Książka “Wygrać Hollywood, przegrać życie” jest zbiorowym portretem kobiecej odwagi, talentu, poświęcenia i wyrzeczeń, ale również próby ocalenia w gigantycznej machinie przemysłu filmowego własnej tożsamości.


Wygrać Hollywood, przegrać życieZnacie je doskonale. Marzyliście o tym, by wyglądać i żyć jak one. Zazdrościliście im sławy w przekonaniu, że ich życie było bajką. Brigitte Bardot, Rita Hayworth, Audrey Hepburn, Ingrid Bergman, Marylin Monroe, Grace Kelly…

Ich prawdziwe życie niewiele jednak miało wspólnego z sielankowymi opowieściami z ich udziałem, znanymi z ekranu. Wielka uroda, sława, talent nie uchroniły ich przed nieudanymi związkami, przed cierpieniem, nie stały się przepustką do szczęścia. Przeciwnie, trwanie na szczycie bywało okupione zaniedbywaniem najbliższych, dramatycznymi wyborami, nie zawsze trafnymi. Ponadto – ciągłym byciem na cenzurowanym.

Uwielbiana przez publiczność Ingrid Bergman, zwłaszcza za rolę w „Casablance”, idąc za głosem serca, stała się bohaterką jednego z największych skandali w historii Hollywoodu. Zapłaciła za to odrzuceniem przez branżę i fanów. Amerykanie życzyli śmierci jej dziecku, nazywając je „potomkiem wiedźmy”.

Brigitte Bardot okrzyknięto dziwaczką i wariatką, po tym jak u szczytu sławy, w wieku 39 lat porzuciła aktorstwo i poświęciła się opiece nad zwierzętami.

Julia Roberts, praktykująca hinduistka, przed laty nie schodziła z planu. Jej pierwsze małżeństwo rozpadło się, bo nie godziła pracy z życiem rodzinnym.

Czym więc jest ta książka? Zbiorowym portretem kobiecej odwagi, talentu, poświęcenia i wyrzeczeń, ale również próby ocalenia w gigantycznej machinie przemysłu filmowego własnej tożsamości.

Cena tej ostatniej okazuje się być znacznie wyższa, niż zdobycie sławy czy wielkich pieniędzy.

Justyna Kobus
Wygrać Hollywood, przegrać życie
14 wersji życia gwiazd kina
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Premiera: 3 września 2018
 
 

Wygrać Hollywood, przegrać życie


Kiedy Don Juan był kobietą

I Bóg stworzył BB
Brigitte Bardot

Przez kilka dekad była symbolem libertynizmu, by w wieku dojrzałym poślubić Bernarda d’Ormale’a — doradcę faszyzującego Frontu Narodowego. Dziś bulwersuje rasistowskimi wypowiedziami. Światowy symbol seksu, ulubienica Charles’a de Gaulle’a, o której Roger Vadim napisał: „Nagość znaczyła dla niej nie więcej niż uśmiech czy kolor kwiatu”, u szczytu sławy zamieniła kino na walkę o prawa zwierząt. Brigitte Bardot po raz pierwszy na ekranie pojawiła się w 1952 roku, by zrewolucjonizować światową kinematografię i obyczajowość.

