„Pamięć jest naszym domem” to przejmujące wspomnienia urodzonej w Polsce pod koniec I wojny światowej Romy Talasiewicz-Eibuszyc, Żydówki, która dorastała w Warszawie.


Pamięć jest naszym domemPo wybuchu II wojny światowej zdołała przedostać się do Związku Radzieckiego i tam walczyła o przetrwanie. Jej pamiętnik, przeplatany wspomnieniami córki, Suzanny, przedstawia zmagania żydowskiej rodziny, która po Holokauście próbuje odbudować życie w powojennej, komunistycznej Polsce.

Jest też świadectwem niezwykłej odwagi i wytrwałości Romy, która – choć doświadczona tragedią – nie zatraciła woli życia.

Obejmująca cztery dekady opowieść o miłości i utracie, o nadziejach i wierze w lepsze jutro, stanowi fascynującą lekturę. Barwnie i z rozmachem ukazuje codzienność żydowskiej społeczności, która nawet w trudnych warunkach wierzy, że zdoła zbudować nowy świat.

Ten wzruszający dwugłos matki i córki to niezwykłe świadectwo dwóch pokoleń naznaczonych Holokaustem i ich wspólne wołanie, „by czas nie zaćmił i niepamięć”.

***

Niezapomniana lektura, gorąco polecam.
prof. Matthew Feldman, Teesside University

To historia o tym, co czuje dziecko w obliczu biedy, strachu i wojny.
dr John Z. Guzlowski, Eastern Illinois University

Wzruszający kronika o losach kobiety żyjącej w bardzo trudnych czasach… Wstrząsająca podróż przez dziesięciolecia.
Marilyn J. Harran, Chapman University

Niezwykłe świadectwo dwóch pokoleń naznaczonych Holokaustem.

Suzanna Eibuszyc ukończyła City College w Nowym Jorku. Mieszka w Los Angeles.

Suzanna Eibuszyc
Pamięć jest naszym domem
Przekład: Anna Maria Nowak
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 12 maja 2016
kup książkę

Pamięć jest naszym domem


Ta książka jest oparta na pamiętniku mojej matki, Romy Talasiewicz-Eibuszyc, w którym opisywała ona swoje życie w Warszawie po pierwszej wojnie światowej, sześć długich lat drugiej wojny światowej oraz to, jak udało się jej przetrwać w sowieckiej Rosji i Uzbekistanie. Znalazły się tu również opowieści mamy, których słuchałam przez całe życie, a także moje własne wspomnienia z okresu, gdy rozpoczęliśmy nowe życie w cieniu Holocaustu – w powojennej, komunistycznej Polsce, gdzie z rodziną mieszkałam aż do drugiej połowy lat sześćdziesiątych. Przywołując te historie, staram się przedstawić, jak trauma Holocaustu przeniosła się na następne pokolenie, jaką cenę zapłaciła moja rodzina, gdy pożegnała się ze starym światem, i z jakimi problemami borykała się w Ameryce.

