mat, dzie­jo­pi­sar­stwo, sztu­ka i ar­chi­tek­tu­ra. Trud­niej­szym za­da­niem jest oce­na war­to­ści i prak­tyk sta­ro­żyt­nych Gre­ków do­ty­czą­cych dwóch naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych dzie­dzin ludz­kie­go do­świad­cze­nia i ludz­kich prze­ko­nań – re­li­gii i sek­su. Jak wy­ja­śnio­no przy oma­wia­niu tych za­gad­nień w dal­szej czę­ści książ­ki, ist­nie­ją po­waż­ne róż­ni­ce mię­dzy tra­dy­cja­mi re­li­gij­ny­mi i sek­su­al­ny­mi sta­ro­żyt­nych Gre­ków a tym, co dzi­siaj są­dzi i czy­ni więk­szość lu­dzi.
Hi­sto­ria sta­ro­żyt­nej Gre­cji za­wie­ra fa­scy­nu­ją­ce spo­strze­że­nia na te­mat moż­li­wo­ści i ogra­ni­czeń ludz­kie­go ist­nie­nia. Do­star­cza też licz­nych oka­zji do po­zna­nia prze­szło­ści i re­flek­sji o niej, a tak­że o te­raź­niej­szo­ści. Jest cie­ka­wa nie tyl­ko sama w so­bie (przy­naj­mniej dla mnie), ale też sta­no­wi do­brą in­spi­ra­cję do prze­my­śleń – jak za­uwa­żył sław­ny fran­cu­ski an­tro­po­log Clau­de Lévi-Strauss, ana­li­zu­jąc przy­czy­ny wy­ko­rzy­sty­wa­nia zwie­rząt w roli to­te­mów – ma­jąc na my­śli ce­chy le­gen­dar­nych przod­ków, któ­re po­tom­ko­wie pra­gnę­li odzie­dzi­czyć i któ­re mu­sie­li mieć na uwa­dze pod­czas obro­ny swe­go spo­so­bu ży­cia (To­te­mism, s. 89).

O źró­dłach do dzie­jów sta­ro­żyt­nych

Naj­lep­szym spo­so­bem za­po­zna­nia się z hi­sto­rią sta­ro­żyt­nej Gre­cji i wy­pra­co­wa­nia wła­sne­go jej osą­du jest stu­dio­wa­nie naj­pierw sta­ro­żyt­nych źró­deł hi­sto­rycz­nych, a na­stęp­nie roz­sze­rze­nie wy­bra­nych za­gad­nień o spe­cja­li­stycz­ne pra­ce współ­cze­snych ba­da­czy. An­tycz­ną li­te­ra­tu­rę, in­skryp­cje, do­ku­men­ty za­pi­sa­ne na pa­pi­ru­sach, mo­ne­tach i zna­le­zi­skach ar­che­olo­gicz­nych zwy­kło się na­zy­wać źró­dła­mi „pier­wot­ny­mi” na­wet wte­dy, gdy nie były one współ­cze­sne wy­da­rze­niom, do któ­rych się od­no­szą. W rze­czy­wi­sto­ści źró­dła trak­to­wa­ne przez ba­da­czy jako „pier­wot­ne” by­wa­ją znacz­nie póź­niej­sze niż wy­da­rze­nia czy oso­by, o któ­rych do­star­cza­ją in­for­ma­cji. Przy­kła­dem ta­kiej sy­tu­acji jest in­skryp­cja z Cy­re­ny cy­to­wa­na w opi­sie za­kła­da­nia ko­lo­nii w roz­dzia­le 4. Inne źró­dła pier­wot­ne, ta­kie jak po­cho­dzą­ce z V w. p.n.e. in­skryp­cje do­ty­czą­ce fi­nan­sów tak zwa­ne­go Im­pe­rium Ateń­skie­go, do­star­cza­ją bez­po­śred­nich in­for­ma­cji na te­mat wy­da­rzeń współ­cze­snych ich po­wsta­niu. W każ­dym ra­zie za­cho­wa­ne źró­dła sta­ro­żyt­ne są pierw­szym miej­scem, do któ­re­go po­win­ni­śmy się­gnąć przy pró­bach zro­zu­mie­nia prze­szło­ści – i w ta­kim sen­sie za­wsze będą pier­wot­ne. Bywa, że trud­no je zro­zu­mieć. An­tycz­ne do­ku­men­ty pi­sa­ne były dla lu­dzi zna­ją­cych cały kon­tekst, do któ­re­go się od­no­si­ły, nie zaś dla nas, któ­rzy kon­tek­stu nie zna­my. Au­to­rzy dzieł li­te­rac­kich, tak­że hi­sto­ry­cy, nie mie­li na celu przed­sta­wie­nia neu­tral­ne­go, obiek­tyw­ne­go opi­su wy­da­rzeń i osób, ale pra­gnę­li wes­przeć okre­ślo­ny po­gląd i prze­ko­nać swych czy­tel­ni­ków do przy­ję­cia okre­ślo­nej in­ter­pre­ta­cji czy­nów i mo­ty­wa­cji kie­ru­ją­cych ludź­mi. Współ­cze­śni au­to­rzy oczy­wi­ście czę­sto ro­bią tak samo, ale my, ba­da­jąc dzi­siaj sta­ro­żyt­ną Gre­cję, mu­si­my nie­ustan­nie zwra­cać uwa­gę nie tyl­ko na to, co mówi nam sta­ro­żyt­ne źró­dło, ale tak­że na to, dla­cze­go nam to mówi.
