Druga część serii Jakuba Szamałka. Farmy trolli, fake newsy pisane na zlecenia, media rujnujące demokrację, polityka i przestępczość łączące się w sieci – wszystko to, czego politycy nam nie mówią, a o czym warto wiedzieć.


Kimkolwiek jesteśKontynuacja thrillera „Cokolwiek wybierzesz” to pełna emocji powieść o tym, co na co dzień trudno nam dostrzec.

Listopad 2018. KandyKroosh, camgirl z Mińska Mazowieckiego, zostaje uduszona na oczach tysięcy internautów. Słynna dziennikarka Julita Wójcicka kontynuuje śledztwo Emila Chorczyńskiego. Wśród materiałów, które od niego otrzymała, znajduje się plik, który odstaje od reszty. To artykuł o śmierci camgirl opatrzony krótką adnotacją: „sprawdź”.

Wójcicka bez wahania podejmuje trop, który zaprowadzi ją w zupełnie niespodziewaną stronę – poza granice kraju, ku spiskom i manipulacjom politycznym, hakerskim zlotom oraz śmiertelnemu niebezpieczeństwu.

„Kimkolwiek jesteś” Jakuba Szamałka to opowieść o cenie ambicji oraz determinacji graniczącej z obsesją. Wartka akcja i mocne osadzenie w rzeczywistości XXI wieku, rządzonego przez nowe technologie, sprawiają, że po przeczytaniu powieści trudno się otrząsnąć.

***

Farmy trolli, fake newsy pisane na zlecenia, media rujnujące demokrację, polityka i przestępczość łączące się w sieci – wszystko to, czego politycy nam nie mówią, a o czym warto wiedzieć. «Kimkolwiek jesteś» zburzy dobre samopoczucie bezrefleksyjnych użytkowników internetu.
A. Dziewit-Meller

Fascynująca, oszałamiająca i przerażająca. Szamałek udowadnia, że przyszłość, której się obawiamy, już nadeszła.
Wojciech Chmielarz

Gdyby ktoś mnie zapytał dziesięć lat temu, czy Jakub Szamałek pisze o wydarzeniach prawdopodobnych, odpowiedziałbym: ależ skąd, to świetna science fiction! Dziesięć lat później mogę mieć tylko nadzieję, że ta historia naprawdę powstała tylko w głowie autora. Ale jednocześnie jestem już dziś pewien, że jest niestety możliwa. Przerażające.
Bartosz Węglarczyk

Jakub Szamałek
Kimkolwiek jesteś
seria: Ukryta sieć t.2
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 16 października 2019
 
 

Kimkolwiek jesteś


Przedsłowie

To też nie jest powieść science fiction. Niestety.

