Gdzie ja jestem w tej historii? Emira Kusturicy to nie tylko autobiografia genialnego artysty, lecz przede wszystkim adaptacja literacka filmu jego życia oraz podróż przez sztukę i historię.


To piękna książka, wzruszająca i bardzo dobrze napisana. Z dystansem i nieraz dużym poczuciem humoru Kusturica przeplata historię swojej ojczyzny, pisaną wielkimi literami, z historią osobistą, pisaną małymi.

Opowieść o życiu artysty, pełna zarówno zabawnych anegdot, jak i tragicznych wspomnień, barwnych portretów postaci z krwi i kości łączy się z dramatyczną historią jego kraju. Odnajdujemy tu atmosferę z filmu „Ojciec w podróży służbowej” (1985), za który Kusturica otrzymał pierwszą Złotą Palmę w Cannes.

Czytając tę książkę, jesteśmy świadkami dojrzewania wielkiego reżysera, który do kina dotarł trochę przez przypadek, bez szczególnych ambicji, ale pełen pragnień i pasji. Poznajemy dzięki niej nie tylko mistrza sztuki filmowej, lecz także człowieka o niezwykłej wrażliwości na losy swojej ojczyzny.

To opowieść autentyczna i głęboko humanistyczna. Szczerość i prawda przemawia przez każdą z niemal czterystu stron książki.

Pragnę uniknąć jakiegokolwiek nieporozumienia. Jak również losu abonenta telefonicznego, do którego rodzina i przyjaciele wydzwaniają, nie wiedząc, że nie ma go już pośród żywych. Wciąż próbują, ale odpowiada im tylko kobiecy głos automatycznej sekretarki: „Abonent chwilowo niedostępny…!”.

Emir Kusturica
Gdzie ja jestem w tej historii?
Tłumaczenie z języka francuskiego: Gabriela Hałat, Michał Goreń
Wydawnictwo Claroscuro
Premiera: październik 2014


