Głośna książka autora „Tańca Nataszy” i „Poślij chociaż słowo”. „Szepty” to kronika losów ludzi, których życie upłynęło w czasach dyktatury stalinowskiej i absolutnej kontroli ze strony państwa.
Trwałym skutkiem rządów Stalina jest społeczeństwo złożone z milczących konformistów.
„Szepty” Orlando Figesa to wstrząsająca opowieść o ludziach, którzy musieli dokonywać dramatycznych moralnych wyborów i iść na kompromisy, aby żyć „normalnie” w stalinowskiej Rosji. Aby chronić sobie, rodzinę i przyjaciół, musieli mówić szeptem.
Teraz ci, którzy przetrwali, opisują, jak bezlitosny system dyktatury stalinowskiej sterował ludźmi, ich emocjami, poczynaniami i umysłami. Łamiąc, zmuszając i naznaczając. Są wśród nich znane postaci jak: jedna z najwybitniejszych rosyjskich poetek Anna Achmatowa, poeta, prozaik i bard Bułat Okudżawa, pisarz Konstantin Simonow, lekarka i obrończyni praw człowieka Jelena Bonner czy poeta i publicysta Aleksander Twardowski.
Korzystając z setek listów, notatek, pamiętników i innych dokumentów pochodzących z rodzinnych i publicznych archiwów, a także na podstawie niezliczonych rozmów z tymi, którzy przeżyli ten czas, Orlando Figes tworzy wnikliwą analizę łamania kręgosłupa moralnego ludzi i narodu w imię systemu, w którym jednostka jest całkowicie podporządkowana państwu. To kronika okrucieństwa i ujarzmiania sowieckiego społeczeństwa. Przerażająca i boleśnie prawdziwa.
• Dzięki Figesowi ci, którzy przeżyli, przełamali milczenie i podnieśli głos ponad szept.
– „The New York Times Book Review”
• Książka ta powinna dziś stać się lekturą obowiązkową w Rosji.
– „The Times”
Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji
Przekład: Władysław Jeżewski
Wydawnictwo Wielka Litera
Premiera: 15 maja 2024
Wstęp
Antonina Gołowina miała osiem lat, gdy wraz z matką i dwoma braćmi została deportowana do dalekiego Kraju Ałtajskiego na Syberii. Podczas kolektywizacji wsi, w której mieszkali Gołowinowie, ojciec Antoniny został aresztowany i skazany na trzy lata obozu pracy jako „kułak”, czyli „bogaty” chłop. Całą ziemię, inwentarz i narzędzia rolnicze zabrało nowo utworzone gospodarstwo kolektywne. Gołowinowie mieli tylko godzinę na spakowanie rzeczy przed długą podróżą na Syberię. Dom, w którym mieszkali od pokoleń, został zburzony, a członkowie rodziny rozpierzchli się w różne strony – starsi bracia i siostry Antoniny, jej dziadkowie, wujowie, ciotki i kuzyni uciekli przed aresztowaniem, ale większość została ujęta i zesłana na Syberię albo trafiła do obozów pracy, skąd wielu już nie wróciło.
Trzy lata mieszkała Antonina w „osiedlu specjalnym” (spiecposiołok), obozie złożonym z pięciu drewnianych baraków stojących nad rzeką. Zakwaterowano tam z rodzinami około tysiąca „kułaków”. Mieszkańcy obozu pracowali przy wyrębie lasu. Pierwszej zimy dach dwóch baraków zawalił się pod ciężarem śniegu i część zesłańców musiała się przenieść do ziemianek wykopanych w zmarzniętym gruncie. Wielu umarło z głodu, zimna i na tyfus; było ich tylu, że nie wszystkich zdołano pochować. Do wiosny wokół obozu wyrosły pryzmy zamarzniętych ciał, które po nadejściu odwilży wrzucono do rzeki.
