Brytyjska monarchia nie od dziś rozbudza wyobraźnię. Trudno się więc dziwić, że powstają kolejne książki pozwalające czytelnikom zyskać poczucie, że oto zajrzeli przez uchylone drzwi do świata rzeczywistych królowych i królów. Dwie takie lektury to: powieść „Wiktoria” i biografia „Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy”.


Chociaż utrzymanie brytyjskiego dworu królewskiego kosztuje niemało, to wydatki ponoszone przez społeczeństwo na ten cel wcale nie są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. Jak wynika z lektury biografii Elżbiety II, którą napisał ceniony dziennikarz Andrew Marr, wizerunek Wielkiej Brytanii, kształtowany przez pryzmat rodziny królewskiej, ma kolosalny wpływ na wiele dziedzin życia społecznego i gospodarczego.

Rozgrywający się w czasie rzeczywistym serial o prawdziwych królowych, królach, książętach i księżniczkach uwielbiają śledzić ludzie na całym świecie. I choć można się na to zżymać, dane przytaczane przez Marra pokazują, jak ogromną wartość dla Wielkiej Brytanii ma królowa; władca „który nie rządzi swoimi poddanymi, tylko im służy”.

Wspomniane powyżej: biografia Elżbiety II i powieść biograficzna o królowej Wiktorii to książki, które wpisują się w bogaty nurt nieustannego królewskiego spektaklu. Różni je forma i styl, łączy dawane czytelnikom poczucie, że oto zajrzeli przez uchylone drzwi za kulisy rozbudzającego wyobraźnię świata. A także i to, że pozwalają się przemieszczać przez niemal dwa stulecia pełne istotnych wydarzeń.

Wiktoria panowała nad największym imperium w dziejach świata, Elżbieta II wypełnia swoje królewskie zobowiązania już od 65 lat, w nieustannie zmieniających się scenografiach XX i XXI wieku. Trudno, by takie życiorysy nie budziły zaintrygowania.

Wiktoria panowała nad największym imperium w dziejach świata

Wiktoriańską Wielką Brytanię i władczynię, od której imienia zyskała nazwę cała epoka, opisała Daisy Goodwin, scenarzystka serialu o tej monarchini. Jej powieść burzy powszechnie znany wizerunek nobliwej, posępnej damy w czarnych sukniach, bo Goodwin opowiada o młodej królowej. Wiktoria miała ogromne szanse, by stać się osobą, której osobiste pragnienia nigdy nie będą spełnione ani nawet brane pod uwagę. Jej despotyczna matka Wiktoria Sachsen-Coburg-Saalfeld manipulowana przez doradcę (ojciec Wiktorii zmarł wkrótce po jej urodzeniu) bardziej zainteresowana była politycznymi intrygami i spełnianiem woli przyjaciela niż wsparciem córki. Matka i jej doradca chcieli doprowadzić do tego, by podległa im dziewczynka w razie śmierci panującego króla, po którym przypaść miało jej panowanie, ustanowiła matkę regentką. Wtedy ona rządziłaby Anglią, a matką Wiktorii sterowałby ów Sir John Conroy.

Takiego rozwiązania chciał za wszelką cenę uniknąć panujący, lecz sędziwy król Wilhelm IV, który nie przepadał za matką Wiktorii. Król miał powiedzieć, że prosi Boga, aby mógł dożyć osiemnastych urodzin Wiktorii, żeby jej matka nie została regentką. Zrządzeniem losu tak właśnie się stało: król zmarł w niecały miesiąc po osiągnięciu pełnoletności przez dziewczynę, która 12 minut po drugiej nad ranem, 20 czerwca 1837 stała się królową.
Queen Victoria - fot. Royal Collection
Co oczywiste, przychylność osoby tak znaczącej, jaką w tamtej chwili stała się Wiktoria, posiadającej nieograniczone wręcz wpływy, była wielkim magnesem. Zabiegały o nią całe rzesze konkurentów, z których jeden w przyszłości miał stać się mężem królowej. Ona sama nie była jednak do małżeństwa skora – ledwie poczuła się wolna od intryg matki i Sir Johna, a już miałaby wdać się w kolejne zależności? Nie, Wiktoria tak tego nie widziała.