Młodziutka tancerka patrzy w obiektyw, ręce trzyma splecione nad głową. W jej twarzyczce uderza powaga. Na obwolucie zdjęcia podpis wykonany ręką Brigitte: „Moje pierwsze zdjęcie jako artystki”. Ma na nim osiem lat i krótkie czarne włosy. Zamknięte usta ukrywają aparat ortodontyczny. Zaciska wargi, by nikt o nim nie wiedział. Przed momentem zdjęła okulary o grubych szkłach, które mają korygować jej zeza. Fotografię zrobiono w Paryżu w dzielnicy zamożnych obywateli — Passy, w szkole baletowej sióstr Bourgat. Autorem jest tata — Louis Bardot — zapalony fotograf, dokumentujący dorastanie swoich dwóch córek.
Na kolejnym zachowanym zdjęciu Brigitte ma już 15 lat. Brzydkie kaczątko stało się łabędziem. Wkrótce, trochę przypadkiem, zostaje modelką „Elle”, trafia też na okładkę „Vogue’a”, gdzie zauważa ją przyszły mąż Roger Vadim. Niebawem zrobi z niej gwiazdę. Ikona francuskiego feminizmu Simone de Beauvoir, której książki będzie jej podsuwał, napisze po latach, że Brigitte Bardot „jest symbolem nowej kobiety, wyzwolonej spod męskiej dominacji”. Perfekcyjnie egoistyczna — robi wyłącznie to, co jej się podoba. Gdy zostanie aktorką, podobnie będzie z graniem. Kiedy pewnego dnia odkryje, że ma dość, po prostu rzuci kino mimo histerii agentów, wytwórni, przyjaciół i fanów.
Dzięki niezwykłej urodzie od początku wolno jej znacznie więcej. Świat wybacza jej potknięcia — zwodzenie cudzych mężów, złamane przysięgi. Kontrowersyjna i pełna sprzeczności od początku kariery — zła matka, która odda jedynego syna ojcu i zrzeknie się praw do opieki nad nim. Kiedy w grudniu 1967 roku u szczytu sławy pierwszy obywatel Francji i jej fan generał Charles de Gaulle przyjmuje ją w Pałacu Elizejskim, ona pojawia się tam w… mundurze Sierżanta Peppera, rzucając wyzwanie protokołowi. Ten nie przewiduje bowiem kobiet w spodniach w pałacu — „zwykłych” kobiet, ale taką BB nie jest. Dlatego szorstki, surowy generał nie dość, że nie zaprotestuje, ale będzie wręcz zachwycony.
Jedna z najpiękniejszych aktorek w historii X Muzy nienawidząca kina i bycia aktorką. Czy któraś z gwiazd łączyła jedno z drugim z pożytkiem dla kina? Którą stać było u szczytu sławy, w wieku 39 lat, na porzucenie kariery, zaszycie się w głuszy i poświęcenie walce o prawa zwierząt? „Moja sława dosłownie mnie zmiażdżyła… Nikt nawet nie wyobraża sobie, jakie to było przerażające. Nie mogłam dalej tak żyć” — wyjaśniała później w wywiadach, pytana o powód rozstania z aktorstwem.
Przez kilka dekad była symbolem libertynizmu, by w wieku mocno dojrzałym poślubić Bernarda d’Ormale’a — doradcę skrajnie prawicowego Frontu Narodowego. Nic dziwnego więc, że w wyborach prezydenckich w 2017 roku poparła Marine Le Pen. Francuzi mieli do niej o to żal. Wcześniej była też karana „za szerzenie rasowej nienawiści”, choć twierdzi, że nigdy nie była i nie jest rasistką. „Jeśli wydaje się wam, że znacie i rozumiecie Brigitte Bardot, jesteście w błędzie” — napisał w swojej autobiografii Roger Vadim, jej odkrywca i pierwszy mąż. Nikt nigdy nie był bliższy prawdy, mówiąc o BB.