=1= Listopad 2018

Policzę do pięciu i się zmieni, pomyślała Hanka Barańska. Raz… Dwa… Trzy… Cztery… Cztery i pół… Cztery i trzy czwarte… Iiii… Piiięęęććć! Nic. Światło dla pieszych wciąż było czerwone, Warszawską wciąż pędziły samochody, rozbryzgując kałuże. Hanka spojrzała na zegarek, chociaż doskonale wiedziała, która jest godzina, podawał ją przecież ekran reklamowy na budzie z kebabem po drugiej stronie ulicy. Był to jedynie sposób na to, żeby wyrazić swoje zniecierpliwienie, jej wkład w pantomimę odgrywaną przez czekających na przejściu przechodniów, którzy ciężko wzdychali, przestępowali z nogi na nogę albo wciskali raz za razem guzik mający rzekomo przyspieszyć nadejście zielonego ludzika. Bez świateł przejść się nie dało, bo przez miasteczko prowadziła trasa na Terespol, więc ruch był całą dobę: ciężarówki na polskich, rosyjskich i białoruskich tablicach.
– A mówili, że jak zrobią obwodnicę, to się skończy. – Starszy pan w pożółkłym kożuchu pokręcił głową. – Że się szybciej będzie zmieniało.
– Prawda – powiedziała, żeby coś powiedzieć.
– A panienka co? Wraca do domu?
– Nie. Do pracy idę.
– Do pracy? O dwudziestej? – zdziwił się staruszek. – To gdzie panienka robi?
Nim odpowiedziała, w końcu zmieniło się światło. Piesi ruszyli jak z bloków startowych, szybko, szybko, zanim zacznie migać, liczyła się każda sekunda. Hanka patrzyła pod nogi, żeby się nie potknąć: asfalt był nierówny, rozjeżdżony przez tiry. Weszła na plac Kilińskiego. Był jak jeden z tych fotomontaży, które pokazują, jak jakieś miejsce wyglądało kiedyś, a jak teraz, zdjęcie przecięte w połowie, o, patrzcie, ile się zmieniło, no nie do wiary. Z jednej strony skweru stały parterowe drewniane chatki kryte papą, które pamiętały chyba jeszcze czasy zaborów, z drugiej – lśniąca nowością trzypiętrowa kamienica, kamień i szkło, krawędzie ostre jak brzytwy. Mińsk Mazowiecki był pełen kontrastów, był jak krzykliwe reklamy, które go oblepiały. Nic tu do niczego nie pasowało i nie miało sensu, wszystko się ze sobą gryzło: Stary Rynek, na którym nie było żadnych starych budynków, salon sukni ślubnych Elegantka wciśnięty między monopolowy a hurtownię kartonów, zabytkowy kościół naprzeciwko obskurnego bazaru otoczonego drucianą siatką, na której powiewały wieszaki z koszulami nocnymi w kwieciste wzory.
Hanka weszła do nowoczesnej kamienicy na rogu skweru i wsiadła do windy. Spojrzała w lustro. Kurtka zapięta pod szyję, blond włosy spięte gumką, druciane okulary, zza których wyzierały podkrążone, pomniejszone przez grube soczewki oczy. Nie wyspała się. Nie dlatego, że pracowała w nocy, a odsypiała w dzień; do tego zdążyła się już przyzwyczaić. To przez Alexa. Powiedział, że zadzwoni, na sto procent. Czekała na telefon. Godzinę, dwie. W końcu stwierdziła, że musi się położyć. Zaciągnęła kotary, żeby zaciemnić pokój, zatkała uszy stoperami. A potem leżała na boku, z nogami podwiniętymi pod brodę, aż zadzwonił budzik.
Winda wjechała na trzecie piętro. Hanka skręciła w lewo, w stronę drzwi, na których wisiała metalowa tabliczka z wygrawerowanym kursywą napisem „DreamNet”. Weszła do środka. Duży przedpokój wyłożony kamienną posadzką wypolerowaną na błysk, po lewej szafa wnękowa, po prawej biurko z komputerem, a nad nim – zegary pokazujące czas w Nowym Jorku, Los Angeles, Tokio. Kiedy przyszła tu po raz pierwszy, skojarzyły jej się z filmami o bankierach z Wall Street. Kilku potem nawet poznała.
– Hej, kochana – przywitała ją Karola, szefowa biura. – Jak leci?
– W porządku, dzięki.
– Zaparzyć ci kawki?
– Nie, nie, późno już… Który mam pokój?
– Czekaj, niech no spojrzę… – Karola poruszyła myszką, żeby obudzić uśpiony komputer, zmrużyła oczy. – Wiolka wzięła jedynkę… Może trójkę? Czy wolisz piątkę?
– Nie, trójka jest okej. Słuchaj…
– No?
Hanka zdjęła kurtkę. Ramiona miała pokryte kolorowymi tatuażami.
– Pytał ktoś o mnie?
Karola uniosła wzrok znad komputera.
– Nie. A czemu?
– Nic. Nieważne.
– Na pewno? Wiesz, jaka jest nasza polityka. Gdyby ktoś…
– Tak, tak, wiem. – Hanka machnęła ręką. – Nie przejmuj się.
Weszła w głąb biura. Długi korytarz, pokoje z obu stron – w sumie sześć – a nad każdym z nich czerwona lampka. Jedna się paliła, co znaczyło, że dziewczyna w środku była zajęta, live, proszę nie przeszkadzać. Słychać było tipsy stukające o klawiaturę, stłumiony głos, jęki. Hanka weszła do trójki. Różowe ściany, puszysty dywan, na środku wielka kanapa, a przed nią stolik z komputerem i kamerką internetową. Obok, poza kątem widzenia obiektywu, stała toaletka z podświetlanym lustrem do makijażu, tandetna metalowa garderoba uginająca się pod ciężarem wiszących na niej ciuchów i pudło z butami na absurdalnie wysokich obcasach.
Hanka rzuciła torbę w kąt i rozebrała się do bielizny. Stanęła przed garderobą i przerzucała ciuchy: czarna lateksowa spódnica, kusy strój pielęgniarki, legginsy w panterkę… Skrzywiła się, nie lubiła wkładać tej tandety. Zdecydowała się w końcu na czarną koronkową sukienkę, do tego pończochy i klasyczne szpilki.
Potem usiadła przed toaletką, zdjęła okulary – świat się na chwilę rozmył, rozjechał – i założyła szkła kontaktowe, które zmieniły kolor jej oczu z brązowych na niebieskie. Potem się umalowała – gruby podkład, puder, czerwona szminka, sztuczne rzęsy – i była gotowa. Była KandyKroosh.
Hanka usiadła na krawędzi łóżka i włączyła komputer. Zaszumiał wiatraczek, zielona diodka w kamerce zapaliła się, sygnalizując gotowość. Zalogowała się na platformę MyGreatCams. Guzik na środku ekranu pytał: Rozpocząć transmisję? Hanka potwierdziła kliknięciem.

