David G. Williamson, autor Zdradzonej Polski, dokonuje oceny działalności, roli i spuścizny polskiego ruchu oporu, prowadzącego walkę z niemieckimi i radzieckimi siłami okupacyjnymi.


Po klęsce we wrześniu 1939 r. na ziemiach polskich szybko powstała sieć organizacji bojowych, które nierzadko miały sprzeczne cele. Ich działalność obejmowała sabotaż, szpiegostwo, propagandę, egzekucje, akcje zbrojne i wojnę partyzancką. Także zwykli obywatele, którzy oficjalnie nie należeli do tajnych komórek, w życiu codziennym na najrozmaitsze sposoby stawiali opór wobec okupantów.

Kulminacją działań było powstanie warszawskie, podczas którego polska armia podziemna z niezwykłą determinacją walczyła z przeważającymi siłami niemieckimi. W swojej książce Williamson wybiega poza zakończenie II wojny światowej i opisuje walkę byłych żołnierzy Armii Krajowej z proradzieckimi komunistami aż do ugruntowania się władzy ludowej w 1947 roku.

***

Obszerne studium polskiego ruchu oporu, a także powtórna ocena jego działań i dziedzictwa. Niesamowita historia oparta na nowych badaniach i zeznaniach naocznych świadków. Znakomita!
– “Great War Magazine”

Wiele osób wie, że Polacy opór stawiali Hitlerowi podczas powstania warszawskiego w 1944 roku, ale mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że formacje polskiego podziemia niepodległościowego stanowiły największą tego typu grupę w okupowanej Europie. Dr Williamson opowiada fascynującą, choć często tragiczną historię, a jego szczegółowa książka jest wypełniona rzadkimi fotografiami i relacjami.
– “Leicester Mercury”

David G. Williamson jest wykładowcą i autorem specjalizującym się we współczesnej historii Niemiec, historii stosunków międzynarodowych i dyplomacji, II wojnie światowej oraz zimnej wojnie. Opublikował m.in. The Third Reich, Bismarck and Germany, The British in Germany 1918-1930, War and Peace: International Relations 1914-1945, Mussolini: From Socialist to Fascist, Germany from Defeat to Partition 1939-1963, Europe and the Cold War 1945-91, Germany: 1815 to the Present, The Siege of Malta 1940-1942, The Age of Dictators oraz Zdradzoną Polskę. Napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku (REBIS, 2010). Mieszka w hrabstwie Berkshire w Anglii.

David G. Williamson
Polski Ruch Oporu 1939-1947
Przekład: Jan Szkudliński
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 2015


Tło wydarzeń

W grudniu 1942 r. lord Selborne (minister wojny gospodarczej, odpowiedzialny za operacje specjalne na terenie okupowanej przez Niemców Europy) zauważył, że spośród podbitych narodów europejskich jedynie Polacy mogli „szczycić się” tym, że nie pojawił się wśród nich żaden „Quisling”. Wynikało to po części z faktu, że Niemcy nie kryli się z zamiarem wymazania Polski z mapy Europy i skazania Polaków na los wiecznych niewolników. Dlatego właśnie możliwości kolaboracji politycznej były niewielkie. Ponadto w Polsce żywa była tradycja romantycznego buntu, która inspirowała inteligencję i korpus oficerski. Przez około 200 lat, od XVI do XVIII w., Polska była mocarstwem, ale na skutek niestabilności w polityce wewnętrznej została podzielona pomiędzy Austrię, Rosję i Prusy w roku 1795 i ponownie w roku 1815, po zakończeniu wojen napoleońskich. Każde dziecko w Polsce znało dzieje powstań i konspiracji (z roku 1794, 1830 i 1863) przeciwko państwom zaborczym. Powstania te włączały się w nurt heroiczno-męczeński polskiej historii – Chrystusa Narodów, który miał powstać z martwych i wyzwolić narody Europy z okowów.
W roku 1918, wobec rozpadu Austro-Węgier, klęski Niemiec i paraliżu Rosji wywołanego bolszewicką rewolucją i wojną do mową – odrodziło się państwo polskie. Jego granice zachodnie ustalono na mocy traktatu wersalskiego, jednakże granice wschodnie – z powodu nieobecności przedstawicieli Rosji na paryskiej konferencji pokojowej – nie zyskały potwierdzenia międzynarodowego. Dopiero po pokonaniu Armii Czerwonej przez Wojsko Polskie w 1920 r. i po zawartym w jego wyniku traktacie ryskim Polska utrzymała rozległe tereny Białorusi i Ukrainy. Państwo zostało zatem wskrzeszone, lecz jego istnienie zależało od słabości dwóch wielkich sąsiadów – Niemiec i ZSRR. Odrodzenie się ich potęgi przemysłowej i militarnej oznaczało dla Polski groźbę kolejnego rozbioru – o ile nie udałoby się pozyskać skutecznego wsparcia mocarstw zachodnich.

