Dlaczego Europa na przestrzeni dwóch tysięcy lat stała się oazą pokoju, dobrobytu i wolności? Dlaczego też odcisnęła nieusuwalne piętno na dziejach świata?
Simon Jenkins prowadzi nas w tej błyskotliwej książce krętą ścieżką od starożytności, poprzez średniowiecze, czasy reformacji i rewolucji francuskiej aż do dwóch wojen światowych i współczesności. Opowiada o wybitnych europejskich politykach, żołnierzach, postaciach kultury, nauki i sztuki, a także wielkich zbrodniarzach. Śledząc główne wydarzenia rozgrywające się w kolejnych epokach, łączy najważniejsze siły sprawcze wpływające na jej dzieje w jedną narrację – dogłębną, barwną i fachową.
Co sprawiło, że ten niewielki kontynent stał się tak potężny? W jaki sposób zlepek różnojęzycznych, niekiedy bardzo odmiennych nacji poprzedzielanych górami i puszczami, rozrzuconych na licznych wyspach i półwyspach dorobił się zbiorowej świadomości? Dlaczego działania europejskich dyplomatów tak często prowadziły do rozlewu krwi? Jak to się stało, że europejska kultura i nauka zdominowały świat?
Mimo znaczenia polityki, gospodarki i kultury tego kontynentu aż dotąd nie było książki, która syntetycznie ujęłaby jego dzieje. Mistrzowski portret Europy Simona Jenkinsa wreszcie zapełnił tę ziejącą lukę. Różnorodność, przewaga militarna, dynamika i energia gospodarcza, biegłość w nauce oraz inwencja twórcza zapewniły Europie wyjątkowe miejsce w dziejach ludzkości. Nawet dziś, w okresie względnego upadku znaczenia, przyciąga jak magnes uchodźców, emigrantów, uczonych i turystów z całego świata (…). Niezwykły zakątek.
Simon Jenkins urodził się w 1943 roku w Birmingham. W oksfordzkim St John’s College studiował filozofię, nauki polityczne i ekonomię. Jest autorem takich bestsellerów jak A Short History of England, England’s Thousand Best Churches oraz England’s Thousand Best Houses. Pracował jako redaktor w „Evening Standard” i „The Time”, pisał felietony dla „Guardiana”. Za zasługi dla dziennikarstwa Elżbieta II pasowała go na rycerza kawalera.
Krótka historia Europy
Przekład: Tomasz Hornowski
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 9 września 2020
Krótka historia Europy
Wstęp
Na południowo-zachodnim klifowym wybrzeżu Portugalii wznosi się Przylądek Świętego Wincentego. Z miejsca, które pierwsi mieszkańcy Europy uważali za koniec świata, widać słońce chowające się o zmierzchu w wodach Atlantyku. Co noc ludzie mogli zobaczyć, jak gaśnie ich źródło ciepła i światła, by następnego dnia się odrodzić. Nie znam innego miejsca, które lepiej potwierdzałoby takie przekonanie. Człowiek stojący na tym nagim klifie widzi przed sobą ciągnący się w nieskończoność bezmiar oceanu. Za jego plecami zaś znajduje się ziemia, przez którą przetaczały się burzliwe fale historii.
Europa jest właściwie skromnym półwyspem północno-zachodniego krańca Azji. Rozciąga się między wybrzeżem Portugalii na zachodzie, Arktyką na północy, Morzem Śródziemnym na południu i Kaukazem oraz górami Ural na wschodzie, gdzie zwykła metalowa tablica wskazuje jej umowną granicę. Ten kontynent bez pustyń ma tylko jedno warte uwagi pasmo górskie – Alpy – i w większości jest żyzną równiną aluwialną o umiarkowanym klimacie będącą domem dla 750 milionów ludzi, czyli ponad dwa razy tylu, ilu zamieszkuje Stany Zjednoczone.
Europa nie pretenduje do pierwszoplanowej roli na świecie. Inne regiony dorównują jej pod względem obszaru, cywilizacji czy dobrobytu. Spektakularny wzrost potęgi kontynentu do roli dominującego światowego imperium pod koniec drugiego tysiąclecia trwał krótko. Ale różnorodność, przewaga militarna, dynamika i energia gospodarcza, biegłość w nauce i inwencja twórcza zapewniły jej wyjątkowe miejsce w dziejach ludzkości. Nawet dziś, w okresie względnego upadku znaczenia, jak magnes przyciąga uchodźców, emigrantów, uczonych i turystów z całego świata.
