Pierwszy raz ktoś z rodziny Gucci opowiada w pierwszej osobie prawdziwą historię rodziny i stworzenia jednej z najbardziej znanych na świecie marek włoskich, synonimu ponadczasowej elegancji.


Gucci. Prawdziwa historia dynastii sukcesu„Obecnie Gucci to firma międzynarodowa, ale z nami Gucci nie ma już nic wspólnego. Ostatni raz, gdy incognito weszłam do sklepu, nikt mnie nie rozpoznał i rana w moim sercu ponownie się otworzyła. Z tego powodu chcę opowiedzieć i jeszcze raz przeżyć jako świadek historię mojej rodziny…

Jestem dumna z bycia jedną z Guccich, że odziedziczyłam schedę, jakakolwiek jest ona, ludzką, charakteru, stylu oraz kreatywności i pragnę, żeby pamięć o tej wielkiej historii pozostała utrwalona na zawsze”.

Od założenia firmy przez pradziadka Guccio przez historię miłości rodziców Paolo i Yvonne, po długie lata pracy we Florencji i zagranicą, Patrycja Gucci przemierza ścieżkami pamięci historię jednej z dynastii, która odniosła wielki sukces wśród włoskich przedsiębiorców.

Wspomnienia osobiste i refleksje łączą się z opowieścią o narodzinach firmy i tworzenia wzorów, z których powstały kultowe przedmioty znane na całym świecie. Nie brakuje bolesnych chwil, takich jak trudne relacje z ojcem Paolo lub tragiczna śmierć kuzyna Maurizia, czy wreszcie nieporozumienia między braćmi oraz między ojcami a synami, które doprowadziły do sprzedaży firmy.

Patrizia Gucci
Gucci. Prawdziwa historia dynastii sukcesu
Przekład: Grzegorz Niedźwiedź
Wydawnictwo Esteri
Premiera: 20 marca 2017
 

