Jak naród, który zrodził renesans, mógł stworzyć mafię? Dlaczego język włoski zna dwanaście określeń na wieszak, ale ani jednego na kaca? Błyskotliwy, napisany świetnym dziennikarskim piórem reportaż Johna Hoopera, z którego wyłania się zaskakujący portret Włochów.


WłosiJohn Hooper, mimo sympatii do mieszkańców Italii, nie pozostaje wobec nich bezkrytyczny. Piętnaście lat pracy we Włoszech wyostrzyło jego obserwacje i pozwoliło na stworzenie błyskotliwej, a chwilami zaskakującej analizy charakteru mieszkańców Półwyspu Apenińskiego.

Hooper opisuje odwieczny wpływ Kościoła katolickiego na życie Włochów, nie ukrywając jednocześnie, iż szacunek dla il Papa niekoniecznie idzie w parze z przestrzeganiem jego moralnych zaleceń. Podobnie ogromne poważanie, jakim cieszą się w społeczeństwie matki, nie bardzo współgra z tradycyjnym modelem matki-Włoszki i małą reprezentacją kobiet na kierowniczych stanowiskach.

Czwartkowe gnocchi, fenomen Berlusconiego, obawa Włochów przed nowinkami technicznymi, opinia najlepszych kochanków świata (od Casanovy po słynne Italians Do It Better na teledyskowej koszulce Madonny), niezwykle oficjalna atmosfera miejsc pracy – to tylko kilka z wielu kwestii, które porusza autor, wychodząc w swym opisie daleko poza stereotyp beztroskich, głośnych i kochających życie Włochów.

***

„Hooper napisał fascynujące, pełne czułości i dobrze udokumentowane studium, które przynosi nam kuszący smak kraju tak gorącego, zimnego, gorzkiego i słodkiego zarazem, jak przepyszne Affogato”
„Daily Telegraph”

John Hooper (ur. 1950) – brytyjski dziennikarz i prezenter radiowy. Na studiach historycznych rozpoczął przygodę z BBC, robiąc reportaże z ogarniętej wojną domową Nigerii. Od tamtej pory współpracował z wieloma rozgłośniami (m.in. Independent Radio News), a od wielu lat jest korespondentem zagranicznym. Mieszkał na Cyprze, w Hiszpanii, a od 15 lat mieszka we Włoszech. Regularnie współpracuje z „The Observer”, „The Economist” i jest redaktorem naczelnym „The Guardian” na Europę Południowo-Wschodnią.

John Hooper
Włosi
Przekład: Piotr Grzegorzewski, Marcin Wróbel
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 15 czerwca 2016

Włosi


1. Piękny kraj

Il bel paese ch’Appennin parte, e ’l mar circonda et l’Alpe.
W stronie, którą dzieli Apenin, w pośród Alp i mórz topieli.
Petrarka, Sonet 114

