Radziwiłłowie to ród opisywany w Sienkiewiczowskiej Trylogii, przedstawiany w wielu filmach i serialach historycznych. Jednak niewiele osób wie, że jego przedstawiciele uczestniczyli w wielu ważnych wydarzeniach w czasach nam bliższych.


Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego roduTo dzięki interwencji Janusza Radziwiłła zwolniono Józefa Piłsudskiego z Magdeburga, a jego rozmowa z Göringiem przyczyniła się do uwolnienia profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Stanisław Radziwiłł jako delegat Polskiego Czerwonego Krzyża zabiegał o zbadanie okoliczności mordu katyńskiego, a po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych brał udział w kampanii prezydenckiej swojego szwagra Johna Fitzgeralda Kennedy’ego.

Radziwiłłowie byli obywatelami świata w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Swoje majątki, pałace, domy posiadali w Polsce, Rosji, Niemczech, Francji, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Byli przyjaciółmi królów, cesarzy, carów i prezydentów, a fakt, że stali się rodziną związaną z pruskim domem panującym, miał swoje znaczenie aż do czasów II wojny światowej.

W książce czytelnik znajdzie zarówno postacie piękne, szlachetne, ale nie brakuje też szaleńców, utracjuszy i skandalistów. W opowieściach o Radziwiłłach znajdziemy paradoksy związane z wyborem tożsamości narodowej, polityczne wolty, skandale obyczajowe, wzloty i upadki.

Arystokratyczne mariaże, pałace, afery, misje specjalne.

Książka Witolda Banacha to pasjonująca opowieść o rodzie, który trząsł Rzeczpospolitą Obojga Narodów i który miał wielki wpływ na dalsze losy Polski. Zajrzyjcie do świata przepychu, skandali i ogromnych majątków ziemskich, gdzie nazwisko znaczy więcej, niż może się wydawać.

Witold Banach
Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu
Wydawnictwo Poznańskie
Premiera: 17 stycznia 2018
 
 

Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu


Piję za dom Radziwiłłów, który tak dawno przeszłości naszej służy.
Józef Piłsudski

SPIS TREŚCI

I
Udręki córki podskarbiego i inne szaleństwa Radziwiłłów, czyli prolog staropolski
II
Zaborczy kontrakt małżeński Anno Domini 1796, czyli kostiumowa historia ze zdradą w tle
III
Napoleońskie rozbraty, czyli radziwiłłowska wojna i pokój
IV
Romans stulecia, czyli pruska telenowela z dramatem na koniec każdego odcinka
V
Żagańskie Downton Abbey, czyli niezbędny wątek „poboczny”
VI
Rodzinny „sabotaż” paryżanki w cieniu wzorcowych Prusaków, czyli Francuzka nawraca Radziwiłłów na polskość
VII
Ferdynand zwycięski, czyli zasługi Bismarcka dla odrodzenia polskości Radziwiłłów
VIII
Zakwitający kwiatuszek, czyli w stronę radziwiłłowskiego kodu Marcela Prousta
IX
„Królowa” Rodezji i mistyfikacji, czyli postkolonialny serial międzykontynentalny
X
Idylliczna fotografia z lata 1914, czyli ostatnie takie złote polskie wesele w przededniu katastrofy
XI
Szalony celebryta II RP, czyli serial sądowo-uzdrowiskowy
XII
Kryształowe zwierciadło ojca
XIII
„Pogawędka” z Berią, czyli sceny z teatru sensacji XX wieku
XIV
Książę i niedoszła aktoreczka, czyli szwagierka Kennedy’ego
Posłowie

