Najnowsza powieść Mary Higgins Clark – amerykańskiej królowej suspensu


Mąż Laurie Moran zostaje brutalnie zamordowany. Tylko trzyletni Timmy widzi twarz zabójcy swojego ojca. Po pięciu latach te przenikliwe niebieskie oczy wciąż nawiedzają chłopca w snach. Laurie prześladuje inna myśl – groźba mordercy, którą usłyszał jej uciekający z miejsca zdarzenia syn: „Powiedz matce, że ona będzie następna, a potem przyjdzie twoja kolej…”.

Teraz Laurie znów ma do czynienia z morderstwem. Jest producentką programu telewizyjnego dotyczącego rzeczywistych, dotąd nierozwiązanych spraw kryminalnych. Serial rozpocznie niewyjaśnione od dwudziestu lat sensacyjne morderstwo Betsy Powell. Znaną w szerokich kręgach towarzyskich Betsy znaleziono uduszoną w łóżku, po bankiecie wydanym na cześć jej córki.
Laurie jest przekonana, że odtworzenie tego wydarzenia w telewizji stanie się olbrzymim hitem. Zwłaszcza że w filmowaniu zgodzili się wziąć udział autentyczni goście uroczystości – dawni przyjaciele skrywający różne tajemnice… małe i duże.

A te wszystkie wydarzenia obserwuje też para niebieskich oczu…

Uwielbiam Mary Higgins Clark.
Karin Slaughter

Clark ma niezwykły dar do przekształcania codziennych banalnych zdarzeń w przerażające zagadki kryminalne.
„The New York Times”

Mary Higgins Clark jest autorką ponad trzydziestu bestsellerowych powieści kryminalnych, trzech zbiorów opowiadań, powieści historycznej i pamiętników. Wspólnie z córką, Carol Higgins Clark, napisała też pięć świątecznych powieści kryminalnych.

Mary Higgins Clark
Gdybyś wiedziała
Tłumaczenie: Zofia Łomnicka
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 15 stycznia 2015

Prolog

Doktor Greg Moran bujał trzyletniego Timmy’ego na huśtawce; plac zabaw na Manhattanie, przy East Fifteenth Street, był w pobliżu ich domu.
– Ostatnie dwie minuty – powiedział, śmiejąc się, i popchnął huśtawkę. Z rozmachem, żeby usatysfakcjonować odważnego synka, ale robił to ostrożnie, by malec nie przeleciał górą. Kiedyś widział taką scenę. Nic się nie stało, bo dziecko było w dobrze zabezpieczonym foteliku. Jednak Greg zawsze bardzo uważał, kiedy bujał Tima. Miał przeszło metr dziewięćdziesiąt wzrostu i długie ręce, a w szpitalu na ostrych dyżurach widział wiele ofiar przedziwnych wypadków.
Było wpół do siódmej i słońce rzucało długie cienie na plac zabaw. Czuło się chłód, w następny weekend przypadał Labor Day, czyli nadszedł wrzesień.
– Ostatnia minuta – zawołał Greg stanowczym tonem. Zanim przyszedł tutaj z synkiem, spędził dwanaście godzin w pracy, a przypadł mu wyjątkowo ciężki ostry dyżur. Na First Avenue doszło bowiem do groźnego wypadku. Zderzyły się dwa ścigające się samochody, pełne nastolatków. Trudno uwierzyć, że nikt nie zginął, jednak trójka dzieciaków odniosła poważne obrażenia.
Greg puścił huśtawkę. Teraz powinna wyhamować i się zatrzymać. Najwidoczniej Timmy też już chciał wrócić do domu, bo nie protestował. Zresztą zostali już sami na placu zabaw.
– Doktorze!
Greg się obrócił. Zobaczył dobrze zbudowanego mężczyznę średniego wzrostu, z twarzą zakrytą szalikiem. Trzymał w ręku pistolet wycelowany w głowę Grega. Ten instynktownie odsunął się w bok, jak najdalej od Timmy’ego.
– Posłuchaj, portfel mam w kieszeni – zaczął spokojnie. – Możesz go sobie wziąć.
– Tato – odezwał się Timmy przerażonym głosem. Przesunął się na huśtawce i patrzył w oczy bandyty.
W ostatniej chwili życia trzydziestoczteroletni Greg Moran, wybitny lekarz, ukochany mąż i ojciec, usiłował rzucić się na napastnika, ale nie zdołał uniknąć śmiertelnego strzału, który trafił go w środek czoła.
– Tatooo! – zawodził chłopiec.
Morderca pobiegł na ulicę, po czym zatrzymał się i obrócił.
– Timmy, powiedz matce, że będzie następna! – krzyknął. – A potem przyjdzie twoja kolej.
Margy Bless, starsza kobieta, która wracała do domu z pracy w miejscowej piekarni, usłyszała strzał i wykrzyczane pogróżki. Stała przez kilka sekund, porażona koszmarnym widokiem: na ziemi leżało ciało mężczyzny, osobnik z pistoletem w dłoni już znikał za rogiem, dziecko na huśtawce krzyczało rozpaczliwie.
Tak bardzo trzęsły się jej ręce, że dopiero za trzecim razem jakoś wcisnęła numer 911.
Kiedy odezwał się dyspozytor, Margy zdołała jedynie wykrztusić:
– Szybko! Szybko! On może tu wrócić! Zastrzelił mężczyznę i groził dziecku!
Wrzask Timmy’ego zagłuszył jej głos.
– Niebieskie oko zastrzeliło mojego tatę… Niebieskie oko zastrzeliło mojego tatę!

