„Goście” to ostatni tom trylogii o chłopcu, który posiada niewytłumaczalny dar widzenia ludzkiej przeszłości.


GościeW pierwszym tomie (“Tropiciel”) Rigg połączył siły z innym równie utalentowanym nastolatkiem, by odnaleźć siostrę i zrozumieć, na co naprawdę go stać.

W drugim (“Ruiny”) – stanął przed zadaniem odczytania ścieżek przeszłości przed przybyciem nieznanych Niszczycieli, zamierzających unicestwić życie na jego planecie.

Trzeci, finałowy tom to monumentalne widowisko, w którym następuje spełnienie wszystkich dotychczasowych wątków, a Rigg musi przekroczyć granice własnych możliwości i odbyć podróż nie tylko na inne planety, ale i w inne czasy, od pradziejów ludzkości po koniec ziemskiej cywilizacji, by uratować dwa światy i na zawsze zakończyć wojnę.

***

Card to wybitny prozaik o wielu zaletach, z których główną jest jego dar do kreowania postaci, które czytelnik lubi i z którymi się utożsamia.
„The Miami Herlad”

Card przedstawia nam cały wachlarz możliwości, jakie daje fantasy, a przy tym wplata je w swój misternie skonstruowany system magii.
„Wall Street Journal”

Orson Scott Card (ur. 1951) – jeden z najbardziej popularnych autorów science fiction. Zadebiutował w wieku 26 lat opowiadaniem „Gra Endera”; zostało ono później rozbudowane do rozmiarów powieści, która zapoczątkowała jeden z najpopularniejszych cykli powieściowych autora – Sagę o Enderze. Równie popularną i powiązaną z nią fabularnie serią jest Saga Cienia.

Orson Scott Card
Goście
Przekład: Maciejka Mazan
Wydawnictwo Prószyński Media
Premiera: 5 kwietnia 2016
kup książkę

Goście


Rozdział 1

KOPIE

MIEJSCE:
Z powierzchni planety Arkadia wygląda to jak płaskowyż otoczony stromą skalną ścianą z górą pośrodku. Ale z przestrzeni kosmicznej widać, że ten płaskowyż jest ogromnym kraterem, a góra jego krawędzią.
Głęboko pod górą kryje się statek kosmiczny. Rozbił się na planecie Arkadia 11 203 lata temu. Ale statek ten został wystrzelony z orbity okołoziemskiej zaledwie przed dziewiętnastu laty. Leciał siedem lat, po czym wykonał skok, który miał tworzyć anomalię czasoprzestrzeni, i niemal chwilę potem pojawił się w pobliżu Arkadii.
Rzeczywiście, pilot statku Ram Odyn – jedyna żywa osoba na pokładzie – odczuł to jako chwilę. Lecz dla otaczającego go kosmosu statek przybył na miejsce 11 191 lat przed dokonaniem skoku przez zagięcie. W tym czasie podzielił się na dziewiętnaście statków – po jednym dla każdego komputera pokładowego, który obliczył skok. Wszystkie te statki zawierały duplikaty Rama Odyna wraz ze wszystkimi innymi pogrążonymi we śnie pasażerami, mającymi skolonizować świat.
Wszystkie dziewiętnaście statków z premedytacją rozbiło się o powierzchnię Arkadii. Siła ich uderzenia zwolniła tempo obrotów planety, wydłużając dzień. Po każdym uderzeniu pozostał krater. Statki, otoczone polami ochronnymi, przetrwały zderzenie, a ich pasażerom nic się nie stało. Powstało dziewiętnaście kolonii, oddzielonych od siebie psychoaktywnym polem nazwanym Murem.
Ten konkretny statek znajduje się w centrum oddzielonej Murem części planety zwanej murchią albo światem Vadesha.

