Najnowsza książka laureatki Literackiej Nagrody Nobla. Punktem wyjścia tej niezwykle osobistej powieści staje się śledztwo podatkowe, które toczyło się w sprawie Elfriede Jelinek. Pisarka snuje opowieść o swojej rodzinie, o sobie, o historii i kraju.


Naruszające prywatność rewizje, nieprzyjemne przesłuchania, wertowanie wszelakich, również osobistych dokumentów zawierających dużą część życia – to wszystko staje się dla pisarki pretekstem do opowiedzenia o swoich rodzicach i dziadkach, o żydowskiej części rodziny, o wypędzonych i zamordowanych krewnych, o ucieczce i prześladowaniach, o dawnych i nowych nazistach.

Mówi o sobie i o kraju oraz o opętanym materializmem społeczeństwie poniżającym ofiary, a nagradzającym katów.

Pisze jako oskarżona, jako ofiara i jako obrończyni – czasem ze złością i wzburzeniem, czasem ze smutkiem, czasem z typowym dla siebie sarkazmem.

***


Więc dobrze, zróbmy zarys mojego życiorysu. Najważniejsze, żebym nie musiała sama jeszcze raz wszystkiego rysować, co najwyżej co nieco dorysować, dosłownie parę ostatnich kresek, wolę sama odejść niż coś obejść. Obchodzenie podatków stało się sportem narodowym. Co tu mamy na rachunku?, spotkanie służbowe?, zgadza się albo nie, powiedzmy: nie. Jeśli pani tak mówi, to na pewno nie będzie to prawda, w żadnym razie, o ile panią znamy. Ale państwo mogliby to przeprowadzić bardziej profesjonalnie i w większym stylu, inni przecież też tak robią, ja tak wolę nie robić, myślę o swoich umiejętnościach, których nie posiadam, i o rodzinie, której też nie posiadam, wyjątek: mąż sztuk jedna, o niego chodzi, który mnie do siebie sprowadził, jak się kiedyś mawiało, ale do niewłaściwego miasta, z którym trwa wymiana informacji, informacje wymieniane są zawsze i wszędzie, jeśli przestają się człowiekowi podobać; ale dokąd prowadzi ta wymiana?

Elfriede Jelinek
Dane odosobowe
Przekład: Agnieszka Kowaluk
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 11 września 2024
 
 