W grudniu 1934 roku Antonina z rodziną wróciła z zesłania, a jej ojciec z obozu pracy. Zamieszkali w jednoizbowym domu w Piestowie, mieście, w którym osiedliło się wielu byłych „kułaków”. Niedawne straszne przeżycia zostawiły głębokie ślady w psychice dziewczynki. Jako osoba wywodząca się z rodziny „kułackiej” Antonina na zawsze została naznaczona piętnem „wroga klasowego”. Nie mogła podjąć studiów i wykonywać wielu zawodów. Podczas każdej fali terroru, które za rządów Stalina co kilka lat przetaczały się przez kraj, groziło jej aresztowanie. Świadomość społecznej niższości zrodziła w Antoninie „strach, że ponieważ jesteśmy kułakami, reżim może z nami zrobić wszystko, nie mamy żadnych praw i musimy cierpieć w milczeniu”. Bała się tak bardzo, że biernie znosiła szykany, których nie szczędzili jej koledzy. Pewnego dnia jedna z nauczycielek powiedziała przy całej klasie, że ludzie tacy jak ona są „wrogami ludu, kułackim pomiotem: słusznie was zesłano i trzeba was wszystkich zgnoić, a nie uczyć!”. Antoninę wzburzyły te niesprawiedliwe słowa i chciała zaprotestować, ale paraliżujący strach zamknął jej usta1.
Strach nie opuszczał Antoniny przez całe życie. Jedynym sposobem przezwyciężenia go było wtopienie się w sowieckie społeczeństwo. Antonina była dziewczyną inteligentną i miała silny charakter. Postanowiła za wszelką cenę zetrzeć z siebie piętno „złego” pochodzenia i uczyć się pilnie, żeby pewnego dnia zdobyć społeczną akceptację. Mimo dyskryminacji nauka szła jej dobrze i Antonina powoli nabierała pewności siebie. Wstąpiła nawet do Komsomołu, Związku Młodzieży Komunistycznej, którego działacze przymknęli oko na jej „kułackie” pochodzenie, bo cenili ją za inicjatywę i pracowitość. W wieku siedemnastu lat podjęła odważną decyzję, która miała zaważyć na jej losie: choć wiązało się to z wielkim ryzykiem, zataiła swoje pochodzenie przed władzami, a nawet sfałszowała dokumenty, żeby skończyć medycynę. Nigdy nie rozmawiała o swojej rodzinie z kolegami z leningradzkiego Instytutu Fizjologii, w którym pracowała przez czterdzieści lat. Wstąpiła do partii komunistycznej (i pozostała jej członkiem aż do rozwiązania partii w1991 roku) nie z przekonania, ale po to, jak dziś twierdzi, żeby odwrócić od siebie podejrzenia i chronić rodzinę. Liczyła też pewnie, że wstąpienie do partii ułatwi jej karierę zawodową.
Antonina ukrywała prawdę o swojej przeszłości przed oboma mężami. Z pierwszym, Gieorgijem Znamienskim, znali się prawie całe życie, ale rzadko rozmawiali o swoich rodzinach.W1987 roku Antoninę odwiedziła jedna z ciotek Gieorgija, która wyznała jej, że był on synem carskiego kontradmirała, straconego przez bolszewików. A więc przez dwadzieścia lat Antonina żyła z człowiekiem, którego młodość upłynęła w obozach pracy i osiedlach specjalnych.
Drugi mąż Antoniny, Estończyk Boris Ioganson, również pochodził z rodziny „wrogów ludu”. Jego ojca i dziada aresztowano w 1937 roku. Antonina dowiedziała się o tym dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy ośmieleni zainicjowaną przez Michaiła Gorbaczowa polityką głasnosti i publiczną krytyką represji stalinowskich zaczęli wreszcie rozmawiać ze sobą o przeszłości. Ale dopiero w połowie lat dziewięćdziesiątych Antonina zebrała się na odwagę, aby ujawnić córce Oldze, nauczycielce, swoje „kułackie” pochodzenie.