1

Laurie Moran wyjrzała przez okno swojego biura na dwudziestym piątym piętrze pod adresem 15 Rockefeller Center. Widziała stamtąd ślizgawkę słynnego kompleksu budynków na Manhattanie. Był słoneczny, choć chłodny dzień marcowy, Laurie patrzyła na łyżwiarzy, początkujący stawiali chwiejne kroki, ci bardziej wprawni z gracją śmigali po lodzie.
Jej ośmioletni syn Timmy uwielbiał hokej na lodzie i chciał osiągnąć taki poziom, by móc grać z New York Rangers, kiedy skończy dwadzieścia jeden lat. Uśmiechnęła się w duchu na wspomnienie twarzy Timmy’ego, lśniących radością jego wyrazistych piwnych oczu, gdy wyobrażał sobie, że jest bramkarzem w drużynie Rangers. Będzie wtedy wyglądał jak Greg, pomyślała Laurie, ale szybko się otrząsnęła i zajęła papierami na swoim biurku.
Trzydziestosześcioletnia Laurie, z sięgającymi ramion ciemnoblond włosami i bardziej zielonymi niż piwnymi oczami, szczupła, o klasycznych rysach twarzy pozbawionej makijażu, była kobietą, za którą ludzie oglądają się na ulicy. „Przystojna i z klasą”, tak ją określano.
Laurie, nagradzana producentka z Fisher Blake Studios, miała właśnie zrealizować nowy serial, o tym projekcie myślała jeszcze przed śmiercią Grega. Później zrezygnowała jednak z pomysłu, uznawszy, iż mogą ją podejrzewać, że robi to ze względu na niewyjaśnioną sprawę morderstwa męża.
Założeniem serialu było odtworzenie nierozwikłanych zbrodni, ale bez udziału aktorów, planowano bowiem zebrać krewnych i przyjaciół ofiar, by usłyszeć ich wersję towarzyszących zbrodni wydarzeń. W miarę możliwości wszystko miało się odbywać w miejscu, gdzie dokonano rzeczywistego przestępstwa. Było to ryzykowne przedsięwzięcie, mogło zarówno odnieść sukces, jak i pogrążyć firmę w totalnym chaosie.
Wróciła właśnie ze spotkania ze swoim szefem, Brettem Youngiem, który przypomniał jej, że przysięgła nigdy więcej nie angażować się w reality show.
– Twoje ostatnie dwa okazały się kosztownymi porażkami, Laurie – powiedział. – Nie możemy sobie pozwolić na kolejną. – Po czym dodał z naciskiem: – Ty też nie.
Popijała przyniesioną z zebrania kawę i odtwarzała w myślach własne żarliwe argumenty, którymi usiłowała przekonać szefa.
– Brett, zanim znów oświadczysz, że masz dosyć tego typu seriali, mogę ci obiecać, że ten będzie zupełnie inny. Nazwiemy go „W cieniu podejrzenia”. Dałam ci folder, na drugiej stronie znajdziesz długą listę niewyjaśnionych zbrodni i tych rzekomo rozwiązanych, co do których zachodzi podejrzenie, że w więzieniu znalazła się niewłaściwa osoba.
Rozejrzawszy się po swoim biurze, utwierdziła się w przekonaniu, że nie może go stracić. Było na tyle duże, że pod oknami stała kanapa oraz długa półka z pamiątkami, wygranymi przez nią nagrodami oraz fotografiami rodziny, Timmy’ego i jej ojca. Już dawno temu postanowiła trzymać zdjęcia Grega tylko w domu, w swojej sypialni, a nie tu. Nie chciała, by interesanci byli konfrontowani z faktem, że jest wdową, a sprawa morderstwa jej męża nigdy nie została rozwiązana.
