Uwodzicielki i zdradzieckie femmes fatales to najczęstsze wyobrażenia kobiet-szpiegów. Na stronach tej książki pojawiają się kobiety z różnych epok, różnych narodowości, zwolenniczki wielu ideologii, które powodowane patriotyzmem, idealizmem, pragnieniem przygody, ale też miłością lub chęcią zemsty zostały szpiegami.
Inteligentne i odważne, przemilczane lub idealizowane przez literaturę i film, odegrały ważną rolę w historii: Virginia de Castiglione została kochanką Napoleona III w imię niepodległości Włoch, Wallis Simpson, dla której abdykował król Edward VIII, była oskarżona o szpiegowanie dla nazistów, a Josephine Baker podróżowała po całej Europie z meldunkami ukrytymi w nutach.
Ksiązka opowiada o kobietach-szpiegach od czasów biblijnych aż do XX wieku.
Laura Manzanera, urodzona w 1966 roku w Barcelonie, studiowała dziennikarstwo i komunikację społeczną na Universidad Autónoma w Barcelonie, od 1989 roku pracuje jako dziennikarka. Specjalizuje się w popularyzowaniu tematyki historycznej, jest szefem działu czasopisma historycznego “Clío”. W 2006 roku opublikowała książkę Al pie de la sepultura (Na progu śmierci; ostatnie słowa pięciuset sławnych ludzi).
Kobiety szpiedzy. Intrygi i sabotaż na tyłach wroga
Przekład: Marta Boberska
Wydawnictwo Świat Książki
Premiera: 23 września 2015
Prehistoria szpiegostwa
Szpiegowanie towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów i jest umiejętnością niezależną od płci. Posługiwały się nim społeczności wszystkich epok, świadome, jak ważna jest wiedza o działaniach i zamiarach bliźniego, o jego sile i słabościach. Od zawsze też odpowiednio ukierunkowana ludzka ciekawość służyła zorganizowanemu gromadzeniu informacji istotnych dla rywalizujących ze sobą państw i ośrodków władzy.
Drugi najstarszy zawód świata
Zwolennicy teorii, jakoby szpiegostwo było po prostytucji „drugim najstarszym zawodem świata”, przekonują, że rozprzestrzenienie się tak fundamentalnych umiejętności jak krzesanie ognia czy konstrukcja koła było możliwe jedynie dzięki prymitywnemu systemowi wywiadu i „kradzieży” pomysłów.
Choć prehistoria w tym względzie w zasadzie nie pozostawiła po sobie śladów, można przypuszczać, że najdawniejsze społeczności chciały wiedzieć, jaką bronią dysponują ich potencjalni nieprzyjaciele, gdzie ją gromadzą i z czego wytwarzają. Od tego często zależało ich być albo nie być. Pozyskiwanie takich informacji o sąsiednich plemionach – zarówno przyjaznych, jak i wrogich – wymagało sporo czasu i… ludzi. Minęły wieki, zanim zwykłych zdrajców, którzy w zamian za korzyści dostarczali wrogowi informacji, czy szpiegów gotowych narazić się na niebezpieczeństwo, aby pomóc własnej wspólnocie, zastąpiły używane współcześnie systemy inwigilacji. Warto jednak tę historię opowiedzieć od początku.
Sztuka oszukiwania
W VI wieku p.n.e., zwanym w Chinach epoką przejściową, kiedy to wymieranie starych feudalnych dynastii spowodowało rozbicie kraju na niezależne państewka, filozof i strateg Sun Zi stworzył traktat zatytułowany Sztuka wojenna, w którym twierdził, że wojna jest „sztuką wprowadzania w błąd”, a „szczytem wojennych umiejętności jest pokonanie przeciwnika bez walki”. Szczegółowo opisał, jak należy zorganizować struktury wywiadu, jak używać podwójnych agentów oraz dezerterów. Uważał, że wcześniejsze rozpoznanie może dać zwycięstwo każdemu władcy i że wiedzy tej „nie uzyska się od duchów, bogów czy gwiazd, lecz jedynie od osób znających dobrze sytuację wroga”.
Sun Zi wyróżnił pięć rodzajów potencjalnych szpiegów: tych, którzy przynoszą informacje o przeciwniku (aktywnych); tych, którzy przebywają w obozie wroga (pasywnych); tych, którzy mieszkają w danej okolicy (miejscowych); urzędników nieprzyjaciela (wewnętrznych) i wreszcie pozyskanych (odwróconych) agentów przeciwnika.
