Niezwykła historia dwunastu obdarzonych pasją projektantów, którzy kierując się odwagą i wybitnym talentem, rewolucjonizowali modę swoich czasów.


Christian Dior, Hubert de Givenchy, Pierre Cardin, Charles Frederick Worth, Paul Poiret, Jean Patou, Cristóbal Balenciaga, Yves Saint Laurent, Karl Lagerfeld, Jean Paul Gaultier, Christian Lacroix, John Galliano – najwięksi kreatorzy mody.

Każdy z nich to geniusz i wizjoner, a wszyscy zapisali się złotymi zgłoskami w annałach mody.

Mężczyźni, którzy wstrząsnęli światem mody to niezwykła historia dwunastu obdarzonych pasją projektantów, którzy kierując się odwagą i wybitnym talentem, rewolucjonizowali modę swoich czasów, przeciwstawiali się schematom i kształtowali gust milionów kobiet na całym świecie.

Książka jest opowieścią o fascynującym życiu w świecie elegancji i luksusu, ale też o zmaganiach z przeciwnościami losu, zakusami konkurencji i wyzwaniami czasów, w których przyszło im tworzyć.

***

Dwunastu projektantów opisanych w niniejszej książce odrzuciło tradycję, podsyciło modowe pasje i przyspieszyło wzrost gospodarczy. Dzieje ich pracy to ponad sto pięćdziesiąt lat historii mody, to także polemika historii z ulotnością, wiedzy z frywolnością i chęci pokazania się z potrzebą uwodzenia.
– ze Wstępu

Bertrand Meyer-Stabley – wieloletni dziennikarz “Elle”, otwiera przed nami drzwi do historii sukcesu dwunastu wyjątkowych mężczyzn. W 2014 roku nakładem Domu Wydawniczego REBIS ukazała się jego książka Kobiety, które wstrząsnęły światem mody.

Bertrand Meyer-Stabley
Mężczyźni, którzy wstrząsnęli światem mody
Przekład: Małgorzata Czaplarska
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 1 grudnia 2015


Wstęp

Zasłużyli na miano bohaterów! W efemerycznym świecie mody dwunastu projektantów pozostawiło po sobie coś więcej niż ślad: wyryty na trwałe znak. Pełniąc rolę odważnych i pełnych inspiracji twórców swoich czasów, wpisali się na karty historii. Wymyślone przez Wortha w okresie II Cesarstwa jako odpowiedź na osobliwe potrzeby nowego burżuazyjnego społeczeństwa paryskie haute couture, ze swoimi pokazami mody i praktykowaną do dzisiaj sezonowością, nie uniknęło przełomów na miarę romantycznej batalii o Hernaniego, groźnych sztormów ani misternych koronkowych wojen.

– * –

Od roku 1858, czyli daty „narodzin” domu mody Wortha, aż do wybuchu wojny w roku 1939 wśród najważniejszych postaci świata mody pojawiło się mniej więcej tyle samo mężczyzn co kobiet. Panowie: Charles Frederick Worth, Jacques Doucet (1870), Gustave Beer (1877), John Redfern (1886), Georges Doeuillet (1899), Paul Poiret (1903), Martial i Armand (1910), Beschoff , Prémet (1912), Jean Patou (1914), Lucien Lelong, Edward Molyneux (tuż po Wielkiej Wojnie, w 1919 roku), Robert Piguet (1923), Marcel Rochas (1925), Cristóbal Balenciaga (1937). Oraz panie: Madeleine Laff erière (1869), Jeanne Lanvin (1886), Jeanne Paquin (1893), siostry Callot (1896), madame Havet od 1905 roku, Madeleine Chéruit (1901), Jenny (1910), Augusta Bernard (1912), Madeleine Vionnet (1913), Coco Chanel (1920), Louise Boulanger (1924), Bruyère (1926), Marcelle Dormoy (1927), Elsa Schiaparelli (1928), Maggy Rouff (1929), Nina Ricci (1932) oraz Alix (Madame Grès od 1934 roku). To one podbiły męską twierdzę. Kobiecy wkład to przede wszystkim doskonała technika, perfekcyjne wykończenia, talent we władaniu nożyczkami, igłą i nitką. Zawód otwierał im drzwi do świata sztuki. Tymczasem panowie podążali zwykle odwrotną ścieżką: najpierw szukali inspiracji i dostosowywali je mniej lub bardziej do wymogów zawodu. Dlatego łatwiej im przychodziło wprowadzanie nowości w oparciu o istniejącą wówczas w sztuce różnorodność.
Ostatecznie mężczyźni przejęli modowe stery w okresie powojennym: Jacques Fath, Pierre Balmain, Christian Dior, Hubert de Givenchy, Pierre Cardin. Prawdziwy atak nastąpił w latach sześćdziesiątych XX wieku, gdy pojawili się: Yves Saint Laurent, André Courrèges i Paco Rabanne. Lata siedemdziesiąte to z kolei narodziny Karla Lagerfelda, Jeana-Louisa Scherrera i Marca Bohana; lata osiemdziesiąte należały do Jeana-Paula Gaultiera i Christiana Lacroix. W końcu w latach dziewięćdziesiątych nadszedł czas dwóch brytyjskich enfant terrible: Alexandra McQueena i Johna Galliano. Pierwszy popełnił samobójstwo, drugi runął z piedestału, kończąc wystawne i ekscytujące życie projektanta-gwiazdy.