Pra­ce no­wo­żyt­nych ba­da­czy zwy­kle na­zy­wa­ne są źró­dła­mi „wtór­ny­mi”, na­wet je­śli oka­zu­ją się nie­zbęd­ne dla zro­zu­mie­nia, a na­wet dla sko­ry­go­wa­nia in­for­ma­cji po­cho­dzą­cych ze źró­deł pier­wot­nych. By po­móc czy­tel­ni­ko­wi się­gać po źró­dła sta­ro­żyt­ne, od­nie­sie­nia do nich w ni­niej­szej książ­ce za­cho­wu­ją, gdy tyl­ko to moż­li­we, sys­tem re­fe­ren­cji umoż­li­wia­ją­cy od­na­le­zie­nie frag­men­tu nie­za­leż­nie od wer­sji tłu­ma­cze­nia (o ile tyl­ko wy­da­ny prze­kład za­cho­wu­je sys­tem re­fe­ren­cji, co nie­ste­ty nie jest nor­mą). Dla­te­go na przy­kład cy­tat z Dzie­jów He­ro­do­ta ozna­czo­ny VII 205 – jako źró­dło in­for­ma­cji o trzy­stu Spar­ta­nach w bi­twie pod Ter­mo­pi­la­mi w 480 r. p.n.e. – ozna­cza frag­ment z księ­gi VII ust. 205. (Dla wier­szy po­da­wa­ne są nu­me­ry wer­sów, po­prze­dzo­ne, je­śli to ko­niecz­ne, nu­me­rem księ­gi). Dla źró­deł wtór­nych po­da­je się nu­me­ry stron lub sy­gna­tu­ry ka­ta­lo­go­we.
Więk­szość tek­stów li­te­rac­kich i do­ku­men­tów po­wsta­łych w sta­ro­żyt­nej Gre­cji nie za­cho­wa­ła się, te jed­nak, któ­re prze­trwa­ły, są waż­ne i pro­wo­ku­ją­ce. Epo­pe­je Ho­me­ra – Ilia­da i Ody­se­ja – sta­no­wią naj­bar­dziej pier­wot­ne spo­śród za­cho­wa­nych pier­wot­nych źró­deł li­te­rac­kich dla hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji, tak dla ów­cze­snych Gre­ków, jak i dla nas współ­cze­śnie. Na­ukow­cy de­ba­tu­ją nad tym, w jaki spo­sób te dłu­gie po­ema­ty osią­gnę­ły for­mę, w któ­rej prze­trwa­ły do dziś. Nie­któ­rzy uwa­ża­ją, że wy­ło­ni­ły się z wie­lu wie­ków tra­dy­cji ust­nej, prze­ka­zy­wa­nej przez ko­lej­ne po­ko­le­nia zmie­nia­ją­cych je bar­dów, by wresz­cie zo­stać za­pi­sa­ne w epo­ce ar­cha­icz­nej. Inni są­dzą, że po­ema­ty stwo­rzył je­den ar­ty­sta, wy­ko­rzy­stu­ją­cy tech­ni­kę pi­sa­nia w VIII w. p.n.e. Jak­kol­wiek po­wsta­ły, opo­wie­ści prze­ka­za­ne w Ilia­dzie i Ody­sei się­ga­ją do epo­ki brą­zu, od­no­sząc się tak­że do hi­sto­rii wie­ków ciem­nych. Każ­dy sta­ro­żyt­ny Grek ce­nił te dzie­ła za ich ar­ty­stycz­ne pięk­no i za lek­cje o ży­ciu. Przede wszyst­kim jed­nak ho­me­row­skie epo­pe­je utrwa­li­ły war­to­ści i tra­dy­cyj­ną wie­dzę o na­tu­rze bo­gów i ludz­kiej od­wa­dze, pa­no­wa­niu nad sobą, lo­jal­no­ści, mi­ło­ści oraz cier­pie­niu. Ty­siąc lat póź­niej lu­dzie na­dal uczy­li się na pa­mięć po­ema­tów Ho­me­ra. Po­ema­ty epic­kie He­zjo­da (znacz­nie krót­sze) – Teo­go­nia oraz Pra­ce i dni, skom­po­no­wa­ne za­pew­ne w VIII w. p.n.e., mia­ły na celu udzie­la­nie lek­cji na te­mat roli bo­gów w ży­ciu czło­wie­ka, na­tu­ry spra­wie­dli­wo­ści oraz pro­ble­mów wy­ni­ka­ją­cych z nie­rów­no­ści na­ra­sta­ją­cych wraz z roz­wo­jem no­wych form ży­cia po­li­tycz­ne­go i spo­łecz­ne­go w