„Krew i zgliszcza” to oryginalne i prowokujące do myślenia arcydzieło jednego z najsłynniejszych historyków II wojny światowej. Skłania do spojrzenia na ten największy i najbardziej kosztowny konflikt w dziejach w zupełnie nowy sposób.


Richard Overy przekonuje, że była to „wielka wojna imperiów” – brutalne zwieńczenie trwającej prawie sto lat globalnej ekspansji imperialnej, której kulminację stanowiły ambicje Włoch, Niemiec i Japonii w latach 30. i 40. XX wieku. Ambicje te doprowadziły do wybuchu największej i najkosztowniejszej w dziejach wojny, wskutek której po 1945 roku ostatecznie upadły wszystkie imperia terytorialne.

Overy analizuje, jak w konflikcie zbrojnym o tak ogromnej skali walczono, zaopatrywano wojska, finansowano wysiłek wojenny, wspierano go za pomocą masowej mobilizacji ludności i uzasadniano moralnie. Przede wszystkim jednak ukazuje ogromne koszty, jakie ponosiły walczące państwa, oraz nadzwyczajny poziom zbrodni i okrucieństw popełnianych w ramach owych projektów imperialnych.

Ta wojna na śmierć i życie, toczona o przyszłość ładu światowego, była równie mordercza dla cywilów, jak i dla wojskowych.

***

Medal Księcia Wellingtona za najlepszą książkę o historii militarnej w języku angielskim w roku 2022.

Najlepsza historia II wojny światowej.
– „The Wall Street Journal”

Richard Overy
Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945. Tom 1
Przekład: Tomasz Fiedorek
Seria „Historia”
Dom Wydawniczy Rebis
Premiera: 26 listopada 2024
 
 