– * –

Później sława wielkich projektantów ustąpiła popularności pseudostylistom. Haute couture nie dyktuje już nowych trendów. Cały czas pozostaje jednak obiektem westchnień. Jest nie tylko częścią przemysłu towarów luksusowych, ale przede wszystkim stanem ducha, wyrazem emocji, rytmem życia.
Dwunastu projektantów opisanych w niniejszej książce odrzuciło tradycję, podsyciło modowe pasje i przyspieszyło wzrost gospodarczy. Dzieje ich pracy to ponad sto pięćdziesiąt lat historii mody, to także polemika historii z ulotnością, wiedzy z frywolnością i chęci pokazania się z potrzebą uwodzenia.

Charles Frederick Worth

Anglik, który wymyślił paryskie haute couture: Charles Frederick Worth. Prawdę mówiąc, ewolucja stroju i rozwój konfekcji około 1850 roku zawierały już w sobie wszelkie niezbędne przesłanki do jego powstania. Istniała „nisza” i Worth ją wykorzystał. Protekcję zawdzięczał głównie cesarzowej Eugenii i dworowi Tuileries. Pochodząca z Hiszpanii monarchini była rzecz jasna jego najsłynniejszą klientką. Jej zaufanie, wierność i przyjaźń sprawiły, że Worth stał się znanym i uprzywilejowanym projektantem na europejskich dworach. Anglik nadający french touch. Hańba temu, kto dostrzega w tym coś niestosownego!

– * –

Prekursorzy mody, nieliczne autorytety w dziedzinie elegancji – od Agnès Sorel po Madame Tallien, od księcia de Joyeuse po Brummella – odznaczający się wystarczającą lekkomyślnością i uporem, już od średniowiecza narzucali dworom swoje wynalazki odzieżowe i styl. To dla nich kapelusznicy, fryzjerzy, producenci ozdób, perfum i rękawiczek oraz tłumy anonimowych dostawców tworzyli najlepsze z wytworów mistrzowskiego rzemiosła. Ci utalentowani ludzie, władający umysłami klientów, doprowadzili do tego, że Paryż stał się stolicą elegancji. Przyjęte, rozpowszechniane i naśladowane w Europie przez możnych tego świata trendy podążały zgodnie z wytyczonym szlakiem aż do rządów Ludwika Filipa. Następujące po sobie modowe etapy trwały wystarczająco długo, aby nadać ton poszczególnym okresom. Dlatego kobiety, które nosiły się pięknie już przed rewolucją francuską, jeszcze długo po Waterloo wzbudzały podziw swoimi strojami. Aż do czasów II Cesarstwa klientki same dostarczały szwaczkom i krawcom tkaniny, których ci nie mogli sprzedawać. Rozwój społeczny i gospodarczy w XIX wieku spowodował stały napływ nowych elegantek.
Oryginalne wzory, własne tkaniny, szycie na miarę według wybranego przez klientkę zaprojektowanego wcześniej wzoru jako pierwszy zaproponował swoim klientkom Charles Frederick Worth, Anglik zamieszkały w Paryżu. Innym jego pomysłem było prezentowanie modeli na manekinach z krwi i kości. Dodatkowo garderoba opatrzona nazwiskiem Wortha osiągała dużo wyższe ceny niż wynosił koszt jej produkcji. Wzór – pokaz – znak firmowy… Ze skutkami tej potrójnej innowacji (choć znak firmowy nie jest wynalazkiem Wortha) mierzymy się po dziś dzień.
Pragnienie bogacenia się i nieodłącznie towarzysząca mu potrzeba pokazywania się zagwarantowały haute couture natychmiastowy sukces. W rozwijającym się wówczas przemyśle rękodzielniczym pracowało wiele kobiet, których roczne wynagrodzenie sięgało tysiąca ówczesnych franków. W tym samym czasie elegantka z najwyższych sfer przeznaczała na strój – bez dodatków – budżet w wysokości kilkuset tysięcy złotych franków. W jaki sposób udało się Worthowi w tak krótkim czasie wspiąć na szczyty chwały?

