Przejrzysta i przystępna relacja z wszystkich teatrów wojny. Styl Robertsa jest bezbłędnie precyzyjny i uderzająco barwny.
Kultowa pozycja uznana za jedną z najlepszych historii II wojny światowej.
Andrew Roberts, brytyjski historyk, autor bestsellerowego „Napoleona”, bierze na warsztat największy konflikt, jaki kiedykolwiek wstrząsnął ludzkością.
Będący efektem lat badań „Wicher wojny” pokazuje, jak decyzje konkretnych ludzi wpływały na przebieg konfliktu i kształtowały losy świata. Od frontu zachodniego po Afrykę Północną, od Bałtyku po Daleki Wschód.
To historia pojedynków wielkich strategów i tragedii szeregowych żołnierzy, walka brutalności z heroizmem – opowiedziana tak, jak jeszcze nigdy.
Andrew Roberts to znakomity narrator, z lekkością poruszający się po labiryncie wydarzeń wojennych. Wszystkie postaci są świetnie nakreślone, a sądy autora logiczne i trafne. Roberts nazwał «Wicher wojny» swoim pierwszym bestsellerem; jego książka zasługuje też na miano arcydzieła.
– Dan Jones
Porywająca (…). Przejrzysta i przystępna relacja z wszystkich teatrów wojny. Styl Robertsa jest bezbłędnie precyzyjny i uderzająco barwny.
– Timothy Snyder, „New York Times Book Review”
Wicher wojny. Militarna historia II wojny światowej
Przekład: Grzegorz Woźniak, Władysław Jeżewski
Wydawnictwo Znak
Premiera: 12 marca 2025
Przedmowa
A.J.P. Taylor powiadał, że opisywanie historii przypomina żonglerkę: wydaje się łatwe, dopóki samemu się nie spróbuje. Co do mnie, to entuzjastyczne wsparcie przyjaciół oraz kolegów historyków znacznie ułatwiło mi pracę nad niniejszą książką.
Ian Sayer, historyk i właściciel największego w Wielkiej Brytanii archiwum niepublikowanych do tej pory materiałów o drugiej wojnie światowej, poświęcił mi mnóstwo czasu, służył radą i rozległą wiedzą o opisywanym okresie. Miałem przyjemność poznać go w toku pracy nad tą książką, która powstawała równolegle z Masters and Commanders. Mogłem sobie na to pozwolić, bo wiele dokumentów i postaci występuje w obu książkach.
Wielkie znaczenie miało zwiedzanie miejsc i okolic, gdzie rozgrywały się przełomowe wydarzenia minionej wojny. Chcę więc podziękować wszystkim tym, dzięki którym mogłem dotrzeć do takich miejsc, jak: siedziba OKH w Zossen-Wünsdorfie, Linia Maginota, byłe ministerstwa – Lotnictwa Göringa i Propagandy Goebbelsa w Berlinie, baza RAF Uxbridge, były majątek Guderiana w Polsce, który otrzymał on od Hitlera, sale posiedzeń Gabinetu Wojennego, okręt podwodny U-534 w Birkenhead, bombowiec Lancaster Just Jane w East Kirkby w Lincolnshire, miejsce, w którym stała hitlerowska Kancelaria Rzeszy przy Wilhelmstrasse w Berlinie, Sewastopol i baza okrętów podwodnych na Krymie, zakłady Siemensa w Berlinie, baza RAF Coltishall, Colombey-les-Deux-Eglises, stary budynek Admiralicji na Whitehall, Maison Blairon w Charleville-Mézières, dawne niemieckie schrony przeciwlotnicze na wyspie Guernsey, archiwum Bundeswehry w Lichterfelde pod Berlinem, Obersalzberg Documentation Centre w Berchtesgaden, Wilczy Szaniec pod Kętrzynem (dawnym Rastenburgiem), pałac Liwadia w Jałcie, dacza Stalina w Soczi na Krymie.
Chciałbym szczególnie podziękować Olegowi Hermanowiczowi Aleksandrowowi z biura podróży Three Whales Tours (www.threewhales.ru) za oprowadzenie po Muzeum Obrony Moskwy, Centralnym Muzeum Sił Zbrojnych, Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i po Kremlu, a Swietłanie Miszatkinie za pokazanie mojej żonie i mnie Wołgogradu (dawnego Stalingradu), w tym zwłaszcza Elewatora Zbożowego, Kurhanu Mamaja, zakładów metalurgicznych „Krasnyj Oktiabr”, fabryki maszyn „Barrikady” oraz Fabryki Traktorów im. Dzierżyńskiego, miejsca przeprawy 62 Armii, kwatery feldmarszałka Paulusa, rosyjsko-niemieckiego cmentarza w Russoszkach i panoramy Stalingradu. Chcę także podziękować podpułkownikowi Aleksandrowi Anatoljewiczowi Kulikowowi za pokazanie mi Muzeum Broni Pancernej w Kubince, a pułkownikowi Wiaczesławowi Nikołajewiczowi Budionnemu za pokazanie muzeum w Klubie Oficerskim w Kursku oraz pól bitewnych pod Jakowlewem i Prochorowką.