I

UDRĘKI CÓRKI PODSKARBIEGO I INNE SZALEŃSTWA RADZIWIŁŁÓW, CZYLI PROLOG STAROPOLSKI

RADZIWIŁŁOWSKIE UPOKORZENIE KRÓLEWICZA JAKUBA

HISTORIA BERLIŃSKO-ANTONIŃSKIEJ LINII RADZIWIŁŁÓW rozpoczyna się od księcia Antoniego Radziwiłła, który ożenił się z księżniczką pruską Ludwiką z Hohenzollernów i od 1796 roku zajmował okazały berliński pałac w reprezentacyjnej części stolicy. Odtąd ten „starożytny” ród litewski miał swoją gałąź zachodnią, która zresztą w niedługim czasie przejęła również odwieczne gniazda radziwiłłowskie: Nieśwież i Ołykę. Właśnie potomkowie księcia Antoniego odegrali niezwykłą rolę w XIX i XX wieku i z ich udziałem rozegrało się wiele ciekawych, dramatycznych historii w kręgu linii w literaturze zwanej przemiennie: „berlińską”, „pruską”, „prusko-berlińską”.
Jednak przyczółek majątkowy na kresach zachodnich Rzeczypospolitej szlacheckiej uzyskali Radziwiłłowie na kilkadziesiąt lat wcześniej, nim książę Antoni zamieszkał ze swoją żoną w Berlinie.
Ta historia mogłaby się zacząć od scen z sejmu elekcyjnego, który rozpoczął się 15 maja 1687 roku i miał dokonać wyboru nowego króla Rzeczypospolitej po śmierci Jana III Sobieskiego. Podczas zgromadzenia — wśród skomplikowanej sieci zabiegów, intryg i zwykłego warcholstwa — szlachta miała zdecydować, który z licznych kandydatów zostanie koronowany na Wawelu. Szlachta przybyła na elekcję w liczbie 13 tysięcy i warto sobie wyobrazić owo sejmowe miasteczko złożone ze szlachty, magnatów, senatorów, przedstawicieli obcych państw.
Mogło się wydawać, że logicznym i dość pewnym kandydatem będzie pierworodny syn zwycięzcy spod Wiednia, pogromcy Turków, królewicz Jakub Sobieski. Król zabierał pierworodnego syna na swoje wyprawy wojenne, powierzał mu funkcje reprezentacyjne, starał się dla niego o dziedziczne księstwo lub korzystne małżeństwo.
Jakub był jednak urodzonym pechowcem. Próba doprowadzenia do jego małżeństwa z Ludwiką Karoliną Radziwiłłówną, najbogatszą kobietą Rzeczypospolitej Obojga Narodów, zakończyła się wielkim skandalem. Jej pierwszy mąż, margrabia Ludwik Leopold Hohenzollern (syn elektora brandenburskiego Fryderyka Wilhelma), zmarł niespodziewanie w 1687 roku. Krążyły zresztą plotki, że został otruty, czego nie wykluczała przeprowadzona sekcja zwłok. Podejrzewano o ten czyn m.in. podkomorzego Kazimierza Ludwika Bielińskiego, który miał w ten sposób „pomóc” synowi królewskiemu. Jak było naprawdę, nie wiemy, ale Jakub wybrał się do Berlina i poznał swoją kandydatkę na żonę. Pierwsze wrażenie było obiecujące, wdowa zadeklarowała złożenie pisemnej gwarancji poślubienia Jakuba (zachował się dokument Kopja skryptu Xiężniczki Radziwiłłówny margrabiny Brendenburskiej, danego Królewicowi J. Mci. Jakubowi Sobieskiemu, jako za nikogo innego za mąż nie pójdzie tylko za niego), królewicz z kolei podpisał „asekurację wiary” dla Radziwiłłówny, gwarantującą wolność jej kalwińskiego wyznania. Wymienili się pierścionkami, odbyli przejażdżkę za miasto, ogólnie „bardzo miło było”, jak się w liście do matki wyraził królewicz Jakub. Ledwo jednak opuścił Berlin, pojawił się inny konkurent, Karol Filip von Pfalz-Neuburg, który odegrał rolę „Paryska neuburskiego”, jak go nazwano w polskiej historiografii. Jeszcze 22 lipca (sic!) Ludwika Karolina deklarowała poślubienie Sobieskiego, jeszcze 10 sierpnia napisała do królewicza czuły list i pojechała na kolację do poselstwa cesarskiego w Berlinie. Wspierający plany Sobieskich markiz Jules de Gravelle zaczął coś podejrzewać i pojechał za Ludwiką do cesarskiego przedstawicielstwa, ale nie został tam wpuszczony. Gdyby wszedł, zauważyłby, że „kolacji” towarzyszył ślub margrabiny z Karolem Filipem oraz pokładziny. Przypuszcza się, że za tą intrygą stała cesarzowa Eleonora, żona Leopolda I Habsburga.
Upokorzony Jan III Sobieski chciał odebrania ogromnego majątku wiarołomnej margrabinie, liczył na to, że szlachta na sejmie upomni się o honor narodu i rodziny królewskiej. Nic jednak z tych planów nie wyszło. Majątek Ludwiki Karoliny przejęła nieświeska linia Radziwiłłów, a sejm zerwano.