Fenicjanie, naród kupiecki, którzy założyli wiele kolonii od Azji Mniejszej po Półwysep Iberyjski, kontrolę nad basenem Morza Śródziemnego zawdzięczali między innymi zakładanym w swoich portach świątyniom-burdelom. Służące w nich niewolnice (u Fenicjan kadesche, u Greków hierodule) pełniły dwojaką funkcję: zabawiały mężczyzn, jednocześnie wydobywając od nich informacje, niekiedy bardzo cenne, pozwalające wyprzedzać nadchodzące zagrożenie.
Trucicielstwo
Jeden z najbardziej wyszukanych systemów wywiadu istniał w starożytnych Indiach. Do najwybitniejszych mistrzów sztuki szpiegowania należał Ćanakja (ok. 350-283 r. p.n.e.), który pomógł dojść do władzy cesarzowi Candragupcie, założycielowi dynastii Maurja i twórcy pierwszego zjednoczonego imperium indyjskiego. Jako doradca i minister monarchy Ćanakja zorganizował służbę wywiadowczą, w której ważną rolę powierzył kobietom. Między innymi doskonalono je w sposobach zdobywania informacji o zachowaniu dworzan.
Bardzo często posługiwano się tak zwanymi visakanyas, pannami trucicielkami, których zadanie polegało na fizycznym eliminowaniu kłopotliwego przywódcy, choćby był nim nawet sam król – skórę tych szczególnych agentek, wybieranych spośród najpiękniejszych dziewcząt królestwa, nasycano trucizną, która przenosiła się na ciało ofiary przez dotyk. Niekiedy miały one jedynie za zadanie dodać truciznę do jedzenia lub picia i podać swej ofierze. Korzystano także z usług kobiet cierpiących na choroby weneryczne, a te po prostu zarażały politycznych przeciwników.
W starożytności szpiegostwo pojawiło się również w świecie łacińskim. Rolę wywiadu około 390 roku p.n.e. akcentował historyk rzymski Wegecjusz na kartach swego traktatu o strategii i taktyce Epitoma reimilitaris (Zarys wojskowości), które to dzieło cieszyło się wielką popularnością aż po wiek XVIII.
Zza kotary
W świecie starożytnym szpiegowanie równało się zdradzie. Pionierzy wywiadu, których metody dziś wydają się prymitywne, poprzestawali zwykle na przenikaniu do obozów wojskowych lub sypialni, by podsłuchiwać prywatne rozmowy, których treść mogła okazać się ważna. W takich misjach kobiety były nieocenione – wystarczyło, że miały nieco intuicji, sprytu, no i pamięć, aby ich praca przynosiła oczekiwane rezultaty
Jeśli wierzyć mitologii, bardzo ważnymi ośrodkami wywiadu były greckie wyrocznie i egipskie bądź azjatyckie świątynie, gdzie władcy zdążali w poszukiwaniu rady przed podjęciem ważnej decyzji. Z proroctwami, jakich udzielały im wprowadzone w stan transu wieszczki z takich wyroczni jak te w Delfach czy Erytrei, liczono się bardziej niż z najlepszymi strategami wojskowymi. Wieszczki nie tylko poznawały sekrety władców, lecz także mogły aktywnie wpływać na ich decyzje.
Przed dwoma tysiącami lat wodzowie i przywódcy polityczni, bez techniki, bez współcześnie nam znanych urządzeń, chcąc cało wyjść z zastawianych na nich sideł, zmuszeni byli radzić sobie inaczej. Archaiczny poprzednik ukrytego mikrofonu to przecież nic innego jak ucho nasłuchujące zza zasłony – metoda jakże odmienna, choć cel identyczny
Wiele się mówi o wzbudzających postrach legionach wszechpotężnego imperium rzymskiego, za to niewiele wspomina o roli, jaką w jego powstaniu, ekspansji i długotrwałym istnieniu odegrał wywiad. Historycy rzymscy, uparcie twierdzący, że wojsko rzymskie nie zwyciężało wrogów podstępem, lecz dzięki lepszemu uzbrojeniu, mają zapewne rację – legiony przewyższały wszystkich przeciwników uzbrojeniem, taktyką, manewrowością i dyscypliną, lecz nie tylko ich przeciwnicy uciekali się do tajnych operacji. Rzymianie stosowali pełną gamę ówczesnych technik wywiadowczych, nieodzownych w każdej cywilizacji, jeśli ta chciała zapanować nad światem. Często posługiwali się niewolnikami, którzy przenikali na terytorium wroga w poszukiwaniu wysuniętych posterunków i wartowni, ustalając najdogodniejsze miejsca przepraw i pory ataku. Do dyskretnego podsłuchiwania ważnych rozmów znakomicie nadawali się służący. Żadnych skrupułów nie miało też wielu senatorów, którzy wyłącznie dla własnych korzyści organizowali całe siatki informatorów – brak właściwego rozeznania w sytuacji mógł decydować zarówno o awansie, jak i o upadku ich kariery. A ponieważ każdy z liczących się rodów arystokratycznych dysponował własnym wywiadem, niełatwo było stworzyć jedną scentralizowaną służbę, która czuwałaby nad interesami cesarstwa.
