Nie Stalingrad, nie Łuk Kurski, ale Moskwa była gwoździem do trumny Trzeciej Rzeszy. Andrew Nagorski błyskotliwie ukazuje działania głównych postaci przełomowego roku wojny.


1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnęNa początku 1941 roku wojska niemieckie okupowały już niemal całą Europę. Wielka Brytania dzięki swemu położeniu wciąż stawiała opór, ale bombowce Luftwaffe atakowały jej miasta, a U-Booty statki. Stalin dotrzymywał warunków paktu Ribbentrop-Mołotow, Roosevelt zaś nie angażował bezpośrednio USA w wojnę. Hitler był przekonany, że lada dzień zwycięży.

A jednak pod koniec 1941 roku wszystko się zmieniło. Hitler podjął kilka ryzykownych decyzji, przede wszystkim napadł na ZSRR i pochopnie wypowiedział wojnę Stanom Zjednoczonym. Gdy Wielka Brytania zyskała potężnych sojuszników, los Niemiec został przypieczętowany – czekała je nieuchronna porażka.

Nagorski błyskotliwie ukazuje działania głównych postaci tego przełomowego roku, podkreślając, że właśnie wtedy rozpoczął się Holocaust i że rok ten był zapowiedzią powojennego podziału Europy skutkującego wybuchem zimnej wojny. Rok 1941 na zawsze zdefiniował nasz świat.

Andrew Nagorski – (ur. 1947) studiował historię w Amherst College, pod koniec lat sześćdziesiątych był studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas kariery w „Newsweeku” kierował biurami w Hongkongu, Moskwie, Rzymie, Bonn, Warszawie i Berlinie. Jako specjalista od spraw Europy Wschodniej relacjonował m.in. powstanie Solidarności. Rozgłos zyskał w 1982 r., gdy niezależne, ostre komentarze doprowadziły do wydalenia go ze Związku Radzieckiego. Jest laureatem wielu nagród oraz autorem bestsellerowych książek, w tym wydanych przez REBIS: Największej bitwy, Hitlerlandu i Łowców nazistów.

Andrew Nagorski
1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę
Przekład: Jan Szkudliński
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 27 listopada 2019
 
 

1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę

Postaci

Niemcy

Adolf Hitler (1889–1945) przywódca partii nazistowskiej, który w roku 1933 został kanclerzem, a w roku 1934, po śmierci prezydenta Paula von Hindenburga, przyjął jeszcze buńczuczny tytuł Führera.
Joachim von Ribbentrop (1893–1946) minister spraw zagranicznych. Podpisał w 1939 r. niemiecko-radziecki pakt o nieagresji, który otworzył Niemcom drogę do najazdu na Polskę, co rozpoczęło II wojnę światową. Był pierwszym ważniejszym niemieckim zbrodniarzem wojennym, którego powieszono w Norymberdze.
Albert Speer (1905–1981) główny architekt Hitlera, później zaś, w latach 1942–1945, minister uzbrojenia i amunicji. Osądzony i skazany w Norymberdze za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, odsiedział dwudziestoletni wyrok w zachodnioberlińskim więzieniu Spandau.
Franz Halder (1884–1972) szef sztabu generalnego wojsk lądowych Wehrmachtu w latach 1938–1942. Choć w tym decydującym okresie ściśle współpracował z Hitlerem, później związał się ze spiskowcami, którzy zaplanowali zamach na życie Führera 20 lipca 1944 r.; trafił za to do obozu koncentracyjnego w Dachau. Po wojnie zeznawał w Norymberdze przeciwko sądzonym tam nazistowskim przywódcom. Jego dzienniki wojenne stanowią bezcenne źródło dla badaczy Trzeciej Rzeszy.
Heinz Guderian (1888–1954) dowódca jednostek pancernych i zwolennik doktryny blitzkriegu (wojny błyskawicznej), tak skutecznej w pierwszych niemieckich podbojach II wojny światowej. Guderian, faworyt Hitlera, często spierał się z nim w kwestii dowodzenia najazdem na Związek Radziecki. W grudniu 1941 r. Hitler go zdymisjonował, jednak w roku 1943 Guderian ponownie został powołany do służby czynnej.
Georg Thomas (1890–1946) generał i główny specjalista do spraw ekonomicznych Wehrmachtu. Usiłował przestrzec Hitlera przed niebezpieczeństwami wiążącymi się z otwieraniem nowych frontów, później jednak pomógł opracować Plan Zagłodzenia dla Związku Radzieckiego. Powiązany ze spiskiem na życie Hitlera z lipca 1944 r., był więziony do końca wojny. Zmarł w amerykańskiej niewoli w 1946 r.

