Historia ABBY oparta na wyjątkowo szczerych rozmowach z członkami grupy. Skąd wzięła się ponadczasowa, trwająca do dziś popularność szwedzkiego zespołu? Odpowiedzi na to pytanie udziela dziennikarz Jan Grandvall.


Autor książki „ABBA. Melancholii undercover” przekopał się przez tony wywiadów i archiwaliów, żeby jak najwierniej odwzorować drogę swoich rodaków na szczyt międzynarodowej sławy.

Gdzieś na świecie co chwilę można usłyszeć piosenkę ABBY. I nie ma znaczenia, że od rozpadu zespołu minęło czterdzieści lat. ABBA pozostaje jedną z najbardziej znanych grup muzycznych wszech czasów.

• Co ukształtowało życie członków grupy?
• Jak powstały ich najpopularniejsze hity?
• Jaki wpływ miała ABBA na współczesną historię?
• I jak doszło do ponownego spotkania przy projekcie Abba Voyage?

Jan Gradvall, bazując na wywiadach z członkami zespołu, rzuca nowe światło na najbardziej pamiętne momenty w historii ABBY i zdradza, co działo się poza sceną. Opowiada także o tym, co wpłynęło na muzykę i sukces grupy.

Gradvall umieszcza ABBĘ w centrum muzycznego wszechświata, a także pokazuje kontekst społeczno-kulturowy, który ukształtował brzmienie zespołu – inspirowane melancholijnymi nutami szwedzkiej muzyki ludowej i kulturą dansbandu – i udowadnia, że historia ABBY jest także historią Szwecji.

Jan Gradvall
ABBA. Melancholia undercover
Przekład: Ewa Wojciechowska
Wydawnictwo W.A.B.
Premiera: 15 maja 2024
 
 