KOLEJNE UPOKORZENIE SOBIESKICH, CZYLI PRZEBENDOWSKI WCHODZI NA ARENĘ DZIEJOWĄ

JAKUB NIE MIAŁ TEŻ SZCZĘŚCIA w objęciu tronu po śmierci ojca Jana III, chociaż z początku wydawało się, że poparcie jego kandydatury może być znaczące. Maria Kazimiera starała się pozyskać stronników wśród hetmanów, biskupów, wojewodów i innych ważnych dostojników królestwa. Wdowa po Lwie Lechistanu zabiegała o ten wybór i, jak byśmy powiedzieli dzisiejszym językiem, lobbowała, jak potrafiła, chociaż spora część szlachty jeszcze za życia króla bardzo niechętnie odnosiła się do wszelkich przejawów forowania Jakuba przez jego ojca.
Wśród osób, na które z początku liczyła, był kasztelan chełmiński Jan Jerzy Przebendowski, który miał wówczas niespełna sześćdziesiąt lat, ale właśnie przyszedł jego czas na odegranie szczególnej roli w historii. Na szczęście miał przed sobą jeszcze prawie trzydzieści lat życia, bo dopiero teraz czekała go spóźniona, ale wielka kariera.
Przebendowski był synem sędziego ziemskiego lęborskiego Piotra Przebendowskiego, przywódcy protestantów w Prusach Królewskich, uczęszczał do kolegium jezuickiego w Gdańsku i przeszedł na katolicyzm. Przebywał kolejno na dworach Jana Kazimierza, Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego. Brał udział we wszystkich ówczesnych kampaniach wojennych i dosłużył się stopnia pułkownika. Poczynając od 1668 roku, stale był wybierany na sejmy. Cieszył się zaufaniem królowej Marysieńki, która liczyła nie tylko na jego poparcie w wyborze jej syna na króla, ale prosiła go też o opiekę nad dobrami rodzinnymi.
W przeszłości relacje Przebendowskiego z Sobieskimi były dość skomplikowane. Współdziałał z przeciwnikami „absolutystycznych zapędów króla”: wojewodą poznańskim Krzysztofem Grzymułtowskim i Brandenburczykami, kontaktując się w tym celu również z ambasadorem francuskim w Berlinie. Za swoją antykrólewską gotowość dostawał pokaźne kwoty zarówno od Francji, jak i Brandenburgii. Już po wiktorii wiedeńskiej uczestniczył w tajnym spotkaniu grupy tzw. malkontentów (wojewodowie Bieliński i Grzymułtowski, marszałek wielki koronny Lubomirski, chorąży wielki koronny Leszczyński), którego rzeczywistym celem było przeciwstawienie się wyborowi Jakuba na następcę tronu. Kilka lat później Przebendowski zmienił front i znalazł się w stronnictwie wspierającym króla w konflikcie z rodami magnackimi. Dbał o dobre relacje do tego stopnia, że gdy przez pewien czas królowa okazywała mu niechęć, ten prosił o wstawiennictwo podkanclerza litewskiego Karola Stanisława Radziwiłła.
Po śmierci króla Sobieskiego Przebendowski przez jakiś czas stwarzał pozory aktywnego stronnika Sobieskich. Zachowywał się jednak podobnie jak wielu innych przedstawicieli magnaterii i szlachty, którzy z dużą łatwością przechodzili z obozu do obozu, a czasami formalnie byli w dwóch obozach jednocześnie. To właśnie córka podskarbiego w okresie wojny domowej za czasów Augusta II pytała w listach ojca, jak to możliwe, że niektórzy magnaci podpisywali się jednocześnie na aktach dwóch różnych i przeciwnych sobie konfederacji.
Dwulicowych stronników była wtedy cała rzesza, Przebendowski nie stanowił wyjątku, on jednak swoją przewrotnością zarówno w okresie przed, jak i w trakcie elekcji wybijał się poza normę swoich czasów. Zdarzało się, że prowadził nie podwójną, lecz potrójną grę!