Na kartach tej książki opisuję dzieje wielu rodzin, takich jak Gołowinowie, dzieje, które dotąd skrzętnie ukrywano przed światem. Ukazują one, szczegółowo jak nigdy dotąd, prywatne życie ludzi sowieckich w czasach stalinowskiej tyranii. W wielu książkach opisano już zewnętrzne przejawy terroru tamtych lat – aresztowania i procesy, obozy pracy i masowe mordy – ale w żadnej nie zbadano jego wpływu na życie osobiste i rodzinne. Jak wyglądało prywatne życie ludzi sowieckich w czasach stalinowskich? Co naprawdę czuli i myśleli? Jakie prywatne życie było możliwe w ciasnych komunałkach, w których mieszkała znaczna większość ludności miejskiej – gdzie całą rodziną gnieżdżono się w jednej izbie, a każda rozmowa mogła zostać podsłuchana przez sąsiadów? Czym było życie prywatne, skoro państwo ingerowało w niemal każdy jego aspekt poprzez przepisy prawa, nadzór policyjny i presję ideologiczną?
Miliony ludzi żyły tak jak Antonina w nieustannym strachu, ponieważ ich rodziny padły ofiarą represji. Jak znosili ciągłą niepewność jutra? Jak godzili poczucie krzywdy i wyobcowania z systemu sowieckiego z potrzebą znalezienia w nim swojego miejsca? Jak przystosowywali się do tego systemu, aby przezwyciężyć piętno „złego życiorysu” i zostać równoprawnymi członkami społeczeństwa? Rozmyślając nad swoim życiem, Antonina twierdzi, że nigdy naprawdę nie wierzyła w partię ani ideologię, choć niewątpliwie była dumna ze swojej pozycji zawodowej lekarza sowieckiego, co wiązało się z akceptacją podstawowych celów i zasad systemu. Być może wiodła podwójne życie, przystosowując się do norm sowieckich w życiu publicznym, a w życiu prywatnym dochowując wierności chrześcijańsko-chłopskim wartościom wpojonym jej przez rodziców. Wielu ludzi sowieckich żyło w podobnym rozdwojeniu. Ale były też dzieci „kułackie”, nie mówiąc już o ludziach z rodzin szlacheckich lub burżuazyjnych, które zupełnie zerwały z przeszłością i całą duszą oddały się sowieckiemu systemowi.
W Szeptach skupiam się na sferze wartości i wyborów moralnych i próbuję pokazać, jak rodziny sowieckie reagowały na rozmaite naciski ze strony reżimu. W jaki sposób przechowywano rodzinne tradycje, przekonania i przekazywano je młodszemu pokoleniu, gdy były one sprzeczne z publicznie głoszonymi celami i wartościami moralnymi, które system wpajał młodym ludziom w szkołach i takich organizacjach jak Komsomoł? Jak życie w systemie terroru wpływało na związki między ludźmi? Co myślano, gdy mąż lub żona, ojciec lub matka zostali nagle aresztowani jako „wrogowie ludu”? Jak lojalni obywatele sowieccy godzili zaufanie do aresztowanych, których kochali, z wiarą w to, co mówił im o nich rząd sowiecki, którego się bali? Czy ludzkie uczucia i emocje mogły zachować jakiekolwiek znaczenie w moralnej próżni reżimu stalinowskiego? Jakich sposobów się imano, żeby przetrwać, jakich kłamstw i przemilczeń używano, z kim się przyjaźniono i kogo zdradzano, na jakie kompromisy moralne się godzono i jak przystosowywano się do panujących warunków?
Wszystko to było udziałem milionów ludzi, bo niewiele rodzin ominął stalinowski terror. Według ostrożnych szacunków około 25 milionów ludzi padło ofiarą prześladowań w ciągu ćwierćwiecza, które upłynęło między rokiem 1928, w którym Stalin przejął władzę dyktatorską, a 1953, gdy umarł i jego rządy terroru, choć nie zbudowany przezeń system represji, dobiegły wreszcie końca. Te 25 milionów – obejmujących ludzi rozstrzelanych przez plutony egzekucyjne, więźniów łagrów, „kułaków” zesłanych do osiedli specjalnych, członków deportowanych narodów zamieszkujących Związek Sowiecki – to około jednej ósmej całej ludności państwa (mniej więcej 200 milionów w 1941 roku), czyli średnio jedna osoba na półtorej rodziny sowieckiej. Liczby te nie obejmują ofiar głodu ani wojny2. Oprócz milionów ludzi, którzy zginęli lub zostali uwięzieni, dziesiątkom milionów krewnych ofiar Stalina na zawsze zwichnięto życie, czego głębokie skutki społeczne są odczuwane do dziś. Po latach rozłąki spowodowanej pobytem w łagrach członkom rodzin niełatwo było ponownie się połączyć; uczucia wygasły, nie było już też „normalnego życia”, do którego można by wrócić.
