To nie tylko opowieść o tym, co by było, gdyby władza trafiła w ręce kobiet. “Siła” z bezkompromisową śmiałością pokazuje świat, w którym obecnie żyjemy.


SiłaKobiety na całym świecie odkrywają, że mają siłę: jednym dotknięciem mogą zadawać straszny ból, a nawet zabijać. Nagle wszyscy mężczyźni zdają sobie sprawę, że stracili władzę. Nadszedł Dzień Dziewczyn – ale co przyjdzie potem?

Świat u Alderman jest znajomy: młody chłopak z bogatej nigeryjskiej rodziny opalający się przy basenie, adoptowana dziewczyna, której opiekunowie, ludzie bardzo religijni, ukrywają swoją prawdziwą naturę, amerykańska polityczka średniego szczebla i twarda londyńska dziewczyna z bandyckiej rodziny. Ale w tym świecie zaszła pewna istotna zmiana, która połączyła losy wszystkich postaci, prowadząc do brzemiennych w skutki wydarzeń.

To jedna z najważniejszych książek 2017 roku, okrzyknięta „feministyczną dystopią na czasy #metoo”.

***

Elektryzująca! Szokująca! Spadną wam kapcie. A później pomyślicie dwa razy – o wszystkim.
Margaret Atwood

Fascynująca wizja świata, w którym od tysiącleci panuje seksizm, tylko że skierowany w odwrotną stronę. Świetny pomysł. Powieść Alderman powinna przeczytać każda kobieta (a także każdy mężczyzna).
W “Opowieści podręcznej” Atwood kobiety zostały sprowadzone do roli niewolnic. Przerażające, że taki system totalitarny nie wydaje się zupełnie nieprawdopodobny. Granice naszej wolności można przesuwać, tak by odpowiadały władzy. A czy możliwa jest wizja przeciwna? Alderman pisze o czasie, gdy kobiety odzyskują kontrolę. Ale przewrotnie wprowadza nas w świat kobiet dyktatorów i zabójców. Mocne powieści Atwood i Alderman są jednak podobne – czytając, pragniemy uciec od świata nienawiści, znów poczuć się wolni.
Justyna Kopińska

“Siła” ma siłę. Rozkręca się lekko, najpierw jest szybka i sensacyjna, a potem przewrotna, smutna i mądra. Świetna książka o tym, że ludzie to beznadziejny gatunek, a historia musi się powtarzać.
Jakub Żulczyk

Co by się stało, gdyby to kobiety nagle dostały fizyczną przewagę? Jakie miałoby to skutki dla społeczeństwa, polityki, relacji między płciami? Naomi Alderman na te pytania odpowiada przewrotnie, niebanalnie i brutalnie. Siła to petarda. Celna i bardzo na czasie antyutopia, od której ciężko się oderwać.
Katarzyna Wężyk, „Gazeta Wyborcza”

Książki powinny zabierać nas tam, gdzie nigdy nie bylibyśmy w stanie dotrzeć sami. Siła wywiązuje się z tego zadania wzorowo. Czytanie tej książki to świetne ćwiczenie intelektualne. Pomyślmy, co by było, gdyby to wszystko zdarzyło się tu i teraz.
Rafał Hetman, CzytamRecenzuje.pl

“Igrzyska śmierci” skrzyżowane z “Opowieścią podręcznej”.
„Cosmopolitan”

Alderman rzuca wyzwanie schematom.
„Sunday Times”

Jeżeli lubicie dystopijne powieści Atwood, spodoba wam się ten mocny i ważny głos.
„Woman & Home”

Ta wciągająca i niepokojąca powieść zmusza czytelnika – nawet zdecydowanego feministę – by zaczął krytycznie przyglądać się relacjom między kobietami a mężczyznami.
„Harper’s Bazaar”

Siła skłoni cię do myślenia. Do zakwestionowania rzeczy, których byłaś pewna, a nawet takich, których skrycie (albo nie całkiem skrycie) pragnęłaś. Może nawet nie da ci spać. Jednym słowem to intelektualne wyzwanie na miarę “Opowieści podręcznej” Margaret Atwood.
„The Pool”

Naomi Alderman wydała trzy powieści: “Nieposłuszeństwo”, “The Lessons” i “The Liars’ Gospel”. Uhonorowana nagrodą literacką Orange Award for New Writers i przyznawaną przez „Sunday Times” nagrodą Young Writer of the Year, wymieniona wśród najlepszych brytyjskich powieściopisarzy młodego pokolenia przez czasopismo literackie „Granta” oraz w zestawieniu najbardziej obiecujących autorów sieci księgarskiej Waterstones. Za “Siłę” otrzymała prestiżową nagrodę The Baileys Women’s Prize for Fiction 2017. Pracuje jako wykładowczyni kreatywnego pisania na uniwersytecie w Bath, prowadzi program radiowy Science Stories w BBC, a także jest współtwórczynią oraz scenarzystką mobilnej aplikacji Zombies, Run!, również w wydaniu książkowym. Mieszka w Londynie.