14.11.2018, 20:13
KandyKroosh jest online!
KandyKroosh (Ocena: 4.87/5.00, 34 589 głosów)
Temat: Witajcie w moim pokoju! Jestem KandyKroosh, słowiańska dziewczyna o latynoskim temperamencie. Uwielbiam francuskie filmy i włoskie wino. Mam dwa jamniki, Bambetla i Matuzalema. Będzie mi miło, jeśli do mnie dołączysz!
Obecny cel: topless (1000 żetonów)
Użytkownik realgood_53 dołączył do czatu
Użytkownik bob_the_boulder dołączył do czatu
Użytkownik baconbeacon dołączył do czatu
Użytkownik me_llamo_llama dołączył do czatu

Hanka przejrzała listę uczestników czatu. Niektóre nicki brzmiały znajomo. Realgood_53 był jej najwierniejszym widzem: emerytowany pracownik zakładów chemicznych z Columbus w stanie Ohio, lubił, kiedy zakładała opaskę z kocimi uszami i chłeptała mleko z miski. Sympatyczny facet, kilka miesięcy temu dała mu nawet uprawnienia moderatorskie. Bob_the_boulder był Anglikiem z Bath, pracował w branży IT czy w finansach, już nie pamiętała. Raz dał jej dziesięć tysięcy żetonów, żeby udawała, że ma napad padaczki. Wolała nie pytać, czemu go to kręci. Alexa nie było. Cholera. Cholera jasna.

KandyKroosh: Cześć chłopaki! Co słychać?
realgood_53: hej złotko
Me_llamo_llama: hejoooo :*
realgood_53: spóźniłaś się dzisiaj! Niedobra! ;((
Me_llamo_llama podarował ci jeden żeton!
Me_llamo_llama podarował ci jeden żeton!
Użytkownik manly_man dołączył do czatu
manly_man: pokaż cycki
manly_man: tłusta zdziro
Użytkownik manly_man został zablokowany przez realgood_53
Hanka przewróciła oczami. Tego chyba najbardziej nie lubiła w byciu camgirl: chamów, którzy traktowali ją jak kawał mięsa, jak pustą lalkę, której można powiedzieć wszystko, na której można się wyżyć. Cóż. Każda praca ma swoje minusy.