Dziękuję niestrudzonemu pułkownikowi Patrickowi Mercerowi, posłowi do parlamentu, któremu zawdzięczam fascynującą wyprawę na pola bitew rozegranych w 1944 roku na południe od Rzymu, w tym zwłaszcza w Góry Albańskie, i który zawiózł mnie do Muzeum Lądowania Aliantów w Nettuno, do dawnej „Fabryki” (Aprilia), do Campoleone, na cmentarz wojsk Brytyjskiej Wspólnoty Narodów w Anzio, do miejsca forsowania rzeki Moletta, gdzie wicehrabia De L’Isle zdobył Krzyż Wiktorii, do „Buta” niedaleko via Anziate, do Monte Lungo, San Pietro Infine, do miejsca forsowania rzeki Gari, Sant’Angelo in Theodice, na cmentarze – polski, Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i niemiecki – pod Monte Cassino, nad rzekę Rapido, do muzeum klasztoru na Monte Cassino i do Muzeum Historycznego Monte Cassino. Chcę także podziękować Ernesto Rosiemu z zarządu amerykańskiego cmentarza wojennego w Nettuno za pokazanie mi grobu porucznika Allena Tuppera Browna, pasierba generała George’a C. Marshalla.
Raz jeszcze pragnę podziękować Paulowi Woodadge’owi z biura podróży Battlebus Tours (www.battlebus.fr) za oprowadzenie mnie po miejscach i polach bitew na plaży Omaha, w Beuzeville-au-Plain, La Fière, na plaży Utah, w Sainte-Marie-du-Mont, Bréville, Angloville-au-Plain, Merville, wokół punktu umocnionego Hillman, na plaży Sword, przy moście Pegasus, na plaży Juno, w Sainte-Mère-Église, Lion-sur-Merl, na plaży „Gold” i w Crépon, a także pokazanie mi cmentarza wojennego Brytyjskiej Wspólnoty Narodów w Bazenville i amerykańskiego cmentarza wojennego w Colleville-sur-Mer w Normandii.
Specjalista Trent Cryer z Fortu Myer w Wirginii uprzejmie oprowadził mnie po Pentagonie; szczególne jestem mu wdzięczny za odszukanie pióra, którym Douglas MacArthur, admirał Nimitz oraz delegacja japońska złożyli podpisy pod aktem kapitulacji na pokładzie USS Missouri 2 września 1945 roku. Chcę także podziękować Magdalenie Rząsie-Michalec za wielce fachowe oprowadzenie Susan i mnie po byłym hitlerowskim obozie Auschwitz-Birkenau. Davidowi i Gail Websterom dziękuję za pokazanie nam wiejskiej rezydencji generała de Gaulle’a z czasów wojny, Rodinghead w Ashridge Park. Bardzo pomógł mi także Richard Zeitlin z Muzeum Weteranów w Madison w stanie Wisconsin.
Historyk Paddy Griffith był uprzejmy zorganizować pouczającą grę wojenną „Barbarossa”. Trwała ona niemal tak długo jak prawdziwa operacja i pomogła mi sformułować poglądy wyłożone w rozdziałach 5 i 10. Za poświęcony mi czas chcę podziękować Nedowi Zuparko (który wcielił się w rolę Brauchitscha), Maxowi Michaelowi (Hitler), Simonowi Bracegirdle’owi (Stalin), Timowi Cockittowi (Timoszenko). Dziękuję również Martinowi Jamesowi, generałowi Johnowi Drewienkiewiczowi oraz pułkownikowi Johnowi Hughesowi-Wilsonowi za przedstawienie swoich poglądów i przemyśleń dotyczących tej właśnie sprawy.
Mam dług wdzięczności wobec śp. Joan Bright Astley, wobec Alana Mallisona, Elisabeth Ward, Bernarda Besserglika, Iona Trewina, śp. profesora R.V. Jonesa, St. Johna Browna, Johna Hughesa-Wilsona z Royal United Services Institute (RUSI), Guild of Battlefield Guides (Cechu Przewodników po Polach Bitew), Huberta Picarda, pułkownika Carla D’Este, profesora Donalda Camerona Wallata, majora Jima Turnera, Rory’ego Macleoda, Miriam Owen, marszałka lotnictwa sir Jocka Stirrupa oraz wobec Davida Keougha z amerykańskiego Military History Institute w Carlisle w stanie Pensylwania.
Wielu moich przyjaciół czytało na moją prośbę poszczególne rozdziały tej książki, a kilkoro całość. Są to między innymi Johnnie Ogden, Conrad Black, mój ojciec Simon Roberts, Oleg Aleksandrow, John Curtis, Antony Selwyn, Ian Sayer, Hugh Lunghi, Eric Petersen, Paul Courtenay oraz David Denman. Błędy, które mimo to mogły pozostać, obarczają mnie i tylko mnie. Chciałbym wymienionym wyżej gorąco podziękować. Dziękuję też genialnym adiustatorom z wydawnictwa Penguin: Stephenowi Ryanowi i Michaelowi Page’owi.
Ta książka nie powstałaby bez profesjonalnej, a przy tym jakże serdecznej pomocy mojego wydawcy Stuarta Proffitta, agentki Georginy Capel oraz redaktora całości Petera Jamesa.
