Osobista opowieść Ojca Świętego Jana Pawła II o własnym życiu.


Ilustrowane i świetnie udokumentowane świadectwo życia wybitnej indywidualności, jednego z największych autorytetów moralnych naszych czasów, a jednocześnie przypowieść o ludzkim losie, jego nagłych przemianach, dramatycznych wypadkach i cudownych zrządzeniach Opatrzności, wierze i nadziei.

Książka jedyna w swoim rodzaju, wzruszająca i fascynująca.

Jan Paweł II, Justyna Kiliańczyk-Zięba
Autobiografia
Wydawnictwo Literackie
Premiera: kwiecień 2014


Muszę powiedzieć, że wówczas, 18 maja 1920 roku, (…) o dziewiątej rano, nie było mnie jeszcze na świecie. Jak mi później powiedziano, urodziłem się po południu między piątą a szóstą. Mniej więcej w tym samym czasie, po południu między piątą a szóstą, tyle że pięćdziesiąt osiem lat później, zostałem wybrany na papieża. 1
Usiądźmy w fotelu pod lampą z abażurem i weźmy do ręki album. Są to zdjęcia z najmłodszych lat. Młoda kobieta tuli w ramionach dziecko. Twarzyczka wówczas owalna (dziś pociągła), tylko oczy świecą tak samo jak dziś. 2

Chrzest Święty

…urodziłem się (…) w tym czasie, kiedy bolszewicy szli na Warszawę. 1 Polska była bardzo zagrożona. Wtedy się urodziłem i wtedy też mnie ochrzczono tym (…) imieniem, które niosę z sobą przez całe życie…. 2 Na imię mam Karol. 3
Kiedy patrzę wstecz, widzę, jak droga mojego życia, poprzez środowisko (…), poprzez parafię, poprzez moją ro­dzinę, prowadzi mnie do jednego miejsca: do chrzcielnicy w wadowickim kościele parafialnym. Przy tej chrzcielnicy zostałem przyjęty do łaski Bożego synostwa i do wiary Odkupiciela mojego, do wspólnoty Jego Kościoła, w dniu 20 czerwca 1920 roku. 4
Rodzice, dając mi to imię, chcieli powierzyć mnie opiece św. Karola Boromeusza.5
Kościół wspomina rokrocznie św. Karola Boromeusza, biskupa i wyznawcę, 4 listopada. 6 (…) dzień 4 listopada jest poniekąd najdawniejszy, pierwszy. W ślad za nim idą inne dni, które się z nim dość blisko splatają. Jest przede wszystkim dzień 1 listopada, (…) dzień święceń kapłańskich — rok 1946. Potem dzień święceń biskupich. Wreszcie, przed (…) laty, dzień 16 października, wybór na Stolicę Piotrową. Te wszystkie dni łączą się i myślę, że ich korzeń najgłębiej tkwi w tym pierwszym, to znaczy w dniu Chrztu Świętego; wszystko z tej łaski, z tego sakramentu, w naszym życiu wynika. 7
Chrzest jest powtórnym narodzeniem, narodzeniem z wysoka, nie mniej prawdziwym i realnym niż narodziny do życia ziemskiego. 8 Przy Chrzcie, wedle słów św. Pawła, zostajemy zanurzeni w śmierci Chrystusa, aby w ten sposób otrzymać udział w Jego zmartwychwstaniu. (…) Święty, którego imię otrzymujemy (…), ma każdemu z nas stale uświadamiać owo Boże synostwo, jakie stało się naszym udziałem.
Przede wszystkim w samym już Sakramencie Chrztu zawiera się początek całego powołania chrześcijańskiego i również powołania kapłańskiego, (…) tak jak stało się powołanie do kapłaństwa moim udziałem. A parafia wadowicka, która mnie zrodziła przez Chrzest do życia Bożego, położyła temu mocne podwaliny: naprzód poprzez moich Rodziców i chrześcijańskie wychowanie rodzinne, następnie poprzez parafię, jej atmosferę, jej ducha, jej życie. (…) patrzyłem tutaj na świetlane przykłady życia kapłańskiego, gorliwości kapłańskiej. Tak jak patrzyłem też na świetlane przykłady życia chrześcijańskiego moich wychowawców, profesorów, moich rodaków starszego pokolenia, które jeszcze żyje, przynajmniej w pewnej części, i moich rówieśników. 9