Przypuszczała słusznie, że zabieganie o jej uczucia mogłoby stać się elementem gry politycznej. Książę Albert został jej podsunięty właśnie ze względu na korzyści, jakie miałoby przynieść ich małżeństwo czy nieledwie przyjaźń. Młodzi poznali się już w wieku nastoletnim, lecz wtedy żadne z nich nie wywołało zainteresowania u strony przeciwnej. Czas jednak upłynął i Albert wyrósł na przystojnego młodzieńca, zaś Wiktoria na piękną kobietę. Ponowne spotkanie, choć dla Alberta miało być tylko ukartowanym elementem prowadzącym go do określonego celu, dla obojga stało się istotnym zdarzeniem. Dorośli usiłujący sterować uczuciami młodych akurat w tym przypadku mocno się przeliczyli. Nie tylko Albert rzeczywiście przypadł do gustu Wiktorii, ale i on szczerze ją pokochał. O jej afekcie niech świadczy fakt, że sama zaproponowała Albertowi małżeństwo.

Daisy Goodwin pisząc o losach młodej królowej nawiązuje do wzorców zaczerpniętych z XIX-wiecznej powieści obyczajowej, łącząc je z dynamiczną narracją charakterystyczną dla literatury współczesnej. Inna sprawa, że tej historii po prostu nie da się opowiedzieć inaczej niż w sposób wciągający, chyba, że autor zamierzałby rozminąć się z faktami. Daisy Goodwin takiego zamiaru na pewno nie miała, co więcej, pisząc scenariusz do serialu, musiała poznać je na wylot.

Także wyłącznie na faktach opiera się Andrew Marr opisując Elżbietę II. Jego książka to reporterski portret królowej, podczas której urzędowania zmieniło się, jak dotychczas, dwunastu premierów, przemijały kolejne dekady, jak w kalejdoskopie zmieniały się mody i style. Przez cały ten czas Elżbieta II godnie trwa na swoim posterunku, niczym monolit – i tak też jest przez poddanych postrzegana: jak gwarant stabilizacji, swoisty symbol ciągłości dziejów.

Marr pisze o Elżbiecie II wystrzegając się emocji, zachowuje profesjonalny dystans wobec swojej bohaterki

Marr pisze o niej wystrzegając się emocji, zachowuje profesjonalny dystans wobec swojej bohaterki, a jednocześnie stara się pokazać jak wygląda codzienne życie monarchini. Fakty ułożone przez niego w chronologicznym porządku, ilustrują dawne i współczesne zdjęcia, podkreślając jak bardzo zmienił się świat i sama królowa na przestrzeni zaledwie kilkudziesięciu lat. Biografia Elżbiety II nieodzownie zahacza też o tematy polityczne, Marr pisząc o nich próbuje każdorazowo nakreślać stosunek królowej do opisywanych spraw, a to bywa trudne – Elżbieta II, mistrzyni pokerowej twarzy i dyplomatycznych rozstrzygnięć nie zawsze daje się jednoznacznie rozszyfrować. Na kartach „Prawdziwej królowej” pojawiają się rodzice, dzieci i wnuki monarchini, Marr nie unika też drażliwego w kręgach brytyjskiej rodziny królewskiej tematu księżnej Diany i jej rozwodu z księciem Karolem. Jego reporterskie spostrzeżenia, naznaczone wnikliwością i doświadczeniem obserwatora królewskiego dworu, pozwalają zobaczyć królową i życie dworu z nowej perspektywy. Robert Wiśniewski

Daisy Goodwin, Wiktoria, Przekład: Sylwia Chojnacka, Robert Waliś, Wydawnictwo Marginesy, Premiera: 22 lutego 2017

Andrew Marr, Prawdziwa Królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy, Przekład: Hanna Pawlikowska-Gannon, Wydawnictwo Marginesy, Premiera: 22 lutego 2017