Przedmowa

W grud­niu 1945 roku były ame­ry­kań­ski sekre­tarz stanu Cor­dell Hull otrzy­mał Poko­jową Nagrodę Nobla. Zbyt chory, żeby ode­brać ją oso­bi­ście, napi­sał krót­kie prze­sła­nie, w któ­rym wyra­ził popar­cie dla dzia­łań na rzecz pokoju po „tej nie­sły­cha­nej męce naj­pow­szech­niej­szej i naj­okrut­niej­szej wojny wszech cza­sów”1. Hull był dobrze znany ze swej napu­szo­nej reto­ryki, ale wydaje się, że w tym przy­padku jego opi­nia jest tak samo trafna obec­nie, jak była sie­dem­dzie­siąt pięć lat temu. Epoka, w któ­rej żył, doświad­czyła wojny glo­bal­nej na nie­wy­obra­żalną wcze­śniej skalę; sze­reg jed­no­cze­snych kon­flik­tów zbroj­nych, okre­śla­nych dzi­siaj zbior­czym ter­mi­nem „druga wojna świa­towa”, przy­niósł nie­mal nie­ogra­ni­czone cier­pie­nia, nie­do­sta­tek i śmierć. Nie było takiej wojny ani wcze­śniej, ani póź­niej i nawet pierw­sza wojna świa­towa nie może się z nią rów­nać. W 1945 roku Hull prze­strze­gał, że w przy­szło­ści mogą wybuch­nąć kolejne wojny świa­towe, zdolne – jak to ujął – „zetrzeć cywi­li­za­cję z powierzchni ziemi”, jed­nak do teraz nic takiego nie nastą­piło.
Wojna tak powszechna i okrutna sta­nowi pod wie­loma wzglę­dami wyzwa­nie dla histo­ryka. Wraz z upły­wem kolej­nych lat dzie­lą­cych nas od 1945 roku coraz trud­niej wyobra­zić sobie świat, w któ­rym ponad sto milio­nów męż­czyzn (i znacz­nie mniej­sza liczba kobiet) przy­wdziało mun­dur i ruszyło wal­czyć za pomocą broni, któ­rej nisz­cząca moc została udo­sko­na­lona w cza­sie pierw­szej wojny świa­to­wej i była dalej roz­wi­jana w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym. Rów­nie trudno wyobra­zić sobie, jak główne pań­stwa tego kon­fliktu były w sta­nie prze­ko­nać wła­snych oby­wa­teli do tego, że nawet dwie trze­cie pro­duktu kra­jo­wego należy prze­zna­czyć na cele wojenne, że setki milio­nów ludzi powinny się pogo­dzić z wywo­ła­nymi przez wojnę gło­dem i nędzą oraz że bogac­two i oszczęd­no­ści zgro­ma­dzone w cza­sie pokoju zostaną ode­brane wła­ści­cie­lom i pochło­nięte przez nie­na­sy­cone potrzeby tego kon­fliktu. Trudno także pojąć ogromną skalę ubó­stwa, wywłasz­czeń i strat mate­rial­nych będą­cych skut­kiem bom­bar­do­wań, depor­ta­cji, rekwi­zy­cji i gra­bieży. Przede wszyst­kim jed­nak wojna ta sta­nowi wyzwa­nie dla naszej współ­cze­snej wraż­li­wo­ści, gdyż trudno zro­zu­mieć, dla­czego setki tysięcy „zwy­kłych ludzi”, jak nazywa ich histo­ryk Chri­sto­pher Brow­ning, któ­rzy w więk­szo­ści nie byli wcale sady­stami ani psy­cho­pa­tami, popeł­niały akty ter­roru i okrutne zbrod­nie2. Cho­ciaż okru­cień­stwa są obec­nie chle­bem powsze­dnim roz­ma­itych wojen domo­wych i par­ty­zanc­kich, druga wojna świa­towa wywo­łała potężną falę bru­tal­nej prze­mocy, maso­wych aresz­to­wań, tor­tur, depor­ta­cji i wresz­cie ludo­bój­stwa, któ­rych dopusz­czali się żoł­nie­rze armii regu­lar­nych, funk­cjo­na­riu­sze poli­cji i sił bez­pie­czeń­stwa, par­ty­zanci i człon­ko­wie bojó­wek, zarówno męż­czyźni, jak i kobiety.
Kie­dyś zado­wa­lano się wyja­śnie­niem, że wojna ta była mili­tarną reak­cją miłu­ją­cych pokój naro­dów na ambi­cje impe­rialne Hitlera i Mus­so­li­niego w Euro­pie oraz japoń­skich kół mili­ta­ry­stycz­nych w Azji Wschod­niej. Poświę­cone dru­giej woj­nie świa­to­wej stan­dar­dowe mono­gra­fie zachod­nie, jak rów­nież ofi­cjalne opra­co­wa­nia radziec­kie sku­piały się na opi­so­wym uję­ciu kon­fliktu zbroj­nego mię­dzy sprzy­mie­rzo­nymi i pań­stwami Osi. Histo­ria dzia­łań mili­tar­nych jest obec­nie grun­tow­nie zba­dana i została udo­ku­men­to­wana w wielu dosko­na­łych opra­co­wa­niach, dla­tego nie będę tutaj w pełni powta­rzać tego opisu3. Oczy­wi­ście prze­bieg i wynik dzia­łań wojen­nych miały klu­czowe zna­cze­nie, ale sku­pia­nie się tylko na nich spra­wia, że bez odpo­wie­dzi pozo­staje zbyt wiele pytań o cha­rak­ter szer­szego kry­zysu, który dopro­wa­dził do wojny, o różną naturę wielu kon­flik­tów toczą­cych się w tam­tej epoce, o poli­tyczny, eko­no­miczny, spo­łeczny i kul­tu­rowy kon­tekst owej wojny oraz o przy­czyny cha­otycz­nej fali prze­mocy trwa­ją­cej jesz­cze długo po for­mal­nym zakoń­cze­niu dzia­łań wojen­nych w 1945 roku. Przede wszyst­kim jed­nak, zgod­nie z uję­ciem domi­nu­ją­cym w histo­rio­gra­fii, Hitler, Mus­so­lini i japoń­scy mili­ta­ry­ści uwa­żani są za przy­czynę kry­zysu, gdy w rze­czy­wi­sto­ści byli jego skut­kiem. Przy­czyn tej wojny, jej prze­biegu i kon­se­kwen­cji nie da się pojąć bez zro­zu­mie­nia szer­szych sił histo­rycz­nych, które już od pierw­szych dekad XX wieku powo­do­wały brak sta­bi­li­za­cji spo­łecz­nej i poli­tycz­nej w sto­sun­kach wewnętrz­nych oraz mię­dzy­na­ro­do­wych i wresz­cie skło­niły pań­stwa Osi do reak­cji w postaci zaini­cjo­wa­nia wła­snych pro­gra­mów impe­rial­nego pod­boju. Z kolei klę­ska tych ambi­cji uto­ro­wała powoli drogę do względ­nej glo­bal­nej sta­bi­li­za­cji oraz osta­tecz­nego kry­zysu i upadku impe­rium tery­to­rial­nego.
Ta nowa histo­ria dru­giej wojny świa­to­wej opiera się na czte­rech głów­nych zało­że­niach. Po pierw­sze, przyj­mo­wany do tej pory zakres cza­sowy owego kon­fliktu, mia­no­wi­cie lata 1939–1945, trzeba znacz­nie roz­sze­rzyć. Walki roz­po­częły się na początku lat 30. XX wieku w Chi­nach, a skoń­czyły w Chi­nach, Azji Połu­dniowo-Wschod­niej, Euro­pie Wschod­niej i na Bli­skim Wscho­dzie w ciągu dzie­się­ciu lat po 1945 roku. Dzia­ła­nia wojenne w latach 1939–1945 mogą sta­no­wić jądro tej opo­wie­ści, ale histo­ria kon­fliktu sięga wstecz co naj­mniej do wkro­cze­nia wojsk japoń­skich do Man­dżu­rii w 1931 roku, a w przód – do wywo­ła­nych przez drugą wojnę świa­tową wojen domo­wych i par­ty­zanc­kich, które wcale nie skoń­czyły się w 1945. Poza tym pierw­sza wojna świa­towa oraz star­cia zbrojne, które ją poprze­dzały i które nastą­piły po niej, wywie­rały głę­boki wpływ na świat rów­nież w latach 20. i 30. XX wieku, co prze­ma­wia na korzyść twier­dze­nia, że nie ma sensu oddzie­lać od sie­bie tych dwóch gigan­tycz­nych kon­flik­tów. Oba trak­to­wać można jako etapy dru­giej wojny trzy­dzie­sto­let­niej, któ­rej celem było prze­kształ­ce­nie sys­temu świa­to­wego w koń­co­wej fazie kry­zysu impe­riów tery­to­rial­nych. Układ niniej­szej książki odzwier­cie­dla ten mniej kon­wen­cjo­nalny zakres cza­sowy. Jest tu wiele o latach 20. i 30., gdyż bez ich opisu nie da się wła­ści­wie wyja­śnić cha­rak­teru tej glo­bal­nej wojny, spo­sobu jej pro­wa­dze­nia i tego, jak była ona postrze­gana.
Po dru­gie, wojnę tę należy roz­pa­try­wać jako wyda­rze­nie glo­balne, a nie tylko ogra­ni­cza­jące się do poko­na­nia euro­pej­skich państw Osi z dodat­kiem w postaci kon­fliktu na Pacy­fiku. Nie­sta­bilne strefy regio­nalne w Euro­pie Środ­ko­wej, w base­nie Morza Śród­ziem­nego i na Bli­skim Wscho­dzie oraz w Azji Wschod­niej zło­żyły się na szer­szy kry­zys glo­balnej sta­bil­no­ści, co wyja­śnia, dla­czego dzia­ła­nia wojenne objęły nie tylko główne pań­stwa kon­fliktu, ale nawet tak odle­głe rejony świata, jak Aleuty na pół­noc­nym Pacy­fiku, Mada­ga­skar na połu­dnio­wym Oce­anie Indyj­skim czy Kara­iby. Wojna i jej kon­se­kwen­cje w Azji były rów­nie ważne dla ukształ­to­wa­nia powo­jen­nego świata jak klę­ska Nie­miec w Euro­pie, a być może nawet waż­niej­sze. Powsta­nie nowo­cze­snych Chin i roz­pad azja­tyc­kich impe­riów kolo­nial­nych to pro­cesy histo­ryczne ści­śle powią­zane z wyda­rze­niami owej epoki dwóch wojen świa­to­wych.
Po trze­cie, należy przede­fi­nio­wać ów kon­flikt i uznać go za sze­reg toczą­cych się jed­no­cze­śnie róż­nych wojen. Jego główną formę sta­no­wiła dobrze znana wojna mię­dzy pań­stwami – napast­ni­cza lub obronna – ponie­waż tylko pań­stwa mogą zmo­bi­li­zo­wać dosta­tecz­nie duże zasoby i udźwi­gnąć cię­żar pro­wa­dzo­nego na dużą skalę kon­fliktu zbroj­nego. Obok tego głów­nego kon­fliktu mili­tar­nego toczyły się rów­nież wojny domowe – w Chi­nach, na Ukra­inie, we Wło­szech i w Gre­cji – oraz „wojny cywi­lów”, przy­bie­ra­jące formę wojny wyzwo­leń­czej z oku­pan­tem (w tym z pań­stwami alianc­kimi) albo wojny samo­obrony cywil­nej, któ­rej celem było głów­nie upo­ra­nie się ze skut­kami nalo­tów bom­bo­wych. Nie­kiedy te różne formy nakła­dały się na sie­bie lub sta­piały z woj­nami pro­wa­dzo­nymi przez pań­stwa – jak to było w przy­padku par­ty­zantki radziec­kiej lub bojow­ni­ków ruchu oporu we Fran­cji – ale wojny par­ty­zanc­kie, wojny domowe i powsta­nia sta­no­wiły małe wojny rów­no­le­głe, toczone głów­nie przez cywi­lów pra­gną­cych zapew­nić sobie bez­pie­czeń­stwo lub wywal­czyć wyzwo­le­nie. Mobi­li­za­cja lud­no­ści cywil­nej pomo­gła nadać dru­giej woj­nie świa­to­wej jej „totalny” cha­rak­ter i odgrywa ważną rolę w tym, co nastą­piło potem.
I wresz­cie po czwarte, nowe spoj­rze­nie na wszyst­kie trzy wspo­mniane wcze­śniej aspekty tego kon­fliktu – jego zakres cza­sowy, obszar i defi­ni­cję – opiera się na przed­sta­wio­nej w niniej­szej książce argu­men­ta­cji, że „długa druga wojna świa­towa” była ostat­nią wojną impe­riów. Naj­ogól­niej­sze opra­co­wa­nia poświę­cone tej woj­nie sku­piają się na kon­flik­cie „mocarstw” i roli ide­olo­gii, ale pomi­jają lub prze­cho­dzą do porządku dzien­nego nad fak­tem, że impe­rium tery­to­rialne miało klu­czowe zna­cze­nie dla okre­śle­nia cha­rak­teru tego dłu­giego okresu zma­gań mili­tar­nych, które trwały od 1931 roku aż do cha­otycz­nych następstw roku 1945. I nie cho­dzi tu by­naj­mniej o powrót do wąskiego spo­sobu postrze­ga­nia owej wojny przez soczewki mark­si­zmu-leni­ni­zmu, ale po pro­stu o przy­zna­nie, że wszyst­kie te różne obszary i formy kon­fliktu łączyło ist­nie­nie glo­bal­nego porządku impe­rial­nego, w któ­rym domi­no­wali przede wszyst­kim Bry­tyj­czycy i Fran­cuzi. Porzą­dek ten kształ­to­wał i pobu­dzał fan­ta­styczne ambi­cje w Japo­nii, Wło­szech i Niem­czech, które nie posia­dały wła­snych impe­riów kolo­nial­nych i chciały zapew­nić sobie prze­trwa­nie oraz wyra­zić swoją toż­sa­mość naro­dową poprzez pod­bój tery­to­rialny. Dopiero nie­dawno histo­rycy zaczęli zwra­cać uwagę na to, że impe­ria Osi stwo­rzyły wła­sną glo­balną sieć powią­zań, naśla­du­jąc pod tym wzglę­dem star­sze impe­ria, które chciały zastą­pić4. Przy­czyny i prze­bieg dru­giej wojny świa­to­wej wyni­kają wła­śnie z impe­rial­nych zaku­sów i kry­zy­sów, któ­rych korze­nie się­gają epoki sprzed 1914 roku. Z kolei osta­teczny wynik dru­giej wojny świa­to­wej poło­żył kres trwa­ją­cej pra­wie pół tysiąca lat epoce kolo­nia­li­zmu i pomógł skon­so­li­do­wać pań­stwa naro­dowe5. Dobie­gły końca stu­le­cia bez­li­to­snej eks­pan­sji Europy, któ­rej wpływy zaczęły słab­nąć. Pozo­sta­ło­ści tra­dy­cyj­nych rzą­dów kolo­nial­nych szybko się zawa­liły w pierw­szych dzie­się­cio­le­ciach po 1945 roku, gdy dwa super­mo­car­stwa – Stany Zjed­no­czone i Zwią­zek Radziecki – zdo­mi­no­wały pro­ces powsta­wa­nia nowego ładu świa­to­wego.
Opi­sane wyżej cztery główne zało­że­nia tej książki prze­są­dziły o jej zawar­to­ści. Składa się ona z pię­ciu roz­dzia­łów opi­so­wych (pro­log, od pierw­szego do trze­ciego oraz jede­na­sty) i sied­miu pro­ble­mo­wych (od czwar­tego do dzie­sią­tego)1. Pierw­sze dwa roz­działy zgłę­biają dłu­go­fa­lowe czyn­niki, które ukształ­to­wały kry­zys lat 30. XX wieku i ostat­nie lata przed wybu­chem wojny, a zako­rze­nione były w rywa­li­za­cji impe­rial­nej oraz naro­do­wej końca XIX wieku i okresu pierw­szej wojny świa­to­wej. Druga wojna świa­towa nie była wcale nie­unik­niona, lecz zała­ma­nie glo­bal­nego sys­temu han­dlu i finan­sów w latach 20. XX wieku, a także rosnący w owym cza­sie brak bez­pie­czeń­stwa glo­bal­nych sys­te­mów impe­rial­nych i wzra­sta­jąca popu­lar­ność nacjo­na­li­zmu wytwo­rzyły napię­cia i roz­bu­dziły ambi­cje trudne do zła­go­dze­nia lub zaspo­ko­je­nia na dro­dze współ­pracy. Połą­cze­nie ultra­na­cjo­na­li­stycz­nej ide­olo­gii, kry­zysu eko­no­micz­nego i nada­rza­ją­cych się oka­zji spra­wiło, że Japo­nia, Wło­chy i Niemcy zaczęły dążyć do impe­ria­li­zmu „nowego ładu”, co z kolei dopro­wa­dziło do kata­strofy dotych­cza­so­wych impe­riów kolo­nial­nych – bry­tyj­skiego, fran­cu­skiego, holen­der­skiego i bel­gij­skiego – po serii ich nie­spo­dzie­wa­nych klęsk w latach 1940–1942. Cho­ciaż owe pań­stwa „nowego ładu” wola­łyby zbu­do­wać wła­sne impe­ria regio­nalne bez nara­ża­nia się od razu na kon­fron­ta­cję ze Związ­kiem Radziec­kim i Sta­nami Zjed­no­czo­nymi, w końcu zorien­to­wały się, że aby zaspo­koić swe ambi­cje, muszą poko­nać lub przy­naj­mniej zneu­tra­li­zo­wać ZSRR i USA. Skut­kiem tego były ope­ra­cja „Bar­ba­rossa” i wojna na Pacy­fiku, jak rów­nież wyjąt­kowy przy­pa­dek ludo­bój­czej wojny prze­ciwko Żydom, któ­rych reżim hitle­row­ski obwi­niał o roz­pę­ta­nie glo­bal­nego kon­fliktu i pokrzy­żo­wa­nie pla­nów umoc­nie­nia mocar­stwo­wej pozy­cji Nie­miec. Ta część książki opi­suje okres wiel­kiej nie­pew­no­ści w poli­tyce międzynaro­do­wej, gdy zda­wało się, że nowe impe­ria zdo­łają zatrium­fo­wać, nim Stany Zjed­no­czone i Zwią­zek Radziecki zdążą zmo­bi­li­zo­wać swój poten­cjał.
Kolejne roz­działy opi­sują prze­bieg wojny o zasięgu świa­to­wym, w któ­rej toku pokrzy­żo­wano ambi­cje tery­to­rialne nowych impe­riów i stwo­rzono warunki dla powsta­nia innego, sta­bil­niej­szego niż wcze­śniej ładu świa­to­wego opar­tego nie na impe­riach kolo­nial­nych, lecz na zasa­dzie naro­do­wo­ści oraz na przy­wró­ce­niu glo­bal­nego sys­temu han­dlu i finan­sów, który zała­mał się w latach 30. XX wieku. Za tą trans­for­ma­cją stała potęga eko­no­miczna i mili­tarna USA i ZSRR. Co istotne, oba te mocar­stwa na grun­cie wła­snej ide­olo­gii – libe­ral­nej lub komu­ni­stycz­nej – były wrogo nasta­wione do zacho­wa­nia tra­dy­cyj­nych impe­riów kolo­nial­nych (włącz­nie ze stre­fami wpły­wów mocarstw euro­pej­skich w Chi­nach, które były jed­nym z głów­nych państw wal­czą­cych po stro­nie alianc­kiej). W dru­giej poło­wie lat 40. i w latach 50. XX wieku supermocar­stwa zim­no­wo­jenne pomo­gły ukształ­to­wać świat państw naro­do­wych, czę­sto zdo­mi­no­wa­nych przez nie, ale już nie rzą­dzo­nych bez­po­śred­nio, jak to było w impe­riach tery­to­rial­nych. Niemcy i Japo­nia w oba­wie przed eks­ter­mi­na­cją wła­snych naro­dów wal­czyły do końca, ale im także pozwo­lono na trans­for­ma­cję wła­snej pań­stwo­wo­ści, gdy miej­scowe siły odpo­wie­dzialne za eks­pan­sję impe­rialną zostały już poko­nane. Te pań­stwa „nowego ładu” ponio­sły klę­skę, cho­ciaż wcale nie była ona z góry prze­są­dzona. Naj­więk­sze straty w ludziach oraz zaso­bach po obu stro­nach przy­nio­sły dwa ostat­nie lata wojny, nim zwy­cię­stwo jed­nych i klę­ska dru­gich stały się nie­unik­nione. Prze­moc, cho­ciaż na znacz­nie mniej­szą skalę, trwała też po 1945 roku, gdy pod blak­nącą gwiazdą sta­rych impe­riów kolo­nial­nych i w cie­niu ambi­cji nowych super­mo­carstw roz­wią­zy­wano – nie wszę­dzie z powo­dze­niem – kon­flikty poli­tyczne i ide­olo­giczne pozo­stałe w spadku po dru­giej woj­nie świa­to­wej. Jest to temat ostat­niego roz­działu, opi­sującego osta­teczny roz­pad tra­dy­cyj­nych impe­riów, który dopro­wa­dził do powsta­nia dzi­siej­szego świata państw naro­do­wych.
Nakre­ślone w taki spo­sób kon­tury owej ostat­niej wojny impe­rial­nej sta­no­wią ramy dla roz­dzia­łów pro­ble­mo­wych, w któ­rych zgłę­biam klu­czowe kwe­stie doty­czące szer­szego doświad­cze­nia tego kon­fliktu zarówno przez uczest­ni­czą­cych w walce żoł­nie­rzy, jak i przez lud­ność cywilną zmu­szoną uczest­ni­czyć w woj­nie total­nej6. W jaki spo­sób pań­stwa zmo­bi­li­zo­wały potrzebne im kolo­salne zasoby ludz­kie i mate­rialne i z jakim skut­kiem? W jaki spo­sób siły zbrojne uczest­ni­czyły w orga­ni­zo­wa­niu i wyko­rzy­sty­wa­niu owych zaso­bów i jaki przy­nio­sło to efekt? W jaki spo­sób pań­stwa, par­tie poli­tyczne i poje­dyn­cze osoby uspra­wie­dli­wiały toczone wojny i pod­trzy­my­wały popar­cie spo­łeczne w cza­sie kosz­tow­nych, czę­sto bar­ba­rzyń­skich kam­pa­nii, nawet w obli­czu nie­uchron­nej klę­ski? Dla­czego rów­no­le­gle do regu­lar­nych dzia­łań wojen­nych roz­wi­nęły się wojny domowe oraz „wojny cywi­lów” i jakie to miało kon­se­kwen­cje spo­łeczne lub poli­tyczne? Są tu wresz­cie roz­działy poświę­cone szko­dom, jakie wojna wyrzą­dziła spo­łe­czeń­stwom, które jej doświad­czyły. To, co nazy­wam tutaj „emo­cjo­nalną geo­gra­fią wojny”, jest próbą nakre­śle­nia swo­istej mapy emo­cjo­nal­nych i psy­cho­lo­gicz­nych skut­ków wojny dla tych wszyst­kich, któ­rzy zostali wessani w jej orbitę, a w szcze­gól­no­ści dla ponad stu milio­nów męż­czyzn i kobiet powo­ła­nych do woj­ska. Ich zacho­wa­nia i ocze­ki­wa­nia zmie­niały się pod wpły­wem wojny, napę­dzane przez sze­roką gamę uczuć: strach, nie­na­wiść, urazy lub gniew, ale także odwagę, samo­po­świę­ce­nie, tro­skę i współ­czu­cie. Jest to ele­ment doświad­cze­nia wojen­nego trudny do opi­sa­nia przez histo­ryka, ale klu­czowy przy jakiej­kol­wiek pró­bie wyja­śnie­nia tego, co wojna wyrzą­dziła oso­bom, które zna­la­zły się pod stałą pre­sją wyjąt­ko­wych oko­licz­no­ści, tak na polu bitwy, jak i poza nim. Ostat­nim poru­sza­nym tu wąt­kiem są wywo­łane przez tę wojnę nie­sły­chana prze­moc i prze­stęp­czość, które skut­ko­wały masowo popeł­nia­nymi okru­cień­stwami i śmier­cią dzie­siąt­ków milio­nów ludzi, w więk­szo­ści cywi­lów. Sta­wiam w nim dwa pod­sta­wowe pyta­nia: dla­czego liczba ofiar śmier­tel­nych, zarówno wśród żoł­nie­rzy, jak i cywi­lów, była tak wysoka – mniej wię­cej pię­cio­krot­nie więk­sza niż w pierw­szej woj­nie świa­to­wej – i dla­czego sprawcy chcieli i mogli się posu­wać do wszel­kiego rodzaju okru­cieństw na wszyst­kich teatrach dzia­łań wojen­nych? Te dwa pyta­nia są wyraź­nie powią­zane, jed­nak nie są tym samym; śmierć, bez­li­to­sny towa­rzysz kon­fliktu, przy­cho­dziła pod wie­loma posta­ciami i z wielu powo­dów.