Dziękuję także żonie Susan za towarzyszenie mi w licznych podróżach do wielu miejsc opisanych w niniejszej książce, w tym między innymi do miejsca egzekucji Mussoliniego w pobliżu wioski Giulino di Mezzegra (byliśmy tam dzień po naszych zaręczynach), do byłego hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, do obozu śmierci Kachanaburi nad rzeką Kwai, na pola bitew pod Kurskiem i Stalingradem i w jeszcze inne miejsca związane z wojną (w Budapeszcie, Wiedniu, Kairze, w Libii i Maroku).
Książkę tę dedykuję Frankowi Johnsonowi w podzięce za nasze długie dyskusje o problemach, jakie zrodziła wojna, i za wspólną wizytę w Wilczym Szańcu. Żałuję, że już nie udało nam się wybrać razem na grób generała Charles’a de Gaulle’a w Colombey-les-Deux-Églises. Wszystkim, którzy go znali i kochali, bardzo Franka brakuje.
Na koniec uwaga edytorska. Tam, gdzie cytuję stenogramy z posiedzeń Gabinetu Wojennego, sporządzone przez asystenta sekretarza Gabinetu Lawrence’a Burgisa, rozwijam oryginalne skróty dla większej jasności i wygody czytelników.
Andrew Roberts
kwiecień 2009
Preludium
Pakt
W czwartek 12 kwietnia 1934 roku na pokładzie „kieszonkowego” pancernika Deutschland o wyporności 11 700 ton generał Werner von Blomberg, minister Reichswehry, czyli polityczny zwierzchnik niemieckich sił zbrojnych, spotkał się z kanclerzem Adolfem Hitlerem. Podczas tej rozmowy doszło do zawarcia tajnego paktu, który stanowił, że armia poprze dążenie przywódcy nazistów do objęcia stanowiska prezydenta po śmierci Paula von Hindenburga, a w zamian Reichswehra zachowa wyłączną kontrolę nad całością spraw wojskowych. Kwestia miała istotne znaczenie dla Blomberga, a w ostatecznym wyniku także dla Hitlera, bo Ernst Röhm, przywódca Sturmabteilung (SA, oddziałów szturmowych NSDAP), domagał się utworzenia nowego ministerstwa nadzorującego wszystkie rodzaje niemieckich sił zbrojnych, którego on zostałby szefem. Manifestując gotowość do natychmiastowego wcielenia w życie zawartego na pokładzie Deutschlanda układu, już 1 maja Blomberg polecił, aby na wojskowych mundurach widniał znak swastyki.
Dwudziestego pierwszego czerwca, kiedy Röhm nadal upierał się przy swoim, Blomberg ostrzegł Hitlera, że jeśli nie poczyni odpowiednich kroków w celu zapewnienia spokoju w kraju, Hindenburg wprowadzi stan wyjątkowy w Niemczech i poleci wojsku przywrócić porządek. Gdyby tak się stało, pozycja kanclerza zostałaby zmarginalizowana. Hitler pojął zagrożenie. Dziewięć dni później jego gwardia przyboczna Schutzstaffeln (SS) uderzyła z całą siłą na Röhma. W operacji, która przeszła do historii pod nazwą „noc długich noży”, zamordowano 200 osób. Armia przyglądała się temu biernie, a już następnego dnia, 1 lipca, w rozkazie dziennym Blomberg pochwalił Hitlera za „podjęcie godnej żołnierza decyzji i bezprzykładną odwagę w likwidowaniu buntowników i zdrajców z SA”.
Miesiąc później, 2 sierpnia 1934 roku, zmarł prezydent Hindenburg. Hitler przy poparciu wojska objął urząd prezydenta i związaną z tym funkcję naczelnego dowódcy sił zbrojnych, zgodnie z dekretem przyjętym przez rząd jeszcze za życia feldmarszałka1. I znów Blomberg wydał rozkaz, aby od tej pory wojsko składało przysięgę na wierność Hitlerowi. Nie prezydentowi i reprezentowanemu przezeń państwu, tylko Hitlerowi osobiście. „Przed Bogiem składam tę świętą przysięgę, że będę absolutnie posłuszny Adolfowi Hitlerowi, Führerowi Niemieckiej Rzeszy i Narodu, naczelnemu dowódcy sił zbrojnych, i dla dochowania niniejszej przysięgi w każdej chwili będę gotów jako dzielny żołnierz oddać życie” – brzmiała rota ślubowania. 7 sierpnia na pogrzebie Hindenburga Blomberg zaproponował, aby żołnierze, zwracając się do nowego prezydenta, używali tytułu „Mein Führer”. Nowy prezydent przyjął ten pomysł ze zrozumiałą wdzięcznością.
