Jesteśmy jedynymi zwierzętami, które żegnają się w oczekiwaniu, że niedługo mogą znowu się spotkać.
Jesteśmy zdolni do umysłowych podróży w czasie, dzięki czemu możemy z wyprzedzeniem przygotować się do przyszłych zdarzeń, starając się wpłynąć na to, jak będzie wyglądała przyszłość.
Nasz umysł łatwo przeskakuje pomiędzy przeszłymi, teraźniejszymi i możliwymi przyszłymi wypadkami. Możemy dzięki niemu przeżywać kolejny raz przeszłe zdarzenia i wyobrażać sobie przyszłe scenariusze, nawet jeśli wcześniej nie doświadczaliśmy niczego podobnego.
Robimy to nieustannie: wybiegamy myślami ku nadchodzącym wakacjom, rozkoszujemy się wizją umówionej kolacji i dumamy z niepokojem o wynikach testu. Za pomocą naszych umysłowych wehikułów czasu tkamy historię naszego życia – to, skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy.
Przezorność, czyli zdolność przewidywania zdarzeń oraz podejmowania stosownych działań, jest prawdopodobnie najpotężniejszym z naszych wszystkich narzędzi.
Zapraszamy do wspólnej podróży w przyszłość, a na wypadek, gdybyśmy spotkali się w kolejnej książce: do zobaczenia!
Zdolność przewidywania
Jak odczytywanie przyszłości wpływa na nasze życie
Przekład: Tadeusz Chawziuk
Wydawnictwo Copernicus Center Press
Premiera: 26 czerwca 2024
1
TWÓJ WŁASNY WEHIKUŁ CZASU
Ponad pięć tysięcy lat temu pewien człowiek, wspinając się na górę w Alpach, zmagał się z przenikliwym zimnem. Był ciężko ranny – w ataku, do którego doszło w położonej niżej dolinie, odniósł głęboką ranę kłutą między kciukiem i palcem wskazującym prawej dłoni. Teraz znajdował się daleko od domu, co najmniej jeden lub dwa dni drogi, wśród zmarzliny i lasu. Nie była to podróż dla ludzi o płochliwym sercu lub nieprzygotowanych. Mężczyzna miał na sobie płaszcz, getry, kapelusz, buty, plecak i inne ubrania uszyte ze skór kilku zwierząt. W woreczku przymocowanym do paska trzymał kamienne narzędzia do cięcia, skrobania i wiercenia, a także kawałki pirytu, dzięki którym mógł rozpalić ogień. W podłużny skórzany pas wplecione miał dwa gumowate owocniki pniarka brzozowego o działaniu przeciwpasożytniczym – przydatne, gdy w jelicie grubym zagnieździ się włosogłówka. Mężczyzna niósł miedziany topór, łuk i strzały, a także sztylet wykonany z czertu. Ten ostatni był wielokrotnie pieczołowicie ostrzony. Może okazać się potrzebny. Czy ktoś szedł za mężczyzną – jeszcze tutaj, pośród śniegu na szczycie góry?
Zamrożone i zmumifikowane zwłoki znaleziono w 1991 roku w alpejskim lodowcu, otoczone wspomnianym wyposażeniem. Mężczyzna stał się znany jako Ötzi – od Alp Ötztalskich, gdzie go znaleziono – lub po prostu „człowiek lodu”[1*]. To, jak Ötzi był przygotowany, ilustruje potęgę uniwersalnej zdolności naszego gatunku do pamiętania tego, co okazało się skuteczne w przeszłości, i przewidywania tego, co może być potrzebne w przyszłości[1].
Ludzki umysł jest swoistym wehikułem czasu. Możemy dzięki niemu przeżywać kolejny raz przeszłe zdarzenia i wyobrażać sobie przyszłe scenariusze, nawet jeśli wcześniej nie doświadczaliśmy niczego podobnego. Ludzie czynią to nieustannie: wybiegają myślami ku nadchodzącym wakacjom, rozkoszują się wizją umówionej kolacji i dumają z niepokojem o wynikach testu. Ponieważ człowiek jest zdolny do umysłowych podróży w czasie, może – tak jak Ötzi – przygotować się do potencjalnych zdarzeń ze znacznym wyprzedzeniem, starając się ukształtować przyszłość według własnego zamysłu. Przezorność, czyli zdolność przewidywania zdarzeń i podejmowania stosownych działań, jest prawdopodobnie najpotężniejszym ze wszystkich naszych narzędzi. Niniejsza książka mówi o istocie i historii tej właśnie zdolności, a także o jej znaczeniu w dziejach ludzkości[2].