 

Liczba opra­co­wań i źró­deł poświę­co­nych dru­giej woj­nie świa­to­wej jest obec­nie tak duża, że nie spo­sób uwzględ­nić je wszyst­kie przy pisa­niu jakiej­kol­wiek nowej mono­gra­fii na ten temat. Czter­dzie­ści lat temu, gdy zaczy­na­łem pisać o tej woj­nie, można jesz­cze było prze­czy­tać więk­szość tego, co napi­sano w lite­ra­tu­rze przed­miotu i co zawie­rało jakieś przy­datne infor­ma­cje. W ciągu czte­rech ostat­nich dekad nastą­piła jed­nak ogól­no­świa­towa eks­plo­zja piśmien­nic­twa histo­rycz­nego doty­czą­cego wszel­kich aspek­tów dru­giej wojny świa­to­wej i całego tego okresu. W związku z tym obec­nie można się zapo­znać jedy­nie z ułam­kiem ist­nie­ją­cej lite­ra­tury i dla­tego – zamiast silić się na ency­klo­pe­dyczną wszech­stron­ność – sku­pi­łem się na mate­ria­łach potwier­dza­ją­cych cen­tralne tezy mojej książki. Nie da się już napi­sać peł­nej histo­rii tej wojny w jed­nym tomie, ani nawet w kilku. Opu­bli­ko­wana ostat­nio The Cam­bridge History of the Second World War obej­muje trzy opa­słe wolu­miny, które i tak nie pomie­ściły wszyst­kiego. Przy­ją­łem więc ogólną zasadę korzy­sta­nia z mate­ria­łów opu­bli­ko­wa­nych w ciągu ostat­nich kilku lat, gdyż w wielu przy­pad­kach pod­su­mo­wują one stan wie­dzy na dany temat, cho­ciaż jest rów­nież wiele znacz­nie star­szych opra­co­wań o klu­czo­wym zna­cze­niu, któ­rych sta­ra­łem się nie pomi­nąć. Poszczę­ściło mi się zwłasz­cza pod tym wzglę­dem, że mogłem sko­rzy­stać z bogac­twa nowych opra­co­wań poświę­co­nych zagad­nie­niom impe­rium oraz dzie­jom Azji w cza­sie wojny, które od dawna były zanie­dba­nymi aspek­tami lite­ra­tury przed­miotu. Wyko­rzy­sta­łem też uży­teczne mate­riały archi­walne z dzie­dzin, które bli­żej bada­łem. Dziś histo­rycy mają do dys­po­zy­cji prze­bo­gate zasoby wspo­mnień, zarówno tych opu­bli­ko­wa­nych, jak i w for­mie nagrań, które roz­ja­śniają lub spo­ra­dycz­nie pod­wa­żają to, co wcze­śniej mieli oni do powie­dze­nia na temat doświad­czeń wojen­nych, dla­tego czer­pa­łem także z tych zaso­bów, cho­ciaż znacz­nie oszczęd­niej niż z wielu nowych opi­so­wych ujęć tego kon­fliktu. Co nie­unik­nione, sporo spraw zostało tutaj pomi­nię­tych lub potrak­to­wa­nych nazbyt skró­towo, o czym czy­tel­nik będzie miał oka­zję się prze­ko­nać. Zauważy on także, że nie­które dobrze znane zagad­nie­nia – na przy­kład naloty bom­bowe, Holo­caust czy siła bojowa poszcze­gól­nych armii – zostały tu podzie­lone sto­sow­nie do roz­ma­itych punk­tów widze­nia przy­ję­tych w roz­dzia­łach pro­ble­mo­wych. Mam jed­nak nadzieję, że udało mi się wystar­cza­jąco przej­rzy­ście uka­zać istotę histo­rycz­nego zna­cze­nia wojny. Ma to być histo­ria, która zadaje wiel­kie pyta­nia o cały okres dru­giej wojny świa­to­wej w nadziei, że indy­wi­du­alne doświad­cze­nia zyskają więk­szy sens dzięki lep­szemu zro­zu­mie­niu ogól­nych ram, w jakich ludzie zmu­szeni byli wtedy dzia­łać. Jest to rów­nież histo­ria śmierci, ter­roru, znisz­cze­nia i nędzy, które skła­dały się na tę „nie­sły­chaną mękę”, o jakiej pisał Cor­dell Hull. Krew i zglisz­cza były jej gorzką ceną.