Tak więc Hitler zdobył absolutną władzę, w istocie jednak pozostawał na łasce wojska. Dwa dni po pogrzebie Hindenburga, 9 sierpnia, Blomberg wystosował do Hitlera jednozdaniowy (niepublikowany do tej pory) list: Mein Führer! Ich bitte an die in Aussicht gestelle Verfügung an die Wehrmacht erinnern zu dürfen. Blomberg. („Mein Führer! Chciałbym przypomnieć Panu o oświadczeniu dla Wehrmachtu. Blomberg”)2. Ton listu był raczej karcący, nadawca zwracał uwagę Hitlerowi na jego zobowiązania wynikające z zawartego na pokładzie Deutschlanda paktu, bez którego Hitler nie zdobyłby absolutnej władzy wojskowej i politycznej; pięć lat później umożliwiła mu ona rozpętanie najbardziej niszczącej w dziejach ludzkości wojny. Blomberg miał taką pozycję, że mógł żądać przestrzegania umowy, bo jak pisze brytyjski historyk, znawca dziejów niemieckiego naczelnego dowództwa, Wheeler-Bennett:
Do sierpnia 1934 roku armia mogła obalić rządy nazistów na jedno skinienie jej dowódców. Wojska nie wiązał z kanclerzem żaden związek podległości i przystając na objęcie przez Hitlera urzędu prezydenta, generałowie zawiązali jeszcze jedną, kto wie czy nie najsilniejszą z psychologicznych więzi, najściślej łączących ich z reżimem, który, jak im się wydawało, zdołają wykorzystać i zdominować3.
Tydzień po otrzymaniu listu od Blomberga Hitler opublikował in extenso na łamach „Völkischer Beobachter”, organu NSDAP, tekst testamentu Hindenburga. Dokument podkreślał, że:
strażnik państwa, Reichswehra, musi pozostać symbolem, a zarazem obrońcą jego instytucji. Na Reichswehrze jak na solidnym fundamencie opierać się mają stare pruskie cnoty świadomego obowiązku, prostoty i braterstwa… Zawsze i po wsze czasy Reichswehra musi pozostać wzorcem postawy propaństwowej, tak aby nie ulegając takim czy innym trendom politycznym, była zawsze gotowa do spełnienia szlachetnego zadania obrony kraju… Wszystkim tym, którzy przyczynili się do powołania i budowy Reichswehry, należą się słowa podziękowania od feldmarszałka i jej późniejszego naczelnego dowódcy4.
Następnego dnia, 19 sierpnia, odbył się plebiscyt. Niemcy odpowiadali na pytanie, czy Hitler powinien łączyć funkcję kanclerza z funkcją prezydenta. 89,9 procent głosujących, ponad 38 milionów Niemców, uznało, że tak.
Dwudziestego sierpnia Hitler spłacił kolejną ratę długu zaciągniętego na pokładzie Deutschlanda. W liście do Blomberga potwierdził, że tajny pakt zachowuje aktualność. Dziękował generałowi za nową rotę przysięgi wojskowej i podkreślał: „Zawsze uważałem, że moim najwyższym obowiązkiem jest działanie na rzecz istnienia i nienaruszalności Wehrmachtu, zgodnie z testamentem feldmarszałka i z moim własnym pragnieniem, aby właśnie Wehrmacht pozostał jedynym zbrojnym ramieniem naszego narodu”.
Nic nie umocniło pozycji Führera w oczach generałów tak jak cała seria polityczno-dyplomatycznych manewrów wokół niemieckich granic, przeprowadzonych przez Hitlera między marcem 1936 a sierpniem 1939 roku. W ich wyniku upokorzone w Wersalu Niemcy – traktat wersalski odebrał im 13,5 procent terytorium – zaczęły przemieniać się w wielką Trzecią Rzeszę. Ciągłe deklaracje Hitlera o jego pacyfistycznych intencjach uśpiły czujność zagranicy, ale wyżsi oficerowie Wehrmachtu doskonale rozumieli, że to tylko zasłona dymna, bo przecież Führer polecił im w tym samym czasie przygotowywać się do generalnego konfliktu w Europie, dając do zrozumienia, że do niego dojdzie, i to raczej wcześniej niż później. „Niemcy same z siebie nigdy nie naruszą pokoju” – powiedział Hitler w wywiadzie udzielonym G. Wardowi Price’owi z londyńskiego „Daily Mail” w lutym 1935 roku, a już kilka dni później postanowił, że siły Wehrmachtu trzeba do roku 1939 zwiększyć z 21 do 63 dywizji. Niemal dokładnie tyle Niemcy wystawiły w roku 19145.
W drugiej połowie lat trzydziestych, w miarę jak dyktator nabierał wiary we własne siły, a generałowie odcinali się od decyzji politycznych, tempo agresywnych działań Niemiec rosło w postępie geometrycznym. W marcu 1935 roku Hermann Göring poinformował o istnieniu Luftwaffe. W tym samym miesiącu Niemcy oficjalnie odrzuciły postanowienia traktatu wersalskiego o rozbrojeniu, które w tajemnicy łamały od chwili dojścia Hitlera do władzy. We wrześniu tego roku weszły w życie tak zwane ustawy norymberskie. Żydzi zostali pozbawieni praw, a symbol swastyki znalazł się na fladze państwowej Niemiec.
