Krzysztof Mroziewicz zabiera czytelnika w podróż do Indii. Jest to jednak równocześnie podróż w czasie, do epoki tworzenia się zrębów scentralizowanego państwa.


Indie. Sztuka władzyMinistrem i doradcą założyciela słynnej dynastii Maurjów, Ćandragupty, był mędrzec Kautilja. Napisany przez niego traktat zawiera wskazówki wprowadzające w sztukę rządzenia krajem i ludźmi tak, by żyli oni w dobrobycie.

Dzieło to, poświęcone zagadnieniom dyplomacji, prawa, ekonomii, polityki oraz wojny, wyprzedza o niemal dwa tysiące lat “Księcia” Niccola Machiavellego.

***

W Sztuce władzy Krzysztof Mroziewicz przybliża polskim czytelnikom jedno z najważniejszych dzieł w literaturze Indii, Arhaśastrę mędrca Kautilji z IV wieku przed naszą erą. Państwo i władzę opisane przez Kautilję można określić jako “totalitaryzm z ludzką twarzą”. Biurokratyczne państwo wkracza tu w każdą, nawet najbardziej osobistą sferę ludzkiego życia, opierając się na powszechnym szpiegowaniu, agentach i intrygach. Kautilja ma ambicję, by być dobrym, zapewnić ochronę słabym, a nawet rekompensować obywatelom szkody wyrządzone przez osoby prywatne. W praktyce jednak tworzy państwo wszechobecnej kontroli, okrutnych kar oraz tortur.
Lektura książki Krzysztofa Mroziewicza stawia przed czytelnikami pytanie, czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli. Mnie jednak najbardziej poruszyło prawo, w którym czuję ogromny ładunek poezji: “Wolność to ulga, którą przynosi gaszenie pragnienia”.
Wiktor Osiatyński

czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli?

Krzysztof Mroziewicz urodził się pod sam koniec II wojny światowej, a jako dziennikarz uczestniczył w pięciu innych. Studiował na wydziałach Matematyki i Fizyki oraz Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Studia kontynuował w Panamie i w Moskwie. Pracował w magazynie studenckim “itd”, tygodniku “Polityka” oraz w Polskiej Agencji Prasowej. Aktualnie publikuje na portalu Studio Opinii. Dziennikarz telewizyjny, kojarzony z programem “7 dni – świat” (1988-1996 i po roku 2001) oraz komentator radia kanadyjskiego i BBC, a także mediów polskich. Laureat trzech Wiktorów. Foreign Correspondent’s Association In South Asia wybrało go w 1984 roku na swego wiceprzewodniczącego.
Był ambasadorem RP w Indiach, Sri Lance i Nepalu (1996-2001) oraz członkiem Gabinetu Politycznego Ministra Spraw Zagranicznych. Brał udział w spotkaniach autorskich ze studentami Stanford, Oxford i Banares Hindu University oraz Akademii Dyplomatycznej w Colombo. Niniejszy tom jest piątą książką Krzysztofa Mroziewicza o kulturze Indii, a dziewiętnastą w jego dorobku pisarskim.

Krzysztof Mroziewicz
Indie. Sztuka władzy
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Premiera: 13 marca 2017