W I wieku p.n.e. Juliusz Cezar rozkazał utrzymywać w ścisłym sekrecie skład stopu, z jakiego Rzymianie wyrabiali swoje złowrogie miecze, i zorganizował system kurierów biegłych w posługiwaniu się szyframi – wojskowe plany nie miały prawa wpaść w ręce wrogów. Z czasem samo utrzymanie się cesarza na tronie zaczęło być najistotniejsze, wobec czego większość działań wywiadowczych skoncentrowano w granicach imperium, na cesarskim dworze.
W imię wiary
Prawdopodobnie pierwsza operacja szpiegowska, o której zachowały się wzmianki pisane, odnotowana została w Starym Testamencie i odnosi się do XII wieku p.n.e. Prorok Jozue, który po śmierci Mojżesza miał doprowadzić Izraelitów do Ziemi Obiecanej i obmyślał w obozie Szittim sposób zdobycia Jerycha, wysłał tam dwóch zwiadowców, by zdobyli informację o sile wojskowej, nastrojach i wszystkim, co się działo za potężnymi murami miasta. Poprosili oni o nocleg nierządnicę Rachab, która nie tylko ich nie wydała, lecz także okazała wszechstronną pomoc – kiedy król Jerycha, dowiedziawszy się o przybyciu szpiegów, polecił ich aresztować, Rachab ukryła mężczyzn na dachu pod łodygami lnu, a później pomogła im opuścić się z okna po sznurze i poradziła, aby ukryli się w górach. W zamian za pomoc przyrzekli, że po zdobyciu miasta ona i jej rodzina będą oszczędzeni, a znakiem rozpoznawczym będzie czerwony powróz, który wywiesi z okna swego domu. Obietnica została dotrzymana. Gdy dźwięk trąb zburzył mury miasta i Jozue rozkazał zabić wszystkie żyjące w nim istoty: „mężczyzn i kobiety, młodzieńców i starców, woły, owce i osły”, śmierci uniknęła jedynie Rachab wraz z bliskimi – wszyscy oni dołączyli do ludu Izraela.
Na pamiątkę biblijnej kolaborantki jej imieniem nazwano powstałą w 1989 roku komórkę podległą Federalnej Służbie Wywiadowczej RFN, która pozyskiwała informacje, uciekając się do piractwa komputerowego.
Dalila i potęga uwodzenia
Rachab nie była jedynym szpiegiem opisanym w Biblii. W tym samym XII wieku p.n.e., gdy lud Izraela popadł w niewolę Filistynów, w pokoleniu Dana żył Manoach wraz ze swą bezpłodną żoną. Jak opisuje Księga Sędziów, ukazał się jej anioł i zapowiedział, że urodzi syna, który przyjmie śluby nazireatu, a zatem nie będzie mu wolno pic alkoholu, obcinać włosów ani zbliżać się do zwłok, jeśli bowiem to uczyni, utraci swoją nadnaturalną siłę fizyczną, a to dzięki niej ma dokonać wielkich czynów.
Istotnie, Samson dokonywał czynów dla zwykłych ludzi niemożliwych: zabił gołymi rękami lwa, burzył domy, za pomocą oślej szczęki – jedynej broni, jaką dysponował – pokonał tysiące Filistynów. A ponieważ nadnaturalna siła stale im zagrażała, postanowili poznać tajemnicę Samsona. W tym celu posłużyli się piękną Dalilą, w której ten był szaleńczo zakochany, to jej powierzając misję wydarcia sekretu. Zapytany o źródło swej siły, Samson trzykrotnie próbował ukochaną zbyć kłamstwem, jednak za czwartym razem, zniewolony jej pięknem, strojem i zapachem perfum, otworzył swoje serce i wyznał prawdę. Kiedy zasnął, Dalila kazała ogolić mu głowę i jak potulnego baranka dostarczyła Filistynom, którzy oślepili siłacza i zmusili do poniżających prac. Ale czas mijał i włosy zaczęły odrastać. Gdy nadeszło święto boga Dagona, jeńca pokazano publicznie. Lecz Samson, odzyskawszy już dawną moc, powalił kolumny świątyni, grzebiąc pod jej gruzami siebie i trzy tysiące zgromadzonych tam Filistynów.