KandyKroosh: dzięki za pomoc @realgood_53
KandyKroosh: jesteś słodki
realgood_53: nie ma za co! Zawsze na posterunku!
globglob: jaki masz rozmiar biustu?
hakuna_ma_tata: fajne majtki 😛
hakuna_ma_tata: sprzedasz? Ile żetonów?
KandyKroosh: @globglob 32E
KandyKroosh: @hakunamatata dzięki!
KandyKroosh: 6000 żetonów i są twoje 🙂
globglob: a są naturalne?
Me_llamo_llama: I’m so horny horny horny horny right now!
KandyKroosh: kochani, my tu gadu gadu, a w pokoju gorąco
KandyKroosh: pomóżcie, bo się ugotuję
Me_llamo_llama podarował ci 10 żetonów!
Me_llamo_llama podarował ci 10 żetonów!
Hakuna_ma_tata podarował ci 20 żetonów!
KandyKroosh: Tak, naturalne! Szczęściara ze mnie, co?:)
Globglob podarował ci 200 żetonów!
Badman&Robbin’ podarował ci 250 żetonów!

Ding, ding, ding, sypały się kolejne żetony, chłopcy zaczęli się licytować, pokazywać sobie nawzajem, kto ma więcej, który chce jej bardziej. Hanka uśmiechnęła się, posłała buziaka do kamery, a następnie zsunęła ramiączko sukienki. Zebrała już ponad osiemset żetonów, więc zaraz wypełni się pierwszy cel: topless. Zastanawiała się, co ustawić jako następny. Nie była w nastroju na seks, nawet seks przez internet, ale pieniądz to w końcu pieniądz. Może taniec? Tak, pomyślała, odpinając klamerkę od stanika, niech będzie taniec.

Pierwszy cel wypełniony: topless
Nowy cel: taniec, 4000 żetonów. 6000: bonus, wybierz piosenkę.
bob_the_boulder: taniec?
bob_the_boulder: miałem nadzieję na coś więcej:(
KandyKroosh: cierpliwości :*
KandyKroosh: wszystko w swoim czasie
bob_the_boulder: hmmmm
bob_the_boulder: szykujesz dla nas jakąś niespodziankę?:>
KandyKroosh: no pewnie 🙂
globglob: o kurwa
globglob: rzeczywiście jesteś szczęściarą
globglob: zbliżysz je do kamery?
globglob: Globglob podarował ci 500 żetonów!
KandyKroosh: skoro tak ładnie prosisz…
Hanka ścisnęła piersi w dłoniach i pochyliła się nad kamerką. Obiektyw nie łapał teraz jej twarzy, więc skorzystała z okazji i ziewnęła przeciągle. Ding, ding, ding, sypały się kolejne żetony. Każdy z nich miał wartość jednego centa. Jedna trzecia szła do MyGreatCams, jedna trzecia do DreamNet za użyczenie pokoju i sprzętu, jedna trzecia – na jej konto. Niby mało, ale dodaj ziarnko do ziarnka i wychodziły z tego niezłe kwoty. Jej rekord to cztery tysiące dwieście złotych. W jedną noc.
Cisza. Monety przestały spływać, chłopcy napatrzyli się już, potrzebują nowych bodźców. Hanka usiadła na skraju łóżka, ściągnęła sukienkę jeszcze trochę niżej, tak, żeby było widać diamencik w pępku. Ding, ding, ding. Uśmiechnęła się pod nosem. To zawsze działało… A miała jeszcze w odwodzie inne kolczyki.

Badman&Robbin’ podarował ci 100 żetonów!
globglob: @KandyKroosh, jaką muzykę lubisz?
KandyKroosh: zależy od nastroju
KandyKroosh: Sigur Rós, Florence and the Machine
KandyKroosh: ze starszych rzeczy Depeche Mode, Guns N’ Roses
globglob: szanuję to
globglob: Globglob podarował ci 200 żetonów!
Hałas. Z korytarza. Coś upadło na ziemię. Ciężkie kroki. Naciągnęła sukienkę, założyła ramiączka.