Zdaniem „ New York Timesa”, „Los Angeles Timesa”, „Washington Post”, „Entertainment Weekly” oraz Amazonu “Siła” jest jedną z najważniejszych książek 2017 roku.

Naomi Alderman
Siła
Przekład: Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo Marginesy
Premiera: 9 maja 2018
 
 

Siła


Zebrała się więc cała starszyzna izraelska i udała się do Samuela do Rama. Odezwali się do niego: „Oto ty się zestarzałeś, a synowie twoi nie postępują twoimi drogami: ustanów raczej nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów”. […]
I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od niego zażądał króla. Mówił: „Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i zatrudni pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha”.
Odrzucił lud radę Samuela i wołał: „Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!”.
Samuel wysłuchał wszystkich słów ludu i powtórzył je uszom Pana.
A Pan rzekł do Samuela: „Wysłuchaj ich żądania i ustanów im króla!”.
1 Księga Samuela 8

27 października
Stowarzyszenie Pisarzy
New Bevand Square
 
 
Droga Naomi,
skończyłem wreszcie tę przeklętą książkę. Wysyłam Ci rękopis, ze wstawkami i rysunkami, w nadziei, że usłyszę jakieś wskazówki albo przynajmniej echo, skoro już rzucam ten tekst jak kamyk do studni.
Najpierw zapytasz, co to właściwie jest. Jak obiecałem: „na pewno nie kolejny nudny tom historyczny”. Po czterech wydanych książkach wiem, że czytelniczki nie mają ochoty przedzierać się przez suche fakty i że nikogo nie obchodzą szczegóły datowania znalezisk ani analizy warstw geologicznych. Wiele razy widziałem, jak publiczność zaczynała ziewać, kiedy wyjaśniałem zawiłości moich badań. Tak więc teraz napisałem coś w rodzaju hybrydy, tekst, któremu może uda się wzbudzić zainteresowanie zwykłych ludzi. Ani historia, ani powieść, tylko „fabularyzacja” przebiegu wydarzeń, który archeolożkom wydaje się najbardziej prawdopodobny. Dodałem też kilka ilustracji przedstawiających nasze znaleziska; mam nadzieję, że są wymowne, chociaż oczywiście czytelniczki mogą je pominąć – i pewnie wiele z nich tak zrobi!
Chciałbym Ci zadać parę pytań. Czy tekst jest bardzo szokujący? Czy wyobrażenie sobie, że kiedyś mogły się dziać takie rzeczy, choćby nawet dawno temu, nie jest zbyt trudne? Czy mógłbym całość bardziej uprawdopodobnić? Jak to się mówi, prawda i pozór prawdy to dwie zupełnie różne sprawy.
Napisałem też parę bulwersujących rzeczy o Matce Ewie… Ale przecież wszyscy wiemy, jak to jest! Nikt chyba nie powinien poczuć się urażony… Zresztą dzisiaj każdy mówi, że jest ateistką. A wszystkie „cuda” naprawdę da się wytłumaczyć.
Sorry, już kończę. Nie chcę Ci niczego sugerować, po prostu przeczytaj ten tekst i powiedz, co myślisz. Mam nadzieję, że praca nad powieścią idzie Ci doskonale. Nie mogę się doczekać lektury, jak tylko się ukaże. Dziękuję Ci ogromnie, jestem bardzo wdzięczny za czas, który zgodziłaś się poświęcić.
 