Związek Radziecki

Józef Stalin (1878–1953) sekretarz generalny partii komunistycznej, od maja 1941 r. zaś przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych ZSRR.
Wiaczesław Mołotow (1890–1986) bliski współpracownik Stalina, pełnił wiele funkcji partyjnych i państwowych. Zasłynął z podpisania niemiecko-radzieckiego paktu o nieagresji znanego jako pakt Ribbentrop–Mołotow. W ramach destalinizacji wydalony z Komunistycznej Partii ZSRR w roku 1962, przyjęty jednak do niej ponownie w roku 1984, na dwa lata przed śmiercią.
Gieorgij Żukow (1896–1974) szef Sztabu Generalnego i czołowy generał Stalina. Kierował obroną Moskwy i innymi ważnymi kampaniami aż po bitwę o Berlin w 1945 r.
Anastas Mikojan (1895–1978) był między innymi członkiem Politbiura i Państwowego Komitetu Obrony. Mimo długiej znajomości ze Stalinem ten ormiański „stary bolszewik” przeżył go i przetrwał politycznie, by wziąć udział w chruszczowowskiej destalinizacji.
Iwan Majski (1884–1975) ambasador w Wielkiej Brytanii w latach 1932–1943. W swych obszernych dziennikach opisał częste kontakty z brytyjskimi oficjelami, poczynając od Churchilla. Wziął udział w konferencjach jałtańskiej i poczdamskiej. W 1952 r., krótko przed śmiercią Stalina, został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo oraz udział w spisku żydowskim. Zwolniony w 1955 r.

Wielka Brytania

Winston Churchill (1874–1965) premier w latach 1940–1945 i 1951–1955.
Anthony Eden (1897–1977) minister spraw zagranicznych w latach 1935–1938, 1940–1945 i 1951–1955. Następca Churchilla na stanowisku premiera w latach 1955–1957.
Lord Beaverbrook, William Maxwell Aitken (1879–1964) kanadyjsko-brytyjski magnat prasowy, początkowo zwolennik appeasementu, później jednak członek gabinetu wojennego Churchilla na różnych stanowiskach: ministra produkcji lotniczej, ministra zaopatrzenia oraz ministra produkcji wojennej. Wraz z Averellem Harrimanem przewodził anglo-amerykańskiej delegacji na rozmowy ze Stalinem w Moskwie w 1941 r.
Lord Ismay, generał Hastings Ismay (1887–1965) główny doradca wojskowy Churchilla, zwolennik dostarczania pomocy Związkowi Radzieckiemu, jednak czujny wobec politycznych i terytorialnych ambicji Stalina. W roku 1952 został pierwszym sekretarzem generalnym NATO.
Harold Nicolson (1886–1968) konserwatywny deputowany Izby Gmin i niezachwiany zwolennik Churchilla. Pracował także w Ministerstwie Informacji. Jego dzienniki i listy dają cenny wgląd w atmosferę wojennego Londynu.
John Colville (1915–1987) pracownik Foreign Office, w 1939 r. jako dwudziestoczterolatek przydzielony do siedziby premiera przy Downing Street 10. Gdy w 1940 r. premierem został Churchill, „Jock” Colville współpracował z nim codziennie jako jego główny prywatny sekretarz. Także on prowadził obszerne dzienniki.

