Życie i bitwy Rudolfa Witziga, oficera niemieckich sił powietrznodesantowych, który jako młody porucznik zaplanował i poprowadził słynną operację zdobycia fortu Eben-Emael w Belgii.


Spadochroniarz HitleraBiografia Rudolfa Witziga (1916–2001), oficera niemieckich sił powietrznodesantowych. Sławę zyskał już w maju 1940 roku, gdy jako młody porucznik zaplanował i poprowadził operację zdobycia fortu Eben-Emael w Belgii.
To strategiczne zwycięstwo było pierwszą w historii akcją przeprowadzoną przez niemieckich strzelców spadochronowych, korzystających z szybowców desantowych i posługujących się ładunkami kumulacyjnymi. Spadochroniarze odnieśli spektakularny sukces, nagłośniony przez hitlerowską machinę propagandową.

Witzig, który nigdy nie został członkiem partii nazistowskiej, walczył również m.in. na Krecie, w Afryce Północnej, w czerwcu 1944 roku we Francji, potem w krajach bałtyckich i pod koniec wojny w Holandii.

Zakończył wojnę w stopniu majora. Za walki w Prusach Wschodnich w 1944 roku został odznaczony osobiście przez Hitlera Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu i jest jednym z zaledwie piętnastu spadochroniarzy, którzy otrzymali ten order.

***

Ci, którzy uważają, że o drugiej wojnie światowej powiedziano już wszystko, powinni przeczytać znakomitego “Spadochroniarza Hitlera” Villahermosy. To opowieść o Rudolfie Witzigu, niemieckim saperze spadochronowym, bardziej cenionym przez przeciwników Niemiec za męstwo i sprawność niż ktokolwiek inny z jego elitarnego bractwa żołnierzy.
– Peter G. Tsouras, redaktor książek “Niemieckie wojska pancerne na froncie wschodnim” i “Walczyliśmy w piekle”

Gilberto Villahermosa
Spadochroniarz Hitlera
Przekład: Mirosław P. Jabłoński
seria: Byliśmy żołnierzami
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 30 sierpnia 2016