pań­stwach-mia­stach. Po­eci li­rycz­ni i ele­gij­ni z VII w. p.n.e., tacy jak Al­ka­ios, Alk­man, Ar­chi­loch, Sa­fo­na i Tyr­te­usz, two­rzy­li krót­sze dzie­ła na chór lub po­je­dyn­cze gło­sy, pre­zen­tu­ją­ce wąt­ki spo­łecz­ne i oso­bi­ste wła­ści­we dla epo­ki prze­mian spo­łecz­nych i po­li­tycz­nych. Bak­chy­li­des, Pin­dar i Si­mo­ni­des w koń­cu wie­ku VI i w V za­sły­nę­li swy­mi wy­ra­fi­no­wa­ny­mi ar­ty­stycz­nie wier­sza­mi, w któ­rych mi­to­lo­gia prze­pla­ta­ła się z bie­żą­cy­mi wy­da­rze­nia­mi. Wier­sze te czę­sto kom­po­no­wa­ne były na po­chwa­łę zwy­cięz­ców w za­wo­dach spor­to­wych, bi­twach czy też na cześć po­tęż­nych wład­ców. Tak zwa­ni „pierw­si fi­lo­zo­fo­wie”, któ­rych rów­nie do­brze moż­na by na­zwać „na­uko­wy­mi my­śli­cie­la­mi”, w VI w. p.n.e. tak­że pi­sa­li wier­sze, opi­su­jąc nie­wi­docz­ną dla oczu na­tu­rę rze­czy – taką, jaka ich zda­niem mu­sia­ła być.
Nie­wie­le póź­niej Gre­cy za­czę­li pi­sać pro­zą, sku­pia­jąc się na et­no­gra­fii, geo­gra­fii i mi­to­lo­gii (grec­kie sło­wo my­thos ozna­cza opo­wie­ści o da­le­kiej prze­szło­ści, za­wie­ra­ją­ce ry­wa­li­zu­ją­ce wer­sje do­ty­czą­ce re­zul­ta­tów skom­pli­ko­wa­nych nie­kie­dy re­la­cji mię­dzy bo­ga­mi a ludź­mi). Naj­wcze­śniej­sze z tych prac za­cho­wa­ły się do na­szych cza­sów je­dy­nie w po­sta­ci cy­ta­tów i pa­ra­fraz póź­niej­szych au­to­rów. Od dru­giej po­ło­wy V w. p.n.e. dys­po­nu­je­my jed­nak Dzie­ja­mi He­ro­do­ta. Au­tor tego bez­pre­ce­den­so­we­go utwo­ru opi­su­je skom­pli­ko­wa­ne tło i prze­bieg dłu­go­trwa­łej woj­ny po­mię­dzy ko­ali­cją grec­kich państw-miast a po­tęż­nym im­pe­rium per­skim w pierw­szych de­ka­dach V w. Dzie­ło He­ro­do­ta za­dzi­wia swo­ją ob­ję­to­ścią (jest o po­ło­wę dłuż­sze od Ilia­dy), mno­go­ścią opi­sów po­sta­ci ze świa­ta grec­kie­go i nie­grec­kie­go oraz wy­ra­fi­no­wa­nym uję­ciem ludz­kich mo­ty­wa­cji. Woj­na pe­lo­po­ne­ska Tu­ki­dy­de­sa, na­pi­sa­na (choć nie­ukoń­czo­na) pod­czas tego wie­lo­let­nie­go kon­flik­tu (431-404 p.n.e.), za­po­cząt­ko­wa­ła ga­tu­nek hi­sto­rii współ­cze­snej opi­sy­wa­nej przez bez­po­śred­nie­go uczest­ni­ka tam­tych wy­da­rzeń. Jego ką­śli­we uwa­gi na te­mat ludz­kiej żą­dzy wła­dzy oraz nie­za­mie­rzo­nych kon­se­kwen­cji bru­tal­no­ści wo­jen­nej sta­no­wią tak­że po­czą­tek tego, co dzi­siaj na­zy­wa się po­li­to­lo­gią. W na­stęp­nym po­ko­le­niu dzie­ło Tu­ki­dy­de­sa kon­ty­nu­ował Kse­no­font, opi­su­jąc wy­da­rze­nia roz­gry­wa­ją­ce się w Gre­cji, choć zy­skał sła­wę tak­że jako au­tor opo­wie­ści o swo­ich przy­go­dach w roli na­jem­ni­ka wal­czą­ce­go w per­skiej woj­nie do­mo­wej, o uni­kal­nej or­ga­ni­za­cji spo­łecz­nej Spar­ty, spe­cy­ficz­nych ide­ach i ma­nie­ry­zmach sław­ne­go fi­lo­zo­fa So­kra­te­sa (469-399 p.n.e.) i wie­lu in­nych te­ma­tach.
