Przejmująca, pełna różnorodnych emocji przenikliwa powieść o tym, czym jest rodzinna więź i co jesteśmy gotowi poświęcić dla tych, których kochamy. I o tym, że miłość niejedno ma imię.


Zdumiewający powrót Nory WellsPewnego ranka Nora wyszła ze swojego domu przy Willoughby Street i zniknęła. Sześć lat później wraca do rodziny, którą porzuciła, i dowiaduje się, że jej miejsce zajęła jej najlepsza przyjaciółka.

Fay pomogła rodzinie Nory przetrwać po jej odejściu, dzieli łoże z jej mężem, a najmłodsza córka Nory nazywa Fay mamusią.

Gdzie przez te lata podziewała się Nora? Dlaczego odeszła od męża, a teraz postanowiła wrócić? Sytuację komplikuje jeszcze pojawienie się wraz z nią nowych postaci dramatu.

***

Nie mogłam się oderwać od tej wnikliwej, fascynującej powieści.
„Woman & Home”

Głęboko satysfakcjonujący kawał dobrej prozy.
Sarra Manning, „Red Magazine”

Nie można przejść obojętnie… Poruszające spojrzenie na macierzyństwo.
„Good Housekeeping”

Pełna emocji historia rodzinna… napisana z sercem.
„Sunday Mirror”

Emocjonalna i mocna powieść o rodzinie.
„Heat”

Wnikliwy wgląd we współczesne życie rodzinne… oryginalny… wielowarstwowy i wzruszający.
„Irish Independent”

Pięknie napisana, skłaniająca do przemyśleń wspaniała lektura.
„Sun”

Mocne!
„Fabulous Magazine”

Powieść tak wciągająca i mocna, że zechcesz przeczytać w jeden wieczór… Powieść, którą będziesz się rozkoszować i zachwycać… Powieść, która nie pozostawi cię obojętną.
Press Association

Zdumiewająco błyskotliwa powieść.
„Australian Women’s Weekly”

Opowieść o tym, co spaja rodzinę i co gotów jest poświęcić człowiek dla tych, których kocha.

Virginię Macgregor wychowywała w Niemczech, Francji i Anglii matka, która nigdy nie przestawała opowiadać historii. Gdy tylko Virginia była na tyle duża, by utrzymać w dłoni pióro, postanowiła, że sama będzie pisać. Virginia otrzymała imię na cześć dwóch wspaniałych kobiet: Virginii Wade i Virginii Woolf w nadziei, że zostanie gwiazdą tenisa i pisarką. Po studiach w Oksfordzie zaczęła pisać regularnie, pracując jednocześnie jako nauczycielka angielskiego i wychowawczyni w internacie.

Virginia Macgregor
Zdumiewający powrót Nory Wells
Przekład: Agnieszka Myśliwy
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 9 lutego 2017

Zdumiewający powrót Nory Wells


Najdroższy Adamie
Przepraszam.
Muszę odejść.
Kocham Cię. Powiedz Elli i Willi, że je również kocham.
I zaopiekuj się Louisem.
Jeśli będziesz potrzebował pomocy, poproś Fay, będzie wiedziała,
co robić.
Proszę, nie próbuj mnie odnaleźć.