Indie. Sztuka władzy

Sztuce władzy

Sztuce władzy Krzysztof Mroziewicz przybliża polskim czytelnikom jedno z najważniejszych dzieł w literaturze Indii, Arhaśastrę mędrca Kautilji z IV wieku przed naszą erą. Mieliśmy już KamasutręPrawa Manu w przekładzie Marii Krzysztofa Byrskiego. RamajanaMahabharata dotarły do nas dzięki przekładowi z języka angielskiego. Teraz Krzysztof Mroziewicz, opierając się na tekście ambasadora L.N. Rangarajana, zrekonstruował rozprawę Kautilji. Kautilja był mędrcem, filozofem politycznym, o znaczących dokonaniach praktycznych. To właśnie on zaopiekował się Ćandraguptą Maurją, a następnie osadził go na tronie Indii. Doświadczenie, przemyślenia oraz rady dla władcy Kautilja zebrał właśnie w Arhaśastrze — dziele, w którym jak na rozprawę filozofa niewiele jest teorii i filozofii, za to mnóstwo praktycznych opisów, rozwiązań i rad.
Państwo i władzę opisane przez Kautilję można określić jako „totalitaryzm z ludzką twarzą”. Biurokratyczne państwo Kautilji wkracza w każdą, nawet najbardziej osobistą sferę ludzkiego życia, opierając się na powszechnym szpiegowaniu, agentach i intrygach. Jak każdy władca absolutny, Kautilja ma ambicję, by być dobrym, zapewnić ochronę słabym, a nawet rekompensować obywatelom szkody wyrządzone przez osoby prywatne. W praktyce jednak tworzy państwo wszechobecnej kontroli, okrutnych kar oraz tortur.
Lektura książki Krzysztofa Mroziewicza stawia przed czytelnikami pytanie: czy w ogóle może istnieć władza absolutna, która nie zdegeneruje się i nie zamieni w tyranię wszechobecnej kontroli. U Kautilji nie znajdziemy jasnej odpowiedzi, ale sugeruje ją Mroziewicz, pisząc: „Rady Kautilji kierowane są, jak widać, nie do filozofów, a do wyrośniętych chłopców”. Czytając te słowa, warto pomyśleć, czy właśnie to nie jest jedynym trwałym elementem w historii — władza, a zwłaszcza władza absolutna, która przyciąga przede wszystkim wyrośniętych (i niezbyt dojrzałych) chłopców. Na szczęście od czasów Kautilji powstało wiele innych dzieł, które sugerują, jak zapobiegać, neutralizować i ograniczać tego rodzaju niebezpieczeństwa, choć w życiu nie zawsze to się udaje.
Książkę Mroziewicza zamyka lista „praw Kautilji” — czasem praktycznych, jak to, że informacja potwierdzona przez trzy źródła jest wiarogodna, czasem banalnych, jak to, że „cudowne rezultaty może przynieść działalność wywrotowa”. Jest wśród nich również wyznanie wiary każdego władcy absolutnego, że król i państwo to jedno.
Mnie jednak najbardziej poruszyło prawo, w którym czuję ogromny ładunek poezji: „Wolność to ulga, którą przynosi gaszenie pragnienia”.
Wiktor Osiatyński

Filozofia praktyczna a socjologia antyczna

S. Radhakrishnan w I tomie Filozofii indyjskiej wspomina Kautilję tylko raz, ale tak, że zapamiętujemy to nazwisko na zawsze:

Filozofia — powiada Kautilja — jest światłem wszelkich nauk, środkiem wykonywania wszelkiej pracy oraz ostoją wszelkich obowiązków.