Pią­ty wiek był tak­że świad­kiem po­wsta­nia źró­deł pier­wot­nych, któ­re dzi­siaj zna­ne są za­pew­ne naj­le­piej: sztuk ateń­skich dra­ma­tur­gów Aj­schy­lo­sa, So­fo­kle­sa i Eu­ry­pi­de­sa. Ich tra­ge­die nie­kie­dy do­ty­czy­ły nie­daw­nej prze­szło­ści, w więk­szo­ści jed­nak opie­ra­ły się na umie­jęt­nym uży­ciu mo­ty­wów mi­to­lo­gicz­nych zwią­za­nych z ży­ciem w ów­cze­snym spo­łe­czeń­stwie grec­kim. Po­sta­ci i emo­cjo­nal­ne kon­flik­ty przed­sta­wio­ne w tych dra­ma­tach po­sia­da­ją ce­chy uni­wer­sal­ne, dzię­ki cze­mu na­dal moż­na je z po­wo­dze­niem wy­sta­wiać. Ko­me­die Ary­sto­fa­ne­sa sta­no­wią ko­lej­ne fa­scy­nu­ją­ce, choć nie­kie­dy zdu­mie­wa­ją­ce źró­dło pier­wot­ne dla dzie­jów spo­łe­czeń­stwa ateń­skie­go w V w. p.n.e. Szo­ku­jąc współ­cze­snych so­bie fan­ta­stycz­ny­mi zwro­ta­mi ak­cji, bez­li­to­sną drwi­ną i wul­ga­ry­zma­mi, Ary­sto­fa­nes po­zwa­la nam wej­rzeć w to, co Gre­cy mó­wi­li o so­bie na­wza­jem w sy­tu­acjach, gdy nie trosz­czy­li się o za­cho­wa­nie kon­we­nan­sów.
Od IV w. po­ja­wia­ją się słyn­ne dzie­ła fi­lo­zo­fów – Pla­to­na i Ary­sto­te­le­sa. Dia­lo­gi fi­lo­zo­ficz­ne Pla­to­na, na­pi­sa­ne jako za­pi­sy wy­obra­żo­nych kon­wer­sa­cji po­mię­dzy So­kra­te­sem i jemu współ­cze­sny­mi, in­spi­ro­wa­ły i pro­wo­ko­wa­ły my­śli­cie­li im­pli­ka­cja­mi, że praw­da o rze­czy­wi­sto­ści po­zo­sta­je ukry­ta, że du­sza jest je­dy­ną war­to­ścio­wą czę­ścią isto­ty ludz­kiej, a spra­wie­dli­wość wy­ma­ga, by ludz­kość była po­dzie­lo­na na war­stwy róż­nią­ce się obo­wiąz­ka­mi i przy­wi­le­ja­mi. Ary­sto­te­les, uczeń Pla­to­na, któ­ry ob­sta­wał za bar­dziej prak­tycz­nym po­dej­ściem do wie­dzy i dzia­ła­nia niż jego na­uczy­ciel, za­dzi­wił świat i nie prze­sta­je go za­dzi­wiać za­kre­sem swo­ich za­in­te­re­so­wań, opi­su­jąc wię­cej za­gad­nień z dzie­dzi­ny na­uki, po­li­ty­ki i ety­ki, niż moż­na tu wy­mie­nić. Z tego sa­me­go wie­ku za­cho­wa­ły się licz­ne prze­mó­wie­nia do­ty­czą­ce za­gad­nień praw­nych i kry­zy­sów po­li­tycz­nych, któ­re zdra­dza­ją