Daisy Goodwin
Wiktoria
Przekład: Sylwia Chojnacka, Robert Waliś
Wydawnictwo Marginesy
Premiera: 22 lutego 2017

PROLOG

Pałac Kensington, wrzesień 1835

Promień porannego światła padł na pęknięcie w narożniku sufitu. Wczoraj przypominało okulary, jednak przez noc pająk zasnuł szczelinę siecią, wypełniając luki, dlatego teraz wyglądało jak korona. Nie taka, jaką nosi jej wujek, ciężka i niewygodna, ale nakrycie głowy godne królowej – koronkowe, delikatne, a zarazem wytrzymałe. W końcu ma niezwykle małą głowę, o czym mama i sir John bezustannie jej przypominają; gdy nadejdzie czas, a teraz już nie może być wątpliwości, że tak się stanie, będzie potrzebowała dobrze dopasowanej korony.
Od strony dużego łoża dobiegało chrapanie, a matka wykrzykiwała Nein, nein, zmagając się ze swoimi sennymi demonami. Kiedy nadejdzie czas, zadba o to, aby mieć własny pokój. Mama oczywiście będzie płakała i powie, że chciała tylko ochronić swoją drogocenną Drynę, ale ona będzie niewzruszona. Wyobraziła sobie, jak mówi: „Jako królowa mam do ochrony kawalerię przyboczną, mamo. Sądzę, że będę bezpieczna w swoim pokoju”.
Pewnego dnia zostanie królową; teraz już była tego pewna. Jej wujek jest stary i schorowany, a jego żonie, królowej Adelajdzie, wiek nie pozwala na wydanie na świat następcy tronu. Jednak Wiktoria – jak sama się nazywała, mimo że jej matka oraz wszyscy inni wołali na nią Aleksandryna albo, jeszcze gorzej, Dryna, chociaż uważała to przezwisko za poniżające, a nie urocze – nie wiedziała, kiedy to nastąpi. Wiktoria miała uzyskać pełnoletność dopiero za dwa lata, więc gdyby król umarł wcześniej, jej matka, księżna Kentu, zostałaby regentką, a sir John Conroy, jej szczególny przyjaciel, zająłby miejsce przy jej boku. Dziewczyna popatrzyła na sufit. Conroy był jak pająk, który oplątywał pałac swoją siecią; jej matka od razu w nią wpadła, jednak Wiktoria była przekonana, że gdy nadejdzie czas, ona nie pozwoli się złapać.
Zadrżała, mimo że był ciepły czerwcowy poranek. Co tydzień w kościele modliła się o zdrowie wujka i w myślach zawsze prosiła Wszechmogącego, aby – jeśli już postanowił zabrać Jego Wysokość Wilhelma IV na swoje łono – zaczekał do jej osiemnastych urodzin.
Wiktoria nie była pewna, co oznacza bycie królową. Pobierała lekcje historii u swojej guwernantki Lehzen oraz uczyła się o zasadach funkcjonowania państwa od dziekana Westminsteru, ale nikt nie potrafił jej powiedzieć, czym zajmuje się królowa przez cały dzień. Jej wujek spędzał większość czasu na zażywaniu tabaki i narzekaniu na „przeklętych wigów”. Wiktoria tylko raz widziała go w koronie, kiedy specjalnie go poprosiła, aby ją dla niej włożył. Powiedział, że zawsze zakłada koronę na uroczystość otwarcia obrad Parlamentu, i spytał, czy chciałaby mu wtedy towarzyszyć. Dziewczynka odpowiedziała, że bardzo chętnie, ale jej matka uznała, że jest na to zbyt młoda. Potem, gdy Wiktoria siedziała ukryta za sofą i oglądała album z akwarelami, usłyszała, jak mama rozmawia o tym z sir Johnem.
– Jeszcze tego brakuje, żeby Dryna pokazywała się publicznie z tym okropnym starcem – odezwała się matka ze złością.