Nora

Świat się budzi. W każdym razie próbuje.
Budzi się w małym miasteczku Holdingwell.
Budzi się na Willoughby Street.
Budzi się pod numerem siedemdziesiątym siódmym, w wysokim domu z czerwonej cegły, z rusztowaniem, które sięga dachu. Na piętrze brzask wyrywa ze snu nastoletnią dziewczynkę. Dziewczynka przeciera oczy sklejone resztkami makijażu. Jej łóżko jest zasłane kartkami formatu A4; wstęgi neonowych zakreślaczy wyróżniają słowa. W nogach łóżka leży para zniszczonych butów do biegania. Dziewczynka chowa się głębiej pod kołdrę i zaklina alarm w telefonie: „Jeszcze tylko parę minut…”.
Na półpiętrze inna dziewczynka, młodsza, błąka się przed sypialnią taty. Spędziła tu noc, czerpiąc pociechę z jego obecności po drugiej stronie drzwi. Zawarli umowę: koniec z zakradaniem się po nocach, jeśli nie jest naprawdę źle. „Jeśli im nie ulegniesz, koszmary odejdą same – tak mówi tata. – Trzeba je wytresować tak, jak tresowaliśmy Louisa”. Dziewczynka nie jest jednak taka pewna. Jeszcze nigdy nie słyszała o kimś, kto potrafiłby wytresować ducha.
Po drugiej stronie drzwi ojciec sięga ręką po kobietę, którą kocha. Napotyka tylko chłodne puste miejsce. Przeciera oczy, bierze okulary i nasłuchuje odgłosów domu, wstając: szczekanie w kuchni, kroki małej dziewczynki na podeście, budzik nastoletniej córki.
W wysokim domu z czerwonej cegły wielki pies leży nieruchomo na swoim legowisku pod schodami, futro ma skręcone jak trwała starszej pani. Ślini się, pysk otwiera mu się podczas snu. Wyczuwa zmianę w powietrzu. Czuł ją przez całą noc, wędrując w snach pomiędzy latarniami, chihuahua z naprzeciwka a kością, którą dzisiaj otrzyma, bo jest piątek.
Na drugim końcu miasta na oddziale pediatrycznym szpitala Holdingwell General matka, która została, myje ręce. Pociera dłonie, szoruje płytkę paznokciową i splata palce pod gorącą wodą. Spierzchnięta skóra różowieje, a ona zastanawia się, czy przyjdzie taki dzień, kiedy zetrze z dłoni tyle komórek, że jej skóra skapituluje i odsłoni mięso oraz kości. Zamyka oczy i robi głęboki wdech, żeby uwolnić się od mdłości. Myśli o długim weekendzie majowym – cały weekend bez szpitala. Sen. Spokój. Dom.
Na Willoughby Street dwie starsze panie odsuwają firanki, by spojrzeć na wysoki dom z czerwonej cegły. Na progu pod kwitnącą wiśnią zauważają matkę, która odeszła, gdy ta stawia na ziemi futerał na trąbkę i zerka na dom, którego nie widziała od sześciu lat.

PIĄTKOWY PORANEK

Willa

Sześcioletnia Willa przyciska nos do szyby. Z okna swojej sypialni widzi rusztowanie schodzące na trawnik przed domem. To turkotanie kontenera na odpadki na bruku przywołało ją do okna. Czasami brzęczenie słoika po dżemie podpowiada jej, że dzikie zwierzę zjawiło się w poszukiwaniu pożywienia. Na Willoughby Street mieszka więcej dzikich zwierząt, niż sądzą ludzie: kruki, które polują na tace z frytkami przy furgonetce z kebabem, grube szczury o chudych ogonach i wydry o twarzach starych ludzi, które pływają w jeziorze w Holdingwell Park. A także ulubieńcy Willi: lisy, które przemykają nocami przez ogród niczym rude języki ognia. Pani Lis zjawi się tutaj na jej urodziny w niedzielę, Willa już to czuje. Pani Lis i jej nowe młode. Dzięki nim będą to najlepsze urodziny na świecie.
W ten piątkowy poranek Willa nie dostrzega jednak żadnych dzikich zwierząt, które tak kocha. Zamiast tego patrzy na kobietę o długich rudych włosach, która stoi kilka metrów od drzwi. Kobieta spogląda w okna, jakby kogoś szukała. Gdy jej wzrok pada na Willę, dziewczynka się uśmiecha. Kobieta cofa się o krok i pochyla głowę.
Louis popycha drzwi do sypialni swoim wielkim szarym pyskiem i człapie w kierunku Willi. Wie, że nie wolno mu wchodzić na górę, ale to tylko wtedy, gdy widzi to mamusia, a mamusia jest w pracy. Willa pochyla się i całuje jego wielki kudłaty nos. Louis nie jest lisem ani dzikim zwierzęciem, ale Willa kocha go najbardziej na świecie.
– Willa, spóźnimy się! – Ella, czternastoletnia siostra Willi, wpada do sypialni w chmurze słodkich perfum.
Willa uwielbia ten zapach, uwielbia wielką żółtą butelkę w kształcie pucharu, która stoi na stoliku nocnym Elli. Nazywa się „Shalimar”, co znaczy silna i piękna – tak właśnie Willa myśli o Elli.
– Chodź, Willa, mam zaraz klasówkę z matematyki.
Ella w ogóle nie przejmowała się klasówkami, dopóki nie kazali jej powtarzać klasy. Tatuś mówi, że Ella przechodzi ciężki okres. Mamusia zwołała naradę rodzinną, żeby wszyscy mogli jej pomóc, ale Ella się na niej nie pojawiła.
– Willa?
Willa ani drgnie. Ta kobieta w legginsach, workowatym swetrze, z walizką na kółkach i czarnym futerałem na instrument ma w sobie coś, co każe jej się przyglądać nieco dłużej. Panna Rose Pegg, jedna z bliźniaczek z naprzeciwka, wychodzi przed dom z konewką. Chihuahua ujada u jej stóp.
– Halo! – woła do kobiety na progu.
Ale kobieta na progu nie odwraca się. Dziwne.
– Na co patrzysz?
Ella sięga po tornister Willi i wkłada do niego pudełko śniadaniowe z wizerunkiem Fantastycznego Pana Lisa. Podchodzi do okna i zakłada Willi tornister na plecy.
– Dlaczego ona nie dzwoni?
Willa poprawia szelki tak, żeby leżały wysoko na jej ramionach. Ella pochyla się do okna i gwałtownie wciąga powietrze. Louis kładzie łapy na parapecie i warczy.
– Kto to taki? – pyta Willa.
Ella cofa się od okna.
– Ella?
– Nikt.
Jej mina jednak mówi co innego. Willa czuje ucisk w żołądku, jak wtedy gdy łotr w filmie przecina sznur windy, a ta musi runąć w dół o sto pięter. Znów zerka na próg i drapie się po bliźnie w kształcie gwiazdki pod okiem. Blizna jest gorąca i swędzi. W ogóle nie wierzy Elli – ta kobieta to zdecydowanie ktoś.

