Krystyna Kaplan w swojej najnowszej książce proponuje wizytę w stolicy Imperium Brytyjskiego na przełomie XIX i XX wieku. To publikacja stanowiąca skarbnicę ciekawostek, napisana potoczystym językiem, bogato i ciekawie ilustrowana.


Londyn w czasach Sherlocka Holmesa
Epoka wiktoriańska, datowana na lata 1837-1901, była okresem intensywnych przemian w wielu dziedzinach życia. Wielka Brytania urosła wówczas do rangi największego mocarstwa świata, a w jej stolicy, niczym w soczewce, ogniskowało się całe spektrum zjawisk i obyczajów charakterystycznych dla tego okresu.

Krystyna Kaplan podjęła się niełatwego zadania polegającego na ukazaniu panoramy wiktoriańskiego Londynu na kartach książki zatytułowanej „Londyn w czasach Sherlocka Holmesa”. Ze względu na bogactwo omawianych czasów stworzenie jednej, spójnej publikacji, ilustrującej wszelkie obszary życia społecznego, stanowi spore wyzwanie.

Krystyna Kaplan poradziła sobie z nim przyjmując formułę lekkiej gawędy, barwnej opowieści, bogato ilustrowanej zdjęciami i reprodukcjami malarstwa z epoki. Autorka w swojej książce przechodzi od ogółu do szczegółu. Zaczyna od nakreślenia sytuacji politycznej Wielkiej Brytanii w chwili koronacji młodej Wiktorii by na kolejnych stronicach przedstawić czytelnikom różnorodne ciekawostki, anegdoty i mało znane fakty.
Chociaż, z konieczności, niektóre zagadnienia traktowane są przez nią pobieżnie lub wręcz marginalnie, to dokonana selekcja olbrzymiego materiału źródłowego, jest sensowna i pozwala czytelnikom na poznanie miasta i jego mieszkańców z wielu stron.

Londyn w czasach Sherlocka Holmesa

Opowieść ta została podzielona na dziesięć rozdziałów. Mówią one między innymi o postępie technologicznym jaki dokonał się w epoce wiktoriańskiej, niezwykłych wynalazkach rewolucji przemysłowej i ich wpływie na życie zwykłych ludzi, o przemianach politycznych i rodach od stuleci sprawujących władzę w Wielkiej Brytanii, o handlu i ponadprzeciętnej przedsiębiorczości mieszkańców Londynu, a także o błyskawicznym – w owym czasie – rozroście tego miasta.
Autorka omówiła też londyńskich artystów wielu dziedzin, niezwykłe kobiety, które pozostawiły trwałe ślady w historii Imperium Brytyjskiego, instytucje zajmujące się zapewnieniem londyńczykom rozrywki, a także te gdzie mogli oni dokonywać zakupów i innych biznesowych transakcji. Jest w książce także rozdział dotyczący przestępczości i organów pilnujących przestrzegania prawa.

Londyn w czasach Sherlocka Holmesa

Nie zabrakło w publikacji również polskich wątków. Należą do nich choćby londyńskie lata Heleny Modrzejewskiej, a to zawsze fascynująca opowieść o wybitnej aktorce, która potrafiła odnieść sukces i podbić serca publiczności, gdzie tylko się znalazła. Inna postać przywołana przez Krystynę Kaplan to Cyprian Kamil Norwid i jego zakończony porażką pobyt w stolicy Wielkiej Brytanii. Na dalszych stronach pojawiają się także Fryderyk Chopin i Ignacy Jan Paderewski, również okresowo związani z Londynem, obracający się w barwnych kręgach arystokracji i klasy średniej. Obaj muzycy, dzięki swoim talentom, zaskarbili sobie uznanie publiczności. Paderewski, o czym nieczęsto się wspomina, także jako model. Jego wyjątkowa uroda sprawiła, że o pozowanie prosiło go wielu artystów, w tym rozmiłowana w malarstwie córka królowej Wiktorii.

barwna mozaika ukazująca miasto imponujące, ciekawe, różnorodne, a przede wszystkim naznaczone licznymi kontrastami

Z tych wszystkich elementów powstała barwna mozaika ukazująca miasto imponujące, ciekawe, różnorodne, a przede wszystkim naznaczone licznymi kontrastami – od zapierającego dech w piersiach splendoru i bogactwa po przerażające ubóstwo i biedę.Tomasz Orwid

Krystyna Kaplan – dziennikarka, pisarka, reżyserka filmów dokumentalnych, a także plastyczka, która tworzy w technikach batiku i kolażu. Mieszkanka Londynu od ponad 35 lat. Efektem jej różnorodnych zainteresowań i pasji – oprócz wydanego w 2006 roku “Londynu po polsku”, oryginalnego przewodnika również po „polskich” atrakcjach miasta – jest również książka “Zdarzyło się w Marienbadzie” (2012), łącząca literacką wyobraźnię z bogatym historycznym tłem i sporą domieszką turystycznych smaków Marienbadu.