Dane odosobowe

Więc dobrze, zróbmy zarys mojego życiorysu. Najważniejsze, żebym nie musiała sama jeszcze raz wszystkiego rysować, co najwyżej co nieco dorysować, dosłownie parę ostatnich kresek, wolę sama odejść niż coś obejść. Obchodzenie podatków stało się sportem narodowym. Co tu mamy na rachunku?, spotkanie służbowe?, zgadza się albo nie, powiedzmy: nie. Jeśli pani tak mówi, to na pewno nie będzie to prawda, w żadnym razie, o ile panią znamy. Ale państwo mogliby to przeprowadzić bardziej profesjonalnie i w większym stylu, inni przecież też tak robią, ja tak wolę nie robić, myślę o swoich osobistych umiejętnościach, których nie posiadam, i o rodzinie, której też nie posiadam, wyjątek: mąż sztuk jedna, o niego chodzi, który mnie tu do siebie sprowadził, jak się kiedyś mawiało, ale do niewłaściwego miasta, z którym trwa wymiana informacji, informacje wymieniane są zawsze i wszędzie, jeśli przestają się człowiekowi podobać; ale dokąd prowadzi ta wymiana? Przecież jeden musi dawać, a drugi brać, to rozumiemy przez wymianę, chyba że jeden z dwojga niczego nie dostarcza, co tu figuruje? Każda figura stylistyczna tu użyta może upaść, nie posłuży do ujawniania nadużyć podatkowych, do tego służy coś innego, czego jeszcze nie znam, nie jest to umowa o zapobieganiu podwójnemu opodatkowaniu, ona ma mi służyć do tego, żebym nie musiała płacić podwójnych podatków, nawet nie wiem, co powiedzieć. Ta umowa, ona posłużyła do tego, że wparowali mi do domu, i to by było na tyle, a ja co najwyżej mogę sięgnąć po papierową chusteczkę, żeby uchronić innych przed moją plwociną. Chce pani powiedzieć, że była pani prześladowana? Nie, skarżę się ciągle, ale nie, prześladowana nie byłam. Prześladowani byli inni. Ich złoto spoczywało w pokoju w sejfach, skarbie!, masz coś na piśmie?, nie, najważniejsze, że złoto leży wygodnie i bezpiecznie i w nocy nie przewraca się bezsennie z boku na bok. Trzeba się jednak liczyć z tym, że pewnego razu zniknie, i słusznie, z poprzednich właścicieli też w końcu nie został nikt, kto by po nie przyjechał, co innego pozostało tym, co zostali w domu, kochanym pozostawionym na ziemi, potomnym, niż się zrzec? Kto to wie, jakie jajka gdzie zostały złożone i gdzie odłożone, nie było to znane, aż do dnia, w którym było znane, niestety nikomu z mojej rodziny, dziadek był pomocnikiem introligatora, skąd miałby wziąć, a nie ukraść. Sam został zdeponowany, w mieszkaniu skrytce, z innymi, mój pozbawiony środków dziadek w kryjówce z innymi, dziadek był zrzędą, wieczne jojczenie, tu nie chciał, tam nie chciał, do bezpiecznego kraju trzeciego nie chciał, żaden mu się zresztą nie zaoferował, do obozu koncentracyjnego też nie chciał, no, był wybredny, nigdzie nie chciał, tylko zostać na miejscu, ale to nie było możliwe, nawet często zmieniające się wyznania religijne, których żaden bóg nie zechciał nigdy słuchać, nie mówiąc o wysłuchaniu, nic mu nie pomogły. Ale pieniędzy nie miał i dlatego wjazd do Szwajcarii był dla niego zablokowany, bardzo nam przykro. Szwajcaria? Mały osiłek. Robi się coraz bardziej napchana, jako ładunek na statku już dawno poszłaby na dno, nic dziwnego. Żywemu nigdy nie przepuszczała. Martwi przecież nic nie dają. Po prostu nic nam nie dają. To zatrzymamy to sobie. Oni tam, w Szwajcarii, nie siedzą na pieniądzach, siedzą na rękach, żeby nie móc bić sobie brawa, ale innym też nie. Brawo, Szwajcario!, zachowałaś się jak trzeba!, Szwajcaria – historia sukcesu, chociaż nie, Szwajcaria jest tym, czym zawsze była, ale jest tym w większym stopniu, niż inne kraje były kiedykolwiek. Kolej na inne kraje będzie kiedy indziej, i mnie także mówią stale: bierz przykład ze Szwajcarii i wstawaj wcześniej, i bądź wyspana!, tam tak dobrze zarabiają!, zarobili sobie na wszystko, co inni jej dają, ciężką pracą ludzie się bogacą, no, niekoniecznie ciężką, a jednak, jednak mamy tę mentalność autocasco, nieprawdaż, uważamy, że skoro płacimy i liczymy składki, uważamy, że skoro się liczymy, to mamy spokój. Szwajcaria da zaraz spokój, proszę chwilę poczekać, za moment będzie spokój, to cichy kraj. Nie musi rano wstawać, bogactwo przywożą jej inni. Znajdujemy drogie nazwiska, nie znajdujemy odpowiadających im grobów, idiotyczna sprawa, od tygodni błądzimy i nie znajdujemy, nie, są nie do odnalezienia, obłoki je spuściły, niebiosa, rosę spuśćcie nam z góry, sprawiedliwego wylejcie chmury, ja żadnych nie widzę, co niebo daje za jednego jedynego sprawiedliwego?, dziewięćdziesięciu dziewięciu niesprawiedliwych?, nie, odwrotnie, okropnie niejasne, zobaczymy, czy kto inny da więcej, wszystko jedno, potem zalesili znowu, jak gdyby nigdy nic. Nawet drogim kontom wolno było pozostać, ale tylko im, dokąd zresztą miałyby pójść, opłaty za prowadzenie konta zostały odprowadzone, właściciele też. Kapitał jedzie za granicę, mówi w jej języku, a tam, gdzie mówi się też w jego języku, zostaje. Słońce nie świeci do sejfów, słońce wychodzi z sejfów i opromienia nas, kiedy je otwieramy, te puszki Pandory. Przyłapią nas, i to już jest cała treść.

