To pouczająca książka która pokazuje, w jaki sposób filozofia wabi sabi może zrewolucjonizować nasze życie we wszystkich jego aspektach, a także uwrażliwić nas na piękno i pobudzić naszą kreatywność. Krótko mówiąc, sprawić, byśmy byli szczęśliwsi.
Nasza zdominowana przez stres codzienność sprawia, że czujemy się coraz bardziej nieszczęśliwi, ponieważ taki styl życia oddala nas od jego prawdziwej istoty. Wielowiekowa filozofia wabi sabi, co po japońsku oznacza „tkwiące w niedoskonałości piękno”, jest szczerym, indywidualnym i powiązanym z naturą sposobem na zadbanie o samego siebie i o rozwój osobisty, a także o odzyskanie wewnętrznej równowagi. Tak jak nieregularna, a nawet wyszczerbiona czarka jest uważana w Japonii za piękniejszą i cenniejszą od tej pozbawionej wad, tak filozofia wabi sabi odwołuje się do trzech właściwości przyrody:
·Nic nie jest doskonałe (i takie jest lepsze)
·Nic nie jest skończone (ciągle się rozwijamy)
·Nic nie trwa wiecznie (to właśnie ulotna natura rzeczy i ludzi nadaje im wartość).
Ta oparta na powyższych zasadach, pouczająca książka pokazuje, w jaki sposób filozofia wabi sabi może zrewolucjonizować nasze życie we wszystkich jego aspektach, a także uwrażliwić nas na piękno i pobudzić naszą kreatywność. Krótko mówiąc, sprawić, byśmy byli szczęśliwsi.
Nobuo Suzuki, pisarz i filozof. Zanim poświęcił się pisaniu o kreatywności i rozwoju osobistym, studiował sztukę i literaturę w Europie. Uwielbia grać na fortepianie, podróżować po świecie i spędzać czas ze swoimi kotami. Jego pierwsza książka, Wabi sabi w życiu codziennym, traktuje o tkwiącym w niedoskonałości pięknie oraz o tym, jak zrozumienie tego pojęcia może dogłębnie zmienić nasze życie.
Wabi Sabi w życiu codziennym
Przekład: Katarzyna Kozioł-Galvis
Wydawnictwo Czarna Owca
Premiera: 24 kwietnia 2024
PROLOG
Héctor García
Pamiętam bardzo dobrze, kiedy po raz pierwszy usłyszałem określenie wabi sabi. Było to piętnaście lat temu podczas występu na żywo w japońskim programie telewizyjnym. Na początku wywiadu bardzo się denerwowałem, ale szybko zorientowałem się, że z moim raczkującym japońskim udawało mi się rozumieć pytania i na nie odpowiadać. Do momentu, gdy prezenter rzucił: „Co sądzisz o wabi sabi?”.
Nie miałem pojęcia, co to takiego, a przecież program leciał na żywo! Nie mogłem wyciągnąć telefonu i wyszukać, o co mu chodziło. Po krótkiej i niezręcznej ciszy dałem wymijającą odpowiedź. Było oczywiste, że nie zrozumiałem pytania.
Wstyd, jaki mi wtedy towarzyszył, sprawił, że zacząłem szukać informacji o wabi sabi i ogólnie o sztuce japońskiej, co zresztą praktykuję do dziś. Wabi sabi to bez wątpienia jedna z najlepszych rzeczy, jakich nauczyłem się od Japończyków. Wywarła ona ogromny wpływ na to, kim dzisiaj jestem, oraz na sposób, w jaki postrzegam świat.
Po tamtej kompromitacji pytałem wszystkich moich japońskich przyjaciół, współpracowników, a także moją dziewczynę: „Czym jest dla ciebie wabi sabi?”, „Co sądzisz o wabi sabi?”. Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że nie usłyszałem dwóch takich samych odpowiedzi, choć wszystkie miały wspólny mianownik: zarówno życie, jak i świat cechują się niedoskonałością i nietrwałością wszystkich rzeczy.