Spadochroniarz Hitlera


Wstęp

Jaki jest cel powstania kolejnej książki o niemieckim spadochroniarzu? Czy nie napisano już dosyć, chwaląc, a może nawet mitologizując tych elitarnych żołnierzy Luftwaffe z okresu drugiej wojny światowej? Z pewnością im więcej wiemy o ludziach, którzy stworzyli Wehrmacht, niemieckie siły zbrojne, i dowodzili nimi podczas drugiej wojny światowej, a zwłaszcza elitarnymi oddziałami Hitlera, Fallschirmjägerami, strzelcami spadochronowymi, tym lepiej zrozumiemy konflikt oraz organizacje wojskowe, które zdołały błyskawicznie opanować Europę Środkową i Wschodnią, Skandynawię, Afrykę Północną, Bałkany, basen Morza Śródziemnego i Związek Radziecki. Jednak niemal równie szybko, jak fala nazistowskiej agresji zalała tak wielką połać wolnego świata, tak szybko zaczęła się cofać, gdy napotkała zaciekły opór: najpierw ze strony brytyjskiej marynarki wojennej i lotnictwa, a później Stalina i radzieckiej Armii Czerwonej. Wielka Brytania wytrzymywała napór i wskutek tego – podobnie jak we wcześniejszej wojnie światowej – w konflikt musiały się włączyć Stany Zjednoczone, co doprowadziło do ostatecznego pogromu nazistowskich Niemiec. Hitlerowska napaść na Związek Radziecki oznaczała zniszczenie Wehrmachtu, a przed upływem pół roku od zapoczątkowania planu Barbarossa także początek końca Trzeciej Rzeszy. Tak więc w bardzo krótkim czasie żołnierze hitlerowskiego Wehrmachtu doświadczyli euforii zwycięstw oraz bólu klęski. Jednym z tych żołnierzy był Rudolf Witzig.
Kiedy zacząłem pisać tę książkę, dziwiła mnie skromna ilość dostępnych materiałów w języku angielskim i niemieckim o Rudolfie Witzigu, wybitnym niemieckim spadochroniarzu. Kontrastuje to z licznymi historiami i relacjami dotyczącymi Fallschirmjägerów czy konkretnych niemieckich spadochroniarzy z okresu drugiej wojny światowej. Nawet jednak dobrze znane anglojęzyczne relacje o zdobyciu Eben-Emael, największym triumfie Witziga, przynoszą jedynie powierzchowne informacje o młodym poruczniku, który nie tylko zaplanował operację uwieńczoną zdobyciem wartej wiele milionów funtów fortyfikacji (gdyby liczyć po dzisiejszych kosztach budowy), w tamtych czasach najlepszej konstrukcji z betonu i stali w dziedzinie umocnień, ale był także pionierem taktyki, technik i procedur transportowego oraz bojowego wykorzystania szybowców i ładunków kumulacyjnych. Wygląda to tak, jakby zdobycie Eben-Emael nie miało żadnego związku z tym człowiekiem i ludźmi, którzy tego dokonali. Rudolf Witzig był typowym Fallschirmjägerem pierwszej generacji. Elitarnym żołnierzem doborowego i bardzo mocno związanego bractwa, a także jedynym niemieckim saperem spadochronowym drugiej wojny światowej odznaczonym prestiżowym Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego z Liśćmi Dębu. Hitler przyznał ten order jedynie 15 niemieckim spadochroniarzom. Rudolf Witzig należał także do zaledwie 69 „Podniebnych Łowców”, którzy dostali prestiżowy Niemiecki Krzyż w Złocie.
Poza tym Witzig miał zaszczyt być jednym z bardzo niewielu młodszych oficerów wojsk uczestniczących w drugiej wojnie światowej, zarówno alianckich, jak i państw Osi, których wymieniono w oficjalnych opracowaniach historycznych wielu krajów, w tym Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii i Niemiec. W maju 1940 roku był porucznikiem pod Eben-Emael, gdzie po raz pierwszy przeprowadzili operację spadochroniarze Hitlera, korzystający z szybowców desantowych i posługujący się ładunkami kumulacyjnymi. Był kapitanem na Krecie, gdzie niemieccy Fallschirmjägerzy odegrali główną rolę w bezprecedensowym zajęciu ufortyfikowanej wyspy, której obrońców było o wiele więcej od najeźdźców. Także tam strzelcy spadochronowi Hitlera osiągnęli dobre strategiczne rezultaty. Witzig był majorem w listopadzie 1942 roku w czasie lądowania aliantów w Afryce Północnej, gdzie wraz z batalionem saperów spadochronowych ruszył do akcji i przeszkodził Brytyjczykom i Amerykanom w dotarciu do Tunisu i Bizerty i doprowadzeniu tym samym do szybkiego końca kampanii. W ten sposób skazał aliantów na długą i trudną walkę. Jednakże ta kampania była pod każdym względem równie wyczerpująca dla Witziga i Niemców, jak dla aliantów. Podczas inwazji na Normandię w czerwcu 1944 roku Witzig dowodził innym batalionem saperów spadochronowych, tym razem we Francji, i uczestniczył we frustrujących walkach z francuskimi partyzantami. Kiedy jednak alianci zajmowali brzegi Normandii i przygotowywali się do wyjścia poza ograniczający ich bocage, batalion Witziga przerzucono pośpiesznie do krajów bałtyckich w ramach skazanej na porażkę próby powstrzymania ofensywy Armii Czerwonej ku terytorium Trzeciej Rzeszy. Trzeci raz w ciągu 3 lat cały batalion Witziga został wybity. Niedługo potem jednak, jako podpułkownik, objął on stanowisko dowódcy pułku strzelców spadochronowych w Holandii i uczestniczył w ostatnich bitwach. Tam doświadczył najbardziej zaciętych i brutalnych walk drugiej wojny światowej. Długo po jej zakończeniu nie miał ochoty odwiedzać tych terenów w Holandii. Mimo stosunkowo niskiego stopnia wojskowego Rudolf Witzig dzięki swoim dokonaniom na polach bitewnych zyskał u przeciwników duże uznanie.
Podobnie jak jego towarzysze broni z Fallschirmjägerów i Wehrmachtu, Rudolf Witzig był zdecydowanie produktem swoich czasów. Urodził się w najtrudniejszych latach pierwszej wojny światowej, widział polityczny i ekonomiczny chaos Republiki Weimarskiej. Był świadkiem okupacji Zagłębia Ruhry przez francuskich i belgijskich żołnierzy, którzy strzelali do niemieckich obywateli. Miał szczęście, że urodził się w kochającej i ekonomicznie stabilnej rodzinie, ale stracił w młodości ojca i podobnie jak miliony innych niemieckich chłopców i dziewcząt w tamtym okresie, dał się uwieść Hitlerjugend, a później Wehrmachtowi. Zgłosił się na ochotnika do służby najpierw w armii, a potem w formacji Fallschirmjägerów, gdy ogromna większość młodych Niemców szła do wojska z poboru. Doświadczył wojny od pierwszych triumfalnych dni, gdy Wehrmacht zajmował Polskę, Francję, Związek Radziecki i Afrykę Północną, aż do ostatnich bolesnych tygodni, kiedy około dwustu alianckich dywizji spotkało się na ruinach hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy. Maszerował i walczył na wielu frontach wojny, od Polski po Kretę, od Afryki Północnej po Litwę, i był świadkiem zdziesiątkowania lub całkowitego zniszczenia trzech ukochanych batalionów. Nigdy jednak nie złamał przysięgi złożonej Hitlerowi i Trzeciej Rzeszy, broniąc jej wytrwale i kontratakując zawzięcie do samego końca wojny. Potem, kiedy nastał czas formowania nowego niemieckiego wojska, Rudolf Witzig okazał się równie oddany Niemieckiej Republice Federalnej, jak był wierny Trzeciej Rzeszy.
Chociaż był zapalonym spadochroniarzem oraz nadzwyczaj zdolnym żołnierzem i dowódcą, Rudolf Witzig nigdy nie został członkiem partii nazistowskiej; nigdy też nie wymagano od niego, żeby w którymkolwiek z podległych mu oddziałów miał oficera politycznego – wszystko dzięki temu, że został odznaczony osobiście przez Führera Trzeciej Rzeszy, kiedy jeszcze był młodym porucznikiem. Mimo, że Rudolf Witzig został wychowany przez Hitlerjugend, nie istnieje żaden dowód na to, że przyjął ideologię nazistowską. Kiedy w listopadzie 1942 roku niemiecka armia dostarczyła mu około 80 Żydów z Tunisu, których zadaniem było wykopanie pozycji obronnych dla jego żołnierzy, odnotował, że przybyli bez zaopatrzenia, w tym bez jedzenia i koców, i odesłał ich z powrotem do miasta, nie zrobiwszy im krzywdy; ten czyn odróżnia go od większości spadochroniarzy oraz współczesnych mu żołnierzy Wehrmachtu. W związku z tym, poznając Rudolfa Witziga i innych Fallschirmjägerów, zyskujemy lepszy wgląd w struktury polityczne i wojskowe, do których należeli, oraz zdobywamy możliwość lepszego zrozumienia przyczyn zwycięstw i ostatecznej klęski nazistowskich Niemiec.