Gucci. Prawdziwa historia dynastii sukcesu


Wszystko zaczęło się w hotelu Savoy

Historia firmy Gucci zaczęła się dawno temu, w początkach minionego wieku. Inna epoka, inne czasy, okres, który dla mnie jest historią, i mogę go jedynie odtworzyć dzięki wspomnieniom osób żyjących przede mną.
Mój pradziadek, Guccio Gucci, twórca marki noszącej jego imię, znaku włoskiej kreatywności na świecie, urodził się we Florencji w 1881 roku. Był synem Gabriella Gucciego i Eleny Santini. Zachowane dokumenty mówią, że nasz ród pochodził z miejscowości San Miniato al Tedesco, gdzie nadal stoi pałac Guccich. Była to szlachecka rodzina, a potomkowie rodu zawsze piastowali wysokie stanowiska w mieście i byli szanowanymi obywatelami. W archiwum zachowało się także drzewo genealogiczne oraz herb rodzinny.
Ojciec Guccia, Gabriello, pracował w wytwórni kapeluszy w Signa, centrum słynącym z rzemieślników mających dużą biegłość w wyplataniu słomkowych nakryć głowy. Zresztą cała Florencja szczyciła się rzeszą wielu zdolnych wytwórców z różnych cechów. W pewnym momencie jednak fabryka, w której pracował również syn Gabriella, Guccio, zaczęła przeżywać kryzys. Interesy nie szły dobrze i młodzieniec zaczął marzyć o innej, lepszej przyszłości. Pragnął poznać dalekie kraje, jak wielu chłopców w każdej epoce.
Ciekawość połączona z odwagą skierowały go do Anglii. Już wtedy bowiem we Florencji przebywało wielu obcokrajowców, zwłaszcza Anglików, przyjeżdżających podziwiać imponujące dzieła sztuki miasta i okolic. Co więcej, ówczesne gazety pełne były wiadomości zachwalających Londyn jako jedną z bardziej pożądanych stolic przez europejską i amerykańską śmietankę towarzyską.
Tak więc w 1898 roku Guccio, rezolutny i zdolny młodzieniec, wyruszył w rejs do Anglii tylko z kilkoma monetami w kieszeni. Miał zaledwie siedemnaście lat. Po dotarciu do Londynu długo się nie zastanawiał i udał się w poszukiwaniu pracy do Savoyu mieszczącego się na Strandzie, dwa kroki od Trafalgar Square, najelegantszego hotelu w mieście i najbardziej znanego na świecie, zbudowanego w 1889 roku.
Guccio był przystojny – szczupły, niezbyt wysoki – ubierał się w sposób stonowany i dystyngowany. Jego jedyną słabością było noszenie nieco frywolnej kamizelki. Stawił się w niej przed szefem personelu. Przyszły przełożony od razu stał się mu przychylny, będąc pod wrażeniem młodego Włocha. Guccio został przyjęty jako windziarz obsługujący hotelowe windy, które w owym czasie były wielką nowością. Z pewnością stanie cały dzień i otwieranie oraz zamykanie drzwi windy było pracą męczącą i dla niektórych upokarzającą, ale Guccio był tak zachwycony nowym otoczeniem, że nie zwracał na to uwagi, co więcej, starał się wykorzystywać każdą okoliczność, żeby zdobywać doświadczenie. W wolne dni i wieczory ambicja popychała młodzieńca do nauki: wkrótce doskonale mówił po angielsku, niemiecku i francusku, czyli we wszystkich językach, które ze względu na pracę miał okazję poznać. Dzięki swojemu entuzjazmowi i chęci odkrywania nieznanego i fascynującego świata zwracał uwagę na wszystkie szczegóły i każdy niuans zapadał mu w pamięci. W ten sposób stawał się bogatszy o nowe doświadczenia. Przez hol hotelu nieustannie przewijali się ówcześni ważni i sławni goście przybywający ze wszystkich stron świata, niosąc ze sobą najróżniejsze bagaże: każdego dnia przy wejściu gromadziły się stosy walizek, skórzanych worków, pudeł na kapelusze, kufrów wypolerowanych na wysoki połysk, wyposażonych w ozdobne metalowe zawiasy i klamry. Guccio był pod wrażeniem zwłaszcza inicjałów i monogramów znajdujących się na bagażach, informujących o ich właścicielu, i sprawiających, że te przedmioty stawały się jeszcze bardziej wyszukane i cenne. Obserwując to wszystko, młodzieniec nie mógł nie myśleć o pracowniach kaletniczych z Florencji.
Gdy po mniej więcej czterech latach nostalgia za Toskanią, polami i zapachem ojczystej ziemi stawała się coraz silniejsza, Guccio, dumny, że odłożył trochę pieniędzy i zdobył doświadczenie, powrócił do Włoch.
Niedługo po swoim przyjeździe, w roku 1902, poślubił Aidę Calvelli. Jej ojciec miał zakład krawiecki, w którym pomagała. Była kobietą o dużym temperamencie, bardzo energiczną i miała nosa do interesów. Urodziła pięcioro dzieci: Grimaldę, jedyną córkę, Enza, który zmarł w dzieciństwie, Alda, Vasca i Rodolfa. Oszczędzała na wszystkim do tego stopnia, że gdy zostało nieco nici, zwijała je i odkładała na swoje miejsce, żeby później użyć.