Oczywiście fakt, że umiemy sobie wyobrazić przyszłość, nie oznacza, że wiemy, co się stanie. Przecież Ötzi prawdopodobnie nie spodziewał się strzały, która ugodziła go w plecy i położyła do lodu na pięć tysięcy lat. Nie spodziewamy się wielu rzeczy, które się wydarzają, z kolei wiele rzeczy, których się spodziewamy, nigdy się nie wydarza. Nawet specjaliści zajmujący się prognozowaniem, jak maklerzy giełdowi czy meteorolodzy, często mają trudność z przewidzeniem ceny złota w kolejnym kwartale lub tego, czy w następny wtorek będzie padać deszcz. Ludzkie przewidywania niekiedy spektakularnie zawodzą. Słyszy się czasem o inżynierach amatorach, którzy przyczepiają do krzeseł balony wypełnione helem albo rakiety i spodziewają się rychłego uniesienia w przestworza lub uzyskania wielkiej prędkości, ale nie zastanawiają się nad tym, że mogą nagle spaść[2*][3].
Istnieje wiele powodów, by ubolewać na tym, jak bardzo ludzie nie umieją kierować swoimi umysłowymi wehikułami czasu. Przede wszystkim często nie potrafimy patrzeć dalej, lecz ulegamy pokusie szybkiego zarobku, dajemy się zwodzić doniesieniom medialnym lub polubieniom w mediach społecznościowych. Niezmiennie przewidujemy, że zrealizujemy nasze projekty w terminie i nie przekraczając budżetu, nawet jeśli wcześniej nasze optymistyczne prognozy wielokrotnie okazywały się błędne. Mamy również skłonność do przewidywania, że negatywne zdarzenia, takie jak upadek z drabiny, przytrafią nam się rzadziej, niż to się dzieje naprawdę[4]. Historia ludzkości pełna jest przykładów złego planowania, które miało katastrofalne następstwa, tak jak wtedy, gdy urzędnicy stanu Queensland sprowadzili do Australii ropuchę olbrzymią, by wytępiła pewien gatunek chrząszcza, lecz płazy wymknęły się spod kontroli i spustoszyły lokalny ekosystem. Książka ta mówi zatem także o licznych ograniczeniach ludzkiej zdolności przewidywania oraz o tym, jak ludzie próbują sobie z nimi radzić.
Ludzie w swoich dziejach wymyślali zuchwałe strategie, które miały im pomóc zajrzeć w przyszłość. Można wymienić całą alfabetyczną listę metod wróżenia – od abakomancji, czyli wróżenia z brudu, piasku, dymu lub popiołu, po zoomancję, czyli odczytywanie przyszłości z zachowania ptaków, mrówek, kóz lub osłów. Wspólną cechą tych „-mancji” jest oczywiście to, że nie działają. Niemniej są one jednym z wielu produktów głębokiego ludzkiego dążenia do opanowania niepewnej przyszłości i znalezienia najlepszej drogi.
Chociaż nie można odgadnąć przyszłości ze zwierzęcych wnętrzności ani z liści herbaty, w przyrodzie istnieją prawidłowości, które pomagają nam przewidywać przyszłe zdarzenia i się na nie przygotować. Choć starożytni Grecy zwykle zasięgali rady wyroczni przed podejmowaniem większych przedsięwzięć, tworzyli również niezwykle dokładne narzędzia prognostyczne. Cała sala w Greckim Narodowym Muzeum Archeologicznym w Atenach jest poświęcona jednemu szczególnie interesującemu artefaktowi używanemu w tym celu. Niepozorna bryła ze zniekształconego drewna i skorodowanego metalu, wyłowiona z Morza Egejskiego w 1901 roku przez poławiaczy gąbek u wybrzeży Andikitiry, dopiero wiele dziesięcioleci później została zidentyfikowana jako najwcześniejszy znany historykom analogowy komputer. Liczy sobie ponad dwa tysiące lat[5].
Mechanizm z Andikitiry jest zabytkiem o zadziwiającej technicznej złożoności – składa się z dziesiątek kół zębatych z brązu oraz zatartych, tajemniczych napisów. Obracając ręczną korbą, operator wybierał dzień kalendarzowy na przedniej tarczy i przepowiadał przyszłość ciał niebieskich: ruchy planet, fazy Księżyca i zaćmienia Słońca. Rzymski mąż stanu Cyceron zachwycał się, że rozważając prawidłowości niebios, „dochodzimy do poznania bogów”[6].