Mamy szczęście, że przy rekonstrukcji życia Rudolfa Witziga dysponujemy mnóstwem dokumentów i niepublikowanych wywiadów. Lwia ich część pochodzi z jego własnych zbiorów znajdujących się w posiadaniu jego syna, Jürgena Witziga, pułkownika Bundeswehry. Należą do nich prywatny album fotograficzny Rudolfa Witziga oraz dwa nagrania wideo z udzielonymi przez niego wywiadami. Gdy było to tylko możliwe, starałem się – posługując się jego raportami, dokumentami lub wywiadami – by Rudolf Witzig przemawiał sam za siebie. Przeprowadziłem także wywiady z jego żoną Hanną, synem Jürgenem, a także z weteranami, którzy służyli z nim w czasie drugiej wojny światowej. Nowych szczegółów związanych z udziałem Witziga w ataku na belgijski fort Eben-Emael dostarczył dotyczący tego wydarzenia pięćdziesięciostronicowy wywiad przeprowadzony w 1988 roku przez oficerów Center of Military History, podlegającego wojsku amerykańskiemu. Korzystałem także obficie z raportów z przesłuchań Headquarters United States Army Europe Historical Division’s Foreign Military Studies Branch, najpierw w celu ustalenia realiów każdej fazy zmagań wojennych, a potem przedstawienia sytuacji strategicznej z niemieckiego punktu widzenia oraz sytuacji w polu w tym samym czasie. Gdy nie dysponowałem wypowiedziami Witziga, zwłaszcza w przypadku starć w Holandii z ostatniego półrocza wojny, wykorzystałem relacje innych uczestników walk, a szczególnie dowódców jego armii, korpusu i dywizji. Kopie stosownych raportów otrzymałem z National Archives and Records Administration w College Park w Marylandzie oraz z U.S. Army Military History Institute w Carlisle w Pensylwanii. Korzystałem także obficie z raportów kwatery głównej Armii Kanadyjskiej, opublikowanych przez Sekcję Historyczną Sztabu Generalnego. Raporty te stanowią fundament czterotomowej oficjalnej historii kanadyjskich sił zbrojnych w czasie drugiej wojny światowej. Oficjalne kroniki kluczowych państw biorących udział w wojnie posłużyły mi za kontekst strategiczny, w jakim umieściłem bitwy Rudolfa Witziga.

