Ta historia wydarzyła się naprawdę. Latem 1904 roku na pokład transatlantyckiego statku wsiadła kobieta z wyższych sfer odziana w piękną wieczorową suknię – bez biletu i żadnego bagażu popłynęła z Antwerpii do Nowego Jorku. To niezwykłe, odnotowane przez prasę, zdarzenie zainspirowało Dörthe Binkert do stworzenia powieści, w której opowiada czytelnikom swoją wersję dziejów tajemniczej nieznajomej.
Dörthe Binkert jest niemiecką dziennikarką. Czytelnicy znają ją przede wszystkim z reportaży i książek non fiction, dlatego dla wielu z nich sporym zaskoczeniem stała się jej pierwsza powieść: „Dama w bieli”, będąca melancholijnym portretem przełomu XIX i XX wieku zapisanym za pomocą losów jednej postaci: młodej kobiety, która decyduje się na desperacki krok – odziana jedynie w oszałamiająco piękną suknię wieczorową wsiada na pokład statku pasażerskiego „Kroonland” i wyrusza, na gapę i bez jakiegokolwiek bagażu czy nawet pieniędzy, do Stanów Zjednoczonych.
Kim jest, co skłoniło ją do takiego czynu, kogo spotka w podróży – to już pytania, na które odpowiedzi warto poszukać samodzielnie na kartach książki. Niczego w tej kwestii nie zdradzę, bo to mogłoby lekturę skutecznie popsuć, warto jednak zaznaczyć, że choć książka Binkert jest w całości fikcyjna, to może wcale nie odbiegać od faktów.
3 sierpnia 1904 roku na pierwszej stronie „New York Timesa” ukazał się tekst o kobiecie, która przepłynęła Atlantyk mając ze sobą jako jedyny dobytek wieczorową suknię z białego jedwabiu, niemalże w całości pokrytą delikatną koronką, z gorsetem, krótkimi rękawami i trenem. Już samo to wiele mówiło czytelnikom o tożsamości nietypowej pasażerki – tego rodzaju stroje dostępne były jedynie ludziom bardzo zamożnym. Kreacje takie szyto w owych czasach wyłącznie na miarę i mogli sobie na nie pozwolić wyłącznie najbogatsi.
A jednak kobieta, która tak zainspirowała Dörthe Binkert, nie miała przy sobie ani grosza. „Była utalentowaną śpiewaczką i doskonałą pianistką” – nadmienia gazeta, mając na uwadze relacje współtowarzyszy podróży tej osobliwej pasażerki, rozwiewając przypuszczenia osób, które mogłyby sądzić, że oto jakaś służąca bogatej damy ukradła suknię swej pani i postanowiła przeprawić się w niej przez Atlantyk. A zatem na pewno dama. Cóż zatem pchnęło ją do wywołania skandalu, jaki w ówczesnym świecie nie mógł pozostać bez konsekwencji? Tego już niestety niedługi artykuł w „New York Timesie” nie wyjaśnia, ale i tych kilka faktów wystarczyło by zainspirować dziennikarkę do napisania powieści.
Chociaż mamy do czynienia z fikcją to czytelnik z miejsca dostrzeże ogromną dbałość autorki o szczegóły, tak niezbędną w wykonywanej przez nią na co dzień pracy dziennikarskiej. Dörthe Binkert studiowała politologię i literaturę niemiecką, uzyskała też doktorat z historii sztuki i nie da się przeoczyć, że „Damę w bieli” napisała osoba gruntownie wykształcona, dysponująca olbrzymią wiedzą i analitycznym sposobem postrzegania rzeczywistości. Zdaje się, że stworzeni przez nią bohaterowie lada moment opuszczą karty książki – tak bardzo są realistyczni, a i otoczenie, w którym się znajdują Binkert opisała z taką dbałością o szczegóły, że przed oczami staje ich niezwykle plastyczne wyobrażenie.
Zdaje się, że stworzeni przez autorkę bohaterowie lada moment opuszczą karty książki
„Dama w bieli” jest nie tylko portretem kobiety, która porzuciła swą rodzinę i dotychczasowe życie by udać się w wielką podróż, ale też, a może przede wszystkim, portretem czasów przełomu wieków wraz z ich wszelkimi wątpliwościami i lękami. Już wiadomo, że stary, znany, porządek rzeczy zmierza ku wielkiej zmianie. Że gdzieś w powietrzu wisi jakaś bliżej nieokreślona niewiadoma, jakiś nie dający się przepędzić niepokój.
Niby jeszcze gra orkiestra, ludzie noszą piękne stroje, bawią się i plotkują, ale daje się odczuć widmo nadchodzących zmian jakie niesie ze sobą nowy wiek. „Frankfurter Stadtkurier” określił książkę Binkert mianem „Zachwycającego debiutu” i ja się do tych słów przychylam. Z pewnością wiele osób chętnie sięgnie nie tylko po jej kolejne reportaże, ale też po powieści – bo naprawdę warto.
Wanda Pawlik
Dörthe Binkert
Dama w bieli
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Premiera: 26 lutego 2013
śliczna okładka
Nie doczytałam do końca na razie ponieważ książkę napisano stylem wymagającym skupienia. Mój słodki dzidziuś nie pozwala mi na chwile skupienia :)) Początek jest wciągający i intrygujący. Pozdrawiam inne czytające MaMy 🙂
nieźle się zapowiada.