– Pierwszym punktem na twojej liście jest porwanie dziecka Lindberghów. To się działo osiemdziesiąt lat temu. Chyba nie masz zamiaru odtwarzać tamtego wydarzenia, prawda? – pytał ją wtedy Brett.
Laurie tłumaczyła mu, że jest to przykład zbrodni, którą ludzie interesują się przez całe pokolenia nie tylko dlatego, że była taka okropna, lecz również dlatego, że w sprawie pozostało jeszcze wiele pytań bez odpowiedzi. Nie budziło jedynie wątpliwości, że imigrant z Niemiec, Bruno Hauptmann, stracony za porwanie dziecka Lindberghów, wykonał drabinę, która została przystawiona do okna sypialni maleństwa. Skąd jednak mógł wiedzieć, że niania każdego wieczoru wychodziła na kolację i dokładnie o tej porze zostawiała niemowlę samo na czterdzieści pięć minut? Skąd się tego dowiedział albo kto mu o tym powiedział?
Potem Laurie wspomniała o zamordowaniu jednej z identycznych bliźniaczek, córek senatora Charlesa H. Percy’ego. Doszło do tego w 1966 roku, na początku kampanii, kiedy starał się o fotel senatora. Został wybrany, ale nigdy nie odkryto, kto popełnił zbrodnię. Pozostały też pytania: czy mordercy chodziło o tę właśnie siostrę? I dlaczego pies nie szczekał, gdy ktoś obcy wchodził do domu?
Laurie zwróciła Brettowi uwagę, że kiedy wspomina się podobne przypadki, każdy ma na ich temat własną teorię.
– Zrobimy reality show o zbrodniach sprzed dwudziestu, trzydziestu lat i będziemy mogli zebrać opinie ludzi, którzy byli najbliższymi ofiary, a na pierwszy odcinek mam doskonały przypadek, „Galę dla czterech dziewczyn”.
Dopiero wtedy Brett się zainteresował, pomyślała Laurie. Jako mieszkaniec hrabstwa Westchester doskonale znał tę sprawę. Dwadzieścia lat temu cztery młode dziewczyny, mieszkanki Salem Ridge, ukończyły cztery różne college. Ojczym jednej z nich, Robert Nicholas Powell, wydał z tej okazji wielkie przyjęcie, które nazwał „Galą dla czterech dziewczyn”. Trzystu gości, smokingi, szampan i kawior, ognie sztuczne, niczego nie brakowało. Po bankiecie jego pasierbica i trzy inne dziewczyny zostały na noc w rezydencji. Rano znaleziono żonę Powella, Betsy Bonner Powell, popularną w towarzystwie efektowną czterdziestodwulatkę, uduszoną we własnym łóżku. To zabójstwo nigdy nie zostało rozwiązane. Rob, jak nazywano Powella, miał teraz siedemdziesiąt osiem lat, był w pełni władz fizycznych i umysłowych, nie ożenił się po raz drugi i nadal mieszkał w tym samym domu.
Udzielił ostatnio wywiadu „The O’Reilly Factor”, w którym powiedział, że zrobiłby wszystko, by wyjaśnić tajemnicę śmierci swojej żony, i wie, że jego pasierbica i jej przyjaciółki czują podobnie. Wszyscy są przekonani, że dopóki nie odkryje się prawdy, dopóty oni będą w centrum zainteresowania, podejrzani, że właśnie ktoś z nich pozbawił Betsy życia.