Słowo „Europa” pojawiło się w VI wieku p.n.e. na określenie północnej części Grecji. Teren ten nigdy nie miał bezspornych granic. Początkowo utożsamiano go z cesarstwem rzymskim, a potem z chrześcijaństwem, ale jedno i drugie rozciągało się poza jej dzisiejsze granice, obejmując duże obszary Azji i Afryki. Wschodnia granica nigdy nie została dokładnie ustalona, choć ogólnie przyjmuje się, że wyznaczają ją góry Ural, Morze Czarne i Kaukaz. To włącza do niej zachodnią Rosję, ale pozostawia na zewnątrz tereny na wschód od Bosforu i Gruzję.
Każda krótka historia tego kontynentu skupia się przede wszystkim na polityce i walce o władzę. Hobbes powiedział kiedyś, że ludzie są skazani na wieczny konflikt. Czy musi on być gwałtowny, pozostaje kwestią otwartą, ale dzieje Europy zaczynają się od tych, którzy odnosili sukcesy na polach walki – od władców, a nie ich poddanych. Jest to narracja dotycząca władzy nad kontynentem, którego historia przynajmniej do niedawna była zdominowana przez wojny oraz procesy prowadzące do ich rozpoczęcia i zakończenia. Nawet dziś Europejczycy wydają się niezdolni do wypracowania formuły organizacyjnej, która pozwalałaby im żyć w pokoju. Bez końca spierają się o to, co należy rozumieć przez „Europę”.
Wiem, że historia wzbudza kontrowersje. Część historyków uzna polityczne podejście do dziejów Europy za cząstkowe, uważając, że wyklucza ono z niej ofiary władzy, między innymi biedaków, niewolników, kobiety, emigrantów czy obcych. Wszyscy oni mają swoje historie – równie „ważne” jak moja. Także ci, którzy żyli pod europejskim jarzmem, widzieli Stary Kontynent w innym świetle. Mogę więc tylko powtórzyć, że książka ta traktuje o sprawowaniu i podziale władzy. To początek wszelkich innych narracji na temat Europy.
Moja jest konwencjonalna. Dzieje Europy podzieliłem na okresy – szeroko pojęty starożytny, średniowiecze, czas kształtowania się państw narodowych i epokę współczesną. Pierwszy obejmuje dzieje Grecji i Rzymu. Drugi dotyczy triumfu chrześcijaństwa, najpierw wokół Morza Śródziemnego, a potem w Europie Północnej, połączonego z powstaniem Świętego Cesarstwa Rzymskiego i dotarciem islamu do basenu Morza Śródziemnego. Trzeci okres to czas kształtowania się narodów, wojen religijnych i sukcesyjnych oraz rewolucji ideologicznych XVIII i XIX wieku. Narrację kończę na kataklizmach ubiegłego stulecia i odbudowie kontynentu do dzisiejszego stanu.
Po drodze wskazałem spory, którymi naznaczone są dzieje Europy, w nadziei, że zachęcę tym czytelników do zgłębienia tych zagadnień. Zdaję sobie sprawę, że istnieją odmienne spojrzenia na podział historii Europy na „okresy”. Różnią się one wagą przykładaną do roli starożytnej Grecji i Rzymu w kulturze antycznej, wkładu Bizancjum w rozwój Europy, wpływu na nią inwazji islamu, roli Kościoła w wielu europejskich konfliktach oraz w przyspieszaniu lub opóźnianiu nadejścia odrodzenia i oświecenia. Mogę jedynie mimochodem wspomnieć o tych różnicach.
Jest to historia Europy, a nie jej narodów. Próba opisania, w jaki sposób grupa współdziałających ze sobą przez pewien czas państw rozwijała zbiorową świadomość kontynentu. Ze względów geograficznych pewne regiony odgrywały w tym procesie większą rolę niż inne i temu podporządkowałem swoją narrację. Przejdziemy zatem od wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego do zachodnich, a potem od północnej strony Alp do dorzeczy wielkich rzek Europy Środkowej. Przez ubiegłe tysiąclecie serce dziejów Europy biło we Francji, Niemczech oraz w krajach z nimi sąsiadujących i tak pozostało do dziś. Półwysep Iberyjski, Wyspy Brytyjskie, Skandynawia oraz Europa Wschodnia odgrywały w dziejach kontynentu rolę raczej epizodyczną i peryferyjną. Zdaję sobie sprawę, że w ten sposób wiele krajów pomijam, co ich mieszkańcom może się wydawać zbyt skrótowym spojrzeniem na historię Europy. Ojczyzna mojego ojca, Walia, nie odgrywała w niej żadnej roli. Ale cóż, jest to spojrzenie na Europę jako całość, a nie na jej części składowe.