Komunia Święta

To wszystko przypomina mi moje życie: dzień Chrztu i dzień Pierwszej Komunii Świętej, z których nadal przechowuję fotografie. To są historyczne chwile w życiu każdego z nas. Każdy z nas ma swoją historię. (…) Po latach, kiedy przegląda się te fotografie, odżywa wspomnienie tamtych chwil; powraca się do tej czystości i radości, jakich doświad­czyło się w spotkaniu z Jezusem, który z miłości stał się Odkupicielem człowieka. (…) niezapomnianym spotkaniem z Panem Jezusem jest bez wątpienia Pierwsza Komunia Święta, dzień, który wspomina się jako jeden z najpiękniejszych w życiu. (…) Mam jeszcze w pamięci ten dzień, kiedy w gronie moich rówieśników i rówieśnic przyjmowałem po raz pierwszy Eucharystię w moim parafialnym kościele. 1

Moi najbliżsi

Moje lata dziecięce i chłopięce zostały wnet naznaczone utratą osób najbliższych. Naprzód Matki, która nie doczekała dnia mojej Pierwszej Komunii Świętej. 1 Ludzie często śpiewają papieżowi: „Niech żyje, niech żyje nam, niech żyje sto lat”. Trudno wtedy nie pomyśleć (…) o mojej rodzonej Matce. Jeżeli w ogóle żyję na świecie, to dlatego, że była ona, która mi to życie dała. 2 Matkę straciłem jeszcze (…) w wieku dziewięciu lat i dlatego mniej ją pamiętam (…). Po jej śmierci, a następnie po śmierci mojego starszego brata, zostaliśmy we dwójkę z Ojcem. 3
Nad Twoją białą mogiłą kwitną białe życia kwiaty — o, ileż lat było bez Ciebie — przed iluż to laty?
Nad Twoją białą mogiłą,
od lat tylu już zamkniętą
— jakby w górę coś wznosiło —
coś, tak jak śmierć niepojęte.
Nad Twoją białą mogiłą,
o Matko, zgasłe Kochanie —
za całą synowską miłość
modlitwa:
Daj wieczne odpoczywanie — 4
Ona chciała mieć dwóch synów: lekarza i księdza; mój brat był lekarzem, a ja mimo wszystko zostałem księdzem. Siostry, która urodziła się na kilka lat przed moim przyjściem na świat, nie znałem, zmarła bowiem wkrótce po urodzeniu.

(…) Mój brat, Edmund, zmarł u progu samodzielności zawodowej, zaraziwszy się, jako młody lekarz, ostrym wypadkiem szkarlatyny, co wówczas (1932 rok), przy nieznajomości antybiotyków, było zakażeniem śmiertelnym. Są to wydarzenia, które głęboko wyryły się w mej pamięci — śmierć brata chyba nawet głębiej niż Matki, zarówno ze względu na szczególne okoliczności, rzec można tragiczne, jak też i z uwagi na moją większą już wówczas dojrzałość. Liczyłem w chwili jego śmierci dwanaście lat.
Tak więc stosunkowo szybko stałem się częściowym sierotą i „jedynakiem”. Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią Ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. To było najważniejsze w tych latach, które tak wiele znaczą w okresie dojrzewania młodego człowieka. Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków.
Ten mój Ojciec, którego uważam za niezwykłego człowieka, zmarł — prawie nagle — podczas drugiej wojny światowej i okupacji, zanim ukończyłem dwudziesty pierwszy rok życia. 5