OSOBY:
W centrum dowodzenia statku kosmicznego znajdują się czterej mężczyźni – albo trzej, albo dwaj, albo jeden, zależy od punktu widzenia.
Pierwszy to jedyny ocalały Ram Odyn. Ci, którzy twierdzą, że w pomieszczeniu znajduje się tylko jeden człowiek, właśnie jego mają na myśli. Przetrwał tyle stuleci, budząc się tylko na jeden dzień raz na pięćdziesiąt lat, a czasem na tydzień po stu latach – na czas potrzebny do podjęcia decyzji, do których nie są uprawnione komputery pokładowe.
Drugi wygląda jak dorosły mężczyzna i tak się wypowiada, ale tak naprawdę to maszyna – zbędny. Nazywa się Vadeshex. Wszyscy mieszkańcy tej kolonii zginęli ponad dziesięć tysięcy lat temu od straszliwej broni. Przez ten czas Vadeshex trudził się nad stworzeniem odmiany miejscowego pasożyta – twarzomaski – który mógłby stać się pożytecznym symbiotycznym partnerem dla ludzi, gdyby kiedykolwiek znowu zawitali w świecie Vadesha.
Dwie inne obecne na pokładzie statku osoby urodziły się piętnaście lat temu jako jeden człowiek, Rigg Sessamekesh. Oczywiście to nie mężczyźni, lecz chłopcy. Obaj noszą zasłaniającą część twarzy maskę stworzoną przez Vadeshexa. Twarzomaska wrosła w ich mózg i ciało, zwiększając czułość ich zmysłów, dodając im szybkości ruchów i siły, więc można zaryzykować stwierdzenie, że to już nie ludzie, lecz jakaś nowa hybryda, w najlepszym razie zwana półczłowiekiem.

OKOLICZNOŚCI:
Pół godziny temu Ram Odyn usiłował zabić Rigga, ale ten, sprawniejszy i zwinniejszy, uniknął ataku. Następnie, korzystając z wrodzonego daru manipulowania czasem, cofnął się o pół godziny i prewencyjnie zabił Rama Odyna. Nie tylko w samoobronie; Rigg sądził, że czyny Rama Odyna doprowadzą do unicestwienia świata. Następnie Rigg skoczył w przyszłość o dwa lata i przekonał się, że eliminacja Rama Odyna nie zapobiegła całkowitej zagładzie ludzkości Arkadii. Ram Odyn nie był największym zagrożeniem dla mieszkańców planety, lecz jedynie źródłem informacji niezbędnych do uratowania Arkadii. Dlatego Rigg cofnął się w czasie i powstrzymał samego siebie przed zabiciem Rama Odyna, a Rama Odyna – przed zabiciem swojej wcześniejszej wersji. W rezultacie pojawiły się dwie kopie Rigga – ta, która zabiła, a potem przekonała się, że nie zdziałała nic dobrego, i wróciła, oraz ta, której uniemożliwiono popełnienie morderstwa, która nie widziała nieuniknionego nadejścia Niszczycieli i która obecnie nazwała się Noxonem i uważała się za osobę inną od Rigga. Dlatego można powiedzieć, że w pomieszczeniu znajdują się czterej mężczyźni: Ram Odyn, Rigg, Noxon i Vadeshex.
Ale Vadeshex nie jest żywym organizmem, zatem w pomieszczeniu znajdują się tylko trzej mężczyźni. Rigg i Noxon jednak to tak naprawdę ten sam człowiek, pół godziny temu rozszczepiony na dwie kopie. Zatem w pomieszczeniu znajdują się tylko dwie żyjące osoby z odrębnym genotypem i historią.
Riggowie zaś mają tylko piętnaście lat. Do tego wieku należy doliczyć dni, które przeżyli podwójnie, ale i tak to zaledwie chłopcy, nie mężczyźni. Ponadto są nierozerwalnie i na stałe połączeni z obcymi organizmami w postaci masek, co w oczach jednych czyni ich tylko półludźmi, a dla innych pozbawia ich prawa do miana człowieka.
Zatem z tych czterech osób tylko Ram Odyn zasługuje w pełni na miano człowieka – a przy tym jest najsłabszy z nich wszystkich.
Daleko w innym świecie Param, siostra Rigga, i jego przyjaciel Umbo także potrafią manipulować strumieniem czasu i także starają się uratować Arkadię przed Niszczycielami. Ale to ci czterej w świecie Vadesha potrafią wspólnie kontrolować statek kosmiczny. To ci czterej wiedzą, że jedna wersja Rama Odyna nadal żyje, i to ci czterej muszą podjąć decyzję, co zrobią, by ratować ludzkość zamieszkującą Arkadię. Jedyną bowiem niezmienną rzeczą jest to, że pomimo wielu prób zmiany historii poprzez manipulację czasem, czyli chronomancję, Goście przybyli z Ziemi ujrzeli, co ich gatunek uczynił w dziewiętnastu światach Arkadii, a potem wysłali Niszczycieli, by zetrzeć tych dziewiętnaście cywilizacji z powierzchni planety.