bob_the_boulder: ejjjjj
bob_the_boulder: co jest?!
bob_the_boulder: czemu się ubrałaś?
globglob: powinna być opcja cofania napiwku 😛
show_me_titties: pierdolona oszustka
show_me_titties: chuj ci w dupe
show_me_titties: szmato jebana
Użytkownik show_me_titties został zablokowany przez realgood_53
realgood_53: maniery, panowie. Bo wywalę bez ostrzeżenia.
Otworzyły się drzwi do pokoju. Stanął w nich mężczyzna w czarnej ortalionowej kurtce, skórzanych rękawiczkach i kominiarce. Teraz Hance zrobiło się naprawdę gorąco. Alex nie żartował, pomyślała. Powinna była wyjechać.
– Czego chcesz?!! – krzyknęła, zrywając się z kanapy.
Mężczyzna nie odpowiedział. Wyciągnął z kieszeni kurtki stalową linkę.
– Pomocy!!! – wrzasnęła Hanka. Którędy uciec? Przez okno? Ale to trzecie piętro, nie ma nawet gzymsu, zabije się. Minąć go, pobiec do drzwi? Nie da rady, pokój jest za mały. Bronić się? Złapała lampkę nocną, uniosła nad głowę.
– Nie podchodź! Nie podchodź, bo zatłukę!
Podszedł.
Ding, ding, ding, ding.

bob_the_boulder podarował ci 500 żetonów!
bob_the_boulder podarował ci 500 żetonów!
bob_the_boulder: wow
bob_the_boulder: faktycznie jest niespodzianka
Anonymous_111 podarował ci 1000 żetonów!
Cunnilingus_master podarował ci 700 żetonów!
Lederhosen podarował ci 2000 żetonów!
globglob: fuck
globglob: ale hardcore
Badman&Robbin’: nie wiedziałem, że Kandy robi BDSM!
Badman&Robbin’: ostro weszła w temat
Badman&Robbin’ podarował ci 1000 żetonów!
CoolCulo podarował ci 2000 żetonów!
LansMacabre podarował ci 300 żetonów!
Me_llamo_llama: I’m so horny horny horny horny right now!
hakuna_ma_tata: eee… dla mnie to już za dużo
hakuna_ma_tata: spanking, lekkie domination, złoty deszcz, spoko
hakuna_ma_tata: ale bez przesady
Użytkownik hakuna_ma_tata opuścił czat
CoolCulo: kurwa, wydrapie facetowi oczy!
CoolCulo: uff
CoolCulo: to musiało boleć
CoolCulo podarował ci 2000 żetonów!
Badman&Robbin’: wow, to najbardziej przekonujący roughplay
Badman&Robbin’: jaki widziałem
Badman&Robbin’:
Badman&Robbin’podarował ci 2000 żetonów!
LansMacabre: Ale lasce poczerwieniała gęba, hehe
LansMacabre: wygląda jak burak
anonymous_111: @KandyKroosh, dajesz czadu!
Anonymous_111 podarował ci 4000 żetonów!
Lederhosen: wow, ten koleś się nie opierdala
Lederhosen: normalnie boa dusiciel
realgood_53: CZY WYŚCIE POWARIOWALI?!
realgood_53: TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ
realgood_53: CZY KTOŚ Z WAS JEST Z POLSKI?! DZWOŃCIE NA POLICJĘ!
realgood_53: NIE ŻARTUJĘ!
CoolCulo: haha pewnie
CoolCulo: „halo, policja, przyjedźcie do chatrooma” XDDD
LansMacabre: wyluzuj, stary, to camshow
globglob: mówiła, że zrobi niespodziankę
realgood_53: PATRZCIE PRZECIEŻ ONA SIĘ NIE RUSZA
realgood_53: NIE ODDYCHA
globglob: o kurwa o kurwa o kurwa
CoolCulo: OMG ma rację
realgood_53: CZY TU JEST KTOŚ Z POLSKI?!!!!!
Użytkownik CoolCulo opuścił czat
Użytkownik globglob opuścił czat
Użytkownik anonymous_111 opuścił czat
Użytkownik cunnilingus_master opuścił czat
realgood_53: @KandyKroosh ŻYJESZ?! BŁAGAM CIĘ, WSTAŃ!!!!
realgood_53: POMOCY NIECH KTOŚ JEJ POMOŻE JEZU CHRYSTE
realgood_53: DZWONIĘ NA POLSKĄ POLICJĘ NIE MÓWIĄ PO ANGIELSKU
realgood_53: CZY KTOŚ MI MOŻE POMÓC?!!!!
Użytkownik bob_the_boulder opuścił czat
Użytkownik me_llamo_llama opuścił czat
Użytkownik gaymergate opuścił czat
Czat został zakończony. Powód: złamanie regulaminu MyGreatCams.