Ma pani tak mało życia, nie odnotowano żadnej podróży w księdze życia, którą tu mamy przed sobą, ma pani mało życia, sprawimy, żeby miała go pani jeszcze mniej! Może nawet panią zamkniemy, kiedy znajdziemy brakujące dwieście tysięcy, których zapłacenia nam pani uniknęła, dodatkowo do tych milionów, których nie oddała pani swojemu krajowi ojczystemu. Gdyby to były miliardy, tobyśmy ich nie znaleźli. Pani nikt by nie znalazł. No ale w tym wypadku. Nie znaleźliśmy też wolnego ptaszka Augusta Zięby von Fincka, który bez szczególnego poczucia prawości wydawał swoje pieniądze na prawo, lewica nie wiedziała, co czyni prawica, tak jak już jego dziadek czynił z tego miejsca prawe rzeczy i finansował wszystko, co prawe, co przyzwoite, i prawidłowo, prawo było po jego stronie, miał rację, racja też była po jego stronie, po naszej niestety nie jest, my nie mamy racji, nie umiemy odróżnić zięby od szpaka i wilgi, umie to tylko bocian, którego radują kwiaty w cieniu naszych lasów, a pan Zięba śpiewa swoją piosnkę, której nauczył się od dziadka von Fincka. Ja się nauczyłam od dziadka tylko oskarżania i uskarżania. Powód mogłam sobie zawsze wybrać sama. Słucham? Nie, pani nie dostanie nic, kto jest nikim, nie dostaje nic. Ale pani, pani się zadowoliła tym, czego pani nawet nie wzięła. Pani nic nie ma, żadna sztuka być skromnym i zadowolonym! Stosujemy prawo z całą jego surowością. Z całą surowością nie spotyka się Zięba, on i tak zdążył powrócić do swojego stwórcy, spotyka się z duchem, który też powrócił do domu, swojego dziadka, i wszystkich, po których stronie jest prawo, bo sami są prawicą. My nie możemy go stosować, tego prawa, to przecież nie nasze, nie możemy go stosować w – teraz nastąpi mały wybór, czemu stoimy?, ktoś komuś nastąpił na nogę – prawa nie można stosować, przecież nie wiemy wobec kogo, ale stosować nie możemy go w Somalii, Watykanie, Brunei, na Bermudach, w Katarze, Saharze Zachodniej, Kuwejcie, Omanie, Monako, Pitcairn, na wyspie Norfolk, na Kajmanach, brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w Vanuatu, na wyspach Wallis i Futura, nie, Futuna, St. Bartholemy, Turks i Caicos, St. Kitts i Nevis, Bahamach, ach to, to, gdzie miłe świnki szaleją na zjeżdżalniach wodnych jak burze tropikalne!, ludzie mają zabawę, nam jednak zabrano tam prawa i do dziś nie oddano. Ta lista jest nieodpłatna, ale może pani pomóc. Nagiemu mężczyźnie nie możemy sięgnąć do kieszeni, ale pani możemy.

Niech państwo tylko poczekają, aż ktoś zajrzy do kieszeni Ziębie! Zdziwią się państwo. Podatek dochodowy wyprodukował więcej kryminalistów niż wszelkie ustawy! Gotcha! Odprowadzimy panią w poręcznych, brzęczących kajdankach, o tę sumkę, której jeszcze brakuje do aresztowania pani, i pani, i tamtego pana też, nam się to nie rozbije. Zięba robi pod siebie do zrobionego już gniazda, a potem swoje gówno jeszcze sprzedaje, żywemu nie przepuści, bierze procenty, a potem oddaje je prawej sprawie. Pieniądze cieszą się z powrotu do domu, jakby ich nie było całą wieczność. Ale pani jest tu postawiona w stan oskarżenia i ma pewne obowiązki. Trzeba było się przeprowadzić do jakiegoś przyjaznego podatkom raju za granicą, dokładnie tam, gdzie pani teraz nie ma. Zamiast tego przeprowadziła się pani wraz ze swoją głupotą do naszego nieprzyjaznego podatkom kraju, ciągnęło tu panią, teraz my panią pociągamy, co, zatkało?! Tu działa zasada miejsca zamieszkania. I pani ją naruszyła. Miejsce zamieszkania: źle wybrane. Małżeństwo zawiera się na zawsze, pieniędzy nie powinno się na zawsze zawierać w sejfie, muszą chodzić do pracy.