ROZMOWA:
– Naszym największym problemem jest niewiedza – powiedział Rigg Noxon. – Nie wiemy, co sprawiło, że Ziemianie postanowili zniszczyć nasz cały świat.
Tak naprawdę w tej chwili jego największy problem stanowiła świadomość, że zdołał zabić kogoś z zimną krwią. Właściwie zabójstwa dokonał ten drugi Rigg, ale Rigg Noxon wiedział, że są tą samą osobą. Gdyby Rigg nie wrócił i nie zapobiegł zabójstwu, Noxon zrobiłby to samo, co on. Ale teraz, ponieważ został przed tym uratowany, Noxon i Rigg stali się osobnymi istnieniami z niemal identyczną przeszłością. „Czy jestem mordercą, bo wiem, że mogłem popełnić morderstwo i zrobiłbym to, gdyby nie okoliczności? – pomyślał. – Czy też jestem niewinny, ponieważ ktoś inny mnie powstrzymał? Tą osobą byłem ja sam. Inna wersja mnie. Zabójca”.
– Dlatego twoi przyjaciele muszą pozwolić myszom z murchii Odyna wrócić na Ziemię z Gośćmi – oznajmił Ram Odyn.
– Właśnie podejmują decyzję, czy powstrzymać samych siebie przed ostrzeżeniem Gości przed pasażerami na gapę – wyjaśnił Rigg zabójca.
Ram Odyn pokręcił głową.
– Dlaczego decyzja ma należeć do nich? Wróć i dopilnuj, żeby ich nie ostrzegli.
– Mają powód, żeby nie wpuszczać myszy na pokład statku – powiedział Rigg zabójca. – Myszy nie wrócą z informacjami. Zostały zarażone chorobą, niewątpliwie stworzoną w celu zgładzenia ludzkości na Ziemi.
– Kiedy mówisz „niewątpliwie”, masz na myśli „istnieją podstawy, by w to wątpić” – zauważył Ram Odyn. – Ludzie mówią „niewątpliwie” tylko wtedy, kiedy wydają osądy oparte na niewystarczających przesłankach.
– Nie mają twarzomasek – odparł Rigg Noxon. – Nie słyszą myszy, nie rozmawiają z nimi. Nie mogą pytać.
– Ty je słyszysz. Możesz spytać.
– Nie należy wierzyć myszom – powiedział Rigg zabójca. – Już raz zabiły Param. Naszym celem jest uratowanie ludzkości Arkadii, a nie przeszkodzenie myszom w skolonizowaniu Ziemi.
– W tej grze jest zbyt wielu graczy – westchnął Ram Odyn.
– Parę miliardów z nich zamierzają usunąć myszy – mruknął Rigg zabójca.
– Nie wszyscy gracze są sobie równi – zauważył Ram Odyn. – Podejmij decyzję i trzymaj się jej.
– Za długo przebywałeś w towarzystwie zbędnych – odparł Rigg Noxon. – Myślisz, że ponieważ potrafisz manipulować ludzkim życiem, masz również prawo to zrobić.
– Myślisz – dodał Rigg zabójca – że potrafisz to robić, bo masz wprawę.
– Władza jest władzą – oznajmił Ram Odyn. – Jeśli ją masz, to jej używasz.
– Oczywista głupota tego stwierdzenia rodzi pytanie, w jaki sposób Arkadia przetrwała jedenaście tysięcy lat pod twoimi rządami.
– Dziecko poucza mężczyznę, który żył jedenaście tysięcy lat – prychnął Ram Odyn.
– W historii istnieją tysiące przykładów ludzi u władzy, którzy używali jej tak, że w końcu doprowadzili do jej unicestwienia – wraz z masą niewinnych ofiar.
Rigg Noxon uświadomił sobie, że zabicie Rama Odyna zmieniło jego kopię. Rigg Noxon nigdy by się tak do niego nie odnosił – gdyby nie liczył się z jego zdaniem. Rigg Noxon zwracałby się do Rama jak chłopak do dorosłego. Ale Rigg zabójca nadal musiał być zły na Rama Odyna, który przecież pierwszy usiłował go zabić. Wiedliśmy dokładnie to samo życie, aż nagle – kilka minut temu dla mnie, kilka tygodni czy miesięcy dla Rigga zabójcy – to się skończyło. Staliśmy się różnymi ludźmi.