Siódmego marca 1936 roku Hitler z całą świadomością pogwałcił traktat wersalski, wysyłając wojska do Nadrenii, która zgodnie z artykułem 180 traktatu była strefą zdemilitaryzowaną. Oddziały niemieckie miały rozkaz wycofać się, gdyby stacjonujące po drugiej stronie granicy jednostki francuskie i brytyjskie podjęły działania zbrojne. Wówczas Hitler zapewne straciłby urząd kanclerza. Tymczasem zachodnie mocarstwa w poczuciu winy za narzucenie Niemcom w 1919 roku „kartagińskiego pokoju”, jak go nazywały, nie zrobiły nic. Po prostu przystały na wejście Niemców do Nadrenii. „Nic się takiego nie stało, weszli tylko na swoje podwórko” – oświadczył wpływowy polityk brytyjskiej Partii Liberalnej i wydawca Philip Kerr, były minister bez teki w tak zwanym narodowym rządzie Ramsaya MacDonalda. Kiedy w marcu 1936 roku Hitler zapewniał Zachód, że pragnie tylko pokoju, Arthur Greenwood, zastępca przewodniczącego labourzystów, oświadczył w parlamencie: „Herr Hitler wyciąga gałązkę oliwną… i tak to trzeba traktować… Dyskusja, czy wierzyć, czy nie, jest jałowa”. Pięć miesięcy później, w sierpniu 1936 roku, Niemcy wprowadziły powszechny obowiązek dwuletniej służby wojskowej.
W listopadzie tego samego roku doszło do niemieckiej interwencji w hiszpańskiej wojnie domowej. Hitler pospieszył z pomocą swojemu faszystowskiemu towarzyszowi, generałowi Francisco Franco, i wysłał do Hiszpanii Legion Condor, formację składającą się z 12 000 „ochotników” i 100 samolotów Luftwaffe. Faszystowskie Włochy Benito Mussoliniego wysłały do Hiszpanii jeszcze więcej wojsk, bo w sumie 75 000. Właśnie w Hiszpanii Legion doskonalił taktykę nalotów dywanowych. Niemieccy lotnicy zrzucili 1220 ton bomb i wystrzelili ponad 4 miliony pocisków z karabinów maszynowych. Wielka Brytania i Francja zwołały w Londynie konferencję z udziałem 26 państw, a ta powołała komisję do spraw przestrzegania zasady nieinterwencji w wewnętrzne sprawy Hiszpanii. Aż do czerwca 1937 roku w komisji zasiadali także przedstawiciele Włoch i Niemiec, później nie dawało się już dalej odgrywać farsy.
W listopadzie 1936 roku Niemcy i Japonia podpisały pakt antykominternowski, do którego rok później dołączyły Włochy. Chodziło o koordynację działań przeciwko sowieckiej Trzeciej Międzynarodówce Komunistycznej. Te trzy państwa utworzyły też sojusz zwany Osią. Scena dramatu o nazwie druga wojna światowa była już niemal gotowa, ale w scenariuszu miał jeszcze nastąpić sensacyjny zwrot.
Tymczasem Hitler zaczął wymachiwać szabelką w stronę sąsiadujących z Niemcami państw, tych zwłaszcza, w których na terenach przylegających do Trzeciej Rzeszy mieszkała liczna mniejszość niemiecka. Była to część znacznie większego planu, który jednak mógł zostać zrealizowany tylko w sprzyjających okolicznościach, jak świadczy o tym zapis z narady zwołanej w Kancelarii Rzeszy 5 listopada 1937 roku o godzinie 16.15. Narada trwała cztery godziny i miała na celu zorientowanie wyższych urzędników Rzeszy, w jakim kierunku idą plany Führera. Zwracając się do Blomberga (który w 1936 roku został pierwszym feldmarszałkiem Trzeciej Rzeszy), do generała Wernera von Fritscha, dowódcy wojsk lądowych, do admirała Ericha Raedera, dowódcy marynarki wojennej, do Göringa, szefa lotnictwa, oraz do barona Konstantina von Neuratha, ministra spraw zagranicznych, Führer oświadczył, że ze względu na „wagę sprawy nie mógł jej przedstawić na forum rządu Rzeszy”. Przebieg narady protokołował skrupulatnie adiutant Hitlera, pułkownik Friedrich Hossbach6.
W dalszej części przemówienia Hitler odwołał się do historii imperiów rzymskiego i brytyjskiego. Jego zdaniem oba były przykładem, że imperium można rozszerzyć „tylko wtedy, kiedy przełamuje się opór i podejmuje ryzyko”. Owo ryzyko – miał na myśli błyskawiczne wojny przeciwko Wielkiej Brytanii i Francji – trzeba będzie podjąć przed okresem 1943–1945, te bowiem lata określał mianem cezury dla swoich rządów. „Świat będzie oczekiwał ataku z naszej strony, a przeto z roku na rok będzie się szykował, będzie gromadził środki w celu przeciwdziałania. Ale właśnie w czasie, gdy świat dopiero się szykuje, my musimy przystąpić do natarcia”. Zanim to jednak nastąpi, trzeba zabezpieczyć skrzydła i dlatego on – Hitler – ma zamiar zdruzgotać Czechosłowację i Austrię, oba kraje jednocześnie i „w błyskawicznym tempie”, w toku Angriffskrieg (wojny ofensywnej). Führer powiedział dalej, że wedle jego przekonania Brytyjczycy i Francuzi już „po cichu spisali Czechów na straty” i że „bez Brytyjczyków Francuzi nie podejmą żadnej akcji ofensywnej wobec Niemiec”7. Dopiero po błyskawicznym zdruzgotaniu najpierw Austrii, potem Czechosłowacji, a później Wielkiej Brytanii i Francji, Führer skupi się na stworzeniu wielkiego imperium kolonialnego w Europie.