W świecie pozorów

Nie była rozpieszczaną córeczką rodziców, jak można by podejrzewać. Mimo urody i nieprzeciętnej inteligencji musiała walczyć o czułość i miłość zimnej, niedostępnej matki, która bardziej kochała jej młodszą, uległą siostrę Marie-Jeanne. Ze wspomnień Brigitte wynika, że matka była niemal zupełnie pozbawiona instynktu macierzyńskiego. Nieczuła, mechanicznie wykonywała matczyne obowiązki. Przytulanie i kołysanki to była specjalność włoskiej niani. Brigitte wraz z siostrą ciężko odchorują jej utratę. Może nieumiejętność obdarowywania miłością panie Bardot dziedziczą w genach i stąd kłopoty Brigitte w roli matki?
Przyszła na świat 28 września 1934 roku. Rodzice oczekiwali chłopca, o czym matka przypominała potem regularnie, gdy tylko Brigitte zdarzyło się jej podpaść. Z dzieciństwa pamięta codzienną musztrę — tę werbalną stosowała matka, a gdy wraz z Marie-Jeanne podrosły, nieposłuszeństwo karał szpicrutą tata Louis. Anna-Marie — takie imię nosiła matka dziewczynek — beznamiętnym tonem oznajmiała zwykle: „Wystarczy”. Ojciec przerywał wówczas wymierzanie kary, a narzędzie tortur wędrowało do schowka.
Dość późno rodzice zorientowali się, że Brigitte niedowidzi na lewe oko, że ma tzw. ambliopię — „usterkę” mózgu, która sprawia, że pracuje tylko zdrowe oko, co z kolei rozleniwia to drugie. Ambliopię można jednak maskować, a Brigitte z czasem zdoła uczynić z niej swój atut. Dodającą uroku chaotyczność aktorka „zawdzięczała” właśnie wadzie wzroku. Rodzice nie mieli pojęcia, że kłopoty z widzeniem powodują trudności z nauką. (Dzisiaj dzieciom mającym ten problem daje się więcej czasu na wykonanie szkolnych zadań). To dlatego błyskotliwa Brigitte przynosiła gorsze oceny niż siostra i na jej plecy spadały ojcowskie razy.
Państwo Bardot żyli w dobrobycie, a ich dom mógł służyć za przykład snobizmu francuskiej burżuazji międzywojnia i lat powojennych. Obie dziewczynki po matce odziedziczyły urodę — Marie-Jeanne zachwycała już jako dziecko, Brigitte wypięknieje jako nastolatka. Przejmie także drażniące usposobienie rodzicielki — Anne-Marie to kobieta-dziecko, skupiona głównie na sobie. Rodzice sypiali osobno, a małe często budziły się nocą wśród ich wrzasków i przepraszania. Brigitte zapamiętała, że po jednej z takich kłótni okaleczony przez wojnę tata zagroził rzuceniem się z balkonu. „Od tamtego czasu noszę w sercu pęknięcie” — mówiła potem biografce. Ale państwo Bardot skutecznie dbali o pozory — pomiędzy awanturami wydawali eleganckie kolacje, a ich goście nie mieli pojęcia o relacjach między małżonkami. Matka, młodsza szesnaście lat od męża, marzyła o karierze artystki, która nie była jej dana. To dlatego zapisała obie córki do szkoły baletowej. Młodsza szybko porzuciła taniec, za to Brigitte odnalazła w nim wielką pasję. Pełna kompleksów z powodu okularów i aparatu ortodontycznego, uważała się za brzydką. Ćwicząc godzinami przy drążku, zdejmowała okulary, zaciskała usta i wówczas czuła się piękna. Wspaniałą sylwetkę zawdzięczała w sporym stopniu baletowi, podobnie jak taneczny sposób poruszania się, którym potem zachwycili się filmowcy. „Na radosnej buzi nigdy nie widać było zmęczenia” — notował jej nauczyciel. Wróżył jej karierę w balecie. Mama nauczyła ją chodzić z podniesioną głową obciążoną dzbanem. Gdy się garbiła, woda lała się na włosy, a matka wymierzała siarczysty policzek. Brigitte po cichu liczyła, że tańcem zasłuży sobie na jej miłość.

