Intrygująca, po mistrzowsku napisana, kompletna biografia Adolfa Hitlera, przywódcy III Rzeszy. Toland pomaga zrozumieć fenomen Hitlera jako człowieka, jednocześnie wyznaczając nowe standardy biografiom postaci historycznych.


Monografia Johna Tolanda jest jedną z czterech fundamentalnych biografii Hitlera − obok dzieł Alana Bullocka, Joachima Festa i Iana Kershawa − poświęconych tej złowrogiej i fascynującej postaci i, choć wydana po raz pierwszy prawie 40 lat temu, jako jedyna nie była do tej pory tłumaczona na język polski.

Książka, uznana przez niemieckich krytyków za kontrowersyjną, okazała się wielkim bestsellerem w USA. Opublikowano ją w 25 krajach świata w łącznym nakładzie ponad miliona egzemplarzy.

John Toland jest laureatem Nagrody Pulitzera – przyniosła mu ją w 1971 roku książka The Rising Sun − pierwsza praca historyczną poświęcona dziejom wojny na Pacyfiku napisana bardziej z perspektywy japońskiej niż amerykańskiej.

Jako przedstawiciel pokolenia, na którym Hitler odcisnął niezatarte piętno, John Toland starał się ze wszystkich sił zapanować nad emocjami i pisać o nim z maksymalnym obiektywizmem. Przystępując do pracy nad książką w latach 70. przeprowadził ponad dwieście pięćdziesiąt wywiadów z osobami z najbliższego otoczenia Hitlera – z jego zwolennikami i krytykami. Z wyjątkiem dwunastu, wszystkie wywiady zostały nagrane i obecnie znajdują się w Bibliotece Kongresu. Osoby, które udzieliły Tolandowi wywiadów, przeczytały odpowiednie fragmenty książki i nie tylko wprowadziły własne poprawki, ale często dodały interesujący komentarz.

Autor wykorzystał również niepublikowane wcześniej dokumenty, raporty i badania, które rzucają światło na zagadkową postać Hitlera: dossier amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego, w tym protokół przesłuchania siostry Hitlera, Pauli; dokumenty znajdujące się w National Archives, m.in. tajny raport psychiatryczny na temat zdrowia Hitlera z 1918 roku; dokumenty British Government Archives; korespondencję Göringa z Negrellim z lat 1924–1925, rzucającą nowe światło na związki między nazistami i faszystami; tajne mowy Himmlera; dzienniki, notatki i wspomnienia, m.in. odkrywcze wspomnienia Traudl Junge, najmłodszej sekretarki Hitlera.

Kim był człowiek, który przesądził o losach Europy XX wieku?
Szaleniec odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, architekt fabryk śmierci Marzący o potędze niespełniony artysta, wielbiciel Wagnera i powieści Karola Maya
Wytrawny polityk i kłamca
Mężczyzna, z którego powodu co najmniej trzy kobiety targnęły się na swoje życie
Charyzmatyczny przywódca, za którym podążył niemal cały naród
Największy geniusz zła w historii

John Toland – autor historycznych książek popularnonaukowych, zdobywca Nagrody Pulitzera, pracował nad biografią Adolfa Hitlera ponad pięć lat Entuzjastycznie przyjęta w USA, trafiła na listy bestsellerów, doczekała się recenzji w najbardziej opiniotwórczych amerykańskich mediach i została przełożona na kilkadziesiąt języków. Jak w przypadku każdego dzieła o takim znaczeniu, książka Tolanda stała się również obiektem krytyki. Paradoksalnie główny zarzut stawiany tej biografii – o brak zdecydowanych ocen – w istocie stanowi jej zaletę.

John Toland
Hitler. Reportaż biograficzny
tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
Wydawnictwo ALBATROS Andrzej Kuryłowicz s.c.
Premiera: 26 września 2014

Słowo wstępne

Nikt nie wywołał tyle zamętu i nie wstrząsnął tak silnie posadami świata w XX wieku, jak Adolf Hitler. Nikt nie doprowadził do śmierci tylu ludzi i nie wzbudził równie wielkiej nienawiści. Z drugiej strony cieszył się powszechnym uwielbieniem, był nadzieją i wzorem dla milionów. Mimo że od śmierci wodza III Rzeszy upłynęło ponad trzydzieści lat*, sposób postrzegania Hitlera przez jego wrogów i gorących zwolenników uległ niewielkiej zmianie. Choć dziś widzimy innych przywódców tamtych czasów – Roosevelta i Churchilla, Mussoliniego i Stalina – w bardziej obiektywnym świetle, wizerunek Hitlera pozostał właściwie niezmieniony. Dla nielicznej garstki wielbicieli nadal jest bohaterem i upadłym mesjaszem, a dla reszty – szaleńcem, politycznym i wojskowym partaczem, nikczemnym mordercą, którego win nie da się odkupić i który osiągnął sukces przestępczymi metodami.

