„Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat” to 33 historie Polaków podróżników, które warto poznać bliżej: polarnicy, antropolodzy, badacze Syberii i Kaukazu, żeglarze, wybitni uczeni.


Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali światZ książki Marii i Przemysława Pilichów wyłania się obraz podróżnika w nieco innym, niewspółczesnym znaczeniu. To odkrywca, badacz, naukowiec, który wewnętrzną pasję poznawania nowych miejsc często podporządkowuje wyznaczaniu nowych kierunków, odkrywaniu nieznanych lądów, pracy badawczej z różnych dziedzin nauki. Autorzy przybliżają sylwetki 33 takich Polaków: począwszy od żyjącego w XIII wieku Benedykta Polaka, uznawanego za pierwszego polskiego podróżnika i prekursora polskiej geografii, do profesora Ryszarda Wiktora Schramma – wybitnego biochemika, polarnika i alpinisty.

Opisani w książce podróżnicy byli niekiedy pierwszymi ludźmi, którzy pojawili się wśród nieodkrytych dotąd plemion jako przybysze z zewnątrz, czasem by wbrew grożącemu im niebezpieczeństwu poznać ich kulturę i sposób życia. Często ich pasja podróżowania, czy wręcz misja odkrywcy badacza była okupiona nadludzkim wysiłkiem i pracą w ekstremalnych warunkach, jak w przypadku zesłańców syberyjskich lub polarników. Co zaskakujące, niektórzy z nich, mimo ich wybitnej, cenionej również na świecie działalności, są w Polsce zapomniani. Warto poznać ich historie.

Wśród nich znaleźli się między innymi: Michał Boym, zwany polskim Marco Polo, miłośnik Chin, zgłębiający kulturę i naukę tego kraju, rysownik egzotycznych roślin i zwierząt; Paweł Edmund Strzelecki – pierwszy Polak, który odbył indywidualną podróż dookoła świata, obrońca Indian; Bronisław Malinowski i Jan Kubary – niedoścignieni badacze odległych kultur i rdzennych plemion; Benedykt Dybowski – wybitny zoolog i etnograf, który wraz z innymi opisanymi w książce Sybirakami prowadził badania Bajkału i odległej Kamczatki; Antoni Bolesław Dobrowolski – inicjator polskich wypraw polarnych, twórca nauki o lodzie i pierwszy Polak, który stworzył opis Antarktydy.

Maria i Przemysław Pilichowie – wspólnie są autorami wielu publikacji, m.in. “Ziemia kielecka: panorama turystyczna”, “Ponidzie”, “Polska. Ilustrowany przewodnik”, “Nobliści znad Wisły, Odry i Niemna” (seria „Ocalić od zapomnienia”), oraz autorami licznych artykułów o tematyce krajoznawczo-turystycznej, m.in. do: „Rzeczpospolitej”, „Życia Warszawy”, „Poznaj Swój Kraj” i „Poznaj Świat”. Piszą również o kulturze, sztuce i nauce innych krajów, np. Francji, Austrii, Hiszpanii, Włoch i Słowacji. Oboje są przewodnikami turystycznymi, pilotami wycieczek i wykładowcami. Wyróżnieni zostali wieloma odznaczeniami państwowymi, resortowymi i organizacji społecznych.

Maria i Przemysław Pilichowie
Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat
Wydawnictwo Muza
Premiera: 28 września 2016

Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat

Polski Chińczyk

Michał Boym, podróżnik, jezuita misjonarz, wybitny uczony, przyrodnik, historyk, lekarz