Człowiek ma skłonność do zapominania. Z biegiem czasu praktyka niepamięci stała się podstawową umiejętnością naszego gatunku. Gdyby łaskawe zapomnienie nie wyciszało ogarniętych gwałtownymi uczuciami myśli, by przywrócić je rozumowi i uporządkować, nasz umysł byłby zwykłym koszem na śmieci. Gdyby nie ono, czy potrafi libyśmy myśleć o jutrze? Jaki czekałby nas los, gdybyśmy musieli doświadczać cierpienia jako nieprzerwanej emanacji naszej duszy, gdyby niepamięć nie skrywała naszych życiowych doświadczeń, jak chmura skrywa słońce? Przetrwanie nie byłoby możliwe. A wielkie porywy szczęścia? Gdyby nie łagodzące działanie zapomnienia, doprowadziłyby nas do szaleństwa. Niepamięć uśmierza ból po utraconej miłości.
Kiedy rywal na szkolnym podwórku wymierza nam policzek, zdobywając w ten sposób sympatię dziewczyny, w której obaj się kochamy, dopiero z czasem bolesny ślad w pamięci zaciera się jak obraz na starej fotografii.
Jak przeżyć zawieruchę dziejów? Jak się w niej odnaleźć?
Zarówno przed kryzysem, jak i po nim niepodzielne rządy sprawuje niepamięć. Obserwując zdolność mas do zapominania o przyczynach wielkich przewrotów historycznych, a także to, z jaką łatwością przyjmują za prawdę późniejszą ich interpretację, stwierdzam, że należy wyłączyć niepamięć z zasady przyczyny i skutku.
Po wojnie w Bośni, aby zadowolić wojskowe i strategiczne aspiracje światowych potęg, nacjonalistów religijnych traktowano, jakby byli wielkimi obrońcami Bośni wieloetnicznej. Ofiary po wszystkich stronach konfliktu okazały się mniej znaczące, chyba że służyły wspomnianym aspiracjom. Wtedy doszedłem do wniosku, że zapomnienie jest wentylem bezpieczeństwa, ujściem dla napierających myśli, zarówno tych z przeszłości, jak i tych przyszłych. Dzieje się tak, ponieważ niewiele się zmienia w głównych aspektach ludzkiego życia.
Po tragedii wojen na Bałkanach i bombardowaniu Serbii ja również zacząłem nabierać wprawy w zapominaniu, a przynajmniej w wypieraniu myśli, które mnie dręczyły. Nie całkiem jeszcze opanowałem tę sztukę, kiedy gościł u mnie pewien agent filmowy. W latach dziewięćdziesiątych trząsł całym Hollywoodem. Nieoczekiwanie przypomniał mi, że niepamięć bierze się również z braku wiedzy o tym, jak było naprawdę. Trwał festiwal filmowy w Küstendorfie. Jonathan obejrzał w telewizji rosyjski program nadawany w języku angielskim. Był to dokument z okazji rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem.
Kiedy mnie odwiedził, wstrząśnięty, powiedział:
– Myślałem, że to my, Amerykanie, wyzwoliliśmy Europę od faszyzmu, ale z tego, co zobaczyłem w rosyjskiej telewizji, wynika, że bez nich nie byłoby to możliwe!?
– Rzeczywiście, Rosjanie niewiele stracili w tej wojnie, tylko dwadzieścia pięć milionów ludzi. Cóż to jest!
Żartobliwym tonem próbowałem uświadomić przyjacielowi prawdę historyczną, nie dolewając oliwy do ognia.
Nie chciałem, żeby mój znamienity gość poczuł się obrażony i podejrzewał mnie o wytykanie mu niewiedzy.
Niewątpliwie brak znajomości pewnych faktów jest dziełem propagandy, ale na przywiązanie do utrwalonej wizji świata nie ma lekarstwa. Próba wyjścia z niej mogłaby doprowadzić do zwątpienia we wszystko, nawet w prawdziwość coca-coli, hamburgerów i Hollywoodu.
– Zapomnij o tym, co właśnie usłyszałeś. Żeby zmierzyć się z prawdą, musiałbyś zrewidować całą swoją wiedzę i myślenie. Umysł może tego nie wytrzymać. Żyj jak dotąd wyobrażeniami, do których przywykłeś – poradziłem mu po przyjacielsku.
Nie rozumiał, o czym mówię, i tylko szeroko się uśmiechnął.
„Dobrze, że piszę tę książkę” – pomyślałem. Przynajmniej zostanie jakiś dokument o moim życiu. Jeśli sprawy potoczą się tak jak z udziałem Rosjan w walce z faszyzmem, w przyszłości ktoś mógłby twierdzić, że byłem piekarzem, albo co gorsza, tokarzem.
Hollywoodzki przyjaciel uświadomił mi ponadczasowość zapomnienia. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego wcześniej nie zauważyliśmy, że nasz kajmak(1) jest dziełem czasu. Przecież fermentacja istniała na długo przed nim.

(1) Rodzaj bałkańskiego sera. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczy).

Aby rozwikłać tę zagadkę, trzeba zrozumieć, dlaczego wojny zwykle następują po wielkich kryzysach, dlaczego ludzie dokonują niezwykłych odkryć dopiero po tych wielkich przewrotach. Dlaczego nie stosowano antybiotyków przed II wojną światową? Czyż nie czekały, ukryte w pleśni? Tajemnicza formuła tkwiła w niepamięci. Pamięć, przedsionek zapomnienia, nie uchyliła drzwi, by wpuścić w swe labirynty zagadkowy związek i oddać go do dyspozycji rozumu.
Kryzysy i wojny przybrały nowy kształt, a zapomnienie z czasem stało się formą pocieszenia. Jak inaczej człowiek zdołałby przywyknąć do wypaczonych idei dzisiejszego świata i przystać na wojnę w imię humanizmu?
Kiedy należysz do niewielkiego narodu, który odmawia ślepego posłuszeństwa polityce wielkich państw, i w szczytowym momencie dezintegracji świata uparcie pytasz: „Gdzie my jesteśmy w tej historii?”, wielkie mocarstwa zrzucają na ciebie bomby, nazywając je „miłosiernymi aniołami”(2).