Przyjrzyjmy się sposobom stosowania filozofii przez Kautilję.
W jego państwie mieszkali Arjowie i nie-Arjowie. Wzięty do niewoli Arja mógł być wykupiony za połowę sumy, którą trzeba było zapłacić za nie-Arję. Znaczy to, że plemiona Arjów wojowały między sobą. Podczas wojen należało oszczędzać lud rolniczy, ponieważ potrzebny był każdej z wojujących stron. Radha Kumid Mookerji sugeruje, że to początek prawa międzynarodowego. Przepis ten stosują do dziś plemiona pusztuńskie, kiedy walczą między sobą o dostęp do szlaków przemytniczych. Wolność porównywana jest przez Kautilję do ulgi, jaką przynosi gaszenie pragnienia. Picie wody było aktem tak ważnym, iż ten, kto pił, nie mógł udawać Arji, jeśli nim nie był. Arja natomiast miał się zachowywać z godnością także wtedy, kiedy pił wodę. Przepisy te mogą być niezrozumiałe dla mieszkańców strefy klimatu umiarkowanego. W temperaturach subkontynentu indyjskiego pragnienie jest torturą. Arthaśastra nie była układana na potrzeby mieszkańców Europy.
Arjowie dzielili się na cztery warny (kasty). Mieszanie kast, choć nie zabronione, skutkowało obniżeniem statusu kastowego w przypadku narodzin dziecka. Potomek należał do kasty „niższego” z rodziców.
Bramini dzielili się na dwie grupy — lepszych i normalnych. Ci lepsi, zwani srotrija, byli bardzo uczeni jako eksperci od Wed. Ich sprawy załatwiano na dworze króla w pierwszej kolejności, chyba że chodziło o świątynie, pustelników i ascetów-heretyków. Król był zobowiązany przyjmować ich na stojąco. Pozdrawiał ich pierwszy i dbał, aby się nie pogniewali na niego o byle co. Ich dóbr nie wolno było konfiskować w czasie stanu wyjątkowego. Kiedy zdobywano nowe terytoria, srotrijowie otrzymywali za darmo ziemie wedle własnego uznania i nie musieli płacić od tych ziem podatków. Dawano im nieodpłatnie sól. Otrzymywali z dóbr króla owoce, kwiaty, ryż i jęczmień potrzebne do celów rytualnych. Długi zaciągnięte u srotrijów ustępowały pod względem ważności jedynie zobowiązaniom dłużnym wobec króla. Pomieszczenia pałacowe miały udzielać im nieodpłatnej gościny. Na świadków można ich było wzywać wyłącznie w sprawach innych srotrijów. Królowie, którzy uganiali się za kobietami braminów, popadali na ogół w poważne tarapaty. Znikali na przykład bez wieści. Purohita, czyli kapelan królewski, stał niżej tylko od członków najbliższej rodziny monarszej. Ze względu na ich naturalną nietykalność (nie mylić z niedotykalnością osób pozakastowych) powierzano braminom misje ambasadorskie. Jeśli bramin nie chciał brać udziału w uroczystościach wiejskich (lokalnych), nie musiał tego robić. Torturowanie bramina było zakazane. Kto się tego dopuszczał, narażał się na karę śmierci. Nawet w przypadkach najcięższych przewinień, jak zdrada, za którą palono żywcem, bramin podlegał jedynie karze oślepienia. Podróżowanie bramina tratwą (promem) było wolne od opłat. Próba pobrania od niego opłaty uważana była za karygodną. Śudra udający bramina karany był wydłubaniem obydwu oczu. Kto naruszył świętość kuchni bramina, karany był wyrwaniem języka.
Kszatrijowie byli „obrońcami ziemi”. Posiadali przyrodzoną zdolność rządzenia. Syn władcy, jeśli się zbuntował, mógł być skazany jedynie na banicję. Córka w ostateczności mogła być następczynią tronu i zapewnić ciągłość linii panującej. Jeśli król nie był w stanie spłodzić syna, dopuszczano pozamałżeńskie zapłodnienie królowej.
Armię należało formować z kszatrijów, chyba że zestawiona z wajśjów lub śudrów była liczniejsza i lepsza.
Wajśjowie bardzo rzadko pojawiają się w tekście Kautilji. Jako kupcy stanowili ważną grupę społeczną i zawodową. Bywali „przykrywką” dla tajnych agentów, którzy kupców tylko udawali. O „handlarzach” jest u Kautilji więcej niż o handlarzach.
Śudrowie to rolnicy i rzemieślnicy. Stanowili gospodarcze zaplecze społeczeństwa. Do tej grupy należeli także aktorzy. Osiedlano śudrów na nowo pozyskanych terenach. Jako Arjowie nie mogli być niewolnikami. Jeśli zastawiali się, biorąc pożyczki, ich dzieci nie traciły statusu wolnego Arji.