Richard Overy
listo­pad 2020

1. Pol­ski wydawca podzie­lił książkę na dwa tomy, w związku z czym część roz­dzia­łów znaj­duje się w tomie II – przyp. red.

Uwagi na temat terminologii

W całej książce sto­suję okre­śle­nia „alianci” i „Oś”, ponie­waż są one tak powszech­nie przy­jęte, że trudno ich uni­kać bez nara­ża­nia się na spore kom­pli­ka­cje. Nie­mniej jed­nak warto zauwa­żyć, że trzej główni człon­ko­wie obozu alian­tów nie byli sprzy­mie­rzeni w żaden for­malny spo­sób, z wyjąt­kiem soju­szu zawar­tego w 1942 roku przez Wielką Bry­ta­nię ze Związ­kiem Radziec­kim. Pań­stwa Osi także nie sta­no­wiły tak naprawdę spój­nego soju­szu. Nazwa ta począt­kowo odno­siła się do rela­cji nie­miecko-wło­skich i została wymy­ślona przez Mus­so­li­niego. Japo­nia sprzy­mie­rzyła się z Niem­cami i Wło­chami, zawie­ra­jąc we wrze­śniu 1940 roku pakt trzech, do któ­rego dołą­czyło też kilka innych państw euro­pej­skich uczest­ni­czą­cych w woj­nie ze Związ­kiem Radziec­kim, z wyjąt­kiem Fin­lan­dii będą­cej tylko pań­stwem współ­wal­czą­cym. Japo­nia nie była w żaden spo­sób for­mal­nie zwią­zana z euro­pej­ską Osią aż do wrze­śnia 1940 roku, ale po tej dacie świa­towa opi­nia publiczna pra­wie jed­no­gło­śnie zaczęła uży­wać okre­śle­nia „pań­stwa Osi”, do któ­rych zali­czano także Japo­nię, a nazwa ta utrwa­liła się nie­mal w całej współ­cze­snej histo­rio­gra­fii. Uży­wam jej tak samo, jak to czy­niono w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej, cho­ciaż zdaję sobie sprawę z nie­do­sko­na­ło­ści tego poję­cia.
Należy rów­nież zwró­cić uwagę na pro­blem z wie­loma poda­wa­nymi w tej książce sta­ty­sty­kami i licz­bami. Trud­no­ści z usta­le­niem liczby uczest­ni­ków wielu więk­szych i mniej­szych bitew oraz uży­wa­nego przez nich sprzętu są dobrze znane; podob­nie wygląda pro­blem z obli­cza­niem strat w ludziach i maszy­nach, które róż­nią się w zależ­no­ści od tego, jak w histo­rio­gra­fiach poszcze­gól­nych kra­jów okre­śla się czas trwa­nia danej bitwy lub jej obszar. Sta­ra­łem się korzy­stać z jak naj­ak­tu­al­niej­szych i naj­wia­ry­god­niej­szych sta­ty­styk, ale mam świa­do­mość, że w wielu przy­pad­kach są obli­cze­nia, które znacz­nie odbie­gają od tych poda­wa­nych przeze mnie. W odnie­sie­niu do miar i wag pozwo­li­łem sobie na pewne uprosz­cze­nia. Kiedy uży­wam ter­minu „tona”, pisząc o sta­ty­stykach doty­czą­cych żeglugi, wago­miaru zrzu­co­nych bomb lub ilo­ści wypro­du­ko­wa­nych zaso­bów, nie czy­nię roz­róż­nie­nia mię­dzy toną bry­tyj­ską, metryczną i ame­ry­kań­ską. Wszyst­kie one mają inną war­tość, ale wyja­śnia­nie tego za każ­dym razem byłoby zbyt uciąż­liwe, wspo­mniana róż­nica zaś nie jest na tyle duża, aby wyklu­czyć uży­cie okre­śle­nia „tona”. Tona ame­ry­kań­ska, ina­czej krótka, równa się 2000 fun­tów bry­tyj­skich, tona bry­tyj­ska, tak zwana długa, ma 2240 fun­tów, a tona metryczna (1000 kilo­gra­mów) to równowar­tość 2204 fun­tów. Odle­gło­ści gene­ral­nie podaję raczej w kilo­me­trach niż milach, gdyż ta pierw­sza miara domi­nuje na świe­cie. Jedna mila lądowa to 1,6 kilo­me­tra.
W kwe­stii trans­li­te­ra­cji imion i nazwisk oraz geo­gra­ficz­nych nazw chiń­skich, arab­skich i indyj­skich sta­ra­łem się zwy­kle sto­so­wać do obec­nej prak­tyki, z wyjąt­kiem przy­pad­ków, gdy dane imię, nazwi­sko lub nazwa są na­dal powszech­nie sto­so­wane w tra­dy­cyj­nej for­mie (na przy­kład Kal­kuta, nie Kol­kata, lub Czang Kaj-szek, nie Jiang Jie­shi). Chiń­skie nazwy miej­scowe stwa­rzają szcze­gólne trud­no­ści tam, gdzie obec­nie uży­wana trans­li­te­ra­cja słabo przy­po­mina nazwy spo­pu­la­ry­zo­wane na Zacho­dzie (na przy­kład Guang­zhou zamiast Kan­ton), dla­tego przy pierw­szym uży­ciu sta­ra­łem się doda­wać w nawia­sie okrą­głym nazwę ory­gi­nalną. Nazwy oraz imiona i nazwi­ska trans­kry­bo­wane z arab­skiego mogą przy­bie­rać liczne formy i w tym przy­padku rów­nież wybie­ra­łem tę, która obec­nie wydaje się akcep­to­wana w śro­do­wi­sku aka­de­mic­kim.

Prolog
„Krew i zgliszcza”: epoka wojny imperialnej


Impe­ria­lizm w for­mie zna­nej z dzie­więt­na­stego wieku nie jest już dłu­żej moż­liwy i pozo­staje tylko pyta­nie, czy zosta­nie on pogrze­bany poko­jowo, czy pośród krwi i zglisz­czy.
Leonard Woolf, 19287

