„Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi” to powieść dla dzieci pełna humoru, zabawnych dialogów i niezwykłych sytuacji.


Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludziJak być dobrym smokiem, czyli trzy najważniejsze rzeczy w wychowywaniu człowieka By wyszkolić swojego pupila, potrzebujesz trzech rzeczy: cierpliwości, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości!

Panna Drake, uparty i zrzędliwy smok – czy tego chce, czy nie – ma nowego pupila: nad wiek wygadaną Winnie. O dziwo, Winnie myśli, że ona jest właścicielką panny Drake – co za niedorzeczny pomysł!

Przed smoczycą trudne zadanie: wychować tę pyskatą osóbkę na idealną towarzyszkę. Tymczasem zupełnie niechcący Winnie wypuszcza na ulice San Francisco magiczne i niebezpieczne szkicelungi…

Czy Winnie i panna Drake położą kres chaosowi? I czy uda im się na nowo uwierzyć w przyjaźń?

***

„Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi” to powieść dla dzieci pełna humoru, zabawnych dialogów i niezwykłych sytuacji. Książkę cechują nagłe zwroty akcji, momenty zaskakujące i trzymające w napięciu, dynamiczna akcja i interesujące dialogi. Książka jest pełna barwnych, kreatywnych i pobudzających wyobraźnię opisów ożywionych szkicelungów.

Ciekawe połączenie fantastycznych przygód w krainie smoków pełnej magii i zaczarowanych przedmiotów, jak pelerynka niewidka czy grzebień powodujący odrastanie włosów, ze współczesnym i pragmatycznym światem smartfonów, tabletów i kart płatniczych. Trafiony prezent pod choinkę dla młodego czytelnika, jak i do wspólnego czytania z dzieckiem podczas długich jesiennych i zimowych wieczorów.

***

Drogi Czytelniku, Panna Drake przygotowała specjalnie dla Ciebie aż 15 porad, jak właściwie, krok po kroku, wychowywać i żywić człowieka:

1. Jeśli cenisz swój spokój i zdrowie psychiczne, nie spiesz się i wybierz mądrze swojego pupila.
2. By wyszkolić swojego pupila, potrzebujesz trzech rzeczy: cierpliwości, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości!
3. Zawsze upewnij się, że twój pupil wie, kto tu rządzi.
4. Rozpieszczanie siebie jest rzeczą słuszną i dobrą, jednak unikaj rozpuszczania swojego oswojonego i nie dawaj mu zbyt wielu smakołyków.
5. Zachęć swojego pupila do rozwijania talentów, inaczej oswojony będzie się nudził i zanudzi też ciebie.
6. Bądź stanowczy dla twojego pupila i wyjaśnij mu, jakie zachowania są niedopuszczalne. Dzięki temu zarówno ty, jak i twój oswojony będziecie szczęśliwsi.
7. Polowanie jest dobrym ćwiczeniem zarówno dla ciebie, jak i dla twojego oswojonego.
8. Może ty wiesz najlepiej, ale czasem to twój oswojony może mieć rację.
9. Są sprytne zwierzątka i są bezinteresowne, ale o wiele bardziej ceń pupila, który jest zarówno sprytny, jak i bezinteresowny.
10. Oswojony, który cię rozpoznaje i przychodzi, kiedy go wołasz, jest nie tylko drogocenny, ale też ukochany.
11. Oswojony o żywym usposobieniu łatwo się denerwuje w dużych, a nawet małych zbiorowiskach. Uważne oko i szybka łapa ochronią twojego pupila przed zgubieniem się.
12. Naucz swojego oswojonego, jak ma się zachowywać na spotkaniu z obcymi i ich pupilami. Żadnych walk i gryzienia, proszę!
13. Są zadania, które możesz wykonywać wspólnie ze swoim oswojonym – jednak niektóre rzeczy musisz robić sam.
14. Oczekuj od swojego oswojonego, że dokona nieoczekiwanego.
15. Czy oswojony wart jest zachodu? Oczywiście! Kiedy przywiążesz się do swojego pupila, będzie cię kochać mimo twoich wad – a jeśli będziesz miał szczęście, z czasem nawet właśnie za nie.
Autor: Panna Drake

Laurence Yep, Joanne Ryder
Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi
Przekład: Agnieszka Pohl
Zilustrowała Mary GrandPré
Wydawnictwo IUVI
Premiera: 26 października 2016
 
 

Poradnik dla smoków. Żywienie i wychowanie ludzi


Rozdział 1

Jeśli cenisz swój spokój i zdrowie psychiczne,
nie spiesz się i wybierz mądrze swojego pupila.