Plany Hitlera bardzo zaniepokoiły Blomberga i Fritscha. Fritsch chciał nawet odwołać swój urlop, który miał zacząć w najbliższą środę. Obaj wyrażali przekonanie, że „Brytyjczyków i Francuzów nie wolno drażnić”. Obaj mogli wtedy jeszcze przeszkodzić Hitlerowi w realizacji ostatniej części jego planów. Ale 27 stycznia 1938 roku Blomberg został zmuszony do złożenia dymisji ze swojego wpływowego urzędu. Stało się tak, gdy wyszło na jaw, że jego nowo poślubiona małżonka, młodsza odeń o 35 lat Margarethe Gruhn, pozowała w 1931 roku do pornograficznych zdjęć w atelier pewnego czeskiego Żyda, z którym wtedy mieszkała, i że jej nazwisko widnieje w policyjnej kartotece berlińskich prostytutek. Co gorsza, Hitler z Göringiem byli świadkami na ślubie Blombergów, który odbył się 12 stycznia w siedzibie Ministerstwa Wojny. W ciągu tygodnia także Fritscha zmuszono do rezygnacji ze stanowiska pod pretekstem, że stał się obiektem szantażu ze strony berlińskiego żigolaka nazwiskiem Otto Schmidt. Podczas późniejszej rozprawy sądowej generał został oczyszczony z zarzutu. Trybunał uznał, że chodziło o zupełnie innego „Fritscha”8. Nie można wykluczyć, że Fritsch został uwikłany w aferę przez Heinricha Himmlera, szefa SS, ale ewentualny zbiorowy protest generałów przeciwko dymisji Fritscha udaremnił generał Wilhelm Keitel, oddany stronnik Führera9.
Hitler zapewne nie maczał palców ani w jednej, ani w drugiej intrydze, lecz błyskawicznie skorzystał z okazji, aby umocnić własną pozycję i kontrolę nad wojskiem. Nie wyznaczył nikogo na opróżnione przez Blomberga stanowisko i w ten sposób sam objął faktycznie tekę ministra wojny. Keitla, pochlebcę bez charakteru i o zerowym intelekcie, uczynił swoim doradcą we wszystkich kwestiach dotyczących Wehrmachtu. „Od tej chwili to Führer bezpośrednio wydawał rozkazy wszystkim rodzajom sił zbrojnych – wyjaśniał Keitel w czasie procesu w Norymberdze. – Bez wiedzy Hitlera nikt już nie wydawał rozkazów. Naturalnie widniał na nich mój podpis… ale w istocie były to jego rozkazy. Chciał mieć w ręku całą władzę. Przy Blombergu było to niemożliwe”10.
Mianując siebie i Keitla, jeszcze nie de iure, ale de facto, na stanowiska opróżnione przez Blomberga i Fritscha, Hitler ostatecznie przypieczętował swoją władzę nad wojskiem. W ciągu kilku dni przeprowadził wielką reorganizację na szczytach wojskowej machiny. Zdymisjonował 12 generałów (nie licząc Blomberga i Fritscha), a 51 wyższych oficerów przeniósł na inne stanowiska11. Otworzył sobie w ten sposób drogę do absolutnej dominacji nad wojskiem. W nadchodzących latach będzie coraz głębiej ingerować w procesy podejmowania decyzji strategicznych, przez Keitla bądź jego równie posłusznego zastępcę, pułkownika (później generała majora) Alfreda Jodla. Tak oto niemieckie Naczelne Dowództwo – dumne, w większości pruskie i arystokratyczne, noszące w sobie, jak zresztą wszyscy Niemcy, uraz po upokorzeniu w latach 1918–1919 – pozwoliło, aby jego tradycyjną rolę twórcy wielkiej strategii przejął człowiek, którego wprawdzie wielu z nich podziwiało jako polityka i męża stanu, ale o którego zdolnościach strategicznych żaden z nich nic nie wiedział. A wszystko za sprawą byłej prostytutki i chłopaka do wynajęcia.
Przyłączenie Austrii do Rzeszy obyło się bez wojny. Kiedy 11 marca 1938 roku oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Austrii, powitano je tam z autentycznym entuzjazmem. Austriacy powszechnie poparli Anschluss, aneksję swego kraju, którą Hitler ogłosił dwa dni później i zwieńczył triumfalnym przejazdem przez Wiedeń. Traktat wersalski wyraźnie zakazywał unii niemiecko-austriackiej, ale Hitler postawił Zachód przed faktem dokonanym. Jedyne strzały, jakie rozległy się w proteście przeciwko Anschlussowi, oddali ci Żydzi, którzy na widok oddziałów Wehrmachtu przekraczających granicę wybrali samobójczą śmierć.
Następny kryzys – dotyczący Kraju Sudeckiego zamieszkanego przez niemieckojęzyczną ludność, przyznanego Czechosłowacji na mocy traktatu wersalskiego – Hitler rozegrał równie zręcznie jak poprzednie. Podczas starannie wyreżyserowanych manifestacji sudeccy Niemcy głosili pragnienie dołączenia do rodaków w Rzeszy. Bywało, że podczas manifestacji dochodziło do zatargów z policją, jak choćby w październiku 1937 roku. W listopadzie sudeccy naziści, protestując przeciwko zakazowi organizowania zgromadzeń politycznych, demonstracyjnie opuścili czeski parlament. Od początku 1938 roku Hitler umiejętnie podgrzewał atmosferę. 12 sierpnia ogłosił mobilizację i zażądał prawa do aneksji obszaru Sudetów, co miało nastąpić w ciągu miesiąca. I jak zawsze zarzekał się, że to jego ostatnie żądanie terytorialne w Europie.