– Im szybciej zapije się na śmierć, tym lepiej – odparł sir John. – Ten kraj potrzebuje monarchy, a nie błazna.
Księżna westchnęła.
– Biedna mała Dryna. Jest za młoda na taką odpowiedzialność.
Sir John położył dłoń na ręku jej matki.
– Przecież nie będzie rządziła samotnie. Ty i ja zadbamy o to, by nie narobiła głupstw. Będzie w dobrych rękach.
Matka uśmiechnęła się głupawo, co zawsze robiła, gdy sir John jej dotykał.
– Moja biedna dziewczynka pozbawiona ojca, jak dobrze, że ma ciebie, mężczyznę, który we wszystkim ją wspomoże.
Wiktoria usłyszała kroki na korytarzu. Zazwyczaj musiała pozostawać w łóżku, dopóki nie zbudzi się jej matka, ale dzisiaj jechały do Ramsgate, aby zaczerpnąć morskiego powietrza, więc musiały wyjść o dziewiątej. Cieszyła się na ten wyjazd. W Ramsgate przynajmniej będzie mogła patrzeć przez okno na prawdziwych ludzi. W Kensington nikogo nie widywała. Większość dziewcząt w jej wieku już trafiła na salony, jednak jej matka i sir John uznali, że przebywanie z rówieśnikami jest dla niej zbyt niebezpieczne.
– Twoja reputacja jest bezcenna – mawiał sir John. – Jeśli raz ją stracisz, już nigdy jej nie odzyskasz. Młoda dziewczyna taka jak ty nieuchronnie będzie popełniała błędy, dlatego lepiej, abyś nie miała ku temu okazji.
Wiktoria nic na to nie odpowiedziała; już dawno nauczyła się, że protesty są bezcelowe, gdyż głos Conroya znaczy więcej od jej głosu, a matka zawsze go popiera. Mogła tylko czekać.
Księżna, jak zwykle, ubierała się bardzo powoli. Wiktoria i Lehzen już siedziały w powozie, gdy matka wyszła z domu w towarzystwie Conroya i swojej damy dworu, lady Flory Hastings. Wiktoria zobaczyła ich troje, zaśmiewających się z czegoś na schodach. Z tego, jak zerkali na powóz, wywnioskowała, że rozmawiają o niej. Potem księżna odezwała się do lady Flory, a ta zeszła po schodach w stronę powozu.
– Dzień dobry, Wasza Wysokość, baronowo. – Lady Flora, jasnowłosa kobieta dobiegająca trzydziestu lat, która zawsze nosiła w kieszeni Biblię, wsiadła do powozu. – Księżna prosiła, abym towarzyszyła paniom w podróży do Ramsgate. – Uśmiechnęła się, ukazując dziąsła. – Uznałam, że możemy wykorzystać tę okazję, aby powtórzyć kilka punktów protokołu. Kiedy mój brat przybył z wizytą, zauważyłam, że nazwała go baronowa Jaśnie Oświeconym. Jednakże warto wiedzieć, iż tytułuje się w ten sposób wyłącznie księcia. Zwykły markiz, jakim jest mój brat, nie zasługuje na taki zaszczyt – dodała, jeszcze wyraźniej odsłaniając dziąsła. – Oczywiście był zachwycony, w końcu każdy markiz pragnąłby być księciem, lecz uznaję za swoją powinność, aby baronową o tym poinformować. Wiem, że to drobiazg, jednak takie detale są niezwykle ważne, z czym baronowa zapewne się zgodzi.
Wiktoria nic nie powiedziała, tylko zerknęła na Lehzen, której najwyraźniej także nie w smak była natrętność lady Flory. Dama dworu się nachyliła.
– Oczywiście jest baronowa wzorową guwernantką, jednak pewne niuanse mogą baronowej sprawiać kłopot ze względu na niemieckie pochodzenie.
Widząc, że szczęka Lehzen drgnęła, Wiktoria wtrąciła się do rozmowy.
– Obawiam się, że boli mnie głowa. Chyba spróbuję przespać się w powozie.