Pogrzeb Kudłatej, najlepszej oswojonej, jaką kiedykolwiek miałam, był piękny. Ucieszyłam się, że do rezydencji przybyło tak wiele osób. Żałobnicy przechadzali się po ogromnym ogrodzie na tyłach domu i rozmawiali, aż słońce w końcu przebiło się przez mgłę San Francisco. Wszyscy kochali Kudłatą. Miała takie łagodne usposobienie – była najmilsza ze wszystkich moich oswojonych. Nawet kiedy była nie w sosie, nigdy się nikomu nie odszczekała – częściowo dlatego że dobrze ją wytresowałam, ale też dlatego że nie skrzywdziłaby nawet muchy.
Była wyjątkowym stworzeniem i wiedziałam, że nie znajdę nigdy drugiego takiego jak ona. Zamierzałam uzbroić się w cierpliwość i spać być może przez dwadzieścia, trzydzieści lat, dopóki ból w moim sercu odrobinę nie zelżeje. Nie byłam pewna, czy nawet po tym czasie kiedykolwiek wzięłabym nowego pupila.
Ale Winnie nie dała mi wyboru. Już dwa dni po pogrzebie wmaszerowała do mojej jaskini. Bez ostrzeżenia. Usłyszałam chrobotanie klucza w zamku, następnie drzwi zaskrzypiały i otworzyły się. Niewielka istota wkroczyła do środka. Była niezwykle wątłym okazem, cała ubrana na czarno. Jej mocno kręcone, jasnobrązowe włosy sterczały w każdą stronę.
Oparła ręce na biodrach i przyglądała mi się, szybko lustrując mnie od końca ogona do wspaniałej głowy.
– Serio? Jesteś smokiem? – W jej tonie słychać było rozczarowanie.
– Nie bądź niegrzeczna – warknęłam. – Skąd masz klucz?
– Moja cioteczna babka Amelia włożyła go do ostatniego listu, który do mnie wysłała – odpowiedziała, przechadzając się po salonie. Amelia to idiotyczne przezwisko, którym inne ludzkie stworzenia nazywały moją Kudłatą. – Znajdowały się w nim wskazówki, jak dotrzeć do ukrytych drzwi w piwnicy. – Patrzyła na mnie zuchwale. – Bała się, że będziesz się czuła samotna.
– Nie czuję się. – Wyciągnęłam łapę w stronę tej wstrętnej istoty. – Oddawaj zatem klucz i spływaj.
Zamiast tego okrążyła moją norę, zatrzymując się przed gramofonem marki Regina z metalowymi płytami z piosenkami. Z zaciekawieniem wpatrywała się w dużą skrzynię. Każdy bok miał ponad pół metra, a delikatne drewniane intarsje na wieku, z przodu i po bokach tworzyły urocze obrazy rafy koralowej i muszelek.
– Co to?
– Pozytywka – wyjaśniłam. To był prezent od Sebastiana, dziadka Kudłatej, który był całkiem zabawny za młodu, ale na starość zrobił się okropnie nudny. Mimo to nigdy nie był skąpy, a pozytywka była jednym z jego wielu drogich podarunków.
Winnie obracała się powoli.
– Sądziłam, że smocza jaskinia jest inna.
– Spróbuj pokazać mi przyjemniejszą – odpowiedziałam z wyższością.
Z rozczarowaniem wskazała ręką na podłogę.
– Wyobrażałam sobie, że wokoło znajdują się stosy złota i drogocennych kamieni, a nie dywan i sofa.
– Czy kiedykolwiek próbowałaś spać na złocie? – spytałam. Po czym sama odpowiedziałam na to pytanie, bo wiedziałam, że nie próbowała: – Złoto jest twarde i zimne, a jeśli chodzi o kamienie… Cóż, diamenty pozostawiają zadrapania na moich łuskach, a wypolerowanie ich zajmuje całą wieczność.
Jeśli to małe coś miałoby maniery, zdusiłoby w sobie ciekawość, ale ona oczywiście była zupełnie zdziczała. Ruszyła w kierunku czerwonych aksamitnych zasłon z frędzlami ze złotych sznurków.
– Okej. Ale po co ci zasłony? Mieszkasz pod ziemią. – Szybko przemknęła przez pokój, zostawiając ślady brudnych butów na turkmeńskim dywanie z Buchary, utkanym z najlepszej wełny przez mistrza tkackiego, szarpnęła kotarę i zanim udało mi się ją powstrzymać, odsłoniła obraz.
– Ojej!– zawołała zaskoczona i pochyliła się, żeby przyjrzeć mu się bliżej. – Co to tu robi?
Prawdopodobnie spodziewała się jakiegoś obrazu olejnego namalowanego przez sławnego artystę, a nie nieporadnej dziecięcej akwareli, ja jednak nie zamieniłabym jej nawet na dziesięciu Rembrandtów. Smok o błyszczących, szkarłatnych łuskach wznosił się w ciemne, czarne chmury przeszywane błyskawicami podobnymi do wyszczerbionych mieczy. Kilka lat temu Kudłata powiedziała, że znalazła go na wakacyjnej wyprzedaży zorganizowanej przez rodziców uczniów Akademii Spriggs i że ten smok przypomina jej mnie, więc oprawiła obrazek w złoconą ramę – Kudłata zawsze miała wyrafinowany gust – i mi go podarowała. Byłam wprost oczarowana. Młody artysta namalował czerwonego smoka z ognistymi oczami i wypustkami na pysku oraz silnymi skrzydłami walczącymi z wiatrem. Taki właśnie powinien być każdy smok.
– Spływaj stamtąd! – powiedziałam tak stanowczo, jak każdy smok by to zrobił. Jednak ona nie słuchała.
Przetarła niewielkie miejsce zaparowane jej oddechem.
– Chroni go szyba. Ale nawet gdybym go rozmazała, zawsze mogłabym namalować drugi.
Popatrzyłam pogardliwie na tę groteskową kreaturę z niesfornymi włosami.
– Nie bądź śmieszna!
Obróciła się na pięcie.
– Wysłałam go ciotce Amelii cztery lata temu.
– Pochodzi ze szkolnej wyprzedaży – upierałam się, ale już nie byłam taka pewna. Nigdy nie udało mi się przezwyciężyć tego nawyku Kudłatej: opowiadania niewinnych kłamstewek.
– Odwróć go. – Istota szturchnęła palcem obraz. – Z tyłu znajduje się list ode mnie do niej.
Postanowiłam ją sprawdzić.
– Jeśli nie ma tam twojego listu, wyjdziesz.
Skrzyżowała ręce na piersi z pewną siebie miną.
– Jasne, ale zostanę, jeśli tam jest.
Obraz był podwieszony do sztukaterii, która biegła równolegle do podłogi u szczytu ściany. Uniosłam ramę, odczepiłam druciki, na których wisiała akwarela, i rozdarłam brązowy papier z tyłu. Pod nim znajdowały się napisane ołówkiem dziecięce, nieporadne, drukowane literki.

