Wystawa elementarzy prezentowana Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej im. T. Mikulskiego we Wrocławiu zadziwia odzwierciedlaną przez te książki różnorodnością światopoglądów i postaw charakterystycznych dla różnych narodów. Jej zwiedzanie przypomina podróż po kontynentach.
Od psiego imienia As zaczynały przed laty naukę czytania i pisania polskie dzieci. Dla dzieci z byłej Jugosławii pierwszym słowem w elementarzu było Tito, od Josipa Broz Tito, przywódcy, dyktatora Jugosławii. Z kolei w kubańskim elementarzu znajdziemy piosenkę dla szkolnego chóru, mówiącą o tym, że chcę, muszę być jak Che Guevara, a w elementarzu radzieckim defiladę wojskową, pokazującą potęgę Sowieckiego Sojuza. Z syryjskiej czytanki poznajmy małego bohatera, który widział jak izraelscy żołnierze zatrzymali palestyńskiego mężczyznę, po czym chłopiec kupuje kredę i pisze na murze „Palestyna mój dom”.
–Okazuje się, że tak proste książeczki jak elementarze są niejednokrotnie wykorzystywane jako narzędzie do kształtowania młodego człowieka – zauważa Jacek Czarnik z Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu. –Dobrze, jeśli służy to formowaniu szlachetnych postaw, poznawaniu świata, ale bywa też, że elementarze stają się narzędziem do ideologicznej, brutalnej wręcz indoktrynacji. Gdy mamy do czynienia z pojedynczym, konkretnym elementarzem, to jest on dla nas zwykle książeczką ze zbiorem liter, obrazków, natomiast gdy pojawia się przed nami tak szerokie spektrum elementarzy jak na naszej wystawie, zaczynamy dostrzegać ciekawe zjawiska – dodaje Czarnik.
Tak zaskakujących obserwacji można dokonać odwiedzając wystawę „Elementarze z całego świata”, która zagościła we wrocławskiej Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej. Na wystawie zgromadzono około stu egzemplarzy książeczek do nauki czytania i pisania, pochodzących ze zbiorów Muzeum Oświaty im. prof. Mariana Falskiego w Kuźnicy Grabowskiej. Oprócz oryginalnych, umieszczonych w gablotach elementarzy, przygotowano plansze zawierające reprodukcje wybranych czytanek i ilustracji, przetłumaczonych na język polski, w opisie pojawia się ponadto informacja w jakim języku jest elementarz, jak brzmią w tym języku słowa mama, tata, ja.
W zaprezentowanym zbiorze odbija się różnorodność świata. Widzimy więc np. różnice cywilizacyjne – elementarze afrykańskie to często ubogie edytorsko książeczki przypominające ksera, to świadczące o biedzie okładki jak np. z chłopcem bawiącym się samochodem wykonanym z drutu. Poruszająca jest czytanka z kenijskiej książeczki dla I klasy o treści „On jest dzieckiem. On bawi się nożem. On uciął sobie palec.” Widzimy na wystawie problem językowy Afryki – mnogość języków tego kontynentu jest odzwierciedlona poprzez elementarze np. w suahili, luganda czy szona. Dostrzeżemy dbałość o utrzymanie tożsamości kulturowej – na wystawie zaprezentowano elementarz paragwajski, przeznaczony dla niewielkiego plemienia Enxet z amazońskiej dżungli, uczący Indian ich własnego języka.
Są też elementarze niosące odniesienie do tradycji – w elementarzu po hebrajsku litery objaśniane są poprzez przykłady zaczerpnięte z kultury żydowskiej, np. litera taw (odpowiadająca dźwiękowi t) jest wyjaśniona z użyciem obrzędu Taszlich, symbolicznego wyrzucania grzechów do rzeki przez wywrócenie nad wodę kieszeni i wysypanie rybom okruszyn. Przyglądając się elementarzom z Japonii widzimy, jak już na początku edukacji stawia się tam wysokie wymagania – dzieci poznają od razu dwa rodzaje pisma, ucząc się jednocześnie kaligrafii. Z kolei w elementarzach z krajów Europy Zachodniej widać rozluźnienie więzi rodzinnych – bohaterami są już nie mama i tata, a zwierzątka.
Koncepcję całości wystawy oraz plansze ekspozycyjne opracowali Jacek Czarnik i Małgorzata Laszczak. ■Beata Kaniewska
Zdjęcia: Krzysztof Kaniewski
Wystawa „Elementarze z całego świata”
jest czynna do 12 października 2016,
w Dolnośląskiej Bibliotece Publicznej im. T. Mikulskiego we Wrocławiu, Rynek 58.
Pierwsza część wystawy ulokowana jest w Galerii pod Plafonem, druga w Galerii Podróżnika.
Godziny otwarcia: poniedziałek – piątek 8:00 – 18:00, w soboty 8:00 – 15:30.
Wstęp bezpłatny.
Obrazy z dzieciństwa każdy zapamięta do końca życia. Tego elementarza nie da się zamienić na inny. Dziś idzie nowe i żal mi dzieci, że nie doznają tych wrażeń wzrokowych co my oldboje. Zaczynałem w jednej z tysiąclatek w Piotrkowie Trybunalskim w roku 1962. Po 50 latach odwiedziłem szkołę. Dyrektor młody człowiek bardzo się ucieszył kiedy spotkał ucznia sprzed kilku dziesięcioleci. O dziwo pamiętał nazwisko kierowniczki szkoły z tamtego okresu. Byłem pod wrażeniem