 

Kto w ogóle jeszcze ogląda telewizję, pomyślała Aneta, patrząc w monitor podwieszony pod sufitem. Filmy sprzed piętnastu lat, przerywane co chwila reklamami (żylaki, rozwolnienia, zatwardzenia i zwapnienia, plamy na obrusie, gigapakiet danych!), czerstwe kwestie czyta lektor, który brzmi, jakby lada moment miał paść ofiarą ataku narkolepsji. Teraz akurat leciała amerykańska komedia romantyczna sprzed dziesięciu lat. Główna bohaterka, całe szczęście, zrozumiała już, że kochać znaczy wybaczać, a główny bohater, że o miłość trzeba zawalczyć; całowali się na tarasie widokowym Empire State Building, oklaskiwani przez wzruszonych gapiów, a w tle wybuchały fajerwerki: Szczęśliwego Nowego Roku! Aneta przewróciła oczami. No porzygać się można.
Otworzyły się drzwi od charakteryzatorni i na korytarz wyszedł jej szef, Artur; w jednej ręce telefon, w drugiej filiżanka espresso. Prezentował się super, zresztą jak zawsze. Modna fryzura została utrwalona lakierem, a pierwsze zmarszczki i nieliczne niedoskonałości gładko ogolonej cery przykryte pudrem. Do tego szyty na miarę garnitur w kolorze indygo, śnieżnobiała koszula rozpięta na opalonej klatce, a spod rękawa wystaje zegarek, drogi jak cholera – ale elegancki, żadnego złota, ani krzty ostentacji. Widać było, że Artur spędził pół życia w Rzymie i przesiąkł włoską elegancją, że wiedział, jaka jest różnica między derbami a sztybletami, pamiętał, który guzik marynarki powinien być zapięty, a który odpięty. Reprezentował ten zachodni model męskości, który nie boi się wizyt u manikiurzystki.
– No i co? – Artur spojrzał na ekran, na którym przewijały się już napisy końcowe. – Zeszli się?
– A jakże.
– Dobrze. Lubię szczęśliwe zakończenia.
– E tam. – Aneta wzruszyła ramionami. – Nuda.
– No i świetnie. Nie ma nic lepszego niż nuda.
– Serio?
– Serio, serio. Cisza, spokój, nic się nie dzieje. Czego chcieć więcej?
– Bo ja wiem? Dreszczyku emocji?
– Ech, wy, młodzi. – Artur westchnął, pokręcił głową. – Ciągle wam trzeba nowych bodźców. Dwie minuty nic się nie dzieje i już was świerzbi.
– Nie za wcześnie, żeby grać kartą wieku? – Aneta wyciągnęła z torby laptopa i położyła go na kolanach. – Ledwo ci stuknęła czterdziestka.
– Tak. Ale dużo widziałem.
– Panie pośle? – Zza drzwi studia nagraniowego wychyliła się producentka. – Zapraszamy do studia. Zaraz zaczynamy.
– Oczywiście, już idę. – Artur dopił espresso, odstawił filiżankę na stół, delikatnie, tak, żeby porcelana nie zadzwoniła o blat.
Aneta spojrzała na telewizor. Leciały już reklamy, Polityka w kwadrans zacznie się za parę minut. Czas wziąć się do roboty. Aneta puściła na słuchawkach odgłos padającego deszczu – świetnie tłumił inne dźwięki, pozwalał jej się wyciszyć, skupić – a następnie otworzyła okno przeglądarki. Kilkanaście zakładek, każda z innym portalem społecznościowym, ale profile nazywają się tak samo: Artur Warecki, Poseł na Sejm RP. Aneta powklejała przygotowane wcześniej wiadomości. Na Twitterze, którego używali głównie dziennikarze i inni mediaworkerzy, było krótko i do rzeczy (Za chwilę będę gościem #Politykawkwadrans. Zapraszam do oglądania). Z kolei na Facebooku wpis miał formę pytania (Zapraszam do oglądania #Politykawkwadrans. Jak zawsze, będę mówił o przyszłości. Jaka powinna być Polska XXI wieku?), bo algorytmy tej platformy promowały wpisy angażujące użytkowników. Na Instagrama, który był medium wizualnym, wrzuciła zrobione kilka minut wcześniej zdjęcie (kolory wygaszone odpowiednim filtrem, żeby nadać obrazowi nieco sznytu, Artur na zapleczu, marynarka na oparciu krzesła, rozpięte mankiety koszuli, w ręku papiery zadrukowane jakimiś cyframi i tabelami, które ściągnęła z Wikipedii, na stoliku paruje kawa, kosmyk włosów opada na zmarszczone w skupieniu czoło, #Politykawkwadrans, #PolskaJutro, #wywiad, #przygotowania, #ekonomiaglupku, #bezkawyanirusz, wysiłek wynagrodzony serduszkami i komentarzami), a na hipsterskiego Tumblera – animowany gif opatrzony zabawnym komentarzem.
Aneta przeskakiwała z zakładki na zakładkę, sprawdzając wykresy zaangażowania w panelach administratora. Krzywe polubień, udostępnień i komentarzy wszędzie pięły się w górę – z wyjątkiem Facebooka. To już któryś raz, pomyślała Aneta. Wyglądało na to, że gigant z Kalifornii zrealizował wcześniejsze zapowiedzi i rzeczywiście zaczął odsiewać wpisy profili publicznych, żeby dać więcej przestrzeni na aktywność zwykłych użytkowników. No nic, trzeba działać. Aneta wcisnęła guzik „Wypromuj wpis”; na ekranie pojawiło się nowe okienko, Określ swoich odbiorców. Pierwsze dwie opcje, wiek i płeć, zostawiła na domyślnych ustawieniach (kobiety i mężczyźni, od osiemnastego do sześćdziesiątego roku życia). Zawahała się nad miejscem zamieszkania: najłatwiej dotrzeć do ludzi z dużych miast, ale tam Artur miał już wysoką rozpoznawalność, więc zwrot z inwestycji będzie niewielki. Trudniej zaangażować mieszkańców małych miejscowości, ale tu może udałoby się pozyskać nowych wyborców. Aneta weszła na pierwszy lepszy portal informacyjny, przeleciała przez główną stronę. W województwach pomorskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim lał deszcz, a więc była większa szansa, że ludzie siedzą przed telewizorami albo przy komputerze; tam warto sypnąć groszem. Z kolei małopolskie można było sobie darować, bo Cracovia grała z Wisłą, polityczny talk-show nie zwycięży z derbami. Aneta zaznaczała kolejne fragmenty mapy, określiła budżet. Potencjalny zasięg: 3 000 000 użytkowników. Doskonale. Klik. Chwilę potem Aneta wrzuciła osobny wpis, w zupełnie innym tonie: Już za chwilę w #Politykawkwadrans. Mówię, jak jest, walę prosto z mostu, bez ściemy. Oglądajcie! Tutaj zawężyła grupę odbiorców do mężczyzn w wieku dwadzieścia–trzydzieści pięć lat, zainteresowanych sportem, samochodami i sztukami walki. Jako były piłkarz Artur cieszył się w tej grupie demograficznej ogromną popularnością, ale trzeba było do niej mówić specyficznym językiem, który nie spodobałby się innemu ważnemu segmentowi jego elektoratu – kobietom ze średnim bądź wyższym wykształceniem w wieku trzydzieści–pięćdziesiąt lat. W ich oczach Artur był elegantem o nienagannych manierach. Klik, klik, klik, wrzucone; Aneta przełączyła się na panel administratora. Wykresy momentalnie skoczyły do góry, huczało aż miło. Mogła chwilę odetchnąć.

 
Wesprzyj nas