Wszyscy byli w PRL-u idolami — łączyły ich charyzma, ambicja i zdumiewające losy. Każdy z nich był wzorcem w inny sposób, zawsze jednak w wyjątkowej życiowej roli — roli dżentelmena.


Czy dżentelmen jest w modzie? A może czasem się wstydzi? Czy jest wrażliwy, obrażalski, czy kocha adrenalinę równie żarliwie, jak kocha kobiety? Do tego walczy i skrywa się za swoim kostiumem?

Dziewięciu bohaterów tej książki — Leopold Tyrmand, Zbigniew Cybulski, Marek Hłasko, Leon Niemczyk, Daniel Olbrychski, Stanisław Mikulski, Jerzy Zelnik, Andrzej Łapicki i Jan Nowicki — to mężczyźni zachwycający sukcesami, podziwiani za urodę, często drażniący wizerunkiem.

Emilia Padoł (ur. 1985) – dziennikarka i antropolożka literatury. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie doktorantka na Wydziale Polonistyki. Na co dzień współpracuje z portalem Onet, gdzie publikuje swoje teksty i wywiady. Mieszka w Krakowie. Autorka książki Damy PRL-u.

Emilia Padoł
Dżentelmeni PRL-u
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 14 lipca 2015


Spis treści


W sytuacji dżentelmena 7

W modzie 13
Leopold Tyrmand: Dżentelmen bywa drażliwy 15
Zbigniew Cybulski: Maski dżentelmena 51
Marek Hłasko: Wstyd dżentelmena 79

W opałach 123
Leon Niemczyk: Dżentelmen niemożliwy 125
Daniel Olbrychski: Dżentelmen nie może być jednoznaczny 147

W kostiumie 185
Stanisław Mikulski: Dżentelmen, który chciał być draniem 187
Jerzy Zelnik: Dżentelmen to czy bożyszcze? 221

W objęciach 243
Andrzej Łapicki: Dżentelmen długodystansowy 245
Jan Nowicki: Dżentelmen kontra kobiety 281

PRZYPISY 311

W sytuacji dżentelmena

Kim są bohaterowie tej książki? Dżentelmenami – tymi pisanymi przez jakże polski dwuznak, którego dźwięczność nie pozwala o sobie zapomnieć, która tak długo wybrzmiewa w myślach, w przestrzeni. Startujący w życie jeszcze w czasie wojny, tuż po niej, a najpóźniej w latach sześćdziesiątych. Mężczyźni o życiorysach tak różnych, a zarazem tak bardzo wpisujących się w pewien dobrze znany nad Wisłą wzorzec. Wielokrotnie ich biografie zbiegają się w jednym punkcie, choć często idą oni w przeciwnych kierunkach. Istnieje między nimi ogrom analogii, ale nad wszystkimi dominuje jedna wspólna cecha: aspiracje. Pragnienie realizacji planów, często bardzo ambitnych, i chęć znalezienia własnej drogi – ukształtowały każdego z nich.

Czy łączą ich cechy słownikowo określające dżentelmena, a więc elegancja, dobre maniery, wytworność, poszanowanie zasad, odwaga, honor, inteligencja? Niektórych tak, lecz na pewno nie wszystkich. Czy zależało im na takiej opinii? Wielu z nich tak, ale chyba nie każdemu. A co z kobietami? Czy im okazywali należyty szacunek? Niektórym tak, z pewnością nie każdej… Co więc począć z takim, jak powiedzą niektórzy, niekonsekwentnie budowanym zbiorem? Na dziewięciu bohaterów tej książki, obywateli Polski Ludowej, można spojrzeć jak na mężczyzn niebywale ambitnych, czasem wręcz żyjących mrzonkami, którzy bywali piękni, kochali namiętnie, pijali wcale nie symbolicznie i starali się pokierować swoim losem tak, aby niczego nie żałować. Czy im się udało? To nie miejsce na takie sądy. Ale właśnie za konsekwencję, za talent, którym starali się zmienić swój los, za barwność, a przede wszystkim za emocje, które podarowali milionom widzów i czytelników, chciałabym połączyć ich na kartach tej książki. 