* Pierwsze wydanie książki ukazało się w 1976 roku.

Jako przedstawiciel pokolenia, na którym Hitler odcisnął niezatarte piętno, starałem się ze wszystkich sił zapanować nad emocjami i pisać o nim tak, jakby żył sto lat temu. Przeprowadziłem wywiady z tyloma bliskimi mu osobami, z iloma zdołałem – z jego zwolennikami i krytykami. Wielu bez zastrzeżeń zgodziło się na rozmowę, nie stawiając żadnych warunków i obszernie opowiadając o smutnej przeszłości. Zniknęła utrzymująca się latami niechęć do rozmowy o Fuhrerze i jego czynach z obawy, że poglądy interlokutorów mogą zostać wypaczone. Przeprowadziłem ponad dwieście pięćdziesiąt wywiadów z jego adiutantami (Puttkamerem, Belowem, Englem, Gunschem, Wunschem i Schulzem), z sekretarkami (Traudl Junge i Gerdą Christian), szoferem (Kempką), pilotem (Baurem), jego lekarzami (Giesingiem i Hasselbachem), ulubionymi żołnierzami (Skorzenym i Rudelem), ulubionymi architektami (Speerem i Gieslerem), jego pierwszym zagranicznym sekretarzem prasowym (Hanfstaenglem), dowódcami wojskowymi (Mansteinem, Milchem, Donitzem, Manteufflem i Warlimontem), kobietami, które podziwiał (Leni Riefenstahl, profesor Troost i Helene Hanfstaengl). Z wyjątkiem dwunastu wszystkie wywiady zostały nagrane i obecnie znajdują się w Bibliotece Kongresu. Osoby, które udzieliły mi wywiadów, przeczytały odpowiednie fragmenty książki i nie tylko wprowadziły własne poprawki, ale często dodały interesujący komentarz.

Wykorzystałem również nowe dokumenty, raporty i badania, które rzucają światło na zagadkową postać Hitlera: dossier amerykańskiego kontrwywiadu wojskowego, w tym protokół przesłuchania siostry Hitlera, Pauli; niepublikowane dokumenty znajdujące się w National Archives, m.in. tajny raport psychiatryczny na temat zdrowia Hitlera z 1918 roku, niepublikowane dokumenty British Government Archives; niedawno odnalezioną korespondencję Goringa z Negrellim z lat 1924–1925, rzucającą nowe światło na związki między nazistami i faszystami; tajne mowy Himmlera; niepublikowane dzienniki; notatki i wspomnienia, m.in. odkrywcze wspomnienia Traudl Junge, najmłodszej sekretarki Hitlera.

Moja książka nie została napisana pod z góry przyjętą tezę, a do wszelkich wniosków, które zawarłem na jej kartach, doszedłem podczas pisania. Najważniejszy z nich brzmi, że Hitler był znacznie bardziej skomplikowaną i wewnętrznie sprzeczną postacią, niż sądziłem. „Najwięksi święci – zauważa bohater jednej z powieści Grahama Greene’a – mieli ponadprzeciętną zdolność czynienia zła, a ludzie najbardziej nikczemni często o włos minęli się ze świętością”. Pozbawiony nieba, Adolf Hitler wybrał piekło – jeśli w ogóle dostrzegał między nimi różnicę. Ogarnięty obsesją oczyszczenia Europy z Żydów, pozostał rycerzem swastyki, upadłym archaniołem, hybrydą Prometeusza i Lucyfera.