Krystyna Kaplan, Londyn w czasach Sherlocka Holmesa, seria: Retropolie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Premiera: 8 sierpnia 2016

kup książkę

Londyn w czasach Sherlocka Holmesa

Krystyna Kaplan
Londyn w czasach Sherlocka Holmesa
seria: Retropolie
Wydawnictwo Naukowe PWN
Premiera: 8 sierpnia 2016

WSTĘP

Stolica Imperium Brytyjskiego – największego i najbogatszego mocarstwa w dziejach świata, które za panowania Wiktorii (1837–1901) podwoiło swoje rozmiary i w chwili śmierci królowej obejmowało dwadzieścia trzy procent lądowej powierzchni kuli ziemskiej oraz dwadzieścia procent jej populacji – w wieku XIX i na początku XX była świadkiem olbrzymiego postępu technicznego i intelektualnego oraz głębokich przemian społeczno-gospodarczo-kulturowych. Ciemny i zamglony dotąd Londyn pojaśniał i rozkwitał: odkrywał elektryczność, system kanalizacyjny na miarę imperialnej metropolii, telefon i telegraf, fotografię, kino i płyty fonograficzne, samochody, piętrowe autobusy i kolej podziemną, syntetyczne farby, karabiny maszynowe i parowce. To właśnie w tym okresie pojawiły się trawiaste korty tenisowe, olbrzymie domy towarowe z ruchomymi schodami i reklamy na Piccadilly Circus, na transporcie, na egzotycznych zwierzętach, na ludziach.
To właśnie wtedy panowie zaczęli nosić spinki do mankietów, cylindry i meloniki, William Booth tworzył podwaliny Armii Zbawienia, a Robert Baden-Powell – klasycznego skautingu. Wtedy też Henry Irving i Ellen Terry porywali teatralną publiczność, Arthur Conan Doyle pisał przygody Sherlocka Holmesa, a Bram Stocker dał życie krwiożerczemu Drakuli.

Koronacja Wiktorii

Aleksandryna Wiktoria – córka Edwarda Augusta Hanowerskiego, księcia Kentu, i Wiktorii, córki niemieckiego księcia Sachsen-Coburg-Saalfeld – przyszła na świat 24 maja 1819 roku w pałacu Kensington w Londynie. Księżniczka, która nigdy nie używała pierwszego imienia, nigdy nie bała się głośno wyrażać swojego zdania, słynęła z tego, że niechętnie przyjmowała nagany; mimo nauki dobrych manier jej gwałtowny temperament, egoizm, upór („niewzruszony, nieprzenikniony […] niebezpiecznie bliski zawziętości”) i inteligencja nie zostały stłumione. W dniu osiemnastych urodzin skarżyła się w swoim dzienniku: „Ile już lat! […] a tyle mi wciąż brakuje, żeby być taką, jaką być powinnam”.
Uporządkowane życie Wiktorii płynęło spokojnie aż do 20 czerwca 1838 roku. Wtedy to o szóstej rano do pałacu przybyli arcybiskup Canterbury i lord szambelan i poinformowali, że król William IV umarł. Kiedy skłonili się z szacunkiem, Wiktoria zrozumiała, że została królową imperium. Tego samego dnia zapisała w swoim dzienniku:
Skoro było wolą Opatrzności postawić mnie w tym położeniu, zrobię co w mej mocy, aby spełnić swój obowiązek wobec mego kraju. Jestem bardzo młoda i zapewne w wielu sprawach, choć nie we wszystkim, niedoświadczona, jestem jednak pewna, że niewiele jest osób, które miałyby tyle prawdziwie dobrej woli i szczerzej pragnęły uczynić wszystko, co słuszne i niezbędne, jak ja.
Rok później odbyła się jej koronacja w opactwie westminsterskim, najważniejszym gmachu religijnym w Anglii założonym według legendy już w 616 roku. Młodziutka władczyni zanotowała w dzienniku:
[…] w końcu […] na mojej głowie umieszczono koronę; była to – muszę przyznać – najpiękniejsza, najbardziej olśniewająca chwila; jednocześnie diademy założyli wszyscy parowie i ich żony. […] na zawsze zapamiętam ten dzień jako pełen dumy i dostojeństwa. […] Mój dobry lord Melbourne […] zapytał mnie grzecznie, czy nie jestem zmęczona […]. Odparłam, że korona dość mocno dała mi w kość.