Trwałym skutkiem rządów Stalina jest społeczeństwo złożone z milczących konformistów. Ludzie z takich rodzin jak Gołowinowie nauczyli się nie mówić zbyt dużo o swojej przeszłości – niektórzy, jak Antonina, ukrywali ją nawet przed najbliższymi przyjaciółmi i krewnymi. Dzieciom nakazywano trzymać język za zębami, nie rozmawiać z nikim o sprawach rodzinnych, nie oceniać ani nie krytykować niczego, z czym stykają się poza domem. Córka urzędnika bolszewickiego średniego szczebla, która dorastała w latach trzydziestych, wspomina:
My, dzieci, musiałyśmy się nauczyć określonych zasad słuchania i mówienia. Wiedziałyśmy, że nie powinnyśmy powtarzać tego, co rodzice powiedzieli do siebie szeptem albo za naszymi plecami. Gdyby domyślili się, że słyszałyśmy, co powiedzieli, dostałybyśmy za swoje. Czasami dorośli mówili coś do siebie, a potem pouczali nas: „ściany mają uszy”, „uważaj, co mówisz” i tak dalej. Miało to znaczyć, że to, co powiedzieli, nie było przeznaczone dla nas3.
Kobieta, której ojciec został aresztowany w 1936 roku, opowiada:
„Jak będziecie paplać, napytacie sobie biedy” – powtarzano nam, dzieciom, przy każdej okazji. Przez całe życie baliśmy się mówić – ja boję się do dziś. Nasza matka mawiała, że co drugi człowiek jest konfidentem. Baliśmy się sąsiadów, a zwłaszcza milicji… Jeszcze dziś na widok milicjanta trzęsę się ze strachu4.
W społeczeństwie, w którym uczono dzieci, że za zbytnią gadatliwość można zostać aresztowanym, stosowano zasadę, że wszystko zostaje w rodzinie. Ludzie sowieccy nauczyli się podwójnego życia, ukrywania przed oczami i uszami niebezpiecznych sąsiadów, a czasem nawet własnych dzieci, informacji i opinii, przekonań religijnych, wartości i tradycji rodzinnych oraz stylu życia sprzecznych z oficjalnymi normami. Nauczyli się mówić szeptem.
W języku rosyjskim istnieją dwa słowa na określenie ludzi mówiących szeptem. Jedno (szeptuszczij) ma kilka znaczeń – między innymi oznacza osobę, która nie chce, żeby usłyszano, co mówi – ale żadne z nich nie ma charakteru ujemnego. Drugim słowem (szeptun) określa się policyjnego informatora, który szeptem donosi na bliźnich. Rozróżnienie to powstało w czasach stalinowskich, kiedy całe społeczeństwo sowieckie składało się z ludzi należących do jednej lub drugiej kategorii.
Szepty nie są książką o Stalinie, choć jego obecność czuje się na każdej stronie; nie dotyczą też bezpośrednio polityki jego reżimu. Traktują o tym, w jaki sposób stalinizm naznaczył umysły i serca ludzi sowieckich, wpływając na to, jak myśleli i czuli. Nie próbuję rozwiązywać zagadki genezy terroru, ani też opisywać powstania i upadku Gułagu, ale staram się wyjaśnić, dlaczego system terroru zapuścił trwałe korzenie w społeczeństwie sowieckim i wciągnął w swoje tryby miliony zwykłych, uczciwych obywateli – jako milczących świadków i aktywnych współuczestników. Prawdziwa siła i trwałe dziedzictwo stalinizmu polegały nie na właściwej mu organizacji państwa ani na kulcie przywódcy, lecz mówiąc słowami rosyjskiego historyka Michaiła Geftera, na tym, że „istniał on w każdym z nas”5. Do niedawna historycy zajmowali się prawie wyłącznie polityką i ideologią sowieckiego państwa epoki stalinowskiej oraz „sowieckimi masami” jako całością. Pojedynczy człowiek – o ile w ogóle się pojawiał–występował jedynie jako autor listów do władz (czyli w roli publicznej, a nie jako osoba prywatna lub członek rodziny). Sferę prywatną ludzi żyjących w tamtych czasach bardzo często pomijano. Oczywistym powodem był brak źródeł. Spuścizny (licznyje fondy) przechowywane w dawnych archiwach państwowych i partyjnych należały przeważnie do znanych osób ze świata polityki, nauki i kultury. Znajdująca się w nich dokumentacja została przed przekazaniem do archiwum starannie przebrana i dotyczy prawie wyłącznie działalności publicznej tych osób. Spośród kilku tysięcy spuścizn, które przejrzano podczas poszukiwania źródeł do tej książki, tylko w nielicznych znalazły się materiały dotyczące życia osobistego lub rodzinnego*.
