„Krwawnik, mniszek, ułudka” to zbiór wierszy ze znakomicie przyjętych tomów „Ciemnia” i „Tkanka” wzbogacone o niepublikowanie dotąd utwory Natalii de Barbaro – współczesnej poetki, cenionej psycholożki społecznej, autorki bestsellerowego poradnika „Czuła przewodniczka”.


Krwawnik, mniszek, ułudka„Krwawnik, mniszek, ułudka” to zapis poetyckiej drogi, którą podąża od lat Natalia de Barbaro, coraz wyraźniej i pewniej moszcząc się w języku, w którym wypowiada swoje liryczne „ja”.

Poezja kameralnego, ale zarazem odważnego mówienia. Opowiadania sobie historii cudzego i własnego istnienia.

„Krwawnik, mniszek, ułudka” to zbiór, na który składają się wznowienia dwóch tomów poetyckich – wydanej w 2010 roku „Ciemni” i „Tkanki” z 2017 roku – oraz niepublikowane dotąd wiersze.

Te pierwsze pokazują, jak autorka poszukiwała właściwych sobie środków wyrazu, krążąc wokół tematów, w których to, co drobne, materialne odbija się w tym, co metafizyczne.

Te drugie, nowe utwory poetyckie, potwierdzają, że kierunek, w jakim zmierza poezja de Barbaro, nie zmienił się, choć dojrzał, wyostrzył się, już nie pyta o pozwolenie, tylko jasno i precyzyjnie opowiada o światach, na które poetka chce, byśmy zwrócili uwagę. Upomina się o nią dla tego, co wciąż jeszcze nieutracone, czyli warte naszego starania.

Natalia de Barbaro – psycholożka i autorka warsztatów dedykowanych kobietom „Własny Pokój”. Natalia de Barbaro jest także felietonistką „Wysokich Obcasów” i „Charakterów”. Laureatka Nagrody „Zeszytów Literackich” im. Konstantego A. Jeleńskiego za debiut. Wydała dwa tomiki wierszy: „Ciemnia” (Zeszyty Literackie, 2010) i „Tkanka” (Wydawnictwo Literackie, 2017). Wiersze de Barbaro były tłumaczone na sześć języków.
W 2020 roku napisała przełomową dla wielu kobiet, bestsellerową książkę „Czuła Przewodniczka. Kobieca droga do siebie”.

Natalia de Barbaro
Krwawnik, mniszek, ułudka
Wiersze
Wydawnictwo Agora
Premiera: 10 listopada 2021
 
 

Krwawnik, mniszek, ułudka

SPIS TREŚCI

CIEMNIA
CHŁOPIEC NA PLACU ZABAW
[Pylne obrazy przy drogach…]
[Pomiędzy jednym wynurzeniem…]
[To całe wszystko…]
[Jestem tutaj sama…]
KRZYŻ
[Grzech zdarzy się przypadkiem…]
[Bo idzie głucha siła…]
[Świat jest tobą podszyty…]
[Jestem martwa, mamo…]
[Pamiętam czasy…]
[Czemu tutaj siedzicie…]
[Aż w końcu ktoś cię skleił…]
[Weź przestań…]
[Patrz z daleka…]
BLASK
[Przez gęste zasieki…]
[Umysł podąża za ruchem…]
[Wahała się długo…]
[Mój los się nudzi…]
[Co dzień jest trochę ciaśniej…]
[Ta postać jest nieruchoma…]
8 MARCA
PODPOWIEDŹ
[Byłam w drugim języku…]
[Dzień powietrza, poruszeń…]
WAKACJE
[Niosę ostrożnie…]
[Nitka, na której noszę moją głowę…]
DZIECKO
[Rób miejsce dla wszystkiego…]
[Ktoś cię maluje…]
[Goi się długo…]
[Najpierw jest światło…]
[Szły święta…]
[W obliczu tych spraw…]
[I choćby nie wiem…]
SKOPJE: CICHO
SKOPJE
[Przyjechałam tu pisać…]
[Idzie przypływ…]
[Noszę w kieszeni kamyk…]
[Ciemne są sny…]
[Głowa mojej matki…]
PRZYMIERZE
[Długo, długo patrzone…]
TKANKA
Kołatanie
HUŚTAWKA
[To, co jest: bronią…]
[Śnieg nam obiecał…]
[Nie wiem już: trzeci…]
[Przyjedź, zobaczysz…]
[W tym krajobrazie…]
Tropy
[Ten wiersz się waha…]
[Uciekając (kochanie)…]
[Na jawie dopisujemy…]
[Droga była tak długa…]
[We śnie ukradli mi samochód…]
[Mylą się tropy…]
[Droga jest drogą…]
[Okna w tym domu…]
[Spełni się wszystko…]
Tracenie
[Zostałabym dłużej…]
[A my zostaliśmy tutaj…]
[Kiedy otwierasz oczy…]
[Pod moją nieobecność…]
[Wyjeżdżaliśmy zaraz…]
[Szykuj się…]
[Nasz czas trwa krótko…]
[Krwawnik, mniszek…]
One
[Z ledwością doczołgałam się…]
[Kobieta, która przechodzi…]
[Ona, co ciało przewozi…]
[Musi być po chorobie…]
[Powiek półotwieranie…]
[Wiał wiatr…]
[Byliśmy razem…]
Żar
[Pielęgnowanie ogrodów…]
[Skończyliśmy po północy…]
[Nad ranem światło…]
[Nigdy dość…]
[Wczesna jesień…]
[Leżałeś obok…]
Z NOWYCH WIERSZY
[Każdy ma swoją ścieżkę…]
[Coraz więcej jest zwierząt…]
BIAŁY KARZEŁ
PŁOMIEŃ
SEN
[I może nam też…]
[Nie, nie ma pocieszenia…]
[Porządek rzeczy…]
WYSŁANNIK
[Niesyte, zaiste…]