Królewska jałmużna

W Wielki Czwartek Wiktoria po raz pierwszy wzięła udział w Royal Maundy – nabożeństwie, podczas którego panujący wykonuje symboliczny gest, mający ukazać jego pokorę wobec poddanych i wielkoduszność. W średniowieczu wzorem Chrystusa podczas ostatniej wieczerzy królowie myli stopy zaproszonym starszym osobom. Jeszcze Elżbieta I (1533–1603) myła stopy chłopom (oczywiście wcześniej starannie umytym i wyperfumowanym przez dworzan), dawała srebrnego funta (wielka suma jak na tamte czasy) i stare ubrania. Tego ostatniego zwyczaju szybko zaniechano, ponieważ zdarzało się, że chłopi w obecności królowej rozbierali się, przymierzali ubrania i wymieniali się nimi. Z mycia stóp zrezygnowano w 1688 roku, dawanie jałmużny pozostało. Zgodnie z wolą Henryka IV (1367–1413) liczba obdarowywanych i monet reprezentuje wiek monarchy, więc z każdym rokiem rośnie.
Nabożeństwo tradycyjnie odbyło się w opactwie westminsterskim. Ponieważ Wiktoria miała dwadzieścia lat, zaproszono tylko dwadzieścia starszych osób, a każda z nich otrzymała po dwadzieścia pensów zwykłych w czerwonym woreczku i okolicznościowych w białym. W trakcie rozdawania monet po pierwszym czytaniu chór śpiewał hymn koronacyjny, a po drugim – hymn państwowy.