Piętnastego września premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain udał się samolotem do alpejskiej rezydencji Hitlera w Berchtesgaden, aby w toku pertraktacji doprowadzić do pokojowego rozwiązania kryzysu. Po powrocie pisał w liście do siostry Idy: „Mówiąc krótko, udało mi się stworzyć pewną płaszczyznę zaufania. Taki zresztą przyświecał mi cel. Ze swej strony, za pozorami bezwzględności, a nawet brutalności, dostrzegłem, jak mi się zdaje, oblicze człowieka, na którego słowie można polegać”12. Ale dopiero po drugim spotkaniu, które odbyło się tydzień później w Bad Godesberg, Chamberlain zdołał ustalić konkretne warunki porozumienia. Wielka Brytania i Francja miały je przedstawić Czechom do akceptacji. Alternatywą była wojna, a do tej zachodnie mocarstwa (czego nie wolno im wybaczyć) były ciągle nieprzygotowane. Składając na posiedzeniu rządu sprawozdanie z rozmów w Bad Godesberg, Chamberlain powiedział, że według jego głębokiego przekonania Hitler „nie oszuka świadomie człowieka, którego szanuje i z którym negocjował”13.
Ale dopiero na trzecim spotkaniu pod koniec września w Monachium cztery państwa – Niemcy, Włochy, Wielka Brytania i Francja – uzgodniły ostatecznie obszar i datę wchłonięcia Sudetów przez Rzeszę. Przedstawiając 3 października układ monachijski w Izbie Gmin, Chamberlain powiedział: „Żywię nadzieję i przekonanie, że wyposażona w nowe gwarancje Czechosłowacja będzie znacznie bezpieczniejsza niż kiedykolwiek w historii”14. Zdumiewać może głęboka naiwność mówcy. Jednego wszakże możemy być pewni – on sam wierzył w to, co mówił.
W czasie kryzysu sudeckiego do brytyjskiego rządu docierały sygnały od antynazistowsko nastawionych generałów niemieckich, że mogliby obalić Hitlera, gdyby zachodnie mocarstwa skutecznie sprzeciwiły się jego szantażowi w sprawie Sudetów. Na tych sygnałach nie można było jednak niczego budować, także dlatego, że nie reprezentowały one stanowiska całego korpusu oficerskiego. Istnieje wiele powodów, dla których niemieccy generałowie nie obalili Hitlera, nawet w obliczu przegranej wojny. Wśród nich jest także ten, że oficerowie raczej nie mogli liczyć na lojalność swoich żołnierzy w konfrontacji z Hitlerem, a poza tym izolowali się od spraw publicznych, czuli się związani przysięgą na wierność Führerowi, stali na straży konserwatywnego ładu, który nie odpowiadał młodemu pokoleniu Niemców, i wreszcie jako zbiorowość nie potrafili przedłożyć interesu państwa nad własne interesy i ambicje15. Byli więc zbyt słabi, aby Chamberlain (a później Churchill) mogli orientować swoją politykę wedle ich sygnałów.
Miesiąc po Monachium, 2 listopada 1938 roku, Hitler z Mussolinim poparli węgierską aneksję południowej Słowacji. Doszło do niej nagle, bez konsultacji z Wielką Brytanią i z Francją. W tej sytuacji Chamberlain umył ręce, oświadczając w Izbie Gmin: „Nigdy nie gwarantowaliśmy istniejących granic. Udzielaliśmy tylko gwarancji na wypadek niesprowokowanej agresji, a to zupełnie inna sprawa”. Tydzień później naziści rozpętali pogrom Żydów, który przeszedł do historii pod nazwą nocy kryształowej; odtąd nikt nie mógł już mieć żadnych złudzeń co do złowrogiej natury hitlerowskiego reżimu.
Piętnastego marca 1939 roku niemieckie oddziały zajęły całe terytorium Czech i Moraw, resztę tego, co zostało z Czechosłowacji. Hitler odbył kolejny triumfalny wjazd, tym razem do Pragi, a rząd Chamberlaina nie wiedział już, jak się tłumaczyć z bierności, zwłaszcza gdy jeszcze w tym samym miesiącu Hitler wypowiedział niemiecko-polski pakt o nieagresji podpisany pięć lat wcześniej.
W tej sytuacji 31 marca Wielka Brytania udzieliła Polsce gwarancji, zapowiadając, że w razie niemieckiej napaści na ten kraj przystąpi do wojny przeciwko Niemcom. Gwarancje te w istocie miały zniechęcić Hitlera do zbrojnej agresji na Polskę. Dwa tygodnie później podobne gwarancje otrzymały Rumunia i Grecja. 27 kwietnia Wielka Brytania wprowadziła obowiązkowy pobór do wojska mężczyzn w wieku 20 i 21 lat. Tego samego dnia Hitler wypowiedział brytyjsko-niemiecki układ morski, który nakładał ograniczenia na floty obu krajów. W następnym miesiącu Führer i Duce podpisali dziesięcioletnią umowę sojuszniczą zwaną paktem stalowym.