The Day Before You Came

Benny Andersson leży na podłodze w studiu nagraniowym Polar i słucha tego, co pozostało jeszcze po Abbie. Zamyka oczy. Wszyscy inni wyszli z pomieszczenia. Kawałek, który właśnie skończył pisać i którego słucha teraz przez słuchawki, to dojmująco chłodny, znamienny singiel The Day Before You Came, będący prawie sześciominutową balladą zagraną na syntezatorze. Była to jedna z ostatnich piosenek nagranych przez Abbę.
Singiel popowy ma być krótki i wyrazisty, powinien trwać około trzech minut. Większość zespołów tworzących muzykę popularną nie miałaby odwagi nawet pomyśleć o tym, by wypuścić utwór dwa razy dłuższy, w dodatku praktycznie bez refrenu.
Melodia w The Day Before You Came, nagrana późnym latem 1982 roku, powstała na należącej do Benny’ego yamasze GX-1, syntezatorze polifonicznym wyposażonym w trzy klawiatury i automat perkusyjny.
Pierwszym instrumentem w jego życiu był akordeon. Rzewne frazy przywodzące na myśl szwedzkie melodie wygrywane na harmonii pobrzmiewają w całej skomponowanej przez niego muzyce. Owa yamaha to też rodzaj akordeonu, z białymi i czarnymi klawiszami, choć wygląda tak, jakby została teleportowana z przyszłości poprzez mostek kapitański statku Enterprise w Star Treku.
Ktoś niewtajemniczony poczuje zapewne pokusę, by odgadnąć, o kim opowiada The Day Before You Came.
Benny’emu, który skomponował muzykę do singla, być może chodzi o Fridę. Björnowi, autorowi tekstu, zapewne o Agnethę. Natomiast Agnetha, być może, śpiewa w nim o Björnie. Od jakiegoś czasu opowieści o rozwodach członków Abby zapełniają szpalty wieczornych gazet. Fridzie, która była nieobecna przez większość tego roku, bo nagrywała solowy album – i dołożyła do tego singla tylko chórki pozbawione słów – być może chodzi w tym kawałku o Phila Collinsa, jej nowego producenta, który właśnie wynalazł nowy gatunek, ochrzczony później mianem divorce core.
Oficjalnie Abba nigdy się nie rozpadła. Po nagraniu ósmego albumu studyjnego zatytułowanego The Visitors w 1981 roku oraz wypuszczeniu dwóch singli: The Day Before You Came i Under Attack w roku następnym zespół zrobił sobie przerwę, która stale się wydłużała i wydłużała, i trwała prawie czterdzieści lat.
„Szczerze mówiąc, myślałem o dwuletniej przerwie – mówi Benny. – Chciałem spróbować czegoś nowego. Napisać musical. Naprawdę wierzyłem, że zrobimy comeback. Wcale nie czułem, że powiedzieliśmy ostatnie słowo”.
Frida twierdzi, że do rozpadu Abby doszło dlatego, że „chłopcy chcieli pójść dalej” (członkowie zespołu zawsze mówili o sobie „chłopcy” i „dziewczyny”). I że trudno było kontynuować współpracę z kimś, kto był kiedyś naszym kochankiem, a potem małżonkiem: „Jasne, że to wpłynęło na tę decyzję. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. To było trudne rozstanie. Gdyby nie doszło do rozwodów, być może wytrwalibyśmy jeszcze kilka lat. Ale każde z nas odczuwało ten sam rodzaj żalu”.
Bo podczas gdy The Winner Takes It All z albumu Super Trouper daje nam wgląd w rozwód Agnethy i Björna, When All Is Said and Done z The Visitors opowiada to samo o rozstaniu Fridy i Benny’ego, choć tekst – jak w każdym innym przypadku – został napisany przez Björna.
W wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone” z 1982 roku Pete Townshend z The Who mówi o Abbie tak: „Nagrywają świetne płyty. Ciekawe jest też to, że Abba jako jeden z pierwszych zespołów, które zrobiły międzynarodową karierę, porusza w swoich tekstach problemy ludzi w średnim wieku. To oczywiste, że ich kawałki traktują o tym, co się dzieje między członkami tej grupy”.
Kiedy nagrywano The Day Before You Came, można było odnieść wrażenie, że oba rozwody w zespole zostały przelane na papier w formie nut. Stały realizator dźwięku Abby Michael B. Tretow wspomina to tak: „Kiedy powstawał ten kawałek, w powietrzu wisiała atmosfera schyłku”.
Bo w zespole nic już nie było takie jak kiedyś. Björn miał nową żonę. Ślub z Leną Källersjö oraz przyjęcie weselne odbyły się w najściślejszej tajemnicy u restauratora Carla Jana Granqvista w miejscowości Grythyttan w święto Trzech Króli 1981 roku. Ale tego samego dnia, kiedy nowożeńcy opuścili posiadłość, zaczęli dzwonić dziennikarze z całego świata.