Współcześni ludzie dochodzą do poznania coraz większej liczby sekretów natury i metod przewidywania jej biegu. Choć samodzielne przeprowadzenie odpowiednich obliczeń może być dla nas trudne, umiemy precyzyjnie przewidzieć porę przypływu lub moment występowania zdarzeń na niebie, korzystając z urządzeń mieszczących się w kieszeni. Szybkie zajrzenie do Wikipedii powie nam, że Wenus przejdzie przed tarczą Słońca 27 marca, a Merkury – dokładnie jeden dzień później w roku… 224 508 naszej ery. Nasze codzienne życie w coraz większym zakresie opiera się na harmonogramach i modelach przyszłości rządzących ludzką kooperacją. Pracujemy w wyznaczonych godzinach, spotykamy się co tydzień w dyskusyjnych klubach książki i staramy się za wszelką cenę dotrzymać ważnych terminów.
Niemniej jest aż nadto oczywiste, że nawet gdy mamy jasny obraz tego, co nas czeka, możemy nie podjąć stosownych działań. W Wigilię Bożego Narodzenia 2019 roku nowojorski polityk Brian Kolb opublikował felieton ostrzegający czytelników przed niebezpieczeństwami związanymi z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu – radził, aby „myśleć naprzód i przygotowywać alternatywny plan przed spożyciem alkoholu, gdyż pozwala to uniknąć wielu sytuacji, których można potem żałować” – a mimo to tydzień później sam został złapany nietrzeźwy za kierownicą swojego samochodu, po tym jak znalazł się w rowie[7]. Łatwo śmiać się z takiej hipokryzji, ale zapewne każdy może przytoczyć z własnego doświadczenia przykłady nieroztropnych decyzji podjętych mimo jednoznacznych prognoz i najlepszych intencji. Czy kiedy obudziłeś się z potężnym kacem, przysięgałeś, że nigdy więcej nie sięgniesz po alkohol, ale wkrótce jakoś piwo wpadło ci w ręce? Czy zdarzyło ci się zamówić ociekającego tłuszczem hamburgera lub ogromny deser lodowy, choć wiedziałeś, że będziesz tego żałować… i rzeczywiście żałowałeś? A może kiedyś podjąłeś postanowienie noworoczne, ale parę tygodni później je odrzuciłeś, uznając, że spróbujesz w przyszłym roku? Większość z nas ma problemy z konsekwencją w działaniu, spójnością planów i kierowaniem się racjonalną analizą.
W książce tej opowiadamy o tym, jak dzięki przewidywaniu przestaliśmy być niepozornym gatunkiem naczelnych zamkniętym w tropikach Afryki i staliśmy się istotami, które dzierżą w rękach losy całej planety. Ale nie jest ona jedynie hymnem pochwalnym na cześć naszej zdolności przewidywania ani lamentem nad naszymi ułomnościami w tym zakresie. Ludzie mają niezwykłą władzę przemierzania epok w myśli, ale nasza największa moc wywodzi się być może z bardziej prozaicznego źródła. Rozumiemy, że nie wiemy na pewno, co przyniesie przyszłość, i dlatego staramy się podejmować jakieś środki. Paradoksalnie moc przewidywania w znacznej części pochodzi z tego, że zdajemy sobie sprawę z jej ograniczeń.
W lipcu 1969 roku, na krótko przed lądowaniem Apollo 11 na Księżycu, autor przemówień prezydenta Nixona, William Safire, przygotował następujący tekst, który miał być odczytany w telewizji:
W RAZIE KATASTROFY NA KSIĘŻYCU:
Los zarządził, że ludzie, którzy udali się na Księżyc, aby prowadzić pokojowe badania, pozostaną na Księżycu, aby spoczywać w pokoju.
Ci odważni ludzie – Neil Armstrong i Edwin Aldrin – wiedzą, że nie ma już nadziei na ich uratowanie. Ale wiedzą również, że w ich ofierze tkwi nadzieja dla ludzkości. […]
Inni pójdą ich śladem i na pewno odnajdą drogę do domu. Ludzka eksploracja nie zostanie przerwana. Ci dzielni ludzie byli jednak pierwszymi i oni pozostaną na pierwszym miejscu w naszych sercach.
Od teraz każdy, kto spojrzy w nocy na Księżyc, będzie wiedział, że istnieje zakątek innego świata, który na zawsze należy do ludzkości[8].
Oczywiście Neil Armstrong i Buzz Aldrin powrócili bezpiecznie z Księżyca w 1969 roku i prezydent Nixon nie musiał zwracać się do narodu tymi słowami. Nie musiał także wykonywać innych smutnych punktów planu awaryjnego, na przykład dzwonić do „przyszłych wdów”, kiedy ich mężowie pozostawali osamotnieni na powierzchni Księżyca. NASA posiada setki stron planów „jeżeli… to…”, ze szczegółowymi instrukcjami dla kontroli misji dotyczącymi tego, jak powinno się postąpić w razie incydentów – od „zakłócenia misji” po „wypadek typu A”[9].
