W tej przyjacielskiej, lecz zaciętej szermierce listów i idei, Umberto Eco i Carlo Martini stawiają czoła najtrudniejszym dylematom nowego milenium.


W co wierzy ten, kto nie wierzyTrwają na przeciwnych krańcach spectrum – jeden jest światowej sławy pisarzem, autorem „Imienia róży” i samozwańczym człowiekiem świeckim; drugi, hierarchą Kościoła Katolickiego, wymienianym w gronie potencjalnych następców obecnego papieża.

W tej przyjacielskiej, lecz zaciętej szermierce listów i idei, Umberto Eco i Carlo Martini dyskutują nad kwestią aborcji, rolą kobiet w Kościele, etyką i Apokalipsą. Stawiają czoła najtrudniejszym dylematom nowego milenium, świadomi dzielących ich różnic, wiary i niewiary. Rezultat? Jest oszałamiający. Jakie bowiem są granice wiary? I w co wierzy ten, kto nie wierzy?

Jeśli mamy wieść dialog, to musi on obejmować także obszary, na których nie ma zgody. Ale to nie wszystko; jeśli na przykład laik nie wierzy w “rzeczywistą obecność”, katolik zaś – co naturalne – i owszem, to fakt ten nie oznacza wzajemnego niezrozumienia, lecz po prostu szacunek dla przekonań partnera.

Umberto Eco: „Słusznie przywołuje Pan cel tej naszej epistolarnej rozmowy. Chodzi nam mianowicie o zakreślenie wspólnego dla laików i katolików pola dyskusji obejmującego również punkty, w których nie ma zgody. Zwłaszcza te, z których powstają głębokie nieporozumienia, znajdujące wyraz w konfliktach na płaszczyźnie politycznej i społecznej.”

Umberto Eco (ur. 1932, zm. 2016), jeden z najsłynniejszych naukowców i pisarzy XX wieku.

Umberto Eco, Carlo Maria Martini
W co wierzy ten, kto nie wierzy?
Przekład: Ireneusz Kania
Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Premiera: 7 listopada 2018
 
 

W co wierzy ten, kto nie wierzy


Umberto Eco: Laicka obsesja nowej Apokalipsy
Carlo Maria Martini: Nadzieja koniec przekształca w „cel”
Umberto Eco: Kiedy rozpoczyna się życie człowieka?
Carlo Maria Martini: Życie ludzkie uczestniczy w życiu Boga
Umberto Eco: Mężczyźni i kobiety według Kościoła
Carlo Maria Martini: Kościół nie jest od spełniania oczekiwań, lecz od sprawowania misteriów
Carlo Maria Martini: Gdzie laik znajduje światło dobra?
Umberto Eco: Gdy na scenę wkracza ten inny, rodzi się etyka

Od wydawcy

Na początku roku 1995 Ferdinando Adornato, który kierował wówczas periodykiem „Liberal”, powziął myśl o dialogu między kardynałem Martinim i Umbertem Eco.
W czasie wstępnego spotkania w kurii mediolańskiej kardynał Martini zaakceptował taką epistolarną wymianę poglądów; listy ukazywały się w ciągu roku 1995 oraz na początku 1996.
Następnie zostały opublikowane jako niewielka książeczka pod tytułem W co wierzy ten, kto nie wierzy? (Rzym, Atlantide Editoriale) wraz z komentarzami wybitnych postaci włoskiego życia publicznego.
Obydwaj autorzy listów odstąpili od swoich praw autorskich na korzyść stowarzyszenia Farsi Prossimo na rzecz chorych na AIDS.
Należy podkreślić, że dialog ten, dotyczący spraw o kapitalnym znaczeniu, które często dzielą wierzących i niewierzących, prowadzony jest w sposób szczery i serdeczny.
Zważywszy, że wymiana poglądów obydwu autorów miała miejsce, jak to już zaznaczono, w latach 1995–1996, czytelnik znajdzie tu odniesienia do zbliżającego się wówczas końca drugiego tysiąclecia.
Książeczka wydana została w wielu różnych krajach: w Meksyku, Francji, Hiszpanii, Austrii, Niemczech, Grecji, Holandii, Korei Południowej, w Polsce, Stanach Zjednoczonych, na Węgrzech, w Rumunii, Chorwacji, Turcji, Chinach; istnieje przekład na gruziński.
Jedne z tych wydań obejmowały całość dyskusji, inne sam tylko dialog między kardynałem Martinim i Umbertem Eco.
Niniejsze wydanie polskie jest wznowieniem książki opublikowanej w wydawnictwie WAM w Krakowie w r. 1998; zawiera dialog epistolarny obydwu autorów bez dodatkowych komentarzy.

Laicka obsesja nowej Apokalipsy

Drogi Carlo Maria Martini,
faktu, że zwracam się do Pana po nazwisku, nie wspominając o piastowanej przez Pana godności, proszę nie poczytywać mi za brak szacunku. Owszem, proszę rozumieć to jako akt hołdu i roztropności. Hołdu, gdyż zawsze uderzał mnie sposób, w jaki Francuzi, przeprowadzając wywiad z pisarzem, artystą czy osobistością polityczną, potrafią unikać nazw redukujących, jak profesor, eminencja czy minister. Są osoby, których kapitał intelektualny zawarty jest w nazwiskach, jakimi firmują własne idee. Francuzi zatem, zwracając się do osoby, której najznakomitszym tytułem jest jej własne nazwisko, używają zwrotu w rodzaju: „dites-moi, Jacques Maritain” albo „dites-moi, Claude Lévi-Strauss”. Oznacza to uznanie autorytetu, który pozostałby taki sam, nawet jeśliby dana osoba nie była ambasadorem czy członkiem Akademii Francuskiej. Gdybym musiał zwrócić się do świętego Augustyna (również i teraz proszę nie sądzić, że jestem nazbyt bezczelny), nie przemówiłbym doń „Ekscelencjo Biskupie Hippony” (bo przecież po nim biskupem tego miasta było wiele innych osób), lecz „Augustynie z Tagasty”.

 
Wesprzyj nas