Cytat, z któ­rego zaczerp­ną­łem tytuł niniej­szej mono­gra­fii dru­giej wojny świa­to­wej, pocho­dzi z książki Impe­ria­lism and Civi­li­za­tion [Impe­ria­lizm i cywi­li­za­cja]. Leonard Woolf, znawca eko­no­mii poli­tycz­nej, napi­sał ją, aby zade­mon­stro­wać zna­cze­nie współ­cze­snego impe­ria­li­zmu dla zde­fi­nio­wa­nia cywi­li­za­cji początku XX wieku. Jak twier­dził, świat zachodni prze­szedł nie­zwy­kłą rewo­lu­cję w ciągu poprzed­nich stu lat, kiedy to roz­wój prze­my­słu, uma­so­wie­nie poli­tyki i upa­dek ary­sto­kra­cji prze­kształ­ciły spo­łe­czeń­stwa. Była to trans­for­ma­cja, z któ­rej wyro­sła nowo­cze­sna kon­cep­cja pań­stwa naro­do­wego, jed­nak towa­rzy­szyła jej rów­nież nowa fala zdu­mie­wa­ją­cych pod­bo­jów impe­rial­nych, które trwały aż do momentu powsta­wa­nia książki. Woolf uwa­żał, że ta nowa cywi­li­za­cja jest „agre­sywna, woju­jąca, zabor­cza, oparta na wyzy­sku i nawra­ca­jąca na swoją modłę”, a naj­now­sza histo­rio­gra­fia insty­tu­cji impe­rium w znacz­nej mie­rze potwier­dza jego osąd. Zdo­mi­no­wa­nie całego globu przez garstkę naro­dów kolo­ni­za­tor­skich było czymś zupeł­nie wyjąt­ko­wym w dzie­jach świata8. Dla Woolfa eks­pan­sja impe­rialna sta­no­wiła nie­bez­pieczną, wybu­chową siłę, która według jego prze­wi­dy­wań miała upaść wśród gwałtu i prze­mocy. Tę opi­nię zda­wała się potwier­dzać wielka wojna z lat 1914–1918, a dwa­dzie­ścia lat póź­niej miała wybuch­nąć kolejna, jesz­cze bar­dziej glo­balna i nisz­cząca druga wojna świa­towa.
Woolf nie­wąt­pli­wie miał rację, prze­ko­nu­jąc, że głę­bo­kie korze­nie owej glo­bal­nej prze­mocy się­gają ostat­nich dekad XIX wieku, gdy tempo moder­ni­za­cji eko­no­micz­nej i poli­tycz­nej rosło w całym roz­wi­ja­ją­cym się świe­cie. W Euro­pie, Ame­ryce Pół­noc­nej i Japo­nii trwały zakro­jone na sze­roką skalę pro­cesy indu­stria­li­za­cji i urba­ni­za­cji sprzy­ja­jące rów­nież pro­pa­go­wa­niu sil­niej­szego poczu­cia świa­do­mo­ści naro­do­wej, które poja­wiło się w tym samym cza­sie. Dwa z owych szybko moder­ni­zu­ją­cych się państw, a mia­no­wi­cie Wło­chy i Niemcy, powstały nie­długo wcze­śniej: odpo­wied­nio w 1861 i 1871 roku. Japo­nia, jedyne pań­stwo azja­tyc­kie moder­ni­zu­jące się według wzor­ców euro­pej­skich, w rze­czy­wi­sto­ści także była „nowym” kra­jem, odno­wio­nym na sku­tek „odnowy Meiji” z 1868 roku, kiedy to tra­dy­cyjny szo­gu­nat Toku­ga­wów został oba­lony przez nową elitę refor­ma­to­rów eko­no­micz­nych i mili­tar­nych dzia­ła­ją­cych pod egidą cesa­rza1. Moder­ni­za­cja gospo­darki w połą­cze­niu z upo­wszech­nie­niem edu­ka­cji, zwięk­sze­niem mobil­no­ści spo­łecz­nej i ewo­lu­cją cen­tral­nego apa­ratu pań­stwo­wego pozwa­lała na moc­niej­sze zwią­za­nie ze sobą narodu. Pro­cesy te zacho­dziły nawet w pań­stwach o znacz­nie dłuż­szej histo­rii, two­rząc nowe poczu­cie toż­sa­mo­ści naro­do­wej i spra­wia­jąc, że poli­tyka coraz bar­dziej sta­wała się sprawą ogól­no­na­ro­dową. Prze­miany spo­łeczne skut­ko­wały powsta­niem maso­wych orga­ni­za­cji poli­tycz­nych oraz żąda­niami libe­ral­nych reform i zapew­nie­nia ludowi więk­szej repre­zen­ta­cji. Z wyjąt­kiem Cesar­stwa Rosyj­skiego wszyst­kie moder­ni­zu­jące się pań­stwa już przed rokiem 1900 miały par­la­menty (z ogra­ni­czo­nym czyn­nym pra­wem wybor­czym) i usta­na­wiały rządy prawa dla tych, któ­rych uzna­wały za wła­snych oby­wa­teli. Z punktu widze­nia dotych­cza­so­wych elit poli­tyczno-eko­no­micz­nych owe zmiany pod­ko­py­wały jed­nak tra­dy­cyjną dys­try­bu­cję wła­dzy w spo­łe­czeń­stwie i wła­dzę poli­tyczną. To wła­śnie w tej epoce szyb­kich i nie­prze­wi­dy­wal­nych zmian roz­wi­ja­jące się potęgi prze­my­słowe zapo­cząt­ko­wały nową falę impe­ria­li­zmu tery­to­rial­nego, zamie­rza­jąc podzie­lić mię­dzy sie­bie lub zdo­mi­no­wać te czę­ści globu, które pozo­sta­wały jesz­cze poza sie­cią ist­nie­ją­cych impe­riów kolo­nial­nych. Spoj­rze­nie przez pry­zmat tego ostat­niego, dyna­micz­nego okresu eks­pan­sji impe­rial­nej pozwala naj­le­piej zro­zu­mieć dłu­go­fa­lowe przy­czyny dru­giej wojny świa­to­wej.
To, co Woolf uwa­żał za „nowy impe­ria­lizm”, roz­wi­ja­jący się w ciągu ostat­nich czter­dzie­stu lat przed wybu­chem wojny w 1914 roku, było pod wie­loma wzglę­dami roz­sze­rze­niem ist­nie­ją­cych wcze­śniej struk­tur impe­rial­nych. Na długo przed nasta­niem „nowego” impe­ria­lizmu Wielka Bry­ta­nia, Fran­cja, Hisz­pa­nia, Por­tu­ga­lia i Holan­dia miały roz­siane po całym świe­cie róż­no­rodne tery­to­ria: kolo­nie, pro­tek­to­raty, strefy wpły­wów, skład­nice tran­zy­towe i obszary uprzy­wi­le­jo­wa­nych praw trak­ta­to­wych. Ta nowa fala była jed­nak inna. Napę­dzało ją rosnące poczu­cie rywa­li­za­cji mię­dzy moder­ni­zu­ją­cymi się kra­jami, wyni­ka­jące czę­ściowo z poszu­ki­wa­nia nowych źró­deł surow­ców i żyw­no­ści oraz nowych ryn­ków zbytu, a czę­ściowo z tego, że pod koniec XIX wieku posia­da­nie „impe­rium” zaczęto uwa­żać za spo­sób na okre­śle­nie toż­sa­mo­ści pań­stwa naro­do­wego jako postę­po­wego czyn­nika „cywi­li­zu­ją­cego” resztę świata, jak rów­nież za sym­bol pre­stiżu naro­do­wego. To ostat­nie doty­czyło zwłasz­cza wspo­mnia­nych „nowych” kra­jów o kru­chej jesz­cze toż­sa­mo­ści, którą osła­biały par­ty­ku­la­ry­zmy regio­nalne i kon­flikty spo­łeczne. W grud­niu 1894 roku nie­miecki kanc­lerz książę Chlo­dwig zu Hohen­lohe-Schillingsfürst oświad­czył, że „utrzy­ma­nie naszych posia­dło­ści kolo­nial­nych jest wymo­giem naszego honoru naro­do­wego i wyznacz­ni­kiem naszej naro­do­wej repu­ta­cji”9. Nato­miast wło­skie Mini­ster­stwo Spraw Zagra­nicz­nych oznaj­miło w 1885 roku, że w tym „praw­dzi­wym biegu z prze­szko­dami po zdo­by­cze kolo­nialne we wszyst­kich czę­ściach świata” Wło­chy muszą odna­leźć „swoje prze­zna­cze­nie wiel­kiego mocar­stwa”, zdo­by­wa­jąc dla sie­bie kolo­nie10. Japoń­scy refor­ma­to­rzy kie­ru­jący „nowym” pań­stwem Meiji uwa­żali, że jakaś forma impe­ria­li­zmu dobit­nie zade­mon­struje nowy „cha­rak­ter naro­dowy” (koku­tai). Dla­tego zaję­cie przez Japo­nię archi­pe­la­gów Wysp Kuryl­skich, Riu­kiu i Bonin2 w latach 70. XIX wieku było dla nich pierw­szym kro­kiem na dro­dze do budowy tego, co zaczęli nazy­wać Cesar­stwem Wiel­kiej Japo­nii (Dai Nip­pon Teikoku)11. Ponad pół wieku póź­niej dąże­nie tych trzech kra­jów do budowy wła­snych impe­riów miało dopro­wa­dzić do wojny świa­to­wej w latach 40. XX stu­le­cia.
To połą­cze­nie wyku­wa­nia nowo­cze­snej toż­sa­mo­ści naro­do­wej ze zdo­by­wa­niem lub roz­sze­rza­niem wła­snego impe­rium sta­wało się przed rokiem 1914 coraz powszech­niej­szym zja­wi­skiem i objęło nawet tra­dy­cyjne impe­ria dyna­styczne w Euro­pie Wschod­niej, Roma­no­wów i Habs­bur­gów, któ­rych aspi­ra­cje impe­rialne na Bał­ka­nach miały w końcu dopro­wa­dzić do wojny. Kraje, które zamie­rzały skon­so­li­do­wać lub zbu­do­wać swoje zamor­skie impe­rium, nie ukry­wały wcale związku mię­dzy pro­ce­sem budo­wa­nia narodu oraz impe­rializmem. Ter­min „impe­rium naro­dowe” (nation-empire), w odróż­nie­niu od „pań­stwa naro­do­wego” (nation-state), ozna­cza więc kraj uczest­ni­czący we wspo­mnia­nej walce o nowe tery­to­ria. Ta swo­ista „nacjo­na­li­za­cja impe­ria­li­zmu” pozo­sta­wała kwe­stią o klu­czo­wym zna­cze­niu aż do lat 30. XX wieku i nadej­ścia ostat­niej fali pod­bo­jów tery­to­rialnych12. Insty­tu­cja impe­rium w pew­nym stop­niu przy­czy­niła się do wyraź­niej­szego zde­fi­nio­wa­nia domi­nu­ją­cej pozy­cji metro­po­lii, pod­kre­śla­jąc kon­tra­sty mię­dzy oby­wa­te­lem i pod­da­nym, cywi­li­zo­wa­nym i pry­mi­tyw­nym, nowo­cze­snym i archa­icz­nym – te róż­nice aż do lat 40. XX wieku kształ­to­wały spo­sób postrze­ga­nia przez pań­stwa impe­rialne ludów i tery­to­riów, które zna­la­zły się pod ich kon­trolą. Wszyst­kie pań­stwa impe­rialne podzie­lały taką wizję świata, pra­wie cał­ko­wi­cie lek­ce­wa­żąc kul­tury i war­to­ści ist­nie­jące na zaję­tych przez nie obsza­rach. Nadzieje, jakie wią­zano z impe­rium – od pozy­ska­nia nowych kon­su­men­tów po nawró­ce­nie obcych ludów na swoją wiarę – w więk­szo­ści przy­pad­ków oka­zy­wały się jed­nak wygó­ro­wane. To, co Bir­the Kun­drus nazywa „impe­rial­nymi fan­ta­zjami”, odgry­wało ważną rolę w pobu­dza­niu rywa­li­za­cji mię­dzy pań­stwami, nawet tam, gdzie było oczy­wi­ste, że koszty utrzy­ma­nia impe­rium praw­do­po­dob­nie będą wyż­sze niż ogra­ni­czone czę­sto korzy­ści pły­nące z jego posia­da­nia13. Były to suge­stywne fan­ta­zje o zasie­dla­niu dzi­kich pogra­ni­czy, odkry­ciu bajecz­nie boga­tego Eldo­rado, pod­ję­ciu szczyt­nej „misji cywi­li­za­cyj­nej” lub wypeł­nie­niu obja­wio­nego wcze­śniej prze­zna­cze­nia narodu, które na nowo go ożywi. To one kształ­to­wały spo­sób, w jaki „impe­rium” miało być postrze­gane w następ­nym pół­wie­czu.