Uściski
Neil
 
 
 
Nonesuch House
Lakevik
 
Neil, kochany,
Wow! Co za niespodzianka! Przerzuciłam tekst i nie mogę się doczekać pełnego zanurzenia. Od razu zobaczyłam, że włączyłeś parę scen z żołnierzami, policjantami i „gangsterami”, tak jak obiecywałeś, niegrzeczny chłopczyku! Akurat tobie nie muszę mówić, jak bardzo lubię takie rzeczy, na pewno pamiętasz. Siedzę jak na szpilkach.
Bardzo jestem ciekawa, jak poradziłeś sobie z główną ideą. Szczerze mówiąc, to doskonała chwila wytchnienia od mojej książki. Selim mówi, że jeśli ta nowa rzecz nie będzie arcydziełem, zostawi mnie dla kogoś, kto naprawdę umie pisać. Chyba nie zdaje sobie sprawy, jak przykro słuchać takich rzucanych od niechcenia uwag.
Nieważne. Mam wielką ochotę na twoją książkę! Chyba świetnie bym się czuła w tym „świecie rządzonym przez mężczyzn”, o którym opowiadasz. Na pewno byłby milszy, bardziej przyjazny i – excusez-moi – bardziej sexy niż ten, w którym żyjemy.
Do usłyszenia niedługo, kochany!

Siła

Powieść historyczna

Neil Adam Armon

Przełożył
mgr Anatol Pałasz-Page


Moc przyjmuje zawsze ten sam kształt: to kształt drzewa. Od korzeni po wierzchołek, przez pień rozwidlający się w konary i gałęzie, które sięgają na boki, rozdzielając się na coraz cieńsze, poszukujące palce. Kształt mocy to sylwetka żywej, rozrastającej się istoty, wyciągającej delikatne pędy dalej i dalej w przestrzeń.
Taki kształt przybierają rzeki, dążąc do oceanu – strugi łączą się w strumienie, strumienie w potoki, wielka siła narasta, burzy się i spiętrza, by wreszcie runąć w morską toń.
Taki kształt przybiera też błyskawica, gdy uderza z niebios w ziemię. Rozdarte niebo odbija się wzorem na ciele albo na ziemi. Ten sam wzór pojawia się w bloku przezroczystego akrylu, dotkniętym przez elektryczność. Przesyłamy prąd w geometrycznych obwodach, ale on chce nakreślać drogę właściwą żywym istotom. Liść paproci. Konar. Początek w centralnej linii, rozgałęzienia idące na zewnątrz.
Ten sam kształt istnieje w naszych ciałach, w wewnętrznych drzewach nerwów i naczyń krwionośnych. Środkowy pień i rozwidlające się ścieżki. Sygnały biegnące od opuszków palców do rdzenia kręgowego i mózgu. Jesteśmy elektryczni. Prąd biegnie w naszych ciałach tak samo jak wszędzie w przyrodzie. Moje dzieci, nic tutaj nie dzieje się wbrew prawom natury.
Tak samo elektryczność przenosi się między ludźmi; nie może być inaczej. Ludzie tworzą osady, osady stają się miejscowościami, miejscowości oddają hołd miastom, a miasta – państwom. Rozkazy biegną od środka na zewnątrz. Odpowiedzi – od krańców do centrum. Ta komunikacja nigdy nie ustaje.
Oceany nie mogą istnieć bez strumieni, tak jak wielkie pnie drzew nie mogą trwać bez drobnych pączków ani mózg bez zakończeń nerwowych. Jak na górze, tak na dole. Jak na najdalszych krańcach, tak i w samym sercu.
Stąd wynika, że istnieją dwie drogi zmiany równowagi potęg w ludzkim świecie. Pierwsza jest wtedy, gdy rozkaz zostaje wydany w pałacu i nakazuje ludziom: „Niech stanie się tak”. A druga, pewniejsza, bardziej nieodwracalna, jest wtedy, gdy tysiące tysięcy drobnych świateł wysyłają nowy sygnał. Kiedy w ludziach zachodzi zmiana, pałac musi upaść.
Napisano: „Ujęła w dłoń błyskawicę. I przykazała jej uderzyć”.
 Księga Ewy, 13–17