Chińska waza i wyrok

Anne-Marie Bardot uchodziła za dziwaczkę. Krępowała córki absurdalnymi zakazami, karała za bzdury. Brigitte na całe życie zapamiętała dzień, który odcisnął dramatyczne piętno na jej psychice i postawił mur między nią i rodzicami. Tamtego dnia dziewczynki zostały w domu tylko z nianią. Zabawa trwała w najlepsze, gdy biegając wokół pokoju, nieopatrznie chwyciły za nogę od stołu, pociągnęły za obrus: stojąca na nim chińska waza, oczko w głowie mamy, spadła na podłogę i rozbiła się na kawałki. Świadome swojej winy ukryły się w schowku na szczotki, czekając na powrót rodziców. Ale to, co się wydarzyło, przeszło ich wyobrażenia. To wtedy ukochana niania została natychmiast zwolniona, mimo próśb i błagań dziewczynek. „Nieszczęsne! — krzyczeli na przemian rodzice. — To naczynie należało do rodziny od stu lat! Spotka was kara. Koniec zabaw. Idziecie spać o suchym chlebie!”. Każda dostała też po dwadzieścia razów szpicrutą. Wyrok za „zbrodnię” brzmiał okrutnie i niedorzecznie: „Od tej chwili nie jesteście naszymi córkami i musicie zwracać się do nas »pan« i »pani«, jak obce osoby. Pamiętajcie, że nie jesteście u siebie, tylko u nas! Żadna z rzeczy, która tu się znajduje, nie należy do was, bo to nie jest wasz dom” — oznajmiła mama.
Brigitte miała wtedy zaledwie siedem i pół roku. Będzie wspominać ten dzień przez całe życie, we wszystkich wywiadach. W małej dziewczynce coś wtedy pęka. Po raz pierwszy chce umrzeć. Jej późniejsze próby samobójcze zawsze będą się zdarzały w dniu urodzin. „Nieodwracalnie zasmucona nadmierną karą płacze z rozpaczy, ale równocześnie budzi się w niej sprzeciw. (…) Wyjątkowo inteligentne dziecko zamyka się w sobie, próbując w ten sposób się chronić, by przetrwać” — pisze Marie-Dominique Lelièvre w świetnej biografii artystki Brigitte Bardot to ja.
Kiedy po śmierci ojca w 1974 roku (tj. trzy dekady później!) matka proponuje dojrzałym już kobietom, by znowu zwracały się do niej bezpośrednio, Brigitte już nie potrafi, choć siostra nie ma z tym żadnego problemu. Jedyną dziedziną, w której nawiązuje z matką nić porozumienia, są jej artystyczne dokonania, o których sama Anne-Marie zawsze marzyła. Gdy redaktorka naczelna pewnego magazynu zacznie szukać młodej dziewczyny do zaprezentowania sweterka (chodzi o „drobną, wypiętą pierś”), przypomni sobie jej córkę o pięknej buzi i sylwetce. Widziała, jak czternastoletnia Brigitte prezentowała kapelusze robione przez Anne-Marie. Redaktorki zachwyciły się jej prezencją. Po tej propozycji przyszły kolejne i już jako 15-latka Brigitte trafiła na okładkę „Elle” i „Vogue’a”. Tam wypatrzył ją reporter i przyszły reżyser Roger Vadim i zaprosił na próbne zdjęcia. Matka początkowo nie chciała wyrazić na nie zgody. W latach 50. w mieszczańskim domu Bardot panowała opinia, że kino to nic dobrego. Vadim jednak, wraz ze scenarzystą i reżyserem Markiem Allégretem, zaimponowali Anne-Marie na tyle, że uległa ich namowom wbrew protestom męża. I choć na próbnych zdjęciach Brigitte wypadła kiepsko (roli nie dostała), kontakty z Vadimem przetrwają. Nie potrafił zapomnieć zjawiskowej nastolatki. Zakochał się w niej niemal od pierwszego wejrzenia. Ona również uległa urokowi przystojnego asystenta reżysera.
Miłość, kino i małżeństwo
Nim umówią się na prawdziwą randkę, upłynie jednak sporo czasu. Brigitte kontynuowała w tym czasie pracę modelki. Polubiła pozowanie — nieustannie komplementowana, piękna i rozpoznawalna, z jeszcze nieco dziecinną buzią. Nazwiska dziewczyny na życzenie matki nikt jednak nie podawał. Pewnego dnia Vadim zadzwonił, gdy w domu nie było rodziców. W końcu spotkali się bez przyzwoitki. By regularnie widywać się z Rogerem, Brigitte zaczęła wagarować. Podrabiany podpis mamy na usprawiedliwieniach pozwolił młodym na spędzanie wspólnego czasu. Kilka dekad później w autobiografii Vadim dał najcelniejszy opis osobowości Bardot: „Była nowoczesna w bezczelnej pogoni za wolnością i zarazem staroświecko romantyczna niczym pani Bovary”.
Choć odebrała główną nagrodę po pierwszym roku w konserwatorium, parę miesięcy później zrezygnowała z tańca, by nakręcić swój pierwszy film Wioska w Normandii. W 1950 roku BB skończyła 16 lat i miała zagrać u boku słynnego aktora komediowego Bourvila. „Koniec z baletem” — oznajmiła w domu. Ale na film czekała dwa lata. I choć ten okazał się chałą — piękna nastolatka zostanie zauważona. Odtąd regularnie będzie się pojawiała we francuskich produkcjach. Niestety, zwykle w drugorzędnych rolach, gdzie nie było widać oszałamiającej figury, wspaniałych włosów, nadąsanej miny. Atutów, które genialnie wykorzysta potem Vadim. Zagrała m.in. niewolnicę w Helenie Trojańskiej, Pompeę w Neronie… wciąż jeszcze jako brunetka, co dziś trudno sobie wyobrazić. Pozbawiona pruderii, traktowała własne ciało jak rekwizyt filmowy. Na planie brytyjskiego Doktora na morzu miała brać prysznic — naga za plastikową zasłoną. Garderobiana oklejała jej piersi taśmą izolacyjną i ubierała w body koloru ciała. Brigitte nic z tego nie rozumiejąc, wołała: „Powiedzcie, kiedy mam to zdjąć”. Po czym na oczach ekipy zerwała z siebie wszystko, stając się pierwszą aktorką w brytyjskiej produkcji, która rozebrała się na planie do naga. Ekipa przecierała oczy ze zdumienia. „Nagość znaczyła dla niej nie więcej niż uśmiech czy kolor kwiatu” — napisał po latach Vadim. Brigitte parę dekad później przyznała: „Byłam bez pamięci zakochana po raz pierwszy w życiu”. Ponieważ sama się utrzymywała, była zdania, że rodzice nie mogą zabronić im spotkań. Ale Vadim był mężczyzną bez pozycji i majątku, nie nadawał się więc na zięcia.

 
Wesprzyj nas