Przedmowa
Zobaczyć to, co niewidzialne

Ocaleni z różnych powodów decydują się na spisywanie wspomnień. Tymi, którzy opowiadają o okresie przedwojennym i o Holocauście, często kieruje prosta motywacja: zaświadczyć o ludzkim okrucieństwie; przemówić w imieniu umarłych; pomóc przyszłym pokoleniom zrozumieć, co spotkało rodziny i narody; opisać, jak przeżyli; ostrzec przed niesprawiedliwością i w ten sposób domagać się sprawiedliwości. W tym pamiętniku znajdziemy wszystkie te powody, mnie jednak szczególnie ciekawi inny aspekt, o którym na ogół się nie wspomina.
Pamiętniki dają ofiarom „głos”. Nie tylko pełnią funkcję ekspresywną, lecz także stanowią cenne narzędzie, ponieważ odgrywają kluczową rolę w przemianie autora z ofiary w ocalonego. Zyskuje on ten status po długim okresie poniżenia, bezsilności i niszczycielskiego strachu. Tak odbudowuje szacunek do siebie. Dlatego właśnie pamiętniki ocalonych stanowią ważny element rozważań o życiu po wszechogarniającej śmierci. Nie ma drugiego gatunku literackiego, który w takim stopniu zgłębiałby owo zaskakujące odwrócenie naturalnego porządku.
Ta książka jednak różni się od typowych wspomnień. To nie tylko zapis rozmów matki z córką, lecz także swoisty dwugłos. Poznajemy przeszłość i teraźniejszość, a dokładniej – wymianę międzypokoleniową. Fascynują mnie relacja matki, z pierwszej ręki opisującej swoje życie w Polsce okresu międzywojennego, zderzenie z nową rzeczywistością, wstrząs i rozczarowanie w zetknięciu z agresją, na którą ona ani jej pokolenie Żydów, szukających tu domu, nie byli przygotowani. Ów dom, do którego nawiązuje tytuł pamiętników, będzie mógł się zmaterializować w jedynym dostępnym miejscu: we wspomnieniach ocalonych.
Historia zaczyna się w 1918 roku, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Roma przyszła na świat rok wcześniej. Stajemy się słuchaczami opowieści Romy, mówiącej Suzannie o swojej rodzinie i jej żydowskich tradycjach, o miłościach, o żydowskich i katolickich sąsiadach. Poznajemy trudną sytuację majątkową rodziny, słuchamy o jej walce o byt. Wszystkie te opowieści wiele znaczą dla Romy, ale autorka skupia się na latach trzydziestych i pogorszeniu warunków życia Żydów na skutek ludowego i zorganizowanego antysemityzmu. Mówi też o destrukcji polskich Żydów w czasie drugiej wojny światowej oraz wysiedleń do Związku Sowieckiego. Jej obserwacje – celne i przenikliwe – zawierają też olbrzymi ładunek emocjonalny. Suzanna opowiada, że matka nigdy nie przestała cierpieć. „Mamę przez całe życie prześladowały potworne wspomnienia. (…) Nigdy też nie przestała ich [bliskich] opłakiwać”. Sama Roma z kolei mówi o co dzień odczuwanym „niepokoju”. Niewątpliwie w dużej mierze stał za nim napastliwy antysemityzm, ale sytuację dodatkowo pogarszało jej zaangażowanie w polityczną walkę z zyskującym na popularności, faszyzującym Stronnictwem Narodowo-Demokratycznym. „Listonosz spojrzał na mnie podejrzliwie. Byłam przekonana, że mogę spodziewać się wizyty policji. Wina przez domniemanie. Tego wszyscy wtedy panicznie się bali”.
Suzanna pisze o odziedziczonym ciężarze emocjonalnym. Jedną z najważniejszych narracji tego dwugłosu matki i córki jest pragnienie niewidzialności. Obie kobiety próbują żyć w psychologicznym ukryciu albo – jak to opisuje Suzanna w odniesieniu do siebie: „(…) trzeba było się bać i zejść innym z oczu, żeby uniknąć nieprzyjemności”. Stać się niewidzialną – właśnie taką cenę zapłaciła Roma, by nie dotknęły jej prześladowania polityczne i ataki antysemickie. Na tym polegał tragiczny paradoks losów Romy i wszystkich członków bezbronnej mniejszości – czy to politycznej, czy skażonej niewłaściwym pochodzeniem: tajemnica stanowiła nieodłączny i niezbędny warunek ich życia, a zarazem – jak każdy sekret – napędzała błędne koło podejrzliwości i zmuszała do ucieczki, by jeszcze dokładniej się ukryć.
