Niebezpieczne związki w najbardziej luksusowym hotelu świata. Fascynująca opowieść o ikonie Paryża.


„Hotel Ritz” to fascynująca opowieść o ikonie Paryża. Uwodzicielskie obrazy ze świata przepychu, sławy i mody, nielegalnych interesów, niebezpiecznych związków i szpiegowskich intryg. Prawdziwa historia o wielkim Paryżu, którą czyta się jak dobrą powieść.

Coco Chanel szuka przyjemności w ramionach nazistowskiego szpiega Hansa von Dincklage. Nie ma zamiaru zamartwiać się wojną, woli spędzać czas w najwykwintniejszym miejscu Paryża.

Marlena Dietrich uwodzi żonatego Ernesta Hemingwaya, który po przybyciu do Ritza topi w drogich alkoholach wojenne wspomnienia.

Ingrid Bergman – gwiazda filmowa spędza upojne noce w towarzystwie Roberta Capy, legendarnego fotoreportera magazynu „Life”.

Tilar J. Mazzeo – amerykańska autorka bestsellerowych książek: The Widow Clicquot: The Story of a Champagne Empire and the Woman Who Ruled It, The Secret of Chanel No. 5: The Intimate Story of the World’s Most Famous Perfume, and The Hotel On The Place Vendôme: Life, Death, And Betrayal At The Hôtel Ritz In Paris. Obecnie pracuje nad biografią Ireny Sendlerowej.

César Ritz i jego kodeks:
Zobacz bez patrzenia, usłysz bez słuchania; bądź w pełnej
gotowości bez służalczości, wychodź naprzeciw bez
arogancji. Jeśli klient narzeka na jedno z dań lub na wino,
usuń je ze stołu i zastąp innym, bezzwłocznie i bez zbędnych
pytań.

Tilar J. Mazzeo
Hotel Ritz. Życie, śmierć i zdrada w Paryżu
Tłumaczenie: Miłosz Habura
Wydawnictwo Znak
Premiera: 13 lipca 2015


Początki
“Król hotelarzy, hotelarz królów”
– César Ritz

„Nigdy nie zostaniesz hotelarzem, gdyż hotelarstwo wymaga
talentu i drygu, którego ty nie masz”.

(pierwszy szef do Césara)