Wtedy uświadomiłem sobie, że wabi sabi wykracza daleko poza estetykę. Ma związek z życiem, z człowiekiem, a nawet z wszechświatem. Chodzi w nim o to, by zaakceptować ulotną naturę wszystkich rzeczy. Wabi sabi jest niewidzialną tkanką łączącą japońską sztukę, styl życia, architekturę, historię, filozofię, właściwe temu krajowi religie, zachowania społeczne i mentalność.
Zachodni styl myślenia, szczególnie w dzisiejszych czasach, każe nam dążyć do doskonałości we wszystkich aspektach z nadzieją, że przyniesie nam ona sukces i szczęście. Nobuo Suzuki w swojej książce pomaga nam przemyśleć dogłębnie to opaczne pojmowanie sztuki życia. Jego słowa pozwoliły mi odkryć, że – przede wszystkim – coś takiego jak doskonałość w ogóle nie istnieje; to tylko ułuda ludzkiej wyobraźni (i być może jeszcze matematyki).
A skoro doskonałość nie istnieje, to wabi sabi stanowi esencję rzeczywistości.
Wyposażony w tę mądrość, mogłem spojrzeć na Japonię w zupełnie inny sposób. Japońskie czarki, na które wcześniej patrzyłem z obojętnością, zaczęły mnie zachwycać. Ogrody, haiku, tradycyjna ceramika, ikebana i architektura budziły we mnie dużo większy podziw i fascynację.
Ta zmiana w sposobie myślenia i postrzegania nie ograniczyła się wyłącznie do Japonii i jej kultury. Gdy wróciłem do Hiszpanii, poczułem, że odrodziło się we mnie zainteresowanie wszelkimi rodzajami sztuki, ludźmi, różnymi sposobami na życie, moją rodziną i przyjaciółmi, wraz z ich wszystkimi cudownymi niedoskonałościami.
Nagle wszystko nabrało dla mnie nowego znaczenia.
Patrząc z perspektywy czasu, jest w tym coś zabawnego: wstyd, jaki poczułem w telewizyjnym studiu, nie miał żadnego sensu, bo wabi sabi po prostu nie da się wyjaśnić. Dlatego jakiejkolwiek odpowiedzi bym udzielił, najprawdopodobniej byłaby „właściwa”.
Teraz już wiem, że można być niedoskonałym i czegoś nie wiedzieć (nawet gdy pytają cię o to telewizyjnym programie na żywo).
Wabi sabi w życiu codziennym to cudowna wędrówka obejmująca zarówno podstawowe założenia tej filozofii, jak i jej najgłębsze znaczenie we wszystkich aspektach życia. W tej książce nie znajdziesz ostatecznego wyjaśnienia, czym jest wabi sabi, ponieważ kłóciłoby się to z jego istotą, sprawi ona jednak, że zapragniesz zanurzyć się w tej filozofii i tym samym na zawsze zmienić sposób myślenia, a także postrzegania świata i samego siebie.
Po lekturze tej książki stałem się bardziej świadom piękna tkwiącego w towarzyszącej mi nieustannie niedoskonałości: gdy pracuję i spotykam się z innymi, gdy spaceruję wśród otaczającej mnie natury lub po jakimś mieście, a nawet wtedy, gdy nie robię nic konkretnego.
Mam też większą świadomość cierpienia, jakie towarzyszy nam, gdy oddalamy się od istoty wabi sabi, starając się coraz bardziej udoskonalać nasze życie, wspiąć się „wyżej”, znaleźć „lepszą” pracę, kupić „lepszy” dom, wypracować „lepsze” przyzwyczajenia. Wszystko ma być „lepsze”.
W dzisiejszym świecie zatruwamy się takimi myślami jak: „Straciłem/straciłam szansę, by osiągnąć to czy tamto”, „Nie jestem wystarczająco kompetentny/kompetentna”, „Nigdy nie będę tak dobry/dobra, jak…” i popadamy w rozgoryczenie, przekonani, że się do czegoś nie nadajemy lub nie jesteśmy tego godni.
To wszystko nieprawda. Jesteśmy wspaniałymi istotami, których cele i oczekiwania zostały zniekształcone przez absurdalne aspiracje. Po co dążyć do doskonałości, skoro ta w ogóle nie istnieje?