Historia Romy stanowi ważne potwierdzenie tego, o czym coraz częściej mówi się w środowiskach naukowych: współwiny lokalnych społeczności za cierpienia Żydów w czasie ery nazistowskiej. Dyskusję tę zapoczątkował w 2000 roku Jan Tomasz Gross, polsko-żydowski emigrant. Przypomniał on historię mieszkańców Jedwabnego, którzy zwrócili się przeciwko swoim żydowskim sąsiadom, i tak podważył obowiązujący wśród badaczy tej tematyki pogląd, że całkowitą winę za zbrodnie w Europie Środkowej ponoszą naziści. Roma tymczasem uświadamia nam, że Żydzi bali się, jeszcze zanim nadeszła hitlerowska inwazja na Polskę w 1939 roku. Opowiada o nieskrywanej wrogości swoich sąsiadów. Co więcej, zauważa, że nie widzieli oni w Żydach prawdziwych Polaków. Znakomicie ukazuje to jej rozróżnienie – ważne, choć rzucone niejako mimochodem – między Polakiem a Żydem. Podwórze swojej kamienicy, w której spędziła dzieciństwo, nazywa „więzieniem”, gdzie czuła się bezpiecznie. Nieprzypadkowo tyle uwagi poświęciła opisom więzień, w których lokalne władze przetrzymywały jej politycznych towarzyszy. Jeszcze przed Holocaustem w życiu polskich Żydów pojawiały się coraz liczniejsze ograniczenia.
Suzanna potwierdziła prawdziwość słów matki, pisząc: „Polacy jako naród muszą zmierzyć się ze swoimi demonami”. Co najważniejsze jednak, Roma opowiada też, że nie traciła nadziei. Często czytamy pamiętniki ocalonych jako zapis ludzkiego poniżenia i – oczywiście – Roma także czuła „obowiązek dania świadectwa”. Jak słusznie zauważa Suzanna, wspomnienia jej matki to historia tragedii, ale również triumfu. Sama Roma jednak była daleka od chwalenia się nim. Jej mocne postanowienie, by uparcie patrzeć przed siebie – nawet gdy strach przenikał każdą chwilę codzienności – najwyraźniej wiele dla niej znaczyło, ponieważ szczegółowo o tym opowiada. Zgodnie z duchem epoki Roma głęboko wierzyła. Gorąco pragnęła – i do tego dążyła – osiągnięcia autentycznego braterstwa międzyludzkiego, a także narodowego. Można się tego domyślić ze wzmianek o młodzieńczym zapale, z jakim uczyła się polskiego, o miłości do filmów oraz polskiej (a nie polsko-żydowskiej) literatury, która otworzyła jej oczy na „świat poza tym, co bezpośrednio mnie otaczało”.
Zwłaszcza jej opis warszawskich ulic działa na wyobraźnię: magia pięknych bulwarów i eleganckich witryn sklepowych. Po powrocie z Rosji często wspomina miasto, „które kiedyś tak kochałam”, i swoją „niegdyś ukochaną Polskę”. Tę postawę zresztą przejęła po niej córka.
Przed drugą wojną światową Roma wstępowała do organizacji obiecujących przyszłość, w której Żydzi i Polacy będą mogli „koegzystować”. W socjaldemokratycznej partii Bund realizowała swoje marzenie o Polsce jako wspaniałym kraju „dla wszystkich robotników”. Zaangażowała się też w ruch esperanto, by wspierać komunikację między różnymi grupami społecznymi. Włączała się również w działalność żydowskiego oświecenia – haskali. Ruch ten od XVIII wieku starał się dostosowywać żydowskie tradycje tak, by ułatwiały integrację w nowoczesnym, świeckim społeczeństwie. Dla Romy oznaczało to akceptację polskiego dziedzictwa, ale także wierność żydowskiemu stylowi życia, dzięki czemu na przykład mogła wybrać się do kina w piątkowy wieczór, choć tradycyjnie pojmowany szabat tego zabraniał. Kształtowało to również jej stosunek do małżeństwa jako związku opartego na miłości, a nie układu zapewniającego trwałość religijnych i etnicznych granic (choć sama szanowała owe granice). Jej krewni postanowili, że osiedlą się w polskim (chrześcijańskim) sąsiedztwie. Jak zauważyła Suzanna: „(…) mama nigdy nie przestała traktować ojczyzny jak najważniejszej części swojego jestestwa”.
Bodaj najciekawszy wątek wspólnego pamiętnika Romy i Suzanny stanowi to, co Primo Levi, który przeżył Holocaust, nazywał wewnętrznymi „niewidocznymi rzeczywistościami”. Dla kogoś patrzącego z zewnątrz historyczna narracja o nowoczesnym żydostwie to historia prób integracji społecznej i antysemickich prześladowań. Z perspektywy osoby patrzącej na to od środka życie Żydów – co Roma jasno dawała do zrozumienia – stanowiło zagadkę. Z jednej strony rozumieli, że nie należą do polskiego społeczeństwa. Widzieli i czuli wyraźnie, że nie mają tych samych praw, co Polacy. Z drugiej strony zaś wielu – w tym również Roma – zabiegało o akceptację społeczną. Oszukiwali się? Woleli mrzonkę od rzeczywistości i wbrew oczywistym faktom wierzyli, że – jak to ujął Jan Błoński – „przyszłość [polskich Żydów] z czasem stanie się jaśniejsza. Stało się jednak inaczej”*? Być może.