Polska: państwo zagrożone

W odrodzonym kształcie państwo polskie było słabe. Kraj był w większości rolniczy, z niewielką tylko bazą przemysłową. Liczne mniejszości narodowe przyczyniały się do niestabilności politycznej. Według danych ze spisu ludności z 1931 r. Polacy stanowili jedynie 69 proc. ludności, a na Kresach Wschodnich stanowili mniejszość wśród Ukraińców i Białorusinów. W kraju żyły trzy miliony Żydów, w tym wielu niezasymilowanych. Po serii kryzysów politycznych w maju 1926 r. Józef Piłsudski – były naczelnik państwa i bohater wojny polsko-rosyjskiej z lat 1919–1920 – przejął władzę w wyniku zamachu stanu.
Choć ustabilizował sytuację polityczną i wzmocnił armię, wzbudził głęboką opozycję partii demokratycznych. Po jego śmierci w 1935 r. władza przeszła w ręce tzw. „pułkowników”, którzy rządzili w coraz bardziej autorytarny sposób; polityka przerodziła się w spiralę protestów i represji.
Przejęcie władzy przez Hitlera w 1933 r. oznaczało całkowitą zmianę układu sił w Europie. Piłsudski, który uważał, że Polska powinna uprawiać politykę równowagi między ZSRR i Niemcami, w roku 1934 podpisał z nazistowskimi Niemcami pakt o nieagresji. Początkowo rząd polski próbował wykorzystywać rosnące napięcie pomiędzy byłymi mocarstwami ententy – Wielką Brytanią i Francją – a Niemcami celem wzmocnienia pozycji Polski w Europie Wschodniej. Jednakże wiosną 1939 r. stało się jasne, że bez zgody na powrót Gdańska do Rzeszy niemieckiej i przyjęcia statusu satelity Niemiec nie ma szans na odprężenie w stosunkach polsko-niemieckich.
Po aneksji Czech i Moraw przez Hitlera w marcu 1939 r. pozycję Polski ogromnie wzmocniły, przynajmniej na papierze, brytyjskie gwarancje poparte przez Francję. Oba kraje zobowiązywały się przyjść Polsce z pomocą w wypadku niemieckiego ataku. Do skutecznego spełnienia tych gwarancji konieczny był współudział ZSRR, jednakże brak zgody Polski na przemarsz oddziałów radzieckich przez jej terytorium bardzo utrudniał zawarcie porozumienia wojskowego między mocarstwami zachodnimi a ZSRR. Ostatecznie to decyzja Stalina o zawarciu z Niemcami paktu o nieagresji 24 sierpnia oraz tajny protokół nakreślający kształt podziału Polski między ZSRR a Niemcy otworzył drogę do agresji niemieckiej 1 września i radzieckiej

17 września

Polski plan na wypadek wojny z Niemcami zakładał rozwinięcie większości armii wzdłuż granicy zachodniej, tak by wybuch walk zainicjował realizację brytyjsko-francuskich gwarancji. Polski Sztab Główny zakładał opóźnienie niemieckiego uderzenia na czas niezbędny do mobilizacji polskich rezerw oraz rozpoczęcia przez Francję ofensywy na Zachodzie.

Planowanie działań partyzanckich

W polskim Sztabie Głównym rozumiano, że znaczne połacie kraju przynajmniej tymczasowo znajdą się pod okupacją niemiecką. Dlatego przy zachęcie Londynu sporządzono plany działań partyzanckich za niemieckimi liniami. W Polsce działała znaczna liczba paramilitarnych organizacji. Było ich około 36, w tym Związek Oficerów Rezerwy, Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Stowarzyszeń Ociemniałych Żołnierzy Rzeczpospolitej Polskiej czy Związek Weteranów Powstań Narodowych Rzeczpospolitej Polskiej. Do tego dochodziły liczne organizacje regionalne, takie jak Związek Powstańców Śląskich czy Związek Powstańców Wielkopolskich. Wszystkie jednoczyło gorące pragnienie obrony kraju.
W kwietniu 1939 r. w wielkiej tajemnicy major Charasjkiewicz [jak zapisano w ówczesnym raporcie brytyjskim] z Oddziału II Sztabu Głównego (czyli wywiadu) rozpoczął kreślenie projektów organizacji, które miały kierować działaniami partyzanckimi i konspiracją. Postanowił utworzyć na bazie regionalnej szereg grup składających się z trzech do siedmiu osób, które w przyszłości miały stanowić podstawowe „komórki” podziemia. Jak wyjaśniał w lipcu przedstawicielom brytyjskiego Ministerstwa Wojny, członkowie komórek należeć mieli do pięciu kategorii:
1. Mężczyźni w wieku 50–70 lat.
2. Inwalidzi, niepełnosprawni i inni niezdolni do służby wojskowej.
3. Kobiety.
4. Młodzieńcy i dzieci.
5. Wybrani mężczyźni zdolni do służby wojskowej, wyselekcjonowani do tego zadania.
[NA, HS4/195]