Aśramy w pierwszym znaczeniu to cztery stadia życia ludzkiego. Przypisane są przez Kautilję Arjom, co znaczy, że innych nie dotyczyły. Pierwszym etapem był okres nauki i studiów, które przechodził brahmaćarja, czyli uczeń. Jego nauczyciel otaczany był czcią, a żona nauczyciela była kimś w rodzaju drugiej matki ucznia. Akt erotyczny ucznia z żoną mistrza karany był kastracją i śmiercią chłopca. Drugim etapem była pełnia życia, trzecim zaś schyłek.
Końcem życia, trwającym dość długo, było odosobnienie w leśnej pustelni. Pustelnik zwał się wanaprasthas. Wydzielano mu kawałek lasu i dawano prawo do korzystania z darmowej soli na własne potrzeby.
Ascetę, osobę dość powszechnie obecną w życiu społecznym Arjów, nazywa się w tekście Kautilji różnie: sannjasin, tapaswin, prawradźita, pariwradźaka, munda (ogolona głowa), dźatila (kołtun). O ile nie mówi się o kobietach-braminkach, o tyle ascetki są kimś normalnym. Ascetów równano z braminami, ale tworzyli oni społeczność pozakastową. Na oddanych sobie terenach leśnych musieli żyć ze świadomością, że w każdej chwili przybędzie im „sublokator”, z którym będą musieli dzielić się posiadłością. Wyrządzenie krzywdy lub szkody ascecie traktowane było na równi z takim samym wykroczeniem przeciwko rodzicom. Asceta nie miał rodziny. Jego las przechodził na własność nauczyciela lub współtowarzysza medytacji na odludziu. Żona ascety zyskiwała prawo powtórnego zamążpójścia. Asceta jako typ uważany był za znakomite „przykrycie” dla szpiega, który mógł wszędzie wejść, o wszystko zapytać i wszędzie cieszyć się szacunkiem.
Nie-Arjowie też mieli swoich ascetów. Wolno im było przebywać w pobliżu miejsc kremacji zwłok. Mieszkali także w miastach, ale ich pomieszczenia bywały kontrolowane. Bano się ich. Król wysłuchiwał skarg wriszhalasów lub paszandasów, jak ich zwano, przed skargami braminów.
Swoistą grupę stanowili pozakastowi (antawasajinowie), czyli hindusi, których trzymano na odległość, poza miastami i wioskami. Byli to ludzie usunięci ze społeczności Arjów oraz tacy, których nigdy do tej społeczności nie przyjęto. Świadczy to o przepuszczalności granic etnicznych. Poza społeczność Arjów usuwano sprawców ohydnych zbrodni nie zawsze karanych śmiercią lub wykroczeń poza kodeks postępowania. Usunięty poza kasty zwolniony był z obowiązku utrzymywania rodziny, z wyjątkiem własnej matki. Tracił majątek. Był traktowany gorzej niż idiota, lunatyk i trędowaty. Kautilja nie podaje, czy tworzyli oni własną zamkniętą grupę, czy może mieszali się z innymi pozakastowymi.
Najniższe piętro struktury społecznej zajmowali ćandalowie — nieczyści i z tego powodu niedotykalni. Nie wolno im było mieszkać na terenach zamieszkanych. Służyli władzy do pilnowania terenów bezludnych. Wolno im było jeść mięso niejadalne. Za kradzież małego zwierzęcia płacili połowę grzywny. Ale za zniesławienie czy napaść karani byli w dwójnasób. Wykonywali także czynności, których nie podejmował się hindus szlachetniejszego pochodzenia: biczowali kobiety za niestosowne prowadzenie się i ciągali zwłoki samobójców poza miasto.
Na poziomie ćandalów lokował Kautilja hodowców psów, których zwano swapakami. Kodeks karny Kautilji skazywał swapakę na śmierć, jeśli ten zadał się z kobietą z Arjów. Pies musiał znajdować się w swoim zwierzęcym świecie na poziomie psich ćandalów, bo nawet myśliwy traktowany był z dystansem, a to z tego powodu, że polował z psami. Mówiono, że krowa myśliwego daje mleko psom, a nie braminom. Nie poprawiało doli psa to, że polowanie było ulubioną rozrywką panujących. W świecie zwierząt hinduizm wskazuje gatunki święte, potwory o boskiej potędze i zwykłe stwory będące jednak przechowalniami dusz ludzkich. Soteriologia indyjska nie wyjaśnia przy tym, czy dusza wędrująca od psa do słonia poprzez muchę jest też duszą ludzką, czy pozaludzką. I dlaczego pies, który ugryzł czy nawet zjadł Mahometa, zasługuje w hinduizmie na muzułmańską nienawiść.
W lasach prócz pustelników mieszkali mlecća, potomkowie cudzoziemców i miejscowych grup plemiennych, których Kautilja widział jako świetnych obrońców pogranicza.