Prolog
CIOS W PLECY

1

W połowie października 1918 roku szpitalny pociąg z wagonami zabazgranymi rewolucyjnymi hasłami wlókł się przez Niemcy w kierunku bezpiecznych wschodnich rubieży cesarstwa. Wśród setek rannych znajdowały się oślepione ofiary niedawnego ataku gazowego w Belgii. Po nocnym ataku 13 października nastąpił wyniszczający ostrzał brytyjskiej artylerii – kolejne z potężnych, nieprzerwanych uderzeń w niemiecki front, który cofał się i giął, ale nie pękł od czasu, gdy trzy miesiące wcześniej rozstrzygnął się wynik bitwy. Szesnasty Bawarski Pułk Piechoty, który wziął na siebie cały impet natarcia, okopał się na wzgórzach i łąkach, a widmowe pole bitwy zamieniło się w labirynt kraterów. Żołnierze, wyczerpani i przygnębieni pogłoskami o licznych buntach na froncie i nieustannych atakach aliantów, kulili się w okopach, gdy brytyjskie pociski rozorywały ziemię ponad ich głowami.Weterani byli otępiali, rekruci przerażeni.
Nagle z eksplozjami stopiły się głuche odgłosy i okopy wypełniła gryząca woń. Ktoś krzyknął: „Gaz!”. Takie było ich pierwsze zetknięcie z gazem musztardowym. Dla jednych miał słodki, dla innych kwaśny zapach. W każdym przypadku uporczywie przywierał do nozdrzy. Mężczyźni naciągali maski, a później garbili się i zastygali nieruchomo, oparci o ściany okopów. Mijały godziny, powietrze w maskach stawało się coraz bardziej gęste i stęchłe. Jeden z rekrutów, doprowadzony do obłędu brakiem tlenu, zerwał maskę i wciągnął w płuca śmiertelny gaz. „Poczuł go w gardłe i rzuciło nim do tyłu, dławiącego się i kaszlącego, duszącego się i konającego”1.
Gaz zaczął się rozpraszać dopiero o świcie, kiedy alianci na nowo podjęli ostrzał. Mężczyźni zrywali maski, wdychając świeże poranne powietrze. „Nadal cuchnęło tym paskudztwem – napisał później jeden z nich – i materiałami wybuchowymi, ale dla nas była to niebiańska woń”2. Ulga okazała się krótkotrwała. W okrutny i nieprzewidywalny sposób obliczony na doprowadzenie nieprzyjaciela do obłędu bomby z gazem zmieszały się ponownie z wonią materiału wybuchowego. Ci, którzy zbyt wolno naciągnęli cuchnące maski, zginęli podobnie jak młody rekrut. Żołnierze, którzy zdołali ocaleć, zostali boleśnie oślepieni, z wyjątkiem jednego. Ten, który zachował resztki wzroku, kazał kolegom powiązać się połami szyneli, żeby móc ich bezpiecznie wyprowadzić. W ten sposób dowlekli się gęsiego do punktu pierwszej pomocy. Wśród uratowanych od śmiertelnego uduszenia był dwudziestodziewięcioletni Gefreiter (kapral) Adolf Hitler.
Hitler jechał pociągiem na wschód, niewidomy i bliski załamania. Podobnie jak inni ranni miał opuchnięte oczy i nabrzmiałą twarz. Upiornymi, pozbawionymi barwy głosami z irytacją odrzucali pomoc pielęgniarek. Nie chcieli pozwolić, aby ktokolwiek dotknął ich zaognionych oczu. Nie przyjmowali jedzenia. Lekarze na próżno powtarzali, że niebawem odzyskają wzrok. Zbyt długo ich zwodzono. Chcieli jedynie leżeć nieruchomo i jęczeć, i zostać uwolnieni od bólu, nawet przez śmierć.
Ranny i zniechęcony kapral, który piętnaście lat później miał zostać przywódcą Rzeszy, nie zdawał sobie wówczas sprawy z ogromu klęski Niemiec. Cztery lata wcześniej, kiedy pierwsza wielka niemiecka ofensywa zmiażdżyła opór Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii, pułk Hitlera jako pierwszy wykrwawił się w walkach w tym samym rejonie, w ciągu niecałego tygodnia tracąc niemal osiemdziesiąt procent ludzi. Dla żarliwego Hitlera straty te, choć deprymujące, stanowiły dowód bojowego hartu niemieckich żołnierzy. W liście do swojego gospodarza w Monachium napisał: „Mogę z dumą powiedzieć, że nasz pułk wykazał się heroizmem od pierwszego dnia wojny – straciliśmy niemal wszystkich oficerów, w mojej kompanii jest obecnie tylko dwóch sierżantów. Czwartego dnia walk przy życiu pozostało jedynie sześciuset jedenastu ludzi z pułku liczącego trzy tysiące sześciuset żołnierzy”3.