Rezultatem tego jest historia życia i walki wyjątkowego niemieckiego żołnierza, który kilka razy zmienił bieg wojny.

PROLOG

Chwała lub śmierć

Niemieccy spadochroniarze siedzieli w milczeniu, spięci, stłoczeni w podskakujących drewnianych szybowcach krytych płótnem, transportujących ich ku przeznaczeniu. Wszelkie próby rozmowy zagłuszały ryczące silniki samolotów Ju 52, których grupa holowała w ciemnościach wczesnego poranka płynnie lecące szybowce. Nikt nie śmiał palić, gdyż spadochroniarzy otaczały tysiące kilogramów materiałów wybuchowych. Każdy z mężczyzn rozważał w duchu stojące przed nimi zadanie, najwyraźniej niemożliwe do wykonania. Misji, jaką mieli przedsięwziąć, nie próbowano nigdy wcześniej. Ta mała grupka elitarnych żołnierzy miała stawić czoło ponad dziesięciokrotnie liczniejszym obrońcom kryjącym się za kamiennymi umocnieniami i w ich głębi. Niemniej niemieccy spadochroniarze promieniowali pewnością siebie, gdyż byli młodzi i trenowali niestrudzenie aż do ostatniej chwili. Byli przygotowani na każdą ewentualność i mieli zastosować dwa rodzaje tajnej broni, jakich nie użyto do tej pory w walce. Stanowili elitarną awangardę najpotężniejszej armii świata. Sto trzydzieści sześć dywizji – piechoty i pancernych – niemal 2,5 tysiąca czołgów i transporterów opancerzonych, 2 tysiące bombowców i blisko 1800 myśliwców stało w gotowości wzdłuż całej niemieckiej granicy, od Morza Północnego do Szwajcarii, czekając na to, żeby przewalić się przez Europę Zachodnią, przez Holandię, Belgię i Francję, aż do kanału La Manche.
Zanim jednak do tego dojdzie, ta licząca ponad 2 miliony ludzi armia musi opanować mosty na Mozie dzielącej Niemcy od Belgii. Owych przejść bronił zazdrośnie szereg supernowoczesnych fortyfikacji z żelazobetonu i stali, które były szczytowymi osiągnięciami tamtych czasów. Królem wśród tych umocnień i kluczem do zwycięstwa był fort Eben-Emael, kolos najeżony reflektorami, bronią przeciwpancerną i działami artyleryjskimi, obsługiwany przez ponad tysiąc belgijskich żołnierzy.
Powodzenie działań całej niemieckiej armii zależało od 85 Fallschirmpionieren, niemieckich saperów spadochronowych, nowego rodzaju żołnierzy dowodzonych przez nowego rodzaju dowódcę – młodego, nadzwyczaj pewnego siebie porucznika. Nazywał się Rudolf Witzig i wraz ze swoimi ludźmi zmierzał ku Eben-Emael. Witzig był niezmiernie dumny ze swoich strzelców spadochronowych. Każdy z nich był ochotnikiem, znakomitym żołnierzem o doskonałym morale. Sam ich wyszkolił i zdecydował się wykorzystać jako płatowce transportowe szybowce, w których lecieli do boju, a także stworzył taktykę, technikę i procedury, które w najbliższych godzinach zdecydują o wyniku walki. Ich sukces, a w związku z tym powodzenie całej niemieckiej armii, zależał od zaskoczenia, szybkości i brawury. Dla wielu z nich to będzie pierwsza poważna akcja bojowa. Czekała ich chwała lub śmierć…

 
Wesprzyj nas