„W słusznej sprawie” to najbardziej wstrząsająca i zarazem, jak dotychczas, najlepsza książka Diane Chamberlain. Pisarka, znana z poruszania tematów społeczno-obyczajowych, tym razem zajęła się jedną z czarnych kart historii Stanów Zjednoczonych: Programem Sterylizacji Eugenicznej.


Rok 1960 w USA. Czas pamiętnych wyborów prezydenckich, w których wygrał John F. Kennedy, czas w którym przybrały na sile protesty przeciwko segregacji rasowej. Zimna wojna, wyścig o prymat w eksploracji kosmosu, nowa fala feminizmu, wymuskane fryzury i pastelowe sukienki. Trochę grozy i trochę słodyczy. Czasy, obecnie traktowane już z sentymentem, choć tak nieodległe. Właśnie w 1960 roku, w Karolinie Północnej, rozgrywa się fabuła najnowszej powieści Diane Chamberlain.

Splatają się w niej losy dwóch kobiet: Jane, świeżej mężatki usiłującej wywalczyć sobie odrobinę niezależności w patriarchalnym środowisku poprzez podjęcie pracy opiekunki społecznej oraz Ivy, nastolatki z farmy będącej, wraz z całą rodziną, pod sprawowaną przez państwo opieką. Dla Jane to trudna praca.

Dziewczyna nie ma pojęcia o życiu w skrajnej nędzy, nie może się nadziwić, że w chacie mniejszej od jej garażu może funkcjonować wieloosobowa rodzina, nie bardzo potrafi posłużyć się prowizorycznymi urządzeniami w biednym domu. Do tego jest młoda i brak jej doświadczenia, co sprowadza na nią nieufność ze strony rodzin, którymi ma się zajmować w miejsce poprzedniej opiekunki. Przynosi jednak ze sobą coś cenniejszego niż doświadczenie: głęboką empatię i prawdziwe zainteresowanie losami swoich podopiecznych. Dąży do ich dobra, a nie do ślepego przestrzegania wytycznych i regulaminów, co sprowadza na nią kłopoty.

Dzięki swojej wnikliwości dostrzega okrucieństwo funkcjonującego w najlepsze Programu Sterylizacji Eugenicznej zupełnie zbieżnego z hitlerowską ideą ulepszania rasy. Ależ to nie to samo! – oburzają się jej przełożeni, jednak Jane wie, że to dokładnie to samo: sterylizacja osób, o których społeczeństwo uważa, że nie powinny mieć potomstwa. Osób ograniczonych umysłowo, chorujących na epilepsję czy po prostu… zbyt biednych by były w stanie utrzymać siebie i dziecko. A wszystko to „dla dobra społeczeństwa”.

O tym, że żadne dobro nie miało tutaj miejsca, Stany Zjednoczone dyskutowały począwszy od 1996 roku kiedy to zostały odtajnione protokoły Komitetu Eugeniki. Dopiero w 2011 roku odbyło się publiczne wysłuchanie ofiar wysterylizowanych bez ich wiedzy albo wręcz wbrew ich woli. Świadczyły też rodziny tych, którzy nie dożyli chwili wysłuchania. Program Sterylizacji Eugenicznej, prowadzony w latach 1929-1975 jest więc wciąż jeszcze tematem nie zamkniętej debaty publicznej, podnoszona jest też kwestia odszkodowań jakie państwo winno wypłacić poszkodowanym obywatelom.

Diane Chamberlain, jako pisarka książek popularnych, szeroko komentowanych w wielu krajach świata, dołożyła swoją cegiełkę do tej właśnie dyskusji. Z pewnością, dzięki niej, temat ten dotarł do wielu osób, które na co dzień nie sięgają po poważną prasę czy naukowe opracowania.

Niemniej powieść „W słusznej sprawie” to nie tylko przywołanie kontrowersyjnego tematu z najnowszych dziejów USA. Życie Ivy i jej rodziny to ponadczasowa opowieść o tym, jak wygląda życie ludzi niewolonych przez absurdalne postanowienia prawne. Postać Jane ukazuje z kolei niewolę wynikającą z praw niepisanych: konwenansów i przekonań co się powinno, a czego nie powinno. Za Ivy, zbyt biedną, zbyt obciążoną obowiązkami by zadbać o swój własny los, chce decydować państwo, za Jane – mąż, który wymaga od niej by wyzbyła się swojej osobowości i dopasowała się do tego co jest dobrze widziane przez jego znajomych. Jedno i drugie nie ma nic wspólnego z wolnością i poszanowaniem drugiego człowieka, a – co więcej – współcześnie wciąż nie brakuje podobnych przypadków, choć rzekomo tak wiele się zmieniło.

Jak pokazuje Chamberlain wcale nie trzeba Hitlera aby propagować rzeczy niedopuszczalne, jako normalne i właściwe

Ta książka nie zapewnia relaksu ani nie wprawia w przyjemny nastrój. Pozostawia czytelnika z głową pełną niewesołych przemyśleń między innymi o tym, że w każdej chwili, w cywilizowanym i dostatnim kraju nieobjętym działaniami wojennymi, może powstać prawo dopuszczające okrutne czyny „dla dobra społeczeństwa”. Jak pokazuje Chamberlain wcale nie trzeba Hitlera aby propagować rzeczy niedopuszczalne, jako normalne i właściwe, a także, że nie trzeba wcale szukać rodzin patologicznych, bo równie dobrze w bogatym domu można żyć jak w więzieniu będąc tyranizowanym i ograniczanym przez najbliższą osobę.

Nierzadko w trakcie lektury przechodziło mi przez myśl – kto właściwie ma gorzej? Ivy osaczona przez biedę i brak jakichkolwiek perspektyw na lepszą przyszłość czy Jane, z perspektywą dożywotniej męki u boku zamożnego męża, traktującego ją jak zwierzątko, które w każdej chwili może zbesztać albo jeszcze je obwiniać kiedy nie dość podoba się jego znajomym uważającym się, tylko z racji posiadanych pieniędzy, za wyrocznie w kwestii tego co dobre, a co złe. To przejmująca książka, choć z promykiem nadziei na finał: tam gdzie znajdzie się choć jedna odważna osoba skłonna przeciwstawić się złu, jest nadzieja na zmianę. (WP)

Diane Chamberlain
W słusznej sprawie
Przełożyła Anna Bańkowska
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 10 kwietnia 2014

 

 
Wesprzyj nas