Wadowice, miasto mojego dzieciństwa

Wiadomo, jak wiele dla rozwoju ludzkiej osobowości i charakteru znaczą pierwsze lata życia, lata dziecięce, a potem młodzieńcze. Te właśnie lata łączą się dla mnie nierozerwal­nie z Wadowicami, tym miastem, które nosiło wówczas dumny herb „Królewskie Wolne Miasto Wadowice”… A także i z tą okolicą. Z rzeką Skawą, z pasmami Beskidów. 1 To miasto lat dziecięcych (…) było świadkiem mych pierwszych kroków, pierwszych słów i tych — jak mówi Norwid — „pierwszych ukłonów”, co są „jak odwieczne Chrystusa wyznanie: «Bądź pochwalony!»” (por. Moja piosenka). Miasto mojego dzieciństwa, dom rodzinny, kościół parafialny, kościół mojego Chrztu Świętego. 2 W tej świątyni przystąpiłem do pierwszej spowiedzi i Komunii Świętej. Tu byłem ministrantem. (…)
Mówi się, że wszędzie dobrze, a najlepiej w domu. Wiele lat minęło od czasu, gdy wyszedłem z Wadowic. Zawsze jednak wracam do tego miasta z poczuciem, że jestem tu oczekiwany jak w rodzinnym domu. A dom był (…) przy ulicy Kościelnej. A kiedy patrzyłem przez okno, widziałem na murze kościelnym zegar słoneczny i napis: „Czas ucieka, wieczność czeka”. (…) Ten dom, gdzie mieszkałem, należał do pana Chaima Bałamutha. Nie wiem, co się z nim stało. Myślę, że już nie żyje. (…)
Wiele wspomnień. W każdym razie tu, w tym mieście, w Wadowicach, wszystko się zaczęło, i szkoła się zaczęła, studia się zaczęły, i teatr się zaczął. I kapłaństwo się zaczęło.
A więc tam jest ulica Mickiewicza, tam jest Zatorska, tu jest Krakowska. Tam jest dawny Zbożny Rynek, dawny, a tam jest Choczenka. A tam (…) jest Skawa. A tutaj była księgarnia Foltina. Jest jeszcze? Nie. W tamtym domu mieszkał Jurek Kluger. A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze. A tam już od gimnazjum w górę idzie ulica Słowackiego. A tu Karmelicka, dalej jest park — park TUMWiO: Towarzystwo Upiększania Miasta Wadowic i Okolicy. Nie zapomina się tak łatwo.
A tu jest ulica Tatrzańska, przy niej jest cmentarz, potem jest parafia św. Piotra. Potem, za parafią św. Piotra, jest Gorzeń, czyli Dzwonek. Z Gorzenia schodzi się do Skawy, po drugiej stronie jest Góra Jaroszowicka. I tak dalej aż po Kalwarię. Za Kopcem jest Klecza Dolna. Za Kleczą Dolną jest Klecza Górna. Za Kleczą Górną jest Barwałd, Kalwaria Zebrzydowska, i już. (…)
Ten dom należał do pani Marii Wodzińskiej. Przy ulicy Trzeciego Maja były koszary 12 Pułku Piechoty. Na 11 Listopada, na 3 Maja były tutaj uroczystości na rynku: Msza św. polowa, potem defilada przed koszarami. My też braliśmy w tym udział, jako studenci należący do Legii, jeszcze nie akademickiej. I tak do wojny. 3
Jeśli chodzi o orkiestrę, to Wadowice mają znakomitą orkiestrę (…). Przed wojną była tutaj również znakomita orkiestra, ale była to orkiestra 12 Pułku Piechoty — o czym młodsze pokolenie na pewno nic nie wie, ale my, starsi, wiemy: Pułk Ziemi Wadowickiej, 12 Pułk Piechoty. 4
Jeruzalem, „przez wzgląd na dom Pana, Boga naszego, będę się modlił o dobro dla ciebie” (Ps 122 (121), 9). Te słowa psalmisty czynię dziś swoimi i odnoszę je do miasta Wadowice. Miasto mego dzieciństwa, przez wzgląd na dom — na rodzinny dom i na dom Pana — będę się modlił o dobro dla ciebie! 5