W pierwszych dniach wojny wielu ogarnęła triumfalistyczna wizja germańskiego heroizmu. Jednak w miarę upływu czasu, gdy działania zbrojne utkwiły w okopowym impasie, a wrogie armie stały naprzeciw siebie po dwóch stronach zrytej pociskami ziemi niczyjej – walcząc tylko wówczas, gdy wróg próbował dokonać przełamania frontu, aby posunąć się o kilka kilometrów lub choćby metrów za cenę milionów ofiar – początkowy entuzjazm zaczął maleć. Defetystyczne postawy i rozpacz zwolna osłabiały morale ludzi, którzy gnieździli się niczym szczury w ziemiankach i okopach. Głód i niedola dotknęły kraj, gdy brytyjska blokada pozbawiła Niemców dopływu niezbędnych surowców. Kiedy wojna ciągnęła się trzeci i czwarty rok, żołnierze zamiast o zwycięstwie zaczęli myśleć o przeżyciu. Krytykowali głupotę wyższego dowództwa i wskazywali na bezsensowność dalszej walki. Hitler był jednym z nielicznych, którzy odrzucali takie ponure brednie. Pomstował na swoich towarzyszy, szczególnie młodych rekrutów, którzy przywlekli ze sobą „truciznę frontowego zaplecza”, a jeśli ktoś mu się sprzeciwił, to według jednego z żołnierzy „wpadał w szał, a później wciskał dłonie w kieszenie i chodził w kółko długimi krokami, złorzecząc pesymistom”4.
Może pesymiści byli jednak w błędzie. Wraz z nadejściem 1918 roku Niemcy po niemal czterech latach obrony zostały zmuszone do ponownego ataku. Front zachodni stanął w miejscu. Niemcy zaczęli odnosić zwycięstwa na innych frontach. Skapitulowały Serbia, Rumunia, a w końcu Rosja – ta ostatnia w równym stopniu pod ciosami bolszewickiej rewolucji, jak i niemieckich ataków. Traktat pokojowy podpisany z nową władzą radziecką oddawał Niemcom znaczną część szerokich równin Ukrainy będących spichlerzem Europy. Po ustaniu nieprzyjacielskiego oporu na wschodzie można było przesunąć ponad milion żołnierzy do Francji, aby przełamać patową sytuację na froncie zachodnim. Cesarska bitwa – jak ją określał generał Erich Ludendorff, młodszy, choć dominujący członek wyższego dowództwa niemieckiego – była tuż-tuż.
Na wiosnę cztery potężne niemieckie ataki zmusiły do wycofania najpierw Brytyjczyków, a później Francuzów. Przyparci do muru Brytyjczycy dostali rozkaz, by walczyć do ostatniego człowieka. Kiedy 15 lipca rozpoczęła się wielka rozstrzygająca bitwa pod Reims, obie strony zdawały sobie sprawę, że od jej wyniku będzie zależał los wojny. „Jeśli mój atak na Reims się powiedzie – zapowiedział Ludendorff – wygramy wojnę”5. Marszałek Foch, dowódca sił sprzymierzonych, przyznał mu rację. „Gdyby atak Niemców na Reims się powiódł – miał później powiedzieć – przegralibyśmy wojnę”. Ale atak się nie udał. Niemcom nie pozostały żadne rezerwy, a alianci zostali wzmocnieni nie tylko świeżymi amerykańskimi dywizjami, lecz także zaopatrzeniem i surowcami ze Stanów Zjednoczonych.
W niemieckiej armii zaczęły się mnożyć przypadki dezercji. Wszędzie huczało od pogłosek o buntach i rewoltach, a gdy na początku sierpnia Brytyjczycy przypuścili niespodziewany atak w pobliżu Amiens, żołnierze niemieccy skapitulowali właściwie bez walki. Czasami ludzie cesarza poddawali się masowo jednemu nieprzyjacielskiemu piechurowi. Cofający się żołnierze krzyczeli „łamistrajki!” do posiłków ciągnących na front. Mimo to wojna trwała nadal. Niemcy się cofali, ale utrzymali nieprzerwany front. Chociaż na każdego defetystę przypadały setki żołnierzy gotowych wypełnić swój obowiązek wobec ojczyzny, wiara w narodzie zaczęła słabnąć. Wybuchały liczne strajki, a radykalni socjaliści w większych miastach zaczęli przebąkiwać o rewolucji.
Zdaniem niezłomnych patriotów, takich jak Hitler, lenie i spekulanci, symulanci, zdrajcy i Żydzi – ludzie pozbawieni miłości i szacunku dla niemieckiej ojczyzny, którzy przebywali bezpiecznie w kraju – w decydującym momencie zdradzili walczących na pierwszej linii. W rzeczywistości to Ludendorff stracił nerwy i wymógł na cywilnym rządzie podpisanie zawieszenia broni.
Jednak nawet w tej ostatniej godzinie żarliwi patrioci pokroju Hitlera żywili przekonanie, że istnieje jakieś rozwiązanie dające jeśli nie zwycięstwo, to przynajmniej nadzieję na długi opór. Front nie został przerwany, a wojsko wycofywało się w karnym porządku. To owi spekulanci i symulanci – działający w ich szeregach Żydzi – mogli sprowadzić klęskę.