KOHANA ĆOĆU AMELIU
LUBIĘ TWOJE CHISTORIE.
MAMA MI JE CZYTA CZĘSTO.
Podpisano: W.

Chudym palcem wskazała na podpis.
– W oznacza Winifred. To ja.
– Kud… – Ugryzłam się w język. – Amelia ci o mnie opowiadała?
Winnie ze smutkiem wodziła palcem po imieniu ciotki.
– Myślałam, że smoki z jej listów są wymyślone. Ale lubiłam o nich słuchać, a potem czytać, kiedy już potrafi łam. Było wspaniale, kiedy znajdowałam list w naszej skrzynce. – Podniosła głowę, żeby na mnie spojrzeć. – Ostatni był smutny, ale cudowny. Napisała mi, że jesteś prawdziwa, i wyjaśniła, gdzie mogę cię znaleźć.
Kudłata, Kudłata, coś ty narobiła? Powiedziała mi, że wyjeżdża do domu bratanicy i jej córki i że zajęła się wszystkim. Przypuszczałam, iż napisała testament. Nie miałam pojęcia, że posunęła się jeszcze dalej.
Położyłam obraz na podłodze.
– Co ci o mnie naopowiadała?
– Mówiła, że będziesz zadawała pytania, ale lepiej, jeśli nie wyjawię wszystkiego, bo inaczej nigdy nie uzyskam nad tobą przewagi. – Klapnęła na sofę i pogłaskała pluszowe poduszki. – To jest wygodniejsze, niż się wydawało. – Zrozumiałam, że będzie bardzo trudno ją wytresować.
Pazurem napisałam słowo tsäm, a od ostatniej litery narysowałam poszerzającą się spiralę, mamrocząc zaklęcie. Świat znikł w migoczącym dymie, a ja powiększyłam się dwa razy w stosunku do mojego wygodnego domowego rozmiaru. Kiedy dym znikł, wydawało się, że Winnie jest pod wrażeniem. Gdy patrzyłam na nią z góry, moja głowa ocierała się o sufit.
– Opowiedz mi historie, które opisała w listach! – warknęłam i nie omieszkałam pokazać błyszczących, białych kłów, ostrząc pazur o łuskę na piersi.
Czekałam na odpowiedni krzyk, płaszczenie się i błaganie, żebym ją oszczędziła. Wybałuszyła oczy, jakby w końcu do niej dotarło, jak niebezpieczna mogę być, jednak ani nie zapiszczała, ani nie padła na kolana z przerażenia. Siedziała dalej na sofie.
– Nie – odparła drżącym głosem.
Pochyliłam się i wskazałam pazurem drzwi.
– Wynocha!

 
Wesprzyj nas