Stany Zjednoczone

Franklin Delano Roosevelt (1882–1945) prezydent od roku 1933 do śmierci w początkach czwartej kadencji w 1945 r.
Harry Hopkins (1890–1946) bliski doradca Roosevelta, odbywał misje specjalne do Londynu i Moskwy. Jako „osobisty przedstawiciel” prezydenta w Wielkiej Brytanii nawiązał silne relacje z Churchillem. Nadzorował program Lend-Lease i był za bezwarunkowym wspieraniem stalinowskiego Związku Radzieckiego.
W. Averell Harriman (1891–1986) wysłany przez Roosevelta do Wielkiej Brytanii celem zajmowania się kwestiami związanymi z Lend-Lease, jako że Hopkins bywał tam tylko niekiedy. Wraz z lordem Beaverbrookiem przewodził anglo-amerykańskiej delegacji do Moskwy, gdzie obaj odbywali długie rozmowy ze Stalinem.
John Gilbert Winant (1889–1947) republikanin, były gubernator New Hampshire, wybrany przez Roosevelta na ambasadora w Wielkiej Brytanii w miejsce defetysty Josepha Kennedy’ego. Także on nawiązał znakomite stosunki z Churchillem.
Raymond E. Lee (1886–1958) popularny i świetnie ustosunkowany attaché wojskowy przy ambasadzie USA w Londynie. Zdeklarowany zwolennik amerykańskiego wsparcia dla Wielkiej Brytanii, generał ten odegrał ważną zakulisową rolę w przygotowaniu włączenia się Ameryki do wojny.
Charles Lindbergh (1902–1974) słynny lotnik, który stał się najbardziej znanym mówcą ruchu izolacjonistów America First.