– * –

Charles Frederick Worth przychodzi na świat 13 października 1825 roku w małym miasteczku Bourne w hrabstwie Lincolnshire. Jest szóstym dzieckiem Williama i Mary Worthów. To świat iście dickensowski. Otacza go przytłaczająca bieda. Ojciec trwoni skromne adwokackie wynagrodzenie, podczas gdy matka oszczędza każdy grosz, aby spłacać narastające długi. W wieku niespełna jedenastu lat Worth zmuszony jest porzucić naukę, aby pomóc rodzinie. Podejmuje ciężką pracę fizyczną w drukarni.
Rok później opuszcza to przygnębiające miejsce i wyjeżdża do Londynu. Czy pracy w przemyśle modowym szukał celowo, czy też znalazł ją przez przypadek? Wkrótce rozpoczyna praktykę w domu mody Lewis & Allenby na Regent Street, gdzie sprzedaje się eleganckie ozdoby, stroje, szale, palta, tkaniny. Luksus na wyciągnięcie ręki młodego ucznia. Najpiękniejsze aksamity z Manchesteru, wełny i jedwabie już wkrótce nie mają przed nim tajemnic. Jednocześnie poznaje mechanizmy uporządkowanego, opartego na solidnych podstawach brytyjskiego handlu.
Młodzieniec jest ciekaw wszystkiego. W każdej chwili wolnej od pracy pędzi do National Gallery. Olśniony wpatruje się w słynne obrazy, notuje, szkicuje wzory haftów i krzywiznę fałd. Zachwyca się portretem królowej Elżbiety I; wraca do niego nieustannie. Jest pod wrażeniem osobliwego wyglądu brokatowej sukni. W wieku trzynastu lat obejmuje stanowisko kasjera w magazynie tkanin Lewis & Allenby. Praca nie należy do najciekawszych.
Lata mijają, a szale, płaszcze, mantylki, nawet suknie klientek nie zmieniają się; angielska moda tkwi w swoistym martwym punkcie. Jedynie spódnice się poszerzają. A także wydłużają – między innymi za sprawą młodej królowej Wiktorii, która podczas przyjęcia w Pałacu Świętego Jakuba zakrywa rąbkiem spódnicy skaleczoną wcześniej stopę. To wystarcza, aby wszystkie damy również wydłużyły swoje suknie.
Tymczasem Charles Frederick Worth poszukuje nowych wyzwań. Wertuje „The Ladies Little Messenger of Parisian Costumes” oraz „Estafette des Modes” pochodzący prosto z Paryża. Moda paryska jest zdecydowanie inna!
Ze swoim uwodzicielskim wąsem Worth ani przez chwilę nie wątpi w możliwości, jakie ofiarowuje mu Francja. Podejmuje najważniejszą decyzję w swoim życiu: mając niespełna dwadzieścia lat, wyjeżdża do Paryża. W 1845 roku porzuca angielską mgłę i udaje się do stolicy Francji. Języka Moliera uczy się w trakcie dwóch lat ciężkiej pracy jako sprzedawca w sklepach z tkaninami. Wkrótce młody Worth znajduje zatrudnienie u Opigeza i Chazelle, w Maison Gagelin, który oferuje towary związane z modą damską, od tkanin po płaszcze i narzutki. Sklep mieści się na rue de Richelieu 83, w samym sercu handlu dobrami luksusowymi. Anglik spędzi w nim dwanaście lat, od 1847 do 1858 roku. Rysuje, projektuje, dopracowuje nowe pomysły. Ujawniają się też jego zdolności techniczne – do zatrudniającego go zakładu wnosi perfekcyjny krój, czyli coś, czym szczyciło się wówczas angielskie krawiectwo. To właśnie sztuka kroju w połączeniu z paryskim szykiem zapewni francuskim strojom triumf na wystawach światowych.
Paryska Wystawa w 1855 roku jest niewątpliwie manifestem przepychu II Cesarstwa. Z całego świata tłumnie przybywają delegacje i głowy państw. Młody projektant odnosi pierwszy osobisty sukces. Tren sukni dworskiej wyszywany złotymi nićmi i perłami, stworzony na podstawie jego szkiców, otrzymuje pierwszą nagrodę. Worth przyznał później, że w ozdobnym motywie nieświadomie zawarł swego rodzaju atak na honor Napoleona: intendent dworski podobno dopatrzył się w nim nawiązania do lilii Burbonów. Mimo to modowa obraza majestatu znajduje naśladowców na wszystkich królewskich dworach.
Jedna ze sprzedawczyń z Maison Gagelin staje się niebawem przyjaciółką rudego Anglika. Romans kończy się happy endem, panna Marie Vernet zostaje żoną Charlesa Fredericka Wortha i – co więcej – jego wspólniczką. To dla niej będzie projektował kreacje, kapelusze, tysiące niezwykłych ozdób i dodatków, które będzie nosiła z ogromnym wdziękiem, podkreślając ich wartość, co przełoży się na liczne zamówienia.