Fan­ta­zje pod­trzy­mu­jące tę falę nowego impe­ria­li­zmu nie powsta­wały jed­nak w próżni. W wielu kra­jach impe­rial­nych korzy­stały bowiem ze znacz­nego zaan­ga­żo­wa­nia inte­lek­tu­ali­stów i naukow­ców w budowę impe­rium oraz same sty­mu­lo­wały to zaan­ga­żo­wa­nie. Idea współ­za­wod­nic­twa naro­dów w dużej mie­rze opie­rała się na zasto­so­wa­niu dar­wi­now­skiego para­dyg­matu o prze­trwa­niu naj­le­piej przy­sto­so­wa­nych, który zda­niem nie­któ­rych ozna­czał, że rywa­li­za­cja mię­dzy nowo­cze­snymi pań­stwami ma cha­rak­ter natu­ralny. Ta argu­men­ta­cja była sze­roko dys­ku­to­wana przed rokiem 1914, nie­mniej poja­wił się wtedy pogląd, wyzna­wany przez część naj­bar­dziej zasłu­żo­nych następ­ców Dar­wina, zgod­nie z któ­rym natu­ralnym prze­zna­cze­niem „zdro­wych” naro­dów jest pod­po­rząd­ko­wa­nie sobie pomniej­szych ludów. Bry­tyj­ski sta­ty­styk Karl Pear­son wystą­pił w 1900 roku z odczy­tem zaty­tu­ło­wa­nym Natio­nal Life from the Stand­po­int of Science [Życie narodu z punktu widze­nia nauki]. Gło­sił on mię­dzy innymi, że naród należy dopro­wa­dzić do wyso­kiej spraw­no­ści „głów­nie za pomocą wojny z pod­rzęd­nymi rasami i za pomocą walki z rasami rów­no­rzęd­nymi o szlaki han­dlowe oraz źró­dła surow­ców i zapasy żyw­no­ści. Taki jest pogląd histo­rii natu­ral­nej na rodzaj ludzki”14. Nie­miecki gene­rał Frie­drich von Bern­hardi, w opu­bli­ko­wa­nej w 1912 roku i prze­ło­żo­nej na wiele języ­ków książce Deutsch­land und der nächste Krieg [Niemcy i następna wojna], przed­sta­wił rywa­li­za­cję mię­dzy naro­dami w kate­go­riach, które wielu uwa­żało wtedy za pew­nik: „Prze­ży­wają te formy, które są w sta­nie zapew­nić sobie naj­ko­rzyst­niej­sze warunki do życia i potwier­dzić swoją pozy­cję w uni­wer­sal­nej gospo­darce przy­rody. Słab­szy ginie”15. W tym zasto­so­wa­niu teo­rii Dar­wina klu­czo­wym ele­men­tem była walka o zasoby, dla­tego powszech­nie zakła­dano, że impe­rium w końcu będzie potrze­bo­wało nowych tery­to­riów. W 1897 roku nie­miecki geo­graf Frie­drich Rat­zel ukuł cie­szący się obec­nie złą sławą ter­min „prze­strzeń życiowa” (Leben­sraum), prze­ko­nu­jąc, że nowo­cze­sne „wyż­sze” kul­tury winny pro­wa­dzić eks­pan­sję tery­to­rialną, aby zapew­nić żyw­ność i zasoby mate­rialne dla rosną­cej liczby lud­no­ści, i że osią­gnąć to można wyłącz­nie kosz­tem kul­tur „niż­szych”. Gdy pisał swoją Poli­ti­sche Geo­gra­phie [Geo­gra­fia poli­tyczna], młody Adolf Hitler cho­dził jesz­cze do szkoły w Austrii, lecz wnio­ski pły­nące z owej lek­tury przy­szły dyk­ta­tor oma­wiał potem w latach 20. XX wieku ze swym bli­skim współ­pra­cow­ni­kiem Rudol­fem Hes­sem16.
Poczu­cie wyż­szo­ści kul­tu­ro­wej, które ukształ­to­wało impe­ria­lizm euro­pej­ski, opie­rało się także na popu­lar­nej wów­czas teo­rii nauko­wej gło­szą­cej ist­nie­nie hie­rar­chii ras opar­tej rze­komo na róż­ni­cach gene­tycz­nych. Cho­ciaż prze­ko­nu­ją­cych dowo­dów nauko­wych było nie­wiele, stan pry­mi­tyw­nego zaco­fa­nia lub jaw­nego bar­ba­rzyń­stwa, w któ­rym kolo­ni­zo­wany świat ponoć jedy­nie wege­to­wał, zda­niem zwo­len­ni­ków tej teo­rii ozna­czał, że zasoby mate­rialne i zie­mia miały się zmar­no­wać, gdyby nie zostały prze­jęte przez bar­dziej roz­wi­nięte narody, któ­rych zada­niem było nie­sie­nie owo­ców cywi­li­za­cji egzo­tycz­nym i pod­upa­dłym ludom. Kon­trast ten uwa­żano za coś oczy­wi­stego i wyko­rzy­sty­wano do uspra­wie­dli­wia­nia stra­te­gii dys­kry­mi­na­cji raso­wej i per­ma­nent­nego stanu pod­po­rząd­ko­wa­nia. W 1900 roku lord Cur­zon, bry­tyj­ski wice­król Indii, prze­ko­ny­wał, że „wszyst­kie te miliony, któ­rymi muszę zarzą­dzać, to pra­wie dzieci”. W Niem­czech pogląd ów roz­cią­gnięto nawet na euro­pej­skich sąsia­dów tego kraju na wscho­dzie, któ­rych nale­żało trak­to­wać – jak to ujęła w 1914 roku gazeta „Leip­zi­ger Volksze­itung” – jako „sie­dli­sko bar­ba­rzyń­stwa”17. Bar­dziej nie­bez­pieczny był jed­nak fakt, że takie prze­ko­na­nie o wła­snej wyż­szo­ści, czy to bio­lo­gicz­nej, czy etycz­nej, wyko­rzy­sty­wano do uspra­wie­dli­wia­nia skraj­nie wyso­kiego poziomu prze­mocy, który w rze­czy­wi­sto­ści leżał u pod­staw tej fali nowego impe­ria­li­zmu.
Wywłasz­cze­niom miej­sco­wej lud­no­ści z jej ziemi pra­wie zawsze towa­rzy­szyły mniej­sza lub więk­sza bru­tal­ność czy groźby. Jesz­cze przed rokiem 1914 uzna­wano, że los rdzen­nej lud­no­ści Ame­ryki Pół­noc­nej lub austra­lij­skich Abo­ry­ge­nów był godną poża­ło­wa­nia, ale nie­unik­nioną kon­se­kwen­cją roz­sze­rza­nia się pod­bo­jów bia­łych. W taki sam spo­sób postrze­gana była masowa prze­moc towa­rzy­sząca pro­wa­dzo­nej od lat 70. XIX wieku eks­pan­sji w Afryce i Azji – jako nie­zbędny i nie­bu­dzący żad­nych wąt­pli­wo­ści moral­nych sku­tek sze­rze­nia cywi­li­za­cji podej­mo­wa­nego dla dobra ludów, które padały ofiarą wspo­mnia­nej prze­mocy. W 1904 roku w Nie­miec­kiej Afryce Połu­dniowo-Zachod­niej [obec­nie Nami­bia – przyp. tłum.] pewien nie­miecki lekarz mógł zatem napi­sać, że „osta­tecz­nym roz­wią­za­niem [Endlösung] kwe­stii tubyl­czej może być tylko zła­ma­nie siły tubyl­ców cał­ko­wi­cie i raz na zawsze”. „Osta­teczne roz­wią­za­nie”, podob­nie jak „prze­strzeń życiowa”, nie było wcale wyna­laz­kiem naro­do­wego socja­li­zmu, o czym należy pamię­tać, nawet jeśli nie­któ­rzy histo­rycy pod­cho­dzą nie­uf­nie do wszel­kich suge­stii o ist­nie­niu związku przy­czy­no­wego mię­dzy tymi dwiema epo­kami18. Taki język przed 1914 rokiem nie był rów­nież wyłączną domeną Niem­ców. Bliź­nia­cze kon­cep­cje „rasy i prze­strzeni”, które miały zdo­mi­no­wać impe­ria­lizm lat 30. i 40. XX wieku, powstały w płod­nym okre­sie przed wybu­chem pierw­szej wojny świa­to­wej, gdy zasta­na­wiano się nad funk­cjami oraz impe­ra­ty­wami impe­rium19. W tym samym cza­sie kon­stru­owano dwa prze­ciw­stawne uni­wersa moralne, w któ­rych kolo­ni­za­to­rów uzna­wano za uprzy­wi­le­jo­wa­nych przed­sta­wi­cieli impe­rium, a ludy pod­po­rząd­ko­wane można było trak­to­wać z pewną dozą przy­musu i samo­woli władz, co było nie do pomy­śle­nia w metro­po­lii.
Ta „mapa men­talna” rela­cji mię­dzy nowo­cze­snym naro­dem i jego impe­rium tery­to­rial­nym miała jed­nak nie­wiele wspól­nego z histo­rycz­nymi realiami owej epoki budowy nowych impe­riów. W rze­czy samej, przez cały ten okres, aż do upadku impe­riów tery­to­rial­nych po roku 1945, ist­niał wyraźny roz­ziew mię­dzy impe­rium jako „wspól­notą wyobra­żoną” a fak­tycz­nymi kosz­tami, jakie musiały pono­sić, oraz nie­bez­pie­czeń­stwami, na jakie się nara­żały wspól­noty naro­dowe, które w budo­wa­niu wła­snego impe­rium miały rze­komo odna­leźć swą nowo­cze­sną toż­sa­mość. Doty­czyło to nawet dwóch głów­nych potęg impe­rial­nych, czyli Wiel­kiej Bry­ta­nii i Fran­cji, które musiały poświę­cać wła­sne zasoby na pod­bój i obronę coraz więk­szych tery­to­riów. W 1911 roku Wielka Bry­ta­nia pano­wała nad obsza­rem o powierzchni 31 milio­nów kilo­me­trów kwa­dra­to­wych zamiesz­ki­wa­nym przez 400 milio­nów ludzi, Fran­cja zaś kon­tro­lo­wała tereny wiel­ko­ści 12,5 miliona kilo­me­trów kwa­dra­to­wych, czyli obszar dwu­dzie­sto­krot­nie więk­szy od metro­po­lii, na któ­rym żyło 100 milio­nów miesz­kań­ców20. W „nowych” kra­jach, wstę­pu­ją­cych po raz pierw­szy na ścieżkę impe­ria­li­zmu, znacz­nie trud­niej było wzbu­dzić entu­zjazm spo­łe­czeń­stwa dla posia­da­nia kolo­nii zamor­skich, które były mniej­sze i nie tak zasobne jak te nale­żące do star­szych impe­riów, przez co przy­cią­gały mniej emi­gran­tów i mniej­sze inwe­sty­cje. Zakoń­czona klę­ską w 1896 roku inwa­zja wło­ska na Abi­sy­nię spra­wiła, że Wło­chy musiały się zado­wo­lić namiastką impe­rium w postaci skraw­ków Soma­lii i Ery­trei, a opi­nia publiczna w metro­po­lii wrogo odno­siła się do pomy­słów kolej­nych awan­tur kolo­nial­nych. W tym malut­kim impe­rium miesz­kało jedy­nie kilka tysięcy Wło­chów, pod­czas gdy emi­gra­cja wło­ska do innych kra­jów wyno­siła bli­sko 16 milio­nów ludzi. Zanim Wło­chy wyru­szyły w 1911 roku na wojnę z impe­rium osmań­skim, aby prze­jąć kon­trolę nad Try­po­li­ta­nią i Cyre­najką, młody rady­kalny dzien­ni­karz Benito Mus­so­lini prze­strze­gał, że każdy rząd, który zażąda krwi i pie­nię­dzy dla poli­tyki pod­bo­jów, spro­wo­kuje strajk gene­ralny. „Wojna mię­dzy naro­dami zmieni się w ten spo­sób w wojnę mię­dzy kla­sami”, twier­dził. Echa tych poglą­dów były póź­niej widoczne w jego wizji impe­ria­li­zmu, w któ­rej odróż­niał narody „pro­le­ta­riac­kie”, takie jak Wło­chy, od boga­tych mocarstw „plu­to­kra­tycz­nych”21. W Niem­czech przed rokiem 1914 podej­ście do wła­snego impe­rium zamor­skiego było rów­nie ambi­wa­lentne. Entu­zjazm dla kolo­nii pano­wał w zdo­mi­no­wa­nych przez bur­żu­azję krę­gach przed­się­bior­ców, duchow­nych i nauczy­cieli i u progu pierw­szej wojny świa­to­wej Nie­miec­kie Towa­rzy­stwo Kolo­nialne (Deut­sche Kolo­nial­ge­sel­l­schaft, DKG) liczyło około 40 tysięcy człon­ków, ale wciąż było to dwa razy wię­cej niż liczba Niem­ców osia­dłych w kolo­niach zamor­skich22. Wpro­wa­dze­nie powszech­nej edu­ka­cji oraz panu­jąca w Rze­szy przed 1914 rokiem kul­tura poma­gały wytwo­rzyć zain­te­re­so­wa­nie egzo­tycz­nymi i roman­tycz­nymi aspek­tami kolo­ni­za­cji zamor­skiej, jed­nak znacz­nie popu­lar­niej­sze były w tym kraju wyobra­że­nia o wła­snym kon­ty­nen­tal­nym impe­rium na „Wscho­dzie”. Miały się one oka­zać trwa­łym moty­wem prze­wod­nim nie­miec­kiego podej­ścia do tery­to­rium aż do lat 30. i 40. XX wieku, gdy aktyw­nie przy­stą­piono do budo­wa­nia impe­rium w Euro­pie, dla­tego warto nieco bli­żej przyj­rzeć się tej kwe­stii.