Na czele każdej komórki miał stać dowódca, który „nie zna w czasie pokoju pozostałych członków. Ci poznają się po wybuchu wojny dzięki specjalnym hasłom lub znakom”. W każdym regionie liczba komórek miała się wahać między siedmioma a dwudziestoma pięcioma. Co najważniejsze, organizacja była „elastyczna” i mogła się zmieniać w zależności od okoliczności. Utworzono siedem ośrodków szkolenia sabotażystów. W sześciu z nich w ciągu tygodnia szkolono dziesięciu ludzi w technikach konspiracyjnych i taktyce, a ośrodek centralny, który często zmieniał siedzibę, zdolny był do przeszkolenia trzydziestu tygodniowo. Utworzono biuro werbunkowe, złożone z osób „o szczególnych cechach charakteru”, których zadaniem było znalezienie odpowiednich ludzi do tworzonych komórek. Osoby te brały udział w różnych działaniach antyniemieckich na Śląsku, w Wolnym Mieście Gdańsku, w „Korytarzu” i gdzie indziej. W wypadku niemieckiej agresji miały być wycofane wraz z frontem. Do lipca zwerbowano i przeszkolono około 800 osób.
Na zagrożonych obszarach utworzono zamaskowane skrytki z materiałami wybuchowymi, bronią i sprzętem. Ważnym rodzajem broni były „granaty obronne”, które rozrywały się na odłamki „o niewielkim zasięgu, tak by nie szkodziły rzucającemu”. Każda komórka miała znać lokalizację kilku skrytek, żeby dekonspiracja jednej z nich nie pozbawiała komórki całości sprzętu. Komórki miały się zajmować przede wszystkim działaniami sabotażowymi; ich członkowie mieli działać na swoim terenie podczas niemieckiej okupacji. Zakładano, że mieli „działać bez przerwy przez wszystkie dni w tygodniu i przez cały rok. Na przykład na trzydziestokilometrowym odcinku linii kolejowej przynajmniej raz dziennie powinien mieć miejsce akt sabotażu; na krótszych odcinkach przynajmniej piętnaście aktów w miesiącu”. Charasjkiewicz planował także utworzenie organizacji regionalnych (okręgów) posiadających dowódców, których zadaniem miało być nie tylko dowodzenie oddziałami partyzanckimi, ale także rozpowszechnianie wśród ludności polskiej z okupowanych terenów propagandy, wezwań do strajków i tym podobne.
Stworzono także plany działania grup partyzanckich na terenie południowej Polski. Sięgając po doświadczenia z okresu zajęcia Rusi Zakarpackiej w 1938 r., gdzie działało około trzech tysięcy polskich dywersantów, Polacy zadecydowali, że przeciętny oddział partyzancki na terenie Karpat będzie się składał z około 15 ludzi. Te grupy powinny przeprowadzać wypady przez granicę niemiecką i słowacką oraz za linie niemieckie w celu paraliżowania ruchu na linii kolejowej z Żyliny do Koszyc, biegnącej blisko polskiej granicy.
Płaskie, otwarte, rolnicze tereny zachodniej części Polski utrudniały prowadzenie działań partyzanckich. Lepiej nadawały się do tego gęste lasy nad granicami Prus Wschodnich. Polacy planowali przeprowadzić operację ofensywną. Dwie grupy partyzantów, jedna licząca trzydziestu, druga sześćdziesięciu ludzi, miały natychmiast po zarządzeniu w Niemczech mobilizacji przekroczyć granicę Prus Wschodnich w celu „wyrządzenia wszelkich możliwych szkód” poprzez niszczenie linii kolejowych, mostów oraz sieci energetycznej. Następnie oddziały miały się wycofać i uderzyć w innym miejscu. Do lipca 1939 r. przygotowano już sprzęt i zapasy niezbędne dla tej operacji.
Istotnym elementem planów działań partyzanckich było zapewnienie łączności między dowództwami a oddziałami. Polacy musieli oprzeć się na łącznikach i gońcach. By usprawnić kwestię łączności i dowodzenia, w połowie sierpnia oficer polskiego Sztabu Głównego złożył wizytę w brytyjskim Ministerstwie Wojny, gdzie omówił sprawę zakupu brytyjskich radiostacji. Zasięgał też rad w kwestii zaopatrywania oddziałów partyzanckich operujących za liniami niemieckimi. Nieśmiało zasugerowano, aby oddziały polegały na jucznych koniach lub kucykach dźwigających czternastodniowe zapasy żywności, by jeszcze w czasie pokoju przygotować skrytki z bronią i amunicją i by partyzanci co jakiś czas wracali do domów celem wypoczynku i uzupełnienia zapasów.
Jak bardzo zaawansowane były te plany do połowy sierpnia 1939 roku? Polski Sztab Główny zapewnił Brytyjczyków, że zakończono proces przydzielania zadań poszczególnym oddziałom oraz przeprowadzono rozpoznanie celów. Umieszczono także „w skrytkach” materiały wybuchowe ze „stuprocentowym” zapasem. Polacy jednakże nie zdecydowali jeszcze, czy dowództwo nad oddziałami sprawować ma dowódca najbliższej polskiej armii, czy też powinno ono pozostawać w gestii Oddziału II Sztabu Głównego.