wie­le szcze­gó­łów z ży­cia pry­wat­ne­go i pu­blicz­ne­go. Mowy De­mo­ste­ne­sa bar­dzo ob­ra­zo­wo pre­zen­tu­ją za­gro­że­nie, ja­kie sta­no­wi­ła dla Aten ro­sną­ca po­tę­ga kró­le­stwa Ma­ce­do­nii, rzą­dzo­ne­go przez Fi­li­pa II (382-336 r. p.n.e.) i jego syna Alek­san­dra Wiel­kie­go (356-323 r. p.n.e.), jak rów­nież po­li­tycz­ny roz­łam wśród oby­wa­te­li ateń­skich co do tego, czy pójść z nim na współ­pra­cę, czy też pod­jąć woj­nę w obro­nie nie­za­leż­no­ści po­li­tycz­nej. Oca­la­łe źró­dła pier­wot­ne opi­su­ją­ce epic­ką ka­rie­rę Alek­san­dra, któ­ry wy­wal­czył so­bie dro­gę do In­dii i z po­wro­tem, zo­sta­ły na­pi­sa­ne póź­niej, lecz ich ży­ją­cy w cza­sach rzym­skich au­to­rzy (Dio­dor, Kur­cjusz, Plu­tarch, Ar­rian i Ju­styn) za­cho­wa­li dla nas żywe po­sta­ci i opi­nie na te­mat tego burz­li­we­go okre­su, w któ­rym mo­nar­chia po­wra­ca­ła do roli do­mi­nu­ją­ce­go sys­te­mu po­li­tycz­ne­go w świe­cie grec­kim. Bio­gra­fie sta­ro­żyt­nych Gre­ków spi­sa­ne przez Plu­tar­cha są dla nas klu­czo­wy­mi źró­dła­mi hi­sto­rycz­ny­mi, mimo że ze­sta­wiał on każ­dą z nich z ży­wo­ta­mi Rzy­mian i wprost oznaj­mił, że nie za­mie­rza pi­sać hi­sto­rii; je­ste­śmy jed­nak ska­za­ni na wy­ko­rzy­sty­wa­nie jego bio­gra­fii dla wy­peł­nie­nia luk w za­cho­wa­nym ma­te­ria­le źró­dło­wym. Dla­te­go lek­tu­ra Plu­tar­cha jest jed­nym z naj­cie­kaw­szych wy­zwań w kon­stru­owa­niu i in­ter­pre­to­wa­niu hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji. To samo do­ty­czy za­dzi­wia­ją­co licz­nych cy­ta­tów ze źró­deł grec­kich z okre­su kla­sycz­ne­go, za­cho­wa­nych w dłu­gim opra­co­wa­niu na­zwa­nym De­ip­no­so­phi­stae (Uczta Mę­dr­ców), stwo­rzo­nym przez Ate­na­jo­sa w II w. n.e. Au­tor się­gnął po naj­róż­niej­sze te­ma­ty, od je­dze­nia, przez seks, po żar­ty. Rów­nie po­waż­nym wy­zwa­niem jest in­ter­pre­ta­cja i umiesz­cze­nie we wła­ści­wym kon­tek­ście cy­ta­tów z za­gi­nio­nych tek­stów, za­war­tych w opra­co­wa­niach pierw­szych hi­sto­ry­ków pi­szą­cych o Ate­nach (tzw. At­ty­do­gra­fów).