Skupiam się głównie na jednostkach, których działania stanowiły część dziejów Europy i których wpływ przekraczał granice narodowe, takich jak Oktawian August, Karol Wielki, Innocenty III, Karol V, Katarzyna Wielka, Napoleon, Hitler czy Gorbaczow. Jako absolwent ekonomii doceniam rolę zasobów naturalnych i pieniędzy, ale ta książka nie jest historią gospodarczą Europy. Nie jest także historią jej kultury. Zawiera co prawda długą listę malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy i muzyków, którzy moim zdaniem ubarwiają główny wątek historii. Stąd obecność Sokratesa, Arystotelesa, Grzegorza Wielkiego, Szekspira, Goethego, Beethovena, Hegla czy Marksa. Pełnią oni jednak rolę greckiego chóru w nieustannym dramacie tamtych czasów.
W książce tej poruszam różne tematy, których zadaniem jest scalenie narracji. Jednym z nich jest niezwykła, w każdym razie do niedawna, rola przemocy. Innym – dualizm kultury hellenistycznej i rzymskiej z jednej strony oraz chrześcijańskiej etyki i wiary z drugiej. Oba stanowiły zewnętrzny autorytet moralny dla jednostki, a zarazem formowały ideę jednostki jako siły przeciwstawiającej się temu autorytetowi, czy to ucieleśnianemu przez Kościół, czy przez państwo. Dwa następne tematy to nieustanne od czasów starożytnych Greków poszukiwanie legitymizacji i społecznej akceptacji władzy oraz twórcza energia tkwiąca w handlu, a potem w kapitale, która doprowadziła do powstania państw narodowych. To, jak owe siły przywiodły w XX wieku kontynent na skraj samounicestwienia, jest ostatnim zagadnieniem, które poruszam. Z kryzysu wykuło się jednak dobroczynne dziedzictwo Europy – społeczna gospodarka rynkowa działająca pod demokratycznie wybraną władzą.
W książce tej przestrzegam ścisłej chronologii zdarzeń, gdyż uważam, że historia nabiera sensu tylko wtedy, gdy widzimy skutki następujące w czasie po zaistnieniu przyczyny. Dlatego, gdzie to tylko możliwe, unikam zbaczania z tematu, cofania się czy przeskakiwania naprzód. Pominąłem wszystko to, co w pewnym sensie nie napędza opowieści, choć kreślę portrety ludzi i opisuję idee, które są dla niej ważne. Całość wieńczy zakończenie, ale waham się je tak nazwać ze względu na trudności, których doświadczał i doświadcza powojenny związek państw europejskich.
Przez długi czas byłem sceptycznie nastawiony do organizacji i funkcjonowania obecnej Unii Europejskiej i jej dziecka – wspólnej waluty, ale co do znaczenia współdziałania państw nie mam żadnych wątpliwości. Praca nad tą książką sprawiła, że jeszcze bardziej podziwiam ojczysty kontynent. Pomimo prześladowań, okrucieństw i powielania błędów postrzegam Europę jako niezwykły zakątek świata, bogaty swoją kulturą, zdolny do przywództwa i szczodrości. Wiem, jak łatwo i często w przeszłości jej dyplomacja prowadziła do chaosu i rozlewu krwi. Jak wiele prób połączenia jej w jeden organizm polityczny zawiodło. Znalezienie równowagi pomiędzy jednością a różnorodnością wciąż jest tym, co zawsze – fundamentalnym wyzwaniem polityki europejskiej. Wrócę do tego tematu w epilogu.
Na koniec jeszcze uwaga dotycząca lakoniczności Krótkiej historii Europy. Kieruję ją do czytelników, którzy nie mają czasu lub ochoty sięgnąć po obszerniejsze opracowania. Nie zgadzam się z twórcami programów nauczania historii, którzy twierdzą, że lepiej uczyć dogłębnie niż szeroko. Pogłębianie wiedzy powinno następować po szerokim nakreśleniu tematu, gdyż bez tego nauczanie historii traci sens. Bez znajomości porządku chronologicznego ludzkich dziejów człowiek staje się samotną postacią na pustej scenie. Ludzie, którzy nie potrafią sobie opowiedzieć historii, nie mają nic ważnego do przekazania. Kontekst – w znaczeniu poczucia proporcji – jest wszystkim.
Zgadzam się z Cyceronem, który powiedział: „Kto nie zna historii, na zawsze pozostaje dzieckiem”, jednakże historia pojmowana jako ciąg przypadkowych zdarzeń prowadzi do wykrzywienia i wyzyskiwania przeszłości do własnych celów, przesadnej wierności i zadawnionych żalów. Oto dlaczego sztuka historii zawiera się nie tylko w zapamiętywaniu faktów, ale także umiejętności zapominania tego, co należy zapomnieć. Polega ona na nadaniu przeszłości akcji i narracji. Oto jest zadanie, jakiemu chciałbym, żeby ta krótka historia podołała.