Jeszcze dziesięć lat

Roxy

Mężczyźni zamykają Roxy w szafce pod schodami. Nie wiedzą jednej rzeczy: że już wcześniej była zamykana w tej szafce. Kiedy jest niegrzeczna, mama każe jej tu wejść. Na kilka chwil. Aż się uspokoi. Z czasem, podczas godzin spędzonych w zamknięciu, udało jej się obluzować zamek; odkręcała śrubki paznokciem albo spinaczem. Mogła go wyjąć, gdyby tylko chciała. Ale nie wyjęła, bo mama pewnie założyłaby zasuwkę na zewnątrz. Na razie wystarczy, że siedząc w ciemnościach, wie, że gdyby naprawdę chciała, mogłaby wyjść. Ta świadomość jest równie dobra jak wolność.
Myślą, że ją zamknęli i mają z głowy. Ale ona wychodzi. I widzi.
Mężczyźni przyszli o wpół do dziesiątej wieczorem. Roxy miała iść na noc do kuzynki.To było umówione od dawna, ale napyskowała mamie, że dostała nie takie rajstopy z Primarku, więc mama powiedziała: „Nigdzie nie pójdziesz, zostajesz w domu”. Jakby Roxy w ogóle zależało na jakiejś durnej kuzynce.
Kiedy kopniakami otwierają drzwi i widzą, jak skwaszona siedzi na kanapie koło mamy, jeden z nich mówi: „Kurwa, ta mała tu jest”. Przyszło dwóch, jeden wysoki z twarzą jak szczur, a drugi niższy, z kwadratową szczęką. Roxy ich nie zna.
Niski łapie mamę za gardło, a wysoki goni Roxy po kuchni. Prawie udaje jej się uciec kuchennymi drzwiami, ale łapie ją za udo. Roxy leci przed siebie, a wtedy on chwyta ją w pasie. Roxy kopie i wrzeszczy: „Puść mnie!”, a kiedy on zasłania jej usta ręką, gryzie go tak mocno, że czuje smak krwi. Mężczyzna klnie, ale nie puszcza. Niesie ją do salonu. Niski przyciska mamę do ściany kominka. Roxy czuje, jak coś zaczyna w niej narastać, ale nie wie, co to jest. Jakieś uczucie w końcach palców, w kciukach.
Zaczyna krzyczeć. Jej mama powtarza: „Zostawcie moją Roxy, kurwa, zostawcie Roxy, nie wiecie, co robicie, nie przeżyjecie tego, będziecie żałować, żeście się urodzili,jej ojciec to Bernie Monke, Jezu”.
Niski się śmieje. „Tak się składa, że mamy wiadomość dla jej tatusia”.
Wysoki wpycha Roxy do szafki pod schodami tak szybko, że ona nie wie nawet, co się stało, dopóki nie otacza jej ciemność i zapach odkurzacza. Mama zaczyna krzyczeć.
Roxy szybko oddycha. Boi się, ale musi iść do mamy. Wykręca paznokciem pierwszą śrubkę. Jeden, dwa, trzy obroty i gotowe. Nagle iskra przeskakuje między śrubką a jej dłonią. Ładunek elektrostatyczny. Roxy czuje się dziwnie. Skoncentrowana, jakby mogła widzieć z zamkniętymi oczami. Teraz dolna śrubka, raz, dwa, trzy. Mama mówi: „Proszę. Proszę, nie. Proszę. O co w ogóle chodzi? To tylko dziecko. To tylko dziecko, na litość boską”.
Któryś z mężczyzn parska śmiechem. „Nie wygląda”.
Wtedy mama krzyczy, jakby zgrzytał metal w zatartym silniku.
Roxy próbuje zgadnąć, gdzie mężczyźni stoją w pokoju. Jeden koło mamy. Drugi… Słyszy jakiś hałas z lewej strony. Plan jest taki: wyjdzie po cichu, rąbnie wysokiego od tyłu pod kolana, skopie mu głowę i już będzie dwie na jednego. Jeżeli ci goście mają pistolety, to na razie ich nie wyciągnęli. Roxy wygrała już niejedną bójkę. Ludzie różnie o niej gadają. I o jej mamie. I o tacie.
Jeden. Dwa. Trzy. Mama znowu krzyczy, Roxy wyjmuje zamek i z całej siły wali w drzwi.
Ma szczęście. Drzwi uderzyły wysokiego od tyłu. On się potyka i chwieje, wtedy ona chwyta go za prawą stopę i mężczyzna upada ciężko na dywan. Słychać trzask i widać krew lecącą z nosa.
Niski przykłada mamie nóż do gardła. Ostrze błyska do Roxy srebrzyście i wesoło.
Mama otwiera szeroko oczy. „Uciekaj, Roxy – mówi, ledwie szepcze, ale jej głos jakby rozbrzmiewa Roxy w głowie. – Uciekaj. Uciekaj”.
