Czy można kochać dwie kobiety naraz i oba te uczucia nazywać miłością?


Na kilka godzin przed wyjazdem na święta, które ma spędzić w rodzinnym gronie, pięćdziesięcioczteroletni mężczyzna, ojciec rodziny, zaszywa się w gabinecie i postanawia, że nie wyjdzie, dopóki nie uporządkuje swojego życia.

Od wielu miesięcy prowadzi podwójne życie. W tygodniu mieszka u kochanki w Paryżu, zaś weekendy spędza z żoną i córką w Marsylii. Poczucie winy staje się nieznośne, nie takiego życia pragnie… Musi dokonać wyboru.

Czy ma porzucić żonę i ułożyć sobie życie z młodą Alix, tak jak robi to wielu mężczyzn w jego wieku? Czy może powinien zakończyć romans, by ochronić żonę i córkę, swoje życie rodzinne, które tak bardzo ceni?

Co dzieje się w głowie mężczyzny, który darzy uczuciem i swoją żonę, i kochankę, ale nie gardzi niewiernością?

Autorce udaje się zahipnotyzować czytelnika tą historią z elementami thrillera psychologicznego.
„Le Figaro”

Diane Brasseur
Niewierny
Tłumaczenie: Martyna M. Lemańczyk
Dom Wydawniczy PWN / Imprint
Premiera: 15 września 2014


Mam pięćdziesiąt cztery lata i od roku zdradzam żonę z inną kobietą; z kobietą młodszą ode mnie; z młodą kobietą, która ma dwadzieścia trzy lata mniej niż ja.
Chciałbym, by nie mieli racji ci, którzy pomyślą: „I co z tego? Takie rzeczy się zdarzają po dziewiętnastu latach małżeństwa”.
Ci, którzy odczują wobec mnie empatię, bo sami byli w podobnej sytuacji; ci, których skuszą wyjaśnienia psychologiczne.
Chciałbym nie dopuścić do tego, by obliczali: „W jakim będziesz wieku, gdy ona będzie miała trzydzieści siedem lat?”.
Chciałbym, by nie mieli racji ci, którzy trochę dłużej zatrzymują na nas spojrzenie na ulicy, w parku, w restauracji.
Ci, którzy posyłają mi uśmieszek, znaczący i męski, tak jakbym siedział za kierownicą pięknego samochodu. Nie zdziwiłbym się, gdybym któregoś dnia otrzymał porozumiewawcze klepnięcie w plecy.

Jak wygląda kochanka żonatego mężczyzny?
Jest piękna, jest młoda, jest nieco wyzywająca.
Jej apetyt na seks jest nienasycony.
Jest wrażliwa i nie wierzy w siebie.
Nie angażuje się, odpowiada jej bycie z żonatym mężczyzną.

Zacząłem działać jak radar: w samym środku rozmowy, w kawiarniach lub podczas kolacji, słyszę te same słowa, które ja sam – przedtem – mógłbym wypowiadać.
To już prawdziwa obsesja, wszystkie pary, które dostrzegam, są nieprawowite. Jeśli widzę mężczyznę namiętnie całującego kobietę w samolocie, myślę: „Ona nie jest twoją żoną”. Obserwuję pary obejmujące się późnym wieczorem na peronie metra. Tamtych dwoje trzyma się w ramionach zbyt długo, by nie było to objęte zakazem.
Wyobrażam sobie ich współmałżonków.
Nie lubię słowa „kochanka”. Kojarzy mi się z kiepskimi dowcipami opowiadanymi przez szkolnych kolegów.
Mam k o c h a n k ę, mam r o m a n s.
Jestem n i e w i e r n y.
Powtarzam to sobie w duchu kilka razy dziennie, by samego siebie o tym przekonać.
Mam wrażenie, że moje myśli należą do jakiegoś innego mężczyzny.

 
Wesprzyj nas