Ella

@odnaleźćmamę
Najlepszy dzień w życiu: mama wróciła do domu!
#spełnieniemarzeń

Willa odwraca się od okna i mówi:
– Ona ma moje włosy.
– Kto?
– Kobieta Nikt.
Ella wyłącza komórkę.
– Są rude jak moje.
Zerka Elli przez ramię.
– Do kogo pisałaś?
– Tweetowałam.
– Co tweetowałaś?
Ella wpycha telefon do kieszeni szkolnego mundurka. Co ma powiedzieć Willi? Myślała, że będzie mieć czas, żeby ją przygotować, wyjaśnić, kim jest mama, gdzie była, dlaczego Fay udawała jej mamę i dlaczego tata i Fay zachowywali się jak para, jeśli tata wciąż jest mężem mamy.
– Nic. To do mojego projektu, Willa.
Znów zerka przez szybę. Mama wydaje się mniejsza, niż zapamiętała. Ma siwe pasemka we włosach.
Ella klęka przed Willą i zapina jej polar. Louis wciąż trzyma łapy na parapecie. Na pewno także pamięta mamę. Kochał ją równie mocno, jak Ella i tata, a nawet Willa, chociaż Willa była za mała, żeby to pamiętać. Ella klepie Louisa po łapach.
– Złaź, Louis.
Louis szczeka, po czym układa się u stóp Willi.
– Do projektu „Zaginiony, zaginiona”? – pyta Willa.
– Tak.
– Znalazłaś jakąś zaginioną osobę?
– Tak jakby. No dalej, Willa, musimy już iść.
Tego właśnie pragnie Ella: zbiec po schodach, otworzyć drzwi, rzucić się mamie w ramiona i powiedzieć jej, jak bardzo za nią tęskniła, jak bardzo ją kocha i jak bardzo się cieszy, że wróciła do domu. Chce ją zapytać, gdzie była i czy wszystko jest w porządku.
„Postaraj się pohamować swoją impulsywność. Postaraj się myśleć o tym, co robisz” – wskazówki Fay, wypowiedziane podczas rodzinnej narady w zeszłą sobotę. Jej propozycja, jak sobie radzić z panem wrzód na tyłku Stucktonem, nauczycielem matematyki Elli. Fay też jest wrzodem na tyłku. Zwłaszcza gdy ma rację. Boże, Fay… Co ona zrobi, gdy się dowie, że mama jest w domu?
Ella wyobrażała sobie powrót mamy miliard razy i nigdy nie czuła takiego wzburzenia. Bierze głęboki oddech. Uspokój się. Najpierw to przemyśl. Chryste, bądź jak Fay. Wychodząc z domu, zerknie na mamę znacząco, żeby jej uświadomić, że nie mogą rozmawiać z powodu Willi, a potem wróci do domu, gdy tylko będzie mogła. Gdy była mała, wystarczyło, że tylko z mamą na siebie spojrzały i od razu wiedziały, co myśli ta druga. To się na pewno nie zmieniło, prawda?
– No chodź.
Ella bierze Willę za rękę i ciągnie ją na dół po schodach. Louis człapie za nimi.
– A nie pożegnamy się z tatą? – pyta Willa.
– Spóźnimy się.
Jeśli pożegnają się z tatą, odprowadzi je do drzwi, zobaczy mamę i wszystko się wyda, a Willa nie zrozumie.
– A twoja trąbka?
Trąbka Elli jest w kuchni. Z tatą.
– Odwołali mi lekcję. – Kolejne kłamstwo.
– Nigdy nie odwołują ci lekcji.
– No to tym razem odwołali.
– Dziwne.
Ella kocha Willę najbardziej na świecie, ale, Boże, ta mała potrafi wkurzyć.
– Chodź, Willa.
Willa klęka i obejmuje ramionami wielki brzuch Louisa.
– Na razie, Louis.
Na razie. Zanim Willa wróci do domu ze szkoły, cały jej świat się zmieni. Po sposobie, w jaki Louis patrzy na Ellę, widać, że on też to wie.