Wstęp

28 czerwca 1940 r., niedługo po niemieckiej inwazji na Francję i kapitulacji tego kraju, Adolf Hitler po raz pierwszy i jedyny w życiu odwiedził Paryż. Podczas ledwie trzech godzin spędzonych przez niego we francuskiej stolicy nie zorganizowano defilady zwycięstwa. Oficjalnym powodem była obawa przed brytyjskim nalotem. Niemiecki przywódca podał jednak później inny powód: „Nie skończyliśmy jeszcze”1.
Hitlerowskie Niemcy znajdowały się wówczas u szczytu potęgi. Rozebrały Czechosłowację, anektowały Austrię, podbiły Polskę, Danię, Norwegię, Holandię, Belgię i Luksemburg, kulminacją zaś było dające szczególną satysfakcję poniżenie Francji. Niemiecka machina wojenna wyglądała na niepowstrzymaną.
Mimo to Hitler rozumiał, że jego mesjański sen o nowym imperium germańskim jeszcze nie spełnił się całkowicie. Na jego drodze stało trzech przywódców. Winston Churchill, który w chwili upadku Francji zastąpił na stanowisku premiera Neville’a Chamberlaina, deklarował niezłomność i wolę walki Wielkiej Brytanii. Józef Stalin od podpisania niespełna rok wcześniej paktu niemiecko-radzieckiego był co prawda sojusznikiem, ale niepewnym – obaj tyrani nie ufali sobie i liczyli się z atakiem. Po drugiej stronie Atlantyku prezydent Franklin D. Roosevelt obiecywał utrzymać Stany Zjednoczone poza konfliktem, jednak jego sympatia dla coraz bardziej osamotnionej Wielkiej Brytanii nie pozostawiała żadnych wątpliwości.
Zamiast więc wziąć udział w uroczystościach wojskowych w Paryżu, Hitler wykorzystał krótką wizytę do rzucenia okiem na pomniki kultury miasta.
W towarzystwie swego ulubionego architekta Alberta Speera i innych osób pojechał wprost do Opéra Garnier, gdzie portier oprowadził go po pustym, bogato zdobionym budynku. Według Speera „jego [Hitlera] oczy błyszczały ekstazą”2 z powodu piękna gmachu. Następnie niemiecka delegacja odwiedziła kościół de la Madeleine, Pola Elizejskie oraz Trocadéro, by ponownie zatrzymać się na chwilę, tym razem koło wieży Eiffla.
Najważniejszym punktem programu był jednak kościół Inwalidów, gdzie Hitler zatrzymał się przy grobie Napoleona. Pierre Huss z International News Service należał do niedużej grupy berlińskich korespondentów, którym pozwolono przyglądać się tej scenie. Przywódca nazistów wydawał się pogrążony w myślach. „Złożył ramiona i mamrotał coś, czego nie słyszeliśmy”, wspominał Huss. „Jego usta ruszały się, jakby mówił do siebie. Raz czy dwa razy pokręcił głową”3.
Hitler wyszedł „ze swego transu” i pochylił się nad balustradą, by spojrzeć na grobowiec Napoleona. „Napoleonie, mein lieber, oni popełnili wielki błąd”, powiedział. Huss przyznał: „Zadziwiło mnie to, stojącego naprzeciw żywego wodza i martwego cesarza”4. Korespondent nie zrozumiał, co Hitler miał na myśli.
Niemiecki przywódca niezwłocznie jednak wyjaśnił zebranym: „Umieścili go w dole. Ludzie muszą patrzeć na trumnę będącą znacznie niżej. (…) Powinni patrzeć na Napoleona w górę, czuć się mali z powodu samych rozmiarów pomnika czy sarkofagu nad swymi głowami. Idąc ulicą, nie robi się wrażenia na ludziach stojących na dachach domów. Oni muszą spoglądać na coś nad sobą; musisz być w centrum uwagi, powyżej poziomu ich wzroku”5.
Hitler stosował te same zasady sceniczne, które okazały się tak miażdżąco skuteczne podczas wieców w czasie jego marszu do władzy. Mówiąc o Napoleonie, miał też na myśli siebie. „Nigdy nie popełnię takiego błędu”, rzekł. „Wiem, jak utrzymać wpływ na ludzi, gdy już odejdę. Będę Führerem, na którego patrzą w górę, po czym idą do domu, by o nim mówić i go pamiętać. Moje życie nie skończy się wraz ze śmiercią. Przeciwnie, wówczas się rozpocznie”6. H.R. Knickerbocker, inny pracujący w Berlinie amerykański korespondent, pisał, że błędem byłoby ignorować analogie pomiędzy Napoleonem a Hitlerem. „Hitler jest najbliższą Napoleonowi postacią od czasów Napoleona”7, stwierdził w swej książce Is Tomorrow Hitler’s? [Czy jutro należy do Hitlera?], wydanej w 1941 r. po powrocie z Niemiec. Zacytował w niej francuskiego pułkownika, który zachwycał się „cudownym wyczuciem czasu” Hitlera, i wyjaśniał amerykańskim czytelnikom, że sukcesy militarne niemieckiego przywódcy wynikały z tego, że miał on „zawsze rację”. Jakby łapiąc się na błędzie, Knickerbocker dodał zastrzeżenie: „No, prawie zawsze”.
Dla Hitlera jednak zastrzeżenia nie były potrzebne. Wieczorem, po powrocie z Paryża do kwatery polowej w jednej z wiosek północnej Francji, zaprosił Speera na kolację. „Czyż Paryż nie był piękny?”, rzekł. „Ale Berlin musi być o wiele piękniejszy”. Następnie dodał spokojnie: „Dawniej często zastanawiałem się, czy nie zburzyć Paryża. Ale jak skończymy szybko w Berlinie, to Paryż będzie tylko jego cieniem. Dlaczegóż więc mielibyśmy go burzyć?”8.
Choć Hitler wiedział, że nie osiągnął jeszcze totalnego zwycięstwa, dawał do zrozumienia, że jest ono bliskie, a zatem Speer musi zacząć przygotowania, które pozwolą uczynić ze stolicy miejsce godne nowego imperium i jego genialnego nowożytnego cesarza. Jak to ujął feldmarszałek Wilhelm Keitel po kampanii francuskiej, Hitler dowiódł, że jest „najwybitniejszym dowódcą wszech czasów”9. Do tego czasu, zdaniem szwajcarskiego psychiatry Carla Junga, Niemcy przekonali się, że Hitler jest ich mesjaszem lub co najmniej odpowiednikiem starotestamentowego proroka, który „zaprowadzi ich do Ziemi Obiecanej”10.
Dla rosnących rzesz jego wyznawców zwycięstwo nie było już kwestią „czy”, ale „kiedy”.
 