Niewielu autorów zaczyna swoje książki od Porta Pia. To w końcu jeden z najmniej atrakcyjnych zakątków Rzymu, miejsce, w którym budynki z różnych epok spotykają się jak niedobrani krewni.
Największym z nich jest ambasada brytyjska, pochodząca z lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Architekt sir Basil Spence stawał na rzęsach, by przekonać mieszkańców, że jego projekt będzie idealnie dopasowany do otoczenia. Nie wszyscy jednak uważają, że odniósł sukces. Ambasada przypomina olbrzymi betonowy procesor, wydłubany z płyty głównej gigantycznego komputera.
Brama, od której pochodzi nazwa placu, upamiętnia Piusa IV — papieża, któremu udało się zakończyć obrady soboru trydenckiego i doprowadzić do rozpoczęcia kontrreformacji, ostatniego mecenasa Michała Anioła. Przyjaciel i biograf Michała Anioła, Giorgio Vasari, wspomina, że artysta przedstawił papieżowi trzy projekty nowej bramy, ten zaś wybrał najtańszy. Obecnie brama wychodząca na centrum miasta jest częścią większej budowli. Nie wiadomo, ile pozostało z pierwotnego projektu — kwestii tej do dziś nie rozstrzygnięto. Moneta wybita w 1561 roku, kiedy rozpoczynano budowę, a także sztych wykonany trzy lata po jej zakończeniu przedstawiają zasadniczo odmienną konstrukcję.
W XIX wieku kolejny Pius, tym razem IX, tuż za bramą Michała Anioła (o ile wciąż była to jego brama) wybudował nowy dziedziniec. Zdecydował również o dodaniu klasycystycznej fasady po drugiej stronie placu. Zgodnie z papieską decyzją wokół dziedzińca stanęły budynki urzędu celnego.
Rzym wciąż był stolicą Państwa Kościelnego, które istniało od VIII wieku, a jego ostatni władca zareagował niepohamowanym oburzeniem na propozycję przyłączenia do nowo powstałego państwa — Włoch.
Po obu stronach Porta Pia ciągną się Mury Aureliana, wzniesione w III wieku. Wysokie i solidne fortyfikacje broniły miasta z lepszym lub gorszym skutkiem przez piętnaście kolejnych stuleci. Kres tej obronie położyło włoskie wojsko, gdy w odległości jakichś pięćdziesięciu metrów na zachód od Porta Pia dokonało w murze solidnego wyłomu. Przez tę wyrwę żołnierze mogli dostać się do Rzymu — był to ostatni etap zjednoczenia półwyspu (z jednoczesnym zakwestionowaniem papieskiej potęgi). Wielu wojaków, którzy tego wrześniowego poranka 1870 roku przedarli się przez mur, należało do elitarnego oddziału nowej włoskiej armii, znanego pod nazwą Bersaglieri (Strzelcy). W późniejszych czasach budynki urzędu celnego przekształcono nawet w muzeum bersalierów.
Nie ulega wątpliwości, że budynki wokół placu tworzą dość eklektyczną mieszankę. Jednak to właśnie tutaj znajdziemy sporo namacalnych symboli odsyłających do tych fragmentów włoskiej historii, z których Włosi są najbardziej dumni: ślady Cesarstwa Rzymskiego, renesansu oraz ruchu risorgimento. Są też tacy, którzy uzupełniliby tę listę o czasy papiestwa oraz kontrreformację, dzięki której Rzym zyskał olśniewające barokowe kościoły.
Czy istnieje inna porównywalnych rozmiarów nacja, mogąca sobie przypisać tak wiele nadzwyczajnych osiągnięć? Tylko jeden naród — choć pojęcie „narodu” pojawiło się w nim stosunkowo niedawno — doprowadził do powstania imperium, które zjednoczyło Europę, oraz do największych przemian kulturowych w dziejach Zachodu, wciąż kształtujących współczesny światopogląd. W tym samym czasie Półwysep Apeniński stał się również najważniejszym bastionem chrześcijaństwa.
Żaden inny naród nie może się pochwalić tak olbrzymią liczbą wielkich malarzy i rzeźbiarzy: są wśród nich, rzecz jasna, Leonardo da Vinci, Michał Anioł oraz Rafael, ale także Donatello i Bernini, Piero della Francesca, Botticelli, Tycjan i Caravaggio. Nie zapominajmy też o mniej znanych twórcach pokroju Mantegny, którzy w każdym innym kraju zostaliby uznani za największy skarb narodowy. Pamiętajmy o architektach, takich jak Brunelleschi, Bramante, Palladio, a także o pisarzach: Dantem, Petrarce, Boccacciu. Wśród kompozytorów można wymienić choćby Vivaldiego, Scarlattich, Verdiego i Pucciniego.
Święty Benedykt, święty Franciszek oraz święta Katarzyna ze Sieny to rodowici Włosi, podobnie jak Galileusz, Krzysztof Kolumb i Maria Montessori. Właśnie temu narodowi zawdzięczamy kalendarz gregoriański, język muzyki, strefy czasowe i kreatywną księgowość. Włosi wymyślili telegraf, sejsmograf i baterię elektryczną. To oni dali nam operę i Wenecję; bazyliki Świętego Piotra i Świętego Marka, katedry w Mediolanie i Florencji, Krzywą Wieżę w Pizie oraz fontannę di Trevi. Nawet ludzie, którzy nigdy nie odwiedzili tego kraju, znają nazwy najważniejszych historycznych miast: Bolonii, Perugii czy Neapolu. W całych Włoszech znajdziemy także miejsca, o których nie słyszał prawie żaden turysta — miasteczka takie jak Trani, Macerata, Vercelli czy Cosenza, gdzie jest więcej zabytków niż na całym terytorium niektórych stanów Ameryki Północnej.
Tak oszałamiające dziedzictwo zdoła zahipnotyzować każdego, kto odwiedzi ten kraj, choć wrażenia turystów mają niewiele wspólnego z nowożytną historią Włoch oraz codziennym życiem ludzi mieszkających na półwyspie od czasu upadku Cesarstwa Rzymskiego. Doświadczenia Włochów znacznie lepiej symbolizuje solidna, ufortyfikowana średniowieczna wieża, stojąca kilkaset metrów na zachód od Porta Pia. Postawiono ją w IX wieku, a dwieście lub czterysta lat później całkowicie przebudowano. Całe Mury Aureliana są poznaczone takimi wieżami, ustawionymi w regularnych odstępach.
Ludzie, których dziś nazywamy Włochami, przez prawie półtora tysiąca lat żyli na terenach rządzonych przez cudzoziemskich władców lub w miniaturowych, chwiejnych państewkach, które w każdej chwili mogły paść czyimś łupem. Luigi Barzini, autor bodaj najbardziej znanego literackiego portretu Włochów, twierdzi, że to właśnie „kluczowy włoski problem, przyczyna wszystkich innych kłopotów”. Ale dlaczego tak się działo? Dlaczego kraj, w którym urodziło się tak wielu inteligentnych, oświeconych i przepełnionych energią ludzi, tak słabo sobie radził? Czemu mieszkańcy nie stanęli w jego obronie, choć praktycznie w każdym stuleciu musieli się zmagać z najazdami, rabunkami, obelgami i poniżaniem?

 
Wesprzyj nas