Ko­me­die Me­nan­dra z Aten zdra­dza­ją nam, że w no­wym świe­cie – ro­dzą­cym się w cza­sach Alek­san­dra, gdy grec­kie pań­stwa-mia­sta tra­ci­ły swo­ją nie­za­leż­ność po­li­tycz­ną – pu­blicz­ność przed­kła­da­ła ko­me­die sy­tu­acyj­ne o za­mia­nie toż­sa­mo­ści oraz ro­man­se nad ką­śli­wą sa­ty­rę po­li­tycz­ną, jaka ce­cho­wa­ła sztu­ki ko­micz­ne w daw­nej Gre­cji, wol­nej od ob­cej do­mi­na­cji. Ba­da­jąc stu­le­cia po śmier­ci Alek­san­dra (epo­kę hel­le­ni­stycz­ną), trud­no pre­cy­zyj­nie od­two­rzyć chro­no­lo­gię dzie­jów grec­kich, po­nie­waż za­cho­wa­ło się nie­wie­le źró­deł nar­ra­cyj­nych. Źró­dła w po­sta­ci in­skryp­cji, mo­net oraz zna­le­zisk ar­che­olo­gicz­nych mają oczy­wi­ście wiel­kie zna­cze­nie w ba­da­niu każ­dej epo­ki, jed­nak dla dzie­jów Gre­cji po śmier­ci Alek­san­dra do­star­cza­ją one ogrom­nych po­kła­dów na­szej dzi­siej­szej wie­dzy. Po­dob­nie jak sta­ro­żyt­ne tek­sty, przed­mio­ty te mogą być trud­ne do zro­zu­mie­nia i in­ter­pre­ta­cji, zwłasz­cza że nie two­rzo­no ich z za­mia­rem bez­po­śred­nie­go ko­mu­ni­ko­wa­nia się z zu­peł­nie nie­zna­ją­cy­mi ich ludź­mi. Mimo to jed­nak po­ma­ga­ją nam od­two­rzyć ka­wa­łek po ka­wał­ku zna­cze­nie zmian w po­li­ty­ce, spo­łe­czeń­stwie, sztu­ce, fi­lo­zo­fii i re­li­gii, do któ­rych do­szło w kul­tu­rze grec­kiej po­mię­dzy utwo­rze­niem przez ma­ce­doń­skich wład­ców mo­nar­chii w Gre­cji, Egip­cie i na Bli­skim Wscho­dzie a pod­bi­ciem tych mo­nar­chii i zdo­mi­no­wa­niem śród­ziem­no­mor­skie­go świa­ta przez Rzym. Hi­sto­ria Gre­ków i ję­zy­ka grec­kie­go mia­ła to­czyć się da­lej tak­że po wcie­le­niu Gre­ków do im­pe­rium rzym­skie­go, ale ni­niej­sza książ­ka za­koń­czy się krót­kim omó­wie­niem dzie­jów świa­ta hel­le­ni­stycz­ne­go.

Śro­do­wi­sko fi­zycz­ne Gre­cji

Naj­głęb­sze ko­rze­nie hi­sto­rii sta­ro­żyt­nej Gre­cji tkwią w śro­do­wi­sku fi­zycz­nym oraz wy­ni­ka­ją­cych z nie­go moż­li­wo­ściach i ogra­ni­cze­niach spo­so­bu ży­cia. Oj­czy­zna sta­ro­żyt­nych Gre­ków znaj­do­wa­ła się w po­łu­dnio­wej czę­ści gó­rzy­ste­go Pół­wy­spu Bał­kań­skie­go (od­po­wia­da­ją­cej te­ry­to­rium dzi­siej­szej Gre­cji) oraz na set­kach wy­se­pek roz­rzu­co­nych po le­żą­cym na wscho­dzie Mo­rzu Egej­skim i le­żą­cym na za­cho­dzie Mo­rzu Joń­skim. Wy­spy znaj­du­ją­ce się w tej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go by­wa­ją duże, jak Les­bos (1630 km2) czy Kor­ky­ra[1] (587 km2), lub nie­wiel­kie, ta­kie jak De­los (3,37 km2). Gre­cy miesz­ka­li tak­że na za­chod­nim wy­brze­żu Ana­to­lii (w dzi­siej­szej Tur­cji), na po­łu­dniu na bar­dzo roz­le­głej wy­spie Kre­cie (8337 km2) czy na le­żą­cym da­le­ko na wscho­dzie, jesz­cze więk­szym od niej Cy­prze (9251 km2), na wy­brze­żu Afry­ki Pół­noc­nej oraz w po­łu­dnio­wej Ita­lii i na Sy­cy­lii (ob­sza­rach na­zy­wa­nych po ła­ci­nie Ma­gna Gra­ecia). Nie­mal wszyst­kie za­miesz­ki­wa­ne przez Gre­ków ob­sza­ry na­ra­żo­ne były na nisz­czą­ce trzę­sie­nia zie­mi.