Flora skinęła głową, chociaż była wyraźnie rozdrażniona, że nie będzie miała kolejnych okazji do wykazania niedociągnięć w postępowaniu Wiktorii i Lehzen. Przyjrzawszy się jej bladej, rozczarowanej twarzy, Wiktoria z ulgą zamknęła oczy. Odpływając w sen, zastanawiała się, nie po raz pierwszy, dlaczego jej matka zawsze dzieli powóz z sir Johnem Conroyem, a nie z nią.
Chociaż ból głowy był fortelem, który miał na celu uniknięcie nieznośnych wykładów lady Flory, drugiego dnia pobytu w Ramsgate Wiktoria rzeczywiście źle się poczuła. Po przebudzeniu miała tak obolałe gardło, że z trudem przełykała. Podeszła do łoża matki. Księżna twardo spała i Wiktoria musiała mocno potrząsnąć jej ramieniem, zanim ta otworzyła oczy.
– Was ist los, Dryno? – spytała matka z rozdrażnieniem. – Dlaczego mnie budzisz? Jest jeszcze tak wcześnie.
– Bolą mnie gardło i głowa, mamo. Chyba muszę pójść do lekarza.
Księżna westchnęła, podniosła się na łóżku i dotknęła czoła Wiktorii. Dłoń była chłodna i miękka. Wiktoria oparła się o nią i nagle zapragnęła położyć się i oprzeć głowę na ramieniu matki. Może mama pozwoli, aby weszła do jej łóżka.
– Ach, wszystko jest w porządku. Jak zwykle przesadzasz, Dryno.
Księżna położyła głowę z papilotami na poduszce i zasnęła. Kiedy Lehzen zobaczyła, jak Wiktoria krzywi się podczas picia herbaty przy śniadaniu, natychmiast do niej podeszła.
– Co się dzieje? Czy księżna źle się czuje?
– Boli mnie, kiedy przełykam, Lehzen. – Chociaż podczas pobytu w Ramsgate czerpała olbrzymią przyjemność ze spacerów promenadą w towarzystwie swojego spaniela Błyska, który krążył wokół jej stóp, patrzenia na morze oraz suknie innych dam, dzisiaj Wiktoria pragnęła jedynie położyć się w chłodnym, ciemnym pomieszczeniu.
Tym razem to Lehzen dotknęła jej czoła. Jej dłoń była cieplejsza niż dłoń matki i nie tak miękka, ale dotyk i tak niósł pociechę. Guwernantka skrzywiła się i pogłaskała Wiktorię po policzku, a następnie podeszła do księżnej, która piła kawę przy stoliku przed oknem razem z sir Johnem i lady Florą.
– Uważam, że powinniśmy wezwać doktora Clarka z Londynu – powiedziała. – Obawiam się, że księżniczka jest chora.
– Och, Lehzen, ty zawsze robisz raban. Dzisiaj rano dotykałam czoła Dryny i nic jej nie było.
– Wezwanie królewskiego lekarza z Londynu wzbudziłoby duży niepokój – dodał Conroy. – Nie chcemy, aby ludzie sądzili, że księżniczka jest delikatna. Jeśli rzeczywiście źle się czuje, a muszę przyznać, że na moje oko wygląda całkiem zdrowo, to powinniśmy poprosić o konsultację miejscowego doktora.
Lehzen zbliżyła się o krok do Conroya.
– Mówię panu, sir Johnie, że księżniczkę musi obejrzeć lekarz, i to dobry. Jakie znaczenie mają opinie ludzi, gdy zagrożone jest jej zdrowie?
Księżna machnęła ręką i odezwała się z silnym niemieckim akcentem.
– Baronowa zawsze przesadza. To tylko letnie przeziębienie i nie ma potrzeby robić tyle zamieszania.
Lehzen chciała ponownie zaprotestować, ale księżna uciszyła ją, unosząc dłoń.
– Sądzę, baronowo, że wiem, co jest najlepsze dla mojej córki.
Conroy pokiwał głową.
