Marek Orzechowski, znany dziennikarz i publicysta, podejmuje temat, który jest niezwykle ważny dla współczesnej Europy. Jego książka to gorąca analiza sytuacji społeczno-kulturowej na Starym Kontynencie, który coraz bardziej ulega islamizacji.


„Oto Belgowie walczą w Syrii. Czołowym przywódcą Państwa Islamskiego jest Norweg, większość wojowników Allaha to Skandynawowie – Duńczycy czy Szwedzi. Głowy w Syrii ścinają Niemcy, Holendrzy torturują […] Oni pochodzą stąd, są od nas, ale nie są z nami. Mają takie same obywatelstwa, takie same paszporty, ale nie takie same zachodnie serca”
– tak w swojej książce pisze Marek Orzechowski i dodaje, że Państwo Islamskie jest znacznie bliżej, niż mogłoby się wydawać.

Marek Orzechowski uważa, że droga islamu do panowania nad nami jest dwupasmowa.

Prawym pasem, wolniejszym, przemieszczają się bojownicy Allaha i szaleństwem zamachów szerzą strach i obawę. Ich terror uczynić ma nas uległymi. W naszej cywilizacji życie cenimy wyżej od śmierci, islamiści o tym wiedzą, dlatego nasz strach przed jego utratą jest ich szansą.

Pasem lewym islam przemieszcza się szybciej, szeroko, konsekwentnie, zdecydowanie i bezkompromisowo. Po prostu zawłaszcza naszą publiczną przestrzeń i wciska się do naszych domów. Stosuje różne metody – efekty są zawsze takie same. Przegrywamy. Ustępujemy, bo nie chcemy kłótni i awantur, uważamy się za mądrzejszych i bardziej tolerancyjnych. Nasze wartości są naszymi słabościami – tak to widzą islamiści.

Książka Marka Orzechowskiego, autora między innymi „Holandii. Presja depresji” oraz „Belgijskiej melancholii” opowiada o dramatycznych zjawiskach, które potwierdzają sukces islamistów w zachodniej Europie: od krwawych zamachów po spory o miejsce na basenie kąpielowym. Autor opisuje problem radykalnego islamu, który już stoi u drzwi Europy i wkrótce może dotknąć również Polaków.

Najważniejsze pytanie – czy możemy z islamem przegrać – znajduje na kartach jego książki dramatyczną odpowiedź: my już przegraliśmy.

Marek Orzechowski ma w swoim dorobku wywiady z czołowymi politykami Europy, setki komentarzy politycznych, artykułów i reportaży, w tym z wojny na Bałkanach. Na co dzień mieszka w Brukseli.

Marek Orzechowski
Mój sąsiad islamista
Wydawnictwo Muza
Premiera: 20 maja 2015


Burki, hidżab, halal, szahid, samobójcze zamachy, masakry, honorowy mord, egzekucje, obcinanie głów… Polacy znali dotychczas zjawiska związane z islamem i przede wszystkim islamski terror głównie z medialnych doniesień. Nie brali udziału w konfrontacji bojowników Allaha z Zachodem. Było jednak tylko kwestią czasu, kiedy i oni staną się jego ofiarami. I to niekoniecznie u siebie w domu. Wystarczy, że podróżują, jak do Tunezji. Terroryści sami wybierają miejsca ataków i swoje ofiary. Im zamach bardziej przypadkowy, bardziej spektakularny, tym groźniejszy, tym dotkliwszy. Tym większy strach, tym większy paraliż. Islamski terror w imię Allaha może uderzyć wszędzie, w pociągu, na przystanku, w kawiarni, w muzeum. Dlatego tak trudno się przed nimi bronić. Dlatego, tak wiele zależy od naszej postawy. To najpoważniejsze dziś wyzwanie dla zachodniej cywilizacji, jeżeli chce przeżyć.

Islam jest religią. Ale islam jest nie tylko religią. To zamknięty w sobie system dominacji w państwie i społeczeństwie. Islam nie jest prywatną sprawą jego wyznawców. Każdy jego wyznawca jest zobowiązany do utrwalania islamu i poszerzania obszaru jego dominacji.

Islam jest słowem Allaha i bezlitosnym kodeksem życia w rodzinie, grupie, społeczeństwie, w państwie. Istotą islamu jest wpisana w jego księgi dominacja. Nad własnymi wyznawcami i nad niewiernymi. Islam nie podlega reformacji, uzupełnieniom, rozwojowi, najpełniej wyraża się w formie znanej przed czternastoma wiekami, kiedy powstawał. Taki jest cel islamistów. Chrześcijanie nie mają pojęcia, że niezależnie od własnej wiary islam traktuje ich, jak wszystkich innych ludzi na świecie, jako mu podległych. Islamiści są przekonani, że będą rządzić nami i światem, ponieważ taki jest plan Allaha. To tylko kwestia czasu, kiedy nas opanują, dla naszego dobra, jak mówią.

Droga islamu do panowania nad nami jest dwupasmowa. Prawym pasem, wolniejszym, przemieszczają się bojownicy Allaha i szaleństwem zamachów szerzą strach i obawę, ich terror uczynić ma nas uległymi. W naszej cywilizacji życie cenimy wyżej od śmierci, islamiści o tym wiedzą, dlatego nasz strach przed jego utratą jest ich szansą.

Pasem lewym islam przemieszcza się szybciej, szeroko, konsekwentnie, zdecydowanie i bezkompromisowo. Po prostu zawłaszcza naszą publiczną przestrzeń i wciska się do naszych domów. Stosuje różne metody – efekty są zawsze takie same. Przegrywamy. Ustępujemy, bo nie chcemy kłótni i awantur, uważamy się za mądrzejszych i bardziej tolerancyjnych. Nasze wartości są naszymi słabościami – tak to widzą islamiści. I mają rację. Oni nie mają słabości.

Kalifat, państwo islamskie, z islamem jako wiarą, systemem prawnym i państwowym, kodeksem zachowań i podległości, stoi u drzwi Europy. Ale jego wysłannicy są już w naszym domu. Przygotowują jego nadejście. Zachodnie miasta stają się muzułmańskie, przestrzeń publiczna ulega islamowi, zmienia się obyczaj, ubywa akcentów zachodniej wielowiekowej tradycji i kultury. Kościoły pustoszeją, meczety się zapełniają.

Można tego nie dostrzegać. Można udawać, że nas to nie dotyczy. Można się łudzić, że to jakoś samo z siebie minie. Jest zupełnie inaczej: To jednak trzeba widzieć, to jednak dotyczy nas wszystkich i to samo z siebie nie minie. Islam, mówią jego protagoniści, jest pieczęcią wszystkich innych religii, więc nie mamy wyboru. Islam, mówią islamiści, jest jedynym ratunkiem ludzkości więc musimy mu ulec, jeżeli nie chcemy skończyć w piekle.

 
Wesprzyj nas