Tak, wszystko zaczęło się od jednego człowieka.
U źródeł splendoru sieci hoteli Ritz leżał pomysł, konsekwencja i ciężka praca Césara Ritza. Był z pochodzenia Szwajcarem. Urodził się 23 lutego 1850 roku w małej alpejskiej wiosce Niederwald w tzw. Haut-Valais – górnej, niemieckojęzycznej części kantonu Valais. Pochodził ze skromnej chłopskiej rodziny utrzymującej się z pasterstwa. (Kontrast z późniejszym przepychem dzieła jego życia zaiste wart podkreślenia!)
Kiedy miał trzynaście lat, rodzice wysłali go do rodziny mieszkającej w mieście Sion, by nauczył się języka francuskiego. Gdy trzy lata później rozpoczął praktyki jako kelner w jednym z hoteli miasteczka Brig, usłyszał od szefa: „Nigdy nie zostaniesz hotelarzem, gdyż hotelarstwo wymaga talentu i drygu, którego ty nie masz”. W wieku 17 lat przeniósł się więc do Paryża, gdzie trwała właśnie Wystawa Światowa. Zatrudnił się w skromnym hotelu La Fidélité.
Pracując najpierw jako kelner, a następnie szef kelnerów, zdobywał m.in. wiedzę sommeliera. Z innej restauracji wyrzucono go, ponieważ potłukł zbyt wiele naczyń, chcąc zadziwić innych zręcznością. Kilka następnych lat uformowało Césara, zdobył szlify, wypracował sobie drogę w górę hierarchii ku wyższej klasie lokali. Między 1869 a 1872 rokiem pracował w niezwykle prestiżowej restauracji Voisin, gdzie miał okazję podawać do stołu takim znakomitościom jak Sarah Bernhardt, George Sand, Edmond de Goncourt, Théophile Gautier czy Alexandre Dumas. Rok później pracował w najbardziej wystawnym przybytku ówczesnej Europy, Hôtel Splendide.
Tam poznał wielu nowobogackich Amerykanów, dzięki czemu wiedział po latach, jak zaskarbić sobie wierność tego typu klienteli.
Mając 23 lata, wyjechał do Wiednia, by pracować we francuskiej restauracji. Tam też ponoć spotkał po raz pierwszy księcia Walii Edwarda VIII, który w przyszłości zostanie jego wiernym klientem. Najbliższe lata były czasem wędrówki. César zatrudniał się w różnych kurortach na terenie całej Europy. Po raz pierwszy awansował na stanowisko maître d’hôtel, zarządzając tak luksusowymi hotelami jak Grand Hotel w Locarno nad jeziorem Maggiore lub hotelem Grand w Monte Carlo. W tym pierwszym przetrzymał niełatwy okres spowodowany ekscentrycznym zachowaniem kierownika hotelu, który był alkoholikiem stosującym dietę złożoną z surowej szynki, chleba i wina. Persona ta miała w zwyczaju niepokoić gości, dzwoniąc dzwonkami o godzinie piątej nad ranem lub też z naładowanym rewolwerem ścigając korytarzami własną żonę. Ritz powie później: „Zrobiłem wszystko, co tylko można było, by uspokoić gości hotelu”.
Wkrótce César Ritz otworzył również swoje własne hotele, między innymi hotel Minerva w Baden-Baden oraz Hotel de Provence w Cannes. W latach 1889–1897 nasz bohater sprawował funkcję menedżera hotelu Savoy. W celu podbicia Londynu orężem luksusu zgromadził – jak sam mówił – „małą armię hotelarzy”. Przydała się znajomość z księciem Walii. César, wraz ze sprzymierzeńcami lobbował nawet (skutecznie!) na rzecz zmiany prawa brytyjskiego, wedle którego restauracje powinny być zamknięte w niedzielę i po 23.00 w inne dni tygodnia. Nadzwyczajny sukces hotel Savoy zawdzięczał geniuszowi Césara Ritza i jego równie utalentowanego szefa kuchni Auguste’a Escoffiera, który wprowadził Anglików w subtelny świat kuchni francuskiej i wynalazł w tym czasie wiele legendarnych dań, z Peche Melba włącznie.
Kobiety z brytyjskiej arystokracji, dotychczas nienawykłe do jadania w miejscach publicznych, zapełniały teraz wszystkie jadalnie. Wtedy to nazwisko Ritz stało się światowym synonimem gościnności i wygody.
W późnych latach dziewięćdziesiątych XIX wieku César był już niezwykle zajętym człowiekiem, posiadaczem nie tylko głowy na karku, ale też rozlicznych przedsięwzięć hotelarskich w miastach takich jak Rzym, Frankfurt, Salsomaggiore, Palermo, Biarritz, Wiesbaden, Monte Carlo, Lucerna i Menton, tudzież zaczynającym działalność w Madrycie, Kairze i Johannesburgu. I wtedy, w 1896 roku César wraz z milionerem z Południowej Afryki (wtedy: Kolonii Przylądkowej) Alfredem Beitem stworzyli syndykat hotelarski znany jako Ritz Hotel. Warto nadmienić, że ów partner biznesowy wedle wielu źródeł był podówczas najbogatszym człowiekiem świata. Dwa lata później, 1 czerwca 1898 roku, nastąpiło uroczyste otwarcie hotelu Ritz przy placu Vendôme. Nasz bohater ma wtedy 48 lat.
Osiem lat później powstał hotel Ritz w Londynie, a po następnych czterech (1910), za namową króla Alfonsa XIII, hotel Ritz w Madrycie.
César w wieku 57 lat przeszedł na emeryturę z powodu złego stanu zdrowia, wcześniej powyprzedawał udziały w wielkich spółkach (Carlton Hotel, Ritz Hotel Development Company, Paris Ritz Company) i poszczególnych hotelach. Do roku 1912 całkiem pozbył się wszystkich udziałów. Zmarł 24 października 1918 roku. Został pochowany w wiosce, w której przyszedł na świat.
Poczynając od wypasania kóz na alpejskich halach, poprzez prowadzenie małych hotelików w południowej Francji, został światowej sławy hotelarzem, pionierem luksusowego hotelarstwa znającym od podszewki tajniki przyciągania – i zatrzymywania przy sobie – zamożnych klientów.