Konkurencyjna wizja zaczęła nabierać kształtu jeszcze przed wizytą Hitlera w Paryżu i jego powrotem do Berlina, gdzie powitano go owacjami, kwiatami i biciem w dzwony w całym mieście11. Wizję tę pieczołowicie kreślił Churchill, początkowo w swych przemówieniach, później zaś we wspomnieniach. Po upadku Francji i spektakularnej ewakuacji 338 tysięcy brytyjskich i sprzymierzonych żołnierzy z Dunkierki przez Royal Navy i flotyllę małych łódek premier porwał rodaków sławnym przemówieniem z 4 czerwca 1940 r. Wobec możliwości niemieckiej inwazji przyrzekał: „Będziemy bronić naszej wyspy za wszelką ceną, będziemy walczyć na plażach, będziemy walczyć na lądowiskach, będziemy walczyć na polach i na ulicach, nigdy się nie poddamy…”.
Jednak mimo tych wszystkich wyobrażeń wojny na lądzie kolejne bitwy miały zostać stoczone na angielskim niebie. Tam, w kampanii nazwanej bitwą o Anglię, Niemcy poniosły pierwszą porażkę. Luftwaffe nie zdołała rozbić Królewskich Sił Powietrznych, wspartych przez pilotów z Polski, Czechosłowacji i krajów Wspólnoty Narodów. Hitler nie zdołał zyskać przewagi w powietrzu niezbędnej do przeprowadzenia inwazji na wyspę. „Od tej bitwy zależy przetrwanie cywilizacji chrześcijańskiej”, powiedział Churchill w Izbie Gmin 18 czerwca, wzywając rodaków i wszystkich, którzy pragnęli wyzwolenia swoich okupowanych krajów, by uczynili zeń „godzinę ich największej chwały”12.
W wielu opisach wojny czas ten przedstawiany jest jako decydujący, oznaczający koniec pasma zwycięstw Hitlera i początek zmiany trendu, która miała doprowadzić do klęski Niemiec. „Wynik drugiej wojny światowej przesądzony został wcześnie – nie w maju 1945 r., ale po niespełna roku, w czerwcu 1940”13, pisał niemiecki historyk Christian Hartmann. Jest to w pewnym stopniu prawda. Bitwa o Anglię była pierwszym punktem zwrotnym, ale na pewno nie decydującym o wyniku wojny.
Jednak choć Churchill podkreślał, że zawsze wierzył w zwycięstwo, nieobce były mu chwile zwątpienia. W prawie zapomnianych wspomnieniach jego ochroniarza, detektywa Scotland Yardu W.H. Thompsona, znaleźć można taki przypadek. Powracając ze spotkania z królem Jerzym VI w pałacu Buckingham 10 maja 1940 r., po rezygnacji Chamberlaina i początku niemieckiej inwazji na Francję, Churchill był jak nigdy przygnębiony.
– Wie pan, Thompson, po co jechałem do pałacu Buckingham? – zapytał.
Thompson odparł, że – jak sądzi – król „wreszcie” poprosił go o utworzenie nowego rządu.
– Szkoda tylko, że stanowiska nie zaoferowano panu w lepszych czasach, bo podjął się pan gigantycznego zadania – dodał.
Churchill odpowiedział ze łzami w oczach:
– Bóg jeden wie, jak wielkie to zadanie. Mam nadzieję, że nie jest za późno. Obawiam się jednak bardzo, że jest. Możemy tylko robić, co w naszej mocy14.
W późniejszych wydarzeniach nie było niczego nieuniknionego. John Winant, który często podróżował do Londynu, a w 1941 r. miał zostać amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii, stwierdził: „Nie można było mieszkać w Londynie w tych pierwszych latach i nie dostrzegać, jak wąski był margines przetrwania. Do klęski wystarczyłoby tylko kilka błędów. (…) W pierwszych latach wojny wielokrotnie czuło się, że czara się przepełni i będzie po wszystkim”15.