Leopold Tyrmand, Zbigniew Cybulski, Marek Hłasko, Leon Niemczyk, Daniel Olbrychski, Stanisław Mikulski, Jerzy Zelnik, Andrzej Łapicki i Jan Nowicki byli w PRL-u niekwestionowanymi wzorami – męskiej urody, zaradności i sukcesu. Wzorcami tego, jak powinno się zachowywać, co należy myśleć, kim powinno się być. Charyzmatyczni, wyraziści, z charakterem – to obok ambicji najważniejsze potwierdzenie tego, że dżentelmenami jednak byli. Oczywiście wszyscy byli też atrakcyjni, rozkochiwali w sobie kobiety, często umieli owinąć je sobie wokół palca, bezsprzecznie wzbudzali też zazdrość wśród mężczyzn. Nie licząc ich wad i nie wychwalając zalet, jedno trzeba im przyznać: do dziś nie dają o sobie zapomnieć, a ich książki i role, choć może szumnie to brzmi, to po prostu kanon polskiej kultury i sztuki.

Co jeszcze łączy tych mężczyzn? Oczywiście to, że nieustannie w czymś tkwią. Zawsze są w jakiejś sytuacji, ba, muszą się w niej odnaleźć. Podobnie jak w mniej lub bardziej świadomej roli dżentelmena. Choć każdemu rola ta przypadła w udziale, dla każdego jest inna – czasem to chwilowe wcielenie, niekiedy ponadczasowy składnik wizerunku.
Dżentelmen zatem zawsze jest w jakiejś sytuacji – jak bohaterowie tej książki – w modzie, w opałach, w kostiumie, w objęciach… Pozostaje mi mieć nadzieję, że czytelnicy przyjmą moje mrugnięcie okiem, a może nawet przyklasną tyleż symbolicznemu, co humorystycznemu podziałowi tej książki.

***

Ubrany jak nikt w Warszawie, walczący z socjalistyczną siermiężnością Leopold Tyrmand, rzekomy król bikiniarzy i trendsetter zachodnich fasonów (skarpetki, fryzura, marynarka!); skryty za okularami, z chlebakiem przewieszonym przez ramię i w zielonej wiatrówce Zbigniew Cybulski, dzięki któremu polskie ulice zaroiły się od identycznie wyglądających chłopaków; niedbała czerń, grymas twarzy, tlenione włosy, przede wszystkim jednak duża nonszalancja – to wizerunek Marka Hłaski, pisarza, bez cienia przesady, kultowego. Oto trójka najbardziej widowiskowych, najbardziej wyrazistych ikon znaczących PRL-owski krajobraz swoją wyjątkową obecnością. Dwaj pisarze i aktor − zawsze wierni swojemu stylowi − dla milionów stali się idolami. Byli w modzie, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Swój wizerunek kształtowali bardzo uważnie, precyzyjnie dobierając sposoby wyrazu. Jeśli przyjmiemy, że dżentelmen to ten, którego strój staje się synonimem atrakcyjności i zyskuje rzesze naśladowców − Tyrmanda, Cybulskiego i Hłaskę z pewnością można określić tym mianem. Nawet dziś jedna z bardzo znanych męskich marek modowych dedykuje dwóm ostatnim swoje odzieżowe linie inspirowane ich stylem.