Niekiedy jest zwany „polskim Marco Polo”. Obaj podróżnicy powędrowali bowiem do Chin, i chociaż w różnych epokach, to częściowo tą samą trasą. Boym znał Opisanie świata spisane na podstawie relacji Marco Polo. Na tym jednak kończą się podobieństwa. Biograf Edward Kajdański tak napisał: Marko Polo nie napisał własnoręcznie nawet kilku zdań, a mimo to historia uczyniła go nieśmiertelnym. Boym zużywał na pisanie każdą wolną chwilę – i pozostał zapomniany przez wszystkich.
Michał Boym wywodził się z bardzo bogatej lwowskiej rodziny węgierskiego pochodzenia i używającej nazwiska Boim. Ta właśnie rodzina zajęła zaszczytne miejsce w dziejach kultury polskiej, głównie za sprawą ufundowania wspaniałej późnorenesansowej kaplicy Boimów, która do dziś stoi obok katedry rzymskokatolickiej (nazywanej łacińską) we Lwowie, na terenie dawnego cmentarza. Opisy tej kaplicy znajdują się dziś w każdym podręczniku do historii sztuki polskiej.
Michał Boym urodził się we Lwowie przypuszczalnie w 1612 roku, niektóre źródła podają jednak rok 1614. Jego dziadek, Jerzy Paweł Boym (Boim), był Węgrem, sekretarzem króla Stefana Batorego, z którym przybył do Polski i od którego otrzymał szlachectwo. Osiadł we Lwowie, zmienił wyznanie (pierwotnie był protestantem). Gdy Michał miał czternaście lat, ciężko zachorował i ślubował Bogu, że jeśli przeżyje, to zostanie misjonarzem na Dalekim Wschodzie. To zainteresowanie Orientem wyniósł z opowiadań ojca – lekarza, który sprowadzał leki z dalekich krajów. Ojciec Michała, Paweł Jerzy Boym, studia medyczne ukończył w Padwie. Zajmował się też handlem. Niektórzy historycy utrzymują, że był również osobistym lekarzem króla Zygmunta III Wazy. W latach 1627–1641 był wójtem Lwowa. Mieszkał we lwowskiej Kamienicy Dziurdziowskiej we Lwowie, przy dzisiejszej ulicy Trybunalskiej 10. Ta dziwna nazwa kamienicy pochodzi od spolonizowanego, węgierskiego imienia Jerzy: Dziordzi lub Dziurdzi. Boymowie używali go jako swojego drugiego imienia.
Młody Michał studiował w Kaliszu, później na uniwersytecie krakowskim. Już wówczas przejawiał zainteresowanie przyrodą.
W 1631 roku wstąpił do zakonu jezuitów i po ponad dziesięciu latach, otrzymawszy błogosławieństwo papieża Urbana VIII, mógł wyruszyć do swoich wymarzonych Chin. W Archiwum Rzymskim Towarzystwa Jezusowego (czyli jezuitów) znajduje się dziewięć listów pisanych po łacinie przez Boyma do generała zakonu w 1641 roku z prośbą o skierowanie na misje właśnie do Chin. W 1643 roku wypłynął z Lizbony na portugalskim statku na wyprawę uciążliwą i ryzykowną, której podjęcie wymagało wytrwałości i odwagi.
Płynął znaną trasą przez Maderę i Wyspy Zielonego Przylądka, aby po dziewięciu miesiącach dotrzeć do Mozambiku we wschodniej Afryce. Tak długa podróż budzi wątpliwości. Może więc po drodze przepłynął Atlantyk i zatrzymał się w Brazylii, aby dopiero stąd ruszyć do południowego krańca Afryki, czyli Przylądka Dobrej Nadziei? Dowodów na pobyt Boyma w Brazylii jednak brak.
Kraj pomiędzy Przylądkiem Dobrej Nadziei a ujściem rzeki Zambezi nazywano wówczas Kafrarią. Jej stolicą był portugalski port w Mozambiku. Boyma zatrzymała tu wojna europejskich potęg kolonialnych – Portugalii i Holandii. Korzystając z okazji, robił wycieczki w głąb kraju, opisywał miejscową ludność (życie, zwyczaje) i przyrodę. Tu ujawnił się też jego talent znakomitego rysownika. Wziął udział w polowaniu na hipopotamy. Widział pantery, które błędnie nazwał tygrysami. Stamtąd też podobno napisał ostatni list po polsku, do jednego z braci zakonnych w Watykanie (później już do końca życia pisał głównie po łacinie). Stworzony przez Boyma opis Kafrarii ukazał się w tłumaczeniu z łaciny na język polski dopiero w 1934 roku w piśmie „Misje Katolickie”.