Planowanie awaryjne nie jest czymś obcym dla nikogo z nas. Choć wszyscy mamy plan A – powiedzmy, dotyczący naszej kariery zawodowej – pojmujemy, że wypadki mogą potoczyć się inaczej, niż zakładamy: nasza firma może zbankrutować, może znudzić nas obecna praca lub wpadniemy pod autobus. Dlatego staramy się odkładać pieniądze na czarną godzinę, rozglądamy się za innymi sposobnościami i wykupujemy ubezpieczenie na życie. Niektórzy podpisują umowy przedmałżeńskie albo instalują gaśnice, na wypadek gdyby były potrzebne, mając jednak nadzieję, że nigdy nie będą.
W serii badań prowadzonych przez naszą grupę z Uniwersytetu Queenslandu w Brisbane w Australii dawaliśmy dzieciom proste zadanie, które miało nam pomóc ustalić źródło podstawowego przekonania, że przyszłość może okazać się inna, niż przewidywaliśmy[10]. Wrzucaliśmy nagrody do otworu ustawionej pionowo rury, przypominającej odwróconą literę Y, z dwoma wylotami u dołu. Przygotowując się do złapania nagrody, dwuletnie dzieci zwykle zasłaniały tylko jeden wylot, co oznaczało, że tylko czasami łapały nagrodę. Jednak dzieci czteroletnie w większości rozumiały już, co należy robić: natychmiast i bez wahania kładły dłonie na obu wylotach, co gwarantowało, że w każdym wypadku złapią nagrodę. Nawet przedszkolaki umieją zaradzić temu, że nie potrafią przewidzieć, z którego otworu wypadnie nagroda. Wydaje się, że uświadamiają sobie swój brak dokładnej wiedzy o tym, co przyniesie przyszłość.
Ponieważ umiemy sobie wyobrazić wiele wersji przyszłości wychodzących z teraźniejszości, jesteśmy w stanie porównać możliwości, tak aby wybrać najlepszą[11]. Zdolność ta ma daleko idące następstwa, jak zobaczymy w dalszej części tej książki. Po pierwsze, daje nam intuicję wolnej woli – wrażenie (niektórzy powiedzieliby: ułudę), że jesteśmy panami swojego losu. Ludzie zwykle cenią sobie to odczucie. Wprawdzie nie zawsze jest oczywiste, którą ścieżkę powinniśmy wybrać, jednak przekonanie, że to my siedzimy za kierownicą, jest pokrzepiające.
Odwrotną stroną tej wolności jest świadomość, że nie możemy cofnąć czasu. Odpowiadamy za skutki naszych działań. Gdy zdamy sobie sprawę, że nasze zachowanie może w przyszłości spowodować szkody, większość z nas czuje się zmuszona do zmiany postępowania. A kiedy rzeczywiście wyrządzimy szkody, często odbywamy naszymi mentalnymi wehikułami czasu podróże po alternatywnych ścieżkach, rozważając, jak powinniśmy byli się zachować[12]. Dlatego odczuwamy żal. Z kolei możemy również rozważać, jak powinniśmy postąpić następnym razem, a nawet zastanawiać się, czy pewnego dnia nie spojrzymy z żalem na nasze obecne decyzje i nie zapragniemy, aby nigdy nie zostały one podjęte.
Poczucie wolnej woli, jakie nam dają nasze mentalne wehikuły czasu, nie tylko rodzi w nas świadomość odpowiedzialności za własne działania, ale także skłania do wydawania osądów, karania i żądania odwetu za działania innych. W wielu kulturach ludzie dzielą zachowanie na dobre i złe na podstawie tego, co mogła przewidzieć osoba podejmująca decyzję i jakie miała opcje. Jeśli ktoś miał wybór i mógł łatwo przewidzieć negatywne skutki swoich działań na inne osoby, to będzie oceniany surowiej. Prawnicy, duchowni i autorzy plotkarskich artykułów prasowych do znudzenia roztrząsają dobre intencje, błędne rachuby i nieprzewidziane okoliczności, które mogłyby zwiększać lub łagodzić winę. W prawie bierze się pod uwagę zamysł stojący za występkiem, a jego ustalenie często jest niezbędne do tego, by czyn został uznany za przestępczy. Możliwość przewidywania ma również kluczowe znaczenie dla odróżnienia lekkomyślności, czyli świadomego narażenia innych na szkody, od niedbalstwa, czyli nierozpoznania możliwego do uniknięcia niebezpieczeństwa, które należało przewidywać.