Agnetha była pochłonięta nagrywaniem swojego debiutu aktorskiego – w komedii zatytułowanej Raskenstam gra córkę rybaka, która daje się uwieść tytułowemu Gustafowi Raskenstamowi, notorycznemu kobieciarzowi, który podczas drugiej wojny światowej uwiódł i okradł ponad sto trzydzieści kobiet.
Wystąpiła u boku Gunnara Hellströma, jednocześnie reżysera tego filmu. Hellström był doświadczonym i niezwykle stylowym aktorem, niedawno wrócił z Hollywood, gdzie pracował nad tak znanymi produkcjami telewizyjnymi, jak Strzały w Dodge City, Bonanza i Dallas.
Szwedzka prasa stawała na głowie, by zrobić z tego gorący news. Brukowiec „Hänt i veckan” ogłaszał z triumfem, że „ciężarna Agnetha z Abby znów została sama”. Zdjęcie towarzyszące nagłówkowi pochodziło z nagrania z filmu. Jak łatwo się domyślić, to nie Agnetha była w ciąży, lecz bohaterka, którą grała.
„Tygodnik »Svensk Damtidning« zwracał uwagę na »romans roku« między mną a Gunnarem Hellströmem”, pisze Agnetha w swojej autobiografii zatytułowanej Som jag är [Taka jestem]. I owszem, na pierwszej stronie jednego z wydań pochodzących z tamtego okresu czytamy: „Uwiedziona Agnetha z Abby”.
W którymś momencie plotki osiągnęły taką skalę, że Agnetha zdecydowała się zamieścić polemikę na łamach dziennika „Dagens Nyheter”. Wyraziła w nim opinię, że konsekwencje spotykające redakcje oraz dziennikarzy rozprzestrzeniających ewidentne kłamstwa tylko po to, by zarobić pieniądze, są zdecydowanie zbyt łagodne. Takie praktyki prawie nigdy nie pociągały za sobą skutków prawnych ani finansowych, spotykały się jedynie z krytyką Szwedzkiej Rady Prasowej (Pressens Opinionsnämnd). „Brukowce żyjące z plotek nie przejmują się kilkoma słowami krytyki opublikowanymi przez jakiś urząd małym druczkiem w którymś z dzienników”, komentowała.
Pięć tygodni po tym, jak Björn ożenił się na nowo, życie prywatne członków Abby znów stało się sensacją na skalę światową. 12 stycznia 1981 roku, kiedy Frida poszła do sklepu po mleko, ujrzała pierwsze strony gazet obwieszczające, że ona i Benny też się rozwiedli. Dziś wspomina, że tamtego dnia odwróciła się na pięcie, wróciła do siebie i przez następny tydzień nie wychodziła z domu. Gdy rozwód stał się faktem, jedynymi przedmiotami, jakie Benny zabrał z ich wspólnego mieszkania, były popielniczka i cztery obrazy.
A zatem wszystko to wisiało w powietrzu, kiedy Benny pisał i nagrywał The Day Before You Came w studiu Polar. Tytuł roboczy tego kawałka brzmiał Den lidande fågeln [Cierpiący ptak]. Nawiązania do świata ptaków powracają w całej karierze tekściarskiej Benny’ego.
W 1978 roku menedżer Abby Stikkan Anderson przejął budynek starego kina i urządził w nim studio, o jakim od dawna marzyli Benny i Björn. Kamienica, w której wreszcie powstało – imponujący, wysoki na 58 metrów dawny Pałac Sportu (Sportpalatset) – od początku kojarzyła się mieszkańcom Sztokholmu ze światem ptaków. Mieści się tuż przy przyczółku Sankt Eriksbron na wyspie Kungsholmen. Gdy przejdzie się przez most, trafi się do dzielnicy Vasastan.
Nieruchomość zbudowano w latach 1929–1930, w samym środku kryzysu finansowego, by można było w niej uprawiać różne dziedziny sportu, ale sprzedano ją na licytacji komorniczej jeszcze przed oddaniem do użytkowania. W budynku znajdowały się basen, korty tenisowe, sale do gimnastyki oraz kino, które miało nosić nazwę Rivoli. Ówczesny Pałac Sportu dysponował również ponad pięćdziesięcioma mieszkaniami, z którego największe, położone na samej górze i zajmujące aż trzy poziomy, ma imponujący widok na Sztokholm. W 1933 roku wprowadził się do niego Bruno Liljefors i spędził w nim ostatnie lata swojego życia. Ten urodzony w 1860 roku malarz należy do grona najsłynniejszych szwedzkich artystów – zasłynął przede wszystkim z malowideł oddających szwedzką przyrodę, w szczególności życie zwierząt.
Liljefors nazywał zajmowany przez siebie apartament „swoim małym orlim gniazdem”. Przez cały rok trzymał wszystkie okna otwarte na oścież, by ptaki mogły swobodnie wlatywać do mieszkania, a on – je malować. Codziennie karmił je rybami i mięsem w ilościach liczonych wiaderkami. Zdarzało się, że ptaki, wylatując z mieszkania artysty, gubiły jedzenie, a ono spadało na głowy przechodniów. Niektóre budowały u niego gniazda. Po śmierci malarza mieszkanie trzeba było odkazić i poddać gruntowemu remontowi. A ptaki przylatywały tam jeszcze przez dobrych kilka lat. Żeby je zobaczyć, wystarczyło wyjrzeć przez okna studia Polar.