CIEMNIA

CHŁOPIEC NA PLACU ZABAW
Nikt go nie wołał. Można było pomyśleć, że sam tu przyszedł,
ten chłopiec. Sam w swoim brawurowym biegu poprzez pochyłe
trapy, wiszące mostki, przez przeplotnie, tunele,
w dół sznurowych drabinek, w znikaniu wśród labiryntu
cisowych żywopłotów (gdzie tylko cień go zaświadcza,
ktoś inny, kto jest nim i nie jest, kto go przedrzeźnia
lub chroni), sam pośród wolniejhalinko, mówiłam!,
ostrożniejasiu, kiedy podbiega do kurka, wkłada tam palce
i woda spryskuje mu podkoszulek: czy ktoś to widzi,
czy jest ktoś, czyje spojrzenie to mieści,
czy jest bezpieczny, ten chłopiec.

* * *
Pylne obrazy przy drogach. Rzeczy lśnią:
szyny, grzbiet mostu, odciśnięte na jezdni
ślady po świetle, muzyka. Ten, co prowadzi
samochód, wciąż jedzie, kiedy to czytasz.
Czasem płacze: i wtedy ktoś inny, ktoś,
kogo nie ma, dotyka jego ramienia.

* * *
Pomiędzy jednym wynurzeniem a drugim
przerwy są coraz dłuższe. Gdzie wtedy jesteś.
Gdzie jesteś: widzę ciebie w pokoju, siedzisz
wyprostowany, tyłem do okna. Już nawet
nie próbują tam wchodzić: kładą na progu tacę,
pukają i nie czekając, idą, skąd przyszli. Tabletki,
strzępy gazet, okruchy fruną z okna powoli,
lądują po drugiej stronie furtki, stronie odwrotnej.
Co dzień gdzieś koło drugiej słońce zaczyna żmudną,
obojętną wędrówkę: najpierw taboret pod oknem,
tapety, blat stołu, grzebyk, potem kilim i łóżko:
w końcu jest twoja kolej. Wtedy na chwilę do walki,
wtedy na chwilę do walki przegranej, wtedy na chwilę
do walki zawsze przegranej, a nigdy niepoddanej
stają światło i pamięć, sprawy pomyślne, sny, czułość.

* * *
To całe wszystko: jakie to cierpliwe.
To całe wszystko na tych wszystkich piętrach:
pranajama w przyziemiu, taniec brzucha wyżej,
kick-boxing, capoeira, wieczory poezji:
te ciągłe próby, cienkie jak paznokieć,
żeby to przykryć: to, że nic nie działa.
(Nic nie jest nasze, nigdzie nie mieszkamy).

Cierpliwe lustra, że też się nie znudzą,
cierpliwe ściany, które znoszą nasze
krzyki, modlitwy, nasze santi, santi,
cierpliwa skóra: że też jej w ogóle
chce się zagoić przed następną raną.
Jak nic się zawziął ktoś, żeby wysłuchać
całej historii, chociaż zna już finał.
 
Kiedyś w muzeum w samym środku lasu:
sale i sale pełne lamp naftowych.
Pewien człowiek te lampy oliwił i czyścił.
Nikt nie przyjeżdżał. Wczesnym popołudniem
na zmatowiałym szkle kładło się światło.
Nikt nie przyjeżdżał ani nikt nie czekał.

* * *
Jestem tutaj sama. Co rano odmierzam
cyrklem sam środek ogromnej równiny.
Czekam, aż powietrze wyprowadzi przestrzeń.
Czasem jest mi dane usłyszeć, jak milczy.
Naczynie wolno napełnia się wodą.
Dotykam jego dalekiego brzegu.

KRZYŻ
Stoi na środku jasnej łąki. Nad nim jaskółcze karnawały
zwiastują nic. Cierpliwie płynie biała krew
ciemierników i mleczy. Śpiewnie wiedzie się każdy dzień
ku swojej skończoności: kropce pierwszej gwiazdy.
 
Wszyscy to wiedzą, ale nikt nie powie:
ta ofiara jest tu niepotrzebna

* * *
Grzech zdarzy się przypadkiem. Grzech zdarzy się na ostatniej
prostej, tuż koło domu. Grzech będzie mi wypadkiem,
który się wydał stłuczką: jeszcze wstałam i jeszcze
na własnych nogach przeszłam spory kawałek, zanim.
 
Grzech będzie mieć kolor kamyka, co leżał na tamtej drodze,
obok innych kamyków dokładnie takich samych.
 
Więc rację mieli ci, którzy sczytywali mądrości
z tanich wiejskich makatek: w szczegółach tkwi diabeł.
Nie w czerni się nosi i nie w czerwieni. Bocznym wejściem
przychodzi, nigdy nie weźmie miejsca u szczytu stołu. Inaczej
odbiera swoją nagrodę.

* * *
Bo idzie głucha siła, która nie odróżnia drzazgi od żebra,
rany od bandaża, która nie zważa, co je, co wypluwa
i przez kogo przetacza swoje ciemne wszystko.
To w jej jasnej źrenicy będziesz rosła, nim znikniesz.
Trzeba spadać w skupieniu, trzeba spadać przez sen,
uczą nas tutaj spadać z rozpostartymi rękami.
 
Potem otworzysz oczy jak dziecko albo umarły,
wdowa po sobie samej. I w nocy będziesz tak śniła,
że wyśnisz znamię na skórze, co zdoła oprzeć się jawie.
 
Ten, co je znajdzie po latach, o nic cię nie zapyta.

 
Wesprzyj nas