Hotel
w otwarciu –
pierwsze chwile

Począwszy od wieczoru inauguracyjnego 1 czerwca 1898 roku hotel Ritz utożsamiano ze spektakularnym sukcesem.
Wabił osobistości królewskie, głowy państw, mężów stanu, potentatów przemysłowych, przywódców społeczności.
„P r z y s z l i ! ” , wołała madame Ritz, żona Césara Marie-Louise. Wśród gości znajdowali się: Calouste Gulbenkian, ormiański przedsiębiorca naftowy, jeden z najbogatszych ludzi ówczesnego świata, Marcel Proust (który następnie w hotelu zamieszkał i – w pokoju obitym korkiem dla izolacji od dźwięków – dokończył pisanie W poszukiwaniu straconego czasu), Hrabina de Pourtalès, rosyjski książę Michał Michajłowicz i jego morganatyczna żona Zofia hrabina Torby, z którą żył, odkąd wygnano go z rosyjskiego dworu.
Książę Esterházy przyprowadził swoją własną kapelę cygańską, by zagrała dla pięćdziesięciorga gości podczas kolacji, którą zamówił z miesięcznym wyprzedzeniem.
Kiedyś Elsa Maxwell, dziennikarka rubryk plotkarskich amerykańskiego pochodzenia, ale i profesjonalna hostessa najgrubszych ryb, przybyła do hotelu o godzinie drugiej po południu, aby zamówić kolację dla dwustu gości na godzinę dwudziestą tego samego dnia. Elsa odmówiła, by jako zwyczajowy prezent przy karcie rezerwacji obsługa hotelu dołączyła bransoletkę od Cartiera o wartości pięciu tysięcy dolarów. Nadmieniła natomiast, że woli, by w zamian do posiłku zagrał jej i gościom słynny austriacki skrzypek Fritz Kreisler. Gdy usłyszał o owym „wspaniałomyślnym geście” George Bernard Shaw, stwierdził lapidarnie: „Ta kobieta to ósmy cud świata”.
A może to właśnie hotel nim był? Przy wsparciu w postaci talentów kulinarnych Escoffiera Ritzowi udało się sprawić, że nazwa hotelu nieodmiennie przywoływała skojarzenia z obfitością, luksusem, uprzejmością, wygodą, najlepszą jakością obsługi i wyżywienia. Zapoczątkowana wtedy passa trwała latami. Renomę i rolę hotelu w Paryżu trafnie ujął Hemingway: „Kiedy jesteś w Paryżu, jedyny powód, dla którego nie miałbyś stanąć w Ritzu, jest taki, że cię na niego nie stać”.

(…)