Pod mostem znajduje się Karlbergskanalen. To jedno z miejsc w Sztokholmie, w których pory roku odznaczają się z największą wyrazistością. Drzewa rosnące wzdłuż kanału pochylają się nisko nad wodą. Wiosną odbija się w nim jasna, przesycona chlorofilem zieleń, latem pełno w nim kajaków i motorówek, a jesienią tysiące sztokholmczyków i turystów przychodzą na most robić sobie selfie na tle mieniących się czerwienią i złotem koron drzew. Zimą kanał zamarza i na lodzie daje się dojrzeć ślady stóp co odważniejszych spacerowiczów. W sylwestra most znowu się zaludnia, bo wtajemniczeni wiedzą, że to najlepsza miejscówka do obserwowania wybuchających nad miastem fajerwerków.
Singiel The Day Before You Came został nagrany w ostatnim z dziesięciu tygodni szwedzkich wakacji, choć atmosfera panująca wtedy w studiu i przesycająca muzykę przywodzi raczej na myśl zamarznięty Karlbergskanalen. Delikatne, chłodne brzmienia przeboju kojarzą się z przełomowym kawałkiem Walking on Thin Ice Yoko Ono, nagranym przez Johna Lennona w grudniu 1980 roku, dzień przed tym, jak został zamordowany, i wydanym w lutym następnego roku.
Kiedy Benny skończył pisać muzykę – pomijając yamahę GX-1, nagrał linię melodyczną na syntezatorze Minimoog – pierwotny plan zakładał, że ścieżka perkusyjna zostanie dograna na prawdziwej perkusji. Tak się złożyło, że perkusista Åke Sundqvist nagrywał właśnie w studiu A w tym samym budynku i został zaproszony do studia B, w którym pracowali Benny, Björn i Michael B. Tretow.
Åke Sundqvist dorobił ścieżkę z hi-hatem, werblem i bębnem basowym, ale pod sam koniec zdecydował się jednak na automat perkusyjny, bo podkreślał on chłodną atmosferę linii melodycznej. „Jedynym dodatkowym instrumentem, jaki słychać w nagraniu, są cztery uderzenia w werbel Åkego Sundqvista”, wspomina Benny.
Yamaha GX-1 Benny’ego stanowiła inwestycję w studio poczynioną z okazji jego otwarcia w 1978 roku. Chwalono się wówczas, że to najnowocześniejsze studio nagrań na świecie. A ambicją jego właścicieli było, by przybywali do niego najwięksi artyści sceny międzynarodowej.
Led Zeppelin przyjęli zaproszenie i w 1979 roku nagrali w studiu Polar swój ósmy i zarazem ostatni album In Through the Out Door. Basista zespołu John Paul Jones zagrał na nim na tym samym syntezatorze, który słychać w The Day Before You Came.
Dziś opisuje się je jako miejsce, w którym Abba nagrała swoje największe przeboje, choć to nie do końca prawda. Studio Polar założono z takim zamiarem, by Abba nareszcie miała nieograniczony czas na nagrywanie, w praktyce jednak studio często wynajmowano innym osobom. I tak, w czasie, gdy powstawał singiel The Day Before You Came, studio A, czyli to największe, zajmował piosenkarz z RFN Peter Griffin.
W rzeczywistości większość hitów Abby została nagrana pod dużą presją czasu i w o wiele prostszych studiach. Gdy zespół zaczynał nagrywać w studiu Metronome na Karlbergsvägen w dzielnicy Vasastan, przechrzczonym później na Atlantis, miał do dyspozycji tylko jeden dzień w tygodniu.
Ratunek nadszedł ze strony kolejnego Brunona działającego w świecie kultury – Brunona Glenmarka – muzyka, a także męża szwedzkiej gwiazdy Ann-Louise Hanson.
„Od 1973 roku, przez kilka następnych lat Abba nagrywała równolegle w naszym domu w Stocksund – mówi Bruno Glenmark. – Poświęciliśmy naszą pralnię i pokój zabaw dla dzieci i przerobiliśmy je na studio. Każdego ranka, kiedy Björn przychodził do pracy, zaczynał dzień od pytania: »Gdzie są babcine bułeczki?«. Najbardziej mu smakowały te, które piekła mama Ann-Louise. A kiedy Abba szykowała się do występu w Brighton z Waterloo, Agnetha poprosiła nas, żebyśmy nagrali program na wideo, bo mieliśmy w domu odtwarzacz z funkcją nagrywania. Później, kiedy wrócili do domu jako zwycięzcy, usiedliśmy u nas w salonie i wspólnie obejrzeliśmy ich występ”. Bliźnięta Glenmarków, których pokój znajdował się nad domowym studiem nagrań, wspominają, że Abba często grała w kółko ten sam kawałek jeszcze długo po tym, jak dzieciom kazano iść spać.

 
Wesprzyj nas