W ochronce

…wśród tych wspomnień — choć pierwszych lat życia się zwykle za bardzo nie pamięta — wyraźnie mi się rysuje Nazaret wadowicki i siostry nazaretanki (…). Kiedy widziały nas, kilku chłopaków, wałęsających się po ulicach w środku miasta, zaczęły nas do siebie zapraszać — jak to się wtedy mówiło — do ochronki. Więc ja trafiłem wtedy w czasie wakacji do tej ochronki nazaretańskiej 1 w takim wieku, kiedy się jeszcze mówi o człowieku „maluch”. 2 Bardzo dobrze sobie zapamiętałem Nazaret, siostry i tę ochronkę. To jest jedno ze wspomnień, które najdłużej mi zostało w pamięci z pierwszych lat mojego życia, jeszcze przed szkołą. 3

Szkoła

Myślą i sercem wracam nie tylko do domu, w którym się urodziłem, obok kościoła, ale również do szkoły podstawowej (…) w rynku, 1 w tym budynku, w którym jest zarząd miasta, magistrat. 2 Z kolei do gimnazjum wadowickiego im. Marcina Wadowity, do którego uczęszczałem. (…) Wtedy to gimnazjum im. Marcina Wadowity, do którego potem dołączyło się żeńskie im. Michaliny Mościckiej, było szkołą o bardzo dużym zasięgu terytorialnym. Mieliśmy kolegów i z Kalwarii, i z Andrychowa, i z Zatora, i z Suchej, bo tam nie było szkół średnich (…). Pamiętam też, że to stare i zasłużone wadowickie gimnazjum, jedno z najstarszych w tym rejonie Polski, obchodziło swoje stulecie w roku Tysiąclecia Chrztu Polski. To pamiętam. 3 Z gimnazjum chodziło się do „Sokoła” na gimnastykę. Chodziło się także do „Sokoła” na przedstawienia. (…) A na scenie wadowickiej sięgaliśmy po największe utwory klasyków (…) Kiedy byliśmy w piątej gimnazjalnej, graliśmy Antygonę Sofoklesa. Ja grałem Hajmona. „O ukochana siostro ma, Ismeno, czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej na świecie los nam nie oszczędza?” Pamiętam do dziś. 4
Myślą i sercem wracam też do moich rówieśników, kolegów i koleżanek, zarówno z lat szkoły podstawowej, jak — może bardziej jeszcze — z lat szkoły średniej, bo te trwały dłużej. Ja jeszcze należałem do tego pokolenia, które chodziło do ośmioklasowego gimnazjum. Wracam też wspólnie z tymi moimi rówieśnikami do naszych rodziców, do naszych nauczycieli i do naszych profesorów. 5
…mam osobisty dług wdzięczności wobec polskiej szkoły, wobec nauczycieli i wychowawców, których pamiętam do dzisiaj i modlę się za nich codziennie. To, co otrzymałem w latach szkolnych, do dzisiaj owocuje w moim życiu. (…)
Wspominam Mieczysława Kotlarczyka, wielkiego twórcę teatru słowa, wspominam moich kolegów i koleżanki z Wadowic, Halinę Królikiewiczównę-Kwiatkowską. Wspominam też Zbyszka Siłkowskiego, już nieżyjącego, (…) w domu, który należał do państwa Homme. (…) ten dom był dla mnie szczególnie gościnny, tu miałem prymicje, po święceniach kapłańskich, biskupich i kardynalskich, wiele razy, w domu u państwa Hommów, czyli u Zbyszka Siłkowskiego. Codziennie ich wspominam. 6
Te wspomnienia z czasów dzieciństwa są (…) bardzo ważne. I można powiedzieć, że wszystko w życiu zależy (…) od rodziny, od szkoły, od rodziców i rodzeństwa, od kolegów szkolnych; ważne są, oczywiście, także parafia, różne organizacje młodzieżowe…7

Domowe seminarium

Moje przygotowanie seminaryjne do kapłaństwa zostało poniekąd zaantycypowane, uprzedzone. W jakimś sensie przyczynili się do tego moi Rodzice w domu rodzinnym, a zwłaszcza mój Ojciec (…). Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy z sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium. 1