(2) Nawiązanie do operacji sił NATO o kryptonimie „Miłosierny anioł”, w ramach której wiosną 1999 r. przez 78 dni bombardowano Serbię.

Zapomnienie odgrywa decydującą rolę w procesie adaptacji. Im bardziej staramy się zapomnieć o otrzymanym ciosie, im szybciej przeformułowujemy pytanie na pierwszą osobę liczby pojedynczej: „Gdzie ja jestem w tej historii?”, tym szybciej idziemy naprzód.
Podobnie w życiu prywatnym: im prędzej zapomnimy o policzku wymierzonym na podwórku szkolnym, tym większe mamy szanse, by ponownie się zakochać. Niepamięć jest częścią pamięci, jej istotnym elementem, na który liczy i którym gra historia. Nie tylko w przypadku rozkwaszonego w bójce nosa.
Kiedy byłem nastolatkiem, młodzież w Nowym Yorku, Londynie i Paryżu stała w kolejce po nowe albumy Beatlesów, Springsteena czy Dylana. Dziś młodzi ludzie czekają na iPhone’a 4. Również tutaj z pomocą przychodzi zapomnienie. Dylana zamiatamy pod dywan niepamięci, by łatwiej było żyć z prawdą, że miejsce naszych idoli, którzy śpiewali o miłości i wolności, walczyli z niesprawiedliwością, zajął przedmiot. I to on znalazł się w centrum uwagi.
To zapomnienie sprawia, że ostatecznie przyjmujemy podstawowe zasady kultury naukowej, która pogrzebie kulturę naszych przodków w podziemiach muzeów. Oczywiście twórcy iPhone’a nie wymyślili swojej zabawki, żeby wykorzystać ludzką skłonność do zapominania, ale ta przyszła im z pomocą. W poczekalniach, królestwie niepamięci, zawsze znajdzie się miejsce dla bohaterów zmiecionych przez czas.
Należę do tych, którzy zapomnienie uznają za jeden z warunków przetrwania. Mimo to odmawiam poddania się współczesnemu przyzwoleniu na niepamiętanie. Dziś masy przypominają przemysłową hodowlę drobiu. Ich pamięć trwa od karmienia do karmienia. Niepamięć wykorzystano do stworzenia teorii o końcu historii, która w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku podbiła świat. Piewcy liberalnego kapitalizmu namawiali do zerwania wszelkich więzów z własną kulturą i tożsamością, by wciągnąć nas w wir rewolucji technologicznej, która miała kanalizować bieg naszego życia i uczynić rynek regulatorem naszych procesów życiowych. To aroganckie dążenie obudziło we mnie potrzebę uzdrowienia stosunków z pamięcią i wyrównania rachunków z niepamięcią.
Chcę napisać książkę i uporządkować wałęsające się po głowie myśli i wspomnienia. Z pomocą aniołów pisarzy, którzy nauczyli mnie myśleć i mówić, wydostać z tej plątaniny wszystko, co wraz ze mną zniknęłoby bezpowrotnie. Nie chciałbym, aby po moim odejściu z tego świata to, co poruszało moją duszę, było niedostępne dla potomnych. Na wypadek, gdyby któryś z nich, powodowany ciekawością, postanowił nawiązać ze mną kontakt i wyjaśnić tajemnicę swoich korzeni.
Pragnę uniknąć jakiegokolwiek nieporozumienia. Jak również losu abonenta telefonicznego, do którego rodzina i przyjaciele wydzwaniają, nie wiedząc, że nie ma go już pośród żywych. Wciąż próbują, ale odpowiada im tylko kobiecy głos automatycznej sekretarki:
„Abonent chwilowo niedostępny…!”.

 
Wesprzyj nas