Ze wschodniej Afryki czekała Boyma jeszcze długa podróż. Najpierw przez Ocean Indyjski popłynął do Goa – wówczas portugalskiej kolonii w Indiach, a później, mijając Cejlon, do cieśniny Malakka, oddzielającej Półwysep Malajski od Sumatry. Stąd przez Morze Południowochińskie do Makau – kolonii portugalskiej w Chinach. W miejscowym kolegium jezuic­kim przez ponad rok wykładał geografię, medycynę i astronomię. Ruiny tego kolegium można oglądać do dziś. Ponadto Boym uczył się w Makau miejscowego języka, zaczął także prowadzić badania naukowe nad przyrodą i medycyną chińską. Bez trudu można zauważyć, że na działalność misyjną, która była celem jego wyjazdu, nie miał zbyt dużo czasu.
Michał Boym nie był jedynym polskim misjonarzem w Chinach. Działali tam też inni jezuici, między innymi Jędrzej Rudomina (1596–1631) i Wojciech Męciński (1601–1643). Sytuacja duchownych była jednak trudna, gdyż Chińczycy niechętnie widzieli u siebie cudzoziemców. Posłowie z Europy czasem miesiącami czekali na audiencje u miejscowego władcy. Poza tym w Chinach trwała wówczas wojna. Władcy położonej na północy Mandżurii zaatakowali Chiny, zdobyli Pekin i w 1644 roku zaczęli panowanie, dając początek dynastii Cing, która miała władać tym państwem aż do 1911 roku. Wcześniejsza dynastia Ming, panująca w Chinach od 1368 roku, przetrwała jeszcze jakiś czas na dalekim południu.
Z Makau zwierzchnicy skierowali Boyma na wyspę Hajnan, wówczas praktycznie nieznaną w Europie, dziś największą wyspę należącą do Chin. Znajduje się ona na Morzu Południowochińskim, blisko wybrzeży dzisiejszego Wietnamu, i jest najbardziej na południe wysuniętą częścią kraju. Ze względu na ciepły, zwrotnikowy klimat zwana jest dziś „Florydą Chin”. Wcześniej był tam tylko jeden Europejczyk – Bento de Mattos rodem z Portugalii, który jednak nie pozostawił po sobie opisu wyspy. Boym natomiast opisał ją w swoim Atlasie Chin, w którym umieścił także własnoręcznie wykonaną mapę Hajnanu. Poznawał też gruntownie chińskie obyczaje, kulturę, naukę, nawet ubierał się jak Chińczyk. Wiele informacji zawarł ponadto w książce Flora Sinensis… W tych opracowaniach po raz pierwszy opisał między innymi kraba, który nosi na grzbiecie znak krzyża, a zwany jest krabem wełnistoszczypcym lub wełnistorękim (Eriocheir sinensis).
Pobyt Michała Boyma na Hajnanie został przerwany w 1647 roku, gdy Mandżurowie dotarli na tę wyspę. Wybuchło wówczas powstanie ludowe, ośrodek misyjny został zniszczony, a misjonarze skazani na śmierć. Boym ocalał, wraz z dwoma towarzyszami uciekł na maleńkiej dżonce. Dotarli przypuszczalnie do Tonkinu, czyli obecnego Wietnamu.
W tym czasie upadająca dynastia Ming, wspomagana przez portugalskie armaty sprowadzone z Makau, przeszła do kontrofensywy i odzyskała większość terytorium Chin. Pod wpływem misjonarzy cesarz Jung Li był nawet skłonny przyjąć chrzest, ale nie chciał zrezygnować z haremu! Chrzest przyjęło natomiast wielu jego wysokich urzędników. Liczyli na militarną pomoc Europy w walce z Mandżurami.