Zjed­no­czone pań­stwo nie­miec­kie, które powstało w 1871 roku, obej­mo­wało swym zasię­giem wschod­nie tereny Prus zamiesz­ki­wane przez liczną lud­ność pol­ską, co było skut­kiem roz­bio­rów Rze­czy­po­spo­li­tej doko­na­nych wspól­nie z Rosją i Austrią pod koniec XVIII wieku. Obszar ten zaczęto trak­to­wać w Niem­czech jako swo­isty falo­chron strze­gący przed groź­nym oce­anem Sło­wian na wscho­dzie. W 1886 roku nie­miecki kanc­lerz Otto von Bismarck zain­au­gu­ro­wał dzia­łal­ność Kró­lew­skiej Pru­skiej Komi­sji Kolo­ni­za­cyj­nej, któ­rej celem było wyru­go­wa­nie lud­no­ści pol­skiej za gra­nicę z zabo­rem rosyj­skim i zalud­nie­nie kre­sów wschod­nich Rze­szy osad­ni­kami nie­mieckimi, aby wyko­rze­nić to, co uzna­wano za pry­mi­tywne formy rol­nic­twa (pogar­dliwe okre­śle­nie polni­sche Wirt­schaft – „pol­ska gospo­darka”), i zapew­nić sta­bilną ochronę gra­nicy przed jakim­kol­wiek przy­szłym zagro­że­niem. Ta „kolo­ni­za­cja wewnętrzna”, jak zaczęto ją nazy­wać, była sze­roko nagła­śniana. W 1894 roku powo­łano do życia Nie­miecki Zwią­zek Mar­chii Wschod­niej (Deut­scher Ost­mar­ke­nve­rein)3, orga­ni­za­cję mającą pobu­dzić akcję osad­nic­twa nie­miec­kiego. Idee „rasy i prze­strzeni” zna­la­zły zasto­so­wa­nie także tutaj i już na długo przed rokiem 1914 snuto fan­ta­zje o roz­sze­rze­niu impe­rium nie­miec­kiego dalej na wschód, na zie­mie rze­komo doj­rzałe do kolo­ni­za­cji, w któ­rej ramach nowo­cze­sna cywi­li­za­cja miała przy­nieść ład i kul­turę kra­inom jakoby „pogrą­żo­nym w naj­głęb­szym bar­ba­rzyń­stwie i nędzy”23. W owym okre­sie powsta­wała rów­nież nie­miecka lite­ra­tura kre­sowa, tak zwane „powie­ści wschod­nie” (Ostro­ma­nen), które zastę­po­wały wizję impe­rium zamor­skiego ideą kolo­ni­za­cji wschod­niego pogra­ni­cza. W powie­ściach tych Polak czę­sto był myląco przed­sta­wiany jako „sma­gły” – z ciemną skórą, ciem­nymi oczami i ciem­nymi wło­sami – dla pod­kre­śle­nia aspektu kolo­nial­nego opi­sy­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści przez zde­fi­nio­wa­nie Polaka jako „innego”, sta­no­wią­cego prze­ci­wień­stwo „kul­tu­ral­nego” Niemca. W jed­nej z naj­słyn­niej­szych powie­ści wschod­nich, wyda­nej w 1904 roku Das schla­fende Heer [Śpią­cej armii] Clary Vie­big, śniady chłop pol­ski ubo­lewa nad pano­wa­niem „bia­łych najeźdź­ców o żół­tych wło­sach”24. Tuż przed wybu­chem wojny w 1914 roku utwo­rzono towa­rzy­stwo na rzecz „kolo­ni­za­cji wewnętrz­nej”. Wyda­wane przez tę orga­ni­za­cję cza­so­pi­smo porów­ny­wało afry­kań­skie impe­rium kolo­nialne z zamiesz­ki­wa­nymi przez Pola­ków wschod­nimi kre­sami Rze­szy, agi­tu­jąc za eks­pan­sją w obu tych kie­run­kach w celu zdo­by­cia prze­strzeni potrzeb­nej dla zdro­wej rasy nie­miec­kiej25.
Głów­nymi czyn­ni­kami cha­rak­te­ry­zu­ją­cymi roz­wój „nowego impe­ria­li­zmu” były jego wro­dzona nie­sta­bil­ność i powszech­nie sto­so­wana prze­moc, które cecho­wały eks­pan­sję impe­rialną trwa­jącą od lat 70. XIX wieku aż do lat 40. XX stu­le­cia. Przed rokiem 1914 głów­nym argu­men­tem prze­ma­wia­ją­cym za budową impe­rium była stra­te­giczna koniecz­ność udziału w uzna­wa­nej powszech­nie za natu­ralną cha­otycz­nej rywa­li­za­cji mię­dzy licz­nymi impe­riami naro­do­wymi; wska­zy­wano jed­nak też na potrzebę zapew­nie­nia bez­pie­czeń­stwa we wła­snych stre­fach wpły­wów lub zain­te­re­so­wa­nia gospo­dar­czego, gdzie nacisk impe­rialny wywo­ły­wał gwał­towną reak­cję miej­sco­wej lud­no­ści. Postrze­ga­nie okresu przed wybu­chem pierw­szej wojny świa­to­wej jako belle époque jest podej­ściem euro­po­cen­trycz­nym, w tej epoce bowiem prze­moc sze­rzyła się z Europy na cały świat. Domi­na­cja moder­ni­zu­ją­cych się państw była skut­kiem nagłego przy­spie­sze­nia roz­woju trans­portu i nowych rodza­jów uzbro­je­nia, które w połą­cze­niu z pie­niędzmi i wyszko­le­niem żoł­nie­rzy zazwy­czaj zapew­niały prze­wagę mili­tarną kra­jowi impe­rial­nemu. Od roku 1868 Japo­nia w szyb­kim tem­pie moder­ni­zo­wała swoje siły zbrojne, naśla­du­jąc roz­wią­za­nia euro­pej­skie, oraz przy­jęła więk­szość zaawan­so­wa­nych tech­no­lo­gii, ale była jedy­nym kra­jem Azji i Afryki, któ­remu się to udało. Pod­bój tra­dy­cyj­nych spo­łecz­no­ści był zupełny, czy cho­dziło o walki z Zulu­sami lub Mata­bele w Afryce, czy o bru­talne zaję­cie suł­ta­natu Acehu w Holen­der­skich Indiach Wschod­nich, czy o fran­cu­ski pod­bój Annamu i Ton­kinu na obsza­rze obec­nego Wiet­namu. Sto­so­wa­nie prze­mocy było wyraźną cechą cha­rak­te­ry­styczną we wszyst­kich rela­cjach impe­rial­nych aż do osta­tecz­nego zmierz­chu impe­riów kolo­nial­nych po roku 1945.
Dla póź­niej­szego prze­biegu obu wojen świa­to­wych więk­sze zna­cze­nie miały jed­nak kon­flikty o posia­dło­ści impe­rialne mię­dzy wyżej roz­wi­nię­tymi pań­stwami, które były dla sie­bie bar­dziej rów­no­rzęd­nymi prze­ciw­ni­kami. Sku­pia­nie się na roku 1914 jako rze­ko­mym końcu pokoju jest w tym kon­tek­ście nie­po­ro­zu­mie­niem. Coraz bar­dziej zglo­ba­li­zo­wany świat, jaki wyło­nił się jesz­cze przed wybu­chem pierw­szej wojny świa­to­wej, był regu­lar­nie desta­bi­li­zo­wany przez kon­flikty zbrojne na wielką skalę (i chwile ostrych kry­zy­sów mię­dzynarodowych), które głę­boko odbi­jały się na rela­cjach mię­dzy głów­nymi potę­gami euro­pej­skimi i na przy­szło­ści Azji. Naj­waż­niej­sze z nich były wojny pro­wa­dzone przez Japo­nię. Pierw­szą, toczoną w latach 1894–1895 z Chi­nami, spo­wo­do­wała eks­pan­sja japoń­ska w Korei, gdzie domi­no­wały wpływy Pekinu. Wojna japoń­sko-chiń­ska była dużym kon­flik­tem, w któ­rym Japoń­czycy zwy­cię­żyli dzięki swej nowej armii i flo­cie. Korea stała się pro­tek­to­ra­tem, a duża wyspa For­moza (obec­nie Taj­wan) – kolo­nią Japo­nii, która z dnia na dzień prze­obra­ziła się w poważ­nego gra­cza w roz­grywce kolo­nial­nej. Drugą z owych wojen była wojna japoń­sko-rosyj­ska w latach 1904–1905, która wybu­chła, gdyż Rosja nie pozwo­liła Japo­nii anek­to­wać chiń­skiej Man­dżu­rii i sama zaczęła umac­niać tam swoje wpływy. Japoń­czycy roz­gro­mili potężną rosyj­ską armię i znisz­czyli pra­wie całą flotę wysłaną nada­rem­nie w liczący bli­sko 30 tysięcy kilo­me­trów rejs z Bał­tyku na Morze Japoń­skie, po czym prze­jęli roz­le­głą rosyj­ską strefę wpły­wów w Man­dżu­rii4. Japo­nia stra­ciła na tej woj­nie 81500 zabi­tych i 381 tysięcy ran­nych z łącz­nie 2 milio­nów zmo­bi­li­zo­wa­nych żoł­nie­rzy. Był to naj­więk­szy wów­czas kon­flikt zbrojny w dzie­jach tego kraju, który dzięki zwy­cię­stwu cał­ko­wi­cie odmie­nił swoją pozy­cję w regio­nie26.
Wojna mię­dzy Hisz­pa­nią i Sta­nami Zjed­no­czo­nymi w roku 1898 w zało­że­niu nie miała być kon­flik­tem o posia­dło­ści impe­rialne, ale klę­ska Hisz­pa­nów spra­wiła, że Ame­ry­ka­nie przez pewien czas posia­dali Fili­piny, Por­to­ryko, Guam i liczne mniej­sze wyspy na Pacy­fiku. Krót­ko­trwały roz­kwit prze­ży­wała idea „Więk­szej Ame­ryki”, ale gdy Sąd Naj­wyż­szy orzekł, że nowo zdo­byte tery­to­ria nie są czę­ścią Sta­nów Zjed­no­czo­nych, zain­te­re­so­wa­nie budową ame­ry­kań­skiego „impe­rium” wyga­sło. Bazy mor­skie na Pacy­fiku miały zna­cze­nie stra­te­giczne, lecz tery­to­ria ode­brane Hisz­pa­nii zawi­sły w swo­istej próżni praw­nej, nie będąc czę­ścią żad­nego sfor­ma­li­zo­wa­nego impe­rium, a jed­nak pozo­sta­jąc pod kon­trolą ame­ry­kań­skich oku­pan­tów27. W 1899 roku wybu­chła kolejna duża wojna w połu­dnio­wej Afryce – mię­dzy Wielką Bry­ta­nią a Trans­wa­lem i Ora­nią, dwiema nie­pod­le­głymi repu­bli­kami bur­skimi. Dla Bry­tyj­czy­ków trwa­jąca do 1902 roku druga wojna bur­ska była naj­więk­szym kon­flik­tem zbroj­nym od pół wieku. Zmo­bi­li­zo­wali około 750 tysięcy żoł­nie­rzy i stra­cili bli­sko 22 tysiące zabi­tych i ran­nych. W tym przy­padku Wielka Bry­ta­nia wal­czyła prze­ciwko bia­łym osad­ni­kom euro­pej­skim, co ścią­gnęło na nią potę­pie­nie innych Euro­pej­czy­ków, ale osta­tecz­nie wygrała i dodała znaczne tery­to­ria oraz zasoby natu­ralne do swego impe­rium w Afryce. Jej zwy­cię­stwo wzmoc­niło rów­nież neo­dar­wi­now­ski pogląd, że dal­sze tery­to­ria impe­rialne można zdo­być tylko w walce28.
Kwe­stie kolo­nialne oka­zały się klu­czo­wym kata­li­za­to­rem pod­ję­cia decy­zji, które miały dopro­wa­dzić do wybu­chu wojny w 1914 roku. Główną przy­czyną for­mo­wa­nia się blo­ków soju­szy, począw­szy od lat 80. XIX wieku, były obawy natury stra­te­gicz­nej, które budziła rosnąca potęga i poten­cjał mili­tarny szybko moder­ni­zu­ją­cych się i poli­tycz­nie nie­sta­bil­nych „nowych” państw, jed­nak obawy te pod­sy­cała także rywa­li­za­cja impe­rialna. Rosja, upo­ko­rzona przez Japo­nię, ponow­nie zwró­ciła uwagę na Europę Połu­dniowo-Wschod­nią oraz impe­rium osmań­skie, kon­flikty kolo­nialne dopro­wa­dziły do powsta­nia w 1904 roku ententy bry­tyj­sko-fran­cu­skiej, a chęć wyja­śnie­nia podob­nych nie­ja­sno­ści skut­ko­wała poro­zu­mie­niem bry­tyj­sko-rosyj­skim z 1907 roku – współ­praca tych trzech mocarstw ukształ­to­wała póź­niej prze­bieg wojny euro­pej­skiej. Nara­sta­jący wyścig zbro­jeń napę­dzało jed­nak dąże­nie mocarstw do ochrony swych inte­re­sów w skali glo­bal­nej, a nie tylko euro­pej­skiej; w szcze­gól­no­ści roz­bu­dowa flot wojen­nych Wiel­kiej Bry­ta­nii i Nie­miec zdaje się nie mieć sensu w ode­rwa­niu od inte­re­sów glo­bal­nych tych państw. To wła­śnie cha­rak­ter nie­miec­kich ambi­cji impe­rial­nych, wyni­ka­jący z prze­ko­na­nia, że nowy kraj potrze­buje impe­rium jako sym­bolu swego sta­tusu mocar­stwa świa­to­wego, skło­nił Ber­lin do zaan­ga­żo­wa­nia się w poważ­niej­sze incy­denty mię­dzy­na­ro­dowe jesz­cze przed rokiem 1914. Doty­czyło to w szcze­gól­no­ści dwóch kry­zy­sów maro­kań­skich w latach 1905 i 1911, gdy Niemcy usi­ło­wały pod­wa­żyć poro­zu­mie­nia Wiel­kiej Bry­ta­nii, Fran­cji i Hisz­pa­nii w spra­wie podziału praw do pro­tek­to­ratu nad tym obsza­rem.