Wabi sabi uczy nas, jak czuć się dobrze z tym, kim jesteśmy i co w danym momencie posiadamy. To jednak nie zwalnia nas od odpowiedzialności za to, by stawać się lepszymi, pełniej żyjącymi osobami. Zresztą, gdy już pogodzimy się z tkwiącym w niedoskonałości pięknem, to z dnia na dzień, krok po kroku będziemy stawać się coraz lepsi i odkrywać naszą prawdziwą istotę w zgodzie z naszym ikigai1.
Jedną z wielu rzeczy, jakich nauczysz się dzięki tej książce, będzie wyzwolenie się od mało realistycznych oczekiwań, a to pozwoli ci żyć lepiej i się rozwijać.
Teraz wiem o wabi sabi zdecydowanie więcej niż piętnaście lat temu, gdy po raz pierwszy usłyszałem to określenie. Mogę jednak przyznać, że im bardziej poznaję tę filozofię, tym większy wywiera na mnie wpływ i zachęca do bycia bardziej szczerym i autentycznym.
Na mojej drodze odkrywania sensu tego jakże pouczającego pojęcia niniejsza książka zaprowadziła mnie w całkiem nowe rejony. Przedstawiona w niej perspektywa rozbudziła mój zapał do życia w świecie takim, jaki jest, i w przyzwoleniu na bycie sobą. Pokazała mi też jasno, że filozofia wabi sabi stanowi przewodnik po tym, jak iść przez życie z większą łatwością i naturalnością.
Dzięki tej książce nauczyłem się kochać moje nieidealne „ja” i nasz nieidealny świat, doceniając jego piękno tak, by był on jeszcze wspanialszy. Książka Nobuo Suzukiego w błyskotliwy sposób wprowadzi cię na tę drogę.
Mam nadzieję, że będziesz czerpać z jej lektury taką samą przyjemność jak ja.
Héctor García
Tokio, czerwiec 2020 roku
Magia niedoskonałości
Legenda głosi, że w pewnym japońskim klasztorze zen zajmujący się ogrodem mnich miał dość osobliwy zwyczaj. Kiedy zamiatał kamienną drogę z jesiennych liści, tuż przed wejściem do domu pozwalał, by jeden z nich opadł na ziemię.
Dlaczego to robił?
Z jednej strony dlatego, że niedługo potem drzewa znów zapełniłyby drogę złotymi liśćmi. Z drugiej zaś dlatego, że japoński ideał piękna nie dąży do doskonałości, jednorodności i dokładnej symetrii, lecz do naturalności, czego wyrazem jest samotny liść leżący w pustym ogrodzie przy klasztorze zen.
Za jedną z charakterystycznych cech kultury japońskiej uważa się jej osobliwe pojęcie piękna. Dla osób wychowanych w kulturze zachodniej, a nawet dla Chińczyków, piękna filiżanka to taka, która jest doskonale wymodelowana, z idealnie okrągłymi krawędziami oraz gładką i nieskazitelną powierzchnią, a jeśli jest zdobiona, to ornamenty są naniesione równomiernie i z precyzją.
Gdy przeniesiemy się do Japonii, to najbardziej ceniona (i najdroższa) będzie taka, na której będą widoczne niedociągnięcia, gdyż właśnie to czyni ją wyjątkową. Może być wyszczerbiona, z przyklejonymi do niej ziarnkami piasku, a nawet pęknięta lub odtworzona techniką kintsugi, o której będzie mowa w jednym z rozdziałów tej książki.
Oprócz tego, że jest jedyna w swoim rodzaju i opowiada jakąś historię, ta jakże wyjątkowa filiżanka oddaje japońskiego ducha wabi sabi, wedle którego to, co piękne, upodabnia się do natury. Wyraża się to w trzech regułach:
Nic nie jest doskonałe.
Nic nie jest skończone.
Nic nie trwa wiecznie.
W odniesieniu do ludzi świadomość naszej niedoskonałości dodaje nam pokory, a zaakceptowanie tego faktu uwalnia nas od chorobliwego stawiania sobie wymagań i obsesyjnego dążenia do perfekcji, która przecież nie istnieje w naturze, a co za tym idzie – także wśród ludzi.