* Dennis B. Klein odwołuje się do eseju Jana Błońskiego Biedni Polacy patrzą na getto (przyp. red.).

Wolę jednak przymierzyć się do zagadki z punktu widzenia tych, którzy przeżywali konkretne wydarzenia, a nie patrzyli na te wydarzenia z perspektywy czasu. Wspomnienia Romy bardzo nam w tym pomagają. Jej przywiązanie do Polski i polskiej kultury, a także jej wybór świeckich wartości i humanitarnego etosu opierały się na emocjach, nie na chłodnej kalkulacji. Nie zamykała oczu na fakty, ale miłość do kraju brała górę nad wszystkim. To nieuchronnie prowadzi do pewnego braku konsekwencji: raz przedstawia policję jako symbol bezpieczeństwa, by w innym miejscu opisywać jej bezsensowną brutalność. Tym, co pozwala to wszystko nieco uporządkować, są słowa Romy mówiące o „wściekłości i smutku”. Od swojej ukochanej ojczyzny oczekiwała czegoś więcej. Doświadczywszy zdrady, w pewnym miejscu snuje rozważania, jak skomplikowana jest miłość. Odnoszę jednak wrażenie, że zdrada stanowi wątek przewodni całej narracji. Nakierowanie na przyszłość nie było u Romy czymś patologicznym, próbą okłamywania siebie. To element człowieczeństwa, którego trzeba strzec nawet – a może zwłaszcza – wtedy, gdy wszystko się wali, mimo zaskakujących, a czasem i tragicznych konsekwencji. Roma przeżyła. Dzięki jej życiu po śmierci na świat przyszli Suzanna i następni. Suzanna mówi o trzecim pokoleniu. Wiemy, że Roma spisywała wspomnienia z myślą o potomnych. Nie wiemy jednak właściwie, jak postrzegała przyszłość. Suzanna podkreśla, że matka zmarła „ze złamanym sercem”. Pamiętniki Romy są nakierowane na przyszłość, ale równocześnie naznaczone ciężarem zaostrzonej ostrożności. W jej świecie nieludzkie okrucieństwo stanowiło normę, nie wyjątek. Uważała, że agresja była niejako wrodzoną cechą tego czasu. Przypomniała, jak jeden z jej chłopaków nosił broń „na wszelki wypadek”. Aresztowania też nie miały nic wspólnego z prawem ani żadnymi rozsądnymi standardami. Widziano w nich prymitywne narzędzie władzy. Nowy ład sławił siłę, nie przyzwoitość. Suzanna, podobnie jak my wszyscy, żyje w owym nowym porządku ze świadomością, „do czego nadal jest zdolny człowiek”.
Dla Romy i tych, którzy przeżyli straszliwe okrucieństwo, przyszłość nie malowała się tak optymistycznie jak przed Holocaustem. Po katastrofie braterstwo dawnych wrogów – czyli to, co czasem nazywamy autentycznym pojednaniem – stało się dla niej mrzonką, wręcz czymś niewyobrażalnym. Żyjemy w świecie postracjonalizmu. Musimy więc zrozumieć niewidzialne rzeczywistości Romy. Po lekturze jej pamiętnika uświadamiamy sobie, że koegzystencja opiera się na układzie sił, a nie wzajemnej kurtuazji. Konflikt jest wdrukowany w ludzką egzystencję.
Z tą właśnie świadomością musimy wchodzić w niestabilny świat, aby – kiedy staniemy w obronie swoich nierealnych oczekiwań – nie zaskoczyła nas brutalna rzeczywistość i żebyśmy nie byli wobec niej bezradni. Trzeba zaakceptować fakt, że człowieczeństwo to nieustanne negocjacje między tymi, którzy są w środku, a tymi, którzy pozostają na zewnątrz. Po tym, co przeczytaliśmy w tym pamiętniku, dłużej już nie możemy myśleć o prawach człowieka w oderwaniu od nieprzejednanej mentalności plemiennej. Tak, musimy pamiętać, że w głębi serca Żyd pozostaje Żydem, a Polak Polakiem. Wspólny grunt, choć tak ważny dla budowy cywilizacji, pozostaje kruchy. Uważam, że jeśli rzeczywiście chcemy budować stabilniejszy świat, musimy walczyć o niego na chłodno, bez złudzeń.
Dennis B. Klein
profesor historii,
dyrektor Instytutu Studiów Żydowskich
na Uniwersytecie Keana w stanie New Jersey

 
Wesprzyj nas