Zdolność przewidywania stawia przed nami wiele zagadek i dylematów moralnych. Czy możemy kogoś okłamać, aby tę osobę pocieszyć? Czy cierpienie myszy doświadczalnych jest warte potencjalnych przyszłych korzyści z odkrycia leku wykorzystywanego w chemioterapii? Ludzie są jedynym gatunkiem, który jest w stanie prowadzić ogród zoologiczny, gdyż umiemy przewidzieć, czego potrzebują zwierzęta i do czego są zdolne, ale jesteśmy także jedynym gatunkiem, który jest w stanie pytać, czy powinniśmy prowadzić ogród zoologiczny. Ludzie nieustannie toczą ze sobą spory o to, co należy uczynić dla stworzenia lepszego świata.
Niestety, ponieważ mamy świadomość jutra, ale nasza zdolność przewidzenia, co ono przyniesie, jest ograniczona, istnieje nieskończenie wiele powodów do niepokoju: Czy trafi we mnie piorun, zatonie moja łódź lub zaatakuje mnie rekin? Za zdolność przewidywania trzeba płacić zmartwieniem – Jak zdobędę pieniądze? Czy ktoś mnie nie oszuka? Czy ta wysypka jest niegroźna? – a nawet martwieniem się o martwienie się: A jeśli nie przestanę się martwić i popadnę od tego w szaleństwo? Rozważanie rozmaitych wersji przyszłości może przyprawić nas o lęk i poczucie beznadziei. Poza tym, jakkolwiek pragnęlibyśmy, aby było inaczej, pewne negatywne przyszłe wydarzenia są praktycznie nieuniknione. Zdolność przewidywania zmusza nas do stawienia czoła przerażającym perspektywom, w tym być może najbardziej nieprzyjemnej: że umrzemy. Ale nawet w tym przypadku ludzie rozważają niepewność tego, czy nadejdzie coś później. Nasze przywykłe do podróży w czasie umysły wybiegają poza naszą własną śmierć. Czy przywita nas Święty Piotr u bram raju, czy Lucyfer w piekle? Czy odrodzimy się jako kleszcz lub tygrys? A może utracimy całkowicie i na zawsze świadomość, gdy obumrą nasze komórki mózgowe? Niezależnie od tego, w co wierzymy, prawdopodobnie będziemy także martwić się o to, jaki świat pozostawimy. Jaka będzie nasza spuścizna.
Zdolność przewidywania jest kluczowa dla rozwoju i działania ludzkiego umysłu, dla tego, co on potrafi i w jakie pułapki wpada, a także dla funkcjonowania ludzkich społeczeństw. Karol Darwin był tak zafascynowany tą zdolnością, że najmocniej skłaniał się do wiary w Boga wówczas, gdy rozmyślał o tym, jak mogła ona powstać. Zastanawiał się nad trudnościami „wyobrażenia sobie, iż niezmierzony i cudowny wszechświat wraz z człowiekiem zdolnym do spoglądania zarówno wstecz, jak w daleką przyszłość, jest dziełem przypadku lub konieczności”[13]. Przyjrzyjmy się bliżej niektórym podstawowym właściwościom tego umysłowego wehikułu, który przenosi nas w czasie.
Gdyby pewnego dnia wynaleziono wehikuł czasu, czy nie mielibyśmy już teraz zalewu gości z przyszłości? Nieżyjący już wielki fizyk Stephen Hawking zorganizował kiedyś na Uniwersytecie Cambridge przyjęcie dla podróżników w czasie, przy czym wysłał zaproszenia[3*] dopiero nazajutrz po wydarzeniu. Nikt z zaproszonych się nie zjawił. Być może nasza epoka nie jest szczególnie interesująca lub przyjemna dla odwiedzających. Ale brak przybyszów z innego czasu mógłby świadczyć także o tym, że podróże w czwartym wymiarze (przynajmniej ku przeszłości) pozostaną na zawsze w sferze marzeń. Niestety tyle mówią fizycy. Odbywać podróże w czasie możemy jedynie w naszych umysłach[14].
