Popularna amerykańska blogerka Jennifer L.Scott napisała „Lekcje Madam Chic” po swoim studenckim pobycie w Paryżu. Spostrzeżenia i rady zawarte w książce to kwintesencja zderzenia nadmiernie wyluzowane stylu panującego w Stanach z wyszukanym i bezkompromisowym francuskim szykiem. A jak to się ma względem polskich realiów?

Jennifer pisze o sobie, że wyjechała do Francji jako nieokrzesana Amerykanka, a wróciła z niej jako dama czerpiąca z życia wszystko, co najlepsze. Nawet i ten pobieżny i bardzo skrótowy opis daje wyobrażenie o tym czego możemy się po książce spodziewać – jest to stereotypowy wręcz zachwyt amerykański nad tym co europejskie. Stary kontynent jawi się Amerykanom jako przestrzeń mityczna, oaza wspaniałych manier i oczywiście niewyczerpana studnia wzorów do naśladowania.

Można by długo dyskutować czy tak jest rzeczywiście, czy są to jedynie różowe okulary pobieżnej obserwacji przeprowadzonej przez przybysza z daleka. Jednak zamierzeniem tej książki nie jest poważna analiza socjologiczna lecz skompletowanie rad i wskazówek co do tego jak stać się stylową, szykowną i zadowoloną z życia. To też, w dużym stopniu pamiętnik z pobytu we Francji.

Jennifer prowadzi narrację w pierwszej osobie, a każdy rozdział prezentuje się na podobieństwo wpisów w jej blogu „The Daily Connoisseur”. Poznajemy więc Rodzinę Chic – pod tym pseudonimem autorka ukryła francuskich gospodarzy, u których zatrzymała się podczas europejskiego stypendium, a pod innymi ksywkami pozostałych paryskich znajomych i przyjaciół. Na podstawie ich obserwacji Jennifer wysnuwa wnioski o tym, co stylowe, modne i godne naśladowania.

Poradnik dzieli się na trzy części: Dieta i aktywność fizyczna, Styl i uroda oraz Jak żyć z klasą. Część odkryć autorki godna jest żarliwego neofity – we Francji dowiedziała się, że od podjadania śmieciowego jedzenia między głównymi posiłkami się tyje, że makijaż zawsze trzeba dokładnie zmywać do końca przed snem, szafy porządkować, bo zbędne szpargały zajmują miejsce używanym na co dzień rzeczom, a czytanie książek poszerza horyzonty.

Na takie morały lepiej spuścić zasłonę milczenia. Niemniej część pomysłów, tych nieco bardziej wnikliwych, jest dość użyteczna i z powodzeniem można przemyśleć ich zastosowanie we własnym życiu. Nieźle brzmi idea zredukowania garderoby do minimalistycznej liczby dziesięciu sztuk odzieży, ale tylko takich, które mają idealną jakość i pasują jak ulał.

Jennifer L. Scott dokładnie objaśnia na czym polega ten, zrazu brzmiący wrogo, pomysł i rozsądnie tłumaczy, dlaczego to dobra droga to tego, by zawsze wyglądać dobrze i zgodnie z własnym stylem. Jej porady, akurat w zakresie kompletowania garderoby, pozwalają uwolnić się od przypadkowości strojów zalegających w szafie i stworzenia prawdziwej, choć niewielkiej, garderoby.

Kto organizuje przyjęcia i spotkania dla przyjaciół znajdzie w „Lekcjach Madame Chic” sporo pomysłów i podpowiedzi, jak zrobić to dobrze i prosto, a kto nie lubi codziennych czynności i domowych rytuałów być może doceni garść pomysłów pomagających czerpać z nich chociaż trochę radości.

Całość napisana jest prostym językiem, z humorem i na szczęście bez zadęcia. Książkę dobrze i szybko się czyta, a każdy rozdział zamyka podsumowanie najistotniejszych wskazówek w nim opisanych.

Nieźle brzmi idea zredukowania garderoby do minimalistycznej liczby dziesięciu sztuk odzieży, ale tylko takich, które mają idealną jakość i pasują jak ulał

Sięgając po tę lekturę trzeba też koniecznie mieć w pamięci, że Jennifer L. Scott cały pomysł na książkę oparła na zestawieniu amerykańskiego wielkiego luzu i równie wielkiego francuskiego szyku. W moim odczuciu sens i wzór do naśladowania znajduje się gdzieś pośrodku. Ani nie zachwyca mnie krytykowany przez nią pomysł, by spędzać większość dnia w byle jakich dresach, nie przejmować się żadnymi konwenansami i w szczególności jakością garderoby ani też nie wzbudzają mojego entuzjazmu idee, by prowadzić życie niczym w muzealnej sali, pilnując się – świątek, piątek czy niedziela, by koszula nie wystawała ze spodni, a nocny szlafroczek z jedwabiu nie był pomięty.

Po lekturze „Lekcji Madame Chic” doszłam do wniosku, że po prostu najbardziej podoba mi się polskie podejście do mody i stylu czyli, w dużym skrócie – być eleganckim, gdy pojawia się adekwatna ku temu okazja, ale pozwalać sobie też bez wyrzutów sumienia na momenty odzieżowego luzu.

Przyznacie, że czasem warto przeczytać jakąś książkę właśnie po to, by przekonać się, że to co mamy jest dokładnie tym czego nam trzeba?

Magdalena Marciniak

Jennifer L. Scott
Lekcje Madame Chic
Opowieść o tym, jak z szarej myszki stałam się ikoną stylu
Przekład: Anna Sak, Agnieszka Sobolewska
Wydawnictwo Literackie
Premiera: 4 lipca 2013

 

 
Wesprzyj nas