Roxy nie ucieka przed bójkami w szkole. Jak się ucieka, to zawsze będą śpiewać: „Córka dziwki i bandyty, Roxy kradnie ci zeszyty”. Trzeba ich stłuc, aż będą prosić, żebyś przestała. Nie wolno uciekać.
Coś się z nią dzieje. W uszach szumi krew. Kłujące mrowienie przenosi się na plecy, na ramiona i obojczyki. Mówi jej: dasz radę. Mówi: masz siłę.
Roxy przeskakuje przez leżącego mężczyznę, który jęczy i trzyma się za twarz. Musi złapać mamę za rękę i uciekać. Byle tylko wybiegły na ulicę. Tam, gdzie każdy może zobaczyć. Znajdą tatę, on się tym zajmie. Tylko parę kroków. Dadzą radę.
Niski z całej siły kopie mamę w brzuch. Ona zwija się z bólu, pada na kolana. Mężczyzna wyciąga nóż w stronę Roxy.
Wysoki jęczy: „Tony. Pamiętaj. Dzieciaka nie”.
Niski kopie go w twarz, raz, drugi i trzeci.
– Nie mów. Kurwa. Mojego. Imienia.
Wysoki cichnie. Twarz ma całą we krwi. Roxy widzi, że wpadła w tarapaty. Mama krzyczy: „Uciekaj! Uciekaj!”. Roxy czuje coś, jakby igiełki, na całych ramionach. Jak kłujące promienie, które biegną od kręgosłupa do obojczyków, od gardła do łokci, nadgarstków i palców. W środku cała mieni się światłem.
Mężczyzna sięga jedną ręką, żeby ją złapać. W drugiej trzyma nóż. Roxy najpierw chce go kopnąć albo uderzyć pięścią, lecz nagle instynkt podpowiada jej co innego. Chwyta go za nadgarstek. I przekręca jakiś włącznik głęboko w piersi, jakby zawsze wiedziała, gdzie on jest i jak go używać. Mężczyzna próbuje wyrwać rękę, ale za późno.
Ujęła w dłoń błyskawicę. I przykazała jej uderzyć.
Rozlega się trzask, widać rozbłysk i słychać dźwięk jakby pękającego balonu. Rozchodzi się zapach przypominający deszcz, a trochę spalone włosy. Roxy czuje pod językiem smak gorzkich pomarańczy. Mężczyzna pada na podłogę. Krzyczy jednostajnie, bez słów. Na przemian zaciska i otwiera dłoń, a od nadgarstka w górę biegnie po jego ramieniu długa czerwona pręga. Jest ciemna, szkarłatna, w kształcie liścia paproci, pędów, gałązek. Mama patrzy na Roxy z otwartymi ustami, a łzy ciągle płyną jej po twarzy.
Roxy ciągnie ją za rękę, ale mama jest w szoku, rusza się powoli i ciągle powtarza: „Uciekaj! Uciekaj!”. Roxy nie wie dokładnie, co się przed chwilą stało, ale wie, że jeśli walczysz z kimś silniejszym i uda ci się go powalić, musisz zwiewać. Tylko że mama nie daje rady biec. Zanim Roxy pomoże jej porządnie wstać, niski mówi: „O nie, na pewno nie”.
Jest ostrożny. Wstaje i zagradza im drogę do drzwi. Jedna ręka zwisa mu bezwładnie, ale w drugiej nadal trzyma nóż. Roxy przypomina sobie, co czuła, kiedy zrobiła to coś wcześniej, cokolwiek to było. Zasłania mamę własnym ciałem.
– Co tam masz, mała? – mówi mężczyzna. Tony. Zapamięta to imię, żeby powtórzyć tacie. – Masz baterię?
– Puść nas – odpowiada Roxy. – Chcesz jeszcze raz?
Tony odsuwa się o dwa kroki i patrzy na jej dłonie. Sprawdza, czy Roxy nie chowa czegoś za plecami.
– Rzuciłaś to, co, mała?
Roxy pamięta, co musi zrobić. Przekręcić, potem jakby eksplozja.
Robi krok w jego stronę. Tony się nie cofa. Ona robi kolejny krok. Patrzy na jego bezwładną rękę. Palce nadal mu drżą. Tony potrząsa głową.
– Nic tam nie masz.
Wyciąga do niej rękę z nożem, a ona łapie go za grzbiet dłoni i znowu robi to przekręcenie w środku.
Nic się nie dzieje.
On zaczyna się śmiać. Bierze nóż w zęby i zdrową ręką chwyta ją za oba nadgarstki.
Roxy próbuje znowu. Nic. On popycha ją w dół, żeby uklękła.
– Proszę – mówi jej mama cicho. – Proszę. Zostaw ją.
A potem coś uderza ją w głowę od tyłu i Roxy nie wie nic więcej.

 
Wesprzyj nas