Wyobraźmy sobie, że jedziemy autobusem z pracy do domu. Kiedy patrzymy przez okno i obserwujemy mijaną okolicę, nasze myśli zaczynają powracać do zadania, które musimy ukończyć do końca tygodnia. Być może rozważamy, co jeszcze musimy wykonać, i krótko przebiegamy myślą to wszystko, z czym uporaliśmy się już dzisiaj. Zaczynamy przewidywać radość, jaką sprawi nam zdjęcie z siebie tego zobowiązania. W weekend poczujemy ogromną ulgę. Trzeba będzie to jakoś uczcić. W ten sposób przypominamy sobie o zbliżających się urodzinach przyjaciółki i o tym, że trzeba by zorganizować coś wyjątkowego. Kiedy ostatni raz organizowaliśmy przyjęcie na jej cześć, wszyscy dobrze się bawili – ale zabrakło szampana. Postanawiamy, że w sobotę rano koniecznie pojedziemy do sklepu – była ostatnio promocja na francuskie wina. A może ta promocja już się skończyła? Tak czy inaczej, wspaniale będzie odetchnąć i trącić się kieliszkami z przyjaciółmi po tym ciągłym skupieniu na pracy przez ostatnie tygodnie. Nagle zbliżamy się do naszego przystanku i znów myślimy o tu i teraz; chwytamy torbę i szykujemy się do wyjścia.
Nasz umysł łatwo przeskakuje pomiędzy przeszłymi, teraźniejszymi i możliwymi przyszłymi zdarzeniami. Dostrzega i zgłębia łączące je łańcuchy przyczynowe, kiedy doświadczamy nadziei, radości, niepokoju i wielu innych reakcji emocjonalnych na czysto mentalne scenariusze. Gdy oczy czytelnika przebiegają te wersy, napisane w zupełnie innym miejscu i czasie, jego umysł może przenieść się do przyszłych, jeszcze niezaplanowanych przyjęć lub powrócić do niedawnego wyjątkowo ciężkiego dnia w pracy. A może na krótko powrócimy do ostatniego przyjęcia urodzinowego, na którym byliśmy? Nasze obecne położenie, na przykład otaczające nas obrazy i dźwięki, zejdą na dalszy plan, aby zrobić miejsce tamtemu doświadczeniu. Nazywamy to pamięcią epizodyczną: pamięcią, która dotyczy epizodów z naszego życia. Podobnie, dlaczego by nie pomyśleć przez chwilę o tym, co będziemy robić w nasze następne urodziny? Tę zdolność wyobrażania sobie konkretnego przyszłego zdarzenia i odpowiedniego działania nazywamy przewidywaniem epizodycznym[15]. Przyjrzymy się każdej z tych władz umysłowych po kolei.
Jeden z najgorszych znanych nauce przypadków amnezji dotyczy angielskiego pianisty, dyrygenta i uczonego Clive’a Wearinga, który doznał uszkodzenia mózgu na skutek zakażenia opryszczką i nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnego wydarzenia ze swojej przeszłości. Mimo że wciąż pozostaje osobą bystrą i inteligentną, nie tworzy nowych wspomnień i śledzi przebieg zdarzeń jedynie w przeciągu paru sekund. Jego żona Deborah wydała przejmujący tom wspomnień Forever Today (Niekończące się dziś), w którym opisuje, że Clive nieustannie „budzi się”, sądząc, że właśnie w tej chwili po raz pierwszy w życiu uzyskał świadomość[16]. Clive twierdzi, że jego życie do tej pory było „jak śmierć”: bez obrazów, dźwięków, myśli, snów. Było nicością.
Nie każdy rodzaj pamięci obejmuje umysłową podróż do przeszłych wydarzeń. Psychologowie rozróżniają kilka systemów pamięci, można bowiem utracić dostęp do osobistej przeszłości, zachowując inne informacje. Clive Wearing nadal posiada umiejętności motoryczne, takie jak gra na pianinie, co stanowi rodzaj pamięci proceduralnej. Wciąż przechowuje także wiedzę faktograficzną, na przykład pamięta imię swojej żony, co nazywamy pamięcią semantyczną. Utracił jednak zdolność umysłowego cofania się w czasie i ponownego przeżywania zdarzeń, w których uczestniczył. Utracił wszystkie swoje wspomnienia epizodyczne. Wie, że ma dzieci, ale nie przypomina sobie żadnych epizodów z lat, gdy je wychowywał: ani ich pierwszego dnia w szkole, ani przyjęć urodzinowych. Clive umie grać na pianinie i wie, czym jest pianino, ale nie pamięta, aby kiedykolwiek na nim grał.
Do najbardziej oczywistych funkcji naszego wirtualnego wehikułu czasu należy to, że daje nam on poczucie ciągłości – umożliwia ponowne przeżywanie zdarzeń z naszego życia i tworzenie między nimi powiązań narracyjnych. Z nici doświadczenia tkamy opowieść o samych sobie. Co ciekawe jednak, stały wniosek z ponad stu lat badań jest taki, że nawet jeśli nie cierpimy na zaburzenia pamięci, to dokładność naszych wspomnień, podobnie jak dokładność wielu naszych przewidywań, pozostawia wiele do życzenia[17]. Nasza pamięć jest zazwyczaj fragmentaryczna i uboga w szczegóły. Często po prostu się mylimy. Co więcej, poczucie pewności co do prawdziwości naszych wspomnień jest zaskakująco słabo skorelowane z ich rzeczywistą dokładnością. Skłania to do niewesołych wniosków, biorąc pod uwagę, jak wiele zależy od niezawodności ludzkich wspomnień.