***

Przygoda, ryzyko, wyzwanie, adrenalina. Czy byli w PRL-u aktorzy, których życiorysy i filmografie lepiej oddawałyby te stany i emocje? Leon Niemczyk i Daniel Olbrychski, zwykle w opałach, czy to w życiu, czy na ekranie. Jednak czym dla dżentelmena są tarapaty? Wyłącznie wyzwaniem.
Człowiek dziesiątek wariantów swojej własnej historii – mógłby nimi obdzielić jeszcze kilka osób. Śledząc jego biografię, często chce się powiedzieć „niemożliwe”, bo czasami trudno uwierzyć w realność jego opowieści. Leon fantasta, do końca igrający z losem, pełen humoru, w rzeczywistości jednak bardzo serio. A do tego profesjonalista, mający na swoim koncie ponad pół tysiąca krajowych i międzynarodowych ról.
Daniel Olbrychski: szczery, emocjonalny, z ogromnymi ambicjami. Raptus i wrażliwiec. Brawurowy i nieśmiały. Niejednoznaczny, niebezpieczny, nieznośnie uroczy. Tnie szablą, naraża życie, by ratować ukochane zwierzęta, oświadcza się w szlafroku, ale ze wszystkimi odznaczeniami na piersi. Sławny nie tylko w PRL-u, nie tylko w dzisiejszej Polsce, ale naprawdę na całym świecie.

***

W kostiumie niełatwo się odnaleźć. Często uwiera, męczy niedopasowaniem, irytuje. Stanisław Mikulski i Jerzy Zelnik – w polskim kinie chyba najprzystojniejsi i chyba najbardziej też o urodę dbający, przez lata dźwigali kostiumy, które stworzyły ich jako aktorów, równocześnie na zawsze wciskając ich w konkretne role. Nosili je jak nikt inny, choć też jak nikt próbowali się z nich wyswobodzić. Bo dżentelmen nigdy nie powinien się poddawać.

Partyzant, oficer, milicjant. Mundur, szczególnie ten będący „przykrywką” dla agenta J-23, uczynił z niego międzynarodową gwiazdę. Popularność kultowego serialu stała się dla Stanisława Mikulskiego przekleństwem, z którym starał się walczyć. Nigdy nie zrezygnował.
Piękny, posągowy, boski Jerzy Zelnik. Faraon, którego rozmodlona twarz i młode ciało niezmiennie zachwycają, każdej kolejnej roli użyczał swoje rozgorączkowane oczy, kształtne usta i leniwą zmysłowość. W roli najwyższego kapłana pozostał do dziś. Sprawy duchowe są dla niego bardzo ważne, ale fizyczność to także istotna sfera. Zmaga się ze sobą i z całym światem.

***

Dżentelmen nie może być sam. Andrzej Łapicki i Jan Nowicki wiedzieli o tym najlepiej. W objęciach kobiet znajdowali się nie raz. Na kobietach próbowali się poznać i poświęcili im niejeden tekst, bo to aktorzy piszący.

Amant, uwodziciel, elegant. Zyskał uwielbienie kobiet, bo naprawdę interesował się nimi. Żadna nie pozostawała obojętna wobec jego nienagannych manier, inteligencji i wyczucia. Erudyta o wyjątkowym poczuciu humoru i człowiek niezależny, który do końca miał odwagę żyć tak, jak naprawdę chciał. Andrzej Łapicki – nieprzekonany do siebie w roli amanta, ironicznie odnoszący się do tego określenia, o swoich intymnych relacjach z kobietami milczał, jak przystało na prawdziwego dżentelmena. Zresztą on po prostu zawsze wiedział, jak się zachować.
Podobnie jak Jan Nowicki. „Pastelowy chłopiec”, w polskim filmie początkowo w rolach bohaterów aspirujących, tzw. z awansu, który z biegiem lat każdym swoim pojawieniem się na ekranie odbierał paniom dech w piersiach. Również sarkastycznie podchodził do określenia „amant”. Na teatralnej scenie niezmiennie złożony, demoniczny, wspaniały. W życiu kochał wiele razy, wiele razy też odchodził. O kobietach nierzadko mówił z gorzkim przestrachem, jednak częściej z podziwem, doceniając te naprawdę niezależne. Szarmancki, zazwyczaj w kapeluszu, o uśmiechu, który domaga się odwzajemnienia.

***

Zatem kim są bohaterowie tej książki? Zjawiskiem, fenomenem, inspiracją – to na pewno.

Kraków, grudzień 2014–kwiecień 2015

 
Wesprzyj nas