Po powrocie z wojska po zakończeniu pierwszej wojny światowej Guccio wyjechał do pracy w Mediolanie, najpierw w Valigeria Botto, a następnie zatrudnił się w sklepie kuśnierskim sławnej i renomowanej firmy Franzi, której początki sięgały połowy XIX wieku. Szybko został kierownikiem.
U Franzich Guccio nauczył się wiele na temat obróbki skór i sprzedaży produktów. Mimo swoich licznych podróży często wracał do rodzinnej Florencji, kierowany nostalgią. Był rok 1922, gdy pewnego dnia spacerował z żoną ulicami centrum i zobaczył sklep do wynajęcia na via del Parione. Pomyślał, że może to być właściwe miejsce do realizacji jego marzenia: otwarcia sklepu z wyrobami skórzanymi w swoim mieście, gdzie będą sprzedawane przedmioty potrzebne w podróży, torby i sakwy, dobrej jakości, ale w przystępnych cenach. Jego marzenie wkrótce się ziściło.
W 1923 roku zarejestrował w izbie handlowej we Florencji otwarcie sklepu na via del Parione 11: „WALIZKI I AKCESORIA PODRÓŻNE”.
Wtedy nazwisko Gucci nie pojawiało się jeszcze na szyldzie. Nikt także nie myślał, żeby je umieszczać na wyrobach. Nie wydawało się to konieczne. Guccio zaczął kupować futra i skóry głównie w Niemczech, a następnie w słynnych angielskich garbarniach. Z Anglii zaczerpnął też inspirację, by wykorzystać pewne szczegóły zdobnicze ze świata hippiki na przykład na siodłach, walizkach i kufrach. Później do ozdabiania torebek i walizek zaczęto stosować słynny zielono-czerwony pasek inspirowany popręgiem w siodle jeździeckim. W 1932 roku powstał kolejny sklep na via della Vigna pod numerem 7, a następnie pod numerem 11. Była to ulica o jeszcze większym znaczeniu. Kilka lat później, w roku 1937, Guccio otworzył mały warsztat w Lungarno Guicciardini, w samym centrum miasta. Tam wreszcie pojawia się napis „G. Gucci”.
Pracy było dużo i wciąż potrzebni byli wykwalifikowani rzemieślnicy zdolni zaspokoić wymagania różnych klientów. Początkowo w warsztacie na via Guicciardini zostało zatrudnionych 11 pracowników. Wielu z nabywców było turystami, ale również arystokratyczne rody z Włoch, jak i z zagranicy, od Rothschildów po Frescobaldich, oraz spora część mieszczaństwa florenckiego zaopatrywała się w sklepie Gucciego we wszystko, co było niezbędne w podróży. W 1944 roku Florencja została zbombardowana. Ucierpiał również warsztat na via Guicciardini.
Syn Guccia, Vasco, krążył po mieście, zbierając kawałki marmuru albo drewniane elementy, by naprawić sklep, który wkrótce zasłynął swoimi wysokiej klasy wyrobami rękodzielniczymi. Wówczas podróżujący zwykle mieli liczne osobiste przedmioty ozdobione inicjałami i firma Gucci zawsze była w stanie zaspokoić każde życzenie nawet wyjątkowo wymagającego klienta. Jednym z najbardziej wyszukanych przedmiotów była skórzana walizeczka podróżna, rodzaj kuferka na kosmetyki, zawierająca różne buteleczki, wykonane ze szlifowanego kryształu ze srebrnym korkiem, puderniczkę, szczotkę i grzebień, wszystko w srebrze i z monogramem właściciela. Do tego dochodził kufer na ubrania uważany wówczas za niezbędny element dystyngowanego życia.
W tamtych czasach znaczenie i sława sklepu wynikały tylko i wyłącznie z zadowolenia kupujących, którzy dobrze mówili o tym miejscu, usatysfakcjonowani dokonanymi sprawunkami. Nie było wówczas reklamy, jaką obecnie znamy. Guccio miał talent do interesów. Głównym kluczem do sukcesu w jego działalności była jakość produktów, pieczołowicie wykończonych. Właśnie te dwa elementy zapewniły powodzenie odważnej działalności florenckiego rzemieślnika. Zdolności Guccia przejawiały się także w doborze pracowników, którymi się otaczał. Poza tym był człowiekiem uprzejmym, uważnym i zarażał wszystkich swoją pasją i miłością do pracy. Dzięki temu zyskiwał klientów.
W 1946 roku Umberto II Sabaudzki, nazywany Królem Maja z powodu krótkiego panowania, zdążył jeszcze firmę Guccio Gucciego mianować dostawcą domu królewskiego. Potem nowa republika uhonorowała pradziadka Wielkim Orderem Pracy. Liczne akcesoria podróżne, kufry i kuferki oraz torebki były zamawiane bezpośrednio przez klientów i wykonywane zgodnie z ich życzeniami, na przykład ze złoconymi tłoczonymi monogramami i wewnętrznymi kieszeniami. Guccio wymyślił tarczę herbową, która wzorowała się na naszym dawnym herbie, z rycerzem w zbroi niosącym w obu rękach walizki. Pradziadek w jednym rogu umieścił różę, a w drugim koło fortuny. Ten symbol został nazwany Crest Gucci (hełm) i był następnie używany jako znak marki na torebkach lub jako suwak od zamka błyskawicznego.
Sklep odwiedzali zawsze ważni klienci: międzynarodowa śmietanka towarzyska, sławni aktorzy, książęta i królowe, którzy byli pod wrażeniem proponowanego asortymentu.

 
Wesprzyj nas