Wieczorem 2 marca 1995 roku Michael Gerardi i Connie Babin opuścili restaurację w Nowym Orleanie, w której spotkali się na pierwszej randce. Gdy kilka minut później oboje podchodzili do samochodu Gerardiego, zostali zaczepieni przez trójkę nastolatków. Babin udało się uciec z miejsca zdarzenia, ale kiedy na chwilę się odwróciła, zobaczyła, jak jeden z napastników strzela Gerardiemu w głowę i zabija go na miejscu. Potem Babin zidentyfikowała szesnastoletniego Shareefa Cousina jako zabójcę i oświadczyła przed sądem: „Nigdy nie zapomnę tej twarzy”. Cousina uznano za winnego i skazano na karę śmierci; spędził w celi śmierci dwa lata, dopóki jego wyrok nie został ostatecznie uchylony. Pomimo pewności, jaką miała Babin, Cousin nie był obecny w miejscu popełnienia morderstwa – w tym czasie jego trener koszykówki odwoził go do domu po meczu[18].
Lata badań nad zeznaniami naocznych świadków dowodzą, że nasze wspomnienia zdarzeń nie opierają się na precyzyjnym zapisie przeżyć, ale na aktywnej rekonstrukcji[19]. Nie nosimy w umyśle kamery wideo, która wiernie rejestruje naszą przeszłość i umożliwia jej dokładne odtworzenie. Aktywnie rekonstruujemy epizody, gdy pojawia się potrzeba ich przypomnienia. W procesie tym polegamy niekiedy na informacjach uzyskanych dopiero po zdarzeniu – na przykład na tym, co powiedzieli inni, lub na sugestiach zawartych w pytaniach. Kiedy ktoś nas zapyta, czy mężczyzna miał wąsy podkręcone w górę czy w dół, możemy włączyć do naszych wspomnień fakt posiadania wąsów, nawet jeśli ich w ogóle nie było. Mamy skłonność do upiększania sprawozdań dla uzyskania lepszego efektu albo uwypuklania naszej roli w wypadkach bądź usprawiedliwiania samego siebie. Z każdym nowym powtórzeniem opowiadanej historii coraz trudniej oddzielić pierwotne zdarzenie od tego, co zostało później dodane[20].
Najwyraźniej pamięć nie stanowi systemu zapewniającego idealną archiwizację. Sędziowie i historycy bez wątpienia woleliby coś bardziej pewnego. Jednakże z ewolucyjnego punktu widzenia można powiedzieć, że dobór naturalny mało dba o to, czy pamięć przeszłych zdarzeń jest dokładna. Liczą się konsekwencje pamięci dla przetrwania i przyszłej reprodukcji. Pamięć służy przyszłości[21].
Przyjrzyjmy się podstawowej formie pamięci, jaką jest warunkowanie Pawłowowskie. Iwan Pawłow, rosyjski fizjolog i laureat Nagrody Nobla, odkrył, że psy uczą się kojarzyć dźwięk dzwonka z pojawieniem się karmy, tak że za każdym razem, gdy słyszą dzwonek, zaczynają się ślinić jeszcze przed pojawieniem się przekąsek. Choć oczywiście chodzi tutaj o pamięć, proces ten w rzeczywistości ukierunkowany jest na przyszłość. Pies ślini się, przygotowując się na otrzymanie czegoś do jedzenia. Gdy po jakimś zachowaniu następuje nagroda, prawdopodobieństwo, że zwierzę powtórzy to zachowanie, będzie większe, niż gdyby następowała po nim kara. Pies zaczyna oczekiwać, że zostanie nagrodzony, jeśli przyjdzie w odpowiedzi na zawołanie, a także – że zostanie ukarany za wskoczenie na stół.
Podobnie warunkowaniu można poddawać ludzi. Nawet osoby takie jak Clive Wearing, które nie przypominają sobie wydarzeń, wciąż mogą się w ten sposób uczyć. Szwajcarski neurolog Édouard Claparède ukłuł kiedyś podczas uścisku dłoni – za pomocą ukrytej pinezki – jedną ze swoich pacjentek cierpiącą na amnezję[22]. Potem kobieta, mimo że nie pamiętała, czy kiedykolwiek wcześniej spotkała swego lekarza, nie chciała podejść, aby się z nim przywitać. W ten sposób uniknęła kolejnego ukłucia.