Zanim rozpoczęła się elekcja, nadal był uważany przez królową za zwolennika królewicza Jakuba, faktycznie zaś współpracował z posłem francuskim Melchiorem de Polignakiem, reprezentującym kandydaturę księcia Contiego. Według relacji Francuza Przebendowski informował go o poczynaniach Jakuba. Gdy zaś już doszło do sejmu elekcyjnego, agitował za kandydaturą Wettyna. Zaskoczenie szlachty oskarżającej Przebendowskiego o zdradę sięgnęło zenitu.
Rozwścieczony podkomorzy malborski Sebastian Czapski gotów był zabić saskiego agitatora. Dobył pistoletu i strzelił do wiarołomcy z bliskiej odległości, na szczęście chybił. Gdyby ten strzał był celny, historia Radziwiłłów potoczyłaby się zupełnie inaczej, być może linii berlińskiej wcale by nie było.
Właściwie podkomorzy Czapski wcale nie powinien być tak bardzo zaskoczony. Poparcie kandydatury Fryderyka Augusta z punktu widzenia Przebendowskiego było najbardziej logiczne. Przebendowski był mężem Małgorzaty z Flemingów, jej stryjecznym bratem był feldmarszałek saski Jakub Henryk Fleming. O powiązaniach rodzinnych Przebendowskiego z dworem saskim było wiadomo. Natomiast nikt ze zwolenników Contiego nie zdawał sobie sprawy, że wiosną 1697 roku Przebendowski przebywał w Dreźnie i przekonywał elektora do kandydowania. Pozycja Przebendowskiego w kraju, deklarowane wsparcie szlachty pomorskiej i rodzinne koneksje z pewnością były czynnikami wpływającymi na ostateczną decyzję wysunięcia kandydatury Wettyna do tronu Rzeczypospolitej.
W noc poprzedzającą wybór Przebendowski, nie zważając na ryzyko, jakiego doświadczył na początku elekcji, starał się trunkiem i przekupstwem trafić do przekonania szlachty. Jak się okazało nad ranem, jego agitacja była bardzo skuteczna. Według Aleksandry Skrzypietz (wybitnej znawczyni losów rodziny Sobieskich), obok biskupa kujawskiego Stanisława Dąbskiego, właśnie Przebendowski był najskuteczniejszym propagatorem kandydatury Fryderyka Augusta. Jeden z saskich obserwatorów nazwał akcję Przebendowskiego majstersztykiem. Chociaż jego zabiegi były bardzo skuteczne i przekonały sporą część szlachty, wybór Fryderyka Augusta nie był wcale przesądzony. Po pierwszym dniu interrex prymas Radziejowski nie zdecydował się jeszcze na ogłoszenie wyboru, w ciągu nocy nadal trwały próby pozyskania zwolenników, dochodziło to do utarczek, to do prób negocjacji. Był nawet pomysł rezygnacji obu kandydatów i wyboru kompromisowego kandydata, margrabiego badeńskiego Ludwika Wilhelma. O świcie 27 czerwca oba stronnictwa stały ustawione w swoich okopach, gotowe do boju. Prymas ogłosił, że legalnie wybranym kandydatem został książę Conti. Zwolennicy Wettyna nie uznali tego wyboru, zaczął się wyścig do kolegiaty św. Jana, by odprawić nabożeństwo dziękczynne. Najpierw odprawili swoją mszę — nie bez trudności, bo biskup Witwicki nie chciał kontystów wpuścić — zwolennicy Contiego, później do kolegiaty dotarli zwolennicy Wettyna.