2

Tragedia, której był niewidomym świadkiem, oraz upadek autorytetów, darzonych przez niego niezachwianym poważaniem, miały utorować drogę jego zdumiewającemu dojściu do władzy. Świat, który znał, pozostawał pod panowaniem elity, potomków starożytnych królewskich rodów. Wysokie urzędy państwowe, stanowiska w dyplomacji i armii piastowali ludzie wywodzący się ze starych rodzin wykształconych arystokratów. Wojna zupełnie zmieniła sytuację. W okopach walczyli ramię w ramię ludzie niskiego i wysokiego urodzenia, a przerzedzone szeregi oficerów pochodzenia szlacheckiego zaczęli stopniowo uzupełniać zwykli żołnierze.
Europejscy monarchowie trzymali się kurczowo tytularnej władzy, a z pozbawionych szlacheckich tytułów mas zaczęli wyrastać nowi ludzie pokroju Hitlera, którzy mieli pokierować losami kraju – zwykli obywatele, często pospolitego pochodzenia, przywódcy ludowego buntu przeciwko wojnie domagającej się kolejnych ofiar w imię celów, których nikt nie potrafił wskazać.
Kiedy pociąg wiózł Hitlera do szpitala w meklemburskim Pasewalku, ból i rozpacz wymazały wszelkie aspiracje, ale po kilku tygodniach leczenia pacjent zaczął odzyskiwać wzrok. Zapalenie błony śluzowej i opuchlizna powiek ustąpiły. „Przeszywający ból oczodołów” osłabł. „Powoli zacząłem widzieć niewyraźne zarysy otaczających mnie przedmiotów”6. Odzyskanie wzroku położyło kres depresji i chwiejności psychicznej wymagającej leczenia psychiatrycznego, którym kierował profesor Edmund Forster, szef Kliniki Neurologii Uniwersytetu Berlińskiego7. Niewiele było wiadomo na temat gazu musztardowego i niewyjaśnione ozdrowienie Hitlera mogło potwierdzać diagnozę doktora Forstera, w której ślepotę określono jako przejaw histerii. W rzeczywistości u pacjenta stwierdzono typowe objawy umiarkowanego zatrucia gazem musztardowym – oparzenia i opuchliznę, jęczenie i depresję – które ustąpiły w ciągu kilku tygodni.
Odzyskanie wzroku przywróciło Hitlerowi nadzieję i zainteresowanie codziennymi sprawami. Berlin znalazł się w stanie faktycznego oblężenia, kiedy nowy kanclerz wezwał cesarza do abdykacji, żeby można było podpisać zawieszenie broni. Hitler słyszał o ogniskach buntu w całych Niemczech, ale uważał, że to plotki, dopóki w pierwszych dniach listopada na jego oddziale nie zjawiła się delegacja czerwonych marynarzy, aby pozyskać pacjentów dla rewolucji. Pogarda, jaką Hitler darzył bolszewików, stała się jeszcze silniejsza, gdy wyszło na jaw, że trzej przywódcy wspomnianej grupki byli młodymi Żydami, z których żaden, o czym Hitler był święcie przekonany, nie walczył na wojnie. „Teraz wznieśli w ojczyźnie czerwony sztandar”8. Po oburzeniu przyszła pora na szok. Hitler wrócił do łóżka. „Leżałem załamany, w wielkich cierpieniach, choć nie dałem po sobie poznać, co czuję. Czułem odrazę do płaczu, kiedy nadchodził upadek”9. Nieco później, 9 listopada, w szpitalu w Pasewalku zjawił się dystyngowany stary pastor i potwierdził wieści o niepokojach. W Monachium wybuchła rewolucja. Pacjenci zgromadzili