Do grupy niewolników Arjowie nie należeli. Nie jest jasne, kim byli niewolnicy. Megastenes pisał, że niewolnictwa w znaczeniu greckim nie było. Wszyscy Indusi byli ludźmi wolnymi. Dasa w Indiach nie znaczyło tego, co starogreckie doulos (niewolnik z urodzenia) czy zwłaszcza helot (przypisany do ziemi robotnik, który utrzymywał wojowników w Sparcie). W istocie jednak niewolnictwo jako ograniczenie wolności istniało, ale było tak nikłe w swej niepełnej wolności, że Megastenes niewolników nie zauważył. Byli nimi pracownicy (robotnicy), którzy cieszyli się mniejszym zakresem praw niż inni Indusi. Kautilja używa kilku terminów na określenie tego zjawiska i jego pochodnych.
Dasa to niewolnik, dasatwa to koncept niewolnictwa, dasabhawa to stan bycia w niewoli, a dasakalpa — prawa regulujące ten stan. Regulacje Kautilji miały na celu ochronę
minimum praw tych pracowników, których wyzyskiwanie przychodziło „pracodawcom” najłatwiej, to znaczy kobiet i dzieci. udaradasatwa to koncept pracy za pełne utrzymanie z rodziną lub bez. Takim robotnikom nie wolno było zawierać kontraktów na inną pracę.
Z kolei ahitaka był robotnikiem pracującym za długi. (Ta kategoria niewolników, choć konstytucja zniosła niewolnictwo, istnieje we wsiach indyjskich do dziś.) Najczęściej niewola, ze względu na niemożność spłacenia pożyczki, trwała całe życie. Mogło to dotyczyć jeńców wojennych, którzy nie byli w stanie dać okupu za wypuszczenie z niewoli. Zmiana statusu człowieka wolnego na niewolnika lub odwrotnie, dokonana siłą, była karana grzywną w wysokości 1000 pan. Dużo to czy mało — powiemy później, po przedstawieniu innych pozycji „cennika”. Nieletni Arja w żadnym wypadku nie mógł zostać niewolnikiem za długi. Natomiast mlecća mógł dać w zastaw swoje dziecko. Gdyby jednak próbowano uczynić to z dzieckiem Arjów, kara byłaby tym wyższa, im wyższej kasty dotyczyła, przy czym kara spotykała tego, kto oddawał dziecko, kto je przyjmował, i tego, kto był świadkiem. Oddanie dziecka do pracy w nagłej potrzebie w zamian za utrzymanie nie było uważane za sprzedaż. Jeśli wynajmował się do takiej pracy Arja, pierwszym, które po spłacie długu odzyskiwało status człowieka niezwiązanego obligacjami, było dziecko. Przepisy Kautilji dotyczące pracy za długi dotyczyły wszystkich kategorii, to znaczy tego, kto sam się zastawił, kto oddawał w zastaw kogoś innego, kto w potrzebie szedł w zastaw, zastępując inną osobę, kto odpracowywał grzywnę i kto dostawał się do niewoli w czasie wojny. Z niewoli za długi można się było wykupić. W przypadku jeńców praca równała się wartości podwójnego okupu. W ramach pracy za długi nie wolno było zlecać czyszczenia miejsc zabrudzonych ekskrementami i uryną, nie wolno było dawać do mycia talerzy po nieczystych potrawach ani nakazywać przenoszenia trupów. Kobieta odpracowująca dług była chroniona przed biciem i brutalnym traktowaniem, przed defloracją i kąpaniem nagiego mężczyzny. Jeśli kobieta, wobec której złamano któryś z powyższych zakazów, była kucharką, pielęgniarką, pokojówką lub wyrobnicą rolną, należało zwrócić jej natychmiast wolność. To samo dotyczyło kobiety, która urodziła dziecko właścicielowi. Jeśli gwałt został popełniony na dziewicy, wierzyciel zobowiązany był uwolnić dziewczynę, dać jej wiano i zapłacić grzywnę w wysokości dwu posagów.
Robotnikowi za długi nie wolno było uciec. Kto uciekł, tracił prawo do wykupu. Wynajęty do odrobienia, jeśli uciekł, uciekł bez długu. Dług zostawał do odrobienia.
Kautilja dzieli niewolników na cztery kategorie: tych, którzy urodzili się z ograniczeniami, którzy odziedziczyli uszczerbek na wolności w spadku, kupili sobie niewolę lub zyskali ją (na przykład w wyniku wojny). Prawo przewidywało unieważnienie umowy kupna-sprzedaży niewoli w ciągu roku od zawarcia kontraktu. Nieletni poniżej ósmego roku życia, bez rodziny, nie mógł być zmuszony do pracy w roli służącego i za granicą. Kobiety ciężarnej nie wolno było odsprzedać czy odstąpić, jeśli nie zapewniło się jej utrzymania na czas ciąży. Aborcja była karana. Kto nie zwolnił niewolnika po otrzymaniu okupu, karany był grzywną i aresztem trwającym dopóty, dopóki niewolnik nie wyszedł na wolność. Sprzedanie wykupionego z niewoli nie wchodziło w grę bez jego zgody. Własność niewolnika dziedziczyła rodzina. Jeśli jej nie miał, dziedzicem zostawał wierzyciel. Było tego spadku co kot napłakał.

 
Wesprzyj nas