Na te­ry­to­rium kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji do­mi­nu­ją wy­so­kie łań­cu­chy gór­skie, od­dzie­la­ją­ce od sie­bie rów­ni­ny i do­li­ny oraz umoż­li­wia­ją­ce spo­łecz­no­ściom utrzy­my­wa­nie od­ręb­no­ści po­li­tycz­nej przy za­cho­wa­niu kon­tak­tów dy­plo­ma­tycz­nych i han­dlo­wych. Pa­sma gór­skie prze­bie­ga­ją zwy­kle z pół­noc­ne­go za­cho­du na po­łu­dnio­wy wschód wzdłuż Pół­wy­spu Bał­kań­skie­go; wą­skie prze­smy­ki od­dzie­la­ją Gre­cję od po­ło­żo­nej na pół­no­cy Ma­ce­do­nii. Naj­wyż­szym szczy­tem była góra Olimp, wzno­szą­ca się na nie­mal 3000 me­trów. Wie­le grec­kich wysp tak­że było gó­rzy­stych. Tyl­ko 20–30 pro­cent po­wierzch­ni Gre­cji kon­ty­nen­tal­nej nada­wa­ło się pod upra­wę, ale nie­któ­re wy­spy, za­chod­nia Ana­to­lia, Wiel­ka Gre­cja oraz kil­ka szczę­śliw­szych kra­in kon­ty­nen­tal­nych, zwłasz­cza Te­sa­lia na pół­noc­nym wscho­dzie i Me­se­nia na po­łu­dnio­wym za­cho­dzie, mia­ły rów­ni­ny wy­star­cza­ją­co roz­le­głe, by da­wać ob­fi­te plo­ny i za­pew­niać pa­stwi­ska dla licz­nych stad. Nie­do­sta­tek pła­skich te­re­nów w wie­lu miej­scach unie­moż­li­wiał ho­dow­lę więk­szej licz­by by­dła czy koni. Gdy w koń­cu epo­ki ka­mien­nej Gre­cy udo­mo­wi­li pierw­sze zwie­rzę­ta, naj­pow­szech­niej­szym ro­dza­jem in­wen­ta­rza sta­ły się świ­nie, owce i kozy. W VII w. p.n.e. prze­ję­to z Bli­skie­go Wscho­du ho­dow­lę dro­biu.
Gdy Gre­cy na­uczy­li się upra­wiać zie­mię, sa­dzi­li głów­nie jęcz­mień, któ­ry sta­no­wił pod­sta­wę grec­kiej die­ty. Mało ży­zne zie­mie znacz­nie le­piej nada­wa­ły się na ho­dow­lę tego zbo­ża niż psze­ni­cy, któ­ra – choć lep­sza w sma­ku – wy­ma­ga­ła żyź­niej­szych gleb. Ro­śli­ny ko­rze­nio­we i strącz­ko­we moż­na było upra­wiać na­wet w chłod­ne zi­mo­we mie­sią­ce. In­ny­mi waż­ny­mi ro­śli­na­mi upraw­ny­mi były wi­no­rośl i drze­wa oliw­ne. Ulu­bio­nym na­po­jem Gre­ków było wino roz­cień­czo­ne wodą, oli­wa z oli­wek sta­no­wi­ła zaś głów­ne źró­dło tłusz­czów spo­żyw­czych, a jed­nym z wie­lu za­sto­so­wań ze­wnętrz­nych było uży­wa­nie jej do my­cia lub też jako bazy pach­ni­deł. Mię­so było dro­gie i po­ja­wia­ło się na sto­łach Gre­ków rza­dziej niż u współ­cze­snych miesz­kań­ców Za­cho­du. Ryby były po­pu­lar­ne, lecz tak­że trud­no do­stęp­ne.
Wy­brze­że Gre­cji było tak po­szar­pa­ne, że więk­szość osie­dli le­ża­ła nie da­lej niż 50 ki­lo­me­trów od mo­rza, dzię­ki cze­mu było ono ła­two do­stęp­ne dla ry­ba­ków i han­dla­rzy mor­skich. Nie­wie­le było jed­nak por­tów ta­kich jak ateń­ski Pi­reus – wy­star­cza­ją­co roz­le­gły, by chro­nić stat­ki pod­czas sztor­mów. Ulu­bio­ny­mi por­ta­mi do­ce­lo­wy­mi dla Gre­ków były por­ty Egip­tu oraz wschod­nie­go wy­brze­ża Mo­rza Śród­ziem­ne­go. Przy ów­cze­snym po­zio­mie roz­wo­ju sztu­ki że­glar­skiej zła po­go­da sta­no­wi­ła po­waż­ne za­gro­że­nie dla zdro­wia i ży­cia, a nie­sprzy­ja­ją­ce wia­try i sztor­my po­waż­nie ogra­ni­cza­ły że­glu­gę w zi­mie. Na­wet w spo­koj­nych wa­run­kach że­gla­rze sta­ra­li się trzy­mać bli­sko wy­brze­ża, do któ­re­go przy­bi­ja­li na noc. Za­gro­że­nie sta­no­wi­li też pi­ra­ci. Mimo to spo­re zy­ski z han­dlu mor­skie­go spra­wia­ły, że grec­cy śmiał­ko­wie ry­zy­ko­wa­li i do­cie­ra­li do każ­de­go za­kąt­ka Mo­rza Śród­ziem­ne­go. Jak na­pi­sał He­zjod, kup­cy mimo nie­bez­pie­czeństw wy­cho­dzi­li w mo­rze: „wy­ru­sza­ją (…) pie­niądz bo­wiem to ży­cie dla śmier­tel­ni­ków bied­nych. Strasz­ną jest rze­czą w fa­lach zgi­nąć…” (Pra­ce i dni, wer­sy 686-687, przeł. Je­rzy Ła­now­ski, War­sza­wa 1999, s. 78).