Pamiętniki opublikowane w Związku Sowieckim albo udostępniane w archiwach sowieckich przed 1991 rokiem również nie zawierają istotniejszych informacji o życiu prywatnym ich autorów, aczkolwiek zdarzają się wyjątki, zwłaszcza w przypadku rzeczy wydanych po 1985 roku, w czasach Gorbaczowowskiej głasnosti6. Publikowane na Zachodzie pamiętniki emigrantów ze Związku Sowieckiego i ludzi, którzy przeżyli represje stalinowskie, też nie są wolne od wad, choć uznano je powszechnie za „autentyczny głos” ludzi „zmuszonych do milczenia”, głos, dzięki któremu mogliśmy poznać życie zwykłych obywateli w czasach stalinowskiego terroru7.
Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku, w okresie nasilenia się zimnej wojny, reżim stalinowski postrzegano na Zachodzie przez pryzmat tych inteligenckich wspomnień, zwłaszcza autorstwa Jewgienii Ginzburg i Nadieżdy Mandelsztam, wyrazicielek idei oporu jednostki wobec sowieckiej tyranii8. Ta idea moralna – urzeczywistniona i symbolizowana przez zwycięstwo „demokracji” w 1991 roku – miała wielki wpływ na pamiętnikarzy, którzy po upadku ustroju sowieckiego licznie chwycili za pióro9. Miała również wpływ na historyków, którzy po 1991 roku chętniej niż dotąd podkreślali znaczenie sił społecznego oporu i sprzeciwu wobec stalinowskiej dyktatury10. Ale pamiętniki te napisane są z perspektywy ludzi, którzy przeżyli terror, zwłaszcza z perspektywy inteligencji, wśród której silne było przywiązanie do ideału wolności i niezależności jednostki. Nie mówią więc one o tym, co myślały i czuły miliony zwykłych ludzi – a wśród nich wiele ofiar reżimu stalinowskiego – które nie sprzeciwiały się systemowi, lecz przeciwnie, milcząco uznawały i przyjmowały za własne wartości propagowane przez reżim, stosowały się do jego reguł, a nawet współuczestniczyły w jego zbrodniach.
Odkryte w archiwach dzienniki z początku wzbudziły więc duże nadzieje. Są to dzienniki najrozmaitszego rodzaju (dzienniki pisarzy, kroniki literackie, albumy z wycinkami, codzienne zapiski i tak dalej), ale stosunkowo niewiele z tych, które pochodzą z czasów Stalina, zawiera wiarygodne, nieskażone autocenzurą i obowiązującą ideologią informacje o stanie ducha i poglądach ich autorów. W latach trzydziestych i czterdziestych mało kto miał odwagę prowadzić prywatny dziennik. Po aresztowaniu – a przecież prawie nikt nie znał wtedy dnia ani godziny – na samym początku konfiskowano właśnie dziennik. Jeśli były w nim wynurzenia, które władze mogły uznać za świadectwo „antysowieckości” autora, często służył za dowód przeciwko oskarżonemu (prozaik Michaił Priszwin prowadził zapiski drobnym maczkiem, ledwie czytelnym nawet przez szkło powiększające, aby utrudnić funkcjonariuszom tajnej policji jego odczytanie w razie aresztowania i konfiskaty dziennika).