Faktycznie, Joseph Kennedy, poprzednik Winanta na stanowisku ambasadora, nie tylko zalecał politykę appeasementu, ale głośno przewidywał, że Wielka Brytania nie wytrzyma niemieckiego naporu. Po upadku Polski we wrześniu 1939 r. Kennedy raportował, że wojskowi specjaliści nie dają Wielkiej Brytanii, wspieranej przez francuskich sojuszników, więcej szans, niż „mieliby Chińczycy”16. Tak w Waszyngtonie, jak i w Londynie był on postrzegany jako „defetysta”17 i nieustannie przewidywał brytyjską klęskę nawet po powrocie do Stanów Zjednoczonych.
Inny ambasador w Londynie, dyplomata radziecki Iwan Majski napisał w swym dzienniku 20 maja 1940 r., gdy padała Francja: „Anglo-francuska burżuazyjna elita dostaje to, na co zasługuje. (…) Jesteśmy świadkami upadku wielkiej cywilizacji kapitalistycznej, upadku podobnego do upadku Imperium Rzymskiego”18. Mimo dobrych kontaktów towarzyskich z wieloma czołowymi brytyjskimi oficjelami Majski rozkoszował się tym, co uznawał za sprawiedliwość wymierzoną Wielkiej Brytanii – a zatem i całemu światu kapitalistycznemu.
Jeśli chodzi o pokonaną Francję, to większość jej przywódców nie widziała wyboru poza przyjęciem zawieszenia broni, które oznaczało po prostu kapitulację. Nie tylko przewidywali oni, że Wielka Brytania pójdzie za ich przykładem, ale wręcz pragnęli tego. Francuski naczelny dowódca generał Maxime Weygand wygłosił ponure przewidywanie: „W ciągu trzech tygodni Anglia będzie miała ukręconą szyję jak kurczak”19.
Nawet niektórzy najzagorzalsi zwolennicy Churchilla nie potrafili oprzeć się rozpaczy, gdy Niemcy błyskawicznie przetaczali się przez Francję. Konserwatywny deputowany Harold Nicolson umówił się z żoną, poetką i pisarką Vitą Sackville-West, na wspólne samobójstwo; zdobyli truciznę na wypadek schwytania przez niemieckich najeźdźców. W liście do Sackville-West Nicolson pisał, że nie lęka się takiej „honorowej śmierci”. Boi się natomiast „tortur i poniżenia”20.
Churchill wkrótce zdołał podnieść na duchu Nicolsona i większość swoich rodaków, wspierany przez bohaterstwo i umiejętności pilotów, którzy zwyciężyli w bitwie o Anglię. Ich sukcesy wymusiły odłożenie we wrześniu na czas nieokreślony operacji „Seelöwe”, czyli niemieckiego planu inwazji na Wielką Brytanię.
Mimo to przez resztę 1940 r. sytuację można było określić jako nierównomierny impas. Anglia nie padła, jednak fale niemieckich bombowców prowadziły Blitz, zrzucając swój śmiercionośny ładunek na Londyn, Coventry i inne miasta. W bitwie o Atlantyk U-Booty i inne niemieckie okręty atakowały brytyjską żeglugę, starając się jak najbardziej odizolować wyspę stawiającą samotnie opór niemieckiej nawale. Na większej części kontynentu niepodzielnie rządzili nowi niemieccy panowie, rozpętując niewyobrażalny wcześniej terror celem podporządkowania sobie miejscowej ludności. Decydujące punkty zwrotne wciąż jeszcze nie nadeszły.
Miały jednak nadejść w roku 1941.
To w tym właśnie roku wyznaczony miał zostać bieg wydarzeń prowadzący do ostatecznego zniszczenia Trzeciej Rzeszy. To w tym właśnie roku Niemcy miały przeprowadzić, jak to ujął niemiecki autor Joachim Käppner, „atak na cały świat”21. Przed końcem 1941 r. Hitler popełnił niemal wszystkie możliwe błędy. Jego początkowe sukcesy w czasie operacji „Barbarossa”, czyli rozpoczętej w końcu czerwca inwazji na Związek Radziecki, przerwała pierwsza klęska niemieckiej armii na przedmieściach Moskwy. Sięgnięcie po masowe mordy i terror nie tylko w ramach pierwszej fazy Holokaustu, ale także wobec jeńców radzieckich i mieszkańców nowo podbitych terytoriów już zaczynało działać przeciwko niemu.

 
Wesprzyj nas