Najazd i rozbiór

Siła i tempo niemieckiego uderzenia zmusiły polskie oddziały do pospiesznego odwrotu; 7 września rząd ewakuował się z Warszawy do Brześcia. Jednakże 16 września marszałek Rydz-Śmigły i jego szef sztabu generał Stachiewicz nabrali przekonania, że tempo niemieckiego uderzenia słabnie, co pozwoli Wojsku Polskiemu utrzymać się jeszcze kilka tygodni na tak zwanym „Przedmościu Rumuńskim” nad Dniestrem i Stryjem. Dzięki temu Francuzi zyskaliby więcej czasu na sforsowanie Renu. Następnego dnia jednakże najazd radziecki przekreślił szanse na realizację tych zamierzeń. Rząd polski uciekł do Rumunii, pozostawiając Polskę bez przywództwa.
27 września, w dniu upadku Warszawy, niemiecki minister spraw zagranicznych von Ribbentrop poleciał do Moskwy, żeby uzgodnić przebieg nowej granicy między Związkiem Radzieckim a opanowanymi przez Niemcy ziemiami Polski. Miała ona prowadzić od Prus Wschodnich do Narwi, a potem wzdłuż Bugu po granice Galicji. Drohobycz i Lwów miały pozostać po stronie radzieckiej. Wskutek tego na wschód od nowej granicy znalazło się 4,5 miliona Polaków. W ciągu następnego tygodnia kapitulowały ostatnie ośrodki polskiego oporu w Modlinie i na Półwyspie Helskim. Po kapitulacji Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie” ustały walki zakrojone na wielką skalę.
Chociaż w chwili wybuchu wojny plany prowadzenia działań partyzanckich były wciąż w fazie tworzenia, Niemcy – mimo zwycięskiego blitzkriegu – napotkali silny opór ze strony ludności cywilnej. Ogromna większość aktów oporu miała charakter spontaniczny lub była dziełem członków różnych lig obrony kraju, początkowo w odpowiedzi na działania piątej kolumny złożonej z die Volksdeutschen – etnicznych Niemców mieszkających w Polsce. Na przykład w Bydgoszczy podczas wycofywania się polskich oddziałów utworzono komitet obrony cywilnej, który zdołał sformować milicję złożoną z ponad dwóch tysięcy robotników, uczniów, urzędników i harcerzy. Rozdzielono między nich broń z porzuconych zapasów wojskowych. 5 września milicja się poddała, ale nieustanne pojedyncze ataki na niemieckich żołnierzy i sztaby skłoniły Niemców do przeprowadzenia pacyfikacji miasta.
Źródła polskie i niemieckie podają mnóstwo przykładów udziału cywilów w obronie Polski. Młody niemiecki artylerzysta Willi Krey napisał 3 września w dzienniku:
Wojna jest straszna. Przez cały dzień widzi się jedynie wypalone domy. Trzeba palić każdy dom. Nie ma innego sposobu na Polaków. Najgorsi są mieszkańcy, którzy zostają. Wczoraj niemiecki oficer rozmawiał z kilkoma kobietami z wioski, a gdy się odwrócił do studni, by napić się wody, został przez jedną z nich pchnięty nożem w plecy. Wkrótce potem zmarł.
[W. Krey, IWM, K94/26/1]

Młody oficer polskiej kawalerii Wiktor Jackiewicz zdołał wyprowadzić swój oddział z okrążenia pod Piotrkowem dzięki pomocy dwunastoletniego chłopca, który zaprowadził ich do brodu na rzece Luciąży. Jackiewicz zapamiętał, że z oczu chłopca „wyzierała wściekłość na Niemców i duma, że nam pomagał”. Z tysięcy podobnych mu osób rodził się polski ruch oporu.

 
Wesprzyj nas