– Księżna ma rację – rzekł pewnym siebie barytonem. – Wszyscy wiemy, że księżniczka ma skłonności do symulowania.
Wiktoria nie usłyszała odpowiedzi Lehzen, ponieważ ogarnęły ją zawroty głowy i upadła na podłogę.
Ocknęła się w ciemnym pokoju. Jednak nie było chłodno; prawdę mówiąc, było jej tak gorąco, jakby za chwilę miała się roztopić. Zapewne wydała jakiś dźwięk, ponieważ Lehzen już siedziała przy jej boku i przykładała zimną szmatkę do jej policzków oraz czoła.
– Tak mi gorąco, Lehzen.
– Ma księżniczka gorączkę, ale to minie.
– Gdzie mama?
Lehzen westchnęła.
– Niedługo przyjdzie, Liebes, na pewno.
Wiktoria zamknęła oczy i zapadła w niespokojny gorączkowy sen.
W pewnym momencie tego długiego dnia Wiktoria obudziła się i poczuła zapach lawendowej wody toaletowej, której zawsze używała jej matka. Próbowała ją zawołać, ale z jej krtani wydobył się tylko suchy skrzek. Gdy otworzyła oczy, w pokoju wciąż było ciemno i niczego nie widziała. Nagle usłyszała głos matki.
– Biedna mała Dryna, jest taka chora. Mam nadzieję, że to nie popsuje jej wyglądu.
– Doktor Clark mówi, że jest silna i z tego wyjdzie – odpowiedział Conroy.
– Gdyby cokolwiek jej się stało, moje życie dobiegłoby końca! Musiałabym wrócić do Coburga.
– Kiedy gorączka opadnie, powinniśmy pomyśleć o przyszłości. Gdybym został jej osobistym sekretarzem, w jej życiu nie byłoby miejsca na… głupstwa.
– Drogi sir Johnie – odrzekła jej matka. – Pan pokieruje Wiktorią, tak jak pan zawsze kierował mną.
Wiktoria usłyszała westchnienie, potem jakiś szelest, a w końcu Conroy odezwał się cichszym głosem.
– Razem będziemy nią kierować.
– Zawsze.
Wiktoria obróciła twarz, szukając chłodnego miejsca na poduszce, po czym zatonęła w gorączkowych snach.
Kiedy znów otworzyła oczy, przez okna wpadało światło, a nad nią pochylała się zaniepokojona twarz Lehzen.
– Jak się księżniczka czuje?
Wiktoria się uśmiechnęła.
– Chyba lepiej.
Poczuła, że ktoś ujmuje ją za nadgarstek, i zobaczyła doktora Clarka, który stał obok jej łóżka.
– Puls dzisiaj jest znacznie silniejszy. Myślę, że księżniczka może zjeść coś pożywnego, nieco bulionu albo rosołu wołowego.
– Oczywiście, panie doktorze, zaraz się tym zajmę. – Lehzen właśnie zmierzała w stronę drzwi, gdy do pokoju wpadła księżna. Jej głowę po obu stronach zdobiły misternie ułożone loki.
– Dryno! Tak się martwiłam. – Popatrzyła na doktora Clarka. – Mogę jej dotknąć, panie doktorze?
Lekarz się ukłonił.
– Skoro gorączka już opadła, nie ma ryzyka zarażenia.
Księżna usiadła na łóżku i zaczęła głaskać Wiktorię po policzku.
– Jesteś taka blada i wychudzona, ale odzyskasz urodę. Zaopiekujemy się tobą.
Dziewczynka próbowała się uśmiechnąć, ale okazało się to zbyt trudne. Pomyślała, że jej matka wygląda bardzo ładnie tego ranka. Miała na sobie suknię z pasiastego jedwabiu, której Wiktoria jeszcze nigdy nie widziała, a z jej uszu zwisały nowe kolczyki z brylantami.
– Dzięki Bogu, że posłałam po pana do Londynu, doktorze Clark – odezwała się księżna. – Kto wie, co mogłoby się wydarzyć?
– Sądzę, że księżniczka zachorowała na tyfus, który może doprowadzić do śmierci, jednak jestem pewien, że dzięki odpowiedniej opiece wróci do pełni zdrowia.