Dzienniki publikowane w czasach sowieckich wychodziły na ogół spod pióra intelektualistów, bardzo oględnie wyrażających swoje opinie11. Po 1991 roku otwarto archiwa i historycy mogli zapoznać się z przechowywanymi tam pamiętnikami i dziennikami; inne ujrzały światło dzienne dzięki prywatnym inicjatywom, takim jak moskiewskie „Archiwum Społeczne” (CDNA). Autorami części z nich byli ludzie ze średnich i niższych warstw społeczeństwa sowieckiego12. Jednakże liczba dzienników z epoki stalinowskiej pozostaje nieduża (choć archiwum KGB może jeszcze kryć sporo ciekawych rzeczy); jest ich o wiele za mało, aby można było na ich podstawie sformułować ogólne wnioski dotyczące prywatnego życia zwykłych obywateli sowieckich. Dużym utrudnieniem jest również swoisty żargon sowiecki, którym napisano te dzienniki, i wyrażane w nich oportunistyczne opinie; właściwa interpretacja wymaga znajomości motywacji ich autorów (strach, wiara lub moda)13.
W ostatnich latach wielu historyków, opierając się na lekturze tekstów literackich i prywatnych (nade wszystko dzienników), poświęciło uwagę „sowieckiej subiektywności”, podkreślając, jak silny wpływ na życie wewnętrzne ludzi miała reżimowa ideologia14. Według niektórych uczonych obywatel sowiecki praktycznie nie był w stanie myśleć ani odczuwać poza kategoriami określonymi przez oficjalną linię polityczną, a wszelkie inne myśli i emocje uważano za przejaw „kryzysu osobowości”, który koniecznie należy przezwyciężyć15. Wielu bohaterów Szeptów rzeczywiście przyswoiło sobie wartości i idee sowieckie, choć tylko garstka z nich utożsamiła się z systemem stalinowskim do tego stopnia, że przeszli głęboką przemianę charakteru, która zdaniem tych historyków była typowa dla „sowieckiej subiektywności”. Mentalność sowiecka w większości przypadków opanowywała cały obszar świadomości, spychając dawne wartości i przekonania do podświadomości; ludzie ci usiłowali „stać się obywatelami sowieckimi” nie tyle z głębokiego przekonania, ile z poczucia wstydu i ze strachu. Takie właśnie pobudki kierowały Antoniną, która postanowiła dobrze się uczyć i zostać kimś, żeby przezwyciężyć kompleks niższości „kułackiego” dziecka. Wtopienie się w społeczeństwo sowieckie było dla większości ludzi, włącznie z wieloma ofiarami reżimu stalinowskiego, sposobem na przetrwanie, konieczną metodą tłumienia wątpliwości i lęków, które gdyby doszły do głosu, mogłyby uczynić ich życie nie do zniesienia. Wiara w komunizm i aktywne uczestnictwo w jego budowie pozwalały nadać sens własnym cierpieniom, które bez tego wyższego celu strąciłyby ich zapewne w otchłań rozpaczy. Mówiąc słowami innego „kułackiego” dziecka, człowieka zesłanego na wiele lat jako „wróg ludu”, który mimo to pozostał przez całe życie zdeklarowanym stalinowcem: „Dzięki wierze w Stalinowską sprawiedliwość… łatwiej znosiliśmy nasze kary i zapominaliśmy o strachu”16.
Dzienniki i listy z epoki stalinowskiej – których treść dyktowały zasady sowieckiego wychowania, niepozwalające przyznawać się do strachu – rzadziej odzwierciedlają takie postawy niż relacje ustne17. Historycy reżimu stalinowskiego coraz chętniej korzystają więc z tych ostatnich18. Jednakże relacja ustna, opierająca się na zawodnej pamięci ludzkiej, ma ograniczoną przydatność. W Rosji, gdzie pamięć o czasach sowieckich zdeformowały mity i ideologia, problem ten ma szczególnie duże znaczenie. Wielu starszych ludzi, których życie upłynęło w środowisku rojącym się od szpicli, boi się mówić do mikrofonu (kojarzonego z KGB). Ludzie ci, ze strachu, wstydu lub dzięki świadomej pracy nad sobą, nauczyli się milczeć i tłumić bolesne wspomnienia.