Przypisy

1.Wraz z intro­ni­za­cją cesa­rza Mut­su­hito (1852‒1912) w paź­dzier­niku 1868 roku ogło­szono, że nastała era Meiji (Oświe­co­nych Rzą­dów). Przy­jęto wtedy obo­wią­zu­jącą do dzi­siaj zasadę, że cesarz panuje doży­wot­nio, a cały okres jego pano­wa­nia sta­nowi jedną „erę”, któ­rej nazwa staje się imie­niem pośmiert­nym cesa­rza – przyp. tłum.

2.Obec­nie wyspy Oga­sa­wara-shōto – przyp. tłum.

3.W Pol­sce znany bar­dziej jako Hakata, od pierw­szych liter nazwisk trzech zało­ży­cieli: Fer­di­nanda von Han­se­manna (1861‒1900), Her­manna Ken­ne­manna (1815‒1910) i Hein­ri­cha von Tie­de­manna (1843–1922) – przyp. tłum.

4.W rze­czy­wi­sto­ści Japoń­czycy prze­jęli kon­trolę tylko nad nie­całą połową pro­tek­to­ratu rosyj­skiego w Man­dżu­rii, a mia­no­wi­cie jego czę­ścią połu­dniową, z pół­wy­spem Lia­otung oraz mia­stami Muk­den (chiń. She­ny­ang) i Czang­czun (Chang­chun), pod­czas gdy Rosja­nie zacho­wali pano­wa­nie nad czę­ścią pół­nocną, z głów­nymi ośrod­kami w Har­bi­nie i Cycy­ha­rze (Qiqi­har), gdzie spra­wo­wali fak­tyczną wła­dzę aż do rewo­lu­cji bol­sze­wic­kiej w listo­pa­dzie 1917 roku – przyp. tłum.

 
Wesprzyj nas