– Zatem zostawiasz decyzję Umbowi i Param – podsumował Ram Odyn.
– Oraz Oliwience i Bochnowi – dodał Rigg Noxon. – Jesteśmy samorządną grupą, nie jakimś oddziałem wojskowym, któremu ktoś wydaje rozkazy.
– Poza tym – odezwał się Rigg zabójca – nie chcę składać przyszłości ludzkiego gatunku na obu planetach w łapki rozumnych myszy ze świata Odyna.
– No to jak wygląda twój plan? – spytał Ram Odyn. – Zamierzasz się zakraść na pokład statku Gości?
– Tak – powiedział Rigg zabójca.
– Nie – rzucił jednocześnie Rigg Noxon.
Spojrzeli na siebie z konsternacją.
– Zakradniemy się – zdecydował Rigg zabójca. – Teraz, gdy mamy maski, które pozwalają nam dostrzegać małe jednostki czasu, zdołamy go rozdzielić tak jak Param. Przez całą podróż na Ziemię będziemy niewidzialni.
– A potem? – spytał Rigg Noxon. – Przybycie Gości i powrót Niszczycieli dzieli tylko rok. Większość tego czasu przypada na podróż. Zatem decyzję podjęli natychmiast po powrocie na Ziemię. Co zrobimy? Wygłosimy przemowę? Zorganizujemy ze­branie?
– Wasz talent do manipulacji czasem nie doda wam mocy przekonywania – odezwał się Ram Odyn. – A ludzie posiadający władzę nie zmieniają zdania z powodu jakiejś przemowy.
– Natychmiast po wylądowaniu cofniemy się w czasie – oznajmił Rigg zabójca – i dowiemy się wszystkiego, co trzeba. Nawiążemy konieczne kontakty.
– Oczywiście – zgodził się Rigg Noxon. – Wtopimy się w społeczeństwo. Nikt nie zauważy, że pochodzimy z innej planety. Na pewno we wszystkich ludzkich społecznościach dzieci w naszym wieku są traktowane poważnie i mogą wywierać wpływ na losy świata. Zwłaszcza dzieci z pasożytami na twarzy.
– Moglibyście też znaleźć osobę, którą należy usunąć, i ją zlikwidować – wtrącił Ram Odyn.
Obaj Riggowie spojrzeli na niego z konsternacją.
– Wiemy, że jesteś zabójcą – powiedział Rigg Noxon. – My nie.
– Czyżby? Przybyliście tu, chwaląc się, że mnie zabiliście.
– W samoobronie – odparł Rigg zabójca. – Ale ty – gdy twój statek zrobił skok i uświadomiłeś sobie, że pojawiło się dziewiętnaście kopii jego, ciebie i wszystkich kolonistów – natychmiast podjąłeś decyzję, by zabić inne wersje samego siebie.
– Żeby uniknąć dokładnie takiego niezdecydowanego, niezbornego „dowodzenia”, jakie prezentujecie – warknął Ram Odyn. – I pamiętaj, proszę, że jestem tym Ramem Odynem, który nie rozkazał nikogo zgładzić.
– Nie, ty jesteś tym podstępnym, który się ukrywał, dopóki bardziej skora do zabójstw wersja ciebie nie umarła ze starości. Wówczas osiadłeś w murchii Odyna, podważając większość decyzji poprzednika i postanawiając żyć wiecznie – odciął się Rigg zabójca. – Czyli nie zawsze się zgadzasz, że jedna osoba ma prawo podejmować decyzje w imieniu wszystkich. Nawet gdy ta osoba jest twoją wersją.
Ram Odyn przewrócił oczami, a potem kiwnął głową.
– To wyjątkowo irytujące, gdy się to słyszy z ust dziecka.