Ksiądz Kazimierz Figlewicz

Ogromnie wiele zawdzięczam kapłanom, zwłaszcza jednemu (…). W ciągu tych wszystkich lat moim spowiednikiem i bezpośrednim kierownikiem duchowym był ks. Kazimierz Figlewicz (…), który jeszcze w latach chłopięcych swoją ogromną prostotą i dobrocią przybliżał mi Chrystusa — a potem wiedział, w którym momencie mógł jako spowiednik powiedzieć mi: Chrystus wskazuje ci drogę do kapłaństwa.1
Zetknąłem się z nim po raz pierwszy jako uczeń pierwszej klasy gimnazjalnej w Wadowicach. Ksiądz Figlewicz, jako wikary parafii wadowickiej, uczył nas wtedy religii. Dzięki niemu zbliżyłem się do parafii, zostałem ministrantem, a nawet poniekąd zorganizowałem kółko ministranckie. Kiedy odszedł z Wadowic do katedry wawelskiej, miałem z nim w dalszym ciągu kontakt. Pamiętam, że w piątej klasie gimnazjalnej zaprosił mnie do Krakowa, abym mógł uczestniczyć w Triduum Sacrum, poczynając od Ciemnej Jutrzni w Wielką Środę po południu. To uczestnictwo było dla mnie wielkim przeżyciem. 2

Matka Boża

Mówiąc o źródłach (…), nie mogę oczywiście zapomnieć o wątku maryjnym. Nabożeństwo do Matki Bożej w postaci tradycyjnej wyniosłem z domu rodzinnego i z parafii wadowickiej. W kościele parafialnym pamiętam boczną kaplicę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do której rano przed lekcjami ciągnęli gimnazjaliści. Potem z kolei w godzinach popołudniowych, po zakończonych lekcjach, ten sam pochód uczniów szedł do kościoła na modlitwę.
Prócz tego w Wadowicach był Karmel, klasztor na Górce, czasem swojego powstania związany z postacią św. Rafała Kalinowskiego. Wadowiczanie licznie uczęszczali do tego klasztoru, a to oznaczało związanie się z tradycją karmelitańskiego szkaplerza. Ja też zapisałem się do szkaplerza, mając chyba dziesięć lat, i do dzisiaj ten szkaplerz noszę. Do karmelitów chodziło się także do spowiedzi. 1 Sam wyniosłem z tego miejsca wiele łask, za które dziś Bogu dziękuję. 2 Tak więc zarówno kościół parafialny, jak i klasztor na Górce kształtował moją pobożność maryjną jako chłopca, a później młodzieńca i gimnazjalisty, aż do egzaminu dojrzałości. 3

Spotkanie z księciem kardynałem

Kiedy byłem w gimnazjum, książę Adam Stefan Sapieha, arcybiskup metropolita krakowski, wizytował naszą parafię w Wadowicach. Mój katecheta, ks. Edward Zacher, zlecił mi zadanie przywitania księcia metropolity. Miałem więc po raz pierwszy w życiu sposobność, ażeby stanąć przed tym człowiekiem, którego wszyscy otaczali wielką czcią. Wiem też, że po moim przemówieniu arcybiskup zapytał katechetę, na jaki kierunek studiów wybieram się po maturze. Ksiądz Zacher odpowiedział: „Idzie na polonistykę”. Na co arcybiskup miał powiedzieć: „Szkoda, że nie na teologię”. 1

Fragment książki
Jan Paweł II Autobiografia
wybrała i ułożyła Justyna Kiliańczyk-Zięba
Wydawnictwo Literackie

Teksty, z których pochodzą wypowiedzi Ojca Świętego
Wyboru cytatów dokonano z całego dorobku pisarskiego Karola Wojtyły — Jana Pawła II, głównie z pism pochodzących z okresu pontyfikatu, zwłaszcza z przemówień, kazań i wspomnień. Znalazły się tu również fragmenty utworów poetyckich i dramaturgicznych oraz wywiadów i listów. Kryterium doboru stanowiła koncepcja książki — osobista opowieść Ojca Świętego o własnym życiu. Tytuły rozdziałów są w przeważającej części słowami Jana Pawła II.