W 1648 roku, gdy Mandżurowie zostali wyparci na północ, Boym wrócił do Chin. Miał wówczas dotrzeć aż do miasta Singan-fu (obecnie Si’an), co jednak jest kwestionowane przez niektórych biografów. Niemniej jako pierwszy Europejczyk opisał słynny później kamień z Singan-fu – płaską płytę z VII wieku. Znajdujący się na niej chiński napis, przetłumaczony przez Boyma, informował o działalności chrześcijańskich nestorian, którzy przybyli tu wówczas z Azji Środkowej. Jezuita konsekwentnie studiował język chiński, łącznie ze skomplikowanym pismem. Ze Si’anu Boym wrócił na południe Chin, na dwór cesarza Jung Li. Tu już od dawna działali misjonarze chrześcijańscy, którym pomógł przypadek. Ciężko zachorował trzymiesięczny następca tronu. Cesarz był załamany i zezwolił na jego chrzest. Dziecko wyzdrowiało. Jeden z biografów Boyma, Włodzimierz Kalicki, tak napisał: Portugalczycy w Makau oniemieli, gdy do portu wpłynęła armada cesarskich wielkich dżonek z chrześcijańskimi krzyżami na żaglach, zaś dziękczynna delegacja najważniejszych mandarynów Yongli runęła w kościele, przed ołtarzem, na podłogę.
Boym spędził na dworze cesarskim wiele miesięcy. Otrzymał nawet tytuł radcy cesarskiego gabinetu. Cesarz Jung Li postanowił wysłać go do Europy jako swojego posła z misją ratunkową, której celem było pozyskanie silnych sprzymierzeńców w walce z Mandżurami, sam natomiast chciał przekonać europejskich władców o swoim poparciu w walce z szerzącym się islamem. Misjonarz otrzymał listy skierowane do doży Wenecji i senatu tej republiki, czyli Signorii, do papieża i do generała zakonu jezuitów. W wielomiesięczną podróż do Europy wyruszył 1 stycznia 1651 roku. Towarzyszyli mu dwaj chińscy chrześcijanie, Andreas Zheng i Matheus Ko. Listy do papieża Innocentego X i weneckiego doży były sporządzone na żółtym jedwabiu, co podkreślało rangę poselstwa. Podobne pisma przygotowała również cesarzowa.
Wśród misjonarzy chrześcijańskich w Chinach ścierały się jednak wówczas dwie skrajne koncepcje. Jedni, w tym Boym, byli wierni dynastii Ming. Inni uważali, że ta upadająca dynastia nie ma szans i trzeba postawić na zwyciężających Mandżurów, którzy już w 1644 roku założyli nową dynastię. Zwolennikiem tej drugiej koncepcji był tak zwany prokurator misji jezuic­kiej w Chinach, Baldassare Cittadella, który w tym samym czasie co Boym wędrował do Europy.
Trasę podróży powrotnej Boyma do Europy znamy z jego Relacji opublikowanej w Rzymie, a później w Paryżu. Popłynął statkiem na południe wzdłuż Półwyspu Malajskiego, przez cieśninę Malakka i mijając Sumatrę, dotarł na Cejlon, a stąd do Goa – wówczas kolonii portugalskiej w Indiach. W Goa spotkał jednak Cittadellę, który zablokował jego dalszą podróż.
Najprawdopodobniej Boym miał spędził dziewięć miesięcy w twierdzy. Wymknął się jednak Portugalczykom i nie mając możliwości podróży statkiem, w przebraniu powędrował lądem w głąb Indii. Obserwował przyrodę tego kraju i zwyczaje Hindusów. Dotarł do słynnej kopalni diamentów Golkondy, z której pochodził najsłynniejszy brylant świata Koh-i-noor (obecnie zdobi on koronę królowej brytyjskiej).
Tu misjonarz zawrócił i omijając kolonie portugalskie, dotarł do indyjskiego portu Surat, a stąd statkiem do miasta Bandar Abbas na południowym wybrzeżu Persji. Dalsza podróż znów wiodła lądem do Isfahanu, ówczesnej stolicy Persji. Tu odpoczął w misji polskich karmelitów. Przez Armenię i Turcję dotarł do portu w Smyrnie (dzisiejszy Izmir) i stąd na galerze weneckiej popłynął do Wenecji i dalej do Rzymu.