Nora

Nora stoi przed swoim starym domem i przygląda się rusztowaniu biegnącemu wzdłuż fasady. Dach jest przykryty płachtą niebieskiego brezentu, którego końce są przymocowane cegłami. Ciągle nienaprawiony. Wsłuchuje się w odgłosy płynące przez otwarte okna. Pisk śmiechu i tupot stóp na schodach. Adam woła z kuchni:
– Pospieszcie się, dziewczynki, bo spóźnicie się na autobus!
Ma silniejszy głos, niż zapamiętała.
Drzwi otwierają się na oścież. Staje w nich mała dziewczynka z poszarpaną grzywką i miedzianym paziem. Nora wstrzymuje oddech. Wygląda tak samo jak ja, myśli. Te same rude włosy. Ta sama jasna cera i brązowe oczy. Gdy odchodziła, Willa wciąż wyglądała jak Adam – niebieskie oczy, jasnozłote włosy. Podobno wszystkie niemowlęta są podobne do ojców – to jakaś ewolucyjna sztuczka mająca powstrzymywać ich przed porzuceniem potomstwa, gdy puchną z dumy z powodu jego spłodzenia. Może kiedyś ewolucja nadrobi opóźnienia i weźmie pod uwagę, że matki też trzeba przekonać do tego, by zostały.
Nora ma ochotę wyciągnąć rękę i chwycić dłoń Willi, ale Ella popycha ją do przodu. Na sekundę Ella podnosi wzrok i zerka na Norę. Kiwa głową, uśmiecha się, po czym opuszcza wzrok. Nora czuje, jak imię starszej córki wzbiera w jej gardle, lecz znika, zanim dotrze do ust. Nora usuwa się dziewczynkom z drogi. Gdy Willa dociera do bramki, ogląda się na Norę. Nora czuje ucisk w piersi, gdy dostrzega bliznę pod lewym okiem.
– No chodź – mówi Ella, ciągnąc siostrę za rękę.
Obie dziewczynki wypadają przez bramkę na ulicę. Willa biegnie przodem, wrzuca coś do skrzynki na listy panien Pegg, po czym obie znikają za zakrętem Willoughby Street. Nora powoli wypuszcza powietrze. Nie spodziewała się cudownego pojednania. Wiedziała, że będzie trudno, gdy wróci, ale żeby tak po prostu przemknęły obok bez słowa?
– Ella! Zostawiłaś trąbkę! – Adam wybiega z domu, wymachując czarnym futerałem.
Nigdy nie pomagał Elli przygotowywać się do szkoły, w ogóle nie orientował się w grafikach i harmonogramach. Przy tych rzadkich okazjach, gdy nakazywała mu przejąć dowodzenie, po powrocie do domu zastawała bałagan, a Ella tkwiła zapomniana w szkole. Gdy byli tylko we dwoje i wiedli cygańskie życie, nie miało to znaczenia, ale dzieci wszystko zmieniły… A przynajmniej powinny. „Kocham cię, to nie wystarczy?” – mawiał, gdy prosiła go o pomoc. Niektóre małżeństwa rozpadają się, ponieważ dzieci stają się całym ich światem. Adam natomiast w zasadzie nie zauważał dziewczynek.
Stojąca na ostatnim stopniu Nora podnosi na niego wzrok. Jest wyższy, niż zapamiętała. Trzyma się prosto. Granatowy garnitur, blond włosy ujarzmione przedziałkiem na boku, pasma siwizny na skroniach, twarz gładko ogolona. Okulary zniknęły. Czy rozpoznałaby go, gdyby minęli się na ulicy?
Jego oczy biegają pomiędzy Norą a chodnikiem.
– Widziałaś dziewczynki?

 
Wesprzyj nas