W wyścigu na Wawel wygrał jednak August, który w lipcu dotarł do Tarnowskich Gór. Przebendowski powitał wjeżdżającego do Polski i stał się jego najbardziej zaufanym poplecznikiem. W Krakowie nie obyło się bez problemu z dostępem do insygniów koronacyjnych przechowywanych w wawelskim skarbcu. Zabezpieczenie skarbca polegało na tym, że drzwi miały osiem zamków, do których klucze posiadali senatorowie uznający wybór Contiego. Wyważenie drzwi byłoby uznane za świętokradztwo. Poradzono sobie zatem prawie jak z węzłem gordyjskim, wybijając dziurę w murze, przez którą wyniesiono insygnia królewskie. Drzwi pozostały w stanie nienaruszonym. 15 września 1697 roku elektor zaprzysiągł pacta conventa i został koronowany na króla Polski przez biskupa kujawskiego Stanisława Dąmbskiego w katedrze wawelskiej.
Odtąd rozpoczyna się szybka kariera Przebendowskiego, któremu król powierzał kolejne misje i czynił znaczące awanse. Już w dwa dni po koronacji otrzymał godność wojewody malborskiego.
Zdarzało się, że ponownie narażał swoje życie, będąc wiernym stronnikiem nowego króla. Jeszcze przed koronacją, podczas rozmów króla z opozycją, krewka część szlachty chciała potraktować szablami kasztelana, ale ten zdołał się schronić w rezydencji posła brandenburskiego. W roku następnym, podczas tzw. kampanii podhajeckiej (przeciwko Turcji), na skutek konfliktu między sojuszniczymi wojskami saskimi a polskimi podchmielony starosta krasnostawski Michał Potocki tym razem sięgnął szablą i zranił Przebendowskiego, który musiał schronić się w namiocie królewskim. Wojewoda malborski był jedynym Polakiem — członkiem Tajnego Gabinetu Augusta II, 3 lutego 1703 roku został podskarbim wielkim koronnym.
Współcześni, wypominając mu niskie urodzenie, życzliwość króla i brak magnackiej fortuny, delikatnie mówiąc, nie przepadali za faworytem nowego władcy. „Wszystko na się i za się wziął”, „wszędzie go pełno było”, „wszytki naprzykrzył się” — tak o nim mówiono.
Trzeba też jednak oddać sprawiedliwość temu dojrzałemu politykowi. Pozostając wiernym królowi również w momencie, gdy August II został zmuszony do abdykacji, nie był jedynie jego bezkrytycznym zwolennikiem. Sprzeciwiał się uzależnianiu Rzeczypospolitej od cara Piotra I, protestował przeciwko grabieży kraju przez wojska rosyjskie i saskie, podejmował misje dyplomatyczne do Berlina, pragnąc pokrzyżować pruskie plany wobec Gdańska i Prus Królewskich. Przeciwstawiał się również planom zwolenników Leszczyńskiego, którzy w zamian za jego poparcie byli skłonni do odstąpienia Prusom Warmii, Elbląga i Prus Królewskich. Będąc poza krajem, w czasie wojny północnej, starał się nadzorować administrację skarbową w Polsce, występował — szczególnie od roku 1710 — z wieloma inicjatywami mającymi na celu poprawę sytuacji skarbowej kraju.
Ustalenia takich badaczy jak M. Nycz, J. Gierowski, J. Staszewski podkreślają, że Przebendowski wśród współczesnych wyróżniał się gospodarnością, znajomością problemów finansowych, tolerancją religijną, rozumieniem potrzeb miast i konieczności ich rozwoju.
W opinii prof. Andrzeja Sowy Przebendowski był najwybitniejszym ministrem króla, który jako jedyny starał się łączyć ze sobą w logiczną całość elementy analizy czynników wojskowych, ekonomicznych, kwestii wiążących się z polityką zagraniczną i sytuacją wewnętrzną poszczególnych państw. Popierał podupadający handel, był inicjatorem budowy nowych kopalni srebra, przygotowywał prace mające poprawić żeglowność Wisły i Sanu. Gdyby realia ówczesnej Rzeczypospolitej sprzyjały naprawie państwa, podskarbi wielki koronny mógł odegrać pozytywnie znaczącą rolę.

 
Wesprzyj nas