Czy to czego najbardziej pragniemy może zniszczyć nasze życie? We współczesnej baśni „Juniper Berry i tajemnicze drzewo” zastanawia się nad tym M.P Kozlowsky.


Istnieje takie powiedzenie: „więcej łez zostało wylanych przez marzenia spełnione niż te, które się nie spełniły.” To przekonanie idealnie oddaje fabułę książki „Juniper Berry i tajemnicze drzewo”. Juniper, jedenastoletnia dziewczynka, jest córką najbardziej znanego na świecie małżeństwa aktorów. Żyje w luksusowej posiadłości, pośród pięknych pomieszczeń, służby i wszelkiego dobrobytu. Marzenie? O tak, i to jak wielu ludzi! Rodzice Juniper zdobywają kolejne prestiżowe nagrody, angaże w najlepszych produkcjach, a przed bramą domu czekają na nich tłumy rozhisteryzowanych fanów. Rodzice dziewczynki odnajdują się w tej sytuacji jak przysłowiowa ryba w wodzie – wszystkie ich marzenia się spełniły. Ale czy sytuacja ta odpowiada samej Juniper? Czy cieszy się z sukcesów rodziców i możliwości, które ona sama zyskała dzięki ich bogactwu i popularności. Bynajmniej! Juniper po pierwsze czuje się bardzo samotna, a po drugie odnosi wrażenie, że coś jest nie w porządku. Z rodzicami? A może z nią samą?

Czytelnik powieści M.P. Kozlowskiego będzie miał okazję poznać odpowiedzi na te pytania śledząc wciągającą fabułę, która – choć skierowana do dzieci, nie rozczaruje także dorosłego. W moim przypadku zaspokoiła głód współczesnej baśni uszytej na miarę naszych czasów. Już nie tej, która opiera się na ludowych wierzeniach i mądrościach, ale przenikającej nasz czas bez utraty cech gatunku. Te wyróżniki charakteryzują „Juniper Berry i tajemnicze drzewo”. Mamy nadprzyrodzone siły i postaci rodem z innego świata uwikłane jednak w namiętności całkowicie realne, dojrzewające w niejednym domu, bez względu na szerokość geograficzną. Jest walka dobra ze złem, dążenie do miłości, sprawiedliwości i dobra. Gdyby miał powstać kanon baśni XXI wieku to tę książkę z pewnością chciałbym w nim zobaczyć.

Autor niebywale trafnie diagnozuje pragnienia współczesnych ludzi i niebezpieczeństwa jakie z nich wypływają. Zatracamy się w uwielbieniu dla rzeczy błahych i bezwartościowych, a na dodatek nudnych! Ktoś przekonał rzesze ludzi na całym świecie, że jest cokolwiek ciekawego w patrzeniu jak celebryta wsiada do samochodu, albo kupuje bluzkę w sklepie. „Juniper zastanawiała się, czemu marnowali swój czas, wyczekując, aż uda im się zerknąć na kogoś z rodziny, kto akurat robił coś tak nudnego, jak instruowanie ogrodnika w sprawie jakichś krzaków albo przechodził od drzwi wejściowych do samochodu. Dlaczego niby ktoś chciałby uchwycić takie chwile?” – wraz z dziewczynką powinien zastanowić się nad tym czytelnik, a prócz niego całe pokolenie współczesnych nastolatków, którzy psują oczy ślęcząc nad internetowymi plotkami o gwiazdach. Hej! Prawdziwy świat jest o wiele ciekawszy, tyle jest w nim do odkrycia – między wierszami mówi do czytelników bohaterka. Z tą refleksją autor po prostu nie mógł trafić lepiej!

I jeszcze jedno spostrzeżenie: książka „Juniper Berry i tajemnicze drzewo”, choć nie jest skierowana do najmłodszych dzieci, to została zaopatrzona w przepiękne, sugestywne ilustracje. Ich twórcą jest Erwin Madrid, grafik, który pracował przy takich hitach jak „Shrek 2” czy „Madagaskar”. Jego wielki talent oddał ogromną przysługę debiutanckiej powieści Kozlowskiego czyniąc ją jeszcze bardziej atrakcyjną. Już samą okładkę widać z daleka na półce w księgarni, a rysunki zamieszczone wewnątrz dodają treści tajemniczości i pozwalają natychmiast przenieść się w świat opowieści stworzonej przez pisarza. Ten świetny duet powinien przypomnieć wydawcom o tym, że szata graficzna jest integralną częścią każdej książki i częstokroć, tak jak w tym przypadku, stanowi o znaczącym wzmocnieniu wrażeń wywieranych przez słowa. (O)

 
Wesprzyj nas