Miłość w pałacu Buckingham i na zamku Windsor

Królowa Wiktoria zamieszkała w Buckingham, rezydencji szlacheckiej przekształconej przez Johna Nasha w pałac na zlecenie króla Jerzego IV (1762–1830). Od tej pory stał się on oficjalną siedzibą brytyjskich władców. Młodziutka monarchini była szczupła, miała porcelanową cerę, jasnobrązowe włosy i duże błękitne oczy. Naród ją uwielbiał. Mimo że wiodła bogate życie towarzyskie, uczestnicząc w trwających do pierwszej w nocy kolacjach z udziałem dworzan, odwiedzając teatr, operę i cyrk, często czuła się znudzona. Rodzina uznała, że królowa powinna jak najszybciej wyjść za mąż. Wiktoria zakochała się w październiku 1839 roku, kiedy po raz drugi przedstawiono jej niemieckiego kuzyna Alberta. „Zobaczyłam, że wydoroślał, zmienił „Och! to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu! – zanotowała [w dzienniku Wiktoria] i dodała: – [N]ie spaliśmy wiele”. Pod koniec marca królowa była już w ciąży. Choć nie lubiła zwierzęcego aspektu ich miłości, tej „ciemnej strony” małżeństwa, ani nie przepadała za niemowlętami i karmieniem piersią, urodziła dziewięcioro dzieci.
Przez pierwsze lata małżeństwo mieszkało w Buckingham. Pałac ten ma niekończące się, wąskie, łączące ponad sześćset sal korytarze i nie jest zbyt przytulny, ale znajduje się blisko budynków rządowych w Whitehall oraz rozrywek. Wiktoria i Albert go nie lubili, zwłaszcza Albert, który przeżywał chwile depresji i wyczerpania i niechętnie odnosił się do życia w mieście. Tylko w 1840 roku doszło do dwóch niebezpiecznych incydentów. Najpierw ciężarną królową, która wybrała się na przechadzkę, zaatakował niezrównoważony psychicznie Edward Oxford. Osiemnastolatek zdążył strzelić dwa razy, po czym został zaaresztowany i skazany na pobyt w ośrodku dla umysłowo chorych w Bedlam (spędził w nim dwadzieścia cztery lata). Potem Edmund Jones wśliznął się niepostrzeżenie do pałacu – nim został zatrzymany, zdążył posiedzieć na tronie i zwiedzić apartamenty. Okazało się, że była to już jego druga wizyta. „Chciałem zobaczyć, jak oni żyją w pałacu”16 – oświadczył. Poza tym na życie królowej targnięto się jeszcze co najmniej sześć razy. Planowano również porwanie. Przeprowadzka na wieś do jednej z królewskich rezydencji była już tylko kwestią czasu.
Wiktoria i Albert często wyjeżdżali do Windsoru, największego zamieszkanego zamku na świecie, który pozostaje w użyciu nieprzerwanie od XI stulecia, gdy został wzniesiony przez Wilhelma Zdobywcę. W 1852 roku za trzydzieści dwa tysiące funtów kupili Balmoral w Szkocji. Poza tym posiadali Osborne House na wyspie Wight. Projektowanie i budowa zamku Balmoral oraz Osborne House przebiegały pod osobistym nadzorem Alberta.
Anglicy traktowali księcia małżonka podejrzliwie. Niemiecki akcent, wyrafinowany zmysł estetyczny, wykształcenie i upodobanie do życia intelektualnego (czego arystokracja nie traktowała poważnie) oddalały go od socjety. Ale dzięki sumienności, inteligencji i poważnemu traktowaniu obowiązków, co zauważono, kiedy w 1851 roku wraz z Henrym Cole’em przygotowywał Wielką Wystawę, zaczęto dostrzegać jego niezwykłe zdolności i mądrość. Celem pierwszych na świecie międzynarodowych targów miało być propagowanie metod produkcyjnych, rozbudzenie zainteresowania techniką i ukazanie potęgi Imperium Brytyjskiego. Crystal Palace w Hyde Parku, w którym organizatorzy zgromadzili ponad sto tysięcy wyrobów rewolucji przemysłowej, odwiedziło sześć milionów osób, w tym takie osobistości jak: Charles Darwin, Charles Dickens, Lewis Carroll, Charlotte Brontë i Karl Marx (chociaż ten ostatni postrzegał wystawę jako emblemat kapitalistycznego fetyszyzmu towarów). Wystawa stanowiła triumf Alberta i Wiktorii. Dochody, zgodnie z sugestią Alberta, przeznaczono na rozwój sztuki i nauki, które miały pomóc Anglii wzmocnić jej pozycję w czołówce państw uprzemysłowionych. Wkrótce „zaczęto posługiwać się terminem «wiktoriański», który wyrażał nowe poczucie osiągnięć […] Brytyjczyków, a równocześnie ideał przykładnego życia rodzinnego jako fundamentu społeczeństwa”18.
Albert stał się mentorem Wiktorii. Nauczył ją cierpliwości, dyscypliny i pracowitości. Wprowadzał w świat sztuk pięknych, historii. Służył mądrą radą w kwestiach rządzenia (uważał, że monarcha powinien być bezstronny i zachować niezależność polityczną; tylko wtedy będzie w stanie zrozumieć prawdziwe potrzeby swojego narodu). Królowa, która zawsze żywiła pogardę dla próżnej arystokracji, pod wpływem Alberta uwierzyła również w posłannictwo monarchy oraz – można powiedzieć – boską misję imperium. A ono coraz szybciej się rozrastało, w 1858 roku obejmując między innymi Indie.
Wybitny polityk Winston Churchill trafił do tej „ozdoby korony brytyjskiej” jako dwudziestoparolatek. Oto jak opisał swoje pierwsze wrażenia:
Wysłano nas do obozu wypoczynkowego w Punie, gdzie przybyliśmy późnym wieczorem […]. Wczesnym świtem zjawili się dworni, ceremonialni, oturbanieni kandydaci na stanowiska kamerdynera, pokojowca i stajennego, którzy w tych czasach stanowili opokę domostwa oficera kawalerii. […] Po dopełnieniu krótkich formalności i powitań przejęli we władanie całą naszą majętność i wzięli na siebie odpowiedzialność za nasze życie domowe. Dla kogoś, kto chciał być obsługiwany i uwolniony od powszednich utrapień, Indie tej epoki były rajem. Wystarczyło przekazać mundur i ubranie pieczy pokojowca, kucyki pieczy stajennego, a pieniądze powierzyć kamerdynerowi, aby już nigdy człowiek nie musiał się o nic martwić. […] Za skromną gażę, sprawiedliwe traktowanie i dobre słowo gotowi byli zrobić wszystko. […] Żadna praca nie była dla nich za ciężka, żadne niebezpieczeństwo nie mogło ich wytrącić ze spokoju ducha i zachwiać ich ofiarnością. […] Po długim dniu, który minął nam głównie na ruganiu żołnierzy za to, że zapominali o noszeniu korkowych hełmów, narażając swe życie, udaliśmy się do rezydencji gubernatora, gdzie oczekiwał nas pełen przepychu i pompy bankiet z mrożonym szampanem. […] Kiedy zapadaliśmy w sen, ogarnęło nas głębokie poczucie wielkiego dzieła, jakiego Anglia dokonała w Indiach, tudzież jej szczytnej misji rządzenia tymi prymitywnymi, lecz sympatycznymi ludami dla ich i naszego większego dobra.

 
Wesprzyj nas