Lehzen wróciła do pokoju z talerzem rosołu. Usiadła po drugiej stronie łóżka i zaczęła karmić Wiktorię łyżką.
– Dziękuję ci, Lehzen, ale sama nakarmię córkę.
Księżna odebrała baronowej talerz i łyżkę, a Lehzen odeszła od łóżka i stanęła w głębi pokoju. Matka przycisnęła dziewczynce łyżkę do ust, a Wiktoria przełknęła rosół.
– Jeszcze jedną łyżkę, Liebes.
Wiktoria posłusznie otworzyła usta. Jedna z desek w podłodze głośno zaskrzypiała, gdy Conroy wszedł do pomieszczenia.
– Cóż za wzruszająca scena! Oddana matka pomaga córce odzyskać siły.
Wiktoria zamknęła usta.
– Jeszcze troszeczkę, Liebes – powiedziała księżna, ale Wiktoria pokręciła głową.
Conroy stanął za plecami jej matki, górując nad łóżkiem.
– Gratuluję powrotu do zdrowia. Dzięki Bogu, że Wasza Książęca Wysokość odziedziczyła silny organizm po matce.
Księżna się uśmiechnęła.
– Dryna to prawdziwy Coburg.
Conroy wyszczerzył się do Wiktorii.
– Ale skoro choroba została pokonana, czekają nas ważne obowiązki. Niestety, król nie jest tak silny, a my musimy być przygotowani na to, co nastąpi.
Sięgnął pod płaszcz i wyjął kartkę pokrytą pismem.
– Sporządziłem dokument ustanawiający mnie osobistym sekretarzem Waszej Wysokości. Księżna i ja uważamy, że to najlepszy sposób, aby zadbać o panienki bezpieczeństwo po objęciu tronu.
– Właśnie, Dryno, jesteś taka młoda i krucha. Sir John będzie twoją skałą.
Wiktoria ze swojego miejsca widziała, jak Conroy kładzie dłoń na ramieniu jej matki, a ta okrywa się rumieńcem. Conroy położył kartkę na łóżku obok jej ręki, po czym przyniósł pióro i kałamarz z sekretarzyka pod oknem.
– To bardzo proste. – Stanął obok łóżka z przyborami do pisania w dłoni. – Kiedy Wasza Wysokość podpisze dokument, ja zajmę się całą resztą.
– Masz wielkie szczęście, Dryno, że masz kogoś, kto zawsze będzie dbał o twoje interesy – odezwała się księżna.
Conroy nachylił się z piórem, a Wiktoria wyczuła ambicję w jego oddechu. Popatrzyła mu prosto w ciemne oczy i pokręciła głową. Wbił w nią wzrok, a kącik jego ust delikatnie drgnął.
– Cieszę się na myśl o tym, że będę mógł służyć księżniczce tak wiernie, jak służę księżnej.
Wiktoria ponownie pokręciła głową. Conroy popatrzył na księżną, która dotknęła dłoni córki.
– Chcemy dla ciebie jak najlepiej, Liebes. Pragniemy ochronić się przed twoimi podłymi wujami. Ten okropny Cumberland zrobi wszystko, abyś nie została królową.
Wiktoria spróbowała usiąść, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Poczuła, że łzy frustracji napływają jej do oczu. Zobaczyła, że Lehzen pochyla się z zaciśniętymi pięściami i z furią wbija wzrok w Conroya. Gniew guwernantki dodał Wiktorii otuchy. Obróciła głowę w stronę matki i powiedziała najgłośniej jak potrafiła:
– Nie, mamo.
Loki na głowie księżnej zadrżały.
– Och, Dryno, wciąż jesteś osłabiona gorączką. Porozmawiamy o tym później.
Poczuła, że Conroy wciska jej pióro w palce i kładzie je na dokumencie.
– Z pewnością, później omówimy szczegóły, ale najpierw Wasza Wysokość musi to podpisać.
Wiktora odwróciła się w stronę Conroya i odezwała się z wielkim wysiłkiem.
– Nigdy… nie… podpiszę.

 
Wesprzyj nas