Szpiegostwo w średniowieczu
Prostytucja – broń obosieczna
W średniowieczu spotykamy się z wywiadem właściwym, czyli niejawnym zbieraniem informacji z zewnątrz, kontrwywiadem działającym w granicach własnego państwa oraz dezinformacją, a więc rozpowszechnianiem z pozoru wiarygodnych wiadomości, które faktycznie są fałszywe.
Jedna z bardzo częstych metod szpiegowania polegała na wykorzystywaniu prostytutek. Europa Zachodnia zinstytucjonalizowała nierząd, sankcjonując tzw. prostibulum publicum, czyli prostytucję publiczną uprawianą w burdelach, budowanych i zarządzanych przez władze. Kobiety pracujące w tych przybytkach zwykle pełniły dwojaką funkcję: zaspokajały żądze klientów i służyły władzy jako agentki wywiadu. Wojskowi i politycy mogli kupować tajne informacje nie tylko od nierządnic i nałożnic, lecz także od błaznów i trubadurów, należących na ogół do bliskiego otoczenia najpotężniejszych osób.
Na Półwyspie Iberyjskim szpiegostwo rozkwitło w XI i XII stuleciu, kiedy to obszar ten podzielony był między królestwa chrześcijańskie na północy i muzułmańskie taify na południu. W pierwszych wiekach istnienia Al-Andalus arabscy dygnitarze zatrudniali do pracy wywiadowczej chrześcijan, z kolei władcy chrześcijańscy werbowali muzułmanów, aby na terytoriach wroga mieć własnych informatorów.
W służbie króla
Najpóźniej od XIII wieku królowie Aragonii dysponowali siatką szpiegów obejmującą całe rozległe terytorium. Należeli do niej mężczyźni i kobiety, ludzie prości i arystokraci, którym powierzano konkretne zadania, wypełniane często pod przykrywką tak dyplomatów, jak i renegatów. Jak wynika z zachowanych wielkich archiwów królewskich utworzonych w końcu XV wieku, liczba „zawodowych” szpiegów z lat 1460-1560 była większa niż we wszystkich pięciu poprzednich stuleciach. Ówczesne kroniki na ogół nie wymieniają jednak ich imion, po części dlatego, że byli to ludzie prości, po części ze względów bezpieczeństwa. Jest sprawą bezsporną, że w średniowieczu wielu europejskich władców właśnie kobietom powierzało zadania dyskretnego pozyskiwania informacji, trzeba było jednak jeszcze poczekać, by panie stały się ważnym elementem zorganizowanej agentury.
Część druga
Epoka nowożytna
Tajne służby – początki organizacji
Systematycznym zbieraniem informacji dla europejskich władców zajmowali się z reguły dyplomaci. Informatorami i posłańcami posługiwano się okazjonalnie, natomiast rozbudowane siatki szpiegowskie z prawdziwego zdarzenia powstały znacznie później, pewne ożywienie przejawiając szczególnie podczas konfliktów zbrojnych. W końcu XV stulecia, gdy na tronie angielskim nastała dynastia Tudorów, pojawiły się bardzo skuteczne systemy wywiadu, które następnie, w czasach zmniejszania się zewnętrznych zagrożeń, słabły i rzeczywiście, wywiad nie działał w sposób stały i regularny aż do XVII wieku, kiedy to pojawiły się państwa scentralizowane.
Pionierem w dziedzinie szpiegostwa był Oliver Cromwell, który nie tylko wprowadził w Anglii republikę, lecz także zadbał o to, aby środki państwowe służyły rozwojowi gęstej siatki agentów. Używając jako szpiegów dyplomatów i intelektualistów, rządy starały się zapewnie kontrolę polityczną wewnątrz i na zewnątrz kraju. „Niewidoczność” kobiet, mniej rzucających się w oczy od mężczyzn, sprawiała, że najczęściej pełniły one funkcję kurierów, pomagały ukrywać zbiegów, a także aktywnie uczestniczyły w politycznych intrygach.