– Ale prawdziwe – odparował Rigg zabójca.
– Czy skoro kogoś zabiłeś – spytał Rigg Noxon – możesz dalej uważać się za dziecko?
– Zatem ty jesteś dzieckiem, bo powstrzymałem cię przed popełnieniem morderstwa? A ja jestem dorosły? – spytał Rigg zabójca.
– Tak – odparł Rigg Noxon. – W pewnym sensie. Może dlatego, że jestem dzieckiem, a może dlatego, że nasze drogi się rozeszły, mam nieco inny plan.
– Albo wracamy z Gośćmi, albo nie.
– Różnica nie jest niewielka.
– Nie zachowuj się jak on. Nie zakładaj, że coś musi być złym pomysłem, tylko dlatego, że nie tobie przyszło do głowy – powiedział Rigg Noxon.
– Co ci nie przyszło do głowy? – rzucił Ram Odyn niecierpliwie.
– Powinniśmy polecieć na Ziemię, ale nie z Gośćmi – wyjaśnił Rigg Noxon.
Na dłuższą chwilę zapadła cisza. Potem Ram Odyn pokręcił głową.
– Ten statek nie może znowu wzbić się w powietrze. Pole inercji ochroniło go przed uszkodzeniami podczas kolizji z planetą, ale nie możemy go znowu podnieść z jej powierzchni. Ale nawet gdybyśmy mogli się pozbyć milionów ton skał, które się nad nami nawarstwiły, nie mamy dość energii, żeby wydostać się z pola grawitacyjnego Arkadii.
Rigg Noxon pokręcił głową.
– Zapominasz o naszych zdolnościach.
– Chodzi mu o to, że jedno z nas cofnie się do czasu przybycia statku – wyjaśnił Rigg zabójca. – Mamy przesuwać się małymi skokami wstecz, podążając za twoją ścieżką, aż do momentu, gdy statek spadł na powierzchnię Arkadii. A raczej kiedy się z niej wydobywa, unosi się i cofa aż do startu z Ziemi. Będziemy to robić do chwili, gdy wyruszyłeś w podróż.
– Ten statek został zbudowany w kosmosie – powiedział Ram Odyn. – Nie był na Ziemi.
– W takim razie cofniemy się do chwili jego stworzenia – odparł Rigg Noxon. – A potem zaczniemy podążać ścieżką któregoś z budowniczych, aż trafimy na Ziemię.
– Nawet jeśli wam się to uda, to po co to wszystko? Dlaczego nie wrócicie z Gośćmi, tak jak proponował drugi Rigg, a potem nie cofniecie się w czasie?
– Ze względu na pewne ważne różnice – wyjaśnił Rigg Noxon. – Po pierwsze, nie będziemy musieli się ukrywać przez całą podróż – w każdym razie nie poprzez cięcie czasu na pokładzie statku Gości.
Rigg zabójca skinął głową.
– I będziemy mieć klejnoty – dodał, unosząc woreczek z kamieniami dającymi im kontrolę nad komputerami pokładowymi i zawierającymi wszystkie informacje z tych urządzeń. Ram Odyn spojrzał na nie.
– Za każdym waszym skokiem wstecz – powiedział – maszyny pokładowe i zbędni będą wyczuwać go po raz pierwszy.
– I za każdym razem zyskają dzięki nim pełny dostęp do wszystkich informacji zebranych przez jedenaście tysiącleci historii Arkadii.
– Więc podejmą kroki zaradcze i zapobiegną naszemu zaistnieniu? – spytał Ram Odyn.
– Nie mogą tego zrobić – odparł Rigg zabójca. – Prawo zachowania związków przyczynowo-skutkowych i tak dalej. Ale tak, mogliby zrezygnować z terraformowania Arkadii. Co z tym zrobimy? – zwrócił się do Rigga Noxona. – Zostawimy klejnoty? Jeśli tak, statek uzna nas za pasażerów na gapę i każe zbędnym nas zahibernować albo po prostu zabić.

 
Wesprzyj nas