Akceptacja własnej niedoskonałości i wyjątkowego charakteru każdego z nas nie ma nic wspólnego z konformizmem. Wręcz przeciwnie, wskazuje nam drogę, jaką możemy przejść, by rozwijać się jako osoby.
Ten, kto jest przekonany, że osiągnął doskonałość, nie tylko pozostaje w błędzie – wszak zawsze znajdzie się przestrzeń do poprawy – ale także pozbawiony jest jakiejkolwiek plastyczności. Okopany w swojej absolutnej i subiektywnej prawdzie, nie daje sobie miejsca na rozwój. Jest sztywnym, skamieniałym bytem, niepodążającym za wyznaczanym przez życie rytmem.
Druga reguła wabi sabi przypomina nam przecież, że nic nie jest skończone. Tak jak natura rozwija się nieustannie, odradzając się i obumierając, tak ludzie również podlegają dynamice.
Sam Budda powiedział kiedyś: „Zawsze rozpoczynam od nowa”.
Podejście do życia w duchu wabi sabi zakłada uznanie własnej niedoskonałości i gotowość do nieustannej nauki przy założeniu, że jest jeszcze tyle do zrobienia, a tym samym – jest jeszcze tyle do przeżycia.
Trzecia reguła wabi sabi polega na zrozumieniu ulotnej natury wszelkiego istnienia, czyli koncepcji, która odwołuje się do zen. Budda zauważył, że jednym z powodów cierpienia jest fakt, iż ludzie pragną trwałości tego, co z natury jest przemijające.
Młodość mija szybko, ustępując miejsca dojrzałości, a następnie starości.
Wspaniały, dopiero co kupiony telewizor niszczy się lub zostaje wyparty przez nowsze, bardziej zaawansowane modele.
Osoba, która wydawała się nam tak czarująca i zabawna, przestaje nas zadziwiać albo po prostu oddalamy się od niej, gdyż wzrastamy w zupełnie innych kierunkach, jak dwie gałęzie tego samego drzewa.
Zrozumienie, że nic nie jest na zawsze, zamiast nas smucić, sprawia, iż zaczynamy doceniać tkwiące w danej chwili piękno, czyli jedyną dającą się uchwycić tu i teraz rzecz. To zaproszenie do tego, by dawać z siebie wszystko w każdym możliwym momencie.
Może to być ostatni spacer w parku: jeśli przeżywamy go jak ktoś, kto właśnie żegna się z życiem, może on być wart więcej niż wszystkie inne spacery na świecie.
Według japońskiej koncepcji piękna najcenniejsza filiżanka to właśnie ta niedoskonała i utłuczona. Na tej samej zasadzie ledwie trzymający się ogołoconej gałęzi przesuszony liść budzi więcej emocji niż bujnie ukwiecona łąka.
Prawdziwa magia wabi sabi tkwi w tym, że inspiruje nas w codziennym życiu, odkrywając przed nami nowe horyzonty wrażliwości, rozwoju i spełnienia.
KROPLA MEDYTACJI
Krakanie kruków,
pokryte śniegiem tōrō, niczym bokushi w kapeluszu,
uginające się pod ciężarem śniegu gałęzie drzew.
Woda ze źródła płynie poprzez śnieg,
który wygłusza odgłos moich kroków.
Czy to ja jestem maleńką częścią tego niedoskonałego ogrodu?
Czy może to ogród jest częścią mnie, mojego świata?
tōrō: kamienna latarnia
bokushi: mnich
Trzy wymiary wabi sabi
Dźwięk dzwonu z górskiego klasztoru
wybrzmiewa z wahaniem
i zanika we mgle.
Yosa Buson
Od jakiegoś czasu mieszkam w wiosce, w której wszyscy się znają. Każdy dzień rozpoczynam od spaceru, przemierzając ją z północy na południe. Witam się z idącymi do szkoły dziećmi, z sąsiadami, których znam od dziesięcioleci, z wyprowadzającymi psy staruszkami.
Każdy z nich zmierza tam, dokąd woła go ikigai, jego powód do życia. Niektórzy witają się gestem dłoni, inni skinieniem lub uśmiechem.