Wojna, Coco i brudna pościel

(…)
Coco i Hans znali się jeszcze sprzed okupacji. W roku 1936 von Dincklage pracował w niemieckiej ambasadzie w Paryżu, a projektantka od lat widywała go w stolicy przy różnych okazjach. Hans po niedawnym rozwodzie z Maximiliane von Schoenebeck, arystokratką o niemiecko-żydowskim pochodzeniu, prowadził życie playboya. Jako że był wyjątkowo przystojnym mężczyzną, odnosił na tym polu sukcesy. On i Coco po raz pierwszy spotkali się prawdopodobnie na przyjęciu u swoich wspólnych przyjaciół w roku 1937 albo następnym.
Na początku okupacji oboje mieszkali w hotelu Ritz i – co nieuniknione – często na siebie wpadali. Wysoki, przystojny, germański ideał – Hans był o ponad dziesięć lat młodszy od Coco. Jednak Chanel, choć przekroczyła już sześćdziesiątkę, wciąż była szalenie atrakcyjną kobietą. Ich związek przetrwał całą wojnę, po wyzwoleniu postawił zaś Chanel w trudnym położeniu. W podobnej sytuacji znalazło się wiele innych Francuzek, które podczas wojny miały niemieckich kochanków.
Kłopoty Coco nie sprowadzały się wyłącznie do spraw sercowych. Chanel zachowywała większą ostrożność niż Arletty i trzymała swój związek z niemieckim oficerem w tajemnicy. Blanche Auzello pamiętała to doskonale. W latach kiedy mieszkały blisko siebie, Blanche zapałała niechęcią do Chanel i chętnie naszkicowałaby jej portret charakterologiczny każdemu, kto byłby tym zainteresowany. A nie był to obraz pochlebny. Kobiety znały się już przed wojną od niemal dziesięciu lat i zawsze istniała między nimi głęboka, choć niewypowiedziana, antypatia. Jak wspominała później Blanche, problem pogłębiło między innymi to, że kiedy w 1940 roku zaczęła się okupacja, Chanel nie tylko miała romans z Hansem von Dincklagem, ale w tym samym czasie potajemnie spotykała się też z innym dżentelmenem.
„Z żadnym z nich nigdy nie pokazała się w hotelu – wspominała Blanche. – Nikogo to nie obchodziło, ale ona naprawdę bardzo się starała, żeby zachować te związki w tajemnicy. Wiedziałam o tym, ponieważ miałam bezpośrednie dojście do pokojówki pracującej na tym piętrze. Relacjonowała mi wszystko co do minuty. Zazdrościła madame, nie tego, że była wielką projektantką mody – to nic dla niej nie znaczyło. Jednakże życie z dwoma przystojnymi facetami było jej wyobrażeniem raju. Co za luksus!”. Blanche robiła co w jej mocy, żeby utrzymywać przyjacielskie stosunki z całym personelem, lecz mimo to tożsamość drugiego kochanka Chanel wciąż pozostaje tajemnicą. Co do tego, że jednym z nich był von Dincklage, nie ma żadnych wątpliwości.
W przeciwieństwie do Arletty, Coco nie tylko sypiała z Niemcami i współpracowała z władzami niemieckimi w celu odebrania swoim żydowskim wspólnikom ich majątku. Zaangażowała się także w działalność w ramach niemieckich machinacji politycznych. Niektórzy do dziś uważają, że była szpiegiem.
To niejasna historia, a ci, którzy twierdzą inaczej, niestety, ją upraszczają. Pewne jest natomiast, że amerykańskie i brytyjskie służby wywiadowcze dysponowały aktami dotyczącymi Coco Chanel i badały jej potencjalną działalność agenturalną. Podczas wojny Chanel dwukrotnie odwiedziła Berlin: raz pod koniec roku 1943 i następnie na początku 1944. Podróże te pomógł jej zorganizować oficer Abwehry Walter Schellenberg. W lutym 1944 roku wysłano go, by zastąpił tajnego przywódcę niemieckiego ruchu oporu w Paryżu admirała Wilhelma Canarisa, stałego bywalca hotelu Ritz.
Zgromadzono też wiele dokumentów na temat Hansa von Dincklagego i jego wojennych poczynań. Hans był znanym agentem niemieckim, a być może, co zawsze podkreślała Chanel, podwójnym agentem – także brytyjskim.