1. Halo, urwisy! Tu mówi Papież, Kielce 2000, s. 11.
2. Promieniowanie ojcostwa, 1. Album, Wrocław 2002, s. 22.
Chrzest Święty
1. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, 5–17 czerwca 1999, Poznań–Warszawa 1999, s. 139, przemówienie z 13 VI 1999.
2. „L’Osservatore Romano” (wyd. pol.) 1994, nr 1, s. 63, przemówienie z 4 XI 1993.
3. Jan Paweł II o Matce Bożej 1978–1998, Anioł Pański, Warszawa 1999,
s. 69, Anioł Pański z 22 V 1983.
4. Jan Paweł II w Polsce 1979, 1983, 1987, Warszawa 1989, s. 194, przemówienie z 7 VI 1979.
5. Jan Paweł II o Matce Bożej 1978–1998, Anioł Pański, s. 69.
6. Moc w słabości się doskonali, Poznań 1982, s. 20, audiencja ogólna z 4 XI 1981.
7. „L’Osservatore Romano” 1994, nr 1, s. 63.
8. Jubileuszowy rok odkupienia, Rzym 1985, s. 259, homilia z 8 I 1984.
9. Kazania i przemówienia kardynała Karola Wojtyły o kapłaństwie (1963––1978), Kraków 1995, s. 159, przemówienie z 14 XI 1971.
Komunia Święta
1. Halo, urwisy! Tu mówi Papież, s. 11, 30, 29, 30.
Moi najbliżsi
1.A. Frossard, Nie lękajcie się, Rzym 1982, tłum. A. Turowiczowa, s. 14.
2. Trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, Poznań–Warszawa 1987, s. 172, przemówienie z 13 VI 1987.
3. A. Frossard, Nie lękajcie się, s. 14.
4. J. Szczypka, Jan Paweł II. Rodowód, Warszawa 1989, s. 16.
5. A. Frossard, Nie lękajcie się, s. 14–15.
Wadowice, miasto mojego dzieciństwa
1. Jan Paweł II w Polsce 1979, 1983, 1987, s. 192.
2. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, 5–17 czerwca 1999, s. 188, 190, 188,
194, 192–193, przemówienie z 16 VI 1999.
7. Jan Paweł II w Polsce, s. 195.
8. Pielgrzymka…, s. 189.
W ochronce
1. „L’Osservatore Romano” 1989, nr 7, s. 21, przemówienie z 2 VII 1989.
2. Jan Paweł II w Polsce 1979, 1983, 1987, s. 195.
3. „L’Osservatore Romano”, s. 21, przemówienie z 27 VI 1998.
Szkoła
1. Jan Paweł II w Polsce 1979, 1983, 1987, s. 192.
2. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, 5–17 czerwca 1999, s. 192.
3. Jan Paweł II w Polsce, s. 192.
4. Pielgrzymka…, s. 192–193, 195.
5. Jan Paweł II w Polsce, s. 192.
6. Pielgrzymka…, s. 150, 193, przemówienie z 14 VI 1999.
7. „L’Osservatore Romano” 1988, nr 8, s. 26.
Domowe seminarium
1. Dar i tajemnica, Kraków 1996, s. 21–22.
Ksiądz Kazimierz Figlewicz
1. A. Frossard, Nie lękajcie się, s. 20.
2. Dar i tajemnica, s. 26.
3. A. Frossard, Nie lękajcie się, s. 20.
4. Dar i tajemnica, s. 26–27.
Matka Boża
1. Dar i tajemnica, s. 28–29.
2. Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski, 5–17 czerwca 1999, s. 189, przemówienie z 16 VI 1999.
Dar i tajemnica, s. 29.
Spotkanie z księciem kardynałem
1. Dar i tajemnica, s. 8–9.

 
Wesprzyj nas