Poselstwo Boyma nie odniosło jednak sukcesu, okazał się on dość miernym dyplomatą. Już na początku zaszokował Wenecjan, gdy we wrześniu 1652 roku pojawił się ubrany w strój chińskiego mandaryna. Francuski ambasador, do którego się zwrócił, umożliwił mu szybką audiencję u weneckiego doży. Ten jednak był skłócony z papieżem. Papież Innocenty X, gdy się o tym dowiedział, nie chciał widzieć chińskiego posła i zesłał go na trzy lata do Loreto, znanego włoskiego sanktuarium. Wiosną 1655 roku sytuacja się zmieniła. Zmarł Innocenty X, a jego następca Aleksander VII przyjął Boyma na specjalnej audiencji i postanowił wysłać go z listami, zawierającymi słowa otuchy, do Chin. Misjonarz po raz drugi wyruszył z Lizbony 30 marca 1656 roku, dokładnie w trzynastą rocznicę pierwszej podróży. Płynął z grupą młodych jezuitów, a jego podróż trwała dwa i pół roku. Najpierw dotarł do Goa, skąd lądem powędrował na wschodnie wybrzeże Indii: przeszedł więc w poprzek cały ten olbrzymi subkontynent. Dalej statkami do półwyspu Malakka, następnie znów lądem przez Syjam (dzisiejszą Tajlandię) do Ajutthaja – wówczas stolicy tego kraju. Był to już rok 1658. Chińską dżonką płynął dalej do Tonkinu w obecnym Wietnamie i znów lądem powędrował do Kecho, w pobliżu dzisiejszego Hanoi.
W końcu 1658 roku, po paromiesięcznym odpoczynku w misji jezuickiej w Hanoi, Boym usiłował przedostać się do Chin, do prowincji Yunnan, gdzie przebywał dwór cesarza Jung Li. Nie udało się jednak przekroczyć linii frontu, gdyż Mandżurowie dotarli już do granic Wietnamu.
Michał Boym zmarł z wyczerpania i chorób 22 sierpnia 1659 roku gdzieś w pobliżu tak zwanej królewskiej drogi prowadzącej z Wietnamu do Chin, przypuszczalnie na terenie Wietnamu. Jego grobu nigdy nie odnaleziono.
Michał Boym miał, jak już wiemy, bardzo szerokie zainteresowania. Był między innymi botanikiem, pierwszym Europejczykiem, który opisał żeń-szeń pod nazwą gin-san. W 1665 roku ukazało się w Wiedniu po łacinie jego dzieło Flora Sinensis… Była to pierwsza w Europie książka na temat roślinności Chin. Znajduje się (w oryginale i na mikrofilmach) w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. W 2005 roku w Gnieźnie wydano publikację Moniki Miazek Flora Sinensis Michała Boyma, zawierającą tekst oryginalny oraz polskie tłumaczenie, bogatą bibliografię, a także przedmowę w językach polskim, angielskim i chińskim.
Opis geograficzny Chin, również po łacinie, o tytule Brevis Sinarum imperii descriptio, ukazał się natomiast w Rzymie, też w 1656 roku. Łacina była wówczas językiem powszechnie znanym i opracowania Boyma stały się podstawą informacji o mało wówczas znanych w Europie Chinach. Był również pierwszym Europejczykiem, który opisał Wielki Mur.
Zainteresowanie medycyną chińską zaowocowało wydanym w 1686 roku w Norymberdze dziełem Clavis medica ad Chinarum Doctrinum. Należy dodać, że medycyna chińska była wówczas na dużo wyższym poziomie niż europejska.
W rękopisie pozostaje natomiast monumentalny Atlas Chin Michała Boyma. Oryginał znajduje się w Bibliotece Watykańskiej. Jest bogato ilustrowany rysunkami i mapami. Cechuje go dokładność nazw, zawiera też informacje o zasobach naturalnych. Barwne rysunki przedstawiają stroje i obyczaje mieszkańców Chin, cesarskie ceremonie, architekturę, rośliny i zwierzęta. Wielokrotnie korzystali z niego europejscy uczeni, w tym plagiatorzy, którzy przepisywali całe strony, czasem podając źródło, z którego korzystali, a czasem o tym „zapominając”.

 
Wesprzyj nas