To dzięki tym informacjom Brett pozwolił mi skontaktować się z Powellem oraz czterema absolwentkami i spytać, czy wyrażą zgodę na udział w programie, pomyślała nie bez satysfakcji Laurie.
Teraz należało podzielić się dobrymi wiadomościami z Grace i Jerrym. Poprosiła przez telefon dwójkę swoich asystentów do biura. Już po chwili stanęli w drzwiach.
Grace Garcia, dwudziestopięciolatka, jej asystentka do spraw administracyjnych, miała na sobie krótką, czerwoną wełnianą sukienkę, bawełniane legginsy, a na nogach wysokie muszkieterki z atrakcyjnym zapięciem na guziki. Długie do pasa czarne włosy podpięła grzebieniem. Kilka luźnych pasemek okalało jej ładną twarz w kształcie serca. Mocny, lecz bardzo profesjonalny makijaż uwydatniał wyraziste ciemne oczy.
Jerry Klein stał tuż za Grace. Był wysoki i bardzo szczupły. Natychmiast usadowił się na jednym z krzeseł. Jak zawsze, miał na sobie golf i kardigan. Chwalił się, że będzie nosił swój jedyny granatowy garnitur i czarny smoking przez najbliższe dwadzieścia lat. Laurie nie wątpiła, że mu się to uda. Ten dwudziestosześciolatek przed trzema laty odbywał tu letni staż i okazał się nieocenionym asystentem do spraw produkcji.
– Nie będę was trzymać w niepewności – oświadczyła Laurie. – Brett dał nam zielone światło.
– Wiedziałam, że tak będzie! – wykrzyknęła Grace.
– A ja poznałem to po wyrazie twojej twarzy, kiedy wysiadałaś z windy – stwierdził Jerry.
– Nieprawda. Mam twarz pokerzysty – zaprotestowała Laurie. – Więc tak, przede wszystkim muszę skontaktować się z Robertem Powellem. Jeśli da mi zielone światło, a w wywiadzie wszystko na to wskazuje, jego pasierbica i trzy przyjaciółki dziewczyny też będą z nami współpracować.
– Szczególnie że za tę współpracę bardzo dobrze się im zapłaci, bo żadna z nich nie ma zbyt wiele pieniędzy – dodał z namysłem Jerry, przypominając sobie podstawowe informacje, jakie zebrał z myślą o ewentualnym serialu. – Córka Betsy, Claire Bonner, jest pracownicą opieki społecznej w Chicago. Nie wyszła za mąż. Nina Craig, rozwiedziona, mieszka w Hollywood, zarabia jako statystka w filmach. Alison Schaefer, farmaceutka, pracuje w małej aptece w Cleveland. Jej mąż od dwudziestu lat porusza się o kulach. Jest ofiarą kierowcy, który uciekł z miejsca wypadku. Regina Callari przeprowadziła się do St. Augustine na Florydzie. Ma niewielką agencję nieruchomości. Rozwiedziona, jedno dziecko w college’u.
– Dużo ryzykujemy – ostrzegała Laurie. – Brett zdążył mi już przypomnieć, że ostatnie dwa seriale okazały się niewypałami.
– Czy wspomniał, że twoje dwa pierwsze wciąż są na antenie? – oburzyła się Grace.
– Nie, i nie zrobi tego. A ja czuję, że ten program może stać się prawdziwym hitem. Jeśli Robert Powell zgodzi się z nami współpracować, jestem pewna, że wszyscy inni pójdą za jego przykładem – mówiła Laurie z pasją. – Przynajmniej mam taką nadzieję i modlę się o to.