Po dotarciu do południowej części wioski przechodzę przez karminowy most, napawając się bijącym od rzeki chłodem. Wtedy czuję, że świeże górskie powietrze oczyszcza nie tylko moje płuca, lecz także myśli. Szum uderzającej o kamienie wody przyjemnie miesza się z ptasim świergotem. Obracam głowę, aby objąć wzrokiem przeróżne odcienie zieleni i pomarańczu – kolorów jesieni malujących się na wciąż zmieniającym się płótnie, które tworzą korony pokrywających górskie zbocza drzew.
Przechodzę przez drewnianą bramę świątyni i witam się z mnichami, którzy zamiatają opadające w końcówce jesieni liście klonu. Następnie zawracam i udaję się do domu, aby rozpocząć pisanie w towarzystwie mojego kota, Tamy.
Cały spacer trwa zaledwie czterdzieści pięć minut, ale to kluczowy czas dla mojego szczęścia.
Wczoraj odwiedził mnie przyjaciel, Yūji, który jest wydawcą pisma literackiego w Tokio. Zaprosiłem go na wspólny spacer, po którym wypiliśmy herbatę w salonie mojego domu, skąd mogliśmy podziwiać góry.
– Zapach tatami3 w połączeniu z aromatem zielonej herbaty przywołuje u mnie wspomnienia z dzieciństwa – powiedział mój przyjaciel.
– Dla mnie to zapach codzienności – odparłem.
Na kilka minut zapadła cisza, w trakcie której rozkoszowaliśmy się herbatą z Ureshino. Nagle Yūji powiedział z ożywieniem:
– Powinieneś wrócić do Tokio, Nobuo. Tacy ludzie jak ty odnoszą w mieście sukces.
– Sukces… czemu miałby służyć?
– Byłbyś sławny w kręgach literackich i codziennie zapraszano by cię na jakieś wydarzenie. Poznałbyś przepiękne kobiety, wpływowych ludzi z branży i zarobiłbyś dużo pieniędzy. Miałbyś dziesięć razy więcej możliwości zawodowych niż tutaj, zaszyty pośród gór.
– Taaak… ale stresujące życie w mieście dawałoby mi dziesięć razy mniej inspiracji. I byłbym dziesięć razy mniej szczęśliwy.
– Och, proszę, Nobuo – żachnął się mój przyjaciel. – Nie bądź takim pesymistą.
– Ale po co miałbym przeprowadzać się do miasta? Żeby kupić sobie więcej rzeczy, których nie potrzebuję?
– Jesteś tak bardzo zen… Nigdy się nie zmienisz.
– Po co gromadzić więcej rzeczy, niż to potrzebne? Chcę żyć w zgodzie z moją naturą i podążać za wabi sabi.
– Wabi sabi to pojęcie czysto estetyczne – odparł Yūji – możesz je wykorzystać w twojej twórczości, ale poza tym na niewiele się przyda.
– Dla mnie wabi sabi wychodzi daleko poza sztukę – zaoponowałem. – To filozofia i styl życia. Powiedziałbym nawet, że to sposób rozumienia świata.
– W porządku, ale… nie boisz się, że nie masz racji i w przyszłości pożałujesz, że nie robiłeś nic poza pisaniem, graniem na pianinie i spacerowaniem po górach?
Słysząc to pytanie, nie mogłem powstrzymać śmiechu i rzuciłem:
– Przecież dokładnie o to chodzi, w życiu według zasad wabi sabi nie istnieje coś takiego jak pomyłka. Życie jest niedoskonałe z definicji, dlatego jeśli popełnię jakiś błąd, to nic się nie stanie!
Kiedy mój przyjaciel już wyszedł, a ja podziwiałem zachód słońca, trzymając na kolanach kota, pomyślałem, że dla mnie wabi sabi oddziałuje na trzy ogromne obszary.
Zanim je wyszczególnię, chciałbym zaznaczyć, że wabi sabi towarzyszy mi od przebudzenia aż do momentu, w którym idę spać. Znajduję je w sztuce, którą tworzę i którą podziwiam, towarzyszy mi w domu, ogrodzie, a także w relacjach z rodziną i przyjaciółmi. Nawet z moim kotem, Tamą.
Wabi sabi to moja recepta na przeżywanie samego siebie i porozumiewanie się ze światem w elegancki, harmonijny oraz łagodny sposób.