Baron Hans Günther von Dincklage urodził się w arystokratycznej rodzinie pruskiej. Od 1933 roku zajmował stanowisko specjalnego attaché w ambasadzie niemieckiej w Paryżu28. Był wysokim blondynem, czarującym i wykształconym. Kobiety go kochały. Niektórzy mówili, że na swoje przezwisko „Spatz” – „Wróbel” – zasłużył umiejętnością zabawiania gości. Pseudonim ten miał jednak prawdopodobnie bardziej przyziemne i bardziej złowieszcze źródło: kryptonim „Staatsanwalt Spatz” – podróżujący przedstawiciel państwa niemieckiego.
Blanche nazywała Hansa „Spatzym”. Madame Auzello nie mogła znieść Coco Chanel, lecz uważała – pomimo sceptycyzmu Claude’a – iż Hans jest fantastyczny. Po raz pierwszy przybył do Paryża z innym attaché Joachimem von Ribbentropem. Misja mężczyzn polegała na zawarciu umowy politycznej między Francją i Niemcami w okresie ustępstw wobec Hitlera. Będąc w Paryżu, przymilali się do bogatych profaszystowskich dziennikarzy i polityków, takich jak Fernand de Brinon i Pierre Laval, którzy kilka lat później zostali czołowymi działaczami w kolaboracyjnym rządzie Vichy.
Od tej chwili węzły tej opowieści stają się trudne do rozsupłania. Matka Hansa była Brytyjką. Coco upierała się, iż Hans był tajnym podwójnym agentem, pracującym także dla Brytyjczyków. Owszem, jest to możliwe.
Abwehra, zwłaszcza pod dowództwem Wilhelma Canarisa, stanowiła wszak siedlisko niemieckiego ruchu oporu. Pruscy arystokraci z wojskowymi tradycjami, jak von Dincklage, znajdowali się wśród tych, którzy jako pierwsi mogli sprzeciwić się megalomanii Adolfa Hitlera.
Z drugiej strony, jeżeli istnieją brytyjskie akta dotyczące Hansa, to nie zostały jeszcze ujawnione lub odkryte. Natomiast każdy bohater tej opowieści posiada motyw, by wymyślić usprawiedliwiającą go historię.
Coco Chanel niewątpliwie była antysemitką i anglofilką. W wyższych sferach społeczeństwa brytyjskiego antysemityzm – podobnie jak w środowisku arystokracji francuskiej czy niemieckiej – nie stanowił rzadkości. W latach dwudziestych Coco miała romans z Hugh Richardem Arthurem Grosvenorem, księciem Westminsteru, który jeszcze w latach czterdziestych pozostał zagorzałym zwolennikiem polityki proniemieckiej. Projektantka znała także sympatyzującą z faszystami parę książęcą Windsoru, która latem, przed rozpoczęciem okupacji, rezydowała w hotelu Ritz. Podobno poznała zawstydzające tajemnice polityczne z udziałem księstwa.
Chanel wiedziała, jakie przygnębienie wywołały u jej przyjaciela Winstona Churchilla abdykacja króla i jego małżeństwo z Wallis Simpson. Jesienią 1936 roku Churchill, jego brat Randolph oraz Jean Cocteau zjedli kolację w apartamencie Coco. Wychyliwszy o kilka kieliszków francuskiego wina za dużo, Winston wypłakiwał się na ramieniu projektantki. Później księżna i książę zostali wysłani na Bermudy, gdyż obawiano się, iż będą spiskować z Niemcami. Zresztą nawet będąc na „wygnaniu”, aktywnie z nimi kolaborowali.
Niezależnie od tego, czy zdawała sobie z tego sprawę czy nie, los Coco Chanel w pierwszych dniach po wyzwoleniu zależał od tego, kto napisze bardziej przekonujący list do Churchilla: Coco czy jej stara przyjaciółka i była pracownica Vera Bate Lombardi. Vera była krewną brytyjskiego premiera, żoną włoskiego arystokraty, pułkownika i faszysty. To ona w 1923 roku w Monte Carlo przedstawiła Coco jednemu ze swoich krewnych, księciu Westminsteru. W opinii Hansa von Dincklagego w przeszłości Vera była kochanką Chanel.
Wiosną 1944 roku obie kobiety wzięły udział w szpiegowskiej rozgrywce o dużą stawkę. Mogło to się skończyć tylko jednym: oskarżeniem co najmniej jednej z nich o niemiecką agenturę. Lombardi postanowiła, iż nie będzie to ona.

 
Wesprzyj nas