2

Krążyły pogłoski, że Leo Farley, pierwszy zastępca okręgowego komendanta nowojorskiej policji, zostanie wkrótce komendantem, kiedy ten, w dzień po pogrzebie swojego zięcia, poprosił nieoczekiwanie o wcześniejsze przeniesienie na emeryturę. Teraz, po upływie pięciu lat, nigdy nie żałował swojej decyzji. W wieku sześćdziesięciu trzech lat nadal był stuprocentowym policjantem. Planował niegdyś, że taki pozostanie aż do osiągnięcia pełnego wieku emerytalnego, ale wydarzyło się coś, co skłoniło go do zmiany postanowienia.
Szokujące, dokonane z zimną krwią zabójstwo Grega i groźba usłyszana przez starszą kobietę: „Timmy, powiedz matce, że będzie następna. A potem przyjdzie twoja kolej”, stało się dostatecznym powodem do podjęcia decyzji, że musi uczynić wszystko, by chronić swoją córkę i wnuka. Leo Farley był mężczyzną średniego wzrostu, prostym jak trzcina, szczupłym i wysportowanym, z gęstą czupryną stalowosiwych włosów. Teraz spędzał całe dnie w stanie podwyższonej czujności.
Wiedział, że tylko tyle może zrobić dla Laurie. Miała pracę, której potrzebowała i którą kochała. Jeździła publicznym transportem, biegała w Central Parku, a kiedy pogoda sprzyjała, często jadła lunch w minibarku nieopodal biura.
Z Timmym była zupełnie inna sprawa. Leo uważał, że zabójca Grega nie zawaha się przed zaatakowaniem chłopca w pierwszej kolejności, wziął więc na siebie rolę jego obrońcy. Odprowadzał go codziennie do szkoły Saint David’s i czekał na niego po lekcjach. Jeśli chłopiec miał jakieś dodatkowe zajęcia, on stał dyskretnie na straży obok ślizgawki czy placu zabaw.
Leo życzyłby sobie mieć takiego syna jak Greg Moran. Minęło już dziesięć lat od czasu, kiedy poznali się na ostrym dyżurze w szpitalu Lenox Hill. Bez chwili zwłoki pojechał tam razem z Eileen po otrzymaniu telefonicznej wiadomości, że ich dwudziestosześcioletnia córka Laurie wpadła pod taksówkę na Park Avenue i jest nieprzytomna.
Greg, słusznego wzrostu, nawet w zielonym szpitalnym stroju robił wrażenie. Powitał ich zapewnieniem:
– Już odzyskała przytomność i nic poważnego jej nie grozi. Ma tylko złamaną nogę w kostce i wstrząśnienie mózgu. Pozostanie u nas na obserwacji, ale wszystko będzie dobrze.
Bardzo zdenerwowana po wypadku swojego jedynego dziecka Eileen zemdlała i Greg miał kolejną pacjentkę. Szybko złapał Eileen, zanim zdążyła upaść. I w ten sposób pozostał w naszym życiu, pomyślał Leo. Po trzech miesiącach zaręczył się z Laurie. Był naszą opoką po śmierci Eileen, która odeszła rok po wypadku.

 
Wesprzyj nas