Więk­szość Gre­ków, na­wet tych miesz­ka­ją­cych nad mo­rzem, ni­g­dy nie od­da­la­ła się zbyt­nio od do­mów. Jed­nak han­del mor­ski od­gry­wał klu­czo­wą rolę w roz­wo­ju grec­kiej kul­tu­ry, po­nie­waż kup­cy i że­gla­rze po­dró­żu­ją­cy mię­dzy Bli­skim Wscho­dem, Egip­tem i Gre­cją kon­tak­to­wa­li się z przed­sta­wi­cie­la­mi star­szych cy­wi­li­za­cji wschod­niej czę­ści Mo­rza Śród­ziem­ne­go, od któ­rych przej­mo­wa­li zdo­by­cze tech­ni­ki, idee re­li­gij­ne, fi­lo­zo­ficz­ne i na­uko­we oraz sty­le ar­ty­stycz­ne. Trans­port lu­dzi i to­wa­rów dro­ga­mi lą­do­wy­mi był po­wol­ny i kosz­tow­ny, po­nie­waż za sieć dróg mu­sia­ły wy­star­czyć Gre­kom nie­utwar­dzo­ne szla­ki. Rze­ki prak­tycz­nie nie nada­wa­ły się na szla­ki han­dlo­we, po­nie­waż więk­szość z nich, choć może nie tak wie­le jak dzi­siaj, przez dużą część roku nie­mal wy­sy­cha­ła z po­wo­du bra­ku opa­dów. Naj­ob­fit­szym za­so­bem na­tu­ral­nym kon­ty­nen­tal­nej Gre­cji było drew­no do bu­do­wy do­mów i stat­ków, choć już w V w. p.n.e. na nie­któ­rych te­re­nach lasy zo­sta­ły nie­mal zu­peł­nie wy­trze­bio­ne. Do tego cza­su kon­ty­nen­tal­na Gre­cja im­por­to­wa­ła drew­no z pół­no­cy, za co sło­no pła­ci­ła. Na te­re­nie Gre­cji znaj­do­wa­ły się rudy me­ta­li, głów­nie że­la­za, po­dob­nie jak zło­ża gli­ny przy­dat­nej do wy­ro­bu ce­ra­mi­ki. Ka­mie­nio­ło­my do­star­cza­ły wie­lu ma­te­ria­łów, w tym mar­mu­rów, słu­żą­cych do wzno­sze­nia kosz­tow­nych bu­dow­li i rzeźb. Nie­re­gu­lar­ne roz­miesz­cze­nie tych za­so­bów spra­wia­ło, że nie­któ­re oko­li­ce Gre­cji były zna­czą­co bo­gat­sze od in­nych. Ko­pal­nie sre­bra po­ło­żo­ne na te­ry­to­rium Aten za­pew­nia­ły do­chód, na któ­rym opie­rał się nie­zwy­kły wzrost zna­cze­nia mia­sta w ich tak zwa­nym zło­tym wie­ku (V w. p.n.e.).

KA­LEN­DA­RIUM

ok. 45 000–40 000 lat temu: Homo sa­piens sa­piens prze­no­si się z Afry­ki do po­łu­dnio­wo-za­chod­niej Azji i Eu­ro­py

ok. 20 000 lat temu: po­czą­tek osad­nic­twa ludz­kie­go w ja­ski­ni Franch­thi w po­łu­dnio­wo-wschod­niej Gre­cji

ok. 10 000–8000 p.n.e.: przej­ście z okre­su pa­le­oli­tu do neo­li­tu: po­wsta­nie rol­nic­twa i sta­łych osie­dli ludz­kich

ok. 7000-6000 p.n.e.: roz­wój rol­nic­twa i udo­mo­wie­nie zwie­rząt w po­łu­dnio­wej i wschod­niej Eu­ro­pie, w tym Gre­cji

ok. 7000-5000 p.n.e.: na ży­znych rów­ni­nach Gre­cji wzno­szo­ne są pierw­sze osie­dla ze sta­ły­mi do­ma­mi

ok. 4000-3000 p.n.e.: na Bał­ka­nach roz­wi­ja się wy­top mie­dzi

 
Wesprzyj nas