W przeciwieństwie do takiego uczenia się przez kojarzenie pamięć epizodyczna wymaga świadomego przypominania sobie i wiąże się z wirtualną podróżą w przeszłość. Możemy ponownie doświadczyć tego, jak ktoś nas skrzywdził, i wziąć pod uwagę dodatkowe informacje przy interpretacji tego wspomnienia. Jeżeli lekarz ukłuł nas igłą, gdyż – jak pamiętamy – pobierał nam krew, wspomnienie bólu prawdopodobnie nie powstrzyma nas w przyszłości przed udaniem się do tego lekarza. Nasze umysłowe wehikuły czasu umożliwiają nam integrowanie informacji pochodzącej z różnych przeszłych wydarzeń, a nawet wielokrotne powracanie do nich w poszukiwaniu nowych nauk[23]. Choć zdolność ta może niekiedy prowadzić do niepotrzebnego rozpamiętywania własnych błędów czy faux pas, pomaga również w zrozumieniu, dlaczego teraźniejszość wygląda tak, a nie inaczej. Jak Sherlock Holmes wyjaśniający przestępstwo, łączymy ze sobą różne fakty, aby zrekonstruować to, co wydarzyło się w przeszłości, choć nawet w tym przypadku chodzi głównie o przyszłe korzyści. Kto raz się sparzył, ten na zimne dmucha.
Ludzie osiągają korzyści nie tylko dlatego, że zastanawiają się nad tym, co już się wydarzyło, ale także ponieważ przenoszą wspomnienia w przyszłość i przewidują, co może się wydarzyć. Jeśli ostatnim razem, gdy byliśmy nad jeziorem, pokąsały nas komary, możemy przenieść to wspomnienie w przyszłość i wyobrazić sobie, że zostaniemy pokąsani podczas kolejnej wycieczki. Zapewne więc zastosujemy środek odstraszający. Niewykluczone nawet, że nasza tak cenna pamięć epizodyczna wyewoluowała głównie jako skutek uboczny tej prawdopodobnie znacznie bardziej doniosłej zdolności przewidywania epizodycznego[24].
Czy pamięć epizodyczna jest tylko korelatem wirtualnego wehikułu czasu, który wyewoluował, abyśmy mogli odwiedzać przyszłość? Czy powinniśmy traktować metaforę wirtualnego wehikułu czasu na tyle poważnie, by uznawać pamięć i przewidywanie za uzupełniające się aspekty jednego neurokognitywnego systemu? W końcu istnieją zasadnicze różnice: pierwsza zdolność dotyczy wydarzeń, które faktycznie miały miejsce, a druga tych, do których nie doszło (i być może nigdy nie dojdzie). A ten, kto chce śledzić to, co zostało osiągnięte i co jeszcze pozostaje do zrobienia, nie powinien mylić jednej z drugą.
Niemniej jednak istnieje wiele powodów, aby sądzić, że umysłowe podróże w przeszłość i przyszłość są ze sobą ściśle powiązane. Clive Wearing stracił nie tylko zdolność przypominania sobie, że kiedykolwiek dawał występy, ale także zdolność umysłowych podróży w przyszłość, wyobrażania sobie, że występuje w następnym tygodniu – lub kiedykolwiek w przyszłości. Nie jest w stanie zaplanować, co będzie robił w weekend, tęsknić do przyszłych wakacji ani zorganizować dla przyjaciela urodzinowego przyjęcia-niespodzianki.
Badania pokazały wiele innych podobieństw między umysłowymi podróżami w przeszłość i przyszłość. Podczas jednego z naszych własnych badań zadawaliśmy dzieciom pytania dotyczące ich przeszłości i przyszłości i wykryliśmy związek między ich zdolnością do wiernego przypominania sobie tego, co robiły dnia poprzedniego, i relacjonowania tego, co zrobią nazajutrz. Podobnie wydaje się, że z wiekiem bogactwo oraz szczegółowość pamięci i przewidywania zmniejszają się jednocześnie. Niektóre stany kliniczne, takie jak depresja czy schizofrenia, wiążą się z mniejszą liczbą szczegółów zarówno we wspomnieniach, jak i w przewidywaniach. Co więcej, zarówno pamięć epizodyczna, jak i przewidywanie epizodyczne tracą na żywości, im bardziej odległe od teraźniejszości są wydarzenia. Ponadto, jak przekonamy się później, oba procesy polegają na podobnym rodzaju aktywacji mózgu. Podobieństwa te nie są dziełem przypadku. Wydaje się, że naprawdę używamy tego samego umysłowego wehikułu czasu, aby poruszać się wstecz i w przód[25].