Czegóż to nie dałoby się zrobić z tym krajem! A czegóż dopiero nie dałoby się zrobić, gdyby się wyemigrowało i zatrzymało te wszystkie pieniądze, dzięki którym moglibyśmy utrzymywać rodziny. Tylko nic na łeb na szyję, niech państwo nie złamią sobie karku, niech państwo każą posprawdzać i niech państwo działają, zanim w całym rajchu europejskim, z wyjątkiem bogatych oczywiście, nie wprowadzą podatku ucieczkowego, jeśli emigracja prawdziwych podatników i transfer kapitału z europejskiej pustyni podatkowej nadal będą tak przybierały na sile, tak nie może być, nienie, już lepiej przyłapiemy państwa wcześniej, zanim aktywują państwo swoje paszporty i zamówią bilety. Państwa bagaż ucieczkowy niech będzie ziemi lekki, zwłaszcza tej obcej ziemi, która państwa jeszcze nie zna! Nie, o zdechłe szczury proszę się nie martwić, spalimy je. Krew tryska zwierzętom z nozdrzy, kręcą się w kółko, potem się kładą. Tam leży aż osiem w rynsztoku, w lśniącej kałuży. Odbija się w niej światło. Światło oznacza życie, zwłaszcza w oku, ale to nie. Jeden szczur jeszcze dokładnie mi się przygląda, zanim umrze. Naprawdę nie trzeba było. My byśmy na państwa nie patrzyli. Unikamy spojrzeń. Dziwna gorączka. To na pewno nie jest zaraźliwe. Mogłabym państwu wyliczyć już kilkaset przypadków tej gorączki, z których większość miała skutek śmiertelny. Papier toaletowy też wyszedł. Niestety nie ze mną.

Patrz, oto otwiera się relikwiarz, i głos pana oskarżyciela, czy kto to tam chce nas oskarżyć, ktoś zawsze chce, więc on mówi, ten głos. Co, on umie mówić? Wspaniale. Przeważnie tylko pisze. I wyrok wydaje się też pisemnie. Dobrze, przemówił. To mówi reprezentant państwa, który nie mógł sobie wybrać państwa, które reprezentuje, mówi to zawsze, kiedy oskarżycielsko wskazuje na państwa, a innym nakazuje zająć miejsca. Nakaz opuszczenia miejsca! Nie szkodzi. I tak już od dawna mieszkamy gdzie indziej. Co, pani utrzymuje, że nie? Pani utrzymuje się, ale gdzie indziej? Dla nas pani mogłaby w ogóle nie istnieć, dla nas to wszystko to jest dokładnie to, co gromadzą dentyści i inni lekarze, znajdowaliśmy to już nawet ukryte w pustych drążkach na zasłony, złoto, również producenci wędlin, funkcjonariusze polityczni i menedżerzy klubów sportowych znajdują niezwykłe miejsca dla swoich oszczędności, które pilnie rozmnażali, oni wszyscy będą próbowali wszelkimi trikami zminimalizować swoje zyski. To proszę uważać. O ile przedsiębiorca sam nie może wyemigrować, emigruje przynajmniej częściowo z zaprzyjaźnioną firmą zagraniczną i będzie z tą firmą zawierał umowy leasingowe, umowy na doradztwo i konsultacje, umowy na konserwację oprogramowania, umowy do projektu prospektów, na korzystanie z patentu, względnie użytkowania marki i tak dalej, zawierał wszystko, w każdym razie dopóki nie wpłynie jeszcze więcej. Pani sprawa jednak, pani sprawa nie będzie dlatego, nie, nie dlatego, jeszcze długo zamknięta, sprawa pana Zięby zaś nawet jeszcze nie jest w toku, może wcale się on nie stoczy; pani ma więc szczęście, Zięba ma to wszystko jeszcze przed sobą i może się cieszyć. Pani sprawa potrwa co najmniej sześć lat, cierpliwości, to i tak krótko w porównaniu z wiecznością. Albo, to tylko taka myśl, cierpliwość popłaca: niech państwo sami założą firmę podatkową Hoch/Tiefbau, budownictwa pod- i naziemnego, a potem firmę budownictwa płaskiego Flachbau. Mogą też państwo założyć firmę oferującą usługi płatności, szybko się państwo zorientują, że nie dostaną państwo w ten sposób kredytu i nikt niczego państwu nie zapłaci. Pieniędzy już nie ma. Wszystkie te firmy przestaną wykonywać czynności firmowe. Niech państwo umówią się na spotkanie ze mną, powiem państwu, gdzie jestem, w każdym razie nie tam, gdzie państwo są. Nie wierzą mi państwo? To nie… Niech państwo uwierzą komu innemu.

 
Wesprzyj nas