– * –

Worth kipi od pomysłów. Przecież zamiast sprzedawać tkaniny na suknie, można uszyć je samemu, a dopiero potem sprzedać! Wkrótce Worth, zbyt niezależny, by pracować pod nadzorem przełożonego, postanawia się usamodzielnić. W 1858 roku otwiera własny dom mody przy rue de la Paix 7.
Rozpoczyna się okres obfitujący w coraz to nowe genialne pomysły. Nie zadowala go już szycie strojów na zamówienie klientek, zaczyna im proponować gotowy, autorski zestaw sukni. W ten sposób powstaje pierwowzór dzisiejszych sezonowych kolekcji. Zamiast eksponować je na miniaturowych drewnianych lalkach lub wiklinowych modelach, jak czyniono dotychczas, Worth szyje stroje na miarę dla swojej żony, które ona następnie prezentuje na salonach, na wyścigach konnych w Bois, Deauville lub podczas przedstawień w Operze. Historyk ubioru Nathalie Harran* podkreśla: „Sukces Wortha zależał od wielu czynników. Wyrafinowany znawca zaproponuje przede wszystkim stworzenie modeli strojów z tkanin dostępnych w jego butiku, w większości jedwabi produkowanych w Lyonie, na które ma wyłączność i które kupuje w ilościach hurtowych. Modele prezentowane są w luksusowych wnętrzach, aby oczarować uczestniczące w pokazach klientki. W jednym z nich, tak zwanym «salonie światła» (salon de lumière), projektant odtwarza atmosferę wieczornego przyjęcia, aby można było ocenić, jak na efekt końcowy wpływają karnacja i światło.
Worth jako pierwszy wymyślił pokazy projektów w rzeczywistych rozmiarach, na ożywionym modelu. W charakterze modelki występuje najpierw jego żona Marie, potem jej następczynie: młode, dystyngowane, lecz skromne, często uderzająco podobne do klientek kobiety, które spacerują po salonie, prezentując konkretny wzór”. Klientki mogą oglądać modele ze wszystkich stron w dwóch ogromnych pomieszczeniach wyposażonych w krzesła wyściełane bordowym aksamitem.
Były to pierwsze pokazy mody.

– * –

Dla Wortha jest to okres niezwykle twórczy. Zresztą wszyscy mieszkańcy Paryża odczuwają podobną energię. Okres II Cesarstwa to czas wytężonej pracy, ale także czas przyjemności. Epoka szybko rozwijającego się przemysłu i ważnych przemian. Środki transportu są coraz szybsze, miasta ulegają przeobrażeniu, Paryż się zmienia. Powstaje arystokracja przedsiębiorców nakręcająca interesy i spiralę spekulacji. Rozrasta się klasa robotnicza, a jej sprzeciw wobec pracodawców jest coraz bardziej widoczny.
Epoka przyjemności. Świat uciech jeszcze nigdy nie był tak hałaśliwy. Nigdy tak zawzięcie nie poszukiwano luksusu i rozrywki: teatry, bulwary, bale i salony, zbytkowne powozy i pełne przepychu stroje. Dla uprzywilejowanych życie jest jedną wielką zabawą, „zabawą godną cesarza”.
Worth ma już grupę ważnej klienteli. Wiele z jego klientek wiernie przy nim trwa, co działa na niekorzyść Maison Gagelin. Ale krawca martwi tylko jedno – brak zainteresowania ze strony cesarzowej. Dwie słynne krawcowe, Palmyre i Vignon, szczycą się jej bezgranicznym zaufaniem. To u nich Eugenia zamówiła pięćdziesiąt dwa stroje na swój ślub. Aby wyprodukować zjawiskowe tkaniny, tafty, mory antyczne, w ruch poszły wszystkie francuskie zakłady włókiennicze. Niestety dwóm doskonałym rzemieślniczkom brakowało rozmachu, aby uratować tkaczy z Lyonu przed nadciągającą falą mechanizacji pracy.
Worth, artysta naturalnie dążący do perfekcji, przepada za bogactwem kolorów, sztuką tkacką, grą świateł i cieni, które uzyskać może tylko rzemieślnik za pomocą ręcznego warsztatu i tradycyjnych technik. Zamierza zagrać tą kartą przetargową i podbić dwór cesarski sztuką doskonałą, łączącą pochlebstwo, powściągliwość i talent.