się w małym holu, a duchowny, jak wspominał później Hitler, „drżącym głosem oznajmił, że ród Hohenzollernów nie będzie dłużej nosić cesarskiej korony, a ojczyzna została »republiką«”. Kiedy leciwy mówca przystąpił do wychwalania pod niebiosa zasług Hohenzollernów, „zaczął cicho szlochać i w małej sali zapanowało tak wielkie przygnębienie, że nikt nie potrafił powstrzymać łez”10. Pastor mówił, że wojna musi się zakończyć, że wszystko jest stracone, że trzeba się zdać na łaskę zwycięskich aliantów.
Hitler nie mógł tego znieść. „Nie potrafiłem tam usiedzieć ani minuty dłużej. Ponownie wszystko poczerniało mi przed oczami. Ruszyłem chwiejnym krokiem do sypialni i padłem na pryczę, kryjąc rozgorączkowaną głowę pod prześcieradłami i poduszką”11. Płakał wtedy pierwszy raz od czasu, gdy jedenaście lat wcześniej stał nad grobem matki (zmarła w męczarniach na raka), na placu przy kościele w austriackiej wiosce Leonding. Chociaż „w tępym milczeniu” znosił strach przed ślepotą i przeżył stratę wielu wspaniałych towarzyszy, tym razem nie potrafił się powstrzymać. „Dopiero wówczas zrozumiałem, że wszelkie osobiste cierpienie staje się niczym w porównaniu z niedolą ojczyzny”. Z tej czarnej rozpaczy narodziła się decyzja. „Wielkie wahanie mojego życia, czy powinienem wkroczyć w świat polityki, czy zostać architektem, zostało rozstrzygnięte. Tamtej nocy postanowiłem, że jeśli odzyskam wzrok, zajmę się polityką”12.
Nie wykryto medycznej przyczyny ponownej ślepoty Hitlera, a doktor Forster utwierdził się we wcześniejszej diagnozie, że jego pacjent jest „psychopatą z objawami histerii”13. Hitler był jednak przekonany, że oślepł na zawsze. Haniebna kapitulacja Niemiec 11 listopada w lesie Compiegne go przytłoczyła. Życie wydawało się nieznośne, ale jeszcze tej samej lub następnej nocy Hitler został nagle uwolniony z niedoli. Gdy leżał na pryczy pogrążony w rozpaczy, doznał „nadprzyrodzonego objawienia” (być może celowo wywołanego przez doktora Forstera)*. Podobnie jak Święty Jan, Hitler słyszał głosy wzywające go, by ocalił Niemcy. Natychmiast „stał się cud” i otaczające go ciemności ustąpiły. Ponownie odzyskał wzrok! Przysiągł sobie wtedy uroczyście, że „zostanie politykiem i poświęci wszystkie siły, by zrealizować powierzoną misję”14.
Tamtej nocy na opustoszałym oddziale szpitala w Pasewalku narodziła się najbardziej złowroga siła dwudziestego wieku. To polityka upomniała się o Hitlera, a nie na odwrót.

* Sugestia, że doktor Forster wywołał u pacjenta halucynację przy pomocy hipnozy, pojawia się w powieści o Hitlerze i Forsterze napisanej przez przyjaciela tego drugiego, lekarza Ernsta Weissa, który zajął się pisaniem dramatów i powieści. W jego książce Der Augenzeuge (Naoczny świadek) żołnierz o inicjałach A.H. przybywa do szpitala wojskowego w Pasewalku w 1918 roku i twierdzi, że został otruty gazem. Psychiatra, narrator opowieści, diagnozuje jego przypadek jako ślepotę spowodowaną histerią i ordynuje wywołanie halucynacji za pomocą hipnozy.

 
Wesprzyj nas