„Wojna nie tylko nie jest nieunikniona, ale jest wysoce nieprawdopodobna” – uspokajał w sierpniu 1939 roku brytyjską opinię publiczną Thomas Inskip, minister do spraw koordynacji obrony. Nie przypuszczał, że już niebawem Hitler wykona najśmielsze posunięcie w całej dotychczasowej karierze. W sytuacji, w której według niemieckich generałów nie należało atakować Polski bez gwarancji neutralności ze strony Rosji, Hitler zdecydował się na największą polityczną woltę w XX wieku16. Wbrew własnym deklaracjom o tym, jak głęboko nienawidzi bolszewików i bolszewizmu, wysłał swojego ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa do Moskwy na rozmowy z nowym ministrem spraw zagranicznych Stalina Wiaczesławem Mołotowem. Dwa imperatywy sprawiły, że wrogie ideologie, faszystowska i komunistyczna, poświęciły różnice w imię ważniejszego celu. Imperatyw Stalina polegał na tym, że mógł oto pchnąć Niemcy do wojny przeciwko Zachodowi, a imperatyw Hitlera na tym, że otwierała się przed nim możliwość toczenia wojny tylko na jednym froncie, a nie na dwóch jak podczas Wielkiej Wojny. O świcie 24 sierpnia 1939 roku Ribbentrop i Mołotow podpisali nazistowsko-sowiecki pakt o nieagresji. „Izmy złożono do lamusa” – zakpił jeden z brytyjskich polityków.
Wobec takich osób, jak kanclerz Austrii Kurt von Schuschnigg, prezydent Czech Emil Hácha czy przywódcy Wielkiej Brytanii i Francji, Hitler zachowywał się nader brutalnie – naciskał, straszył, szantażował. Ci zaś ustępowali, starali się łagodzić, przepraszać, ubolewać, a na koniec okazywali rezygnację. W stosunku do swojego odwiecznego wroga, bolszewików, Hitler manifestował szacunek i poważanie, co oczywiście nie znaczy, że nie zamierzał ich oszukać. Zamierzał, ale później.
Po podpisaniu paktu Ribbentrop–Mołotow Hitler nie tracił ani minuty. Już tydzień później, wieczorem 31 sierpnia, został przewieziony do budynku radiostacji w przygranicznych Gliwicach zatrzymany poprzedniego dnia przez policję były powstaniec śląski Franciszek Honiok. Tam go zastrzelono. Aparat niemieckiej propagandy tylko na to czekał. Z miejsca rozpętał hałaśliwą kampanię, że Polacy podnieśli rękę na Niemców, co pozwoliło Hitlerowi zaatakować Polskę rzekomo w „samoobronie”, bez formalnego wypowiedzenia wojny. Człowiek, który zginął w czasie operacji „Himmler”, jak brzmiał kryptonim tej szytej grubymi nićmi propagandowej farsy, stał się pierwszą ofiarą drugiej wojny światowej. Jeśli pamiętać, jak straszną śmiercią miało w ciągu następnych lat umrzeć 50 milionów ludzi, nieszczęsny więzień miał i tak szczęście.
Zwodowany w 1931 roku pancernik Deutschland został w roku 1940 przemianowany na Lützow. Hitler obawiał się, że jeśli Deutschland zostanie zatopiony, będzie to miało fatalny wpływ na morale Niemców. (Z tych samych powodów nigdy się nie zgodził, aby jakikolwiek okręt nosił nazwę Adolf Hitler, choć oczywiście usłużni admirałowie bardzo o to zabiegali). Lützow brał udział w kampanii norweskiej w 1940 roku, w 1942 atakował alianckie konwoje na Atlantyku i, uszkodzony bombami lotniczymi, zakończył żywot w maju 1945 roku, razem z narodowym socjalizmem. Można zapytać, czy wynik drugiej wojny światowej byłby inny, gdyby Hitler dotrzymał tego, co uzgodnił z Blombergiem na pokładzie Deutschlanda w kwietniu 1934 roku i pozostawił zawodowym strategom z Reichswehry ustalenie czasu, trybu i tempa przyszłej wojny, a sam zajął się podbudowywaniem morale i namawianiem Niemców do poświęceń. Czy pakt zawarty na pokładzie Deutschlanda zapewniłby trwanie Deutschland über alles? Oto jedno z pytań, na które staramy się odpowiedzieć w tej książce.
1 Kershaw, Hitler: Hubris, s. 500.
2 Ian Sayer Archive.
3 Wheeler-Bennett, Nemesis of Power, s. 339.
4 Stackelberg, Winkle, Nazi Germany Sourcebook, s. 176.
5 Kershaw, Hitler: Hubris, ss. 547–548.
6 Domarus, Essential Hitler, s. 604.
7 Ibid., ss. 605–614.
8 Kershaw, Hitler: Nemesis, ss. 52–54.
9 Liddell Hart, The Other Side, s. 13.
10 Goldensohn, Nuremberg Interviews, s. 158.
11 Kershaw, Hitler: Nemesis, s. 58.
12 Self (ed.), Neville Chamberlain Diary Letters, s. 348.
13 Cowling, The Impact of Hitler, s. 197.
14 Hansard, t. 339.
15 Liddell Hart, The Other Side, ss. 11–12.
16 Ibid., s. 14.