– * –

Podczas pierwszego spotkania z cesarzową*, które, choć nie bez przeszkód, udało się w końcu zorganizować, Worth prezentuje okazałą suknię z kwiecistego brokatu, będącego francuskim nawiązaniem do tradycyjnych chińskich haftów. Eugenia grymasi.
– Nie zechciałaby Wasza Cesarska Mość nosić tej sukni dla dobra naszych cennych lyońskich tkaczy? – sugeruje Worth.
– Ależ panie Worth, czego mogą od nas chcieć ci ludzie? – ripostuje pretensjonalnie cesarzowa.

* Worth nawiązał kontakt z cesarzową Eugenią dzięki księżnej Pauline de Metternich. Pewnego ranka w 1860 roku Pauline spotkała się z panią Worth, aby ta pokazała jej szkice męża. Zaproponował on bowiem, że uszyje dla niej strój wedle jej wyboru, za cenę, jaką sama zaproponuje. Wszystko po to, aby móc włączyć ją do grona zaufanych klientek. Pomysł okazał się trafiony, ponieważ Pauline wybrała dwie suknie (za kwotę 600 franków), z których jedną wykorzystała podczas wielkiego balu na dworze Tuileries. Była to suknia z białego tiulu obszytego srebrnymi nićmi i ozdobiona stokrotkami, z talią podkreśloną szerokim pasem z białej satyny. Istne zjawisko i błyskawiczny sukces. Cesarzowa od razu dostrzegła w stylu sukni mistrzowską rękę. „Kto uszył tę wspaniałą suknię?” – zapytała. „Nowa gwiazda na modowym firmamencie”, odpowiedziała księżna. „Wkrótce gwiazda ta rozbłyśnie – dodała cesarzowa – proszę powiedzieć krawcowi, że chcę się z nim spotkać jutro rano o dziesiątej”. „Worth zyskał sławę, a ja przegrałam, napisała potem Pauline – ponieważ od tego czasu żadna jego suknia nie kosztowała trzysta franków. Worth stał się potwornie drogi”.

Na szczęście dla Lyonu w tym momencie nadchodzi cesarz: podkręca wąsa, błądząc wzrokiem z uśmiechem zamyślenia na twarzy. Worth potrafi być elokwentny. Sugestywnie podkreśla znaczenie lyońskich manufaktur dla francuskiej gospodarki. Który z władców nie ugiąłby się pod taką argumentacją? Eugenia, wytrawny gracz, musi ulec i złożyć pierwsze zamówienia u przekonywającego Anglika. Jej brokatowa suknia odnosi taki sukces, że wkrótce wszystkie damy dworu naśladują monarchinię nazywaną teraz we Francji „Falbala premiére” – „Pierwszą Falbaną”. W rezultacie w latach 1860–1870 liczba warsztatów tkackich w Lyonie się podwaja.
To, co Worth zrobił dla produkcji jedwabiu, powtórzy w przypadku ozdób z gagatu, koronek maszynowych, pasmanterii krawieckiej, hafciarstwa, zdobień w postaci kwiatów i piór. Pomaga stanąć na nogi dziesięciu zakładom przemysłowym. Prekursor wielkiego krawiectwa jako pierwszy czyni ze swojego nazwiska rozpoznawalny znak, którego sława wykracza daleko poza granice Francji.
W notatkach autobiograficznych Worth rzadko wspomina cesarzową: „Pierwszą kreacją, jaką jej zaprezentowałem, był strój miejski – spódnica i żakiet – z szarej tafty, zdobiony czarnymi aksamitnymi wstążkami. Wówczas była to nowatorska propozycja, ale dosyć szybko spowszedniała. Cesarzowa wpadła w ogromny podziw. «Ależ panie Worth – powiedziała mi – nie chciałabym pokazywać się publicznie w tak nowym stroju. Muszę poczekać, aż ktoś inny zacznie go nosić. Z moją pozycją nie mogę dyktować mody, muszę zadowolić się tylko jej śledzeniem». Ostatecznie komplet wzięła hrabina Pourtalès. Już po zaledwie sześciu miesiącach przygotowałem podobny dla cesarzowej. Miała go na sobie podczas wyścigów konnych w Vincennes”.

 
Wesprzyj nas